Skocz do zawartości

jancet

Użytkownicy
  • Zawartość

    2,795
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez jancet

  1. AK kontra GL

    Tak, mogę ją zrozumieć, próbując wejść w ówczesne ramy czasowe. Tylko jakie ramy? Gwardia Ludowa to generalnie rok 1942-1943. Jednak data tego wydarzenia jest dość istotna, choć oczywiście mam świadomość, że nawet dca oddziału partyzanckiego niekoniecznie orientował się w aktualnej sytuacji w polityce światowej. Mógł np nie wiedzieć, że USA przystąpiły do wojny. Ani o tym, że Japonia zajęła Singapur. Ani że Brytyjczycy jednak wygrali w Afryce. Generalnie powinien wiedzieć, że toczy się wojna globalna, w której po jednej stronie w Europie walczą Niemcy, Włochy, Węgry, Rumunia, Bułgaria, Słowacja, a po drugiej - tylko Wielka Brytania i ZSRR. I generalnie powinien znać działania i zamiary Niemiec hitlerowskich co do narodu polskiego - bo były one widoczne. Niemcy zamierzali go zlikwidować. Co do ZSRR - nie wiadomo, może też, a może nie. W każdym razie klęska koalicji brytyjsko-radzieckiej oznaczała likwidację naszego narodu. Zwycięstwo tej koalicji dawało szansę na dalsze istnienie. To powinien wiedzieć. Natomiast nie mógł wiedzieć, że zwycięstwo pod Kurskiem oznacza strategiczne zwycięstwo ZSRR na froncie wschodnim, tym bardziej, że owego Borunia zapewne zabito przed Kurskiem, a może i przed Stalingradem. Działając właśnie w tych ramach czasowych działało się: - albo przeciw Niemcom, z korzyścią dla ZSRR i Wielkiej Brytanii, - albo przeciw ZSRR i Wielkiej Brytanii, z korzyścią dla Niemców. Nie było trzeciej możliwości.
  2. Husytyzm

    Ogólnie tak. Tylko że wysnuwanie na tej podstawie wniosku, że choć nie powinni brać, to na pewno brali, jest już kompletnie absurdalne.
  3. Husytyzm

    Serio? Nie wydaje mi się, żeby przywołany przez Ciebie Želivský, gdy oddzielano mu głowę od reszty ciała przy użyciu ostrego i ciężkiego narzędzia, uważał to jedyne za akt przymusu duchowego. Co do źródeł utrzymania kleru, to w Polsce była to dziesięcina, a co do Czech nie wiem, czy wyglądało to identycznie, ale zapewne podobnie. Ani w niedawno analizowanych tekstach husyckich, ani wg mej wcześniejszej wiedzy na ten temat nie znalazłem informacji, aby husyci sprzeciwiali się pobieraniu dziesięciny. Choć 10% przychodu (a nie dochodu) to naprawdę dużo. I te 10% miało klerowi wg husytów wystarczyć. Innych opłat nie meli pobierać.
  4. Husytyzm

    A jak uważasz? Ależ skąd. Raz husyci wskazali wskazali na prostytucję, jednak w sposób bardzo pruderyjny, nie nazywając jej wprost, tylko określając w zawoalowany sposób jako "lakomí požitkové". A potem - być może - w ogóle sprawę pomijają. Być może - bo tak naprawdę to nie wiem, czy zachował się tekst oryginalny tych dokumentów (choć chyba był to jeden oryginał i jego odpis), a nawet jeśli, to pewnie ani ja, ani Ty nie bylibyśmy w stanie odczytać tej czcionki. A dlaczego? Bardzo proste - autorzy byli kapłanami, atakującymi innych kapłanów za grzechy i grzeszki. Sprzedajna miłość nie powinna ich interesować (zresztą jak każda miłość fizyczna). No to skąd o niej wiedzą? Skoro dziś, po 600 latach, husytyzm nadal wzbudza takie emocje, że Euklides usiłuje udowodnić, że husyccy kapłani też dorabiali się na religijnej posłudze, bo tak było - w jego, słabo uzasadnionej opinii - w przypadku katarów, to możesz sobie wyobrazić siłę ówczesnych emocji. Skoro piszą o prostytucji, nawet nie wprost, to znaczy, że ją znają. Więc pewnie parają się sutenerstwem, stręczycielstwem, a co najmniej są klientami. No mogliby się tłumaczyć, że znają sprawę ze spowiedzi, no ale wtedy naruszyli tajemnicę spowiedzi, a w każdym razie kobiety-husytki to prostytutki. Najpierw, w poczuciu słuszności, sprawę postawili, choć nie jednoznacznie. Potem woleli się z tego rakiem wycofać. Nie, Secesjonisto - niczego nie udowodnię, ale mocno stoję na pokładzie solidnej łodzi.
  5. Władcy osmańscy i ich pochodzenie

    Pochlebiasz mi. Sam tego nie wymyśliłem. Narodziny następców były poddane określonym regułom, a najbardziej charakterystyczną cechą osmańskiej polityki rodzinnej było upodobanie do przedłużania rodu przez niewolnice, a nie legalnie poślubione żony. Potomstwo urodzone przez niewolnice z sułtańskiego haremu rodziło się wolne i cieszyło takimi samymi przywilejami jak dzieci z prawego łoża. Harem – z arabskiego: zakazany, nienaruszony, święty – oznaczał część pałacu zarezerwowaną dla członków rodziny osmańskiej, ich służby, a także miejsce zajmowane przez konkubiny władcy. Miejsce to, niedostępne dla nikogo z zewnątrz, budziło szczególne zainteresowanie europejskich podróżników, tworzących wyimaginowane opisy tego, co działo się za zamkniętymi drzwiami pałacu. Tradycja głosząca, że kolejni sułtanowie byli dziećmi księżniczek, jest prawdziwa, tylko jeśli chodzi o pierwszych czterech władców w historii Domu Osmańskiego (choć nie ma niezbitych dowodów na to, że matki Murada I i Bajezyda I były żonami sułtanów). Od połowy XV w. w Domu Osmańskim obowiązywało ścisłe rozdzielenie ról żon sułtana i matek jego dzieci. Zgodnie z prawem muzułmańskim władca mógł mieć cztery legalne żony, ale jednocześnie nieograniczoną liczbę nałożnic. Żony jednak nie rodziły sułtanom dzieci, zadanie to było wyłącznym przywilejem konkubin. Bezdzietność małżeństw osiągano prawdopodobnie przez abstynencję seksualną. Pozbawiając żony, pochodzące z ważnych bizantyjskich lub tureckich rodów, możliwości macierzyństwa, próbowano uniknąć zbytniego wzrostu znaczenia politycznego ich rodzin. Oddanie córki sułtanowi oznaczało również podległą pozycję wydającego ją za mąż ojca. Osmanowie używali polityki rodzinnej jako narzędzia politycznej kontroli. Mateusz Falkowski, Dzieje Turków, Polityka - wydanie specjalne, Warszawa 2016. Autor to ponoć: doktorant w Princeton University; zajmuje się historią środowiskową nowożytnej Europy i Imperium Osmańskiego. To oczywiście publikacja co najwyżej popularno-naukowa, ale wychodzi, że dość rzetelna. Niewielka. Znaleźć wówczas Turka - nie muzułmanina było raczej trudno. Skoro Orhan potraktował ją jako łup wojenny, to na dworze Aclana też zapewne była niewolnicą. A Turcy w Anatolii to raczej naród panów. Ich poddani w znaczącej części nie byli Turkami, ani nawet muzułmanami. Mam też wątpliwość czy muzułmanka w ogóle mogła być niewolnicą.
  6. Husytyzm

    Wcale mnie to nie dziwi. Pruderia, zakłamanie - nieobce także dziś. Dziś prowadziłem wykład z Marketingu usług. W jego ramach prezentowałem listę usług, opartą na cytacie z książki Payne'a (tak mi się przynajmniej wydaje). Jest tam pozycja "usługi osobiste". Co to są usługi osobiste? Nie chodzi o doradztwo, usługi zdrowotne, czy edukację, bo one są wymienione gdzie indziej. Co autor tego cytatu miał na myśli? Oczywiście - opiekę nad dziećmi i osobami starszymi, sprzątanie mieszkań, gotowanie itp. Ale prostytucja też niewątpliwie jest usługą osobistą. Jednak jej na wykładzie nie wymieniam. Dlaczego? Pruderia. A może i ostrożność. Myślę, że twórcy 4 artykułów też jej nie nazwali wprost z podobnych powodów. Nazwali ją "lakomí požitkové", co google tłumaczą dziś na "lukratywne przyjemności". A inne osoby, redagujące ten tekst, wolały ten fragment omijać lub przeinaczyć. Przecież žiakom "szkół ponadpodstawowych i gimnazjalnych" nie będziemy mówić o prostytucji i jej powszechności w Pradze 600 lat temu. Zadam takie trzy pytania: 1. Czy w Pradze 600 lat temu istniała prostytucja. Nie? Być może? Zapewne? Z pewnością? Niepotrzebne skreślić. 2. Czy nader rygorystyczni moralnie husyci uznawali ją za ciężki grzech, nie wnikając już, czy większym grzesznikiem był klient, czy druga strona? Nie? Być może? Zapewne? Z pewnością? Niepotrzebne skreślić. 3. Czy zatem dziwnym by było, gdyby nie domagali się jej umieszczenie na liście ciężkich grzechów, zawartych w 4. artykule? Nie? Być może? Zapewne? Z pewnością? Niepotrzebne skreślić.
  7. Husytyzm

    No cóż, napisałeś: Nic tam nie było, że z Europy początku XV wieku. Więc przytoczyłem kilka przykładów, w tym najważniejszy - katolicyzm - jak najbardziej z Europy początku XV wieku. Nigdy bym się nie odważył stwierdzić, że innowiercy (wszyscy innowiercy) nie uznawali odpustów (wszystkich odpustów). Stwierdziłem jedynie, że husyci nie zgadzali się na odpuszczenie grzechów za pieniądze (co jest zawarte w 4. artykule), oraz że inny fragment tego artykułu można interpretować, jako niezgodę na odpuszczenie grzechów z określonego katalogu. Ale co ma katarskie consolamentum do husyckiej odpustky? Naprawdę, wywodzenie iż skoro katarzy udzielali consolamentum to husyci udzielali odpustów byłoby szczytem absurdu, gdyby nie to, że Euklides za chwilę wspiął się wyżej, twierdząc, że skoro katarzy "pewnie brali za to pieniądze", to "zatem pewnie i w Czechach spora część kleru żyła z tego". Że nie napisano, o który kler chodzi, to już drobnostka. No ale chyba o innowierców, czyli husytów.
  8. Władcy osmańscy i ich pochodzenie

    Istotnie, zacząłem od polskiej wersji, potem się przerzuciłem na angielską. A pewna różnica jest: " Był synem Murada I i greckiej niewolnicy Gülčiček "Kwiat Róży"[1] Hatun" i " According to a tradition, Gülçiçek was the consort of Aclan Bey, one of the princes of Anatolian Muslim principality of Karasids. She was captured when Orhan conquered the principality (c. 1344) and placed in the Ottoman Palace". Nawet jeśli przyjmiemy, że ów Aclan, książe Karasids, był Turkiem (choć zapewne nie osmańskim), to trudno podejrzewać o tureckość jego nałożnicę. Skąd David Nicolle, którego pracy dotyczy odnośnik, wziął informację, że była Greczynką z pochodzenia - nie wiem, w każdym razie nic w angielskiej Wiki temu nie zaprzecza. Może na tej en.wikipedia piszą bzdury, ale tam wywodzi się tezę o jej nietureckości z inskrypcji, że była córką Abdullaha, a to podobno jest "evidence of her non-Muslim origin.[3] ". Wskazane źródło to Franz Babinger (1992). Mehmed the Conqueror and His Time. Princeton University Press. p. 11. ISBN 978-0-691-01078-6. Nie znam tej książki, ale wygląda poważnie. Poza tym, gdyby była z tureckiego możnego rodu, to by jej pochodzenie byłoby dobrze znane.
  9. Władcy osmańscy i ich pochodzenie

    Euklides chyba nie musi się do tego ustosunkowywać. Od Osmana zaczynać nie sposób, bo pisałem o dworze sułtańskim, a on sułtanem nie był. Zaczynam od matki syna Murada I: - Bajazyd I Błyskawica: nałożnica - Musa - nie wiem, - Sulejman - nie wiem, - Mehmed I - dwunasta żona, nietureckiego pochodzenia, - Murad II - żona; - Mehmed II - początkowo nałożnica, potem 4. żona, nietureckiego pochodzenia, - Bajazyd II - I żona, - Selim I - nałożnica, potem VIII żona, nietureckiego pochodzenia, - Sulejman Wielki - żona, nietureckiego pochodzenia, - Selim II - nałożnica (Roksolana), nietureckiego pochodzenia, potem podniesiona do pewnych godności w sułtanacie - Murad III - nałożnica, nietureckiego pochodzenia, potem podniesiona do godności żony. Chyba wystarczy dla udowodnienia tezy, że kolejni sułtanowie mieli bardzo mało krwi tureckiej już w końcu XVI wieku. Matki przyszłych sułtanów zwykły trafiały na dwór jako nałożnice, choć potem często zostawały żonami, raczej jako osoby będące już matkami osób, przeznaczonych do roli następców tronu. Ewidentne wyjątki to matka Bajazyda II i Sulejmana Wielkiego, choć w tym drugim przypadku domniemuje się, że nie była tureckiego, lecz najprawdopodobniej tatarskiego pochodzenia. Opierałem się na anglojęzycznej wiki.
  10. Husytyzm

    No czemu nie. O ile wiem, to generalnie w starożytności kultury basenu Morza Śródziemnego znacznie mniejszą wagę przywiązywały do cudzołóstwa, prostytucji, homoseksualizmu. U Platona czytałem o wyższości miłości homoseksualnej nad hetero. Wyznawcy judaizmu i islamu mogli mieć 4 żony, co w chrześcijaństwie byłoby uznane za rozpustę i cudzołóstwo. Tym bardziej, że oprócz tego można było mieć nałożnice. O ile dobrze pamiętam Stary Testament to gdybyś miał brata, który umrze bez męskiego potomka, pozostawiając płodną żonę (lub żony), to miałbyś obowiązek seksu z tymi kobietami, tak długo, aż spłodzisz męskiego potomka, który prawnie pozostaje potomkiem nieżyjącego brata. Etc. etc. - a to wszystko z naszego kręgu kultur śródziemnomorskich. To wszystko drobnostki. Najważniejsze to to, że katolicyzm zaprzeczał wówczas, i zaprzecza do dziś, że ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, cudzołożnicy, prostytutki, homoseksualiści, złodzieje, chciwi, pijacy, bluźniercy, ani bandyci – nie znajdą się w królestwie Bożym. Ależ jak najbardziej mogą się znaleźć w Królestwie Bożym, jeśli pójdą do spowiedzi, grzechy wyznają, będą za nie żałować i obiecają poprawę. Nawet dotrzymanie tej obietnicy nie jest warunkiem sine qua non, wystarczy się szczerze starać. Albo otrzymać Ostatnie Namaszczenie. W późnym średniowieczu bardzo popularna była jeszcze instytucja odpustów, dziś też istniejąca. Wówczas były odpusty płatne, czyli kapłan tym snadniej zapewniał kogoś o tym, że Bóg mu grzechy odpuszcza, im więcej pieniędzy ten ktoś dał. Na Kościół oczywiście. Husyci - co wyraźnie widać w przytoczonych tekstach - się przeciw temu buntowali. A różnica jest ogromna.
  11. Husytyzm

    Skoro Cię nie przekonałem, to trudno. Dalszych argumentów nie znajduję, zatem możemy zaprotokołować różnicę zdań. Nawet jeśli moja znajomość czeskiego jest większa, niż Twoja, to absolutnie niewystarczająca do zrealizowania postawionego zadania. Nawet we współczesnym czeskim znam jedynie określenie "dívky", zdecydowanie potoczne.
  12. Husytyzm

    Ja się przy swej interpretacji nie upieram. Przyznaję, że była to myślówa i nie mam pewności, co do jej efektów. Nie ma zbyt wielkich wątpliwości co do znaczenie słowa "lakomstvo"="lakomí" - to pragnienie, pożądanie, żądza, a także przyjemność. A także ze znaczeniem słowa "požitkové" - to znaczny korzystne, intratne, zyskowne. Problem powstaje jedynie przy interpretacji tych słów połączenia. Ale to "lakomí" ma być "požitkové". "Požitkové" jest przydawką. Gdyby było "lakomi požitkov" to byłoby jasne - chodzi o "żądzę zysku". No ale mamy "požitkové", czyli "żądzę zyskowną". Zyskowne zaspokajanie żądz to prostytucja. Że o to w tym tekście chodziło, utwierdzają mnie jeszcze dwie rzeczy: - Nawet w dość radykalnym odłamie husytyzmu trudno by twierdzić, że godny jest śmierci każdy, kto pragnie zysku. Chłop czy rzemieślnik. Czym innym jest posługa kapłańska, która powinna służyć zbawieniu, a nie uzyskaniu zysku - a tak mówił Hus w przytoczonym przez Ciebie kazaniu. - Prostytucja w XV wieku w Czechach niewątpliwie istniała, choć samo słowo zapewne nie. I trudno by przyjąć, że dość rygorystycznie podchodzącym do zasad moralności husytom to zjawisko nie przeszkadzało. Brak tej pozycji na liście występków budziłby pewne zdziwienie. Co do różnych wersji czterech artykułów we współczesnym czeskim to się poddaję... Natomiast bezpośrednie tłumaczenie Listu do Koryntian chyba prowadzi do nonsensu: - rozpustnicy = smilníci - bałwochwalcy = modláři - cudzołożnicy = cizoložníci - prostytutki = zloději (???) - homoseksualiści = lakomci (???) - złodzieje = opilci (???) - chciwi = zlolajci (???) - pijacy = dráči (???) zaś kategorie bluźnierców i bandytów pozostają bez odpowiedników. Bez komentarza.
  13. Afryka - podział kolonialny

    Nie mam, ponieważ ani przez moment nie twierdziłem, że to prawda.
  14. Afryka - podział kolonialny

    Ależ nie, ja nie mam tu nic do dowodzenia, ani do podawania. To tylko hipotetyczne przyczyny istnienia pozytywnej korelacji, inne, niż to, że "kolonializm sprzyjał rozwojowi gospodarczemu kolonii". Przy tym powtórnie zastrzegam się, że takie stwierdzenie w cytowanym przez Ciebie fragmencie pracy Więcka nie padło. Czy padło w całym artykule, albo u Griera - nie wiem, bo nie czytałem. Po prostu się nasuwa jako wniosek - a ja dowodzę, że byłby to wniosek nieuzasadniony. Bo nawet silna korelacja nie wskazuje na związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy badanymi zmiennymi. Z anegdotycznych przykładów nieuprawnionego wnioskowania przyczynowo-skutkowego na podstawie silnej korelacji, pod
  15. Afryka - podział kolonialny

    Taaak? Teza 1. Czyli czym dłużej w danym kraju panował kolonializm, tym lepszy był stan jego gospodarki po uzyskaniu niepodległości? Teza 2. Czyli kolonializm sprzyjał rozwojowi gospodarczemu kolonii? Taaak? Ja nie mam na ten temat własnego zdania. Ale jest to dla mnie piękny przykład, jak nie wolno stosować statystyki, nie rozumiejąc jej. Nawet silna korelacja nie dowodzi istnienia związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy badanymi zmiennymi. Pozytywna korelacja pomiędzy czasem pozostawania kolonią a sytuacją gospodarczą po uzyskaniu niepodległości może mieć np. takie przyczyny: 1. Kolonizatorzy stosunkowo łatwo oddawali te kolonie, które były gospodarczo słabe. Natomiast w tych, gdzie gospodarka kwitła, z których można było wyciągnąć zyski dla metropolii, kurczowo się trzymali. 2. Kolonizatorzy najwcześniej zajmowali obszary cenne gospodarczo. Nic dziwnego, że i w chwili uzyskania niepodległości ich gospodarka była w miarę silna. Nie wiem, czy Teza 2. jest prawdziwa, czy fałszywa, ale żadną miarą nie wynika ze stwierdzenia pozytywnej korelacji, nawet gdyby była silna. Zastrzegam się, że Tezy 2. nie ma explicite w cytowanym fragmencie Więcka, więc trochę walczę z wiatrakami. Ależ Bruno, teza [...], że kraje dawnej Afryki brytyjskiej od uzyskania niepodległości radziły i radzą sobie pod względem ekonomicznym dużo lepiej, niż kraje Afryki postfrancuskiej , o ile dobrze zrozumiałam autora, nie jest teorią "o wyższości brytyjskiego [kolonializmu] nad francuskim". Wręcz przeciwnie - autor dowodzi, opierając się na owej korelacji Griera, że taka teoria jest bezpodstawna. On twierdzi - słusznie lub nie - że lepsza sytuacja gospodarcza kolonii brytyjskich wynika po prostu z dłuższego czasu kolonizacji, a nie z wyższości systemu.
  16. Wojna Krążownicza na oceanach

    Z kubełkami to był oczywiście żart. Ale: i Oczywiście, można przyjąć, że dca w swych wspomnieniach po prostu kłamie. Ale przyjęcie na 100%, że tak właśnie jest, wydaje mi się trochę ryzykowne.
  17. Husytyzm

    Znaczy Małowist był w 1954 młodym profesorem UW, a Wyrobisz i Geremek - studentami. W oryginale "pachtí po soustu". W dzisiejszym czeskim to znaczy ponoć "ślady po ugryzieniu", ale można też przyjąć "trudzi się dla gryzienia", czyli gryzie, choć niegłodny. Tekst po czesku dostępny tu: http://147.231.53.91/src/index.php?s=v&cat=19&bookid=904&page=108 Co do "pracy bezużytecznej" to rzeczywiście jest tam zwrot "pracují o věcech zbytečných", co google tłumaczą na "pracują nad rzeczami niepotrzebnymi". Tylko że sensu to tłumaczenie ma niewiele, bo potem następuje lista czynności złych, a nie po prostu niepotrzebnych. Może jednak pół tysiąca lat temu słowo "zbytečný" znaczyło co innego, niż dziś? W każdym razie Jan Želivský nie jest postacią miarodajną dla ogółu husytów, bo prezentował poglądy skrajne. Tak skrajne, że ostatecznie został poprawiony. Znaczy ścięto mu głowę. Tego zdania w czeskim tekście nie ma. Ktoś się lenił, wziął początek jednego zdania, a zakończenie z innego, w którym nie o prałatów chodziło, lecz o mnichów i zakonnice. Scyzoryk się w kieszeni sam otwiera. Czyli zgadzasz się, że "lakomí požitkové" to nie "żądza bogactw", tylko prostytucja?
  18. Wojna Krążownicza na oceanach

    A czemu nie? Mógł usiłować gasić ogień kubełkami z wodą. Krótko byłem w wojsku, ale zapewniam Cię, że rozkaz wykonania zadania pomimo braku środków do jego wykonania to nic niezwykłego. BWP mieliśmy na rękach przenieść. Majorowi się pomylił z dużym fiatem. Czy takie stwierdzenie Cię usatysfakcjonuje: Dca nie podjął intensywnych działań w celu ugaszenia pożaru, bo środki, którymi dysponował nie zapewniały osiągnięcia celu, a nawet gdyby się to udało, to i tak nie uratuje siłowni, czyli będzie to taka dryfująca krypa. Wolał więc pozostający czas wykorzystać do wyciągnięcia szalup, dobrego ich zaopatrzenia i spokojnego spuszczenia na wodę - choć te 10 minut od wybuchu świadczy, że za spokojnie to nie było.
  19. Husytyzm

    Pierwsze moje skojarzenie dotyczyło wymagania zbędnych prac przez panów - wprawdzie to jeszcze nie epoka pańszczyzny, ale różne robocizny były wymagane. Więc rodziła się pokusa, by je egzekwować bez potrzeby, czyli np. jeśli przysługuje jeden dzień robocizny przy naprawie mostu, a most cały, to wybudujemy murek. Ale to chyba nie był właściwy trop. Dalej ów trop zawiódł mnie na stronę https://www.e-historia.com.pl/85-historia-w-zrodlach/sredniowiecze/rozkwit-i-schylek-sredniowiecza/897-4-1-cztery-artykuly-praskie gdzie przeczytałem: Śmierci są godni ci co popełniają grzechy i ci co potakują [grzechom takim] jak: rozpusta, obżarstwo, cudzołóstwo, złodziej­stwo, grabież, nienawiść, kłamstwo, krzywoprzysięstwo, zbędna praca, czary, żądza bogactw, lichwa; Straszne musiałyby być te zbędne prace, skoro śmierci są godni ci, którzy je wykonują. Ojej . No ale pogooglałem i po czesku, aby tu: http://www.fit.vutbr.cz/~michal/kr/artikuly.html znaleźć w ichnim języku: Nebo kdož ty hřiechy činie, jakož die sv. Pavel (Rom. 1,32), hodni jsú smrti, netoliko jenž je činie, ale i ti, jenž jim k tomu svolují. Jakožto v obecném lidu jsú smilstva, obžerstva, zlodějstvie, vraždy, lži, lsti, křivé přísahy, čáry, řemesla a obchodové lstiví a škodliví, lakomí požitkové, lichvy a jiné zlé jim podobné [...] kteréžto každý věrný křesťan povinen jest jako ďábla otce jejich nenáviděti a jim se protiviti a je tupiti a kaziti, každý podlé povolanie svého. No cóż, po pierwsze to żądanie śmierci zostało w tekście oryginalnym tak trochę poza nawiasem, bo w zakończeniu zdania jest napisane, że każdy wierny chrześcijanin powinien tych czynów nienawidzić, sprzeciwiać się im, tępić i karać, w zgodzie ze swą powinnością. O tym, że sprawców miałby zabijać, słowa nie ma (znaczy św. Paweł napisał, że są godni śmierci, ale to nie znaczy, że my mamy ją sprowadzać). Pokuszę się o tłumaczenie, choć czeski znam nie najlepiej, tego katalogu występków: rozpusta (w sensie uprawiania zakazanych stosunków seksualnych), obżarstwo, złodziejstwo, morderstwo, kłamstwo, fałszerstwo, krzywoprzysięstwo, czary, rzemiosło i handel oszukańczy i szkodliwy (czyli szkodliwe oszukiwanie klientów), prostytucja, lichwa. Jestem pewny, że ten tekst na czeskiej stronie nie jest tekstem oryginalnym, tylko tłumaczeniem ze staroczeskiego na czeski współczesny, choć archaizowany. Wierzę, że Czesi dokonali tego lepiej, niż nasi specjaliści. Ten dokument jest bardzo ważny w ich historii. Zatem przetłumaczenie řemesla a obchodové lstiví a škodliví na zbędna praca jest po prostu błędem. Nie jedynym zresztą. Odpowiedź na Twe pytanie jest dość prosta: Husytom nie przeszkadzała praca zbędna, lecz oszukiwanie i szkodzenie klientom. Co zdaje się być postulatem dość oczywistym i wtedy, i dziś. Ps. Odrobiłem lekcje?
  20. Ja w każdym razie jeden pogląd Atrixa w pełni podzielam - tłok pieczęci jest z zasady starszy od dokumentu, który nim pieczętowano. Choć mogę sobie wyobrazić wyjątek, że dokument czeka spisany na wykonanie pieczęci.
  21. Przepraszam za kompletną niewiedzę, ale czy owi sztyletnicy czy wieszatiele zabijali "białych"?
  22. Wojna Krążownicza na oceanach

    Z przyjemnością przeczytałem tę dyskusję o "Kormoranie" - ciekawa, ale nie do końca łapię meritum sporu. Dla mnie wygląda to na starcie takich poglądów: 1. Dca nie podjął intensywnych działań, mających na celu ugaszenie pożaru, bo nie miał środków. Wolał więc pozostający czas wykorzystać do wyciągnięcia szalup, dobrego ich zaopatrzenia i spokojnego spuszczenia na wodę - choć te 10 minut od wybuchu świadczy, że za spokojnie to nie było. 2. Dca nie podjął intensywnych działań, mających na celu ugaszenie pożaru, bo uważał, że i tak nie uratuje siłowni, czyli będzie to taka dryfująca krypa. Wolał więc pozostający czas wykorzystać do wyciągnięcia szalup, dobrego ich zaopatrzenia i spokojnego spuszczenia na wodę - choć te 10 minut od wybuchu świadczy, że za spokojnie to nie było. Jeśli dobrze zrozumiałem różnicę poglądów, to nie wydaje mi się ona zbyt... drastyczna, a poza tym mogło być trochę tak, a trochę siak. Trochę się zastanawiam, czy lepiej było załodze pozostać na dryfującym okręcie - pod banderą czy bez niej - czy jednak w szalupach. Nie było pewności, czy inne statki i okręty zostały powiadomione o działaniu tego krążownika pomocniczego. W takiej sytuacji, napotkawszy go, mogły zacząć strzelać. No i ostatnie pytanie - co to były za "szoty" w ładowniach? Bo ja kojarzę tylko "lewy foka szot wybierz". A może to było "lewy szota fok"? Albo "lewy fota szok"?
  23. Transliteracja

    Znaczy w transliteracji będzie to "Grzegorz Brzeczyszczykiewicz". No ale transkrypcja, to już schody... A spróbuj to zapisać w grażdance .
  24. Transliteracja

    Nie do końca łapię. Zdaje mi się, że ostatnia zmiana alfabetu łacińskiego w wersji polskiej nastąpiła już dość dawno temu. I raczej wówczas nas nie było. Natomiast na bieżąco zachodzą zmiany w zakresie znajomości alfabetów obcych. Nie trzeba się interesować historią, by dojść do tej konkluzji. Jednak alfabety cyliryczne w Europie to nie tylko Rosja, także Ukraina, Białoruś, Bułgaria, Serbia. Macedonia chyba przeszła na "latinkę", a Republika Mołdawii - pojęcia nie mam. To niekoniecznie jest na siłę, zwykle z lenistwa. A i dla dobra zainteresowanych. Odnoszę wrażenie, że jak najbardziej mamy prawo stosować polską transliterację imion i nazwisk, zapisanych którymś z alfabetów cyrylicznych. Zasady są zupełnie jasne i łatwo dostępne. Tylko tu najpierw wchodzi leń: "Wiem, że należałoby zapisać jego nazwisko Чернышев jako Czernyszew, ale on ma w dokumentach Tschernyshev. Więc po co mam się wysilać, zapiszę tak, jak ma w dokumentach". No i dobro zainteresowanego. Jak jego nazwisko zapiszemy Czernyszew, to on na dyplomie będzie miał tak napisane nazwisko. W Polsce to może być nawet atut, ale poza Polską. Już w Czechach i na Słowacji powinien to być "Černyšev", a na Węgrzech "Csernysev". No cóż - angielska transliteracja ma istotne wady, ale i jedną wielką zaletę - jest uniwersalna.
  25. Transliteracja

    Skoro jednak innego tematu o tym nie ma, to ja jednak pociągnę wątek transkrypcji i transliteracji, nie bez kontekstu politycznego. Od czasów "majdanu" studenci z Ukrainy stanowią u mnie znaczną (na studiach dziennych - wręcz dominującą) grupę narodowościową. Paszport mają wydany w transliteracji angielskiej. Pomimo, iż znam rosyjski i ogólnie "bukwy", często ma problem z odgadnięciem, jakie cyryliczne znaki kryją się pod tą transliteracją. Czyli realnie - jak mam się do tego człowieka zwracać. Młodsze osoby, które mają z nimi zajęcia, problem mają o wiele większy, bo rosyjskiego i "bukw" nie znają. Natomiast niektóre z tych osób zaczynają się identyfikować z tą angielską transliteracją, wymawianą z polska. Dziwne to trochę i trudne do rozwikłania.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.