Skocz do zawartości

jancet

Użytkownicy
  • Zawartość

    2,795
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez jancet

  1. Potrzebuje informacji na temat miecza.

    W armii napoleońskiej także woltyżerzy. W carskiej - cała piechota gwardii. No i z reguły podoficerowie. W sumie prawda, tylko słowo "wyłącznie" (zaznaczenie moje) trochę mi nie leży. Do zadań tasaka należało też pozyskiwanie materiału na opał. Intendentura miała dostarczyć leguminę, czyli warzywa, warzywa należało uwarzyć, czyli ugotować, a opałem intendentura się nie zajmowała. Niejedna chata, karczma czy dwór zniknęła pod ciosami żołnierskich tasaków - na opał właśnie. Nota bene - tasaki zwane były też pałaszami piechoty czy artylerii. A co do "wyłącznie" - zetknąłem się z dość licznymi opisami walk, w których artylerzyści swymi tasakami walczyli z atakującym nieprzyjacielem. Z tym, że było to zawsze traktowane jako wyjątkowe bohaterstwo. Jeśli to był żart, to nie do końca łapię. Sorry - grudzień, taki klimat mamy. Jeśli na serio, to zupełnie nie łapię.
  2. O Warszawie kilka zdań (blog)

    Dla mnie kino "Moskwa" to pierwsze kino, w którym byłem. Ale także kino, upamiętnione słynnym zdjęciem z pierwszych dni stanu wojennego, gdzie na pierwszym planie są widoczne SKOT-y i żołnierze, a na kinie wciąż widać ogromny napis "CZAS APOKALIPSY". Trochę z boku jest teraz restauracja "Kino MOSKWA", gdzie to zdjęcie eksponują na całą ścianę. W restauracji chyba mieli dwóch szefów kuchni, bo raz dostałem danie typu "niebo w gębie", ale za drugim razem jakiś kapeć krył się pod tą samą nazwą. Więc ani nie polecam, ani nie odradzam.
  3. Potrzebuje informacji na temat miecza.

    Rozumiem, że jesteś pewny, że zarówno wersja obosieczna, jak i z piłą, były używane tylko i wyłącznie przez saperów, zarówno jeśli chodzi o wzór 1831 w armii francuskiej, jak i o wzór 1848 w armii rosyjskiej? Trochę ten poziom pewności mnie zaskoczył. Ale fakt, że Arecki, skoro już zadał pytanie, mógłby pokazać nam głownię - bardzo prosimy!!! No w sumie to tylko ja proszę.
  4. Dość późna odpowiedź, ale ponoć lepiej późno, niż wcale Prawie dobrze, ale jednak źle. Podczas moich studiów (październik 1978 - marzec 1985) nie zetknąłem się z informacją, że jakiś student został relegowany z uczelni z przyczyn politycznych, pomimo iż miałem dość dobre kontakty z działaczami opozycyjnymi, choćby z Kostkiem Radziwiłłem, Tadeuszem Epsztainem etc., a także, jeśli chodzi o lata 80-e, powinienem dostawać takie informacje kanałem organizacyjnym. Jednak to, że ja tych informacji o takich zdarzeniach nie miałem, nie dowodzi, że takich zdarzeń nie było. Natomiast nie czuję się odpowiedzialny za zdarzenia, w których nie tylko nie uczestniczyłem, ale w ogóle o nich nie wiedziałem. Ps. I znów, pomimo kolejnej zmiany rządu, z jednym z ministrów jestem na "ty" - choć stanowczo stwierdzam, że wódki z nim nie piłem. To wspomniany Konstanty Radziwiłł - chodziłem w podstawówce do jednej klasy z jego siostrą Zosią, a i w VI LO żeśmy się spotykali. W mieszkaniu Radziwiłłów na Płatowcowej byłem dość częstym gościem. Może czas zmienić poglądy i podłączyć się do zwycięzców?
  5. Potrzebuje informacji na temat miecza.

    Arecki, mam nadzieję, że się bardzo cieszysz ze znalezienia tasaka wz. 1831, nie? Ja w każdym razie gratuluję :thumbup: !!! Amonie, jesteś pewny, że saperski? Tasaki nosili saperzy - zarówno pułkowi, jak i z wojsk inżynieryjnych - ale także żołnierze kompanii wyborczych i żołnierze gwardii. Saperskie tym się różniły od piechotnych, że po jednej stronie głowni miały piłę. W znanych mi modelach była to strona wewnętrzna, znaczy wygięta do wewnątrz przez co tasaki saperskie upodobniały się do piły ogrodniczej, zwanej "lisi ogon" - zaiste, bardzo praktycznej, choć niezbyt precyzyjnej. Jak np. tasak rosyjski wz. 1827, jak np. ten z muzeum w Zamościu: http://muzeumarsenal.pl/pl/zbiory/53-bron-biala . Wprawdzie w zbiorach MN w Krakowie istotnie figuruje tasak, oznaczony jako saperski, z 1878 roku: http://katalog.muzeum.krakow.pl/pl/work/MNK-V-29381-Tasak-saperski, w zasadzie identyczny z tym, znalezionym przez Areckiego. Bez piły. No ale tasak Areckiego znalazł się we Francji, i to sporo wcześniej. Arecki - znalazłeś model i wzór. Czy tam coś było o przeznaczeniu? Pozdrawiam. I podkreślam, że drążę temat, bo mnie ciekawi, a nie dlatego, iż "wiem lepiej" - bo nie wiem.
  6. Skłonność do optymistycznego spojrzenia na świat uważam za zaletę. Aczkolwiek, jeśli chodzi na sposób działania naszych służb rządowych, to raczej opisywałem to, co powinno być (niekiedy wręcz "powinno było być"), a nie to, co jest, a tym bardziej nie to, co prognozuję, że będzie. KŁAMSTWO !!! Nigdy nic nie napisałem o przekonaniach emigrantów (z naszego punktu widzenia raczej imigrantów). Ni słowa. Proponuję odszczekanie. Mam na myśli jawne i ogólne dostępne stwierdzenie "pomyliłem się". Nie trzeba wchodzić pod stół i wołać "hau, hau". Choć by się przydało. Natomiast co do większości uchodźców mam głębokie przekonanie, że oni przed czymś uszli. To tkwi w samych słowie "uchodźca". Nie jest tak łatwo porzucić swoje miejsce zamieszkania, "spakować graty na wielki wóz, a co się nie zmieści - na mały" (Kelus) i udać się w nieznane, do obozu w Turcji. No to przed czym uszli? Przed liberalną demokracją? Oczywiście mogą być wśród nich uchodźcy przed reżimem Asada, przed Kurdami, czy też przed Turkmenami (dopiero dziś się dowiedziałam, że tacy tam mają swoje terytorium). Nie przeprowadzałem badań bezpośrednich, ale tak z publicystyki wynika, że zdecydowana większość z nich uchodzi przed ISIS. Zazwyczaj nie uchodzi się przed przyjaciółmi. Stąd moje przekonanie, że większość uchodźców uważa ISIS za wrogów. Pozostałą część wypowiedzi Secesjonisty pozwolę sobie pominąć milczeniem. To jakiś emocjonalny bełkot, w którym miesza się Szwecję, Danię i Niemcy, myli się emigrantów z uchodźcami i generalnie wynika z tego wielkie NIC.
  7. Napisałeś "Syria", więc do tego się ustosunkowuję. Poza tym to tam mamy IS i stamtąd mamy największy strumień uchodźców. Z wymienionych przez Ciebie państw na szczęście chociaż Maroko jest państwem stabilnym. Algieria - czas pokaże. Mali, Czad - jakoś tam sobie radzą, z pomocą Francuzów. Dziś głównym problemem są uchodźcy z Syrii. Tu się w 100% zgadzam. To znaczy, że uważam, iż była bardziej represyjna, ale i lepiej sobie radziła. Co do Algierii, to rzecz się stała już nie 100, a 200 lat temu. A 10 lat temu mieliśmy rok 2005 - naprawdę "nie było jeszcze mowy o jakichś wielkich niepokojach na Bliskim Wschodzie"??? Ja raczej myślałem o wysyłaniu kogoś w nieżyczliwe środowisko. Na tym polega inwigilacja środowisk przestępczych. W tym przypadku europejskich islamistów. Nie można. Cały czas chodzi mi o to, żeby do islamskich organizacji terrorystycznych wniknęli ludzie, którzy islamizmu nienawidzą, ale są muzułmanami. Ludzi, którzy udają wobec naszych wrogów, że też są naszymi wrogami, ale tak naprawdę są naszymi przyjaciółmi. Kiedyś miałem własną firmę, ale to się skończyło w ubiegłym stuleciu. Dziś jestem pracownikiem najemnym, który nie rządzi, ale zarządza (to duża różnica) niecałym 1000 ludzi. Nie "idę do ludzi" - raczej słucham tych, którzy przyjdą do mnie. Oczywiście sam przeprowadzam i innych wysyłam na tzw. "hospitacje", ale przede wszystkim uważnie słucham. Osoby, które przeprowadzają hospitacje, to nie są żadni "kapusie". Sorry, ale jeśli ktoś zauważy, że jego kolega z firmy działa na jej szkodę, powinien o tym poinformować zwierzchników. To nazywa się uczciwość. Natomiast w infiltracji islamskich organizacji terrorystycznych musimy polegać na kapusiach i wywiadowcach. Pod określeniem "kapusia" rozumiem w tym kontekście osobę, która znalazła się w kręgach bliskich organizacji terrorystycznych przypadkiem i za określoną sumę pieniędzy jest skłonna przekazywać pewne informacje służbom specjalnym. Pod określeniem "wywiadowca" mam na myśli funkcjonariusza służb specjalnych, który celowo wniknął w struktury organizacji islamistycznych, udając islamistę. Za bardzo duże pieniądze, adekwatne do ryzyka. Sorry, ale nie wydaje mi się, by chrześcijanin czy ateista był do tego zdolny. Jesteśmy skazani na muzułmanów w tej roli. Mam nadzieję, że nasze służby specjalne mają w środowisku polskich wyznawców Islamu zarówno "kapusiów", jak i "wywiadowców". A że żadnej pojedynczej relacji nie można ufać - sorry, ale to chyba oczywiste. Dotychczas ani przez moment nie pomyślałem, że mielibyśmy naszych agentów wysyłać na Bliski Wschód. Chodziło mi tylko i wyłącznie o infiltrację środowiska muzułmanów, mieszkających w Polsce, aby w porę wykryć zarodki organizacji islamistycznych. W tym zadaniu uchodźcy mogą być pomocni.
  8. Syria nigdy nie była francuską kolonią. W 1918 roku stała się terytorium mandatowym Ligi Narodów. Jak długo ten stan trwał, trudno określić, bo uzyskiwanie niepodległości przez Syrię to był proces, trwający od 1920 do 1946 roku. Władze francuskie - o zmiennych kompetencjach - działały tam raptem 28 lat. Trudno uwierzyć, że w ciągu tych 2-28 lat, w trakcie których sytuacja była bardzo zmienna, ukształtowała się "grupa ludności skompromitowana w oczach rodaków współpracą z okupantem" - tym bardziej, że nie było okupanta. Francuska mandatowa administracja może nie była rajem dla syryjskich narodowych aspiracji, ale z pewnością zastąpiła bardziej represywną administrację turecką. A poza tym - osiemnastolatki z 1946 roku mają dziś lat 87 !!! Już nawet ich dzieci są dawno na emeryturze. Tego stwierdzenia nijak nie pojmuję, widać IQ niewystarczające. Możliwości to mamy, trochę muzułmanów u nas kebaby robi. I nie tylko - są także profesorami na renomowanych państwowych uczelniach. Odnoszę jednak wrażenie, że nikt się tym nie interesował. Może się mylę - tisze idiesz, dalszie budiesz. To, że istnieją muzułmanie, nienawidzący innych muzułmanów, jest tak oczywiste, jak to, że istnieli chrześcijanie, nienawidzący innych chrześcijan. Jak ktoś za naiwność uznaje walki religijne pomiędzy szyitami i sunnitami, to tylko pogratulować głupoty. Łojzicku, toż z przerażeniem dostrzegam, że autor tych słów musi być z naszymi służbami specjalnymi związany !!! Intoksykacja ?!? Korzystanie z jakiejkolwiek agentury jest związane z niepewnością co do uzyskanych informacji. Mimo wszystko mam nadzieję, że nasze służby specjalne korzystają z takich niepewnych agentów. Gdyby czekały na Stierlitza lub Klossa, to byłaby katastrofa. Czyżby nie to było określane jako "intoksykacja"? Istnieje na to wiele historycznych przykładów, podobnie jak wiele metod, które temu mają zapobiec. Metodą, która na nasze głowy sprowadzi realne niebezpieczeństwo, to zaniechanie. Nie wpuścimy uchodźców - więc jesteśmy bezpieczni. Kompletna, przerażająca bzdura. Jeśli IS planuje u nas zamachy, to zamachowcy już u nas są od wielu miesięcy. Mają paszporty francuskie, brytyjskie, hiszpańskie czy inne - i nie da się ich wykryć bez agentury. Jeśli będziemy opierać naszą agenturę przeciw islamistom na "prawdziwych Polakach", to znaczy, że jej nie będzie. No i wtedy naprawdę poczuję się zagrożony.
  9. Dotychczas wypowiadałem się, że 70 tysięcy to jeszcze powinniśmy "zagospodarować", więcej to już będzie problem. 700 tysięcy to stanowczo za dużo w krótkim okresie czasu. Oczywiście nie będę się kłócić, gdy ktoś wymieni inną liczbę, np. dwa razy więcej czy dwa razy mniej. Pewnie zna się lepiej. W zakresie procesu asymilacji ważne są z jednej strony doświadczenia, a z drugiej - liczba już przyjętych muzułmanów W zakresie procesu asymilacji ważne są z jednej strony doświadczenia, a z drugiej - liczba już przyjętych muzułmanów. Z jednej strony niby dobrze mieć już w tej sprawie doświadczenia, a z drugiej - może być łatwiej asymilować nielicznych, niż dodawać ich do licznych, już obecnych, ale słabo zasymilowanych. Szczerze mówiąc, nie wiem, co rząd szwedzki oświadczył, więc jeśli Secesjonista ma jakiś link do tego oświadczenia, to przytoczenie go byłoby korzystne dla dyskusji. Z mediów kojarzę jakąś frondę rządu Danii. We wrześniu rząd Szwecji zgodził się na przyjęcie kolejnych 2397 osób, niezależnie od wcześniejszych zobowiązań, o których wiem, że były, ale liczb nie znam. W Szwecji mieszka 9,1 mln ludzi. Daje to jednego uchodźcę na 3805 dotychczasowych mieszkańców. Z tym że wśród dotychczasowych mieszkańców dużo jest imigrantów i ich potomków z różnych krajów - m. in. z Polski - ale także muzułmanów. W tym samym czasie rząd Polski zgodził się na przyjęcie 5082 uchodźców, wcześniej na ok. 2 tys. Przy ludności Polski, wynoszącej 38,4 mln daje to jednego uchodźcę na 7553 dotychczasowych mieszkańców, przy czym imigrantów u nas niewielu. Ale i tak Szwedzi zgodzili się przyjąć w tej fali relatywnie dwa razy tyle, co my. Arytmetyka, Secesjonisto, się kłania.
  10. Ależ skąd. W najmniejszym stopniu nie czułem, że mi się "zamyka usta", tym samym nie miałem się na co skarżyć. Przyznaję, że Twój wpis z 20 listopada (nie października) po prostu przeoczyłem, za co przepraszam. Ale tego dnia było w tym wątku bardzo dużo wpisów. Nie miałem żadnych złych intencji. Przykro mi, że tak zostało to odebrane. Nie wynika to z żadnego bilansu, tylko z proporcji. Jeśli jest nas ze 35 milionów, to 7 tysięcy daje jednego uchodźcę na 5000 rdzennych Polaków. Istotnie twierdzę, że ni 7, ni 14, ani 21, a nawet 70 tysięcy uchodźców (wtedy będzie 1 na 500, czyli 0,2% ludności) nie powinno stanowić trudności dla zdrowego, 35-milionowego (nie licząc Polaków na obczyźnie) narodu. Jeśli ktoś uważa, że ten jeden uchodźca na 5000 Polaków to za dużo, to najwyraźniej uważa nasz naród za jakiś słaby i chory i go obraża.
  11. Ależ ja ze wszelkich sił usiłuję argumentować, że zjawisko jest niezwiązane z religią !!! Dlatego podaję przykłady terroryzmu protestanckiego, katolickiego, ateistycznego, buddyjskiego - żeby pokazać, że religia tu jest czynnikiem co najmniej drugorzędnym. Choć często wykorzystywanym instrumentalnie. Euklidesie - spróbuję wyjaśnić. W Europie (+ Kaukaz i Zakaukazie) są muzułmanie. Niektórzy od wielu stuleci, bardzo wielu w drugim i trzecim pokoleniu, są i młodsi. Jest ich wiele milionów. Nie da się ich ani wymordować, ani wyrzucić. Wśród nich pojawiają się struktury terrorystyczne. IS na bliskim wschodzie nie jest jedyną przyczyną ich powstawania. Główną jest poczucie krzywdy i bezsilności, panujące wśród wielu europejskich muzułmanów, już urodzonych w Europie, a nawet w kolejnym pokoleniu, będących obywatelami UE. IS dało im pieniądze na kałachy, czy to, z czego strzelali. Niezadowolenie było ich własne. Uchodźcy (napiszę o syryjskich, bo to najłatwiej) najpierw uciekli ze swoich domów do Turcji, najczęściej przed IS. Bo nie zgadzali się podporządkować islamistom. Bo np. chcieli chodzić do lekarzy, uważali, że kobieta powinna móc prowadzić samochód, że zabytki dawnych kultur są piękne, choć nie "nasze", może nawet chcieli móc napić się piwa - nie wiem. Ale uciekli przed islamistami. Ergo - islamistów nie lubią, ba - raczej wręcz nienawidzą. Co nie zmienia faktu, że są w większości Arabami i muzułmanami, więc potrafią recytować przynajmniej wybrane sury Koranu z pamięci, tak jak ja znam Ojczenasz i Zdrowaśkę, choć chrześcijańskim fundamentalistą nie jestem. Agentem, infiltrującym środowisko europejskich muzułmańskich fundamentalistów może być wyznawca islamu, mieszkający od dawna w Europie, któremu się udało ułożyć życie w nowej rzeczywistości. Tylko że pewnie nie ma na to ochoty. Nie ma szczególnego powodu nienawidzić islamistów. Woli być sklepikarzem czy inżynierem, a nie agentem. Może być też ktoś, któremu się zupełnie nie udało, po prostu za pieniądze. Zważywszy, że wg aktualnie podawanych przez media informacji, wszyscy zamachowcy z Paryża byli obywatelami Francji lub Belgii (wcześniej mówiono, że jeden był świeżym przybyszem, co niewiele zmienia), to znaczy, że środowisko islamistów europejskich nie było w wystarczającym stopniu infiltrowane przez służby specjalne. I raczej nie wynikało to z rażącego zaniedbania. Po prostu dotychczasowe źródła rekrutowania agentów zawiodły. Fala uchodźców z Syrii, którzy w większości islamistów nienawidzą, choć są muzułmanami i Koran znają, jest potencjalną bazą rekrutowania nowych agentów, infiltrujących środowiska europejskich islamistów.
  12. Inne alkohole

    Nie jestem szczególnym smakoszem whisky, whiskey, bourbona i temu podobnych. Kiedyś dostałem w prezencie flaszkę single malt Laphroaig, czy coś takiego, męczyłem się z tym przez 4 lata. No może jeszcze wyczuwam większą szlachetność smaku "black label" od "red label", ale dalej to już nie. Lubię natomiast brandy i koniaki - co dziś chyba jest rzadkie. Jak ktoś to pija, to z lodem albo w drinkach, co jest totalną profanacją. Bardzo sobie cenię armagnaki, szczególnie o tej porze roku - to takie słoneczne lato, zamknięte w butelce. Tylko nie wiem, czemu w Polsce są tak potwornie drogie. Wina pijam bądź bardzo wytrawne, bądź bardzo słodkie. Wszystko pomiędzy jest trudne do przełknięcia, chyba że w postaci grzańca. Do głosu przedmówcy dodam, że smak wina w nikłym stopniu zależy od szczepu, więc i cabernet, i merlot może być zarówno bardzo wytrawne, jak i bardzo słodkie. Cabernet może być nawet "blanc". Bardzo lubię tradycyjne wina węgierskie, słowackie i morawskie. No może nie te najtańsze, tak od 700 Ft (10 zł) za litr i w górę. Ale zdarzało mi się kupić za tą cenę i dwulitrową flaszkę zupełnie niezłego trunku. Mój ulubiony szczep na czerwone to frankovka - kékfrankos, a na białe to veltlínské zelené - zöld veltniner. Jak mam okazję zatrzymać się na dłużej w słowackim Pezinku, to białe kupujemy w wytwórni u Matyšáka, a czerwone u Pavelký i Soboliča. Tyle, że Pavelka z Soboličem się jakiś czas temu rozstali i nie wiem, co z tego wynikło. Matyšák natomiast zdobywa kolejne międzynarodowe nagrody. Co prawda nie ma on winnic, tylko skupuje winogrona, ale wina robi dobre. Jak kto zainteresowany, mogę podać, gdzie się jego wytwórnia znajduje. Tyle że ze 3 godziny zakupy zajmą. Jak bez faktury, to i VAT-u nie doliczą. Z prawdziwych tokaji wolę számorodní lub fordítás od ászu. Máslása dotychczas nie spotkałem.
  13. Co to za mundur - 1914-1918

    Secesjonisto, wiem, co napisał Amon i wiem, o co się pytałem. Jeśli to pytanie okazało się jakoś pomocne, to się cieszę. Teraz pytanie do Razora - kolor kołnierzy. Czy w przytoczonym przez Ciebie materiale zastosowano przykładowy kolor kołnierzy, który zależał od pułku, broni czy służby, czy też należy to rozumieć, że lejtnant miał zielony, a oberlejtnant - biały kołnierz? Podkreślam, że się pytam, bo po prostu nie wiem.
  14. Fraszko, mógłbym odpowiedzieć dumnie, że dla PRAWDY gotów jestem się i samobiczować, ale to bzdura. Bo ja bynajmniej się nie samobiczuję. Ja jestem chrześcijaninem, ponieważ otrzymałem chrzest i nie mam najmniejszej ochoty na jakiś formalny akt apostazji. Ponadto w Boga wierzę i siłą rzeczy jest to Bóg bliski bogowi chrześcijańskiemu, choć tak w szczegółach - mój własny. W każdym systemie społecznym i w każdej religii istnieją pewne grupy ludzi, którzy uważają się za pokrzywdzonych - i zwykle obiektywnie dzieje im się krzywda. Polega ona zwykle nie tylko, a nawet nie głównie, na złych warunkach materialnych, ale raczej o braku możliwości legalnego działania. Nie mając możliwości do działań legalnych, sięgają po nielegalne. Stąd terroryzm Hryniewieckiego czy Piłsudskiego. Chrześcijanie nie są w tym względzie ani szczególnie aktywni, ani szczególnie bierni. Terroryzm znajduje swoje formy u wyznawców wielu religii. Buddystów zwykle uważamy za pacyfistów, ale w Bengalii (nie wiem dlaczego mam ten kraj nazywać Bangladesz) są terrorystami. Zaś w niektórych krajach, w których przejęli władzę, stosują wobec muzułmańskich mniejszości działania, ocierające się o ludobójstwo. Żydzi stosowali szeroko terroryzm w Palestynie latach 40-ych. Ja też nie wiem, jaki odsetek chrześcijan, ateistów, buddystów, żydów i muzułmanów dokonuje obecnie zamachów. Nie wiem także, co to znaczy "obecnie" - być może inaczej pojmujemy te ramy czasowe. Tak mi się wydaje, że pod pojęciem "współczesność" rozumiemy na ogół czasy, które pamiętamy, choć często rozszerzamy to pojęcie na czasy, które znamy od rodziców. W tym drugim przypadku moja "współczesność" zaczyna się rewolucją 1917 roku w Rosji, w tym drugim marcem 68, zamieszkami studenckimi we Francji i interwencją UW w Czechosłowacji. Dobierając przykłady masowego terroryzmu w Europie kierowałem się wyłącznie swoją pamięcią. Po prostu pamiętam te wydarzenia "in statu nascendi", gdy były dziennikarskim newsem. Bardzo się cieszę, że IRA i ETA dziś już nie robią zamachów. Wielka w tym zasługa idei UNII EUROPEJSKIEJ, módlmy się za nią do wszystkich Bogów, jakich znamy. Jeśliby się rozpadła, wróci nacjonalizm i terroryzm. Wracając do odsetka "chrześcijan, ateistów, buddystów, żydów i muzułmanów", którzy współcześnie dokonują (dokonywali) zamachów, odnoszę wrażenie, że mówienie o jakichkolwiek procentach, czy promilach, jest kompletnym nonsensem. To zawsze są jednostki. Ułamki promila. No właśnie. Nie widzę (oczywiście oprócz konfliktu w Irlandii Północnej, gdzie był on aż nadto oczywisty). No i całkiem niedawnego zamachy Breivika, ale o nim nie piszę, bo zakazane. Podobnie postrzegam też związek zamachów IS z religią. To znaczy oczywiście, że zamachowcy, szczególnie samobójcy, są powodowani pobudkami religijnymi (tak jak B. i bojownicy IRA), ale z tego wcale nie wynika, że: 1) nie zabijają oni innych muzułmanów, którzy nie chcą się im podporządkować, 2) zamierzają wymordować wszystkich chrześcijan na całym świecie. No i jeszcze raz (ceterum censeo Carthaginem delendam esse) przypomnę pewne oczywistości: 1. Muzułmanie są w Europie od wielu stuleci. Nota bene - Rzplita jest chyba pierwszym europejskim państwem, która ściągnęła do siebie muzułmańskich uchodźców z XV i XVI wieku. 2. Muzułmanie muszą w Europie pozostać. I nie chodzi tu tylko o Albańczyków, Bośniaków, Turków bułgarskich czy Tatarów z Białostocczyzny, ale też o te miliony Europejczyków obcego pochodzenia, w pierwszym, drugim a nawet trzecim i dalszym pokoleniu, wyznających islam. Muszą pozostać, ponieważ ich usunięcie jest w ogóle niewyobrażalne technicznie - Holocaust przy tym to pikuś - a w dodatku spowodowałoby ubytek siły roboczej, katastrofalny dla gospodarki europejskiej. 3. Wśród europejskich muzułmanów tworzą się organizacje terrorystyczne, obecnie głównie inspirowane przez IS. Jedyną realną metodą skutecznej walki z tymi organizacjami jest infiltracja agentów. Ludzi, dla których arabski (i konkretna jego odmiana) jest językiem ojczystym, którzy z pamięci recytują sury Koranu - i którzy nienawidzą islamskich fundamentalistów jeszcze bardziej, niż my ich nienawidzimy. 4. Przyjmując 7 tysięcy uchodźców oczywiście ryzykujemy, że 7 spośród nich to będą islamscy fundamentaliści, potencjalni zamachowcy. Rolą służb specjalnych jest ich zidentyfikowanie i zneutralizowanie. Ale z drugiej strony przyjmujemy 6993 ludzi, nienawidzących IS i islamskiego fundamentalizmu. Potencjalnych agentów. 5. Przyjmując - z wielką dozą optymizmu - że nasze służby specjalne infiltrują i będą infiltrować środowiska muzułmańskie poprzez sieć agentów, dostawa 7 tysięcy nowych kandydatów na agentów jest przepięknym prezentem, wzmacniającym moje poczucie bezpieczeństwa.
  15. Plagiaty w literaturze

    Do dziś tu nie zajrzałem. Czeski znam słabo, a ten z epoki Baroku może się bardzo różnić od współczesnego. Zapewne zadaniu bym podołał, choć (o ile nikt wcześniej tego nie zrobił) to raczej temat na doktorat z zakresu filologii słowiańskiej, niż wpis na forum. Z tego, co na szybko wygooglałem to Bartosz Paprocki vel Bartoloměj Paprocký spędził w Czechach (raczej na Morawach) 22 lata życia i wg np. czeskich Vikicytátov jest twórcą polskim, choć po czesku też pisał. W czeskiej Viki jednoznacznie podaje się, że tłumaczył polską literaturę na czeski. Napisał dzieło "Nová kratochvíle", a nie "Nove krotochvile". Od takiego autorytetu językoznawczego, jakim jest Krzyżanowski, oczekiwałbym większej precyzji, bo to takie ani tłumaczenie, ani transkrypcja. Chyba że to adamihistoryk coś pomieszał. Próbowałem znaleźć tę "Nową krotochwilę" on-line, ale mi się nie udało. Było tego 3 tomy aż. Znając biegłość Secesjonisty w przeszukiwaniu elektronicznych bibliotek obiecuję, że jeśli mi poda link, to rzucę okiem. Choć - podkreślam - taka rzetelna analiza znajduje się poza moim zasięgiem ze względu na czas, który musiałbym na to poświęcić. Tym bardziej, że choćbym to zrobił, żadne wysoko punktowane czasopismo filologiczne i tak nie opublikuje dzieła inżyniera. Znalazłem jeden cytat Paprockiego (Paprockého) po czesku: Kdo se hněvá, když ho trestají, nedobře se spravovat bude, co znaczy tyle, że "kogo kara złości, ten się nie poprawi". Ps. Dzieła Wszystkie Kochanowskiego też jakoś nie stoją na półce. U rodziców stały, więc pewnie są u siostry.
  16. Co to za mundur - 1914-1918

    Szwejk ? Amonie, a możesz przy okazji wyjaśnić laikowi, co oznacza gwiazdka na naramienniku?
  17. Zaczynam się na serio bać. Trochę mnie zatkało. No bo niby Breivik ma "chory umysł" - przy czym nie od rzeczy można wspomnieć opinie rzeczoznawców norweskiego sądu, że jednak Breivik był na umyśle całkiem zdrowy i logicznie, konsekwentnie realizował swój cel - ale jednak to, co on sam powiedział na temat celu swych poczynań, pozostaje - dla Furiusza - prawdą niepodważalną. Wg mnie czasem ludzie kłamią. Według Furiusza kłamie jedynie jancet . Znaczy "obrona chrześcijańskich korzeni" w państwie chrześcijańskim jest czymś zasadniczo odmiennym od "obrony chrześcijaństwa"? Przyznaję, że dla mego miałkiego umysłu to to samo. Chodzi o moje stwierdzenie, że Pastor Jim Jones powoduje śmierć 908 wyznawców założonego przez siebie CHRZEŚCIJAŃSKIEGO kościoła Oczywiście, że była to "zwykła sekta", tyle że chrześcijańska sekta. Rozróżnienie między "kościołem" a "sektą" jest mniej więcej takie, jak między "kolektywem" a "kliką". Chrześcijaństwo było niegdyś sektą żydowską. Itd., itp. Czy Jones nakłonił tych 907 osób do samobójstwa, czy też nakłonił tylko część z nich, a pozostałych zmuszano do zażycia trucizny, tego już się na 100% nie dowiemy, ale niewielka to różnica - spowodował ich śmierć. To odnośnie mojego stwierdzenia, iż "Terroryzm w Północnej Irlandii miał na celu ochronę KATOLICYZMU". No cóż - teza, że konflikt w Irlandii Północnej nie był konfliktem katolicko-protestanckim jest tak absurdalna, że nie zamierzam z nią dyskutować. Ja stwierdziłem jedynie, że w tych zamachach "KATOLICY zabijali KATOLIKÓW". Ja przytaczałem jedynie fakty. Tylko te fakty, które wygrzebałem z pokładów mej pamięci. Z wyjątkiem zamachu NAR - o nim nie pamiętałem, wygooglał mi się przy okazji. Jedyną tezą, którą wysnułem z tych faktów, było stwierdzenie, że "nowoczesny terroryzm", czyli zabijanie masowe, nie jest wynalazkiem wyznawców islamu. W Europie już wcześniej był wykorzystywany przez chrześcijan. I nadal tak jest. Pisanie o faktach Furiusz określa jako "czysta manipulacja", a nawet "bezczelne kłamstwo". Jednocześnie w swej obszernej wypowiedzi nie podał niczego, absolutnie niczego, w czym mój tekst mijałby się z prawdą. Napisałem prawdę. Prawda niewygodną dla siebie Furiusz nazywa zwykle "manipulacją", a czasem "bezczelnym kłamstwem".
  18. Bardzo interesujące informacje. Ciekawiłoby mnie, czy w tych miejscowościach istnieje jakaś "olenderska" tradycja. Znam Jaktorów z perspektywy przechodnia, budownictwa "olenderskiego" nie przypominam sobie. Poza tym Jaktorów do dziś duża miejscowość, która rozwinęła się po budowie kolei i olenderscy osadnicy siłą rzeczy rozpłynęli się wśród innej ludności. Inaczej w Baranowie - samą miejscowość znam tylko z drogowskazu, stojącego niegdyś w Jaktorowie - ale z mapy wiem, że nieopodal niej leżą Holendry Baranowskie. Dziś może zaskakiwać, że były tam jakieś podmokłe puszczańskie nieużytki, ale w czasach Radziejowskiego to była wciąż Puszcza Jaktorowska, gdzie jeszcze niedawno (znaczy niedawno przed sprowadzeniem osadników olenderskich przez Radziejowskiego) żyły ostanie tury. Zarys Puszczy Jaktorowskiej był w krajobrazie dostrzegalny jeszcze na początku lat 90-ych - bliżej Warszawy czy dalej, w stronę Łowicza i Skierniewic lesistość była tylko trochę mniejsza, ale tam były lasy wśród pól, a na obszarze dawnej Puszczy - pola wśród lasów. Miałem dyplomanta, którego dziadek mieszkał w Iłowie, a sam pisał pracę o możliwości stworzenia tam eko-pensjonatu. Nie pamiętam, aby wspominał coś o olenderskiej tradycji. Podobne relacje słyszałem o rejonie między Sławatyczami a Zalewszem, na wschód od dzisiejszej drogi 816 aż do Bugu (http://neubrow.domachevo.com/historu-neudorf-antony-pl.htm). Mościce Dolne są dziś najbardziej rozpoznawalną miejscowością tego rejonu, zasiedlonego przez olędrów chyba na przełomie XVIII i XIX wieku, a więc dość późno. Ciekawe jest to, że charakter geograficzny tego rejonu niewiele się zmienił - szosa, dawne zachodnie koryto Bugu, dawne środkowe koryto Bugu, dzisiejsze koryto Bugu, będące granicą państwową, dawne wschodnie koryto Bugu. Ewidentnie tereny zalewowe. Dawnych olędrów już tam nie ma, uciekli w latach 1944-1947, choć podobno czasem przyjeżdżają, znają się z rodzinami dziś tam mieszkającymi. I choć "powódź w Mościcach" to jest taki dyżurny temat dziennikarski w porze przedwiosennych roztopów, ludzie tam sobie żyją spokojnie, wiedzą dokąd woda dochodzi, a domy pobudowali tam, dokąd nie dochodzi i dobrze im z tym. A te rodziny chyba się nauczyły
  19. Czyżby? 2011 rok. Norwegia. Jednego dnia, jedna osoba - Anders Breivik - zabija własnoręcznie, z broni palnej, podobno w ciągu półtorej godziny, strzał za strzałem, magazynek za magazynkiem - 69 osób, a dalszych 110 rani. Wcześniej tego samego dnia, ale przy użyciu bomby, zabija innych 8 osób, a 14 rani. W sumie - sam jeden i jednego dnia - zabija 77 osób i rani 124. Gdyby zamachowcy z Paryża ad 2015 byli tak skuteczni - a było ich ośmiu, zabiliby 616 osób i ranili prawie 1000. Breivik chyba jest rekordzistą w osobistym zabijaniu i mam nadzieję, że nieprędko jego rekord pobitym zostanie. Przy czym Breivik - pobożny protestant - otwarcie głosi, że celem zabijania była obrona CHRZEŚCIJAŃSTWA. Pozostańmy przy protestantach, lecz przenieśmy się za ocean. 1978. Pastor Jim Jones powoduje śmierć 908 wyznawców założonego przez siebie CHRZEŚCIJAŃSKIEGO kościoła oraz 3 osób postronnych, a na koniec zabija siebie. Czy to był akt terroryzmu? Nie wiem, co nim kierowało, ale jeśli nawet nie, śmierć jest śmiercią. No, ci protestanci to wiadomo. My, katolicy, nastawiamy drugi policzek. Żadnego "kęsim"... 1998. Miasteczko Omagh w Północnej Irlandii. W wyniku wybuchu samochodu, wypełnionego prymitywnymi materiałami wybuchowymi, a po części nawozów azotowych, ginie 31 osób - w tym dzieci, kobiety w ciąży, starcy, a ok. 220 zostaje rannych. Zamach miał miejsce już po podpisaniu tzw. "porozumienia wielkopiątkowego". Terroryzm w Północnej Irlandii miał na celu ochronę KATOLICYZMU. Przyznała się do zamachu Prawdziwa Irlandzka Armia Republikańska, czyli RIRA. Łącznie w zamachach IRA i RIRA w latach 1972-1998 zginęły 104 osoby, z tego 3/4 to cywile. Wielokrotnie więcej zostało rannych, bo ładunki wybuchowe były kiepskie. 1986. Najpierw Barcelona, potem Saragossa. Baskijska ETA podłożyła bomby, w wyniku których giną 33 osoby. Ten najkrwawszy zamach miał miejsce 6 lat po przyznaniu Baskom autonomii. Podobno ETA w latach 1968-2008 zabiło w zamachach 825 osób. Trzeba przyznać, że przeważnie policjantów i wojskowych. Cywilów "tylko" 343. TYLKO !!! W tych zamachach KATOLICY zabijali KATOLIKÓW. 1980. Bolonia, Włochy. Skrajnie prawicowa organizacja Nuclei Armati Rivoluzionari podkłada bombę na dworcu kolejowym. Ginie 85 ludzi w wieku od 3 do 72 lat, a ponad 200 jest rannych. To chyba najbardziej krwawy zamach bombowy w Europie w XX wieku, z wyłączeniem lotniczych. Niewiele wiem o tej organizacji, ale chyba znów KATOLICY zabijali KATOLIKÓW. A ATEIŚCI, bezbożnicy? Też co nieco. Choćby Brigate Rossa czy Rote Armee Fraktion. Choć raczej prezentowali stary typ terroryzmu, w którym chodzi o zabicie konkretnej osoby, a przypadkowe osoby giną, bo mają pecha. Nie wiem, czy czyni im to wielką różnicę. Podobne formy terroryzmu stosowała OB PPS Frakcja Rewolucyjna z Józefem Piłsudskim na czele. A jeszcze dawniej Ignacy Hryniewiecki herbu Przeginia, szlachcic z dobrej, polskiej rodziny, działając w ramach organizacji Народная воля w ataku terrorystycznym zabił cara Aleksandra II. Zaznaczmy, że większość członków tej organizacji była wychowana w tradycji PRAWOSŁAWIA. Jeśli interesuje nas prawosławie, warto sięgnąć do historii Grecji, szczególnie do drugiej połowy lat 40-ych. Terrorystami byli też bojownicy o wolność Izraela w latach 1945-47. Choć to wciąż "terroryzm tradycyjny". Terroryzm nowoczesny, polegający na tym, że zabijamy byle kogo, po prostu aby zabić, to chyba wynalazek KATOLIKÓW z IRA i ETA z lat 60-ych. Może się mylę i muzułmanie już wcześniej stosowali te metody u siebie. Bo w Europie to nie. Raczej MUZUŁMANIE nauczyli się tego od nas. Jednak Mistrzem w działaniach osobistych pozostaje PROTESTANT. Ps. Fraszko, bądź łaskawa rozróżniać obrzezanie od kastracji. Gdyby było to to samo, to nie byłoby chrześcijaństwa, gdyż Żydzi wymarliby z 1000 lat wcześniej i Chrystus nie miałby się z kogo narodzić.
  20. Ignorancja Jankesów

    Parę lat temu na ogrodzeniu Państwowego Instytutu Geologicznego organizowane bardzo ciekawe wystawy fotograficzne. Ktoś wpadł na pomysł, by zamiast fotografii pokazać prace dzieci na temat przeszłości Ziemi, nagrodzone w jakiś konkursie, firmowanym przez PIG. Około 3/4 z tych rysunków dotyczyły dinozaurów, a ponad połowa - dinozaurów obok człowieka. W tym praca, która zdobyła I nagrodę. Dziecku, które w wieku lat 4, 5, 6 czy 7-u zdobyło tak prestiżową nagrodę, przyznawaną przez tak szacowną instytucję naukową, za przedstawienie dinozaura obok człowieka, trudno będzie kiedykolwiek uwierzyć, że tę nagrodę uzyskało za narysowanie kompletnej bzdury, nonsensu sprzecznego z jakąkolwiek wiedzą ludzką. Podobnie jego rodzicom. Pewnie i nauczyciele z przedszkola nabiorą wątpliwości. Nie mówiąc już o przechodniach, czekających na autobus na przystanku "Wiśniowa".
  21. Piwo w puszce. No, może wynaleziono je "w cywilu", ale upowszechniono jego picie w wojsku. Tyle że to dość wątpliwy postęp. Choć właśnie takie teraz piję.
  22. Melioracja Puszczy Kampinoskiej

    Tyle że Furiusz w swym poście założycielskim nic nie wspomniał o meliorowaniu, a w w szczególności o meliorowaniu lasu. Przy czym iglaste - co najmniej świerki - dość dobrze znoszą wysoki poziom wód gruntowych, nawet taki nad poziom gleby. Choć liściasta olcha, a także wierzby to znoszą jeszcze lepiej, ale dąb zupełnie nie znosi. Meliorowanie lasu świadczyłoby o dogłębnym przekonaniu Niemców, że będą eksploatować te tereny za lat 100. Meliorowanie łąk i zamienianie ich w tereny uprawne - że będą tu za lat 10. Jeśli chodzi o posiadane przeze mnie informacje o gospodarce leśnej i rolnej na terenie Puszczy Kampinoskiej, to miała ona charakter wybitnie rabunkowy. Jeśli Furiusz nie ma innych wiadomości o charakterze niewolniczej pracy na tym terenie, to raczej przyjmowałbym, że byli zatrudnieni przy pozyskiwaniu drewna metodą zrębu zupełnego oraz przy pozyskiwaniu torfu. Może jakiś rów odwadniający trzeba było wykopać, ale ... i tak się zagapiłem, minęła godzina 1:00.
  23. Tak na marginesie, bo generalnie się z Tobą, Amonie, zgadzam, że interpretowanie obrazu Matejki jako rekonstrukcji jest absurdalne. No cóż, w Grudziądzu nie służyłem, ale z tego, co o używaniu konia pod wierzch, to zupełnie nie masz racji. Wodze (bo tak należy to zwać w przypadku wierzchowca, cugle to są w zaprzęgu) można wypuścić i nijak się to ma do spadnięcia z konia. Wg zapewnień mego instruktora, przyszli "ułani z Grudziądza" zaczynali, tak jak ja, naukę jazdy konnej od woltyżerki - niektórym może się woltyżerka zdawać szczytem umiejętności, natomiast takie sztuczki, jak jazda na stojąco, przeskakiwanie z jednego na drugi bok konia, czy przewrót w tył na końskim grzbiecie, są znacznie łatwiejsze, niż zwykłe powodowanie koniem w terenie. Z tym, że koń woltyżerski w ogóle nie ma wodzy. No i jakoś nie spadałem. W szczególności w momencie, gdy koń skacze przez przeszkodę, należy wodze "wypuścić" tak, aby nie krępowały ruchu konia. Konie wojskowe są szkolone do poruszania się w określonej formacji, zapewne i konie rycerskie były szkolone, choć nie bardzo wiemy jak. Podniesienie obu rąk i porzucenie wodzy, tak jak to robi Witold na obrazie, jak najbardziej jest możliwe. Włócznia św. Maurycego w rękach piechura jest niemożliwa.
  24. Przyznaję, że fakt, iż to właśnie we Francji powstały ogromne skupiska imigrantów, głównie muzułmanów, był dla mnie raczej prawdą oczywistą. Oczywiście stereotypy mogą wprowadzać w błąd, ale tym razem chyba Secesjonista dość skutecznie potwierdza go statystykami. Podobno istnieją też takie straszne, imigranckie dzielnice w Berlinie. 6 lat temu coś nas napadło, żeby na sylwestra pojechać do Berlina. Nieświadomi istnienia tych "złych" dzielnic wybrałem po prostu najtańsze mieszkanie wakacyjne, spełniające założenia i trafiłem do dzielnicy Schöneberg. Właściciel mieszkania nazywał się Nadim Mahjoub, mówił po angielsku lepiej ode mnie, o niemieckim nie wspominając. Był miły i kulturalny, mieszkanie było czyste i zadbane (no i oczywiście wyziębione, ale tak jest wszędzie w tym czasie - znaczy w klimacie umiarkowanym na półkuli północnej). Klatka schodowa też. Przechodnie na ulicy byli albo śniadzi, albo skośnoocy, choć trafiali się czasem Włosi. Knajpy albo pizzerie, albo kebaby, albo chińszczyzna, no i bar suszi. Suszi zażeraliśmy się po uszi, bo było dwa razy lepsze i trzy razy tańsze, niż w Warszawie. Na ulicy nie było smrodu, choć faktycznie wokół jakiegoś dalekowschodniego baru na pobliskiej stacji S-bahnu śmierdziało starym olejem. Nikt na ulicy nie śmiecił, a tym bardziej nie załatwiał tzw. "potrzeb fizjologicznych". Sąsiedzi z klatki grzecznie witali nas jakimś "gutenmorgen" i zwykle wsiadali na rowery i jechali - zapewne do pracy. Najbardziej swojsko poczułem się, jak bodajże 29 grudnia spadł śnieg, co kompletnie zaskoczyło berlińskie służby drogowe, w sposób nawet u nas niespotykany. Minęło chyba pół doby, zanim na ulicach pojawiły się pługi, samochody jeździły powyżej osi w śniegowej brei - fakt, że jakiejś katastrofy to nie spowodowało, bo Berlin pozostawał w miarę przejezdny. A, zapomniałem powiedzieć, że w tej dzielnicy, chyba tak samo jak w całym Berlinie, rowery zostawia się przy stojakach na ulicy, jakoś nikt ich nie kradnie. Natomiast przykryte naprawdę grubą czapą śniegu wyglądały dość zabawnie. Ad rem. Nieco mnie dziwią komentarze (niekoniecznie na naszym forum), że w związku z zamachami ISIS w Paryżu powinniśmy nie przyjmować więcej uchodźców. Oczywiście, że nie da się wykluczyć, że wśród tych 7 tysięcy uchodźców znajdzie się, niewykryty przez służby, terrorysta. Aczkolwiek, jeśli w Polsce jest planowany zamach, to podejrzewam, że zamachowcy już tu są i jeden z nich przyrządzał wczoraj kebab któremuś z nas. Tylko nie wiadomo, który to był kebab. Ponadto terrorystą ISIS może okazać się nasz blondwłosy i błękitnooki sąsiad, którego znamy jeszcze z piaskownicy. Ale to drobiazgi. Bardziej intrygujący jest brak elementarnej logiki w takim myśleniu. ISIS działa w Iraku i Syrii, wśród muzułmanów, jazydów, alawitów, maronitów itp. itd. Stosuje wobec nich zbrojny terror. Nie wiem, ilu ludzi już zginęło w Syrii i Iraku na skutek działalności ISIS. Podejrzewam, że jeśli przyjmę, że na jednego zabitego mieszkańca UE przypada 100 mieszkańców Bliskiego Wschodu, w tym większość muzułmanów, to skuteczność tej organizacji będzie niedoszacowana. Dlatego ludzie uciekają z Syrii i Iraku. Chrześcijanie, jazydzi, ale głównie muzułmanie, częściej szyici, niż sunnici, ale i tych nie brak. Mówi się, że wrogowie naszych wrogów są naszymi przyjaciółmi. Tak, 99% tych uchodźców, a także nielegalnych imigrantów, ucieka przed ISIS i innymi muzułmańskimi fundamentalistami z Sudanu, Czadu, Mali, Erytrei, Libii etc. etc. Tak, to są nasi sprzymierzeńcy w walce z ISIS, AlKaidą itp. Nawet jakby 10% z nich to byli zamaskowani terroryści, to jednak 90% to wrogowie terrorystycznych organizacji islamskich. Czyli nasi sprzymierzeńcy. Co to znaczy, że UE nie powinna ich przyjąć? Czyli co powinna? 1. Odbudować komory gazowe i krematoria? 2. Zmusić ich do powrotu na tereny, skąd uciekli, czyli do ISIS i na inne tereny, opanowane przez islamistów - tam zostaną albo eksterminowani (ich narządy da się sprzedać), albo zmuszeni do niewolniczej pracy na rzecz islamistów, przez co przysporzą im dochodów? 3. Zmusić ich do powrotu do obozów dla uchodźców w Turcji, sfinansować powstanie podobnych w Tunezji? Realna - w krótkim okresie czasu - jest jedynie propozycja nr 3. Tylko że jest totalnie bez sensu. Nawet jeśli oni dziś jeszcze uznają podobny do naszego, liberalno-demokratyczny system wartości, to osadzenie na pokolenia w obozach spowoduje, że od niego odejdą. Tym samym będą stanowić bazę dla islamistów, bo wątpliwe, by przeszli na buddyzm, albo na religię starosłowiańską, chyba że Tyberiusz zacznie skuteczną działalność misyjną. Wyrzucając ich z Europy po prostu ostrzymy topór, który kiedyś spadnie na nasze głowy. Przyjmując - mamy szansę ostrze stępić, użycie topora opóźnić, a nawet spowodować, że topór zostanie użyty jedynie do rąbania drewna. To jedynie szansa - nie będzie to łatwe.
  25. Znakomita wypowiedź i też się pod nią podpisuję. Tyle, że nie bardzo wiem, co to ma do przyjęcia 7 000 (słownie: siedmiu tysięcy) uchodźców (UCHODŹCOW) przez nasz ponad 30-milionowy, tak ponoć historycznie wręcz tolerancyjny i otwarty na odmienności, naród. Te 7 tysięcy ludzi ma być najpierw restrykcyjnie sprawdzone przez policję kraju "pierwszego kontaktu", czy aby na pewno są uchodźcami, a nie wędrują z innego powodu. Potem mają być sprawdzani przez wszelkie służby antyterrorystyczne, czy przypadkiem nie są zakamuflowanymi zwolennikami ISIS czy innych organizacji. Potem będą pytani, czy Polska im pasuje - a jeśli powiedzą, że tak, to zaczną być sprawdzani przez nasze służby. I dopiero jeśli przejdą przez to sito, mamy ich wpuścić. Potem mają obowiązek uczenia się polskiego. No i mają znaleźć pracę. Jeśli znajdą, zaczną żyć wśród nas. Jeśli nie znajdą, dostaną dość głodowy zasiłek i będą żyć w ośrodkach dla uchodźców, w warunkach pół-więziennych, aż do śmierci. Tyle że wcześniej wyjadą do Niemiec np. Zagrożenie terrorystyczne z ich strony? No dobrze, jeśli Maciarewicz z Kamińskim znów rozwalą służby wywiadu i kontrwywiadu, to wszystko być może. Ale pozostańmy optymistami. Nigdy nie odwiedziłem żadnego muzułmańskiego kraju. Ci muzułmanie, których znam, mieszkający w Polsce, to bardzo sympatyczni i pracowici ludzie. Ci moi znajomi, którzy bywali w krajach muzułmańskich (nie mówię o turystach z kurortów nadmorskich) też twierdzą, że zamieszkują je bardzo sympatyczni, kulturalni i gościnni ludzie. Na tym na dziś - a raczej na wczoraj - skończę, bo postanowiłem poza pierwszą w nocy swych dyskusji nie przeciągać.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.