jancet
Użytkownicy-
Zawartość
2,795 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez jancet
-
Błędy Szwedów w trakcie Potopu
jancet odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Wazowie na tronie polskim
Oczywiście, że oblężenie Jasnej Góry faktycznie miało miejsce, ale z drugiej strony zdaje się, że szwedzcy dowódcy, rozpoczynając je, nie przewidywali możliwości przegranej, a w żadnym wypadku nie byłoby to jakieś militarne przesilenie. Jasna Góra była silną twierdzą, ale w zasadzie nie było powodów, by uznawać, że nie uznaje nowego króla, dopóki... Chciałbym jednak nawiązać do wcześniejszych stwierdzeń: Rosjanie w 1655 roku przenieśli działania swoich oddziałów na zachód od Buga, choć nie zajęli Brześcia. Zajmowali natomiast Wilno i niemal całą Litwę, podobnie jak niemal całą Ukrainę, Wołyń i Podole, z wyjątkiem Kamieńca. Jan Kazimierz (którego oceniam jako jednego z najgorszych, a najbardziej szkodliwego dla Rzplitej jej króla) robił wrażenie, jakby tylko czekał na okazję, by z kraju uciec, i że jakieś ksiąstewko nad Odrą znacznie lepiej odpowiada jego aspiracjom. Raczej wolał być cesarskim lub francuskim generałem, niż królem Rzplitej, zresztą już wcześniej Beresteczko dowiodło, że w sumie dowódcą być potrafił, więc pewnie było w jego zasięgu zdobycie wiekopomnej pamięci w tej roli. Tymczasem jednak nie robił nic - choć miał spore siły, niezaangażowane dotychczas w walkę ani na litewskim, ani na ukrainnym froncie. Karol był natomiast władcą państwa, składającego się w połowie z rodzimej Szwecji, chłodnej i głodnej, oraz z bogatych, anie nie zbyt rozległych posiadłości nad Bałtykiem i Morzem Północnym. Brakowało mu bazy żywnościowej. Znając od Radziejowskiego sytuację w kraju i postępy wojsk rosyjskich złożył Polakom i Litwinom propozycję ze wszech miar korzystną - zostaję królem Rzplitej, razem odpieramy Rosjan i Kozaków, szanuję religię katolicką (i prawosławną też), szanuję wolności szlacheckie etc. etc. I wydawało by się, że ta propozycja została zaakceptowana - przez szlachtę wielkopolską pod Ujściem, przez szlachtę litewską i Radziwiłła w Kiejdanach, przez hetmanów koronnych i na koniec przez Czarnieckiego. Jan Kazimierz uciekł do Głogowa bez walki. I zapewne dziś wspominalibyśmy Karola I Gustawa jako jednego z najwybitniejszych królów Polski. Ale coś spowodowało, że ta konstrukcja zaczęła się sypać. Co? Wróćmy do tego pytania. -
No cóż, Furiuszu, słusznie zauważyłeś, że fakt, aby urząd kasztelana objął żyd, zda mi się a priori nieprawdopodobnym, i stąd uznanie za Żyda osoby, określanej w aktach jako "Iczcone" wydaje mi się nadużyciem. Choć istotnie nie znam aktu prawnego, zakazującego piastowanie tego urzędu żydom, lecz podzielam tu zdanie Secesjonisty, że nie jest to potrzebne, by nie wierzyć w takie zdarzenia. Przechrzcie, a raczej jego potomkowi, może i mogło się przydarzyć przyjęcie do stanu rycerskiego, a następnie zostanie kasztelanem, tylko raczej w takiej sytuacji unikałby imion hebrajskiej proweniencji jak ognia. Przy słuszności przyjętej tezy będę obstawał. Może trzeba Irka wezwać na pomoc, by nam wytłumaczył, skąd się miano Iczcone wzięło. Secesjonisto, z pełnym szacunkiem wspomnę, że jednak "senatorowie drążkowi" to pojęcie z innej epoki. Ów kasztelan senatorem drążkowym nie był, ba - nie był żadnym senatorem, bo i Senatu wówczas nie było. Przy okazji zajrzałem do "wiki" i znalazłem takie stwierdzenie: "kasztelanowie mniejsi nazywani też drążkowymi, gdyż zasiadali w izbie senatorskiej na końcu i nie na krzesłach, ale na wąskich ławach pod ścianą ". Wg moich lektur, "izba senatorska" była jedynie pojęciem formalnym, faktycznie cały nasz Sejm, wszystkie 3 izby (poselska, senatorska i król) siedzieli w jednym pomieszczeniu, nie było odrębnej "izby senatorskiej" w sensie budowlanym. Dokładniej - zdarzały się odrębne zebrania senatu, ale podczas oficjalnych posiedzeń sejmu wszyscy zasiadali na wspólnej sali. Nie jestem pewny, czy faktycznie we wspólnej izbie sejmowej wyznaczono jakieś "wąskie ławy pod ścianą" dla nowych senatorów, ale nawet, jeśliby tak było, to te ławy - bez względu na to, czy wąskie, czy szerokie - znajdowałyby się za ławami poselskimi, podczas gdy krzesła (dziś powiedzielibyśmy - fotele) starych senatorów - przed ławami posłów. Nowo mianowani senatorowie zwykle korzystali z tego, że starzy dość rzadko bywali na posiedzeniach sejmu i po prostu siadali na ich krzesłach. Jednak, jeśli ze względu na wagę posiedzenia, senatorowie zjawili się licznie, to tym nowym nie pozostawało nic innego, jak siadać na poręczach - czyli właśnie na "drążkach" krzeseł starych senatorów. Takie wyjaśnienie terminu "senator drążkowy" pamiętam i wydaje mi się ono nader spójne i logiczne. Jak odnajdę źródło, to sprostuję "wiki".
-
Znaczy, związki z chrześcijaństwem Cyryla i Metodego, oraz z Wielkomorawską Rzeszą. Chyba była tu dyskusja na temat, czy założyciele państwa polskiego mogli być uchodźcami znad Dunaju, Morawy i Nitry. Trochę to uwiarygadniałoby tę tezę.
-
Tekst Petersburski w literaturze rosyjskiej
jancet odpowiedział wiolasawicka19 → temat → Katalog bibliografii i poszukiwanych materiałów
Secesjonista zrozumiał, ja nie. Wątpię, żebym i tak był Ci pomocnym, w każdym razie zachęcałbym do poszukiwania w beletrystyce. Trochę fajnych cytatów znajdziesz w "Panu Tadeuszu" . Tołstoj - "Wojna i pokój", a także "Anna Karenina" - ich akcja po części toczy się w "nowej stolicy". Aleksy (czyli ten drugi) Tołstoj też chyba pisze o powstawaniu tego miasta. -
Najlepszy karabin maszynowy II wojny światowej
jancet odpowiedział Iwan Iwanowski → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie - ogólnie
Razor, chciałbym, byś rozjaśnił me wątpliwości, bo coś mi się nie zgadza z tymi skrótami. Tak z pamięci z lat uczniowsko-studencko-wojskowych to bod skrótem "kbkm" - kryje się "karabinek maszynowy" (niektórzy to rozwijali jako "krótki bojowy karabin maszynowy", ale to raczej błąd, choć na jedno wychodzi, przyjmując że karabinek to krótki karabin). Początkowo klasyczny "kałasz" był opisywany jako kbkm, choć potem zaczęto zwracać większą uwagę na rozróżnienie broni "maszynowej" (strzelającej tylko seriami) i "automatycznej" (z przełącznikiem ognia). Wtedy "kałasz" stał się "kbkaK" - karabinek automatyczny Kałasznikowa. Potem popularny stał się skrót "kbkaKm" - że modernizowany. Funkcjonowały też skróty "AK" - "автомат Калашникова" i AKM - "автомат Калашникова модернизированный". Siak czy owak, zarówno kbkm jak i kbka oraz kbkak i kbkakm oznaczało broń indywidualną. I zasilanie go z taśmy raczej nie wchodziło w grę. Teraz - jeśli dobrze rozumiem - przez "kbkm" rozumie się broń zespołową, nieco lżejszy odpowiednik dawnego rkm, na nabój pośredni. Natomiast "ukm" to broń maszynowa, zastępująca dawne rkm i ckm, w zależności od tego, czy zamontowana na dwójnogu, czy na ciężkiej podstawie trójnożnej albo w innym jarzmie (w czołgu, bwp, transporterze, śmigłowcu itd. itp.), ale zawsze na nabój długi, czyli karabinowy. O ile dobrze w wiki jest napisana, kbkm wz. 2003 nie ma przełącznika ognia. No ale gdyby miał, to w sumie czym by był. Odnoszę wrażenie, że te 40 lat temu broń samoczynną dzielono na maszynową i automatyczną, a dziś broń automatyczną dzieli się na samoczynną, samopowtarzalną i samoczynno-samopowtarzalną (to też z wiki). To jak to jest z tym dzisiaj obowiązującym podziałem broni, oraz czy 40 lat temu faktycznie był on taki, jakim go pamiętam. Przepraszam, że zawracam głowę, ale może jeszcze komuś się to przyda. -
Gdy Polską rządziło AWS w koalicji z UW wprowadzono reformę emerytalną, dzieląc ją na 3 filary - ZUS, OFE i wolnych ubezpieczycieli. Ja się zastrzegam - z wielkim wstydem - że dość słabo się na tym znam. Kiedy ten system wprowadzano, nie miałem nawet 40 lat i sprawy emerytury były dla mnie nader odległe. Dziś do wieku emerytalnego dzieli mnie wciąż lat kilkanaście, które zamierzam spędzić na twórczym działaniu, a nie na liczeniu emerytury. A poza tym - jeśli zdrowie pozwoli - chciałbym pracować jeszcze długo po osiągnięciu wieku emerytalnego. Szczerze mówiąc - gdyby emerytura zapewniała mi godziwe warunki życia, a uczelnia zapłaciłaby za taksówkę, gotów byłbym wykładać za "dziękuję". Co uczestników tego forum nie powinno dziwić - toć poświęcamy znaczący czas, by dzielić się naszą wiedzą i przemyśleniami z osobami, które nawet "dziękuję" nie powiedzą. I filar miał być "socjalno-solidarnościowy" - zapewnić choćby minimalne środki do życia osobom starszym. Uczestnictwo w nim było obowiązkowe. II filar miał być "kapitałowy", a może "kapitałowo-solidarnościowy", bo też obowiązkowy. Jakąś część naszych składek mieliśmy doń (czyli do wybranego OFE) odprowadzać, oni mieli tę kasę korzystnie inwestować i potem nam finansować "najdłuższe wakacje życia". III filar miał być czysto kapitałowy, oparty na zawieraniu zupełnie swobodnych umów pomiędzy osobami fizycznymi, a komercyjnymi ubezpieczycielami. Początkowo składki mogły być odliczone z funduszu socjalnego, potem już nie (zupełnie nie rozumiem, dlaczego, ale o to mniejsza). Tak na logikę, jak ktoś zarabia mało, powinien składać się tylko na fundusz socjalno-solidarnościowy, czyli I filar. Emerytury socjalne powinny być... no może nie jednakowe, bo to by osłabiało motywację do pracy, ale dość wypłaszczone. Podobnie wypłaszczone powinny być składki - oczywiście z zachowaniem zasady solidarności. Czyli ktoś zarabiający więcej, niż dwukrotność płacy minimalnej, musi się dorzucić do tych, zarabiających mniej, ale nie koniecznie ma dawać dwa razy większą składkę, skoro jego emerytura z I filaru będzie taka sama lub niewiele większa. Dopiero ci lepiej zarabiający powinni się zrzucać na II filar. Tymczasem ustanowiono, że na II filar zrzuca się każdy, nawet najbiedniejszy. Po co i dlaczego? Nie rozumiem filozofii II filaru. Nie, no tak - ludzie są głupie, więc trzeba ich zmusić do odkładania na emeryturę, bo potem będą narzekać. No ale co z tego? Niech narzekają. I filar powinien zapewnić im egzystencję. Poza tym istnieje system świadczeń społecznych. Jak ktoś chce mieć więcej, niech płaci na III filar. Albo po prostu składa kasę na koncie lokacyjnym. Ja nie bardzo rozumiem logikę istnienia II filaru. A że północ już minęła i wczoraj zmieniło się w dziś, to na tym stwierdzeniu tymczasem pozostanę.
-
Ponieważ, mimochodem, odpowiedź na pytanie: 2. Dlaczego mocarstwa zachodnie, w zasadzie Wielka Brytania, Austria i Prusy, zgodziły się na jego stworzenie? została już udzielona, pozostaje mi odpowiedź na pytanie: 3. Dlaczego Polacy temu rozwiązaniu przyklasnęli? Spróbujmy sobie wyobrazić tych kilka, może nawet kilkanaście tysięcy żołnierzy w kwietniu 1814 roku, stłoczonych w jakimś podparyskim pałacu, którzy jeszcze dwa-trzy tygodnie temu, pod Arcis-sub-Aube, byli trzonem, najlepszymi jednostkami wielkiego cesarza, Napoleona. Lecz Napoleon przegrał i abdykował. Jego francuscy żołnierze po prostu rozchodzili się do domów, albo przechodzili do wojsk Burbona. Polacy nie mieli dokąd się rozejść. Tkwili w tym pałacu, głodni i zawszeni, kilka tysięcy bezpaństwowców, gorzej - żołnierzy nieistniejącego państwa. Chyba nawet nikt ich nie rozbroił, mieli karabiny, naboje, bagnety, szable i lance, a nawet armaty, ale cóż z tego. Nie da się przebić znad Loary nad Wisłę, a nawet gdyby - to cóż ich czeka nad Wisłą? I nagle zjawia się cesarz Aleksander, który mówi im: bierzcie swoje karabiny, bagnety, szable, lance i armaty i wracajcie nad Wisłę, bo tam tworzy się nowa polska armia i nowe państwo polskie. Co ci żołnierze mogli odpowiedzieć? Generalicja miała różne zdania i przyjęła różne postawy. Mogę się mylić w szczegółach, ale Sułkowski po prostu wyjechał do swych wielkopolskich posiadłości, Kniaziewicz pozostał we Francji, Krasiński i Różniecki zawołali "TAK", a Dąbrowski i Chłopicki powiedzieli "tak, ale"... Ale wszyscy byli zgodni, że żołnierzy znad Loary nad Wisłę przeprowadzić należy, bo po prostu nie ma innego wyjścia. Innym wyjściem jest jedynie śmierć - z głodu i chorób. Nowo-stara burbońska Francja nie chciała ich przyjąć, bo i po co przyjmować swych zadeklarowanych wrogów. Może gdzieś w południowo-zachodnich państwach niemieckich odnaleźli by się w roli robotników rolnych.
-
Kilka sprostowań. Śmierć wielkiego księcia Konstantego i klęska Polski w wojnie 1831 roku nie pozostają w związku przyczynowo-skutkowym. Natomiast stronnictwo reform w Rosji zaczęło przegrywać już na początku lat 20-ych. Powstanie dekabrystów, a następnie powstanie listopadowe i wojna polsko-rosyjska były to skutki zaniechania reform w Rosji, a nie ich przyczyny. Które powstanie - dekabrystów czy listopadowe? Bo jeśli chodzi o powstanie dekabrystów, to faktycznie spiskowcy jeździli po jednostkach, stacjonujących na prowincji, i odbierali od żołnierzy i oficerów przysięgę na wierność carowi "Konstantemu i jego żony Konstytucji". Znaczy nie wiem, czy tak było, ale o tym czytałem. Sprawa się jednak rozstrzygnęła на Сенатской площади, choć podobno niektóre pułki, stacjonujące na prowincji, przez wiele miesięcy nie uznawały Mikołaja za władcę i odmawiały złożenia mu przysięgi. Przyznaję, że jakieś zbieranie przysiąg przez wielkiego księcia Konstantego przed powstaniem listopadowym uważam za wierutną bajkę. Choćby dlatego, że wiemy, że żył między Warszawą a Łowiczem. Konstanty miał niemałe kwalifikacje, zdobyte podczas wojen napoleońskich, między innymi pod Austerlitz. I był prawowitym następcą tronu, aż... ... aż zakochał się w niejakiej Joannie Grudzińskiej, polskiej szlachciance bez arystokratycznego tytułu w rodzinie, tak bardzo, że dla tej wielkiej miłości zawarł małżeństwo morganatyczne. Taki związek - mezalians, mówiąc najprościej - wyklucza z następstwa tronu i osoby, go zawierające, i ich potomstwo. Więc w czasie powstania dekabrystów następcą tronu był wielki książę Mikołaj.
-
Jeśli chodzi o wiek XIX - po prostu w Petersburgu. Jest raczej oczywiste w tym wątku, że stąpamy po nader niepewnym gruncie - usiłujemy odgadnąć cele, plany i motywy osób już dawno nieżyjących. Co mimo "grząskości" wydaje mi się nader ciekawe. Choć natkniemy się na wiele niejednoznaczności. Postawiłem (a raczej przytoczyłem) tezę, że Prusy, Austria i Wielka Brytania, a także Francja Burbonów nie zgodziłyby się na bezpośrednie włączenie Warszawy do Rosji, gdyż ta stałaby się wtedy zbyt potężna. Jednak zgodziły się, na związanie tych ziem "na zawsze" z Rosją osobą cara, przy czym pozbawione byłyby one odrębnej polityki zagranicznej. Wydawałoby się - głupota, no bo powstające Królestwo będzie całkowicie zależne od Rosji i będzie grać tak, jak w Petersburgu zagrają. Jednak w 1830 i 31 roku okazało się, że ich kalkulacja była całkiem słuszna - wojsko polskie nie tylko nie zgodziło się na udział w interwencji armii rosyjskiej przeciwko Belgii, Francji i Wielkiej Brytanii, ale nawet zatrzymało armię rosyjską na 8 długich miesięcy i zadało jej poważne straty, zmuszając do wielkiego wysiłku materiałowego, co uczyniło interwencję na Zachodzie zupełnie niemożliwą. Talleyrand i Metternich musieli odczuwać satysfakcję.
-
Drogi Furiuszu, czekam z niecierpliwością na wyniki Twych literaturowych dociekań. O ile wiem, na teraz można stwierdzić, iż: 1. Stwierdzenie, że urząd sędziego ziemskiego, a tym bardziej kasztelana, w XIV wieku objął żyd, jest nieprawdopodobne, zatem Icczone nie może być zdrobnieniem żydowskiego Icchak. 2. Przekład z łacińskiego zapisu Icczone na Icek budzi wielkie wątpliwości, równie dobrze (a nawet lepiej) może być to zdrobnienie imion takich jak Innocenty, Idzi, Ignacy. 3. Może wchodzić w grę całkiem niepowtarzalny, indywidualny przydomek tego gościa, którym posługiwał się zamiast imienia.
-
Bo zależy mu na rozwoju tejże Polski. Dla tego rozwoju byłoby bardzo korzystne, gdyby osoby, które uzyskały uprawnienia emerytalne za granicą, wracały do Polski i tu wydawały swą emeryturę oraz oszczędności. Pobudzą popyt wewnętrzny, dzięki czemu płace wzrosną i powstaną nowe miejsca pracy, a także poprzez VAT wspomagać będą budżet. Osoby, które za granicą osiągnęły sukces, też warto, żeby do nas wróciły wraz ze swoim kapitałem - intelektualnym i materialnym, przy czym ten pierwszy jest ważniejszy. A ci, którzy przegrali? No cóż, na razie niech lepiej klepią biedę tam, niż tu, bo i do klapania tam jest nieco więcej. Ale wieloletni trend malejącego bezrobocia jest wyraźny, 10 lat temu wynosiło 18%, dziś 9%, a najniższy poziom przed kryzysem w 2008 wynosił 7%. Przy czym dziś legalne pracuje u nas ponoć 400 tysięcy Ukraińców. Kilka lat mądrej polityki gospodarczej i będzie w Polsce niedobór rąk do pracy.
-
Chodzi mi o pierwszego, który imię "Iczcone" zinterpretował jako "Icek" i tę swoją interpretację opublikował w dostępnych nam materiałach. Być może imię jego już padło w tym wątku - ja tej informacji nie dostrzegam. Zapewne jest to wynikiem miałkości mego umysłu, więc jeżeli Secesjonista nie chce się do mego poziomu zniżyć, to trudno.
-
Tak, Gregski, akurat w ówczesnej sytuacji "nic nie robienie" wymagało niezwykłej odwagi i było najlepszym możliwym rozwiązaniem. O ile pamiętam - PiS domagało się radykalnego rzucenia publicznej gotówki, co wywołaby panikę rynkową i kryzys. Potem i tak winne byłoby PO (i słusznie). Ale ja bym się zatrzymał na OFE. A że to ciekawy temat i warto go oddzielić od swadów wyborczych, zrobię to w oddzielnym wątku.
-
Ale kto i kiedy uznał? Bo chyba tam pies jest pogrzebany.
-
Zadane pytanie należałoby rozbić na trzy (co najmniej) pytania składowe: 1) dlaczego Aleksander stworzył Królestwo, miast bezpośrednio wcielić te ziemie do Rosji? 2) dlaczego mocarstwa zachodnie, w zasadzie Wielka Brytania, Austria i Prusy, zgodziły się na jego stworzenie? 3) dlaczego Polacy temu rozwiązaniu przyklasnęli? Postaram się te kwestie pokrótce wyjaśnić, tak jak je rozumiem. Nie będę podpierać się cytatami, jest to mój pogląd na ówczesną sytuację, ukształtowany na podstawie wielu: źródeł, opracowań naukowych, popularnonaukowych i publicystycznych - bo jeszcze nie tak dawno wydarzenia te były przedmiotem publicznej debaty, choć dziś trudno to sobie wyobrazić. Czym było Królestwo Polskie? Było państwem odrębnym od Rosji, związanym z nią unią personalną - cesarz był zarazem królem Polski (car Aleksander I był u nas Aleksandrem II, bo pierwszym był jeden z Jagiellonów). Miało odrębny rząd, parlament, armię, skarb walutę, system prawny i system podatkowy. Monarchę reprezentował początkowo namiestnik, generał z czasów kościuszkowskich, legionowych i napoleońskich, Józef Zajączek. Jednostki armii rosyjskiej nie stacjonowały na terenie Królestwa, z wyjątkiem kilku pułków tzw. gwardii polsko-litewskiej (Kirasjerów Podolskich, Ułanów Litewskich, Huzarów Grodzieńskich, Grenadierów Litewskich i Strzelców Pieszych Wołyńskich oraz chyba 2 baterii artylerii). Niewiele, w porównaniu do 22 pułków i 9 baterii wojska polskiego (w tym polskich pułków gwardii polsko-litewskiej). W pułkach tych służyli mieszkańcy tzw. "prowincji zabranych", czyli terenów Polski przedrozbiorowej, kadra oficerska była w znacznej mierze polskiej narodowości. Przy czym wojsko polskie miało konstytucyjny zakaz działania poza terenem królestwa, czyli mogło być legalnie użyte jedynie w wypadku ataku na terytorium Królestwa Polskiego. Teraz przejdę do odpowiedzi na postawione przeze mnie pytania. 1. Dlaczego Aleksander stworzył Królestwo, miast bezpośrednio wcielić te ziemie do Rosji? W 1814-15 roku cesarz Aleksander miał dość liberalne poglądy i zdaje się, że monarchię konstytucyjną uważał za najlepszy ustrój. Tym bardziej, że "samodzierżawie" nie mogło już być sprawowane metodami Piotra Wielkiego - była poczta, była prasa, a żołnierze, oficerowie i generałowie, zdobywając Paryż, po drodze zobaczyli, że można żyć lepiej, niż w Rosji. Więc Aleksander rozważał wprowadzenie monarchii konstytucyjnej w Rosji, a na początek chciał rządzić konstytucyjnie przynajmniej w Królestwie Polskim. Można to nazwać eksperymentem. Z drugiej strony na bezpośrednie wcielenie Księstwa Warszawskiego do Rosji nie zgadzały się Prusy i Austria, gdyż dbały o równowagę w Środkowej Europie. To quasi-niezależne Królestwo Polskie (+ zwrot Austrii okręgu tarnopolskiego, przyłączonego do Rosji w 1809 roku) stanowiło maximum ustępstw wobec Rosji. Proszę pamiętać, że w 1806 roku do Prus należały Warszawa i Białystok, do Austrii - Radom i Siedlce. Natomiast w 1815 Prusy zażądały Torunia i Poznania, a Austria - Krakowa. W publicystyce historycznej można spotkać się z nader zasadnym stwierdzeniem, że w 1815 omal nie doszło do wojny Polski i Rosji z jednej strony, z Prusami, o Poznań i Toruń. Ruszyły już pewne przygotowania wojenne, ale wtedy Napoleon uciekł z Elby i Aleksander oddał Prusom zachodnią część Księstwa Warszawskiego, by "Blücher zdążył pod Waterloo". Ot taki chichot historii. Gdyby w 1815 roku doszło do polsko-rosyjskiego braterstwa broni w walce o polskość Poznania i całej Wielkopolski, to Polacy ze swoją armią staliby się janczarami króla Aleksandra II i w ogóle carskiej Rosji na jakieś stulecie najmarniej. Tak jak byliśmy "najwierniejsi z wiernych" w służbie Napoleona, tak stalibyśmy się "najwierniejsi z wiernych" w służbie carów Rosji. Przy czym Król Polski i Cesarz Rosji z dynastii Romanowych, rezydujący w Warszawie jako stolicy Imperium to koncepcja, która mi się całkiem podoba. Do zagadnień 2) i 3) może wkrótce wrócę.
-
Może bardziej światli koledzy wyjaśnią mi, dlaczego Iczcone to konkretnie Icek = Icchak = Izaak? Może to jakieś zdrobnienie od Idziego albo Innocentego? Może jest tam kleks i odczytujący ten napis trochę pofantazjował? Bo było napisane "Innocenty", ale na "nn" spadła mała kropelka i, rozmazawszy się, zostało odczytane jako "cz", zaś na "ty" spadła większa kropelka i wyblakło? Może skryba zrobił literówkę? Może imię Izaak nosił chrześcijanin? No ale nie Icchak, więc skąd Icek? Może nadano mu taką ksywkę, bo miał długą brodę i seplenił? Może skryba zapisał "i czczony sędzia ze Śliwnik"? Tak by pewnie to zinterpretował nasz drogi kolega Irek, znawca języka starożytnych Słowian. Mogę wymyślić jeszcze kilka takich "może", z których każda z osobna nie jest zbyt prawdopodobna, ale wszystkie razem zdecydowanie bardziej, niż teza, że żyd został w naszym królestwie sędzią ziemskim w XIV wieku, czyli zajął urząd, zastrzeżony dla szlachty. Wprawdzie słyszałem o indygenatach dla przechrztów, ale nie dla żydów. Zatem i dowód o występowaniu zdrobnienia imienia Izaak na Icek w XIV wieku wydaje mi się wątpliwy. Oczywiście, brak dowodu, że takie zdrobnienie występowało, nie dowodzi, iż nie występowało.
-
Bo widzisz, podobno do roku 2008 wszystko wszystkim rosło :thumbup: . Sporo ludzi w Polsce "grało" na giełdzie - słowo "grało" jest w " " nieprzypadkowo, bo oni po prostu kupowali dowolne akcje, jak leci, w przekonaniu że kursy każdych akcji wzrosną, jak nie dziś, to za miesiąc. I rosły. Niektórzy nawet kredyty zaciągali, żeby inwestować w akcje. I podobno w 2008 roku nastąpił jakiś kryzys finansowy w USA, który z pewnym opóźnieniem dotknął też Unię Europejską. Rządy od USA, przez Europę aż po Japonię często reagowały tak, że dofinansowywały upadające banki i pompowały kasę w gospodarkę (niejaki Keynes w ubiegłym stuleciu wymyślił taki sposób na Wielki Kryzys, zwany po dziś keynesizmem). Czyli zwiększyły bieżący deficyt budżetowy, co z kolei wpłynęło na szybszy wzrost zadłużenia. Niektóre aż tak bardzo, że im się budżet rozleciał (Grecja). Inne robiły to mądrzej, lub głupiej. Nasz duet Rostowski - Tusk robili to genialnie, bo twierdzili, że nie ma żadnego powodu, by to robić. Za ten trik należy im się Nobel. Bo kryzys jest samosprawdzającą się przepowiednią. Jak ludzie słyszą, że rząd pompuje biliony w gospodarkę, żeby złagodzić skutki kryzysu, to widzę, że ten kryzys jest straszny. Gotówkę wymienią na złoto i schowają w materacu, a w każdym razie ograniczą wydatki. A jak wszyscy ograniczą wydatki, to trudno będzie cokolwiek sprzedać. A jak nie da się sprzedać, to trzeba zwalniać pracowników, lub obcinać im płace. A jak się to zrobi, to faktycznie będziemy mieć mniej pieniędzy i kryzys stanie się faktem. W piątki mam wolne i czasem oglądam relacje z sejmu. I pamiętam, jak PiS i SLD domagały się w ostrych słowach radykalnej interwencji rządu wobec narastającego kryzysu, czyli zwiększenia deficytu budżetowego i zadłużenia państwa, zarzucając rządowi bezczynność i chęć wytępienia narodu polskiego. A Tusk z Rostowskim bezczelnie "rżnęli głupa" i mówili, że nas kryzys nie dotyczy. Co było oczywistym, ale bardzo pożytecznym kłamstwem. Dzięki temu faktycznie byliśmy zieloną wyspą, czyli jedynym krajem UE, w którym nie nastąpił spadek PKB. Dlatego - aby ocenić politykę gospodarczą tego czy innego rządu - musimy spojrzeć na jego dokonania na tle otoczenia. Czy jest lepszy, czy gorszy od innych, będących w podobnej sytuacji. Średnia UE wydaje mi się dość dobrym poziomem odniesienia. Może lepiej byłoby porównywać do średniej krajów "nowych"? Albo do "strefy euro"? Nie wiem. Średnia UE ma tą zaletę, że dane są publikowane przez Eurostat, ale Excel da radę. Pytanie, czy szybciej, czy wolniej, niż gdzie indziej. Bo w górę idzie chyba wszędzie. Podobno Niemcy ogłosili, że w tym roku mają szansę na to, by zmniejszyć zadłużenie o parę groszy, co jest traktowane jako pewne curiosum. Swoją drogą to wszędzie wzrastające zadłużenie jest zjawiskiem ciekawym i wieszczącym jakąś przyszłą katastrofę kapitalizmu, bo czyż zadłużenie państw może rosnąć w nieskończoność? No ale na to to Tusk z Kaczyńskim i Millerem razem wzięci mierzalnego wpływu nie mają. Serio uważasz, że Eurostat daje się nabrać "kreatywnej księgowości"? Mi się tak nie wydaje. "Skok na kasę z OFE" oczywiście tak, od wielu lat mówiono, że II filar to pomyłka, dzięki której prywatne firmy doją budżet na potęgę. I tylko brakowało rządzącym odwagi, by to przeciąć. Tusk się odważył. I chwała mu za to. I nie ma to nic wspólnego z "kreatywną księgowością", tylko realnie konkretne pieniądze zostają w budżecie. Neoliberałowie, dziś zgromadzeni wokół Petru, lamentowali, że giełda się załamie. Jakoś się nie załamała. A i tak bliższy ciału budżet. Nie da się. Inne formy alkoholu nie są substytutywne. Szkoda. Ale wypijmy wzajem na zdrowie, choć na odległość. Lepiej się do tego nie przyznawaj. Bo okaże się, że jesteś zamieszany w "Amber Gold". Jeśli nie, to zgaga nie może być po zwykłym piwie. Teraz to takie wynalazki są modne, że człowieka coś skręca na na sam widok. A na zgagę polecam odpowiedni dobór zakąsek. Ziemniaczki, kwaszona kapustka i takież ogóreczki. Tu - niestety - muszę Ci przyznać 100% racji.
-
Najważniejsze wydarzenia podczas zaborów
jancet odpowiedział kolejarzzszymankowa → temat → Polska pod zaborami (1795 r. - 1918 r.)
Jednakowoż pytanie kolejarzazszymakowa dotyczy jednego, najważniejszego wydarzenia. Z całym szacunkiem, ale wskaż, która z klęsk była najważniejsza. -
Secesjonisto, to film był 1996 roku, a nie dramat. Dramatu czy filmu?
-
Sandomierz i okolice ...
jancet odpowiedział erbsen → temat → Historia lokalna i turystyka historyczna
Nie, no dobrze. Fotki jak fotki. Poziom lekko-pół-średni, czyli takie sobie prztykanie. Może pstrykanie. W Sandomierzu byłem, więc obiekty kiedyś widziałem. Opis przy zdjęciach - żaden. Ot pstrykasz i pstrykasz. Związek z Templariuszami - żaden. Przynajmniej żadnego nie wskazujesz. Związek z innymi zakonami rycerskimi - ditto. Ja bym się nie odważył takiej pstrykaniny zaprezentować na żadnym forum. No ale powodzenia. -
Najważniejsze wydarzenia podczas zaborów
jancet odpowiedział kolejarzzszymankowa → temat → Polska pod zaborami (1795 r. - 1918 r.)
Wprowadzenie obowiązku szkolnego ? -
Ależ nie jestem zorientowany, wręcz nie mam o tym bladego pojęcia. Nie mam żadnych znajomych ani w zarządach spółek skarbu państwa, ani w ich radach nadzorczych. Nigdy nie brałem pod uwagę możliwości zasiadania w tych gremiach, nigdy nikt mi tego nie proponował. Kolejny Twój post, kolejna insynuacja? Czyżbyś był (nieistniejącą) KARZĄCĄ RĘKĄ PISU???
-
A cóż w tym dziwnego? Szereg osób wyraża obawę, że Kaczyński, jeśli dojdzie do władzy - a uwagi te były wygłaszane w czasie, gdy już tylko cud mógł sprawić, że nie dojedzie - będzie stosował politykę odwetu na swoich przeciwnikach. Zważywszy na Twe szczere przywiązanie do demokracji liberalnej, powinieneś się z troską pochylić nad tymi obawami, wyrażanymi przez ludzi z różnych stron sceny politycznej. Ps. Naprawdę sam wygooglałeś wszystkie te cytaty? Nie, no ja też to rozumiem. Chciałbym zaznaczyć, że wcześniej prezes (może powinniśmy już pisać Naczelnik), oświadczył, że winni zostaną rozliczeni, ale zemsty osobistej nie będzie. Nie zaś, że żadnej zemsty nie będzie. Problem polega na tym, że wszelka (nawet niekoniecznie liberalna) demokracja się kończy, gdy obywatele zaczynają się obawiać, czy głoszenie poglądów krytycznych dla władzy, nie odbije się negatywnie na ich sytuacji życiowej. Nie awansują, nie wygrają konkursu, nie dostaną tytułu lub odznaczenia, obetnie im się premię - ten lęk wystarczy, żeby system przestał być demokratyczny. Dalej idzie lęk, że się obniży pensję, zwolni, pozbawi prawa wykonywania zawodu, postawi zarzuty kryminalne, aresztuje, skaże, wsadzi do więzienia. Wtedy już to nie jest wadliwa demokracja, to już jest totalitaryzm. "Nachalna propaganda", "lubość", "gadanina" - im bardziej argumentów brak, tym bardziej szuka się słów, które zochydzą adwersarza.
-
Gregski, ależ oczywiście, że jest. Co prawda nie wiem, czy chodzi Ci o zadłużenie skarbu państwa, czy zadłużenie gospodarstw domowych. Ale oba są. Jeśli podasz dane (mogą być z GUS, jeśli Ty uważasz je za wiarygodne), że jedno lub drugie w Polsce w latach 2007-2014 wzrosło, i to bardziej, niż średnia w UE, to z przyjemnością postawię Ci skrzynkę piwa, licząc nieśmiało, że chociaż jedno wypijesz za moje zdrowie.
-
Ach, jak bardzo chciałbym okazać się zabawny !!! Nie. Kompletne bzdury. Oczywistą oczywistością jest to, że pewna pula stanowisk podlega wymianie po zmianie partii lub koalicji rządzącej. Zakres tej puli oraz tryb wymiany jest do dyskusji. We Francji np. silną pozycję ma apolityczny korpus służby cywilnej, czyli grono urzędników, których wymienić nie można. I chodzi raczej o dyrektorów departamentów ministerialnych, a nie o woźnych. Więc Holland jako przykład raczej Ci się nie udał. U nas wymiana kadr sięga czasem nawet woźnych. PiS w latach 2005-2007 zasłynął ekspresowym tempem wymiany kadr w spółkach skarbu państwa. Np. faksem, wysłanym około północy. Drobiazg. W każdym razie to żadna zemsta. Normalna praktyka. PO zaniechało jej w stosunku do prokuratury, no i zapłaciło za swój idealizm. Natomiast zemsta to wytaczanie spraw karnych, dzika lustracja, usiłowanie pozbawienia prawa do wykonywania zawodu. Pamiętam to z lat 2005-2007 i wolałbym nie poznać powtórki. Sorry - opisywałem jedynie swoje odczucia w związku z tym, co powiedział Twój Prezes (który zawsze ma rację). I to do niego miej pretensję, że na podstawie "early exit polls" zawyrokował, że już ma większość parlamentarną i już rządzi Polską. O jakiejś pani Szydło przypomniał sobie trochę późno. To Ty jesteś moderatorem.