jancet
Użytkownicy-
Zawartość
2,795 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez jancet
-
Co by było gdyby... Druga Wojna Światowa ... "gdybania"
jancet odpowiedział kszyrztoff → temat → Ogólnie
Jak to "niepotrzebnie przerodziła się w spór"? Spór jest sercem forum dyskusyjnego. Ja tu wchodzę, żeby się spierać. To nie towarzystwo wzajemnej adoracji, gdzie wszyscy myślą tak samo. To nie Facebook. Tu się spieramy. Prezentujemy swój pogląd, poznajemy poglądy innych i wymieniamy się argumentami. Chciałbym poznać Twój pogląd na zadane przez Ciebie kwestie. Zanim zadasz nową. -
Co by było gdyby... Druga Wojna Światowa ... "gdybania"
jancet odpowiedział kszyrztoff → temat → Ogólnie
Kszyrztoffie, Gregski nie proponował nowego tematu, tylko powiedział Ci, ze istnieje już bardzo podobny do tego, który Ty zaproponowałeś. Choć trochę inaczej go sformułowałeś. Wypowiem się w sposób nieuprawniony w imieniu arystokracji tego forum (arystokracji, rozumianej jako najwyższa kasta, której powinnością jest służyć najlepiej, jak potrafią, dociekaniom historycznej prawdy i angażowaniu w to działanie jak najliczniejszego grona osób). Odrobinkę szacunku dla nas, starych. Fajnie, że inicjujesz nową dyskusję, potrafisz postawić kwestię inaczej, niż dotychczas była stawiana. Ale do biegłości w sztuce argumentacji trochę Ci brak. Gdy kilka lat temu zaczynałem uczestniczyć w tym forum, Secesjonista - wówczas zwykły forumowicz - flekował mnie bez pardonu, wytykając każdy błąd językowy i wyszukując najmniejszych nawet dziur w poglądach. No i dobrze robił. Nauczył mnie szacunku dla forum i przypomniał zasadę "wiem, że nic nie wiem". Dziś nadal lubimy się kłócić. Dużo musiałem się nauczyć, żeby się z nim kłócić jak równy z równym. Więc się kłóćmy. Po to jest forum. Ale zachowanie "skoro na poprzedni temat już mi brak argumentów, to go porzućmy, a ja teraz wrzucę nowy" nie jest "super'. No ale skoro Tyberiusa Claudiusa nakłoniliśmy do rozsądnej debaty, to pewnie i Ty wkrótce zaliczysz sam siebie do "arystokracji forum" i będziesz wprowadzać kolejnych forumowiczów w nasze wspólne środowisko. -
Co by było gdyby... Druga Wojna Światowa ... "gdybania"
jancet odpowiedział kszyrztoff → temat → Ogólnie
Krzysztoffie, widzisz - myślałem że mamy już to za sobą, ale próbujesz wszcząć dyskusję na kolejny temat, w moim przekonaniu - pozostający w zakresie historii alternatywnej, więc muszę wrócić do tej kwestii. Twierdzisz, że cytowana powyżej kwestia nie jest zagadnieniem historii alternatywnej, tylko tej naukowej. Zapewne swe przekonanie opierasz na tym, że gramatycznie nie zastosowałeś trybu warunkowego. Nie zapytałeś, co by było, gdyby... Gramatycznie - nie, ale faktycznie - tak. Gdybyś zapytał "Jakimi siłami Francja i Wielka Brytania dysponowały 3 września (czy innego dnia tego miesiąca) w celu zaatakowania Niemiec?" byłoby to pytanie jak najbardziej z zakresu historii naukowej. Gdybyś się spytał, "czy siły te były wystarczające, aby dowódcy alianccy mogli w odpowiedzialny sposób podjąć decyzję o ofensywie?" to już dla historii naukowej "jazda po bandzie". Ty jednak pytasz 'czy te kraje dysponowały w tym momencie dostatecznymi siłami aby taką ofensywę moc skutecznie przeprowadzić?" Podkreśliłem "skutecznie". No bo jak, stojąc na gruncie nauki, możemy osądzić, czy taka ofensywa byłaby przeprowadzona "skutecznie", skoro jej nie było (pomijam już to, że była, ale w bardzo ograniczonym zakresie)? To jest już klasyczne pytanie "co by było, gdyby alianci przeprowadzili szeroko zakrojoną ofensywę w pierwszej połowie września 1939?". To już jest historia alternatywna. Cdn. -
Co by było gdyby... Druga Wojna Światowa ... "gdybania"
jancet odpowiedział kszyrztoff → temat → Ogólnie
Ten post powinien być po moim następnym poście, coś mi się nie udało Otóż, gdybyś zapytał, czy III Rzesza miała inne warianty, byłoby to pytanie z zakresu historii naukowej. Jednak pytasz się, czy "miała może bardziej korzystne "inne warianty"? A to, czy byłyby one dla III Rzeszy bardziej korzystne, to już domena historii alternatywnej, skoro III Rzesza jednak ich nie zastosowała. Spróbuję jednak ustosunkować się do pytania czy nie mogli sobie wyznaczyć innego może łatwiejszego celu i w dążeniu do niego osiągnąć sukces? Otóż gdzieś pomiędzy klęską Francji a atakiem na ZSRR III Rzesza wyznaczyła sobie kilka łatwiejszych celów. Np. przeprowadzono drugi arbitraż wiedeński, w którym Węgry odzyskały skrawek Siedmiogrodu, za co stały się Hitlera najwierniejszym sojusznikiem. Co więcej - Rumunia też uznała się zmuszona do sojuszu z III Rzeszą w zamian za obietnicę odzyskania Besarabii. Niemcy też podbiły Jugosławię i Grecję (co spowodowało wciągnięcie do wojny Bułgarii), zdobyły nawet Kretę, którą Wielka Brytania chciała przerobić na swój czwarty bastion ma Morzu Śródziemnym (obok Gibraltaru, Malty i Cypru). Natomiast o tym, czy Wielka Brytania będzie nadal walczyć z III Rzeszą, to zadecydował Churchill, a nie Hitler. I gdyby nie ta decyzja, to nikt by dzisiaj nie pisał po polsku. -
Co by było gdyby... Druga Wojna Światowa ... "gdybania"
jancet odpowiedział kszyrztoff → temat → Ogólnie
W sumie masz rację, tyle że jednak do 10 czerwca wojska francuskie jako-tako trzymały front. Utrata z grubsza połowy sił we Flandrii rzeczywiście nie dawała znaczących szans aliantom na sukces, ale gra się wciąż toczyła. Nie spodziewam się jakiejś zasadniczej różnicy zdań między nami w tej materii (kłócić się możemy na innych polach), ale jakoś czuję niedosyt. Zadam więc pytanie dychotomiczne: Czy uważasz, że w przypadku braku paktu Ribbentrop-Mołotow i istnienia sojuszu francusko-brytyjsko-polskiego dla Hitlera byłoby lepiej najpierw atakować Polskę, a potem Francję; czy też najpierw Francję, a potem Polskę? -
Co by było gdyby... Druga Wojna Światowa ... "gdybania"
jancet odpowiedział kszyrztoff → temat → Ogólnie
Gwoli ścisłości to "profesor zwyczajny" jest nazwą stanowiska, a tytuł brzmi po prostu "profesor". Ale to drobiazg. To nazewnictwo jest nader skomplikowane, a i tak złośliwi twierdzą, że większość to "profesorowie nienadzwyczajni". Ale dla potrzeb tego wątku ciekawi mnie, jak ww. pp. profesorowie ustosunkowali się do poruszanej kwestii (i czy się ustosunkowali). Tj. czy znajdujesz w tekście tej pracy potwierdzenie, że prof. Grzelak uważa, iż bez paktu Ribbentrop-Mołotow do ataku Niemiec hitlerowskich na Polskę by nie doszło. Oczywiście wiem, że mogę sobie książkę kupić (co by też było pożyteczne ze względu na autorskie tantiemy jej twórców), no ale wtedy po co byłoby forum. Chodzi o możliwość zatargu pomiędzy wojskami niemieckimi i radzieckimi, gdyby z góry nie uzgodniono zasad współdziałania. Otóż nie twierdzę, że do tego by doszło, wskazuję tylko na taką możliwość. Ani Hitler nie chciał wtedy wojny ze Stalinem, ani Stalin z Hitlerem. Jednak gdy niemieckie dywizje rozbijały Polskę, Stalin pewnie działałby metodą faktów dokonanych i sięgnął po kasztany, skoro już wyjęte z ognia. A wtedy пуля дырочку найдет. Nigdy (no - prawie nigdy) nie można mieć pewności co do wyniku walki. Te 45 dni to i tak przesadziłeś, tak naprawdę kampania 10 czerwca była rozstrzygnięta, czyli po 32 dniach - w porównaniu do naszych 8 dni to 4 razy dłużej. Moja teza, dotyczy tego, co było dla Hitlera korzystniejsze - najpierw rozprawić się ze słabą Polską, a potem wszystkie siły rzucić na Zachód, czy też atakować Zachód częścią sił, a pozostałymi osłaniać się od Polski. A granica polsko-niemiecka miała taki dziwny kształt, że osłaniać ją trudno, bardzo faworyzuje silniejszego. To zresztą dość stara zasada działania na liniach wewnętrznych - najpierw zniszcz słabszego przeciwnika, byle szybko, zanim silniejszy dotrze na pole bitwy. -
Co by było gdyby... Druga Wojna Światowa ... "gdybania"
jancet odpowiedział kszyrztoff → temat → Ogólnie
Kilka uwag, że tak powiem - metodycznych. 1. Tytuły, stanowiska i stopnie naukowe mają swoje znaczenie. Jeśli jakiś pogląd, dla mnie zaskakujący, formułuje osoba bez stopnia naukowego, to odnoszę się do tego poglądu nieufnie - co nie oznacza, że z założenia odrzucam. Jeśli jednak taki pogląd pochodzi od osoby posiadającej stopień, a tym bardziej tytuł naukowy, to moja nieufność jest mniejsza. Co jednak nie oznacza, że automatycznie uważam ten pogląd za słuszny. Profesorowie tytularni też różnią się poglądami i nie wszystkie mogą być słuszne. 2. Osoby, posiadające stopień doktora habilitowanego (a czasem i dr.), zwykle zajmują stanowisko profesora nadzwyczajnego, więc grzecznościowo tytułuje się je "profesorami". 3. Poglądy na interesujące mnie zagadnienia, w tym historyczne, staram się kształtować na podstawie publikacji - książek i artykułów naukowych, a często nawet i popularno-naukowych, dostępnych na papierze albo w sieci. Programy telewizyjne czy radiowe nie są dobrą podstawą. Dlaczego? Bo pisząc tekst, masz w miarę dużo czasu na przemyślenie, jak on powinien brzmieć. Zdarza mi się cały wieczór poświęcić na jeden akapit. Natomiast w czasie dyskusji przed kamerą, gdy pan A wypowie coś, z czym pan B się nie zgadza, to pan B ma 4 sekundy na zasygnalizowanie swego odrębnego poglądu i znalezienie argumentów. Ale nawet, jeśli zdąży, to w międzyczasie może coś powiedzieć pan C i dyskusja przejdzie na inne kwestie, a potem pan D, czyli prowadzący program, zadecyduje "kończymy, Panowie". Przy czym prowadzący nie jest rozliczany z dociekania prawdy, lecz z oglądalności. A ta będzie tym większa, im więcej atrakcyjnych tez w programie zostanie postawionych, nieważne, czy prawdziwych, czy fałszywych. 4. O ile więc poglądy prof. Moczulskiego są mi z grubsza znane, to na podstawie tego programu nie jestem w stanie ocenić, na ile prof. Grzelak się z nimi zgodził. Sam fakt, że nie zaprzeczył wprost, niczego nie dowodzi, tym bardziej, że panowie profesorowie raczej rzadko używają określeń typu "nieprawda" - chyba że zaczynają bawić się w politykę. Co do meritum. Pomimo swej przewagi Hitler nie mógł dokładnie wiedzieć, jak długo zajmie mu pokonanie Polski. Dlatego dogadanie się ze Stalinem było korzystne. Tym bardziej, że bez paktu Ribbentrop - Mołotow wojska radzieckie i tak mogły wkroczyć do Polski, tyle że wtedy mogłoby dojść do starć niemiecko-radzieckich, co uwikłałoby Hitlera w dość niekorzystną sytuację. Natomiast, jeśli w ogóle miał zrealizować swój plan ekspansji, to musiał zacząć od Polski, licząc, że się z nią rozprawi, zanim Francja zmobilizuje siły, zdolne do strategicznej ofensywy. W odwrotną stronę to nie działało - trudno uwierzyć, by pokonał Francję, zanim Polska zmobilizuje swe siły. I znów miałby wojnę na dwa fronty, czego chciał uniknąć. -
Reforma sądownictwa a Monteskiuszowki podział władzy
jancet odpowiedział intervojager → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Tak sobie wyobrażam realne skutki ustawodawstwa PiS. Od 9 lat mamy kawałek ziemi w Rudzie, gmina Korczew. Mało - 0,45 ha, ale z tego część to grunty orne. No ale nie uprawiam ich osobiście (bez względu na to, co to znaczy, szczególnie w przypadku człowieka niepełnosprawnego). Z kolei mój sąsiad, który za mnie wykonuje prace polowe i zbiera ich plony (w zamian dogląda mego gospodarstwa) w ciągu najbliższych kilku lat chciałby sprzedać swe grunty - cca 7 ha. Taka obiegowa cena to 10 tys. zł za hektar. Bardzo prawdopodobne, że bylibyśmy skłonni kupić te 7 ha za 70 000 zł, bo synowa skończyła rolnictwo na SGGW i nie do końca ma pomysł, co dalej. Więc może pomysł upraw ekologicznych i eko-argoturystyki by jej pasował. Jednak nie może ich tak po prostu kupić, bo PiS wprowadziło ustawę, która teoretycznie miała zapobiegać wykupywaniu naszej świętej ziemi przez cudzoziemców, a w praktyce jest narzędziem wpierania sympatyków PiS. Otóż o tym, czy mogę kupić te 7 ha, zdecyduje podległy partii rządzącej urzędnik Agencji Rynku Rolnego (albo Agencji Nieruchomości Rolnych, chyba miały zostać scalone). Jeśli jakaś osoba, zasłużona dla PiS, zapragnie kupić grunty gdzieś w tej okolicy, to moja oferta kupna może zostać odrzucona - bo nie jestem rolnikiem. I zostanie odrzucona. W ten sposób mogą być odrzucane kolejne oferty nie-rolników. A miejscowi rolnicy nie mają kasy, żeby w ogóle startować. Nie mają nawet 7 000 zł. Ten proceder może trwać tak długo, aż mój sąsiad zgodzi się sprzedać swe 7 ha za... 14 tysięcy zł. Jeśli mój sąsiad naprawdę nie jest w stanie dalej uprawiać swej roli, to się zgodzi. Bo nie ma wyboru. Do wczoraj mógł się odwołać do sądu. Ale dziś sąd to też PiS. -
Trochę mnie zaskoczyło odgrzanie tego tematu, który chyba już od bardzo dawna nie ma związku z "bitwą pod Lenino". Odpowiadając zaś na Twoje pytanie zapewne w annałach 337 dywizji piechoty i 39 korpusu pancernego znajdą się jakieś wzmianki o tym starciu, natomiast bardzo wątpię, by wyodrębniano w nich starcie pod Lenino jako odrębną bitwę.
-
Reforma sądownictwa a Monteskiuszowki podział władzy
jancet odpowiedział intervojager → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
No właśnie. Otóż - takie przynajmniej wnioski wyciągnąłem z lektur młodzieńczych - "parlament" we Francji z XVII i większości XVIII wieku to było zgromadzenie sędziów, a nie wybieralnych przedstawicieli obywateli. Parlament paryski to taka Krajowa Rada Sądownictwa. Pomimo zbieżności nazwy, nie ma nic wspólnego ze współczesnym parlamentem. Więc wszystkie Twe wywody, dotyczące francuskich parlamentów w kontekście trójpodziału władzy są do .... . Zaś uogólniając, to w ogóle nie czuję się w obowiązku nawiązywania do tego, co, kiedy i w jakiej sytuacji Monteskiusz coś pisał. Monteskiusz nie jest prorokiem, świętym czy kimś podobnym w moim systemie wartości. Ważne jest dla mnie, że trójpodział władzy jest stosowany w państwach, do których chciałbym się przenieść, gdybym był zmuszony do opuszczenia Polski. I którego dla Polski pragnę. -
Co by było gdyby... Druga Wojna Światowa ... "gdybania"
jancet odpowiedział kszyrztoff → temat → Ogólnie
Mam nadzieję, że wolno mi mieć w tej sprawie inne zdanie. I te inne zdanie wyraźnie przedkładam Szanownej Publiczności. Jest to - w mojej skromnej opinii - coś bardzo nagannego, jeśli chodzi o dociekanie prawdy, choć OK w dyskusji na forum. Problem jest w asymetrii. Nie otrzymując wystarczająco mocnych argumentów przeciw Twym hipotezom, utwierdzasz się w przekonaniu (przynajmniej takie odnoszę wrażenie), że Twe hipotezy są słuszne. Bardzo proszę o takie mocne, twarde, zrozumiałe dla uczestników tego forum, choćby tych 10% najinteligentniejszych, argumenty na rzecz tezy, iż to Ziemia obraca się wokół Słońca. Toć każdy widzi, iż to Słońce obraca się wokół Ziemi. -
Co by było gdyby... Druga Wojna Światowa ... "gdybania"
jancet odpowiedział kszyrztoff → temat → Ogólnie
Nie do końca rozumiem, Kszyrztoffe, dlaczego domagasz się od Poldasa dowodów i argumentów, samemu formułując temat, który wg mnie o wiele bardziej pasuje do historii alternatywnej i to o charakterze nieco plebiscytarnym. Twoje trzy pytania zawierają tezy, których bronisz w tym sensie, że od innych domagasz się mocnych argumentów przeciw, samemu nie przedstawiając swoich za. No ale dobrze - zadałeś pytanie, dostaniesz odpowiedź. 1. Zdecydowanie zaatakuje. Na co ma czekać? Dlaczego sojusze Polski z Francją i Wielką Brytanią miałyby z czasem ulec rozluźnieniu, a nie wzmocnieniu. Poza tym Polska mogłaby się zacząć dogadywać z ZSRR. 2. Odniosę się tylko do odpowiedzi na pytanie. Te kraje generalnie dysponowały wystarczającymi siłami w sensie możliwości mobilizacyjnych, ale potrzebowały kilku tygodni, a nie kilku dni. Tymczasem front naszej obrony został przerwany 8 września. Gdyby stało się to 8 listopada, pewnie doszłoby do wielkiej ofensywy nad Renem. 3. Sądzę, że Stalin miał wystarczająco dużo informatorów na terenie Polski, żeby znać sytuację. Gdyby 16 września Polacy broniliby powiedzmy linii Grodno - Modlin - Toruń - Łódź - Kraków - Jabłonka i dalej wzdłuż granicy, nie wkroczyłby do Polski. Zbyt duże ryzyko odwrócenia sojuszy. Dowodów nie dostarczę. Tylko głosuję w plebiscycie. -
Prawdziwa historia starożytnego narodu Lechitów
jancet odpowiedział WolaStalowa → temat → Ziemie polskie od wędrówki ludów do panowania Mieszka I (IV w. - ok. 960 r.)
Odnoszę wrażenie, że językoznawcy etymologię wielu słów ustalają na m.in. podstawie rozmów z pewnymi paniami i panami. To bardzo ważne źródło ich wiedzy. Relacją ze swej rozmowy Euklides dorzucił cegiełkę do wiedzy ludzkości na temat etymologii słowa "Lędzianie". Zarejestrował pewną tezę. Czy słuszną - nie wiem, ale kto wie, czy językoznawcy zdania nie zmienią. Choć na mój rozum to fałszywy trop. "Łegi" jak chce SJP, regionalnie ja twierdzi pani spod Kutna "łęki" to wyraz obecny w językach słowiańskich, np. po słowacku "luhy" (z twardym "l" i dźwięcznym "h") raczej dałyby początek Łużyczanom, niż Lędzianom. -
Rządy Polaków a obecny stan ukraińskiej gospodarki
jancet odpowiedział JaroWars → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Różne są metody liczenia PKB czy PRB, ale generalnie powinny szarą strefę, czyli np. przemyt, prostytucję uwzględniać. Oczywiście szacunkowo, więc może na terenach przygranicznych wartości przemytu niedoszacowano, no ale skąd wiesz, że właśnie tak było? Bo może przeszacowano? Natomiast masz sporo racji co do problemu z porównywaniem PRB ze względu na masowe krótkoterminowe wyjazdy zarobkowe z regionów przygranicznych. Bo jak ktoś emigruje na długo, to urzędy statystyczne to odnotowują i wprawdzie jego dochody (czy wydatki) za granicą nie są uwzględniane przy liczeniu PRB per capita w liczniku, ale i osoba taka wypada z mianownika. Natomiast przy wyjeździe krótkoterminowym jego zagraniczne wydatki znikają z licznika, a osoba w mianowniku pozostaje. Na ile jest to istotne - nie wiem. Bo pieniądze zarobione w Polsce, ale wydane na Ukrainie już do PKB czy PRB wejdą. PKB (PRB) pc jest często krytykowany, problem w tym, że lepszego obiektywnego miernika nikt jeszcze nie wymyślił. -
Rządy Polaków a obecny stan ukraińskiej gospodarki
jancet odpowiedział JaroWars → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Tak trochę żartem powiem, że najlepiej mają się te terytoria dawnej Rusi (Ukrainy?), które się spolonizowały i obecnie są w granicach RP - Grody Czerwieńskie, Drohiczyn. Tam PRB to ponad 7000 USD na łebka. A tak poważniej... Bo temat bardzo poważny, żeby podchodzić do niego na tak niedbałych podstawach faktograficznych jak to założyciel robi. Przede wszystkim trzeba ustalić zakres czasowy odpowiedzialności Polski za sytuację poszczególnych części Ukrainy. Przedstawiam to sobie tak: 1. Lwowskie - od czasów Kazimierza Wielkiego do I rozbioru, czyli 1349-1772 (nie silę się na przesadną dokładność, wiele kwestii jest dyskusyjnych, ponadto raczej staram się podawać stan de facto niż de jure), z epizodem węgierskim. To długo (cztery i ćwierć stulecia). Potem 1919-1939. To nawet nie ćwierć stulecia, 20 lat. 2. Zachodnie Podole (z Kamieńcem Podolskim) - na stałe weszło w skład Korony w 1439 roku i trwało to do II rozbioru, czyli 1793 roku. Trzy i pół wieku - minus ćwierć wieku panowania tureckiego. 3. Wołyń z Łuckiem - od Unii Lubelskiej 1569 do III rozbioru 1795, czyli dwa i ćwierć wieku. A potem 1919-39, 20 lat i to z przerwą. 4. Zachodnia Kijowszczyzna z Żytomierzem (bez Kijowa) od 1569 do 1792, czyli też dwa i ćwierć wieku, minus 20 lat 1648-1667. 5. Kijów, Zadnieprze, Zaporoże - od 1569 do 1648, czyli 3/4 stulecia. Zakarpacie, Czarnomorze, Krym i Bukowina do Polski nie należała nigdy. A pozostałe terytoria - krócej lub dłużej, ale to dłużej to było dawno. Wpływ bardzo dawnej przynależności państwowej na dzisiejszą tożsamość kulturową można udowodnić chociażby na przykładzie Niemiec, gdzie dzisiejsza ludność południowej ich części (Bawarii, Badenii, Wirtembergii etc.) czuje się do dziś inna (lepsza) niż ci Sasi, o Prusakach nie mówiąc. Choć i to zjawisko może istnieć pod pewnymi warunkami. Natomiast wątpię, by ten wpływ był tak trwały w sferze gospodarki. Dzisiejsza Dolna Saksonia nie jest gospodarczo słabsza od bawarskiej. O gospodarce decydują dzieje ostatnich dwóch stuleci. No i raczej chodzi do przynależność państwową dłuższą niż lat kilkanaście, a w przypadku ziem dzisiejszej Ukrainy, należących do II Rzeczpospolitej, mówimy o latach od traktatu ryskiego w marcu 21 do września 39, czyli ledwie 18-letniej. Słabszy rozwój gospodarczy zachodniej Ukrainy, podobnie jak i wschodniej Polski, można bardzo łatwo wytłumaczyć peryferyjnym ich położeniem. Zachodnia część dzisiejszej Ukrainy były to aż do 1918-21 peryferia Rosji i Austrii. W dodatku niebezpieczne ze względu na narodowość zamieszkujących je ludzi - mieszkali tam Ukraińcy, Polacy, Żydzi - ale Rosjan czy Niemców jak na lekarstwo. Na takich terenach się nie inwestuje, przede wszystkim nie inwestuje państwo - bo państwo chętnie inwestuje w przemysł strategiczny czy wręcz wojenny, a ten z oczywistych względów nie może być lokalizowany w regionach przygranicznych. -
Zaiste, Furiuszu o to mi chodziło. My to Gregski i ja. No ale można było zrozumieć zupełnie inaczej.
-
Tak, masz rację, lepiej mówić o reformach Sejmu Wielkiego, których najistotniejszymi częściami był aukcja wojska i konstytucja Dzięki temu, że obsadził naczelne stanowiska w armii swoimi przydupasami, to w ogóle z wojskami rosyjskimi podjęliśmy walkę. Bez tego koronnymi wojskami dowodziliby hetmani Branicki i Rzewuski, i generał artylerii koronnej Stanisław Szczęsny Potocki - twórcy konfederacji targowickiej. Hetman polny litewski Szymon Kossakowski był też rosyjskim generałem i dowodził, ale korpusem armii rosyjskiej. Z czwórki hetmanów tylko Ogiński stanął przeciw Rosji.
-
Wątku o Gorbaczowie przedłużać nie będę zanadto. Jestem zwolennikiem teorii, że czas płynie w jedną stronę i przyczyna zawsze poprzedza skutek. Co do Wałęsy. Wydaje mi się, że dominuje opinia, że Wałęsa faktycznie podpisał zobowiązanie do współpracy z SB i przez jakiś czas faktycznie współpracował. W środowisku opozycji był to fakt znany przed 80 rokiem. Sam Wałęsa określa to jako "grę z SB", co na mój rozum jest bufonadą. Jednakże jakość donosów pozostaje ważnym elementem w ocenie postępowania Wałęsy. W "szafie Kiszczaka" niedawno odkryto dokumenty - donosy - z których wynika, że Wałęsa składał bardzo konkretne relacje o swoich kolegach z pracy, które mogły być dla SB użyteczne, a kolegom - zaszkodzić. I Wałęsa twierdzi, że te dokumenty są sfałszowane. Widacki oświadczył, że profesorowie katedry kryminalistyki Uniwersytetu Warszawskiego, podważyli jednoznaczną opinię biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych, który „kategorycznie i bez wątpliwości” stwierdzili, że na znalezionych w domu Marii Kiszczak dokumentach znajdują się podpisy Lecha Wałęsy . Znaczy oni mają wątpliwości. Przesłał tę ekspertyzę do pionu śledczego IPN, który sprawę bada. Nie słyszałem, by sam IPN oficjalnie wypowiedział się na ten temat. Wypowiedział się natomiast pan dr Sławomir Cenckiewicz na Facebooku, że ani Widacki, ani Wałęsa nawet nie zwrócili się do IPN o wypożyczenie tych materiałów, co następnie zrelacjonował Wprost https://www.wprost.pl/kraj/10053370/Cenckiewicz-odpowiada-na-ekspertyze-Walesy-i-Widackiego-Pozbawiona-logicznych-podstaw.html, a dziś zacytował (świadomie lub nie) Secesjonista. Ja tam na grafologii się nie znam, ale na mój rozum chemika z wykształcenia oryginał jest potrzebny do oceny papieru, tuszu, długopisu etc., ale nie samego kształtu podpisu - tu chyba wystarczy kopia. Tak na logikę i zdrowy rozsądek. Poza tym owi profesorowie UW nie stwierdzili, że podpisy są fałszywe, tylko nie zgodzili się z IES, że można w tej sprawie nie mieć wątpliwości. Natomiast wyrażony przez Secesjonistę pogląd, że Kiszczak w latach 80-ych dysponował tymi dokumentami, ale ich nie wykorzystał, bo wówczas i tak nikt by mu nie uwierzył wydaje mi się... naciągnięty poza granicę absurdu. Ps. Przypominam sobie, że przy tej okazji odbyła się dyskusja na temat pojęć "autentyczny" i "fałszywy" - bardzo ciekawa. Jako przykład przywołano "Dagome iudex" - dokument, wg dyskutantów, autentyczny, bo faktycznie pochodzący z któregoś tam wieku, ale fałszywy, bo żaden sędzia Dagome nie mógł żadnych ziem nikomu podarować.
-
Tośmy zyskali potężnego sojusznika !!!
-
Tyralierzy mieli wykorzystywać przeszkody i zasłony terenowe, więc pewnie się zdarzało im jakąś ulepszyć. Ogólnie jednak Napoleon umocnień polowych nie lubił, bo utrudniają manewr - jak już się żołnierz schroni za jakimś wałem, to trudniej go nakłonić, żeby zza niego wyszedł.
-
Mantelzak się to u nas zwało. Taka rura, troczona z tyłu siodła. Płaszcz się miał tam zmieścić i rzeczy osobiste. Służby żadnej zwykły kawalerzysta napoleoński nie miał, tylko oficerowie. Z tą szlacheckością też nie w tej armii. Pułk Szwoleżerów miał się składać ze szlacheckich ochotników, ale nie całkiem to wyszło.
-
Ale to było tylko moje założenie, przyjęte w celu doprowadzenia do sprzeczności No właśnie nie robię. W odróżnieniu do tych, którzy te kwity uważają za autentyczne. Choć wersję tę oznaczyłem jako bardzo mało prawdopodobną, to jednak w pewnym sensie tak. Stan wojenny z pierwszej połowy lat 80. był niezwykle liberalny w porównaniu do np. sytuacji z przełomu lat 40/50, czy też tej z 68. Bardzo proszę o listę osób skazanych na śmierć lub dożywocie w ramach stanu wojennego. Pogubiłem się w Twych tezach. "Kwity" na Wałęsę były przez SB rozsyłane już od sierpnia 80. Gwiazdowie i Walentynowicz chcieli więcej znaczyć w epoce "karnawału Solidarności", co im się nie udało. Sprawiedliwie czy nie - nie mnie to oceniać.
-
Nigdy nie twierdziłem, że dokonano "opinii na zamówienie", "zwykłego fałszerstwa" czy też "narażenia się na śmieszność". Po prostu oceniano dokumenty bądź autentyczne, bądź fałszywe, lecz podrobione przez wybitnych specjalistów, dysponujących niemal nieograniczonymi środkami. W takiej sytuacji żadna opinia nie naraża na śmieszność. Jednak opinia sprzeczna z intencją zwierzchnika naraża na pewne szykany. Szczególnie, jeśli już wcześniej ów zwierzchnik jest posądzany o doprowadzenie kogoś do samobójstwa. To, że Wałęsa jakąś lojalkę kiedyś podpisał, to było wiadome już w sierpniu 1980 roku i raczej jest powodem do chwały, że się z tego wywikłał. Że niby prowadził własną grę z SB i tak realnie nikomu nie zaszkodzil. Rewelacje z "szafy Kiszczaka" dowodzą czegoś innego. Tylko że każdy rozsądnie myślący człowiek powinien je uważać za fałszywki.
-
I tak trochę koliduje z obrazem dobrotliwej monarchii Franciszka Józefa...
-
Koty sobie pójdą. Ale "kiedyś" nie wróci...