Skocz do zawartości

jancet

Użytkownicy
  • Zawartość

    2,795
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez jancet

  1. The Crystal Palace

    Czuję się poniekąd wywołany do tablicy, choć w pełni zgadzam się z tym, co powiedział Tomasz. Szkło jest dość wytrzymałym materiałem. Potoczne wrażenie jego kruchości bierze się stąd, że szyby czy naczynia stołowe są bardzo cienkie. Nikomu nie przyjdzie do głowy używać dachówki o grubości 2 mm. Jakiś mój prawuj przeszklił kiedyś przed wojną kawał dachu budynku zwykłymi, cienkimi szybami. Ja ten budynek widziałem w latach 70-ych - wszystkie szyby były całe. W owych latach 70-ych niezwykle popularne były w Polsce szklarnie. Trochę tzw. "badylarzy" znałem. Jakoś nikt nie narzekał, że grad tłucze szyby. Bo normalny grad szyb nie tłucze. Oczywiście zdarzają się opady gradu o wielkości włoskiego orzecha (jako dziecko taki grad przeżyłem), a nawet kurzego jaja, który tłucze nawet samochodowe szyby.Tylko jak często coś takiego się zdarza? Słyszymy o takich kuriozach dość często, niemal co roku. Tylko że za każdym razem taki grad występuje na obszarze kilkuset km kwadratowych. Czyli częstotliwość wystąpienia takiego gradu w określonym punkcie Polski jest rzędu 1 raz na tysiąc lat. Szklany dach nad Wielką Aulą w Gmachu Głównym Politechniki Warszawskiej został zbudowany na początku ubiegłego stulecia. Prawie płaski. Duże szyby na stalowej konstrukcji. Wprawdzie uległ zniszczeniu podczas II wojny światowej, ale nie na skutek gradu ni wichury. Odbudowany po wojnie, przetrwał do lat 90-ych, po czym go przebudowano, ale ze względu na korozję konstrukcji stalowej, a nie z powodu powybijanych szyb.
  2. Protest Lekarzy Rezydentów

    Skoro jednak mieszkam w Warszawie, to podaję dane o Warszawie, bo piszę to, co wiem. Nie szukałem pomocy domowej w Ełku, więc o tym nie piszę. Zarobki młodych lekarzy pewnie też są wyższe w Warszawie, niż w Ełku. Ja miałem więcej , niż te 4919, po studiach "na dzień dobry" dostałem 9500 PLZ. Jako student, zesłany na praktykę na stanowisku robotniczym wyciągałem ponad 17 tysięcy. To też pewna patologia była. No właśnie: "raczej" i "przynajmniej". Mi chodziło o pomoc domową. W tej sprawie się dość dobrze orientuję. A jak chcesz sprawdzić, to odsyłam na www.pomocedomowe.pl. Jak to policzono? Że absolwent Wydziału I Lekarskiego WUM zarabia w pierwszym roku po studiach 2400 ? Szczegóły można poznać na www.ela.nauka.gov.pl. Ale tak ogólnie, to dane nie pochodzą z kwestionariusza, tylko z ZUS. Obejmują wszystkie przychody "ozusowane", więc drugi etat i nadgodziny też. Nie wiem, jak ze zleceniami. Jeśli absolwent WUM dorabia jako pomoc domowa, to tego zapewne ta kwota nie obejmuje. Tylko nie bardzo wiem, o czym my tu gadamy? Kiedy, komu było ciężej? Kto zarabia gorzej od tych młodych lekarzy? Łatwo podam - np. młodzi historycy po UW. Po co mi wiedzieć, czy pensje młodych lekarzy są sprawiedliwe? Sprawa jest o wiele bardziej prosta. Przed emigracją absolwentów możemy się bronić jakimiś nakazami pracy. Ale jeśli młodzi lekarze będą zarabiać połowę tego, co młodzi magistrzy inżynierowie po mechanice, to nic to nie pomoże. Po prostu ci abiturienci, którzy są wystarczająco zdolni i pracowici, by skończyć bądź studia lekarskie, bądź mechanikę i budowę maszyn, pójdą na te drugie. Dziś brakuje i lekarzy, i mechaników po studiach. Dzięki dobrym zarobkom tych drugich, być może ich niedobór za 5 czy 10 lat się zmniejszy. Ale niedobór lekarzy się w tym czasie pogłębi. Będzie komu reperować samochody, ale nie będzie miał kto nas leczyć.
  3. Ot Capricornus zagwozdkę zadał. No ale skoro historia, to te przeszłe wydarzenia, które są opisane, zaś chyba nie istnieje opis wynalezienia pisma, to jednak ostatni wynalazek prehistorii .
  4. Protest Lekarzy Rezydentów

    Ja też, ale co z tego. W Warszawie trudno znaleźć sprzątaczkę, która zgodzi się na stawkę 14 zł za godzinę. Poza tym ten rezydent, który pokazał pasek, ma się nieźle w stosunku do kolegów. Wg danych zusowsko-ministerialnych http://ela.nauka.gov.pl/ przeciętne zarobki absolwenta kierunku lekarskiego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego to 2549 zł brutto. Tymczasem magister inżynier po mechanice i budowie maszyn po Wydziale Inżynierii Produkcji ma 4919 zł (dzienny, bo zaoczny aż 5371 zł). Sam jestem inżynierem po PW, więc tylko bić brawo. No ale kto nas ma leczyć? Ps. Podkreślenie się włączyło po wklejeniu linka i wyłączyć się nie daje.
  5. "prehistoria 1. «okres dziejów ludzkości od pojawienia się człowieka do powstania pierwszych źródeł pisanych»". Słownik Języka Polskiego PWN, https://sjp.pwn.pl/szukaj/prehistoria.html
  6. Faktycznie, pozostaję w tym względzie wierny tradycji, która twierdzi, iż przyczyna poprzedza skutek. Więc sytuacja z okresu 1831-1863 jest istotna dla wydarzeń z roku 1864, zaś opis sytuacji z lat 1865-1896 już nie. O "latach przedwojennych" nie wspominając (mam świadomość, o którą wojnę chodzi). Jestem przekonany, że Secesjonista wie, iż w latach 1863-1864 zaszła pewna zmiana w stosunkach wiejskich na ziemiach polskich. Byłoby super, gdyby Secesjonista znalazł jakieś rzetelne dane na temat gospodarki rolnej z okresu sprzed powstania. Bo informacje z lat 90-ych, a nawet, gdyby takie były, z drugiej połowy lat 60-ych są zupełnie bez sensu dla rozważań z zakresu powstania styczniowego. Toć to chyba wiedza z podstawówki, że w "międzyczasie" zniesiono pańszczyznę. Jednak - jak dotąd - nie znalazł. Zapewne dlatego, że nie ma ich w cyfrowych zasobach, w których Secesjonista bryluje - i bardzo go za to szanuję. Jednak w tym przypadku stara książka na półce okazała się lepsza. Trochę mi przykro, że Secesjonista nie potrafi tego napisać wprost - "nie udało mi się znaleźć danych na temat rolnictwa sprzed 1863 roku". Tylko brnie w jakieś durne dyskusje z jancetem, który z góry deklaruje, że nic o tym nie wie, a może przekazać jedynie to, co jest napisane w pewnej książce, która akurat stoi u janceta na półce.
  7. Ja nie jestem aż tak sceptyczny. Może się jednak kiedyś dowiemy, że to było pismo, może się dowiemy, że to nie było pismo, może - za naszego życia - niczego interesującego się nie dowiemy. Na dziś - nie wiemy, czy to było pismo. Co nie zmienia faktu, że wynalazek pisma (pod warunkiem, że potrafimy je odczytać) jest najważniejszym wynalazkiem prehistorii, bo przenosi nas do historii. To tak z definicji, więc nie ma o czym gadać. Ale w tym wątku chyba o coś innego chodzi.
  8. Tak. Tych kilka (pewnie i kilkadziesiąt, jak dobrze poszukać) prac z czasów PRL + "całkiem dużo" pozycji z II RP to jest to, co określiłem słowem "bryndza". Furiusz zdaje mi się być osobą, która historią interesuje się głęboko i szeroko. Gdyby miał w swej biblioteczce, papierowej czy cyfrowej, szereg syntetycznych publikacji na temat gospodarki rolnej w czasach poprzedzających powstanie listopadowe, to zapewne nie założyłby tego wątku. Furiusz raczej nie ma tendencji do egzaminowania innych forumowiczów, jak o coś pyta, to znaczy, że nie wie. W odpowiedzi uzyskał jakieś informacje z jednej jedynej książki, wydanej w latach 50. Sorry, ale będę upierał się, że tylko informacje z Historii Polski red. przez Kieniewicza i Hulę były na temat. Cała reszta dotyczyła czasów po powstaniu. Może coś przeoczyłem - z góry przepraszam. Ale odpowiedzi na swe pytanie Furiusz nie otrzymał. I pewnie nie dostanie. Konkluzja jest taka, że bez względu na epokę przypisujemy wielką wagę do historii politycznej - traktaty, wojny, powstania, przewroty, układy etc. etc. Historię gospodarczą zaś negliżujemy. W podręcznikach historii dla szkół średnich była mowa o dwupolówce i trójpolówce. Nie za bardzo o tym, co było wcześniej i co nastąpiło potem, oraz co ta zmiana powodowała. Było coś o radle, sosze i pługu, ale nie tłumaczono, na czym polega różnica między tymi narzędziami. Problem przejścia z sierpa na kosę przy sprzęcie zbóż (oraz z cepa na młockarnię) został tak bardzo znegliżowany, że dziś niektórzy myślą, że ci dawni chłopi, żnący sierpem, to po prostu durni byli i tyle. W zakresie historii rolnictwa jesteśmy imbecylami. A nawet ogólniej - w zakresie historii gospodarczej Polski.
  9. Tu mamy problem definicji. Dotychczas mi mówiono, że historia to dzieje opisane, czyli dzieje tych społeczeństw, które znały pismo. Z naszego punktu widzenia zaczyna się od wydarzeń, które są opisane pismem, przez współczesnych historyków rozumianym. Z tego punktu widzenia nie trzeba znać żadnych innych faktów, żeby stwierdzić, iż najważniejszym wynalazkiem prehistorii jest pismo. Po prostu ono przenosi nas z prehistorii do historii. Oczywiście pod warunkiem, że jest dla nas zrozumiałe. Tylko że jeśli są to niezrozumiałe znaki, skąd możemy wiedzieć, że to pismo?
  10. Ludzie, którzy najbardziej wpłynęli na losy świata

    O, Fleming mi się bardzo podoba. Ale chyba nad Flemminga przedniósł bym Pasteura. A ludzie, których imion nie znamy? Odkrywca koła - to oklepany banał. Ale ten, co odkrył fermentację alkoholową? Toć dzięki niemu mamy nie tylko wino i piwo, ale także chleb !!! Anonimowym pewnie na wieki pozostanie ten, który dokonał rzeczy tak prostej, dla nas oczywistej, zaś po prostu genialnej, bez której rozwój nauk technicznych nigdy by się nie dokonał. Chodzi mi o tego, który stwierdził, że to doba (od południa do południa) dzieli się na 24 godziny, a nie dzień (od wschodu do zachodu słońca) na godzin 12. Przy starej definicji godzina latem trwa dłużej, niż godzina zimowa. Skonstruowanie zegara w starożytności stanowiło najwyższe wyzwanie inżynieryjne, nawet zegar słoneczny miał bardzo złożoną skalę. Przy godzinie dłuższej latem, a krótszej zimą, nie da się określić prędkości - człowiek idący tak samo pokonywałby więcej mil na godzinę latem, a mniej zimą. Więc nie da się określić przyśpieszenia. Zatem i siły. A tym bardziej mocy. Fizyka nie mogła się rozwinąć bez tego małego, skromnego pomysłu.
  11. Zdana obrona. Co na prezent?

    Rozumiem, że zdaje ten egzamin dyplomowy na kierunku "historia"? Ale i tak Ci nic nie podpowiem, poza ogólnikowym spostrzeżeniem Dziejopisa kieruj się zainteresowaniami siostry. Jak określisz te zainteresowania, to może coś podpowiem, a może nie, ale zapewne znajdzie się na forum ktoś, kto może coś podpowie. Co do pieniędzy czy kart podarunkowych, to rzecz względna. Jeśli uważasz, że siostra chciałaby kupić jakieś książki, i wie jakie, tylko kasy nie ma, to może OK. Ale z drugiej strony prezent powinien być osobisty, niepowtarzalny, wypracowany przez darczyńcę. Podejrzewam, że większą radość sprawi jej "trafiona" książka za 20 zł, niż bon za 50 zł. Ale ja z innego pokolenia jestem... Życzę Ci udanego prezentu, a siostrze niczego nie życzę, żeby nie zapeszyć. JC
  12. To świetnie, że się myliłem w tej sprawie. Jakoś tak się składa, że naszą historię XIX wieku dzielimy na okresy "od powstania do powstania". Może to źle, ale tak to wygląda i taką metodę zastosowali Kieniewicz i Hula. A informacje o gospodarce, jako o czymś, co zmienia się powoli, podawane są dla okresów, a nie dla konkretnych dat. Nie mając danych dla lat 1863-1864 przytoczyłem dane dla okresu poprzedzającego powstanie styczniowe. Nawet jeśli coś nastąpiło w latach 30. to tego konsekwencje dotyczyły lat 60., czyż nie? Ich związek z "dobą powstania styczniowego" jest raczej oczywisty. Natomiast związek informacji z początku XX wieku z "dobą powstania styczniowego" wydaje mi się mocno naciągany. Lekko mówiąc. To tak, jakby epokę Gomułki opisywać na podstawie danych statystycznych z ubiegłego roku. Podejrzewam (z prawdopodobieństwem zbliżonym do pewności), że problem braku danych statystycznych dotyczy nie tylko Galicji. Czasem trzeba powiedzieć "nie wiem". Swoją drogą zadziwił mnie ten brak informacji na zadany przez Furiusza temat. Że historyków przedwojennych bardziej zajmowała historia polityczna, to raczej zrozumiałe. Że dzisiejsi też ograniczają swe zainteresowania do historii politycznej, to też mogę zrozumieć, choć będę ganić. Ale historycy epoki real-socjalizmu powinni, zgodnie z duchem marksizmu, zajmować się głównie bazą, a nie nadbudową. A tu też bryndza... Choć przychodzi mi do głowy teza, że może i w PRL ukazało się dużo dobrych publikacji z zakresu historii gospodarczej XIX wieku, ale wciąż daremnie czekają na digitalizację, no bo dziś w historii "klimat taki mamy". A czego nie ma w sieci, to nie istnieje.
  13. Dzięki za poparcie, jednak chciałbym po raz wtóry (albo i po-wtóry) stwierdzić, że nie mam żadnego własnego poglądu "w sprawie świń i owiec" w Kongresówce w latach 1831-1864. Ja tam nie wiem, co przytaczany przeze mnie autor myślał, używając terminu "domowej roboty". Ciekawe, że Secesjonista wie, choć nie wspomniał, że tę książkę czytał, a nawet - że zna autora tej informacji. Ja nie wiem, czy wyrób miejscowego kowala ów autor zaliczyłby do wyrobów "domowej roboty", czy jednak nie. Choć gdyby chodziło o robotę kowalską, rzemieślniczą, czemu nie miałby tego napisać wprost? Choć oczywiście, że chodzi raczej o sochę, to tylko moje domniemanie, zatem zgadzam się, że niekoniecznie była to właśnie socha. Pewności w tej materii nie mam żadnej, może i pług, a może i radło. No właśnie: z cytowanego opisu Benedykta Wygody iż orka wykonana takim pługiem jest tylko pokrajaniem ziemi na paski i grudy wynikałoby raczej, że chodzi o narzędzie, działające jak radło, bowiem socha po to ma dwa końce, by jednak - kiepsko, bo kiepsko - obracać skibę. Z Moszyńskiego ("Kultura materialna Słowian, tom I) - podaję z pamięci, która jest zawodna - dowiedziałem się, że jeszcze w latach 30. XX w w Małopolsce Wschodniej i na Wołyniu używano czasem sochy, zaś przypadków używania radła Moszyński nie odnotował, lecz przechowywanie tego narzędzia - i owszem. Co było 70 czy 100 lat wcześniej? No właśnie - ten upływ czasu... Dlaczego Secesjonista kwestionując tezę, postawioną przez Stanisława Śreniowskiego w książce, redagowanej przez Kieniewicza i Hulę, dotyczącą lat 1831-1864, posługuje się informacjami, dotyczącymi "lat przedwojennych", czyli okresu o 40-70 lat późniejszego? Toć to kompletnie inna epoka!!!
  14. Nowy spot IPN ("Niezwyciężeni")

    Ależ nie chodzi o modę na temat i formę. Chodzi o modę na treść. Może on i skrajny, tylko znów przypomnę o poprzedzającym go słowie "jeśli". Filmik zawiera dwa przekłamania. Pierwsze to, że we wrześniu powstrzymalibyśmy hitlerowską agresję, gdyby nie agresja sowiecka. Drugie to całkowite pominięcie udziału Polaków w walce na froncie wschodnim - ta gwiazdka z napisem Lenino to tyle, co nic. Trzeba bardzo uważnie się przyglądać, żeby ją dostrzec, przy czym dla cudzoziemca ta nazwa i tak nic nie znaczy. Instytucja naukowa - jaką jest IPN, choć ma i funkcje prokuratorskie - jeśli już wdaje się w działania propagandowe, to powinna bardzo dbać o obiektywizm przekazywanych informacji. A nie tworzyć fałszywy przekaz. Przy czym Furiusz zasugerował, że fałszywość tego przekazu jest celowa - pod "modę". Trudno pochwalić instytucję naukową za fałszowanie informacji ze względu na "modę" Ja też się nie zżymam na grę "Kolejka". Nie grałem w nią, więc nie potrafię jej ocenić, ale samo przypominanie o niedostatkach PRL wydaje mi się zbożne. Nie poddaję go druzgoczącej krytyce, tylko wskazuję na fragmenty, świadczące nieprawdę. Jak najbardziej należy propagować wiedzę o naszych dziejach, przede wszystkim najnowszych, wśród cudzoziemców. Ale przy tym należy mówić prawdę.
  15. Ilu Niemców zabili Polacy w czasie okupacji a ilu Żydów?

    Trzeba jednak podkreślić, że dotyczy to niewielkiego odsetka ukrywających się Żydów. Jeśli przyjmiemy, że 10% Żydów udało się zbiec z gett, to teraz wchodzi kwestia, ilu z nich przeżyło. Zakładając, że przeżyło 60%, daje to 4% populacji żydowskiej, która zbiegła, lecz nie przeżyła. Nawet jeśli przyjmiemy, że nie 97%, tylko wszyscy z grupy Żydów ukrywających się nie przeżyli z winy Polaków, to i tak wychodzi, że 90% Żydów zostało wymordowanych w obozach zagłady, 4% zginęło w innych okolicznościach, w przeważającej mierze w okolicznościach, przynajmniej częściowo zależnych od Polaków, zaś 6% Żydów okupację przeżyło dzięki pomocy Polaków. Oczywiście nie znam faktycznych proporcji, pokazuję proporcje hipotetyczne, choć zarazem dość realne.
  16. Nowy spot IPN ("Niezwyciężeni")

    Powiedzieć "ćwierćprawda" do dla tej produkcji zupełnie nieuzasadniony komplement. Serdecznie Cię do tego namawiam. Podnieś głowę. Zobacz niebo. Na niebie są gwiazdy. To jest piękne. Te gwiazdy widzi Polak, Żyd i Białorusin, Niemiec i Ukrainiec, Czech i Słowak, a także Węgier etc. etc. Nie zagłębiaj się dalej w tym gnoju nacjonalizmu. Nie bądź jak ta świnia.
  17. Nowy spot IPN ("Niezwyciężeni")

    Bruno pamięta tezę Grossa, że Polacy zabili więcej Żydów, niż Niemców. Secesjonista napisał, iż Polacy zabili więcej Żydów, niż Niemcy. Secesjonista kłamie. Secesjonista znów kłamie. Napisałem: Jeśli faktycznie wykonane na zlecenie IPN (czyli za pieniądze podatników) "takie klipy są efektem zapotrzebowania wywołanego modą" - jakąkolwiek modą - to IPN zlecając te klipy złamało swój statut i postąpiło wbrew swej misji (jak mniemam), czyli sprzeniewierzyło publiczne pieniądze. Na początku zdania jest słowo "jeśli". Ponieważ nie posądzam Secesjonisty o nieznajomość trybu warunkowego, muszę stwierdzić, że świadomie stwierdza nieprawdę. Kłamie. Czasem trzeba, czasem lepiej się powstrzymać. Jeśli się chce zrobić "reklamówkę, mającą promować pozytywny wizerunek Polski i Polaków" a ponoć "do takich należy ów filmik" to trzeba się zastanowić, ile tej prawdy powiedzieć, a przede wszystkim - jak ją powiedzieć, żeby osiągnąć zamierzony efekt.
  18. Wyobraź sobie, Secesjonisto, że ja nie żyłem w połowie XIX wieku - aż tak stary nie jestem - i nie wiem. Podałem informację i jej źródło. Rzetelnie. Odnoszę wrażenie, że Kieniewicz, Hula i autorzy poszczególnych rozdziałów kierowali swe publikacje do ludzi rozsądnych. Jeśli napisali, że chów świń odbywał się w gospodarstwach chłopskich, to należy to rozumieć rozsądnie, że w trakcie swych badań nie natknęli się na przykład chowu świń na folwarku. Co nie oznacza, że w żadnym folwarku nie było ani jednej świni. Ponadto trzeba być świadomym, że istniały jeszcze gospodarstwa szlachty zagrodowej - funkcjonujące tak jak chłopskie, choć formalnie - szlacheckie. Podejrzewam, że autorzy wliczali je do chłopskich.
  19. Ilu Niemców zabili Polacy w czasie okupacji a ilu Żydów?

    Jakoś tak w zapale poprawiania świata Secesjonista przeoczył, że użyłem słowa "żydów", pisanego małą literą, cytując właśnie Secesjonistę !!! Z tym, że nie jest to żadnym błędem - o ile mi wiadomo piszemy "Żyd", tak jak "Niemiec", gdy chodzi nam o narodowość, a "żyd", tak jak "chrześcijanin", gdy chodzi nam o wyznanie. Wprawdzie z kontekstu wynikało, że jednak chodzi o narodowość, ale gdzieżbym śmiał pouczać samego Secesjonistę. No i sam Secesjonista koniec końców pouczył sam siebie. Też bym mu ufał w tym zakresie. Jeśli dobrze rozumiem, Gross nigdy nie stawiał tezy, że Polacy zabili więcej Żydów, niż Niemcy? Ani w książkach, ani w wywiadach? Postawmy tę kropkę nad "i". Ja też nie wiem. Nie wiem nawet, jak zdefiniować. No bo jeśli Polak doniósł na ukrywającego się Żyda Niemcom, a ci go zabili, to kto spowodował śmierć tego Żyda - Polak czy Niemiec? Ja nie podejmuję się rozstrzygnąć tego dylematu. Tyle że elementarna logika wskazuje, że brak dowodów na pewną tezę nie oznacza, że jest ona fałszywa. Równie dobrze może być fałszywa, jak i prawdziwa. Gross może mieć rację, może nie mieć. I powtórzę za Bruno - Czy mamy to [...] priori odrzucić, bo niezgodne to jest z naszym pojmowaniem patriotyzmu, [...] nie do udowodnienia?
  20. Nowy spot IPN ("Niezwyciężeni")

    Widać jestem zbyt młody. Bo ja widzę coraz bardziej rozbujane wahadło. Które zaczyna przypominać mi młot. Skoro to łatwe, do dowiedź. Bo ja z taką narracją się nie zetknąłem. Wprawdzie przeczytałem tylko dwie książki Grossa, ale tezy, żeśmy zabili "w czasie okupacji więcej żydów niźli Niemcy" - dalibóg, nie pamiętam. No to poproszę o informację o tym, gdzie Gross coś takiego napisał oraz w jakich mediach ta informacja była promowana. Dyskusji na temat zasad, stosowanych przez Unię, w tym wątku nie podejmę. Problem w tym, że treść tego filmiku raczej uraża miłość własną Amerykanów, Francuzów, Rosjan etc. Nie sądzę, by został on dostrzeżony przez przeciętnego obywatela Francji czy USA, ale gdyby został, to trudno liczyć na przychylny odbiór, przede wszystkim w USA. Niemal całkowite pominięcie "berlingowców" jest jednocześnie pominięciem roli frontu wschodniego w pokonaniu Hitlera. O ile jestem przekonany, że w USA ten filmik nie zostanie zauważony, to tego przekonania nie mam w odniesieniu do Rosji, Ukrainy, Białorusi, Zakaukazia i państw Azji Środkowej. Tam dominuje telewizja państwowa. A tam - o ile wiem - nawet ludzie nastawieniu antyrosyjsko chwalą się udziałem swych narodów w pokonaniu bestii - hitlerowskich Niemiec. No właśnie - ilu jest takich Tyberiuszów? Wg mnie - oby jak najwięcej. Tyberiusz jest bardzo młodym człowiekiem, który reaguje bardzo silnie na otaczającą go rzeczywistość. Niekiedy wręcz impulsywnie. Przy czym wiedza jego jest rozległa i płytka - niestety bardziej płytka, niż rozległa, ale to przywilej młodości. Nie sądzę, bym w wieku 16 lat posiadał znacznie głębszą wiedzę historyczną. Ja też nie wstydzę się być Polakiem pomimo panującego w Polsce "kaczyzmu", który mi się nie podoba. Czasem mi trochę wstyd, jeśli np. na termalnym kąpielisku w Miszkolcu widzę napisy "Prosimy nie wchodzić z kuflami z piwem do basenu". Napis ten jest tylko po polsku. Innym nacjom nie przyszło to do głowy. Zapewne - gdybym w wieku Tyberiusza miał możliwość swobodnego głoszenia swych poglądów, byłbym skrajnym antykomunistą. Przy całej miałkości Tyberiuszowych poglądów, cieszy mnie, że jednak chce je formułować. I wcale nie są jednoznaczne. Kiedyś czytałem - kiedy IPN powstał. Dawno temu. Ale jestem przekonany, że w owym statucie bark zapisu, iż rolą IPN jest zaspokajanie "zapotrzebowania wywołanego modą" - jakąkolwiek modą. Secesjonista dostrzega taki zapis? No cóż - moja kariera na "boazerii" skończyła się w związku z tym, że popierałem stanowisko pewnego hodowcy koni (zajmował się ich hodowlą, a nie chowem), iż określenie "polski koń" nie oznacza rasy. Poza tym bezczelnie twierdziłem, że od Parkań do Karłowic wojsko polskie nie odniosło większych sukcesów w walce z Turcją. Na dodatek dopominałem się w wątku o "uwłaszczeniu nomenklatury" zdefiniowania tego pojęcia. Admin (a może tylko mod) z "boazerii" daj mi bana wieczystego, w pożegnalnym liście informując mnie, iż wie, że robi to wbrew regulaminowi (nie miałem żadnych aktualnych ostrzeżeń), ale żebym sobie regulamin... a jak mi się nie podoba, niech się skarżę do władz UMCS. Szczerze powiedziawszy chciałem to zrobić, ale zwyciężyła zasada "nie rusz gówna, bo śmierdzi". W porównaniu z "boazerią" to forum jest bardzo otwarte światopoglądowo. I niech tak będzie. Ps. Tak naprawdę nie należy zamykać nacjonalistów w więzieniu. Ja tylko chciałem wejść na ten poziom radykalizmu, co Leoś.
  21. Nowy spot IPN ("Niezwyciężeni")

    Przepraszam, trochę przegiąłem z dosadnością wypowiedzi. Twój zasób informacji jest godny podziwu. Lepiej mi było się odwołać do Tuwima: A patrząc – widzą wszystko oddzielnie Że dom… że Stasiek… że koń… że drzewo… . No ale Tuwim - wiadomo - Żyd i lewak. Serio? Naprawdę? Krasnoludku, bez jaj ! Tak na wszelki wypadek, żebyś tym krasnoludkiem się nie poczuł urażony, oraz żeby trochę zmniejszyć temperaturę dyskusji, przytoczę dowcip, z którego wziął się ten, niegdyś bardzo popularny wśród studentów, zwrot. W dziale "humor" - mam nadzieję, że wciąż istnieje. Znów muszę się zastanowić, czy Ty naprawdę uważasz, że marszałkowie Kuchciński, Terlecki czy Karczewski, poseł Sasin czy wiceminister Jaki czytają "Commentary", "Junge Freiheit" czy "Chronicles". I, co ważniejsze, czy uważają, że czytają to ci, którzy na nich głosowali. Mam nadzieję, że to nie do mnie nawiązujesz. Tylko że i tak chyba żyjemy w innej rzeczywistości. Bo w mojej rzeczywistości widzę przekaz o zupełnie innej narracji. Że II Rzeczpospolita była państwem powszechnej szczęśliwości, sprawiedliwości i praworządności. Że - dzięki tym przymiotom - pokonałaby agresję III Rzeszy, gdyby nie agresja ZSRR i nie zdrada Francji i Wielkiej Brytanii, które miały zaatakować Niemcy na zachodzie, a tego nie zrobiły. Że polscy żołnierze, którzy walczyli pod komendą Andersa, Maczka, Sosabowskiego, czy w lotnictwie, to bohaterowie. Zaś tych, którzy walczyli pod komendą Berlinga czy Świerczewskiego, najlepiej w ogóle nie wspominać. Szkoda, że tak mało ich dziś żyje, bo można by odebrać im emeryturę. Że to niemal szkoda, iż ZSRR pokonał Niemcy na froncie wschodnim, bo gdyby nie, to nasz naród by kwitł, a tak to dostał się pod radziecką okupację. Ja taką narrację dostrzegam, i to znacznie wcześniej, niż PiS zdobył większość parlamentarną. Ograniczam się do 1945 roku, żby nie zaogniać dyskusji. Programu wg Twego scenariusza nikt nie zrealizował i w ogóle jeśli nawet istnieje środowisko polityczne, które tak widzi nasze dzieje najnowsze, to jest to margines marginesów. Natomiast stek kłamstw, przeze mnie powyżej przedstawiony, jak najbardziej jest propagowany.
  22. Nowy spot IPN ("Niezwyciężeni")

    Oczywiście, że tak. Traktowanie tego filmiku w oderwaniu od tzw. "polityki historycznej" obecnie rządzących i roli IPN w jej realizacji byłoby przejawem jakowegoś intelektualnego imbecylizmu. Generalnie to ten filmik jest świetnie zrealizowany. No - w niektórych momentach pojawiają się względne "dłużyzny" - w tym sensie, że następuje wyraźne wyhamowanie tempa. Wyraźnie to widzę we fragmencie o lotnikach. Ale może to było świadome - skoro jest zrobiony wyłącznie w angielskiej. Odnoszę wrażenie, że nad każdą sekundą tego spotu pracowano przez godzinę. Nic to nadzwyczajnego dla filmu reklamowego - a w sumie do tej kategorii trzeba go zaliczyć, choć nie reklamuje produktu na sprzedaż. Dlatego absolutnie nie jestem w stanie uwierzyć, że to, iż agresja nadchodzi od Francji i Holandii jest drobiazgiem - niedopatrzeniem, przeoczeniem czy fantazją grafika. Nic z tego. To jest świadomy zabieg propagandowy, który ma u widza ugruntować przekonanie, że cały "Zachód" jest naszym wrogiem. Jest to w pełni spójne z aktualną propagandą partii rządzącej.
  23. Nowy spot IPN ("Niezwyciężeni")

    Ten obrazek w najmniejszym nawet stopniu nie jest dla mnie źródłem furii. W ogóle nie ma we mnie żadnej furii, temperament nie taki. Zaś ten obrazek bardzo mi pasuje, jest absolutnie OK. Tak - we wrześniu 39 roku zostaliśmy zgnieceni przez dwie sąsiadujące z nami potęgi. Przy akceptującej bierności lub słabo skrywanej satysfakcji pozostałych sąsiadów. Bo nasza polityka była tak mistrzowsko prowadzona, że skłóciliśmy się w zasadzie ze wszystkimi. Dobre stosunki mieliśmy z Łotwą i Rumunią - tylko że granice z nimi krótkie. No i jeszcze kilka miesięcy przed wojną powstała nasza granica z Węgrami. Tyle że akurat Węgrzy byli wierni Hitlerowi do końca. Nawet Słowaków do siebie szybko zraziliśmy, choć wcześniej to właśnie w Polsce pokładali oni swe nadzieje na niezależność od Czechów. Chciałbym, żeby ten obrazek poznali wszyscy Polacy i żeby stał się on źródłem refleksji. Refleksji nad tym, jak należy prowadzić politykę naszego państwa, aby taka sytuacja się już nigdy nie powtórzyła.
  24. Nowy spot IPN ("Niezwyciężeni")

    Nie. Ale w parę dni została rozstrzygnięta.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.