Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
666

Afgańscy pakerzy

Rekomendowane odpowiedzi

666   

Artykuł ten ukazał się w "Men's Health" w grudniu 2007 roku.

Mężczyzna z którym rozmawiam jest byłym mudżahedinem.

Przez 9 lat walczył z sowieckimi najeźdźcami. Gdy miał 14 lat, Rosjanie zabili mu ojca. Dwa lata później w podobnych okolicznościach zginął jego brat. W 1989 roku sam oberwał w nogę. Zginęło dwóch kompanów, którzy biegli u jego boku. Trzy dni później niewykwalifikowany lekarz amputował mu nogę nożem rzeźnickim - bez znieczulenia. Gdy w 1996 roku do władzy doszli talibowie, ten wytwórca dywanów trafił do więzienia za protesty przeciwko ich drakońskim prawom. Zanim wyszedł z niewoli, talibowie zdążyli sprzedać jego dom i ukraść pieniądze. A teraz ten mężczyzna daje mi ręcznie utkany dywanik. Nie pierwszy lepszy dywanik, ale taki, na którym widnieje podobizna Davida Beckhama, jego waga, wzrost i data urodzenia. Jeżeli uda się dostarczyć ten dywanik Beckhamowi - gdyba sobie mój rozmówca - może wielka gwiazda piłki nożnej zechce wesprzeć finansowo niepełnosprawnych sportowców z Afganistanu. Sportowców takich jak on.

Dywanik własnymi rękami wykonał Haji Abdul Rahman Mohammad, dyrektor sportowego stowarzyszenia inwalidów wojennych w Afganistanie. Rozmawiam z nim na stadionie w Kabulu, gdzie swego czasu talibowie karali złodziei ucinając im prawe dłonie, a poważniejszych przestępców - kamienowali. Obecnie afgańscy robotnicy spacerują po splamionym krwią boisku, siejąc tam świeżą trawę. Przed stadionem afgańscy żołnierze ćwiczą krok paradny przed przypadającym na 19 Sierpnia afgańskim Dniem Niepodległości. Niepodległości od kogo ? Anglików w 1919 roku ? Rosjan w 1989 roku ? Talibów w 2001 roku ? Przy tak zawiłej historii ciężko śledzić wszystkie wątki.Namiary na Mohammada dostał od kogoś kto sądzi że będzie on w stanie odpowiedzieć na moje pytania dotyczące panującego obecnie w Afganistanie boomu fitnessowego. Od kiedy padli talibowie, w samym Kabulu powstało ponad 80 siłowni. Przedtem było ich 15. Widać je na każdej ulicy, w pomieszczeniach wielkości garażu, ozdobione ogromnymi podobiznami mężczyzn przypominających do złudzenia Arnolda Schwarzeneggera, Roniego Colemana czy innych kulturystów. Siłownie noszą nazwy takie jak "Gold Gym", "Super Gym", "Super Gold Top Gym". Stoją w pobliżu budynków zniszczonych przez moździerze i ogień maszynowy, w pobliżu sklepów gdzie można kupić worki z cementem i puszki coca-coli. Postanowiłem poznać powody dla których w kraju w którym 70% mieszkańców jest chronicznie niedożywionych, statystyczny obywatel umiera przed 45 rokiem życia, a zanieczyszczenie jest tak wysokie że krótka przejażdżka przez centrum Kabulu wypełnia nos grubą warstwą ciemnego pyłu, wybuchła taka moda na budowanie mięśni. Jak to się dzieje że w czasie gdy fanatycy samobójcy rozrywają swoje ciała, detonując bomby na wypełnionych ludźmi targowiskach, nowe pokolenie Afgańczyków rzeźbi swoje mięśnie w siłowniach ? Uważny obserwator może się tu wiele dowiedzieć na temat prawdziwej męskiej siły.

Rozbrzmiewa dźwięk budzika. Jestem ósma rano. Budzisz się w swoim mieszkaniu, w wygodnym łóżku. Czy naprawdę masz ochotę na wyprawę do siłowni ? Z chwilą gdy zadajesz sobie to pytanie, wpadasz w tarapaty. Gdy leżysz i tracisz czas na próżne rozmyślania, na powrót ogarnia cię łagodna senność, która ciągnie cię ku ciemnej przepaści nieświadomości. Kilka stref czasowych stąd i parę godzin wcześniej, w suchym i zakurzonym miejscu, gdzie dochód na mieszkańca jest równy sumie którą co miesiąc wrzucasz do automatu z kawą, inny mężczyzna sięga po swoją komórkę aby wyłączyć alarm zanim ten zdąży zadźwięczeć. Jest czwarta rano. Budzi się w miejscu gdzie nie ma prądu. Po omacku znajduje lampę i stuka w zbiornik, by sprawdzić poziom nafty, po czym bezszelestnie wymyka się z pokoju, by nie zbudzić swoich śpiących braci. Zbiega po schodach na podwórze, gdzie zapala knot lampy i myje się w pobliskiej studni. 21-letni Najibullah Mohammed Shayef jest przeciętnym Afgańczykiem. Pracuje jako cieśla. Właśnie buduje stół dla amerykańskiego domu gościnnego. Zajmie mu to około 6 godzin. Marzy mu się kariera inżyniera i budowanie na szerszą skalę. Udało mu się dostać na tutejszy uniwersytet ale jako jedyny żywiciel 9-osobowej rodziny nie może sobie pozwolić na edukację. Jak więc wyjaśnić jego radosne podejście do życia, łagodny uśmiech i zrelaksowaną postawę ? I fakt że codziennie o świcie zrywa się z łóżka aby uczyć się angielskiego na prywatnych lekcjach i ćwiczyć na siłowni po śniadaniu, na które składa się suchy chleb i herbata ?

Proszę go, by powiedział mi, jak to robi. Shayef wzrusza ramionami: "Teraz gdy lato jest w pełni i dojrzewają arbuzy jest o wiele łatwiej".

Afgańczycy to twardzi, pragmatyczni ludzie, którzy niechętnie opowiadają o sobie. Aby dowiedzieć się co motywuje ich do działania, musiałem spędzić z nimi sporo czasu. Shayef ćwiczy na Syper Gym, która zajmuje piętro czegoś co było kiedyś dwu-, a nawet trzykondygnacyjnym budynkiem. Przy obecnym boomie gospodarczym w Afganistanie trudno odróżnić budynki jeszcze niedokończone od zniszczonych podczas wojny. Jednak wszelkie wątpliwości znikają, gdy na podziurawione kulami ściany spojrzy się z bliska. Z sufitu zwisają pręty zbrojeniowe, wyrwane podczas ataku rakietowego, na frontowej ścianie budynku wiją się kable elektryczne, a czerwony napis na ścianie wskazuje kierunek do sali komputerowej na piętrze której już nie ma. Jakieś 5 lat temu Aimal Kabiri przejął tę ruderę i postanowił zrobić na niej interes. Talibowie zamknęli jego siłownię po drugiej stronie miasta, aby otworzyć w niej szkołę koraniczną. Kabiri niedawno wrócił z Pakistanu, gdzie przez ostatnie 10 lat sprzedawał ozdobne rzeźby. Po powrocie nie miał pieniędzy na wynajem odpowiedniej przestrzeni do zagospodarowania. Na szczęście w Kabulu nie brakuje opuszczonych budynków, więc dla obrotnego biznesmena możliwości wydają się niemal nieograniczone. Z pomocą dziesięciu członków jego dawnego klubu fitness, Karibi odgruzował nową siedzibę siłowni i zalepił dziury w ścianach. Remont trwał 45 dni. Na nowoczesny sprzęt treningowy udało się zdobyć kredyt i po jakimś czasie interes zaczął się kręcić. Obecnie siłownia ma ponad 400 członków. Miesięczna opłata wynosi około 8 dolarów. Klubowi daleko do doskonałości. Brakuje klimatyzacji co oznacza że latem upał staje się chwilami nie do zniesienia. W zimie pod ścianami budynku gromadzą się śniegowe zaspy, a temperatury spadają znacznie poniżej zera. A jednak chętnych nie brakuje.

Ahmed Khamosh to jeden z tutejszych trenerów. Siedzimy w jego maleńkim biuerze obwieszonym plakatami zachodnich kulturystów, szczerzących się goliatów z bicepsami wielkości bochenków chleba. Połowę powierzchni biura zajmuje kanapa, która jest dowodem na afgańską gościnność i zamiłowanie do spędzania czasu na rozmowach. Przy bezrobociu sięgającym 40% wielogodzinne rozmowy są tu dla wielu jedyną rozrywką. Khamosh ma 22 lata i studiuje ekonomię na tutejszym uniwersytecie. Oto lista zadań jakie jego zdaniem na do wykonania jego kraj: 1. Zbudować fabryki aby Afgańczycy nie musieli już pracować na ulicy. 2. Zbudować domy aby Afgańczycy nie musieli mieszkać w ruinach. 3. Zbudować nowe uniwersytety aby Afgańczycy mogli się kształcić i rozwijać. Gdy przedstawia mi swoje wizje, powoli zapada zmierzch i po chwili przestaję widzieć swój notatnik. Nagle ktoś odpala generator i po chwili kilka żarówek oświetle rzędy błyszczącego sprzętu treningowego. Tak nowoczesne wyposażenie jest w Afganistanie rzadkością. Najpopularniejszą metodą ćwiczenia bicepsów jest tutaj wciąż pociąganie na dźwignię pompy wodnej dostarczonej przez ONZ. To właśnie słuchając Khamosha zaczynam odkrywać w jaki sposób moda na fitness - zdawałoby się nie na miejscu w tym strudzonym kraju - tak naprawdę ma bardzo logiczne uzasadnienie. Wszystko zaczyna się od gruzów. Na nich Afgańczycy budują siłownie, a na siłowniach budują swoje ciała. Tymi ciałami starają się odbudować swój kraj. Gdy nie masz niczego - elektryczności, wodociągów, ogrzewania. Gdy cieszysz się gdy na śniadanie znajdzie się szklanka mleka, a wszystko co posiadasz to dwie zdrowe ręcej i własne nogi - a bywa że brakuje ci również tego. Nie pozostaje ci nic innego jak zacząć od siebie.

Khoja Sediqi ćwiczy w północnej części miasta w siłowni "Young Nation Bodybuilding Club".

- Mam dość wojny - mówi. - Chcemy być zdrowi, chcemy zasłynąć w świecie, ale nie przez ciągłe walki, nieustanną wojnę. Chcemy być słynni ze względu na naszą siłę, na nasze zdrowie.

YNBC zajmuje piwnicę względnie nowego apartamentowca. Okolica, zbudowana już po wypędzeniu talibów nie wygląda na zniszczoną przez wojnę, ale na pewno jest uboga. Na ulicy widać mężczyznę zamiatającego kurz. Tacy jak on są tu stałym elementem krajobrazu. Od tysięcy lat z zakasanymi rękawami walczą z wszechobecnym pyłem. Wewnątrz budynku przedstawiciele młodego pokolenia oglądają się w lustrach, wyciskając ciężary w takt irańskiego popu. Sposób w jaki ćwiczą pozostawia sporo do życzenia, stroje które mają na sobie odbiegają od światowych standardów, ale atmosfera na siłowni jest wyjątkowa. Na całym świecie mężczyźni traktują trening jak spacer z psem czy wynoszenie śmieci - beznamiętnie. Tutaj powietrze aż kipi od wigoru, pozytywnej energii, nadziei i poczucia sensu. Sediqi ma posturę pitbulla - niskie, ale mocno umięśniony. Bakcyla kulturystyki złapał w Iranie, dokąd uciekł w 1997 roku, gdy w Afganistanie władzę sprawowali Talibowie. Wcześniej siłownie w Kabulu można było policzyć na palcach dwóch rąk. Owszem, pozwolono im działać, ale do obowiązkowego stroju należały długie spodnie i koszule z długimi rękawami - nawet w środku lata. No i brody. Khoja pamięta jak pewnego razu talibowie złapali go gdy próbował kupić w pobliskim sklepie koszulkę do ćwiczeń. Pobili go okrutnie gumową pałką. Gdy przeciwstawiła się im jego matka, pobili i ją. Miarka się przebrała - Sadiqi uciekł do Iranu. To że właśnie kulturystyka jest wiodącą siłą w afgańskiej rewolucji sportowej nie powinno dziwić. Wyobraź sobie jak to jest być uchodźcą. Musisz uciekać z własnego domu. Zabrać ze sobą tyle ile uniesiesz na własnych plecach, trafiasz w obce miejsce, słabo znasz język i pomimo swojego dobrego wykształcenia i wieloletniego doświadczenia możesz znaleźć jedynie najprostszą pracę fizyczną. W międzyczasie twój kraj pustoszą bandyci i mordercy, a ty nic nie możesz zrobić. Jest bardzo prawdopodobne że twój dom został splądrowany, a bliscy zamordowani. Nie czułeś się tak bezsilny, od kiedy byłeś dzieckiem. I wtedy, idąc ulicą, widziesz plakat z facetem prężącym w słońcu muskularne ciało. Siła zawsze imponuje. Ale nigdy tak mocno jak wtedy kiedy sam jesteś bezsilny.

Jednak to tylko część prawdy o facetach takich jak Shayef. Klucz do zagadki stanowi podobizna bohatera którym dla niezliczonej rzeczy Afgańczyków jest Arnold Schwarzenegger. Zważywszy na ilość billboardów i plakatów na których na których widnieje jego uśmiechnięta twarz, można by pomyśleć że jest on właścicielem połowy siłowni w Kabulu.

- Schwarzenegger jest symbolem - mówi Bawar Hotak, prezez Afgańskiego Stowarzyszenia Kulturystycznego. - Każdy kto pierwszy raz w życiu wybiera się na siłownię, marzy aby stać się kimś takim jak on.

Kiedy fascynacja Schwarzeneggerem jest momentami alarmująca, więc z ciekawością dopytuję się, kim tak naprawdę jest dla niego Arnold.

- Jestem przeciwko wojnie, ale gdyby wszyscy żołnierze byli tacy jak on, państwo stało by się o wiele silniejsze.

Bez wątpienia jest w tym sporo prawdy ale to wciąż nie tłumaczy kultowego statusu Schwarzeneggera w tym kraju, gdzie jedyne co można obejrzeć w kinie to górzysty krajobraz, widoczny przez dziury w miejscu gdzie kiedyś był ekran. Po rozmowie z Hotakiem wziąłem się za oglądanie jednego z jego ulubionych filmów - "Commando", w nadziei na odkrycie jakiś nowych tropów. Film ma tu status kultowego. Zafascynowany był nim niemal każdy Afgańczyk z którym rozmawiałem. Ostatni raz widziałem go 20 lat temu. Jednak tym razem obejrzałem go oczami Hotaka. Czas nie najlepiej wpłynął na ten film, ale któż nie kochał "Commando" gdy wyświetlano go po raz pierwszy ? Czy kiedykolwiek wcześniej pojawił się bohater tak pięknie ucieleśniający siłę fizyczną, moralną, niezmordowaną determinację, który w dodatku od czasu do czasu rzucał niezłym żartem ? Spodziewasz się że Schwarzenegger padnie i stanie się ofiarą a ten - ni z tego ni z owego - zostaje drapieżnikiem. Przejmuje kontrolę nad sytuacją. I właśnie o tym jest ten film. Nie o agresji, nie o zwyciężaniu, a o pełnej kontroli. Przez lata Afgańczycy byli ofiarami gry, nad którą nie sprawowali żadnej kontroli. Pionki roztawiali Rosjanie, Brytyjczycy czy Amerykanie. Nic więc dziwnego że kochają oni "Commando" - film pokazujący najważniejszą dla nich cechę: determinację. To właśnie ta cecha powoduje że codziennie rano Najib Shayef idzie na siłownię. W jego życiu jest wiele rzeczy na które nie ma wpływu - począwszy od groźby powrotu talibów, po zbyt nisko płatną pracę. Jest jednak jedna rzecz którą może kontrolować - swoje ciało.

Hotak opowiedział mi o afgańskich kulturystach którzy utrzymywali formę dźwigając części czołgów. W czasach brutalnie i dynamicznie rozwijającej się powojennej gospodarki szabrownicy rozkradali porzucony radziecki sprzęt wojskowy i sprzedawali co tylko się dało. Koła z podwozia czołgu typu T-62, idealne do wyciskania, można było kupić za grosze. Same gąsienice służą dziś jako ograniczniki prędkości na drogach. Któregoś dnia mój fotograf trafił na teren starego basenu olimpijskiego, wybudowanego w połowie lat 80-tych przez Rosjan. Basen nigdy nie został wypełniony wodą, ale talibowie znaleźli sposób żeby wykorzystać go jako narzędzie sprawiedliwości. Homoseksualiści i polityczni oponenci byli spychani z najwyższej trampoliny. Ci którzy przeżyli upadek na betonowe dno basenu, zostawali uznani za niewinnych. Dziś młodzi Afgańczycy grają w basenie w piłkę nożną.

Siła to zaradność, determinacja, umiejętność dostosowania się do najtrudniejszych warunków. Wyobraź sobie że twój kraj najeżdża obca siła. Jakbyś się zachował ? A co jeżeli siły wroga byłyby znacznie liczniejsze od twoich ? Jeśli zginęłaby cała twoja rodzina ? Gdzie w człowieku tkwi to coś, co pozwala mu zachować równowagę ? Zadaję to pytanie byłemy mudżahedinowi, który obecnie zarabia na życie sprzedając części zamienne. Abdel Khayum w wieku 16 lat ruszył na wojnę.Jego ojciec zginął dwa lata wcześniej zastrzelony przez radzieckiego żołnierza. Gdy nadciągnęły wojska rosyjskie, a żołnierze wzięli się za wyłapywanie mudżahedinów, Khayum wraz z rodziną ukrył się w górach. Jego dziadkowie byli zbyt starzy aby dalej uciekać. Dziadek został zasztyletowany we własnym domu. Jego babcia wolała skoczyć z urwiska do rzeki Penjshir niż dostać się do niewoli. Nurt jest tam wartki. Ciała nie udało się odnaleźć. Khayum siedzi naprzeciw mnie w skromnym biurze, w pobliżu stadionu kabulskiego. Jest barczystym mężczyzną, z czarnym pasem od wyciskania ciężarów na biodrach. Jedna z jego grubych, krępych nóg zrobiona jest z plastiku. Ma 39 lat ale jak większość Afgańczyków wygląda na starszego o 10 lat. Przez 6 lat walczył z Rosjanami, a następnie bronił rodzącego się afgańskiego rządu przed zdziczałymi mudżahedinami. Wspomina dzień gdy idąc do krawca po nową koszulę, niespodziewany cios od spodu powalił go na ziemię. Pamięta też jak trzykrotnie próbował podnieść się z piachu, zanim uświadomił sobie dlaczego nie jest w stanie tego zrobić. Odpowiedź leżała kilka metrów dalej, ubrana w jeden z jego butów, które założył kilka godzin wcześniej. Mina przeciwpiechotna urwała mu nogę. Khayum nie może już biegać więc podnosi ciężary. Codziennie. Trudności które napotkał w życiu, nie bardzo go zmieniły. Gdy pytam jak to możliwe, opowiada mi starą afgańską opowieść z czasów przed islamem. Kraj został najechany przez wroga ale kolejne ataki udawało się odeprzeć. Gdy najeźdźcy wrócili na swoje ziemie, ich lud zaczął pytać: "Coż to za kraj który tak srodze was pobił ?". Wojownicy nie umieli odpowiedzieć. Lud zażądał więc aby żołnierze dostarczyli garści ziemi z kraju ktorego nie udało się pokonać. Gdy jeden z żołnierzy wrócił z garścią ziemi, lud cisną ją w górę, a pył uniósł się w powietrzu. Lud zaczął się opędzać od kurzu, wymachiwać rękami, osłaniać twarze. Wtedy zrozumieli że tylko ktoś naprawdę twardy może przetrwać w takim miejscu jak Afganistan. Ktoś kto nigdy się nie poddaje. Khayum kończy swoją opowieść nieśmiało się uśmiechając i poklepując po plastikowej nodze. Następnie zaprasza mnie do swojego domu, 30 minut samochodem, 45 minut piechotą. Dom uległ zniszczeniu podczas wojny, ale Khayum go odbudował. Wiedzie mnie do pokoju w którym na podłodze leży duży czerwomy dywan. Na północną ścianę pada strumień światła słonecznego. Po chwili pięcioletni syn Khayuma przynosi nam butelkę i tacę ze szklankami. Chłopiec nalewa nam herbatę, najpierw płucząc szklanki z osiadłego na ściankach pyłu, po czym napełnia naczynia po brzegi. Siedzimy w ciszy popołudnia, w kucki na podłodze. Syn Khayuma jest bardzo podekscytowany nowym filmem o Spidermanie. Czy wie - pytam go - że w Nowym Jorku wszyscy przemieszczają się za pomocą pajęczej sieci ? Chłopiec tylko się uśmiecha z niedowierzaniem, nie chcąc urazić gościa. Pytam go kim chciałby zostać jak dorośnie. Nie wacha się ani chwili. Jak większość synów Afganistanu marzy by zostać inżynierem. Tutejsze dzieci dorastają słuchając swoich ojców. Chcą budować.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

W sumie skoro nie wniosłeś do postu nic od siebie, wypadało by podać tytuł i autora tego reportażu.

A może wystarczyło podać link?

Gdy cieszysz się gdy na śniadanie znajdzie się szklanka mleka, a wszystko co posiadasz to dwie zdrowe ręcej i własne nogi - a bywa że brakuje ci również tego. Nie pozostaje ci nic innego jak zacząć od siebie.

Ta szklanka mleka dla mężczyzny na śniadanie to już gruba przesada.

a wszystko co posiadasz to dwie zdrowe ręcej i własne nogi - a bywa że brakuje ci również tego

Jakkolwiek brzmi to dość turpistycznie, jeśli zabraknie komuś tego wszystkiego możliwość uprawiania kulturystyki jest znikoma.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
666   

Zasadniczo ich logika jest słuszna - jeżeli przypakują, to będą mieli więcej sił na odbudowę swojego kraju.

A że siła imponuje, to też trafna uwaga. U mnie taką rolę jak Schwarzenegger w Afganistanie pełni bohater filmów "Pitch Black" i "Kroniki Riddicka", Richard Riddick grany przez Vin'a Diesel'a.

Afganistan, jak zauważono w artykule, to kraj twardych ludzi. Ale nie ma ludzi nie do złamania, a warunki w Afganistanie po 30 latach wojny są naprawdę bardzo ciężkie. Między innymi dlatego 150 tysięcy Afgańczyków uzależnionych jest od "twardych" narkotyków typu heroina.

Afgańczyków bardzo "dołuje" również lęk o przyszłość. W 2011 roku wojska NATO zaczną się wycofywać. I co wtedy ? Co jeżeli władzę znowu przejmą talibowie ? Nieciekawa perspektywa.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

W sumie nie wiem po co ten artykuł powstał, gdyby nie interwencja militarna w Afganistanie to pewnie nikt by wpadł na pomysł napisania tego tekstu.

Cóż się z niego dowiadujemy?

Kłamstwa o mężczyznach spożywających szklankę mleka i potem udających się na siłownię.

Truizmy - że mężczyznom imponuje siła, jakby to była specyfika czysto afgańska.

Afgańczyków bardzo "dołuje" również lęk o przyszłość. W 2011 roku wojska NATO zaczną się wycofywać. I co wtedy ?

A co to ma do pakowania?

Może spróbują własnymi siłami stworzyć ramy państwa, jego administracji i gospodarki.

Afganistan, jak zauważono w artykule, to kraj twardych ludzi. Ale nie ma ludzi nie do złamania

Odkrywczość drugiej części zdania spowodował u mnie zadumę... czy nie jest to tekst z co trzeciego filmu sensacyjnego?

Zasadniczo ich logika jest słuszna - jeżeli przypakują, to będą mieli więcej sił na odbudowę swojego kraju.

Tylko zasadniczo.

W niewielkim stopniu dla odbudowy kraju ma znaczenie, czy w grupie czterech mężczyzn jeden jest przypakowany, a reszta to zdechlaki, czy może trzech jest po siłowni.

Za to będzie miało znaczenie czy któryś z nich potrafi obsługiwać dźwig czy spychacz.

Innymi słowy znacznie bardziej przyczynią się do odbudowy kraju jeśli zaczną pakować również szare komórki.

W zasadzie nic tu odkrywczego, czy ciekawego...

nawet to że kolega florek-xxx podziwia Vin'a Diesel'a wiem już od dawna z historycy.org

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.