Skocz do zawartości

Roman Różyński

Użytkownicy
  • Zawartość

    1,520
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez Roman Różyński


  1. Uważasz Wałęsę za zagadkową postać ?

    Przecież to zwykłe popychadło różnych grup interesów, podobnie zresztą jak wszyscy prezydenci od wprowadzenia na ziemiach polskich tak absurdalnej formy sprawowania rządów państwem.

    Nawet (ciach...) się nie wybija bo "Komorowski" pobił go tutaj na głowę.

    Równie dobrze zamiast Wałęsy mogła urząd sprawować (ciach...) (to samo można zresztą powiedzieć o pozostałych prezydentach), dla losów kraju nie miałoby to absolutnie żadnego znaczenia.


  2. Moją skromną osobę wszakże nieco dziwi łatwowierność przyjęcia przez Romana, tudzież S. Cenckiewicza itd. wyrwanego z kontekstu zdania "Przedstawiłem tylko kapitana Graczyka, który mnie zwerbował, żeby też tam go ktoś popytał - jak to było"- za przyznanie się do czegokolwiek.

    Odbieram tę wypowiedź w kontekście czynów Wałęsy.

    Jest oczywiste, że "zwerbowanie" było w cudzysłowie,

    Może dla kogoś kto nie wie że Wałęsa to prostak (bez obrazy dla porządnych prostaków jakich wielu), dla którego użycie tak skomplikowanego tworu jak cudzysłów jest co najmniej wątpliwe.

    O wiele bezpieczniej założyć że Wałęsa po prostu się wygadał.

    a rzeczony kapitan miał świadczyć na korzyść Wałęsy.

    Dziwi mnie naiwna wiara w prawdomówność człowieka z aparatu terroru wrogiego wobec Polaków.


  3. Poza tym, jak na razie LW ma oficjalnie status pokrzywdzonego, zatem lege artis nie możemy powiedzieć, że był współpracownikiem.

    Mimo że sam się do tego publicznie przed kamerami przyznał ?

    To forum prawnicze czy historyczne, liczy się prawda czy wyrok jakiegoś (ciach...) sądu ?


  4. To nie tak.

    Może sprecyzuję kolejno.

    Mit wygląda tak że Wiśniowiecki pacyfikując ok. 28 czerwca (około bo data podana przez Maskiewicza nie jest pewna, mógł się tu pomylić o dzień w jedną lub drugą stronę) Pohrebyszcze złamał rozejm na który się zgodził Chmielnicki w listach pisanych 12 i 13 czerwca.

    W istocie 20 lub 20 czerwca rozejm ten złamał Krzywonos z Kozakami czerkaskimi atakując Tulczyn.

    Wiśniowiecki ok. 28 VI wkroczył do Pohrebyszcza, które należało do Dymitra i Konstantego Wiśniowieckich, a przed nadejściem księcia zostały zajęte przez buntowników, którzy jednak ustąpili przed Jeremim.

    Książę, będący prawnym opiekunem wymienionych książąt, przeprowadził śledztwo i winnych skazał na śmierć, były przy tym i tortury, być może m. in. te wiercenie świdrem oczu popom schizmatyckim o którym wspomniał w swym liście Krzywonos. Co do tych popów, to bywali oni prowodyrami wystąpień przeciw RPtey, więc to że jacyś spośród nich okazali się winni nie dziwi.

    Z Pohrebyszcza Wiśniowiecki wysłał na podjazd do Niemirowa Baranowskiego, ten zajął miasto (znów należące do Dymitra i Konstantego Wiśniowieckich) i zaczął tam karać ludzi ale książę ubłagany przez wysłanników z miasta miał im przebaczyć.

    Dalej książę poszedł przez Przyłukę należącą do Warszyckiego, który był jakoś spokrewniony czy spowinowacony z księciem. Zapewne dlatego książę czuł się uprawniony do wymierzenia kar także mieszkańcom Przyłuki (źródło wspomina o ucinaniu rąk). W każdym razie nic nie wiadomo o protestach Warszyckiego w tej kwestii.

    Następnie książę szedł na zachód. Jednak na prośbę wojewody kijowskiego Tyszkiewicza cofnął się w kierunku wschodnim i dał odsiecz należącej do wojewody Machnówce. Kozaków osaczono ale na prośbę wojewody wojsko zwiedziono na noc spod taboru kozackiego. Wojewoda prosił o taki odwrót gdyż bał się że później Kozacy będą się mścić na jego majętnościach położonych m. in. w tej okolicy.

    Wreszcie książę miał kazać ściąć 40 mieszczan z Konstantynowa, którzy 26 na 27 lipca dowozili żywności i inne rzeczy Krzywonosowi. Konstantynów należał do księcia Zasławskiego i jest wątpliwe by książę porozumiał się w tej kwestii z Zasławskim ale na miejscu był pułkownik tegoż Zasławskiego Krzysztof Korycki i to on zapewne dał przyzwolenie na ukaranie zdradzieckich mieszczan. W każdym razie nic nie wiadomo o pretensjach Zasławskiego do księcia w tej kwestii, a były w tym czasie między nimi dość gwałtowne spory, choćby o pobicie sługi Wiśniowieckich Domarackiego.


  5. Ciekawe, skoro to państwowe to przyzwolenie właścicieli nie byłoby konieczne.

    Może i nie, jednak książę szanował własność prywatną i gdy wojewoda kijowski nie zgodził się na trzymanie Kozaków pod Machnówką w oblężeniu, książę mając respekt na to, że właśnie Tyszkiewicz był właścicielem Machnówki ustąpił i w efekcie pułk białocerkiewski Iwana Hyry uszedł w nocy cało.


  6. Wywód mam obalać ?

    Wybacz ale to chyba jakiś żart.

    Powiem inaczej-wydarzenia 11 IX wyglądają na nagraniach na planowane wyburzenie - po porównaniu z niewątpliwymi planowymi wyburzeniami.

    W fizyce jest tak że rzeczy są tymi na które wyglądają.

    A zatem należałoby przeprowadzić bezbłędny dowód który by pokazywał że to nie było planowe wyburzenie, a właśnie efekt wstrząsu od samolotu i pożaru.

    Taki dowód wedle mej wiedzy nie istnieje, więc nie ma wątpliwości że było to właśnie planowe wyburzenie.

    Dalej nie będę się bawił w dyskusję dopóki nie zobaczę tego dowodu


  7. Chyba wiem co napiszesz o Kaczmarskim i Kniazia Jaremy nawróceniu, choć to chyba rzeczywiście jest przesadzone.

    Szczerze, nawet fajnie się tego słuchało choć to częściowo bzdury ale wykonanie kapitalne.

    Z ciekawości jak brzmiały zapisy praw w dobrach Wiśniowieckiego i jak w wilkierzach tych dwu innych miejscowości?

    Nie mam pojęcia, zresztą co to ma do rzeczy ? Za rozboje i gwałty groziły odpowiednie kary wg prawa państwowego.


  8. Romanie prowadziliśmy na tym forum na ten temat obszerną dyskusję, w której ja przeprowadziłem wywód, że opóźnienie czasu zapadania się budynku w stosunku do spadania swobodnego jest funkcją wielkości zapasu nośności konstrukcji budynku. Przy minimalnych zapasach, jak było w przypadku WTC, różnice są równie małe. Zatem i nieobserwowalne.

    Jak przeprowadzisz dowód to się pochwal, wywód nic nie znaczy.


  9. zdemaskować, zniszczyć i zetrzeć na proch jakiś mit zakorzeniony w publicznej świadomości

    Przydałoby się zniszczyć mit kontrowersyjnego, okrutnego księcia Wiśniowieckiego, który utrudniał porozumienie z chcącymi pokoju Kozakami w początkach powstania Chmielnickiego.

    Otóż w dokumentach z epoki z czasów rebelii Chmielnickiego nie ma żadnego który by przedstawiał księcia w negatywnym świetle (kontrowersje pojawiły się dopiero w pracach różnych dyletantów piszących o księciu Jeremim)

    Co do okrucieństw - Wiśniowiecki stosował przewidziane prawem kary za rozbój w dobrach swoich, swoich podopiecznych i w 2 innych miejscach ale zapewne za przyzwoleniem właścicieli, a w każdym razie bez protestu z ich strony.

    Co do pokoju -Chmielnicki 12 czerwca zgodził się na rozejm ale ten złamał już 20 czerwca Krzywonos, a Wiśniowiecki dopiero ok. 28 czerwca spacyfikował należące do swych podopiecznych Pohrebyszcze.


  10. A wy wciąż nie na temat, ja o przyspieszeniu, wy o wyboczeniu i studiach.

    Polecam- przeanalizujcie sobie kilka-kilkanaście filmów z planowanych zawaleń i obejrzyjcie bez wstępnej tezy zawalenie budynków na manhattanie 11 IX.

    Tyle wystarczy by kwestia była jasna, jeśli nie to nic nie poradzę, mądrej głowie dość dwie słowie, a głupiemu można i rok tłumaczyć i nie ogarnie.


  11. Trochę tych instrukcji czytałem, przyznam jednak że mało o tym wiem, w każdym razie nie widzę jednak żadnych przeciwwskazań wobec ich stosowania-w końcu poseł ma reprezentować ludzi którzy go wybrali a nie siebie, bez instrukcji poselskich jest to niemożliwe (co dobitnie pokazują obecne czasy). O tym że instrukcje działały poprawnie świadczy to, że podatki uchwalano wtedy w razie gwałtownej potrzeby a nie po to aby gnębić ludzi.


  12. Stal konstrukcyjna mięknie w temperaturze kilkuset °C, więc zapadnięcie się budynku o konstrukcji stalowej można wytłumaczyć płonącą benzyną. Ja sam się na tym nie znam

    Zgodzę się że się nie znasz.

    Stal mięknie tam gdzie jest podgrzewana a nie na całej wysokości budynku, a budynki (łącznie z tym w który nic istotnego nie walnęło) jak wiadomo zawaliły się z mniej więcej stałym przyspieszeniem, nie było żadnego spowolnienia upadku po dojściu do nienaruszonych działaniem temperatury warstw.

    Takie zapadniecie tłumaczy tylko i wyłącznie podłożenie ładunków przez dobrą ekipę rozbiórkową i ich odpowiednie przygotowanie do detonacji.

    w 2001 roku miałem okazję rozmawiać z fachowcami z Instytutu Techniki Budowlanej, którzy niczego dziwnego w zawaleniu się WTC na skutek pożaru nie dostrzegali.

    Toczyli z Ciebie bekę po prostu.


  13. Sejm tworzył król, senatorowie i izba poselska, tylko przedstawiciele tej ostatniej byli związani instrukcjami poselskimi. Nie działały one jednak na nich krępująco, tylko wskazywały właściwy kierunek działania i tak jedynie należy to rozpatrywać. Bez tych instrukcji posłowie mogliby się zajmować tak jak obecnie rzeczami nieistotnymi dla społeczeństwa lub mogliby mu jawnie szkodzić, psuć prawo itd. Instrukcje więc miały na działania sejmu wpływ pozytywny, a nie krępujący.

    Dyletantem jest zatem Dantyszek,

    Chodzi ci o Władysława Konopczyńskiego, który miał taki pseudonim ?

    Jeśli tak to by nie była pierwsza teza którą się skompromitował, znam też bardziej znaną jakoby w czerwcu 1648 roku Wiśniowiecki pobić się nie dał, wojny nie rozstrzygnął, a pokój uniemożliwił z Kozakami.

    Rzecz w tym, że bez posiłków RPtey wojny nie mógł rozstrzygnąć, bo jednak samo jego wojsko prywatne choć najsilniejsze z wojsk magnackich było wciąż za słabe (zwłaszcza po tragedii koruńskiej), a rozejm z Kozakami złamał nie Wiśniowiecki a pułkownik kozacki Krzywonos.

    Podobno Konopczyński zajmował się na poważnie konfederacją barską, więc w tym pewnie był dobry.

    A przecież jest oczywiste że w jednych sprawach można być expertem, a w innych dyletantem.

    Konopczyński z pewnością był dyletantem w kwestii Chmielniczyzny skoro nie rozróżniał między I a II połową XVII w. w Polsce i popisał się tezą którą wspomniałem.


  14. Śmiem wątpić, nie jest np. prawdą że sejm był krępowany instrukcjami.

    Żadne reformy nie były pilne przed zniszczeniem kraju za sprawą Jana Kazimierza.

    Stan kraju w I poł. XVII był diametralnie różny od stanu z II poł. XVII w., więc w żadnym wypadku nie można charakteryzować jednocześnie stanu kraju w tych dwóch okresach.

    Zresztą takie rzeczy jak:

    - brak trwałej władzy centralnej

    - zgromadzenia dzielnicowe ignorują postanowienia władz centralnych

    - pospólstwo gnębione przez oligarchów

    nie miały miejsca nawet w XVIII w.

    Grabieniem pospólstwa zajmowali się nieuczciwi dzierżawcy, często pochodzenia żydowskiego a nie magnaci, władza centralna była trwał-urzędy były dożywotnie, nie wiem kiedy to niby zachodził drugi punkt ?

    Te z kolei rzeczy dopiero od II poł. XVII w. się zaczęły:

    - ambasador sąsiedzkiego mocarstwa blaskiem i znaczeniem przyćmiewa władze krajowe

    - przekupstwa krajowych dygnitarzy przez obcych przedstawicieli

    - pomimo ludu o naturze żołnierskiej kraj jest bezbronny

    Wygląda to więc na tezy dyletanta. Któż to się czymś takim skompromitował ?


  15. Jest istotne czy poczta miała się poruszać w nocy.

    Jeśli nie to odpada ok. 8 godzin, w dodatku co jakieś 3 mile odpoczynek (kwadrans lub pół godziny jak wspomniałeś) i okaże się że max 15 mil można przebyć w dobę sztafetą, czyli nieco ponad 105 km, pocztą ordynaryjną wyjdzie zaledwie 14 mil (98 km), a kurierem trudno powiedzieć bo nie podałeś czasów odpoczynku dla kuriera.

    Są to więc czasy dość zbliżone do tego co znalazłem na temat przekazywania wieści w poł . XVII w.

    Jeśli natomiast poczta ordynaryjna i sztafeta końca XVIII w. działały w nocy to wyjdzie że faktycznie były szybsze od XVII wiecznej poczty, bo 24 godziny minus ok. 8 lub 16 kwadransów daje odpowiednio 20 (140 km) lub 22 mile (154 km) dla poczty ordynaryjnej bądź sztafety.


  16. Wyliczenia jakie podał Roman Różyński znacząco odbiegają od norm narzuconych zwykłej poczcie, wedle wytycznych sztafeta i poczta ordynaryjna miała się poruszać z szybkością jednej mili na godzinę, na postój (odprawienie) na stacji przeznaczonych miało być: dla sztafety piętnaście minut, a dla poczty ordynaryjnej pół godziny. Kurierzy mieli się poruszać szybciej - przewidziano dla nich trzy kwadranse na milę.

    /za: J. Piotrowski "Pocztamty i pocztmistrzowie za Stanisława Augusta" cz. II, "Biuletyn Filatelistyczny", R. IX, nr 2/24, czerwiec 1968/

    Niekoniecznie-gońcy musieli przecież spać w nocy.

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.