Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
redbaron

Branie jeńców i oddawanie się do niewoli

Rekomendowane odpowiedzi

redbaron   

Mamy już temat poświecony obozom jenieckim dlatego tu chciałbym poruszyć inne zagadnienie. Mianowicie:

- czy często były przypadki zabijania jeńców

- jak propagandowo przedstawiano los własnych jeńców u przeciwnika

- czy żołnierze chętnie się poddawali, czy były to stosunkowo rzadkie przypadki

- jak traktowano jeńców

itp. itd., zależnie jak się dyskusja rozwinie ;)

Bezpośrednią przyczyną założenia tego tematu stał się wyczytany u Jüngera fragment, że jeńców brano niechętnie, bo nikomu się nie chciało potem prowadzić ich na tyły przez ogień zaporowy artylerii przeciwnika...

Mó kolega historyk Alex Watson wspominał, że w wojsku był dość powszechny lęk przed zabijeniem jeńców? Czy było tak naprawdę?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Ja dosłownie na momencik.

Mó kolega historyk Alex Watson wspominał, że w wojsku był dość powszechny lęk przed zabijeniem jeńców?

Wyjaśniał może, skąd ten lęk się brał?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Andreas   

Strach przed zemstą wroga? W sumie do niewoli trudno dostać się nie było. Walka w okopie, odłączenie się od oddziału... Bywało i tak, że żołnierze idąc po wodę potrafili zagubić się w okopie i wpadali w ręce wroga.

Przed bitwą o Passchendaele wśród żołnierzy kanadyjskich ponoć krążyły plotki, iż Niemcy krzyżują jeńców. Ile w tym prawdy?

Charakter walk I WŚ powodował, że branie jeńców na taką skalę, jak 25 lat później było niemożliwe, co nie znaczy, że jeńców w ogóle nie brano. Szturm na pojedyncze okopy w odległości 20 m od siebie mógł dać najwyżej pojedynczych jeńców. Co innego wschód, gdzie walki miały zupełnie inny charakter.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
widiowy7   
Bezpośrednią przyczyną założenia tego tematu stał się wyczytany u Jüngera fragment, że jeńców brano niechętnie, bo nikomu się nie chciało potem prowadzić ich na tyły przez ogień zaporowy artylerii przeciwnika...

Na pewno ;)

Zejście z pierwszej linii z jakimś jeńcem to akurat wydaje mi się atrakcyjna perspektywa :P

Zresztą w każdej wojnie.

Zastanówmy się. Koledzy atakują, a ja mam jeńca odprowadzić na tyły. Piękne perspektywy. Zycie jeńca, jest dla mnie przepustką na życie. Przynajmniej chwilowo.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
redbaron   
Wyjaśniał może, skąd ten lęk się brał?

Przypadki takie ponoć się zdarzały - czyli dosłownego mordowania jeńców. Ale własna propaganda dbała o to, by żołnierze bali się poddawać do niewoli. W każdym razie sugerował, że tak było z Niemcami.

Na pewno ;)

Zejście z pierwszej linii z jakimś jeńcem to akurat wydaje mi się atrakcyjna perspektywa :P

Zresztą w każdej wojnie.

Zastanówmy się. Koledzy atakują, a ja mam jeńca odprowadzić na tyły. Piękne perspektywy. Zycie jeńca, jest dla mnie przepustką na życie. Przynajmniej chwilowo.

Jasne, ale on pisał to o sytuacji, gdzie siedzisz sobie w okopie, masz blisko w miarę bezpieczny schron (kilkanaście metrów pod ziemią), nadziewa się jakiś koleś przypadkiem i [okopy były baaardzo blisko siebie] i jak go weźmiesz do niewoli, to będziesz musiał z nim przejść przez ogień zaporowy bo akurat wroga artyleria wali na tyły ze wszystkiego co ma, by posiłki nie mogły dojść na pierwszą linię. To tak nie za bardzo fajnie...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
widiowy7   
Przypadki takie ponoć się zdarzały - czyli dosłownego mordowania jeńców. Ale własna propaganda dbała o to, by żołnierze bali się poddawać do niewoli. W każdym razie sugerował, że tak było z Niemcami.

Jasne, ale on pisał to o sytuacji, gdzie siedzisz sobie w okopie, masz blisko w miarę bezpieczny schron (kilkanaście metrów pod ziemią), nadziewa się jakiś koleś przypadkiem i [okopy były baaardzo blisko siebie] i jak go weźmiesz do niewoli, to będziesz musiał z nim przejść przez ogień zaporowy bo akurat wroga artyleria wali na tyły ze wszystkiego co ma, by posiłki nie mogły dojść na pierwszą linię. To tak nie za bardzo fajnie...

Widzę oczami wyobraźni tę sytuację. Więc siedzi w okopie póki wroga artyleria nie zaprzesta ostrzału.

Wtedy jego koledzy idą do szturmu na kaemy, a on odprowadza jeńca na tyły. Życie jeńca jest wyjątkowo cenne.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
redbaron   
Widzę oczami wyobraźni tę sytuację. Więc siedzi w okopie póki wroga artyleria nie zaprzesta ostrzału.

Wtedy jego koledzy idą do szturmu na kaemy, a on odprowadza jeńca na tyły. Życie jeńca jest wyjątkowo cenne.

Źle widzisz ;) Jünger pisał o sytuacji w której się akurat bronił i żaden marsz na kmy mu nie groził o ile nie musiał wychodzić z okopu...

Ogień zaporowy to naprawdę nic przyjemnego - przy okazji Verdun, a teraz Sommy niejednokrotnie czytałem, że atak bywał rozbity przez dobry ogień zaporowy, albo że ogień zaporowy odcinał komunikację z tyłami. Kto nie musiał, to się w niego nie pchał, zwłaszcza, jak miał jeszcze jeńca pilnować.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

W PWS kwestia rozstrzeliwania jeńców była niezmiernie drażliwa i każde insynuacje spotykały się z ostrym zaprzeczeniem. Było wszak kilka słynnych epizodów, w których pewne oddziały znikały bez śladu - co rodziło podejrzenia, że jeńcy byli likwidowani i zakopywani w nieoznaczonym miejscu.

Jednym z nich był incydent podczas walk na Gallipoli w sierpniu 1915 w którym "wyparowała" grupa żołnierzy z 1/5 Norfolk Regiment ("Vanishing Norfolks"). Brytyjczycy oskarżali później Turków o rozstrzelanie jeńców i ukrycie ciał.

Drugi przypadek to słynny epizod w lasku Celtic 9 X 1917 podczas bitwy pod Passchendaele w którym rzekomo Niemcy zlikwidowali wzięty do niewoli oddział Australijczyków który dokonał w tym miejscu wypadu.

Z nieco innej beczki. Podczas niemieckiego szturmu na Drie Grachten we Flandrii 11 listopada 1914 r. Niemcy mieli rzekomo pędzić przed sobą grupkę wziętych do niewoli francuskich żuawów. Jeden z nich - jak twierdzą źródła francuskie - miał się wyrwać i krzyczeć do swoich żeby nie zważali na nich i strzelali do Niemców, co stało się szybko częścią legendy tej formacji.

Z kolei wśród Niemców chodziły plotki, że czarni żołnierze francuskich formacji kolonialnych (Senegalczycy) torturują a nawet okaleczają wziętych do niewoli żołnierzy za pomocą swoich zakrzywionych noży. Plotki te (podobnie jak informacje, że jeńcy schwytani z nożami-bagnetami z piłą byli represjonowani) były jednak niesprawdzone, a dowodów na tego typu praktyki brak.

Edytowane przez Krzysztof M.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.