Skocz do zawartości

Roman Różyński

Użytkownicy
  • Zawartość

    1,520
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez Roman Różyński


  1. Napisałeś że jest to solidna pozycja, a co najwyżej można stwierdzić że jest to nie najgorsza praca popularyzatorska o charakterze wyłącznie kompilacyjnym.

    Ja nie ośmieliłbym się podać strat austriackich wg polskiego raportu i polskich wg austriackiego, nie zapomniałbym też o tak istotnej kwestii jak umocnienia polskie w Falentach.

    Inna rzecz że przy wiedzy jaką mam o tej bitwie nie pisałbym na ten temat pracy, zostawiłbym to komuś kto ma na ten temat jakieś pojęcie.


  2. Ja jestem innego zdania.

    Nawet z przypisów widać że autor nie wniósł nic od siebie-jedynie przepisał ustalenia i domysły poprzedników.

    Brakuje rozdziałów czy aneksów z wyliczeniem oddziałów uczestniczących w boju.

    Brak rzetelnego określenia strat (jak można straty własne oceniać na podstawie raportu przeciwnika, a straty przeciwnika na podstawie własnych danych ?)

    Brak podkreślenia roli, a nawet wykonania szańców w Falentach itd.


  3. A jakie to czasopismo?

    "Dziennik powszechny", dzięki za uwagę, edytowałem dodając tytuł (miał być wcześniej ale errare humanum est czy jakoś podobnie).

    "Dziennik powszechny" jest w internecie, w niektórych numerach naprawdę ciekawe rzeczy jak raporty czy wypisy z rosyjskich raportów dotyczących strat ich wojska w tej niepotrzebnej nam ruchawce.


  4. Jeśli przypuszczalnym udziale w PS to jakie inne można mieć przypuszczenia co to obecności zwłok tegoż murzyna na polu walki? A czy to jedyny taki przypadek?

    Piszę przypuszczalnym bo przy słowie "murzyn" redaktor pisma w którym notka się ukazała postawił pytajnik.

    A czy to jedyny taki przypadek?

    Sam jestem ciekaw-jak na razie jedyny na jaki ja natrafiłem.


  5. w antyku niewątpliwie mamy ten problem, że wiemy o ówczesnych bitwach to, że potrafiły trwać długi długi czas.

    W nowożytności także niektóre bitwy trwały niezmiernie długo.

    Chyba pod Soligeją w 425 mamy do czynienia z dość niedużymi siłami z obu stron a walki trwały od rana do nocy. Musiało to oznaczać wymianę pierwszych szeregów - nie ma możliwości by człowiek, w pełnym rynsztunku hoplity(!), był w stanie przez tak długi czas walczyć wręcz, musiano zatem wymieniać pierwszy szereg i dawać mu odpocząć. Pytanie tylko jak tego dokonywano?

    Metod jest co nieco-dwa rzuty (lub więcej), przerwy w walce, może coś jeszcze.

    Oczywiście jeśli źródła starożytne literalnie donoszą, że wymieniano pierwsze szeregi (a nie rzuty) to nie będę się kłócił. Z Twojej wypowiedzi (i bardzo ograniczonych wiadomości jakie mam na temat strarożytności) jednak wnoszę że to raczej spekulacja niczym nie poparta.


  6. A tak już na boku - przypomina mi się scena z serialu Rzym, chyba pierwszy, wejściowy odcinek - mamy bitwę między rzymianami a Galami. Jeden z głównych bohaterów jest tu szeregowym legionistą, bitwa w dużym ścisku (na moje oko zbyt dużym ale mniejsza z tym - dla mnie fajnie ukazana perspektywa bojowa i różnica w możliwościach uzbrojenia) a nasz główny bohater wyskakuje przed linie swojego szyku siejąc śmierć i zamęt w szeregach tak wroga jak i swoich. Ostatecznie legioniści go ściągnęli w tylne szeregi i trafił do karceru. Scena moim zdaniem jak najbardziej realna - ot zachowanie na polu bitwy wynikłe z emocji - ale pozbawione sensu taktycznego, za co zresztą go ukarano, ale za to nadaje posmak realności postaci i jej rzeczywistości.

    Ja w tej scenie zwróciłem uwagę na coś innego -mianowicie kontrmarsz między szeregami rzymskimi w trakcie walki wręcz !

    Nie widzę żadnej możliwości by w realnej walce coś takiego miało miejsce-nigdy nie słyszałem i nie czytałem o takim przypadku lub podobnym.

    Kontrmarsz różnymi metodami oczywiście wykonywano gdzieniegdzie ale nie w czasie zwarcia.

    Natomiast wyrwanie się żołnierza przed szereg jak najbardziej realne.

    Od kiedy harcownicy działają gdy wróg jest dwa metry przed nami?

    Trzeba było o tym wspomnieć wcześniej, jednak gdy wróg dwa metry przed nami i obie strony do siebie biegną to wyrwanie się kogoś na jedyne dwa metry przed szereg na pewno nie jest zjawiskiem niezwykłym, szczególnie w kawalerii.


  7. Przy okazji beatyfikacji Piotra Skargi w jednym z serwisów informacyjnych usłyszałem, że będzie komisja badająca relacje świadków o jego życiu i działaniach.

    Mam pewną wątpliwość czy wielu takich świadków uda się zgromadzić.

    A to w XVI i XVII w. pisać nie umieli ?


  8. Praca oparta przede wszystkim na pozycjach książkowych autorstwa innych historyków/badaczy/specjalistów-amatorów może stwarzać np. okazję do stawiania pytań, których inaczej nigdy byśmy sobie nie postawili.

    To prawda-mi np. przy czytaniu książki "Od Konstantynowa do Piławiec" przyszły na myśl pytania które wcześniej raczej nie przychodziły mi do głowy:

    -jak można na podstawie takich wypocin zrobić dyplom

    -co za debil to pisał (nawet argumentacja Górki nie była tak pokręcona, Górka przynajmniej sobie nie zaprzeczał)

    -czemu nie ma prawa które pozwala na odebranie dyplomu jeśli praca jest negatywnie zrecenzowana

    i parę innych równie pochlebnych

    Wątpię jednak by tego typu pytania posuwały naukę do przodu :)

    Dużo bardziej ambitne pytania przychodziły mi do głowy po lekturze artykułu Deca czy pracy Tomkiewicza

    Niekoniecznie trzeba zasypywać się źródłami.

    Nie chodzi o zasypywanie, tylko ułożenie faktów podanych w źródłach w harmonijną całość. Nie jest to bynajmniej proste zadanie. Biernacki np. tak był zafascynowany dotychczasową literaturą dotyczącą bitwy łojowskiej, że mimo odkrycia do swej nowej pracy źródeł które każą inaczej opisać bitwę 31 lipca 1649 roku nie zrobił tego ale zaprzeczył tym relacjom, bo nie zauważył że łączą się (wbrew temu co stwierdził) w harmonijną całość, tylko trzeba spojrzeć na nie w oderwaniu od dotychczasowej interpretacji


  9. żadne wysoko punktowane czasopismo filologiczne i tak nie opublikuje dzieła inżyniera

    Studenta politechniki publikują w czasopiśmie historyczno-wojskowym, a inżyniera by nie opublikowali w filologicznym ?

    Ktoś tu chyba nie czuje się na siłach, by uzasadnić porządnie swoje wywody :)


  10. Dziękuję za miłe słowa

    Postaram się żeby było jeszcze lepiej

    Co do tego co pisałem na forum, zdarzało mi się jeszcze parę lat temu napisać rzeczy z których nie jestem zadowolony, no ale znajomość źródeł była wtedy u mnie w powijakach, teraz np. bym nie napisał że pod Korsuniem było 7000 Tatarów (bo było coś koło 40 000 jeśli nie więcej, a do boju z tego musiało być minimum 40%)

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.