Skocz do zawartości

Razorblade1967

Użytkownicy
  • Zawartość

    807
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Razorblade1967

  1. Plusy i Minusy AK-47

    Powiedziałbym, że z Ciebie po prostu strasznie kiepski strzelec i tyle... moja żona, co to na strzelnicy bywa okazjonalnie i jakoś jej to specjalnie nie bawi wyraźnie strzela dużo lepiej od Ciebie. Ogniem pojedynczym nie ma żadnego problemu z trafianiem sylwetek (i to niepełnych) na 250-300 m i to w ogniu szybkim z postawy klęcząc. Przy strzelaniu leżąc z podpórką nie ma problemu z trafianiem do pojedynczych celów na 400 m, a do grupowych do 600 m. Tylko najpierw trzeba się nauczyć strzelać... ale jak chce się być "ekspertem"... nie tylko od obsługi mopa. Strzelanie seriami? Z takiej broni prowadzi się ogień krótkimi seriami - po ok. 3 strzały i ma to na celu zwiększenie prawdopodobieństwa trafienia celu... jeżeli pierwszy pocisk chybi na skutek błędu strzelającego to duża szansa, że trafi kolejny. Strzelanie z tego typu broni i tą amunicją długimi seriami w ogóle na ma sensu, może na 50-75 ma to sens, ale faktycznie nie więcej. Dopiero po wprowadzeniu amunicji małokalibrowej (5,45 mm x 39 czy 5,56 mm x 45) strzelanie dłuższymi seriami nabrało sensu. W przeciwieństwie do Ciebie to niektórzy w tym kraju i na tym Forum strzelają regularnie i z wielu typów broni, z takiego AK i pochodnych również (osobiście tak te 3000 strzałów z różnego sprzętu rocznie to na pewno). Dlatego bez problemu trafiają do celu na odległościach przewidzianych dla takiej broni i to w różnych warunkach oraz zadaniach strzeleckich. Chcesz "ekspercić" na temat broni strzeleckiej - to najpierw rusz tyłek, udaj się na jakąś przyzwoitą strzelnicę i się czegoś naucz w tej materii... I nie bój się, każda przyzwoita strzelnica ma sporo różnego sprzętu (karabinki AK i pochodne to w sumie banał... gdzie ich nie ma, nie będziesz długo szukał takiego obiektu) oraz instruktorów, którzy Ciebie tego nauczą, jak będziesz chciał i im zapłacisz.
  2. Karabin snajperski Dragunov'a

    Broń stworzona dla strzelca wyborowego w pododdziale... i w tej roli sprawdzała się i sprawdza bardzo dobrze. Jako "karabin snajperski" to powiedzmy "tak sobie", bo wg współczesnych wymagań dla takiej broni to nie ma wystarczającej precyzji. W Polsce nie rozróżnia się "karabinu snajperskiego" od "karabinu wyborowego"... Polska nomenklatura stosuje te pojęcia zamiennie, chociaż wg PN-V-01016 (Broń strzelecka - Terminologia) podstawowym pojęciem jest "karabin wyborowy" ("snajperski" dodane jest w nawiasie). Zachodnia terminologia rozróżnia broń "wyborową" od "snajperskiej" - ta pierwsza to zwykle właśnie broń samopowtarzalna, o umiarkowanej precyzji strzelania i jest zasadniczo stosowana na szczeblu pododdziałów. Natomiast karabiny snajperskie to broń bardziej wyspecjalizowana, precyzyjniejsza, najczęściej powtarzalna (są wyjątki) i służy snajperom działających niezależnie, choć często przydzielanych do pododdziałów w ramach wykonywania zadań. SWD został skonstruowany jako broń na szczeblu pododdziału... W ZSRR przydzielano go nawet po jednym na drużynę, w WP strzelec wyborowy był jeden w plutonie zmechanizowanym i znajdował się w trzeciej drużynie (liczyła 11 żołnierzy... 1 i 2 po 10 - pluton liczył 30 ludzi: d-ca, pom. d-cy, 2 x 10 + 11 oraz 3 BWP-1). Był (i w sumie jest nadal) wykorzystywany również jako uzbrojenie "typowych snajperów"... szczególnie w Rosji - wtedy zwykle z celownikiem innym niż PSO-1. Ocena? Strzela się z niego dość przyjemnie, obsługa i utrzymanie broni jest proste, a wewnętrzna konstrukcja SWD jest dość odporna na zanieczyszczenia. Wadą jest standardowy celownik PSO-1... co prawda powiększenie 4-krotne dla broni dla strzelca wyborowego plutonu nie jest specjalną przeszkodą, to średnica obiektywu ma tylko 24mm, co powoduje trudności przy słabym oświetleniu. Dlatego te nowsze celowniki do SWD mają obiektywy o średnicy dwukrotnie większej czyli 42mm. Donośność skuteczna... Nie chodzi tutaj o żadne "opinie", po prostu broń stosowana jest w różnymi typami celowników i w różnych zastosowaniach. Od strzelca wyborowego pododdziału wymaga się czegoś innego niż od wyspecjalizowanego snajpera. Donośność skuteczna SWD wg materiałów oryginalnych - jeszcze radzieckich to 800 m... ale z celownikiem "standardowym" PSO-1. Natomiast jeżeli damy taki karabin w zasadzie zwyczajnemu żołnierzowi z pododdziału to oczywiście jej możliwości spadną, bo takich ludzi nie szkoli się tak intensywnie i specjalistycznie jak snajperów. Jednak odległość strzału bezwzględnego do pełnej sylwetki to 640 m, w tym zakresie każdy wyszkolony żołnierz nie ma problemu z trafieniem celu, nawet jeżeli popełni duży błąd w ocenie odległości. Z zasady nie ma on urządzeń do pomiaru odległości, a więc ocena jest dokonywana "na oko" lub za pomocą niezbyt precyzyjnej skali do pomiaru odległości celownika optycznego. Snajperzy mają jednak i większe doświadczenia w ocenie odległości i zwykle są wyposażeni w dalmierze... jeżeli jeszcze dodamy do tego celownik np. 8 x 42 to donośność skuteczna wzrasta. Przy okazji: Masa SWD wynosi 4,3 kg (bez bagnetu, z celownikiem optycznym i pustym magazynkiem. Masa broni załadowanej... zależy od rodzaju załadowanej do magazynka amunicji, bo masy różnych rodzajów naboi 7,62mm x 54R są różne. W WP w zasadzie używano do nich typowej amunicji, takiej jak do PK, ale w ZSRR stosowano specjalne naboje snajperskie 7N1 i 7N14. Tutaj też jest różnica w donośności skutecznej, bo taka amunicja wykonana precyzyjniej powoduje zmniejszenie naturalnego rozrzutu broni (mniejsze są różnice prędkości początkowych pocisków).
  3. Karabin snajperski Dragunov'a

    Karabin wyborowy SWD konstrukcji Dragunowa (gość nazywał się Евгений Ф. Драгунов). Zasilany amunicją 7,62 mm x 54R - to "R" jest bardzo ważne w oznaczeniu amunicji, bo oznacza nabój z kryzą wystającą (pochodzi od angielskiego "Rimmed"). Nie... W 1963 został przyjęty do uzbrojenia (w wyniku konkursu w którym pokonał karabin konstrukcji Konstantinowa), a w 1964 rozpoczęto produkcje seryjną (choć pierwsza partia broni powstała już w 1963... 200 szt.). Konstruowany był wcześniej od 1957 i jego "robocze" oznaczenie to było SSW-58. Nie jest to jedyny celownik optyczny stosowany w tej broni... był to celownik stosowany pierwotnie. Od dawna korzysta się z celowników nowocześniejszych o lepszych parametrach optycznych (PSO-1 to 4 x 24) czyli np. celowników POSP (np. 6 x 24, 6 x 42 czy 8 x 42). U nas, swego czasu na niewielkiej partii zmodernizowanych SWD-M zastosowano celowniki LD-6 (6 x 42). Kompletny bełkot... Miałeś Ty kiedyś ręku taki karabin? Strzelać to już na pewno z takiego nie strzelałeś, bo w nic byś nie trafił, nawet w przysłowiową stodołę "ekspercie" - no chyba, że "oczami wyobraźni". Brednie jak zwykle wypisujesz i tyle. Podziałka służąca ocenie odległości... służy tylko do tego - do oszacowania odległości do celu. Natomiast odległość ustawiasz za pomocą pokrętła regulującego nastawę odległości celownika (ten "bębenek" u góry). Jeżeli odległość oszacowałeś jako 600m to ustawiasz na "bębenku odległościowym" cyfrę "6". Punkt "ustawiany" na celu to zasadniczy znak celowniczy - takie "odwrócone V", to będące na linii poprawek bocznych. Przy nastawie celownika od 1 do 10 (do 1000m) korzystasz z tego znaku celowniczego. Ponieważ nastawy odległości można dokonać tylko do 1000m, to są jeszcze poniżej 3 dodatkowe znaki celownicze na 1100, 1200 i 1300m. Chcąc strzelać na taka odległość to ustawiasz odległość na "10" i wykorzystujesz dodatkowe znaki celownicze. Do dyspozycji jest jeszcze celownik mechaniczny (szczerbina) o nastawach od 100 do 1200m... aby z niego skorzystać trzeba odpiąć z kolby "poduszkę policzkową". Jakiej "stali"? Pancernej czy tzw. "konstrukcyjnej", o jakiej twardości itd.? Za pomocą jakiej amunicji? Znowu nie wiesz o czym piszesz... jak zwykle. Płetwy opadają czytając te bzdety "eksperta"... gdzie tam wsadzisz baterię rozmiaru AA? To jest dźwignia bezpiecznika... nie jest to "przełącznik ognia" (chyba przełącznik rodzaju ognia?), bo tam nie ma czego "przełączać". I nie jest "taki sam" jak w AK - jest tylko w tym samym miejscu i pracuje w podobny sposób (położenie górne to broń zabezpieczona, a dolne odbezpieczona).
  4. Wojna na Wschodzie Ukrainy

    Rosjanie w znaczeniu obywatele Rosji czy Rosjanie w znaczeniu osoby narodowości rosyjskiej jakich akurat na wchodzie Ukrainy nie brakuje, a liczbę Rosjan zamieszkałych na terytorium Ukrainy szacuje się na ponad 10 milionów? A Ukraiński znasz? Bo jak na kogoś kto chciałby uchodzić za "eksperta" i za takiego się uważającego od tamtejszych konfliktów i tamtejszego uzbrojenia - to raczej bardzo kiepsko. Może dlatego tylko Ty sam uważasz się za "eksperta"... bo co to za ekspert, który nie potrafi przeczytać czegoś oryginalnego i fachowego z branży, w której się za "eksperta" uważa? To trochę tak jakby ktoś się chciał uważać za fachowca od rosyjskiej/radzieckiej broni strzeleckiej (czy jakiejkolwiek innej), a nie umiał przeczytać niczego w oryginale czyli zasadniczo byłby pozbawiony możliwości nabywania wiedzy fachowej z oryginalnych i najpełniejszych źródeł, bo byłby pozbawiony możliwości przeczytania publikacji rosyjskojęzycznych autorów (często też konstruktorów itd.). I jesteś o tym przekonany? Biorąc pod uwagę, że spory procent żołnierzy tej armii (szczególnie na Krymie) jakoś się specjalnie Ukraińcami nie czuł i jakoś specjalnie nie miał ochoty ani na konflikt z żołnierzami rosyjskimi, ani na konflikt z miejscową ludnością (z której się wywodzili w dużym procencie), ani ze sobą nawzajem - a ogóle jakoś spory procent dość ochoczo przyjął ofertę zatrudnienia w rosyjskiej armii. Przechodzenie "na drugą stronę" było zresztą dość powszechne w tym całym konflikcie na wchodzie Ukrainy. A jednostki wojskowe zajmowano za pomocą paru BTR-ów (czasem jednego czy dwóch) jak pamiętam z ówczesnych relacji. Gdyby do takowego "powstania" doszło, to najprawdopodobniej ta "ukraińska armia" walczyłaby również sama ze sobą... Może tak, a może nie... tak się składa, że tam było sporo rezerwistów po Armii Radzieckiej. Nie wiem akurat jakby sobie poradzili z BUK-iem (chociaż po przeszkoleniu...), ale ogólnie z przejmowaniem zdobytego czy porzuconego sprzętu jakoś sobie radzili, często lepiej od żołnierzy regularnej armii ukraińskiej. W kwestiach ewakuacji i napraw sprzętu radzili sobie czasem (często) nawet lepiej od "sił rządowych". Czyżby "stara, dobra żołnierska szkoła"? Bo tak to w wielu sytuacjach wyglądało. Powiem tak... po niezbyt długim przeszkoleniu dałbym sobie radę ze sprzętem wojskowym (i nie mówimy tutaj o karabinku czy granatniku, tylko o rzeczach bardziej złożonych konstrukcyjnie i obsługowo), z którym miałem styczność 25-30 lat temu, a pomimo 12 lat na emeryturze armia nadal uznaje, że jestem przydatny w swojej "okołolotniczej" specjalności, pomimo ciągłego rozwoju tych systemów. Znaczy uważa, że można mającego podstawy i pewne doświadczenie z przeszłości w miarę szybko doszkolić i posadzić "do systemu" (wręcz nawet widzi mnie na stanowisku dowódczym - szczebla obsługi).
  5. Wojna na Wschodzie Ukrainy

    Przyznam, się nie znam składu JO niemieckiej artylerii, ale wszystko można ewentualnie poszukać... Jednak w 1939 w przypadku JO w WP wynoszącej 60 szt. amunicji dla 75 mm armaty wz. 1897 - tylko 6 szt. stanowiły szrapnele. Szrapnele były jeszcze używane w czasie DWS, ale były już w zaniku.
  6. Wojna na Wschodzie Ukrainy

    "Ekspert" jak zwykle bzdury wypisuje... Pociski odłamkowo-burzące, gdzie czynnikiem rażenia są odłamki skorupy pocisku są jak najbardziej stosowane do dzisiaj i to powszechnie. Dawniej pociski artyleryjskie (przeznaczone do zwalczania siły żywej oraz również siły żywej) dzieliły się głównie na: - odłamkowo-burzące, gdzie czynnikiem rażenia były odłamki skorupy pocisku, - szrapnele - czynnikiem rażącym były "podpociski kuliste" - kartacze - j.w. Tyle, że kartacz służył do bezpośredniej obrony stanowisk dział, bo obudowa pocisku miała na celu tylko przemieszczenie ładunku w lufie i pocisk rozpadał się po wylocie z lufy. Nie jest oczywiście prawdą, że używania kartaczy zaniechano przed PWS, bo były one jak najbardziej stosowane w czasie jej trwania... Amunicja tego typu została wyeliminowana dopiero gdy rozpowszechniła się bron maszynowa, stosowana do obrony stanowisk dział - po prostu bateriom przydzielano lub miały w swoim składzie broń maszynową (w WP okresu międzywojennego - po dwa lkm-y wz. 08/15 na baterię), która służyła bezpośredniej obronie stanowisk. Tyle, że przez całą PWS i parę lat po niej jeszcze używano kartaczy - nasycenie bronią maszynową rosło bowiem stopniowo. W praktyce kartacz XX wieczny niezbyt różnił się zasadą działania (pomijam sposób ładowania działa i samego strzelania) od tych stosowanych w dawnej artylerii odprzodowej... tylko był technicznie bardziej dopracowany zarówno pod względem obudowy pocisku oraz jednolitych podpocisków kulistych. W praktyce kartacz samą zasadą był takim "powiększonym" nabojem śrutowym stosowanym do strzelb gładkolufowych. Szrapnel służył do zwalczania siły żywej (piechoty) na odległościach większych - stąd jego wybuch i rozproszenie "podpocisków" następował po określonym czasie lotu. Przy czym szrapnele zostały wyeliminowane z użycia później niż kartacze, a sam ich zanik to po prostu efekt coraz doskonalszych pocisków odłamkowych i odłamkowo-burzących. Zresztą stosunek "koszt-efekt też miał w tej materii sporo do "powiedzenia". Kompletną bzdurą jest powiedzenia, że nie mają znaczenia odłamki skorupy i że jako czynnik rażący stosuje się tylko umieszczone w pocisku "kulki". Akurat wspominany tutaj odłamkowy OG-7W do granatnika RPG-7 działa za pomocą odłamków skorupy o wymuszonej fragmentacji. Rzekłbym, że amunicja rażąca odłamkami za pomocą fragmentacji skorupy jest o wiele popularniejsza niż taka gdzie stosuje specjalne, dodatkowe "elementy rażące". A przy okazji to pojęcie "śrut" jest stosowane do pocisków broni strzeleckiej i to w zakresie rozmiaru od 2 do 4,5 mm, powyżej 4,5 mm to już jest "loftka". Stosowanie pojęcia śrut do kulistych elementów rażących w pociskach artyleryjskich jest błędem.
  7. Sprzęt polski w rękach najeźdźców

    Fakt... tyle, że zabrali się za to dopiero jakiś czas po tym jak we Francji zdobyto duże ilości tych armat (oraz amunicji) i to było "motorem napędowym" stworzenia tej hybrydy czyli duża ilość zdobytych dział oraz amunicja i miejsca jej produkcji (plus oczywiście "potrzeba chwili"). Natomiast po zdobyciu tych kilkuset armat wz. 1897 w Polsce nie uznano ich z sprzęt wartościowy dla WH i partię tych dział (80 szt.) sprzedano do Rumunii, zapewne tych zdobytych w najlepszym stanie technicznym i sprawnych (gotowych do użycia). Nie spotkałem się nigdzie z informacją by resztę wykorzystywano w jakichkolwiek jednostkach WH, nawet tyłowych. Dopiero potem zaczęto używać luf od nich...
  8. Sprzęt polski w rękach najeźdźców

    Zależy jaki? 1/ Broń strzelecka: a/ pistolet - duża wartość, strzelał amunicją 9 mm x 19, zdobyto linie produkcyjną, nie ustępował P.38, znacznie przewyższał archaiczny P.08, no to poszedł do masowej produkcji, poza Polską to tylko w Belgii się Niemcom udało zdobyć linie produkcyjną broni w tym, przepisowym kalibrze. b/ karabin - strzelał przepisową amunicją 7,9 mm x 57IS, ale Niemcy od karabinów odeszli dużo wcześniej, a więc do magazynów i potem Volkssturm. c/ karabinek - niewiele ustępował niemieckim K.98K (w zasadzie tylko tym, że zamek nie był blokowany po opróżnieniu), nadawał się do produkcji i użytku w zasadzie "z marszu". d/ rkm - przepisowa amunicja, ale taktycznie kiepski (WH używał już ukm-ów, a i jako rkm "szału nie robił" - w przeciwieństwie do czeskich ZB.26 i ZB.30, które wykorzystywano "w linii"), co zdobyto skierowano do zadań pomocniczych, w formacjach policyjno-pomocniczych się sprawdzał. Produkować nie było warto, ale zagospodarowano to co zdobyto. e/ ckm (zarówno wz. 30, jak i wz. 08) - jak wyżej przepisowa amunicja, ale oni od ckm-ów w linii odchodzili - jak w przypadku rkm-ów tyle, że do fortyfikacji bardziej czy do obrony stanowisk artylerii. Natomiast ckm wz. 08 kierowano do jednostek używających jeszcze MG.08 (w końcu to to samo, polskie wz. 08 to były niemieckie zdobyczne i kupione MG.08). f/ karabin przeciwpancerny - nieperspektywiczny, amunicja nietypowa - wyzbyto się. g/ 46 mm granatnik wz. 36 (wiem to nie broń strzelecka, ale tutaj bardziej pasuje) - w sumie taki sobie, raczej "ślepa uliczka" w broni wsparcia, a do tego zdobyli mało amunicji (bo i WP miało jej za mało) - pobawili się, potestowali i dali sobie spokój. 2/ Artyleria: a/ armata 75 mm wz. 1902/26 - przestarzała, ale nadająca się do wykorzystania, montowano w pociągach pancernych (patrz "pociągi pancerne") budowanych w Niemczech, bo była też w zdobycznych polskich. Amunicja francuska to mieli skąd brać. b/ armata 75 mm wz. 1897 - przestarzała, raczej pozbywano się. c/ haubica 100 mm wz. 14/19 - zdobyto sporo bo 676 szt. i uznano za nadającą się do wykorzystania, wykorzystywana w WH w jednostkach artylerii 6 fali oraz fortecznych i "stacjonarnych", uzbrojono w nie przejściowo niektóre dywizje 9 i 11 fali w 1940, sprzęt wymieniono w 1942 na haubice 10,5 cm leFH18 d/ haubica 155 mm wz. 1917 - nie taka najgorsza (choć Niemcy mieli lepszy sprzęt) zdobyto w sumie niewiele sprawnych - poszły do Finlandii oraz do niemieckich jednostek artylerii w Norwegii. e/ armaty 120 mm wz. 1878/09/31 i 1878/10/31 - mocno przestarzałe (pomimo modernizacji) i niewiele - poszły do Finlandii f/ armaty 105 mm... nie mam danych co z nimi zrobiono, ale sprzęt był w w miarę nowoczesny, tylko było go niewiele. g/ moździerze 81 mm wz. 31 - w zasadzie takie same jak niemieckie (wartość podobna), oni też bazowali na Stockesie, amunicja kompatybilna - w użytku "z marszu" do końca wojny czy do zużycia. h/ 37mm armata ppanc wz. 1936 - nowoczesna, ale nietypowa amunicja - ze zdobytych 621 sprzedano Rumunii 556 szt., bo oni takowych używali wcześniej, a więc była to dla nich armata na standardową amunicję. 3/ Broń pancerna a/ Czołgi - niewiele, nietypowe i w zasadzie nawet 7TP nie był zbyt atrakcyjny dla WH (choć jeszcze w 1940 dawał radę), ale poszły do użytku (np. jednak kompania w 1 DPanc we Francji), potem do działań przeciwpartyzanckich i w II linii. b/ Samochody pancerne - przestarzałe i niewiele, bez wartości dla WH. c/ Pociągi pancerne - w sumie nowoczesne i odpowiadające potrzebom pola walki, cenny nabytek - elementy polskich PP (niezniszczone) obok zdobyczy w Czechosłowacji tworzyły pierwsze niemieckie pociągi pancerne, bo wcześniej w zasadzie mieli tylko improwizowane, a pociąg pancerny wbrew mniemaniu niektórych okazał się przydatnym środkiem walki. Co ciekawe najnowocześniej wagony to były te tzw. III typu były w PP "Śmiały" i "Piłsudczyk" - z tego drugiego zdobyli jeden (drugi był zniszczony) i wcielili do Pz 21, a ten pierwszy zdobył ZSRR w całości, ale Niemcy go zdobyli w 1941 i wcielili do WH jako Pz 10 i działał do marca 1944 (do zniszczenia). 4/ Pojazdy Samochody i motocykle... w zasadzie Niemcy mieli taki głód pojazdów w WH, że używali wszystkiego co się dało i co zdobyli gdziekolwiek. No ale używana w Polsce motoryzacja dużej wartości nie miała, ale "z braku laku i kit dobry". 5/ Lotnictwo Ogólnie przestarzałe (poza PZL.37) i pozostałości poleciały do Rumunii o własnych siłach - tam używane. Tak więc "pragmatyczny" WH wcale się "hojnie nie wyzbywał" tych zdobyczy. Oceniono co warto wykorzystać, a co jest nieprzydatne lub na tyle nietypowe, że powodowało by tylko nie warte zachodu problemy. Niewiele jednak mogło im się przydać w linii (bo polski sprzęt to "szału nie robił"), no to zagospodarowali na tyłach... Tylko zagospodarowanie gorszego sprzętu na tyłach czy na mniej ważnych odcinkach nie jest "marnotrawstwem" - bo uwalnia nowoczesny i typowy sprzęt tam gdzie on będzie bardziej przydatny czyli w I linii. Oddziały okupacyjne mogą z powodzeniem posługiwać się bronią gorszej jakości czy o gorszych właściwościach bo ich przeciwnikiem jest słabo wyszkolona i uzbrojona partyzantka. Zresztą w sumie w oddziałach policyjnych taki rkm wz. 28 nadawał się lepiej niż MG.34. Podobnie z ckm-mami, do obrony stanowisk artylerii stacjonarnej jak najbardziej się nadawały, podobnie do fortyfikacji (czasem nawet lepiej jak ukm-y). Z artylerią jest gorzej, bo nie zawsze opłaca się produkować amunicję... nie było problemu z haubicami 100mm bo amunicja była robiona w podbitych Czechach, a używała jej do końca sojusznicza Słowacja. No to przejściowo wyposażano w nie jednostki artylerii, dopóki nie wyprodukowano odpowiedniej liczby własnego, nowocześniejszego sprzętu. Ale jak moździerze były o podobnej wartości jak niemieckie i kompatybilne amunicją to używali do końca (do zużycia czy zniszczenia). Z drugiej strony wyprzedawanie czy przekazywanie sprzętu do Rumunii też nie było żadnym "marnotrawstwem", wszak to była sojusznicza armia walcząca z nimi razem na froncie, a więc byli zainteresowani jej uzbrojeniem i wartością... a jak zdobyli coś co pasowało im amunicją (armaty ppanc) to lepiej tak ich dozbroić (i tak byli tym zainteresowani) niż sobie robić problemy. Podobnie z Finlandią... i tak ich dozbrajano, to lepiej za pomocą sprzętu nietypowego dla siebie i gorszego niż własny, bo jednak lepiej kierować ten lepszy do swoich formacji niż sojuszniczych.
  9. Wojna na Wschodzie Ukrainy

    12,7 mm wkm DSzK
  10. Wojna na Wschodzie Ukrainy

    No to "Panie ekspert"... Brygada USA, druga połowa lat 80-tych... pancerna ok. 3400 ludzi, a zmechanizowana ok. 3700 ludzi (oczywiście wariantowo, bo u nich nie było wtedy ściśle określonych brygad dywizyjnych). Przy liczebności batalionów - 580 bcz i 869 bz... czyli jeden batalion zmech. tyle co ta "Twoja" niby brygada. Przy okazji batalion haubic 155mm to było 754 żołnierzy, a logistyczny 487. Brygada niemiecka z tego samego okresu... pancerna 3320 ludzi i zmechanizowana 3560, przy liczebności jednego batalion czołgów 378 i zmechanizowanego 586-595... brygadowy dywizjon artylerii liczył 493 żołnierzy. W tym samy okresie francuski pułk pancerny miał 800 ludzi , a zmechanizowany 950 - oni wtedy nie mieli struktur brygadowych tylko dywizje o strukturach pułkowych. Ten sam okres... brygada pancerna Holandii 3750, przy liczebności bcz - 546 i bz 827. Oraz brygada zmechanizowana Danii - aż 4991 ludzi. Jeszcze więcej wtedy było w UK - 5070 w brygadzie piechoty i 4500 w brygadzie pancernej. Nie mam liczebności żołnierzy w radzieckich brygadach z końca "zimnej wojny"... tylko sprzęt, ale na jego podstawie można spokojnie ocenić liczebność brygad na ponad 3000 tys. ludzi (były nieco mniejsze niż w USA i Niemczech). Coś z początków powojennego WP (pocz lat 50-tych)... brygad pancernych i zmechanizowanych czy piechoty nie było, ale pułk zmechanizowany (2 x bp, 1 x bcz z 31 czołgami i da z 12 armatami 76mm) miał 1223 żołnierzy. Obecnie struktury brygad i batalionów i brygad nie uległy zmniejszeniu, bo jest wyraźna tendencja do usamodzielniania niższych szczebli czyli brygad i (szczególnie) batalionów... nie mają mniej ludzi niż dawniej, a co najwyżej więcej. Tak więc tych 900 żołnierzy wg Ciebie w brygadzie to taki dobry batalion zmechanizowany.
  11. Wojna na Wschodzie Ukrainy

    Tylko to akurat można zrozumieć... lepiej jest dać sprzęt byle jaki niż żaden. Można rozpocząć proces szkolenia, można formować pododdziały, można ćwiczyć działania... a jak będzie (z czasem) lepszy i nowocześniejszy sprzęt to pozostanie tylko przeszkolenie na tenże sprzęt, ale podstawy szkoleniowe już będą. Natomiast nie można stwierdzić, że żałośnie przestarzały SPG-9 jest "tańszą alternatywą" do czegokolwiek... co najwyżej jest alternatywą do nieposiadania niczego.
  12. Wojna na Wschodzie Ukrainy

    Pomijam już sam profesjonalizm źródła... to gdzie jest napisane i skąd wziąłeś, że batalion liczy niecałe 250 żołnierzy - bo tak by Tobie wyszło, odliczając liczbę ludzi potrzebną w niewielkim dowództwie i mikrej logistyce... o środkach wsparcia ogniowego w ogóle nie wspominam, bo ich w tym układzie nie ma czyli w sumie nie jest to brygada. Może to być jakiś pułk... a i tak jakiś taki mikry. Znam taki "pułk" współczesny... Pułk Reprezentacyjny WP - ma nieco ponad 500 ludzi. Radziecki pułk piechoty z sierpnia 1943 czyli po redukcji etatu dywizyjnego 04/550 liczył 1615 ludzi, a bataliony były 400-osobowe (dokładnie 402 żołnierzy etatowo). A radziecka brygada pancerna z końca 1943 mająca raptem 65 czołgów średnich miała liczebność 1058 żołnierzy (etatową wg etatu 10/500), a akurat radzieckie brygady były tworami bardzo niewielkimi... nieporównywalnymi do współczesnych, a nawet do im współczesnych w większości armii. Chcesz to Tobie wieczorem (źródła papierowe, nie mm tego na dysku) podam liczebności bardziej współczesnych brygad itp.
  13. Wojna na Wschodzie Ukrainy

    To nie jest żadna "tańsza alternatywa" dla PPK... to jest po prostu przestarzały złom pochodzący z lat 60-tych, używany jeszcze tylko dlatego, że nie mają go czym zastąpić. Skuteczność pocisków PG-9W przeciwko współczesnym pojazdom bojowym jest iluzoryczna (podobnie jak zbliżonych do armat 2A28 z BMP-1) - chyba, że "po drugiej stronie" taki sam "złom" jeździ. Normalnie "geniusz"... dobrze, że się za "wojowanie" w praktyce nie bierzesz, bo ani Ty, ani "twoi ludzie" długo by nie pożyli. Przede wszystkim to używając takiej broni unika się strzelania do pancerza czołowego czołgu... bo szanse jego przebicia są mocno ograniczone, żeby nie powiedzieć iluzoryczne. Nie wspominając, że wtedy najłatwiej się przed takim "strzelcem" obronić... "wychylić się z okopu 100 m przed czołgiem" - gratulacje, już nie żyjesz. Czołgi nie działają w pojedynkę, nie atakują bez osłony innych wozów bojowych lub spieszonej piechoty itd. A jeśli wyobrażasz sobie współczesne starcie "w polu" tak jak to bywało w czasie DWS to jesteś w błędzie... Jak się natarcie pojazdów bojowych zbliży na 100 m do Twojej pozycji to jest "pozamiatane". bo "wykoszą" Ciebie działka BWP i TO oraz karabiny maszynowe czołgów i innych pojazdów. Czołgi, okopy to sugerują starcie "w polu"... dzisiaj odbywa się to na odległościach dużo większych jak w czasie DWS, a i wtedy w otwartym polu panzerfausty, Bazooki i Piaty niewiele mogły zdziałać. Użycie ręcznego granatnika ppanc. to w zasadzie teren zurbanizowany, w inny sposób mocno urozmaicony - gdzie możesz ewentualnie ostrzelać czołgi i pojazdy bojowe z zaskoczenia, z zasadzki oraz przede wszystkim ostrzeliwując pancerze boczne lub tylne, albo jeszcze lepiej z góry korzystając z "przewagi wysokości". Może tak jednak "ekspercie" spróbujesz choć trochę w języku polskim? Podstawa trójnożna lub ewentualnie trójnóg... Jak chcesz "ekspercić" to może zacznij od zapoznania się z takimi dokumentami jak polskie normy, dotyczące nomenklatury broni i amunicji. Tam jest zawarta poprawna polska terminologia w tej materii... przyda się Tobie wyraźnie.
  14. Wojna na Wschodzie Ukrainy

    Czy aby na pewno podstawowym przeznaczeniem jest zwalczanie pojazdów pancernych? Mnie się tak nie wydaje, bo taka broń jest niezbyt praktyczna w tym zastosowaniu... jest ciężka (musi być osadzona na odpowiedniej podstawie... ten stojak na Twojej fotce to tylko stojak moim zdaniem), a broń jest mało mobilna, a więc zastosowanie do zwalczania wozów bojowych jest bardzo ograniczone. Przydatne raczej w walkach miejskich do ostrzeliwania stanowisk w budynkach (można to robić z większej odległości). Jeżeli mowa o zwalczaniu lekkich pojazdów bojowych (BMP-1 i 2, MTLB, BTR) to już raczej bron w kalibrze 14,5 mm x 114 jest praktyczniejsza... po strzale (no może 2-3) można sprawnie zmienić stanowisko, bo bez tego to byś na tej wojnie długo nie pożył. Jak byś nie zauważył to takie pojazdy mają działka oraz (lub "tylko") karabiny maszynowe. To, że coś jest tanie nie oznacza, że będzie skuteczne na polu walki... poza specyficznymi sytuacjami. Jak słusznie zauważyłeś to zasięg skuteczny takich ciężkich, tandemowych pocisków to 100m (w sprzyjających warunkach nieco więcej... cel się nie porusza lub porusza bardzo powoli) - najpierw musisz się to tego czołgu zbliżyć na taką odległość i to przeżyć. Musisz oddać strzał (który demaskuje stanowisko) z odległości znacznie bliższej niż wynosi skuteczność karabinów maszynowych... a tym, że czołgi z zasady nie poruszają się same i bez wsparcia już nie wspominam. Czyli najpierw musisz się do takiego czołgu zbliżyć na odpowiednią odległość (i nie zostać odstrzelonym), a potem jeszcze uniknąć "odstrzelenia" gdy już wystrzelisz... i tak przecież niekoniecznie skutecznie. Dlatego właśnie to PPK są odpowiednim rozwiązaniem... bo można zwalczać pojazdy pancerne z odpowiednio dużych odległości. W przypadku czołgów to taki granatnik np RPG-7 z nabojem PG-7WR to "broń ostatniej szansy". Dlatego ani dawniej, ani dzisiaj "ręczne środki przeciwpancerne" (kbppanc, rusznice, ręczne granatniki ppanc) nie stanowiły i nie stanowią zasadniczego uzbrojenia przeznaczonego do walki z pojazdami pancernymi. To broń dająca jakieś szanse gdy inne, zasadnicze środki ppanc zawiodą, albo w specyficznych sytuacjach bojowych. Sukcesy separatystów walczących z ukraińska armią rządową za pomocą czasem nawet (wyciągniętych "z lamusa") drugowojennych rusznic ppanc kal. 14,5 mm wynikały z tragicznie niskiego poziomu wyszkolenia żołnierzy "rządowych" ukraińskich, a straty bezpowrotne (dla wojsk rządowych, bo sprzęt często wracał do walki tyle, że "po drugiej stronie") wynikały z kompletnie niewydolnej logistyki i braku odpowiednich pododdziałów służących ewakuacji sprzętu z pola walki.
  15. Wojna na Wschodzie Ukrainy

    Ten sprzęt wygląda o wiele bardziej sensownie: - http://defence-blog.com/news/russia-backed-separatists-showed-improvised-23-mm-heavy-sniper-rifle.html Oprócz hamulca wylotowego to odrzut pochłania odpowiednia podstawa... Osobiście od początku mi się wydaje, że ten "karabin" przedstawiony przez Florka to tylko "karabin właściwy" (choć inny, a więc i podstawa może być inna i innej konstrukcji) - bez podstawy, a dla demonstracji po prostu lufę podparto jakimś stojakiem (którego przeznaczenie jest zupełnie inne... jakiś statyw?).
  16. Wojna na Wschodzie Ukrainy

    Tylko mam wątpliwości czy to podstawka czy trójnóg przeznaczony do strzelania? Pojawiają się czasem i na takie... trochę w Sieci takich "potworków" (choć nieseryjnych) można wygrzebać... tyle, że zwykle są ustawione na podstawach od wkm-ów lub takich do tego zbliżonych, które mocowane są do łoża, a nie lufy. Musiałby pochłonąć minimum 80%... Jeśli ten zabawny trójnóg to rzeczywiście podstawa do strzelania, a nie podstawka do ustawienia na tym stole to nie będzie... inna sprawa, że to chyba ma być coś pełniącego rolę rusznicy przeciwpancernej, a nie wielkokalibrowego karabinu wyborowego.
  17. Wojna na Wschodzie Ukrainy

    A ja sądzę, że jednak może "załatwiać sprawę"... choć odrzut przyjemny to nie jest zapewne. Trochę takich "potworków" jednak powstaje i jakoś się z nich strzelać daje, choć zwykle raczej z podstawy trójnożnej. A to podstawa do strzelania czy może po prostu "podstawka" mająca na celu ustawienie broni na tym "wystawowym" stoliku? Karabiny "przeciwsprzętowe" tego kalibru to raczej właśnie podstawa trójnożna mocowana do łoża, a nie dwójnóg czy trójnóg przypominający statyw do aparatu fotograficznego. Chociaż w sumie tego nie można nazwać karabinem, skoro ma kaliber ponad 20mm... to raczej działko. Ciekawe gdzie? W grze komputerowej? A zabić to może nie tylko kierowcę... w przypadku BMP-1 i BMP-2 w zasadzie pocisk tego naboju przebija każdy element pancerza, co najwyżej przód wieży może czasem wytrzymać (zależy z jakiej odległości).
  18. Wielka gra przeciwko Syrii

    A co chciałbyś nic nie robić i żyć na koszt naszych podatków? Gdybyś sam sobie poszukał budynku do sprzątania to być nie robił za takie pieniądze... musiałbym zerknąć w papiery, ale o ile się nie mylę to sprzątaczka, którą wynajmuje nasza wspólnota mieszkańców zarabia na godzinę znacznie powyżej najniższej... no ale robi u nas już kilka lat i jesteśmy z jej pracy zadowoleni. I żaden "socjal" nam jej nie przysłał... sama sobie robotę u nas znalazła. Żadna praca nie hańbi Felek... ale w każdej trzeba być fachowcem i szanuje się fachowców - nawet przy byciu "kierowcą" mopa. Do tego kobitka ma we łbie poukładane... jak ktoś robi remont i ma niepotrzebne rzeczy to wystarczy jej powiedzieć... wpada z mężem i bratem, wyniesie i jeszcze pozamiata. Czy potem sprzeda, odda na złom to już jej sprawa - z tego co wiem to ma z tego całkiem niezły dodatkowy pieniądz, a my problem z głowy. W każdej robocie trzeba myśleć... Nie ma pracy dla tych co nic nie potrafią, albo pracować nie chcą... nie znam nikogo, kto miałby jakieś sensowne kwalifikacje zawodowe czy umiejętności i nie miał pracy i to w sumie bynajmniej nie za najniższą. Dołączę do Kolegów... bo w sumie coś tam o prawie międzynarodowym (przynajmniej tym dotyczącym konfliktów zbrojnych o okolic...) wiem, a o takim nigdy nie słyszałem. Poproszę o podanie - gdzie to zapisano, kiedy ratyfikowano i i kto to ratyfikował... generalnie dane do znalezienia odpowiednich aktów prawnych, konwencji itd.
  19. Sprzęt polski w rękach najeźdźców

    Podobnie jak WP w okresie wojny z Rosją 1919-1921... łatwo nie było, bo dopiero w 1921 ujednolicono sprzęt i zaopatrzenie w amunicję w ramach pułków i dywizji (a i tak nie do końca, bo w niektórych występowały dwa rodzaje). Przy czym w WP występowała taka mieszanina w jednostkach bojowych (poza armią przybyłą z Francji), nawet czasem trudno było to ujednolicić na szczeblu pododdziału - a w ZSRR to jednak było w formacjach pomocniczych, bardziej przeznaczonych do robót ziemnych i fortyfikacyjnych niż do walki. Wiesz, że ten "absurd" był wszechobecny w WP w czasie nie tylko wojny z Rosją, ale w sumie prawie do końca lat 20-tych? Aby się nie rozpisywać posłużę się własnym artykułem na ten temat (dwie części... trzecia będzie pewnie w najbliższym numerze): - do 1921 - https://www.milmag.pl/magazines/htmlissue?issue_id=1#page-226 - 1921-1930 - https://www.milmag.pl/magazines/htmlissue?issue_id=7#page-210 W części drugiej na stronie 216 masz tabelę uzbrojenia dywizji po ujednoliceniu sprzętu: zobacz w ilu miejscach występują dwa typy amunicji... to powodowało, że były dwa rodzaje amunicji nawet w plutonie i tak do wymiany karabinów na Mausery 98 i rkm/lkm na Browningi wz.28 oraz ckm na Maximy wz. 08 oraz wz.10/28 i potem Browningi wz.30.
  20. Sprzęt polski w rękach najeźdźców

    Tak to lMG 28(p) czyli dawniej rkm wz.28 - świadczy o tym m.in. dwójnóg dość charakterystycznie składany za pomocą niezbyt szczęśliwego "haczyka" oraz osłona celownika "obrócona" w stosunku do oryginału (bo zastosowano szczerbinę, a nie przeziernik czyli trzeba było odsunąć przyrząd od oka strzelca).
  21. Wojna na Bałkanach

    Pewnie nie do końca... Szkolenie AEF było dwuetapowe - pierwszy etap to było szkolenie w USA, a drugi we Francji nie w jakiś "obozach szkoleniowych", a w specjalnie zorganizowanych w północno-wschodniej Francji. Na etapie szkolenia w USA brało w tym udział pewna liczba oficerów przybyłych z Francji i Wielkiej Brytanii - szczególnie podczas szkolenia oficerów np. w Plattsburg Barracks (NY), Fort Beniamin Harrison (IN) czy Fort Sherridan (IL). Ale wcześniej to USA wysyłało swoich oficerów do Europy (już 1916), którzy zdobywali wiedzę o charakterze toczącego się konfliktu oraz m.in. o systemach szkolenia stosowanych przez walczące armie. W chwili przystąpienia do wojny skierowali część swoich oficerów i podoficerów do funkcjonujących ośrodków szkoleniowych we Francji i Wielkiej Brytanii. Tak więc, choć oficerowie francuscy i brytyjscy brali oczywisty udział w szkoleniu przybyłych żołnierzy z USA to w większości szkolili ich już wcześniej wyszkoleni amerykańscy oficerowie i podoficerowie. wg. John F. Votaw "The American Expeditionary Forces in World War I" Pan de Gaulle był żołnierzem, ponoć nawet dobrym... ale wyraźnie nie zauważał tego, że jego armia prowadziła te wojnę dzięki amerykańskim kredytom (potem spłacanymi z reparacji wojennych), że co prawda sprzęt produkowała w większości u siebie, ale stal potrzebna do jego produkcji przypływała z USA, że działa jego armii co prawda były francuskie, a w dużym stopniu strzelały za pomocą amunicji wytwarzanej w USA (ponad 20 mln. amunicji artyleryjskiej było z USA), naboje do broni strzeleckiej wytwarzali dzięki surowcom do ich produkcji dostarczanymi z USA itd. Amerykanie nie dość, że przywieźli karabiny to jeszcze dostarczali je walczącym armiom... co prawda akurat produkcja Berthierów dla Francji u Remingtona nie była szczególnie duża, to już Brytyjczykom dostarczono z Winchestera i Remingtona dobrze ponad 1,2 mln. karabinów Enfield Pattern 1914, dla Rosji wytworzono ok. 1,5 miliona Mosinów wz.1891 (i jeszcze ze 200 tys. Winchesterów wz. 1915). A z tą żywnością to akurat bzdura... bo ona docierała do Europy dużo wcześniej niż przypłynęli tam amerykańscy żołnierze... już od 1914 USA dostarczało żywność do Francji i Belgii, a ze względu na bardzo dużą nadprodukcję żywności w USA traktowane to było jako "pomoc humanitarną" i za sporo tej żywności w ogóle nie musieli płacić odbiorcy. A przy okazji AEF miał racje żywnościowe obliczone na 5000 kcal czyli o 20% wyższe od francuskich czy brytyjskich - część ta niekonserwowa czy nie nadająca się do długotrwałego przechowywania była zakupywana oczywiście na miejscu, ale konserwy, produkty o długim okresie przechowywania przypływały z USA.
  22. Co więcej był to dywizjon techniczny zajmujący się pociskami rakietowymi S-75/S-75M... czyli takich, których start nie odbywał się z kontenera startowego. Pomijając już fakt, że S-125 również nie używa kontenerów startowych... to jak rozumiem ta wiedza nt. działania "modułów startowych" wzięła się z tego "pilnowania" wyrzutni rakiet pod Warszawą - znaczy się co? Wartownik w kompanii ochrony?
  23. Tak twierdzi fizyka... to taka nauka jakbyś nie wiedział - a nie "niektórzy". Lot takiej pocisku balistycznego o takim zasięgu jest lotem suborbitalnym. Naprawdę jak się chce pisywać o sprzęcie wojskowym to warto sobie przyswoić pewne prawidłowe określenia techniczne i sprzętowe, nazewnictwo zjawisk fizycznych itd. Bo inaczej wszystko co napiszesz będzie brzmiało jak bełkot. Tyle, że akurat ten start to start z wyrzutni mobilnej, a nie z silosu... pocisk rakietowy jest umieszczony w wyrzutni, która nie jest żadnym "silosem", bo silos rakietowy to konstrukcja budowlana. To z czego startuje na filmie ten pocisk rakietowy określane jest jako kontener startowy, pojemnik-wyrzutnia, wyrzutnia pojemnikowa - ale nie jako "silos". Ale mam ważniejsze pytanie - skąd pochodzi informacja, że jako ładunku miotającego, służącemu wyrzuceniu pocisku rakietowego z pojemnika-wyrzutni używa się prochu czarnego?
  24. Tylko Secesjonisto to są rekordy... nie mają ścisłego związku z osiągami samolotów seryjnych w służbie. Rekordowe loty dokonywane były albo za pomocą specjalnie stworzonych samolotów "eksperymentalnych", albo za pomocą specjalnie zbudowanych "samolotów rekordowych" (niby na bazie seryjnych, ale mocno się od nich różniących), albo za pomocą samolotów "podrasowanych" w celu bicia rekordu. Całkowicie pomijam oczywiście samoloty w stylu X-15, które samodzielnie nie startują i w związku z tym te rekordowe loty nie są klasyfikowane w kategorii dla "normalnych" samolotów, bo tam się wymaga startu samodzielnego - to zupełnie odrębna kategoria "rekordowa". Taki rekordowy E-266M, który 31.08.1977 pobił rekord w kategorii "wysokość absolutna" osiągając 37650m (pilot Fiedotow), a półtora miesiąca wcześniej bijąc rekordy wysokości lotu z obciążeniem 1000 i 2000 kg (37080m) to był nie dość, że odciążony w stosunku do seryjnego MiG-25 to jeszcze miał "podrasowane" silniki (wzrost ciągu kosztem zużycia paliwa i żywotności). Seryjny MiG-25PB ma pułap praktyczny 23000m, choć maksymalny nawet 32000m (ponad 5500m mniejszy niż maszyny rekordowe). Tyle, że pułap maksymalny oznacza, że samolot w konfiguracji gładkiej wykorzystując zapas posiadanego paliwa i bardzo długi czas wznoszenia jest w stanie taką wysokość osiągnąć w zasadzie "na chwilę"... bo latać to już nie ma na za bardzo czym, paliwa zostaje tyle co na lądowania na (pobliskim zresztą) lotnisku. W zasadzie jest jeszcze pułap teoretyczny czyli taki, który wymaga nieskończonego czasu, a więc i paliwa... i on jest często podawany w danych samolotów jako "pułap"... w tym przypadku te 32000m dla MiG-25 to raczej właśnie ten teoretyczny, ale pewności nie mam. Znaczenie ma tylko pułap praktyczny czyli taki, który samolot może osiągnąć w sensownym czasie i ma jeszcze niewielki zapas prędkości wznoszenia czyli pułap na jakim samolot może maksymalnie operować w praktyce. Dla samolotów bojowych zwykle jeszcze podaje się z jakim uzbrojeniem... MiG-25 może operować do 24000m z dwoma pociskami i do 21000m z czterema - informacje o wznoszeniu się MiG-25 na 25000m w 208 sekund to samoloty bez uzbrojenia (rekordowemu E-266M zajmowało to tylko 154 sekundy, a 189 sekund na 30000m). W sumie samolotów mających większy pułap praktyczny od U-2 (jakieś 21-22km) to znowu tak dużo nie ma... ale są tylko Florek o nich "nie słyszał".
  25. Masz na myśli pułap maksymalny czy pułap praktyczny? Ten pierwszy jest zasadniczo osiągalny tylko na zasadzie "bicia rekordów" czy testów samolotu - liczy się ten drugi, świadczy on o możliwościach operacyjnych samolotu. U-2 mógł się wznieść na te 27000m, ale nie był to jego pułap praktyczny, bo ten był mniejszy o jakieś 5000m. I tak były samoloty seryjne latające na wyższych pułapach - zarówno maksymalnych, jak i praktycznych choćby SR-71 czy MiG-25.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.