-
Zawartość
807 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Razorblade1967
-
Powstanie Warszawskie - czy było potrzebne?
Razorblade1967 odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Zagadnienia ogólnomilitarne i ogólnopolityczne
Pułk SS dowodzony przez O.Dirlewangera Brygada SS RONA... w sumie brygada tylko z nazwy bo to bardziej pułk - obie jednostki niezdolne do walki na froncie. Ponadto improwizowane jednostki policyjne... Do tego włączono z czasem np.: 384. ochronny batalion kolejowy 75. szkolny pociąg pancerny. 608. pułk ochrony Jednostki szkolne, a zabezpieczenie zewnętrzne stanowiła np.rezerwowa dywizja węgierska. W sumie to była zbieranina sił tyłowych, których nikt by na froncie nie użył bo nie były do tego zdolne... Na wyposażeniu? To akurat nie były... owszem od początku skierowano pewną ilość pojazdów pancernych znajdujących się na tyłach i okolicy, ale nie były to jakieś większe zorganizowane pododdziały wojsk pancernych. Załogi czołgów (będących akurat na tyłach... np po naprawach) skierowano do walki w ramach sił pacyfikujących PW, a ta cała zbieranina zgrupowania von Bacha to co prawda nadawała się do pacyfikacji wiosek, ale o współdziałaniu z czołgami (szczególnie podczas trudnych walk miejskich) to miała pojęcie jak ja o drugiej stronie Księżyca. Stąd straty (i zdobycze powstańców) pojazdów pancernych w tych działaniach. -
Powstanie Warszawskie - czy było potrzebne?
Razorblade1967 odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Zagadnienia ogólnomilitarne i ogólnopolityczne
W sumie słusznie piszesz, że "nie sądzisz"... bo się nie opierały. Zadaniem tych dywizji było zabezpieczenie brzegu Wisły przed desantem radzieckim, wydzieliły tylko pewne elementy do współdziałania ze zgrupowaniem von Bacha. Użycie zresztą elementów formacji liniowych nastąpiło dopiero w końcowej fazie likwidacji PW, gdy sytuacja na froncie się ustabilizowała - w czasie gdy do tego jeszcze nie doszło walką z PW zajmowały się tylko jednostki policyjno-pomocnicze (ochronne itd.), oczywiście nie licząc jakiś tam niewielkich sił znajdujących się akurat przypadkiem na tyłach i "w okolicy". "Inne warunki" to w tym momencie słowa kluczowe... Tylko wtedy była to ta wojenna konieczność, a i tak walki nie prowadzono do całkowitego wyniszczenia miasta i ludności. Czy cokolwiek wskazywało na chęć dokonania jakiejś masakry miasta przez Niemców? Czyli dokładnie doszedłeś do tych samych wniosków - czyli braku sensu rozpoczynania PW... tylko innymi słowami je opisujesz. -
Powstanie Warszawskie - czy było potrzebne?
Razorblade1967 odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Zagadnienia ogólnomilitarne i ogólnopolityczne
A co ma jedno wspólnego z drugim? Sens walki z III Rzeszą był taki, że bez względu na to jaki polityczny kształt przybrała (narzucono jej) powojenna Polska to celem nadrzędnym było możliwie jak najszybsze pokonanie III Rzeszy oraz zakończenia ludobójczej okupacji. W tym kontekście sens miała walka w ramach "koalicji antyhitlerowskiej" każdej formacji wojskowej, każdej dywizji itp. Nawet jeśli samodzielny wpływ (takiego związku taktycznego) na wynik wojny był znikomy lub nawet "prawie żaden" to w masie walczących aliantów jak najbardziej miało to sens i militarny cel... Jak najszybsze pokonanie Niemiec. Natomiast obawiam się, że to pytanie o sens nie dotyczyło ogólnie walki z siłami III Rzeszy jako takiej, ale tego konkretnego działania w postaci wywołania działań zbrojnych wewnątrz zamieszkałego i dużego miasta, co po pierwsze nie miało szans powodzenia, a po drugie ściągało całkowicie niepotrzebne niebezpieczeństwo i powodowało całkowicie niepotrzebne i niemałe ofiary wśród własnej ludności. To coś z czym każde siły zbrojne się muszą liczyć... choć czasem oczywiście tolerowanie takich strat może być usprawiedliwione osiąganymi celami i wojenną koniecznością. W zasadzie nawet trudno o sens tego powstania jako "wiązania sił przeciwnika" bo do likwidacji PW strona niemiecka skierowała jednostki policyjno-pomocnicze (w większości niezdolne do działań frontowych), przy niewielkim wsparciu elementów jednostek frontowych. PW nawet nie wywołało konieczności skierowania do walki jakiejś dywizji frontowej (a szkoda, bo pewnie trwałoby krócej, a i nie byłoby pewnie mordów na ludności na taka skalę), stanowiło jakieś tam utrudnienie dla strony niemieckiej, ale w obliczu takiej a nie innej sytuacji na froncie raczej znikome, a na pewno nie warte tych strat wśród ludności cywilnej Warszawy oraz zniszczenia miasta w efekcie PW. Każda wojna i bitwa polega na zestawieniu ze sobą przewidywanych i potem ponoszonych strat oraz zysków i efektów osiąganych za ich pomocą. W przypadku PW to zestawienie jest skrajnie niekorzystne dla strony polskiej, a do tego zasadniczo można było lub powinno się to przewidywać... bo rzucanie do walki ludzi ani do niej odpowiednio nie przygotowanych, ani odpowiednio nie uzbrojonych na zasadzie "jakoś to będzie", a do tego wewnątrz gęsto zaludnionego własną ludnością mieście - specjalnie dobrze o osobach odpowiedzialnych za wywołanie PW nie świadczy. -
Bezlicencyjne kopie produktów сделано в СССР
Razorblade1967 odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
W takim sensie, że w samej treści tej konwencji nie ma określeń dotyczących czasu obowiązywania praw patentowych - są one zawarte w dokumentach opracowanych już na podstawie podpisanej konwencji. Czyli sama konwencja tego nie określiła, ale była podstawą do tego określenia i była też podstawą do powstania określonych aktów prawnych w państwach, które ten układ podpisały... m.in. w Polsce gdzie przyjęto 20 lat. Nie można napisać, że: założenie konwencji jest takie, że ochrona patentowa wygasa po upływie 20 lat. Bo w samej treści konwencji to się nie pojawiło, a jak sam zauważyłeś to ogólnie jest pewien przedział, a nie ścisłe określenie ilości lat. -
Bezlicencyjne kopie produktów сделано в СССР
Razorblade1967 odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Obawiam się, że Poldas pomylił kwestię układu o współpracy patentowej z 1970, który to nie zawiera określenia długotrwałości patentu z prawem polskim czyli ustawą z dnia 30 czerwca 2000 r. - Prawo własności przemysłowej, która to na 20 lat określa. Art. 63. 1. Przez uzyskanie patentu nabywa się prawo wyłącznego korzystania z wynalazku w sposób zarobkowy lub zawodowy na całym obszarze Rzeczypospolitej Polskiej. 2. Zakres przedmiotowy patentu określają zastrzeżenia patentowe, zawarte w opisie patentowym. Opis wynalazku i rysunki mogą służyć do wykładni zastrzeżeń patentowych. 3. Czas trwania patentu wynosi 20 lat od daty dokonania zgłoszenia wynalazku w Urzędzie Patentowym. -
Bezlicencyjne kopie produktów сделано в СССР
Razorblade1967 odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Ale ja wcale nie sugeruje, że ta firma ruszyła jakiekolwiek prawa - bezlicencyjne kopie powstawały i w sumie powstają do dzisiaj zarówno przez działanie naruszające prawa patentowe, jak i o wiele częściej wtedy gdy takie prawa wygasają lub w ogóle ich nie było. Bo w przypadku RPG-7 chyba w ogóle ich nie było skoro broń powstała zanim ZSRR przystąpił w ogóle do umów międzynarodowych w tej materii - wcześniej (przed 1958) ani nie można było uzyskać ochrony produktów w ZSRR, ani ZSRR nie mógł chronić produktów tam powstałych (oczywiście poza swoją ścisłą strefą wpływów - czyli poza państwami, które kontrolował). Na tej samej zasadzie wspomniany wcześniej pistolet maszynowy DUX był bezlicencyjną kopią PPS (choć via Finlandia) i nie naruszał żadnych praw, bo wtedy ZSRR nie był uczestnikiem żadnych umów w tym zakresie - to i nie mógł chronić swoich wytworów i nie można było uzyskać ochrony dla produktów z zewnątrz w ZSRR. -
Bezlicencyjne kopie produktów сделано в СССР
Razorblade1967 odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Czytając ostatnio informację o dostawach sprzętu wojskowego na Ukrainę, przypomniał mi się jeszcze jeden produkt ZSRR kopiowany za granicą, a konkretnie w USA czyli granatnik przeciwpancerny RPG-7. Co prawda samo kopiowanie nastąpiło już po upadku ZSRR, a jest to jak najbardziej produkt ZSRR bo RPG-7 został skonstruowany w 1957. W sumie to nic dziwnego bo RPG-7 był zarówno produkowany na licencji poza ZSRR, jak również kopiowany za granicą... no, ale pewną ciekawostką jest to, że takie kopie powstały w USA i to nie tyle komercyjnie, co sam program był współfinansowany przez czynniki wojskowe w USA. Granatniki nazwane PSRL (Precision, Shoulder-fired Rocket Launcher) produkuje amerykańska firma Airtronic w modelach PSRL-1 i PSRL-2. Jest nic innego jak bardzo udany radziecki granatnik przeciwpancerny RPG-7, który został skopiowany, nieco udoskonalony i zastosowano w nim inne materiały przez co stał się nieco lżejszy od pierwowzoru. Podobnie jak w ZSRR (1988) i potem w Rosji (1999) opracowano do tego granatnika nowsze naboje z głowicami o różnym przeznaczeniu - choć amerykańska oferta w tym zakresie o ile się orientuję jest jednak bardziej uboga od rosyjskiej, bo nie wyczytałem by produkowano np. naboje typowo odłamkowe (tak jak rosyjskie OG-7W). Za to celowniki optoelektroniczne tej broni (PSRL), zapewniają podobno większą precyzję strzału od współczesnych rosyjskich. -
ZSRR - i jego bezlicencyjne kopie
Razorblade1967 odpowiedział secesjonista → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Zgadza się tego nie wiemy... jest już dzięki temu co znalazłeś wiemy, że przed tą datą ochrona prawna rozwiązań w ZSRR możliwa nie była. Wyszperałem coś takiego - Biuletyn Ambasady RP w Moskwie: https://russia.trade.gov.pl/pl/f/download/fobject_id:187902 - strona 15. Co prawda dotyczy kwestii Rosji, a nie ZSRR - ale podane są daty obowiązywania wcześniej jeżeli Rosja przejęła to jako prawny następca ZSRR. Tam też jest data 1 lipca 1965 odnośnie "Paryskiej konwencji o ochronie własności przemysłowej", ale jednocześnie są też daty przyjęcia innych pokrewnych aktów np. dotyczących kwestii patentowych oraz takie, które w Rosji nie obowiązują do dzisiaj czyli możemy założyć, że nie obowiązywały też wcześniej w ZSRR. -
Duże obrażenia powodowane przez amunicję 5,56 mm x 45 są spowodowane właśnie pękaniem i fragmentowaniem pocisku po stosunkowo krótkiej penetracji w ciele... i co ciekawe wcale nie był to zabieg zamierzony, a okazało się to po raz pierwszy przy badaniu ran postrzałowych w Wietnamie, gdzie przecież M16 trafił dość pospiesznie i niejako "interwencyjnie". Jednak do takiego działania pocisku musi być zachowana odpowiednio duża prędkość pocisku przy wnikaniu w cel. Pociski amunicji 7,62mm x 39 i 5,45 mm x 39 zachowują się dość stabilnie w zasadzie podczas długiej penetracji dokonują tylko obrotu o 180 stopni... tyle, że na tyle długiej, że raczej to tylko teoretyczne, zbadane w żelatynie... no chyba, że pocisk przemieszczał by się wzdłuż ciała, to i tak pewnie w coś by wcześniej trafił (kości w człowieku trochę jednak jest). Kwestia "koziołkowania" to kwestia stabilności pocisku... owszem pierwsze M16 tak miały, bo zastosowano gwint o bardzo dużym skoku - 14 cali, ale już po próbach zredukowano go do 12 cali. Słaba stabilizacja pocisku jest niekorzystna, bo m.in. taki pocisk będzie "skręcał" przy trafianiu we wszystko, nawet przy strzelaniu przez zarośla itp. Stąd przecież nowsze pocisku 5,56 mm, mają nieco większą masę niż te pierwsze i są przystosowane (dobrane) do gwintów o skoku 7 cali... choć niektóre państwa stosują gwinty o skoku 9 cali - niejako pośrednie pomiędzy 7 i 12 cali, dobrze dostosowane do jakiejkolwiek amunicji tego kalibru. Natomiast przebijalność jest w dużym stopniu zależna od prędkości pocisku, a te "małokalibrowe" są przecież dużo "szybsze" od 7,62 mm x 39... co więcej przebijają lepiej pomimo tego, że nie mają rdzenia stalowego tak jak typowe pociski zwykłe PS do 7,62mm x 39. Bo ten rdzeń jest z miękkiej stali i jego funkcja nie miało być zwiększenie przebijalności, a zmniejszenie masy pocisku przy zachowaniu korzystnego kształtu balistycznego (stal jest lżejsza od ołowiu) - podobną drogę przeszły pociski lekkie kalibru 7,62 mm x 54R... początkowo były krótsze (ścięty tył pocisku) od ciężkich, ale było to balistycznie niekorzystne, a więc z czasem zastosowano miękką stal jako rdzeń co spowodowało, że ich kształt stał się taki sam jak ciężkich (w pełni ołowianych... poza płaszczem oczywiście), ale miały mniejszą masę. W testach porównawczych tych trzech rodzajów amunicji (7,62mm x 39, 5,56mm x 45 i 5,45mm x 39) w przebijaniu stali to najstarszy z nich 7,62mm wypada najgorzej, a w stosunku do nowszej amunicji 5,56mm nawet dużo gorzej (nawet dwukrotnie) - tyle, że problem zaczyna się gdy powstają skbk w bardzo krótkimi lufami - wtedy maleje prędkość pocisku i zaczyna już bardziej odrywać rolę masa pocisku, a 5,56 mm ma przecież mniejszą od 7,62 mm. Od początku za to 7,62mm x 39 górował w przebijaniu drewna i to mocno... przy standardowej "próbie desek" było to 17 desek, a małokalibrowe (5,56 mm i 5,45 mm) przebijały tylko 11. W drewnie masa pocisku odgrywa większą rolę... podobnie przy przebijaniu betonu, choć tutaj różnice są już nie tak znaczące. Problemy 5,56 mm zaczęły się gdy zamiast M16 jako standard przyjęto M4 z krótszą lufą - 370mm zamiast 508mm. Wtedy to stwierdzono, że na większych odległościach skuteczność pocisku spada i stąd pewien powrót do wyposażania części żołnierzy w karabiny zamiast karabinków... czyli powrót do amunicji karabinowej 7,62mm x 51 (choć oczywiście tylko jako uzupełnienie). I stąd różniste kombinacje z amunicją, która byłaby czymś pomiędzy 5,56 mm x 45 i 7,62 mm x 51... tylko przyzna, że jakoś nie spodziewam się jednak zmian w najbliższych latach... bardzo trudno wymienić amunicję w większych armiach, gdzie istnieją wielomilionowe zapasy, gdzie wszystko (też produkcja) nastawiona na amunicje jakiegoś typu. Dlatego broń się zmienia, ale amunicja potrafi trwać w armiach dziesiątki lat, co najwyżej pracuje nad samą konstrukcją pocisku by coś poprawić. Oczywiście inaczej to wygląda w "siłach specjalnych" - bo to formacje stosunkowo nieliczne, które ze względu na swoją specyfikę w ogóle potrafią się posługiwać sprzętem dla danej armii nietypowym. Przy niewielkich formacja nie stanowi to specjalnego problemu, a jakość i dostosowanie do specyficznych zadań górują nad ekonomią i logistyką... ale w "reszcie armii" te czynniki często przeważają. Akceptuje się pewne niegodności na rzecz ekonomii i sprawności logistyki... szczególnie, że w sumie wiele dyskutowanych kwestii tak naprawdę to takie trochę "rozbijanie g* na atomy" (w ogólnym ujęciu nie ma to większego znaczenia). Często dyskutujemy o wadach i zaletach broni i amunicji, doszukujemy się różnic często niewielkich, które w praktyce nie mają większego znaczenia, bo liczy się w zasadzie jakieś ogólne podsumowanie... a często broń dyskutowana przez wiele stron teksty w ogólnym taktycznym ujęciu jest po prostu porównywalna. To tak jak z dysputą MSBS czy Beryl... jest o czym pogadać, ale tak naprawdę to ma większe znaczenie co jest na około. Osobiście to wolałbym "zmech" jeżdżący na nowoczesnych BWP (których nie ma nawet "na horyzoncie"), ale uzbrojony w Beryle, niż ten sam "zmech" z MSBS-ami, ale posługujący się dzisiaj przestarzałym mocno i wyeksploatowanymi BWP-1, bo ten pierwszy stanowi zdecydowanie większą "wartość bojową". Rosja jak widać uznała, że nawet nadmierne zmiany w AK się nie opłacają i ograniczyli się tylko do niezbędnych czyli przystosowania broni do współpracy z celownikami optoelektronicznymi, a zmiany mechanizmu spustowego, tak aby poprawić ergonomią obsługi bezpiecznika-przełącznika rodzaju ognia sobie odpuścili. Co ciekawe w Izraelu swego czasu poradzono sobie z tym problemem w sposób prosty przy konstruowaniu Galila. Inna sprawa, że prostota i niezawodność "kałachopodobnych" ma jednak swoje zalety, których trudno nie zauważać - w sumie to często ważniejsze od niewielkich stosunkowo różnic w celności broni czy jej ergonomii. Tak więc pomimo upływu lat jeszcze bym konstrukcji wywodzących się z AK specjalnie nie skreślał, a jak pokazują przykłady kwestię pokrywy komory zamkowej, która powstała w czasach gdy optyki i optoelektroniki na "zwykłych" kbk nie montowano można rozwiązać w całkiem nieskomplikowany sposób... i to lepiej jak w Berylu (ta nakładana szyna to "szału nie robi"). Wystarczy zobaczyć, jak to robią komercyjne firmy oferujące wymienne elementy do używanych "w cywilu" karabinków tego typu... jakoś się da i to bez zmiany konstrukcji porywy, ale i jak widać na rosyjskim przykładzie da się i zmienić pokrywę (głównie jej mocowanie) bez nadmiernej ingerencji w samą, udaną przecież konstrukcję broni.
-
Tutaj jak słusznie zauważył Furiusz ten wybór był związany z zamówieniem tej broni z dość "ekstremalnie" krótkimi lufami. Amunicja 5,56mm x 45 ma zarówno lepszą przebijalność (poza drewnem gdzie góruje 7,62mm x 39) jak i większą skuteczność rażenia celu żywego od amunicji 7,62mm x 39. Jednak jest to związane z dużą prędkością lekkiego pocisku... skraca się lufę i ta prędkość spada, a to wpływa na mniejszą przebijalność osłon, jak i ma wpływ na gorsze rażenie celu żywego, bo 5,56 mm x 45 ładnie pęka i oddaje energię po krótkiej penetracji, ale tylko wtedy gdy jego prędkość w chwili uderzenia w cel jest większa od 700-kilkunastu metrów na sekundę. Tak więc 7,62 mm x 39 nie jest "amunicją silniejszą" od 5,56 mm x 45... dopóki lufa "małokalibrowego" karabinka jest odpowiednio długa to ten "mniejszy" ma przewagę na tym "większym", kończy się ona gdy lufa ma być bardzo krótka - wtedy to przewagę zyskuje cięższy pocisk 7,62mm. Na temat MSBS-a się nie wypowiem... bo dane mi było tylko się nimi (choć we wszystkich chyba odmianach) pobawić "na sucho" - mogę tylko ocenić ergonomię... nic więcej. MSBS może okazać się dobrym i niezawodnym karabinkiem, ale na to trzeba poczekać - bo tak naprawdę dopiero rzeczywista eksploatacja broni pokazuje jej wady i zalety. W histerii broni były takie, które się dobrze zapowiadały, a praktyce się nie sprawdzały i odwrotnie... nie robiące "szału" na wstępie okazywały się dobrymi i bardzo przydatnymi w służbie. Co do kalibru - to akurat w przypadku MSBS nie ma problemu - może być w 3 kalibrach: - 5,56 mm x 45 - 5,45 mm x 39 - 7,62mm x 39 Wystarcza wymiana lufy (port pobierania gazów jest połączony z lufą i ulega razem z nią wymianie), zamka oraz magazynka - reszty nie trzeba ruszać, a wspomniane naboje są podobne długością całkowitą to nie ma problemu z wymiarami gniazda magazynka itd. No tutaj to nie tyle "zwolennicy" - co bardziej sytuacja, że znacznie taniej wymienia się w armii broń niż amunicję... zobaczcie ile lat trzyma się 7,62 mm x 54R pomimo tego, że przecież wystająca kryza w broni automatycznej powoduje pewne problemy przy konstruowaniu broni. Zauważcie też jak długo u nas trwa już wymiana amunicji na tą zgodną ze standardami NATO...co prawda karabinki w kalibrze 7,62mm x 39 to już "niedobitki" w WP, ale wymiana 7,62mm x 54R na 7,62mm x 51 jeszcze potrwa trochę lat. Nie wszyscy się na taki ruch decydują... szczególnie, że nie muszą. No, a amunicja 7,62mm x 39 jest w Afryce bardzo popularna i rozpowszechniona.
-
No właśnie "pod cel"... dlatego, że celownik przy strzelaniu na 100m był ustawiony na pozycje "3" - co dawało ŚPT powyżej punktu celowania o tyle ile wynosiła odległość pomiędzy dolna krawędzią "zielonego, a centrum tarczy. Z pamięci cytuję (a jednak lata minęły), ale ta stara komenda brzmiała w całości: "Celownik trzy, pod cel, do popiersia, pojedynczym - ognia" "Słabo wyszkolony"... czyli pisarz, kucharz czy gaciowy. Generalnie nie było problemów z wykonywaniem "dwójki" i strzelaniem na 200m, doświadczenie mnie uczy, że i 300m metrów nie jest problemem dla średnio przeszkolonego strzelca... na strzelnicy - inna sprawa to warunki bojowe i wszelkie czynniki "przeszkadzające". Po pierwsze drużyna miała na wyposażeniu km PK/PKM (trzecia drużyna plutonu liczyła 11, a nie 10 żołnierzy i miała PKS/PKMS oraz strzelca wyborowego z SWD)... a ta "donośność skuteczna" kbk określana na faktycznie na 600m nie dotyczy celów wielkości pojedynczego człowieka... w walce bywają też większe cele czy cele grupowe. Przyznam, że pierwsze modele tzw. AK-12 bardziej mi się podobały... bo rozwiązano w nich problem ergonomiczności bezpiecznika-przełącznika rodzaju ognia... jednak z tego obecnie zrezygnowano i obecna wersja, która wejdzie do służby w armii FR ma tylko poprawiona kwestię pokrywy komory nabojowej (mocowana "zawiasowo"), tak by można było pewnie mocować popularne obecnie celowniki optoelektroniczne. Ale w sumie z praktyki działań w tzw. "strefach działań wojennych" doceniam "kałachobodobne" za pewność działania i niezawodność w polu. Mają oczywiście wady, bo ergonomia broni jest "nieciekawa" - powstała w czasach gdy inaczej na to patrzono - ale trudno nie doceniać jej niezawodności, a to jednak czynnik bardzo ważny... problemy celności i ergonomii staja się drugorzędne gdy broń działa lub nie działa w trudnych warunkach. Doceniam na strzelnicy wszelkie "klony" AR-15...mają świetną ergonomię, są bardzo celne i przyjemne w strzelaniu, ale w polu wolałbym AK-podobne (te nowoczesne oczywiście). Sam się miałem okazję przekonać "w ciepłych krajach", że uzywany rzez nas wtedy i tam Tantal, który miał pewne wady działał wtedy gdy Francuzom (współpracowałem ze formacją spadochroniarzy tej armii) ich FAMAS-y wysiadały. Kolega, który jeszcze służy w naszych "specjalsach" opowiadał, że na polowym lądowisku śmigłowców w Afganie po przyjęciu kilkunastu maszyn to Beryle były sprawne, a amerykańskich M4 nawet przeładować się nie dało. Zresztą znając konstrukcję tej broni wcale się nie dziwię. W każdym razie FR nie zamierza pozbywać się "Kałasznikowów" - tylko je modernizuje... w sumie coś w tym jest, zyski z niewielkiego podniesienia walorów broni strzeleckiej to obecnie nie są duże (wojny wygrywa się bardziej "wyspecjalizowanym" sprzętem), a sprawdzono i niezawodna konstrukcja swoje zalety ma. Swego czasu żatowaliśmy z Francuzów na zasadzie: Wasz FAMAS strzela celniej (naprawdę fajnie się z tego strzela), ale nasz Tantal (z takimi wtedy byliśmy) strzela zawsze.... i w razie czego zobaczymy co się komu lepiej przysłuży.
-
Przede wszystkim pisze się m.in. o AK, AKM, AKMS itd. - a nie jakimś "potworku" oznaczeniowym w stylu AK-47. I oczywiście, że są postawy strzeleckie z wykorzystaniem uchwycenia broni lewą dłonią za magazynek - nawet nie tyle specjalnie opisywane, bo do żołnierzy lepiej przemawia obraz niż treść - a więc postawy z takim uchwyceniem AK (i pochodnych) są umieszczone w postaci rysunków. Takie przykłady znajdziesz już w pierwotnej instrukcji AK wydanej w ZSRR czyli Наставление по стрелковому делу 7,62-мм автомат Калашникова (АК), w zasadzie bez względu na datę wydania bo kolejne wydania niewiele się różniły od siebie. To samo pojawiło się w polskiej instrukcji tej broni, a następnie trafiło do podręczników typu "Podręcznik szeregowca" czy "Podręcznik dowódcy drużyny". Oczywistym dla każdego, kto ma praktykę strzelecką jest fakt, że broń o układzie takim jak AK i podobne... czyli np. czechosłowacki Sa vz. 58, fińskie czy izraelskie warianty tej broni oraz wspominany StG.44 - pewnych postawach wygodnie trzyma się za magazynek. W warunkach strzelnicowych jest to właśnie strzelanie nr 1 (obecnie nazywane strzelaniem szkolnym nr 1, w odróżnieniu od bojowych też numerowanych kolejno) czyli leżąc z wykorzystaniem podpórki gdy broń jest dociśnięta do podpórki a lewą ręką trzyma się za dolną część magazynka... choć niektórzy w przypadku AK z kolbą drewnianą i AKM preferują w takiej postawie chwyt "erkaemowy" czy "podchwytem" za kolbę. Drugi typowy przypadek gdy wygodne jest trzymanie za magazynek (w tym przypadku w górnej jego części) to wszelkie strzelania z pozycji klęczącej... choć tutaj sporo zależy od budowy strzelca, bo ludzie są różni, a karabinek taki sam dla wszystkich - stąd część strzelców referuje chwyt za magazynek, a część za łoże. W każdym razie instrukcje i podręczniki jak najbardziej postawy strzeleckie w chwytem AK za magazynek opisują i ilustrują choćby w przypadku strzelania z okopu, ale nie tylko bo w instrukcji do AK w każdej z trzech "podstawowych" postaw czyli stojąca, klęcząca i leżąca jest pokazany wariant z trzymaniem za łoże i wariant z trzymaniem za magazynek. Bo broń konstrukcyjnie do takiego trzymania za magazynek była przystosowana... a wiemy przecież, że w historii broni nie zawsze tak było i przy niektórych typach broni się tego faktycznie nie zalecało - choć akurat nie dotyczy broni radzieckiej bo ona była budowana zawsze z solidnym i pewnym mocowaniem magazynka (choć samo rozwiązanie mocowania bywało różne), a trzymanie broni za magazynek było u żołnierzy radzieckich czymś naturalnym, bo w ich broni zawsze można było to robić. To, że Euklidesowi ktoś tam "nie zalecał" trzymania za magazynek mogło wynikać zarówno z tego, że ta osoba była słabo przygotowana do nauczania strzelania albo wprost przeciwnie - była przygotowana dobrze i miała doświadczenie, a patrząc na Euklidesa (o którym przecież nie wiem jak wygląda) oceniła, że przy jego budowie ciała wygodniej mu będzie strzelać z uchwytem za łoże... to zaleciła tak próbować. Jest w zasadzie naturalne, że przy wstępnej nauce strzelania (będąc kwalifikowanym instruktorem strzeleckim mam jakieś tam przygotowania teoretyczne i praktyczne) szkolonemu podpowiada się postawę i jej szczegóły, które wydają się dla niego najwygodniejsze "patrząc z boku"i oceniając budowę szkolonego. Na dalszym etapie szkolenia już sam szkolony (mając już pewne doświadczenia i podpowiedziane rozwiązania) niejako "naturalnie" wybierze sobie sposoby najbardziej korzystne dla niego i przy jego budowie ciała. Przede wszystkim dlatego, że strzelania ogniem pojedynczym, bez ograniczenia czasowego oraz w postawie stabilnej (leżąc z podpórką) jest prawidłową metodą nauczania strzelania osób, które często po raz pierwszy stykają się z bronią strzelecką. Taka forma ma na celu nauczyć i przećwiczyć prawidłowe zgrywanie przyrządów celowniczych oraz prawidłowej pracy na spuście w warunkach gdy nie występują jeszcze jakiekolwiek utrudnienia... szkolony ma się skupić na tych dwóch elementach. Dlatego też strzelało się "jedynkę" z AK przy nastawie celownika "3" na odległość 100m, gdzie normalnie powinno się dać nastawę "1". - chodziło jednak o to by szkolony w zasadzie po raz pierwszy w praktyce miał czytelne miejsce gdzie powinien celować - a linia rozgraniczenia dwóch kontrastujących ze sobą kolorów (białego i zielonego) to umożliwiała. Szkolony na tym etapie miał się skupić tylko na prawidłowym zgraniu przyrządów celowniczych i prawidłowym ściąganiem spustu. Treningi "optymalne" do ówczesnych warunków pola walki to właśnie już strzelania krótkimi seriami, do sylwetek w różnej odległości i ukazujących się tylko na jakiś czas oraz przy zmianach postaw strzeleckich i stanowiska ogniowego.
-
Po czym rozróżniamy samoloty cywilne od wojskowych
Razorblade1967 odpowiedział secesjonista → temat → Historia sztuki wojennej i broni
Oczywiście Speedy, że nie takie proste... uprościłem znacznie, chcąc tylko pokazać, że gdyby było odpowiednie zapotrzebowanie to technika pozwalała by powstały odpowiednio duże naddźwiękowe samoloty bombowe. Jednak jak widać nie uznano za sensowne budować dużych bombowców latających długotrwale z prędkościami ponad 2 Ma... nawet te M-50 (sądzę, że gdyby było odpowiednie "parcie" to prace by dokończono) i XB-70 nie uznano za celowe wprowadzać do służby. Poszło to wszystko w nieco innym kierunku...w 1962 do służby wprowadzono przecież Tu-22 (oblatany w 1959) gdzie nie uznano za celowe latanie długotrwałe z prędkościami ponad 2 Ma, bo jego prędkość dochodziła "tylko" do 1600 km/h, późniejsze B-1 i Tu-22M też budowano tak by miały dobre charakterystyki lotu w dużym zakresie prędkości (stąd zmienna geometria skrzydeł przecież). Zresztą co oferowałby taki Concorde czy Tu-144 w wersji wojskowej? Samolot, który generalnie mógłby lecieć szybko (ponad 2 Ma) przez całą trasę lotu, ale jednocześnie miałby słabe charakterystyki w przypadku prędkości niższych i tym samym byłby nazbyt wyspecjalizowany. Czemu w ogóle miałby służyć bombowiec o charakterystykach lotu Concorde"a czy Tu-144? Lotnictwo strategiczne zaczęło się na pewnym etapie posługiwać pociskami rakietowymi co spowodowało, że nie trzeba było nadlatywać nad cel, a tylko na pewną odległość do niego, natomiast ważny był też czas "dyżurowania w powietrzu", gdzie duże prędkości w ogóle są niepożądane, za to ekonomiczny lot przy prędkościach stosunkowo niedużych. Wyraźnie to widać po takich samolotach poddżwiękowych jak B-52 czy Tu-95, które przecież utrzymują się w służbie bardzo długo i skutecznie.- 13 odpowiedzi
-
- lotnictwo cywilne
- lotnictwo wojskowe
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Nie jest to prawda... służyłem w latach 1986-2006 i zasadniczo strzelało się strzelanie nr 2 wg PSBS-86 czyli: - 20 nabojów (strzelanie krótkimi seriami), - 3 cele (km na 150m, biegnący na 200m, klęczący na 150m), - pierwszy ukazywał się na 30 sek, pozostałe na 20 sek, - przerwa 15 i 20 sekund - w tym czasie następowała zmiana stanowiska i pozycji strzeleckiej. Strzelanie nr 1, o którym piszesz (czyli strzelanie bez ograniczeń czasowych, leżąc z podpórką na 100m do popiersia z pierścieniami) - to było strzelanie wykonywane jako pierwsze na szkoleniu podstawowym. Potem realizowało się zwykle już strzelania nr 2 (choć od czasu do czasu powtarzano "jedynkę") - na każdej kontroli czy "inspekcji" jednostki czy pododdziały zaliczały zawsze strzelania nr 2 (podobnie w pistoletu i pistoletu maszynowego oraz km-u). To, że czegoś nie pamiętasz lub nie znasz - to nie oznacza, że to coś przestaje istnieć. Jak najbardziej takowe były wtedy i je używano powszechnie w armii. Choćby o tym, że każdorazowo przy rozkładaniu AK i pochodnych rozłącza się zamek od suwadła... Może dlatego, że w "moim wojsku" to się regularnie strzelało, w zasadzie wszystkie strzelania programowe i często w związku z tym broń czyściło, a nie wykonywało (zamiast przyzwoitej nauki strzelania) debilnych i niczemu nie służących ćwiczeń z rozbieranie kbk na czas. A co w tym dziwnego? Procent artylerzystów zajmujących się bezpośrednią obsługą dział jest stosunkowo nieduży... dział jak mniemam przeciwlotniczych czyli pewnie S-60 lub 61-K bo "osiemdziesiątek piątek" to już chyba poza salwami honorowymi w W-wie nie używano. Tylko doświadczenia w strzelaniu z armaty mają się nijak do dyskusji i doświadczeń z bronią strzelecką... których w sumie nie masz, bo jak sam piszesz "normalne" strzelanie wojskowe wykonywałeś tylko raz, a oprócz niego tylko to pierwsze, najprostsze (100m, popiersie, leżąc z podpórką i bez ograniczeń czasowych), służące nauczeniu laika (wziętego z cywila) samej podstawy celowania i pracy na spuście. Zgadzam się to nic nadzwyczajnego - trafić o okrąg o średnicy 9,5 cm (pole "10") czy 19,5 cm (pole "9") z karabinka na 100m. Na ocenę bdb wystarczyło wystrzelić 40 pkt czyli trafiać w pole "8" (29,5 cm). Raczej to niewielkie wyzwanie - gdy się leży i podpiera broń na podpórce, a do tego nie ma ograniczenia czasu. Przecież to było bardzo proste strzelanie, mające nauczyć najprostszych podstaw - opracowane dla ludzi, którzy po raz pierwszy w wojsku dopiero zetknęli się z czymś innym jak kbks w szkole na PO (bo takich klubów strzeleckich gdzie można strzelać prywatnie i dowolnie - to jeszcze wtedy nie było... w PRL-u). W klubie strzeleckim... a owszem byłem i dalej jestem - i to takim gdzie się regularnie strzela nawet z ciężkich karabinów maszynowych... za to harcerzem popatrz to nigdy nie byłem.
-
Po czym rozróżniamy samoloty cywilne od wojskowych
Razorblade1967 odpowiedział secesjonista → temat → Historia sztuki wojennej i broni
Tylko po co miano by przerabiać Concorde'a na bombowiec? Jak się chce zbudować samolot pasażerski to się buduje pasażerski, a jak się chce budować bombowiec to się takowy buduje... Zanim powstał Tu-144 (oblot 1968) i Concorde (oblot 1969) to już istniały bombowe samoloty naddźwiękowe: - B-58 (USA) oblatany w 1956 - MIrage IVA (Francja) oblatany w 1959 - M-50 (ZSRR) oblatany w 1960 - XB-70 (USA) oblatany w 1964 - TSR.2 (W.Brytania) oblatany w 1964 Nie wspominając o "uniwersalnym" F-111, oblatanym w 1964,a jego wersja typowo bombowa czyli FB-111 w 1968). Samoloty pasażerskie tworzy się wg innych założeń jak bombowe... a w ogóle gdyby koncepcja dużego, szybkiego i naddźwiękowego samolotu bombowego była taka atrakcyjna to by takowe "zrobiły karierę"... Taki XB-70 (masa startowa max. 245 ton) to sobie latał z prędkością 3 Machów i na wysokości ponad 20 km, radziecki M-50 (masa startowa max. 175 ton... tylko 10 ton mniejsza od Concorde'a) "tylko" z prędkością 2200 km/h i ale też na pułapie też ponad 20km, ale to prędkość podobna do Concorde'a i większy pułap praktyczny. A oba samoloty przewyższały jeszcze prawie dwukrotnie Concorde'a zasięgiem... Gdyby te maszyny były takie atrakcyjne dla sił powietrznych to weszłyby do służby. Weszły jednak do służby samoloty mniejsze (wcześniejsze) czyli B-58 i Mirage IV, a i to nie w jakiś wielkich ilościach.- 13 odpowiedzi
-
- lotnictwo cywilne
- lotnictwo wojskowe
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Zgodnie z sugestią - dyskusję z tematu - ZSRR - i jego bezlicencyjne kopie - kontynuujemy w tym miejscu. Tak... no to coś nowego. W zasadzie tylko pierwsze strzelanie szkolne (było to realizowane podczas szkolenia podstawowego jako pierwsze strzelanie, choć czasem je jeszcze raz powtarzano) polega na strzelaniu do papierowej sylwetki (popiersie z pierścieniami - 23p), pozostałe strzelania z kbk AK (i pochodnych) wykonuje się strzelając krótkimi seriami do sylwetek. Z tego tytułu zdecydowana większość strzelań z karabinka (obojętnie czy był to AK, AKM/AKMS, Tantal czy obecnie Beryl) odbywało się i odbywa się w wojsku strzelając krótkimi seriami. Polecam lekturę "Program strzelań z broni strzeleckiej" (Szkol. 857/2012), jak za nowe (bo to obecne zasady szkolenia strzeleckiego) to np. programu z 2005 lub starej instrukcji strzelań PSBS-86, która obowiązywała wcześniej i przez większość trwania z.s.w. od połowy lat 80-tych. A, że za bardzo się nie nastrzelałeś (armaty nie liczę, bo ona w dyskusji o karabinkach automatycznych jest bez znaczenia), to za wiele razy tego nie robiłeś zapewne... Inna sprawa, że rozkładania i czyszczenia broni to uczą i uczyli zawsze, ale nawet jak się nie pamięta to zanim się jakąś bzdurę napisze to można to w obecnych czasach dostępu do materiałów elektronicznych zawsze sprawdzić. A jak się umiejętność strzelania z armaty (jakiejkolwiek... przeciwpancernej, przeciwlotniczej - no bo przy "plotce" jest dwóch celowniczych) czy innego sprzętu np. moździerza, haubicy, działa czołgowego itd. - do kwestii doświadczeń z bronią strzelecką? Nijak. Możesz sobie być świetnym artylerzystą, ale pojęcia o broni strzeleckiej nie masz. Ani teoretycznego, ani praktycznego... bo 2-3 strzelania dawno temu w wojsku to w sumie żadne doświadczenie szczególnie, że w większości tylko popularna "jedynka", a serią dali strzelić jak czytam tyko raz. Masz na myśli "błąd statystyczny"... no fakt w statystyce takowy się przyjmuje przy badaniach "opinii publicznej". Bo chyba nie masz na myśli dopuszczalnego błędu w przypadku pomiarów dotyczących kwestii technicznych? Jakich "obliczeń"? Prędkość początkową pocisku się mierzy, a nie oblicza. I owszem występują pewne różnice w prędkościach początkowych pocisków (wykonanie amunicji produkowanej masowo) - mają negatywny wpływ na rozrzut broni, tyle że przy tych wartościach to są rzędu góra kilku metrów na sekundę i to w obie strony. No to sobie policz jak te wartości (nie są z "Netu" - pochodzą z oficjalnej dokumentacji wojskowej, przynajmniej moje dane) wpływają na energię odrzutu broni. W sposób uproszczony zrobić to można za pomocą 2 wzorów, których uczyli w 7 czy 8 klasie szkoły podstawowej... co oczywiście nie uwzględni powylotowego działania gazów, ale przy zbliżonych wartościach można je pominąć przy porównaniu.
-
ZSRR - i jego bezlicencyjne kopie
Razorblade1967 odpowiedział secesjonista → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
I dyskutuj tutaj z bronioznawczym ignorantem, któremu dali w wojsku parę razy strzelić, w tym raz pozwolili serią i nawet nie wie jak broń trzymać oraz, że do czyszczenia z AK wyjmuje się zamek... masa pocisku 7,92 mm x 33 to 8,1g (mowa oczywiście o wojskowej niemieckiej z DWS) masa pocisku 7,62 mm x 39 to 7,9g (amunicja zwykła z rdzeniem stalowym czyli PS) prędkość początkowa StG.44 - 650 m/s (niektóre źródła podają 690, ale chyba nie dotyczy to amunicji z DWS) prędkość początkowa AK - 715 m/s masa StG.44 - 4,93 kg (broń z pustym magazynkiem) masa AK - 4,3 kg (j.w.) masa AKM - 3,45 (bo niekoniecznie musiałeś AK mieć, może miałeś AKM lub AKMS - pewnie i tak nie odróżniasz) StG.44 ma przy niewielkiej różnicy masy pocisku mniejszą prędkość początkową oraz jest o 0,6 kg cięższy od AK i 1,5 kg od AKM. Siłą rzeczy broń niemiecka ma mniejszy odrzut... bo jest cięższa. Z prostego obliczenia, które nie uwzględnia powylotowego działania gazów wylotowych to odrzut AK jest o 30% większy (dla AKM ponad 50%) od StG.44, na co wpływa głównie mniejsza masa broni (tyle, że to "broń obosieczna") oraz większa prędkość początkowa nieco tylko lżejszego pocisku. Nawet jeśli przyjmiemy wartość 690 m/s dla StG.44 to i tak odrzut AK będzie jeszcze o prawie 20% większy. Do tego dochodzi kwestia podrzutu... w przypadku StG.44 jest nieco mniejsza odległość pomiędzy osią lufy, a osią przyłożenia do ramienia, a więc podrzut będzie jeszcze nieco zmniejszony (choć odrzut bardziej odczuwalny). Bo? 20 lat w armii (AK, a potem AKM/AKMS to była podstawa, każdy z tego strzelał regularnie - kadra pododdziałów również to zaliczała, nie tylko pistolet) - z tego większość przy szkoleniu żołnierzy (a więc strzelania często i gęsto), od 11 lat w cywilu to pewnie minimum 1000-1500 sztuk amunicji z różnych karabinków automatycznych rocznie (nie licząc innych rodzajów broni), w domu cywilna wersja czeskiego Sa vz.58 w układzie podobnym do AK i na taka sama amunicję, do tego i ponadto (tych strzelań prywatnych) w robocie regularne strzelania z AKMS (bo "moi" pracownicy takie mają - oni strzelają kilka razy w roku tak średnio, ale na zmiany, a szef jest na każdym strzelaniu bo musi - to 4 razy tyle minimum, a tutaj "kulki" są "firmowe") i się z tym nie spotkałem. No, ale co ja tam wiem... strzeliłeś parę razy to pewnie wiesz lepiej jak się trzyma AK przy strzelaniu w różnych postawach i warunkach. Nie - to jest broń, której zasadniczym rodzajem ognia jest strzelanie krótkimi seriami... właśnie po ok. 3 strzały. Podobnie jak w przypadku pistoletów maszynowych rozrzut pocisków w serii powoduje, że jak nie trafi pierwszy strzał (w walce popełnia się błędy) to jest szansa, że drugi lub trzeci. Właśnie do takiego strzelania powstała ta klasa broni. -
ZSRR - i jego bezlicencyjne kopie
Razorblade1967 odpowiedział secesjonista → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Każda broń ma rozrzut... no chyba, że masz na myśli karabin laserowy... no one rozrzutu nie mają. To, że w zasadzie amunicja taka jak 7,92 mm x 33 czy 7,62 mm x 39 jest jeszcze za silna do celnego strzelania dłuższą serią z broni o masie około lub nieco ponad 4 kg to akurat nic odkrywczego... dlatego od pewnego czasu stosuje się amunicję w "małokalibrową" czyli 5,56 mm x 45 czy 5,45 mm x 39 oraz stosuje odpowiednie urządzenia wylotowe. Każda broń, która strzela amunicją silną w stosunku do swojej masy będzie miała silny podrzut... no chyba, żeby zastosować odpowiednio skuteczne urządzenie wylotowe. Zatem kompletnie nie masz pojęcia o broni palnej... prędkość początkowa, masa pocisku oraz masa broni to są wartości odpowiadające za odrzut broni, a oprócz tego jeszcze umieszczenie osi lufy w stosunku do osi przyłożenia broni do ramienia co wpływa na podrzut. A na sam rozrzut to jeszcze inne czynniki - jak choćby różnice w prędkości początkowej pocisków spowodowane dokładnością wykonania amunicji. Jest jeszcze oczywiście kwestia ergonomii broni i pewności chwytu... też wpływ na rozrzut, przy czym w tym przypadku nie jest to do końca obiektywne, abo dochodzą subiektywne odczucia strzelców. Możemy jeszcze oczywiście poruszyć takie kwestie techniczne jak wykonanie i mocowanie lufy, dopasowanie skoku gwintu do pocisku oraz odpowiednio dobrany kształt samego pocisku i jego masa co wpływa na balistykę tegoż pocisku. To, że Ty tego nie wiesz - to nie oznacza, że "nie wiadomo". Ci co umieją strzelać to wiedzą... No, a jak Tobie dali z tego AK "raz strzelić" to trudno żebyś faktycznie miał o tym jakiekolwiek pojęcie. A kto tak stwierdził i z jakiego powodu niby "nie wolno"? Jak najbardziej można sobie za magazynek trzymać i nic się nie stanie (a co to niby Sten jest czy co?) kwestia wygody w zależności od pozycji strzeleckiej - w jednych przypadkach strzela się wygodnie trzymając za łoże, a w innych trzymając za magazynek w jego górnej części. -
ZSRR - i jego bezlicencyjne kopie
Razorblade1967 odpowiedział secesjonista → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Na początku to on był "karabinek maszynowy" Maschinenkarabiner (MKb), potem "ciężki pistolet maszynowy" schwere Maschinenpistole (sMP), potem pistolet maszynowy Maschinenpistole (MP), a na końcu "karabin szturmowy" Sturmgewehre (StG) Bo był to w ogóle pierwszy karabinek automatyczny, samoczynno-samopowtarzalny na amunicję pośrednią - był pierwszą bronią w swojej klasie, a więc na tej zasadzie można napisać, że wszystko co tam było było pierwsze w tej klasie broni, bo wcześniej ta klasa broni nie istniała. -
ZSRR - i jego bezlicencyjne kopie
Razorblade1967 odpowiedział secesjonista → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
To Ty byłeś w wojsku Euklidesie? Chyba nie w WP, bo skoro nie masz kompletnie pojęcia jak jest zbudowany AK, nie wiesz że do czyszczenia rozłącza się zamek od suwadła z tłokiem... to nie wiem co tam robiłeś, że broni Ci do ręki nie dali? Nawet "kucharze" i "gaciowi" musieli umieć posługiwać się (w tym czyścić) AK (lub pochodnymi). No, ale pewnie byłeś w Legii Cudzoziemskiej to dali Tobie FAMAS-a. -
ZSRR - i jego bezlicencyjne kopie
Razorblade1967 odpowiedział secesjonista → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Ano będę... W MiG-21M zastosowano silnik R-11F2SK-300, który był kolejną wersją rozwojową silnika R-11-300 ... Informacje o silnikach Bristol Olimpus oraz General Electric J57 przeniknęły do CCCP. W latach 1952-1954 moskiewski instytut lotnictwa dokonał obliczeń aerodynamicznych silnika turboodrzutowego z układem dwóch wałów (pędników, szpul). Obliczenia prowadzono dla osiągnięcia przez przyszły samolot prędkości Ma 2. Główną trudnością było stworzenie sprężarki o dużej stabilności i wystarczającej wydajności gazo-dynamicznej w całym zakresie prędkości postępowej. Z obliczeń wynikało, że taki silnik będzie miał łatwiejszy cykl uruchamiania, będzie lepiej reagował na reakcję przepustnicy (będzie bardziej tolerancyjny na gwałtowne ruchy przepustnicy gazu), w dodatku będzie charakteryzował się niższym zużyciem paliwa. Na podstawie tych obliczeń Siergiej Tumański opracował silnik RD-11, który stał się napędem samolotu myśliwskiego MiG-21. Jest to zdecydowanie lepszy silnik od poprzednika RD-9. Zanim w 1955 roku konstruktor Aleksandr Mikulin stracił swoje stanowisko w OKB-300, jego zespół przystąpił już do pracy nad przełomowym silnikiem turboodrzutowym w CCCP. Przełomowym oczywiście tylko dla wschodniego kołchozu. Silnik początkowo miał oznaczenie AM-11, później RD-11 i ostatecznie R-11. Następcą Aleksandra Mikulina został Siergiej Tumański, który kierował pracami nad programem. [...] Całość tutaj: http://www.polot.net/silniki_lotnicze_turboodrzutowe_czesc_19 W ogóle bardzo ciekawa strona o silnikach lotniczych... polecam. Owszem jak najbardziej był radziecki silnik będący kopią silnika Rolls-Royce... tyle, że chodziło o Nene Mk.I skopiowany w ZSRR i produkowany jako RD-45 oraz zastosowany w MiG-15. Przy czym nie musieli nic kraść... bo Brytyjczycy im po prostu ten silnik sprzedali. -
ZSRR - i jego bezlicencyjne kopie
Razorblade1967 odpowiedział secesjonista → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
No faktycznie nie wiesz... zaglądałeś może do wnętrza AK i StG.44? Polecam... No i o czym to świadczy? Masy pocisków w podobnej amunicji z zasady są do siebie zbliżone... bo innego wyjścia nie ma - balistyka jest jednakowa dla każdego kraju i systemu politycznego. To się nazywa odprowadzenie gazów prochowych przez boczny otwór w lufie i jest zasadą powszechnie stosowaną w zasadzie od początków broni automatycznej - jeszcze J.M.Browning i H.Maxim się spierali o jej autorstwo, bo ten pierwszy chciał je przypisać sobie. Coś Ci "dzwoni" tylko nie wiesz gdzie... owszem ta zasada działania była w "pogardzie" w Niemczech bo uważali bardzo długo i uparcie wbrew doświadczeniom jeszcze z początku wieku i wbrew prawidłowemu działaniu broni produkowanej masowo od przełomu wieków, że "dziura" w lufie spowoduje jakieś komplikacje. Byli uparci jak nie przymierzając juczne muły... dlatego wydziwiali i kombinowali i nie mogli zrobić poprawnie działającego karabinu samopowtarzalnego, bo G.41 jakoś działać jak trzeba nie chciał. Dopiero jak zdobyli radzieckie i bardzo dobre SWT to sobie skopiowali z niego układ gazowy i zrobili z G.41 wreszcie działający poprawnie G.43. No, ale faktycznie masowa produkcja MP.43 zaczęła się chwilę wczesniej od G.43 no to "Sturmgewehr" był faktycznie U NICH pierwszy. Jednak poza Niemcami ta zasada działania była stosowana powszechnie i od dawna, w ZSRR zresztą duuuużo wcześniej niż w Niemczech. Jak w większości broni działającej na tej zasadzie... zanim układ gazowy pojawił się w niemieckiej broni to był on sobie używany w ZSRR w karabinach AWS wz.36 czy SWT wz.38 i wz.40 i właśnie z rurą ponad lufą - bo tak wygodniej jak się ma magazynek od dołu. Rkm DP też działał na tej zasadzie - ale miał rurę pod lufą bo magazynek był u góry. Choć oczywiście była i broń z magazynkiem od dołu i rurą pod lufą... np. amerykański BAR z czasów PWS oraz kbk M1, a dalej garandopodobny M14... tak widać "lubili" bo dopiero w M16 dali rurę gazową nad lufą. Jednak w ZSRR rura gazowa nad lufą w broni indywidualnej to akurat standard, zanim jeszcze w ogóle myślano o karabinkach automatycznych na nabój pośredni. A wg mnie to kompletna brednia... Jedyne co można napisać o wzorowaniu się na StG.44 to fakt, że był inspiracją dla kolejnych typów broni tej klasy - poprzez udowodnienie przydatności na polu walki. Brednia... widziałeś Ty kiedyś w ogóle AK z bliska? Wyjmuje się jak najbardziej... do czyszczenia zresztą. AK i StG.44 - łączy tylko zasada działania, znana i stosowana prawie pół wieku zanim powstały oraz kształt zewnętrzny. Inne jest zasada ryglowania, inny jest mechanizm powrotny i mechanizm spustowo-uderzeniowy czyli w zasadzie wszystko "co w środku". Tylko "opakowanie" jest podobne... ale nawet w tej "obudowie" występują zasadnicze różnice (kwestia kolby, gdzie w niemieckiej broni jest sprężyna powrotna, dlatego nijak składanej kolby mieć nie mógł czy rozwiązanie kwestii dostępu do komory zamkowej). Przede wszytskim rozrzut AK przy strzelaniu serią jest większy bo broń przy podobnej energii pocisku, a w zasadzie to amunicja 7,62mm x 39 ma nieco większą niż 7,92 x 33 ma różną masę... StG.44 jest po prostu stosunkowo cięższy, cięższy od AK, a sporo cięższy od AKM. -
ZSRR - i jego bezlicencyjne kopie
Razorblade1967 odpowiedział secesjonista → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
No to mamy jasność od kiedy ochrona rozwiązań była formalnie możliwa w ZSRR. Dzięki Secesjonisto... wiedziałem, że od pewnego etapu ochrona prawna produktów w ZSRR już była, ale dokładnej daty czy nawet przybliżonej daty nie znałem. Czy coś ukradli nie wiem... może, bo akurat "szpiegostwo przemysłowe" to nic dziwnego. W każdym razie jakiekolwiek zarzuty o kopiowanie w tej materii opierają się podobnie jak w przypadku StG.44 i AK na podobieństwie wizualnym. Problem w tym, że to podobieństwo płatowca (zresztą nie będące niczym dziwnym w lotnictwie) wynika z tego, że dla pewnych charakterystyk lotnych istnieją tzw. "jedynie słuszne" rozwiązania. Natomiast oba samoloty mocno od siebie się różnią - rozmieszczenie silników, zastosowanie dodatkowych powierzchni naośnych (składanych) w Tu-144 czy nawet tym kształtem czy mechaniką skrzydła w szczegółach. Do tego to akurat w ZSRR istniał samolot mający testować w praktyce charakterystyki płata "ostrołukowego" czyli "Analog 144" - oblatany w 1967 samolot zbudowany na bazie MiG-21 ze skrzydłami ostrołukowymi. Zapewne informacje o budowie francusko-brytyjskiego pasażerskiego samolotu naddźwiękowego były po prostu inspiracją do podobnych prac w ZSRR - ale akurat Tu-144 nijaka kopią Concorde'a to nie jest - jest po prostu samolotem zbudowanym w takim samym układzie płatowca. Na podobnej zasadzie Buran był podobny wizualnie do amerykańskich promów kosmicznych, choć nawet kwestie napędu były rozwiązane zupełnie inaczej - amerykański miał silniki główne i korzystał z paliwa zewnętrznego,a radziecki ich w ogóle nie miał i korzystał z napędu rakiety nośnej, za to miał przewidziane zamontowanie dodatkowych silników odrzutowych (w pierwszym i jedynym locie jeszcze ich nie było, było tylko na nie miejsce) dla poprawy warunków lotnych podczas powrotu z orbity. Sam układ obu maszyn był bardzo zbliżony... tylko, że to właśnie ten "jedynie słuszny" kształt dla czegoś takiego... bardzo podobnie wyglądały inne, niezrealizowane projekty - np. francuski Hermes, choć różnił się wielkością... potem co prawda projekt ewoluował w kierunku nieco innego układu, ale znowu był to taki układ, który powtarzał się w innych projektach (wcześniejszych i późniejszych) mniejszych pojazdów kosmicznych wielokrotnego użytku mających powracać z orbity lotem szybowym, a nie na spadochronach. -
ZSRR - i jego bezlicencyjne kopie
Razorblade1967 odpowiedział secesjonista → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Pytanie Secesjonisto od kiedy? Sięgnąłem na szybko (w pracy jestem) do dziennika ustaw IIRP, kiedy to Polska ratyfikowała "Konwencją Związkową Paryską" (17.03.1931) o ochronie własności przemysłowej i w dokumencie nie ma wyszczególnionego ZSRR jako przystępującego (podpisywano w Hadze w 1925). Trzeba poszukać kiedy to ZSRR do tego typu umów przystąpiło, bo że z czasem przystąpiło to wiemy... pytanie tylko właśnie kiedy? -
ZSRR - i jego bezlicencyjne kopie
Razorblade1967 odpowiedział secesjonista → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
No cóż Secesjonisto... musiałby się wypowiedzieć ktoś zainteresowany tematyką historii praw patentowych itd. Moja wiedza jest tylko ogólnikowa i wynikła ściśle z zainteresowania historią broni strzeleckiej, ale dawniejsze zasady ochrony prawnej różniły się mocno od obecnych. Petenty były często krótkoterminowe (dość powszechna była ochrona 10-letnia) oraz nie istniało coś takiego jak "patent międzynarodowy" (nie znam fachowej nazwy). Trzeba było zastrzegać prawa w poszczególnych państwach... stąd przecież historia produkowanego w Polsce ckm wz.30, który można było skopiować bezkarnie, bo firma Colt i jej przedstawiciel w Europie czyli brytyjski Vickers po prostu fakt wygaśnięcia patentu w Polsce przeoczył (ale broń przedstawił do konkursu), co strona polska skrupulatnie wykorzystała - kopiując bezlicencyjnie, ale nie łamiąc przy tym praw Colta, bo nie było wówczas w Polsce ochrony tego produktu. Jeżeli w dawnych latach nie można było zastrzec praw patentowych danego produktu w ZSRR, bo ten wielu umowach przecież nie partycypował to faktycznie nie było ochrony prawnej takiego produktu w ZSRR. Oczywiście w takich przypadkach jak podany przeze mnie przykład motocykla IŻ-350 w ogóle nie było mowy o ochronie prawnej, bo była to kopia produktu państwa, z którym prowadzono wojnę... a potem częściowo je okupowano. Na tej samej zasadzie przecież kopiowano rozwiązania niemieckie poza ZSRR... a podany przeze mnie za przykład w "odwrotnym" temacie pistolet maszynowy PPS - nie dość, że ZSRR nie mógł i tak zastrzec sobie jego rozwiązań to jeszcze przecież i tak w chwili kopiowania Finlandia toczyła z ZSRR wojnę. A i podczas wcześniejszych działań wojennych radziecko-fińskich to ZSRR sobie skopiował bęben od KP/31. Wojna raczej w ogóle nie sprzyja ochronie prawnej jakichkolwiek rozwiązań - sam fakt bycia w stanie wojny oznacza, że walczące państwa nie honorują praw przeciwnika (no może poza prawem międzynarodowym, a i to nie zawsze).