Roman Różyński
Użytkownicy-
Zawartość
1,520 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Roman Różyński
-
Zaporoże - do kogo było przynależne?
Roman Różyński odpowiedział secesjonista → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Czyżby ? To dlaczego na Zaporożu było tak mało ludzi ? Dlaczego nie słychać w latach 1638-1647 o wyprawach morskich przeciw wybrzeżom tureckim ? Raczej 2: wodną i lądową I pilnował całkiem nieźle o czym świadczy zaledwie garść ludzi przy Chmielnickim w początku buntu oczywiście że nie reszta służyła magnatom lub znajdowała się w regestrze, wielu ludzi nieposłusznych ( a zatem Kozaków) zamieszkiwało też po miastach ukrainy Choćby dlatego że przegnał załogę siczy, zresztą przy udziale zdradzieckich regestrowych których około połowy (1000 z 2000) zasiliło jego wojska, a jego siły jakoś od tego nie wzrosły, podobnie gdy wzmocnili go Tatarzy nadal miał garstkę Kozaków (w momencie gdy doszło do bitwy żółtowodzkiej wciąż miał w sumie niewiele ponad 1000 ludzi (800 zabrał ze sobą, kilkuset zostało na siczy). Dopiero masowe przechodzenie regestrowych na jego stronę i wejście na ukrainę osiadłą pozwoliło mu na rozbudowę wojska nawet nie wiem jak odpowiedzieć na tak krzywdzący zarzut-proponuję raczej zajrzeć do mojej książki z której łatwo się przekonasz że argumenty źrodłowe jak najbardziej do mnie docierają, niepolskie także Dlatego nie mam nic przeciwko żebyś mnie przekonał że na siczy wciąż zbiegostwo było duże w latach 1639-1637, a więc wtedy gdy sicz była kontrolowana przez polską załogę. Przypomnę tylko że dowód na współdziałanie Kozaków zaporoskich z dońskimi w tych latach nie jest bynajmniej wystarczającym argumentem gdyż po buncie 1637-1638 część Zaporożców zbiegła nad Don, podobnie współdziałanie w roku 1646 także, gdyż w tym czasie nawet wojska kwarciane z hetmanem Potockim współdziałały z Moskwą w odparciu najazdu tatarskiego i jest dość prawdopodobne że w tej pomocy udział mieli regestrowi (rzecz zapewne do sprawdzenia, chwilowo mam z tym problem bo komp mi padł) -
No to wypowiem się jako osoba której brzuchal nie rośnie-czy jem dużo czy mało. Sport uprawiam dla przyjemności-zarówno grę w nogę, jak i siatkę, jazdę na łyżwach, tańce, grę w ping-ponga (ostatnio znudziła mnie więc nie gram). Ćwiczę bardzo nieregularnie-wszystko zależy od ochoty. Zdarza mi się tydzień kiedy wyjdę na łyżwy, na piłke, 2 potańcówki, ping-ponga , na siatkę, i jeszcze na miecze, a zdarza się taki tydzień lub nawet 2 pod rząd kiedy nie robię nic w sporcie. Niekoniecznie-w pilkę gram a mecze ogłądam żadko, jesli już to skróty, siatkówki nie oglądam prawie wcale, podobnie jak i innych sportów, po prostu wolę to robić niż kibicować innym. Nigdy nie miałem pojęcia ile kalorii spalam w czasie gry w piłkę czy przy innym sporcie ani jak to wpływa na moje krążenie itd. Jakiegoś wpływu się domyslam, po tym że jestem zdrowy, mam dobre samopoczucie i nie starzeję się przesadnie szybko wnoszę że ten wpływ jest pozytywny ale nie mam czasu i ochoty żeby to sprawdzać czy to przez jakieś wymyślne gadżety typu zegarek do pomiaru pulsu czy w artykułach naukowych.
-
Zaporoże - do kogo było przynależne?
Roman Różyński odpowiedział secesjonista → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
To zawsze to oczywsta nieprawda. Przykładowo w latach 1638-1648 porządku na Zaporożu pilnowała załoga polska Kudaku i jeden z pułków regestrowych (na zmianę) z polską gwardią pułkownika. Dzięki temu udało sie zapobiedz zbiegostwu na Zaporożu. W efekcie Chmielnicki startował z 300 (Kochowski) lub 500 (Potocki) ludźmi,którzy gdzieś tam się zdołali uchować (choć część tych 300 czy 500 to zapewne zbiegli z Chmielnickim regestrowi czehryńscy) -
Maskiweicz też jest wiarygodny ale niektore wydarzenia (zapewne pod wplywem upływu lat) przedstawione są u niego nie do końca prawidłowo-weźmy np. rzekome rady woj. kijowskiego by nie kończyć taboru Krzywonosa. Owszem, takie rady były, ale pod Machnówką. Pod Konstantynowem prawdziwy powód wstrzymania się z atakiem taboru podaje jeden z listów w ktorym jest mowa o tym że Kozacy w noc po pierwszym starciu okopali się w taborze.
-
Ja tu nie widzę sprzeczności-ot, po prostu birbant i hulaka wygrywał bitwy Chyba nikt nie zaczyna od źródeł, w końcu trzeba najpierw się dowiedzieć gdzie co szukać, a opracowania są jakby bardziej dostępne, a przynjamniej były jeszcze jakiś czas temu To niestety prawda. Sam tak kiedyś miałem i czytając później źródłowe opisy bitwy kłuszyńskiej nie mogłem się wyzwolić spod wpływu wizji Podhorodeckiego, dopiero lektura prac Radoława Sikory wybitnie mi pomogła-teraz z zasady nie wierzę w przebieg wypadków przedstawiony przez opracowania Mam inny pogląd na ten temat-zakładając z góry że autor wydarzenia nie wiedział co było przestajemy być historykami i zamieniamy się w bajkopisarzy. Na własny użytek przyjąłem zasadę, że źródła które się wyraźnie nie wykluczają uzupełniają się-nie wiem czy jest taka zasada w metodologii ale na pewno być powinna Nie wiem jak historycy piszący o powstaniu listopadowym , które tak lubisz a o którym i ja czasami coś tam przeczytam ale w przypadku Chmielnicczyzny czytając niektóre opracowania mogę stwierdzić że historyk który opisywał dany temat powinien znaleźć sobie inne zajęcie. Weźmy dwa tak skrajne przypadki jak Olgierda Górki i Damiana Płowego. Górka wyraźnie był specjalistą w ignorowaniu źródeł które nie pasują do jego tezy-efekt: do dziś wielu historyków powtarza bezkrytycznie jaka to jazda tatarska była znakomita w bitwie w otwartym polu, dla odmiany-pisał że to czy tamto kłamie i tp. Nieważne że to niby kłamliwe źródło było potwierdzone przez 2 czy 3 niezależne relacje. Podobną metodologię przyjął Płowy w niedawno wydaje książce Od Konstantynowa do Piławiec-w "pracy " tej na każdej czy niemal każdej stronie można znaleźć błędy merytoryczne, które świadczą o nieznajomości źródeł przez autora. O ile bowiem jeszcze Górka źródła znał to Płowy już wolał przepisać bezmyślnie to co znalazł w opracowaniach dodając do tego swoje opinie a raczej odgrzewając tezy Górki Słyszałem że w metodologii jest zupełnie przeciwna zasada-im źródło bliższe czasowo i geograficznie opisywanym wydarzeniom tym bardziej wiarygodne. Najlepsza jest więc relacja spisana na gorąco przez uczestnika opisywanego wydarzenia Niestety nie wszyscy historycy o tym wiedzą-taki Płowy przedstawia np. bitwę pod Konstantynowem na podstawe opowieści Maskiewicza, zamiast spisanego kilka dni po bitwie i potwierdzonego w każdym szczególe przez inne relacje (tych wcale nie zna) listu Osińskiego.
-
Polska agresorem? Dlaczego to nas ciągle atakowali a nie my ich?
Roman Różyński odpowiedział forami → temat → Historia ogólnie
no i pięknie-zobaczmy zatem jak wyglądały podobne fakty W 1792 r. władze polskie były bardziej spolegliwe wobec agresora niż w latach 1648-1651 W efekcie Polska przestała istnieć, a w latach 1648-1651 tylko została mocno osłabiona. Inna sprawa że w tych latach gdyby np. w 1651 r. król robił nadal to co w 1649 to nietrudno sobie wyobrazić że szlachta mająca dosyć tego zawiązuje rokosz i oprócz walk z buntownikami kozackimi dochodzi jeszcze wojna domowa. A skoro nie ma Beresteczka to z pewnością Moskwa zaatakuje szybiej niż w realu co najmniej o rok. Do wypowiedzenia wojny zresztą mało co nie doszło już w 1650 roku. To oczywiście nie dowodzi, że gdybyśmy się bardziej podkładali to byłoby jeszcze gorzej ale łatwo sobie wyopbrazić negatywne efekty większego podkładania się, jeśli się bierze pod uwagę jakiekolwiek podobne sytuacje. Skoro kol. jancet widzi cokolwiek co mogłoby pójść lepiej gdyby władze Polski w tym czasie bardziej się podkładały buntownikom to prosze o szczegóły, bo moja wyobraźnia nie potrafi wygenerować nawet pomysłu co mogłoby pójść lepiej w tej sytuacji -
Polska agresorem? Dlaczego to nas ciągle atakowali a nie my ich?
Roman Różyński odpowiedział forami → temat → Historia ogólnie
A zatem uważasz że Zaporoże wchodziło w skład Litwy, Prus Książęcych, Kurlandii czy jeszcze innego członu Rzeczypospolitej który nie leżał na terytorium samej Polski? Proponuję spojrzeć na mapy i zauważysz wtedy łatwo że Zaporoże to jak najbardziej tereny Polski. W ten sposób to każda rzecz jest dyskusyjna. Byli dyletanci tacy jak Olgierd Górka czy niedawno Płowy którzy wypocili paszkwile na księcia Wiśniowieckiego przypisując mu zdradę, brak autorytetu, niekompetencję jako wodza itd itd. Czy to znaczy że ich poglądy są warte uwagi ? Może i tak ale tylko po to żeby ich zjechać za totalną ignorancję w temacie A przy okazji natura uwagi ogólniejszej-to że jakiś temat jest dyskutowany w gronie ignorantów kiedy nauka już dawno znalazła odpowiedź na dręczące rozmówców wątpliwości świadczy nie o dyskusyjności poddanej w temacie pod rozwagę kwesti a raczej o niewystarczającej wiedzy uczestników dyskusji No więc skutki były ze wszech miar negatywne, wręcz tragiczne, więc jak można pisać bzdury że większa spolegliwość mogłaby przynieść korzyść ? Może jeśli dla kogoś korzyścią byłoby jeszcze większe okrojenie i wyludnienie Polski niż to się faktycznie stało to jest to jakaś korzyść ale na pewno nie dla Polski a jej sąsiadów i też niekoniecznie wszystkich -
Polska agresorem? Dlaczego to nas ciągle atakowali a nie my ich?
Roman Różyński odpowiedział forami → temat → Historia ogólnie
Zaporoże nic nie uznawało-to po prostu była część polskiego terytorium Dyskusyjne jedynie dla kogoś kto nie zna dobrze tego fragmentu historii-rebelię należało dla dobra kraju po prostu stłumić A co do spolegliwości-jej efektem były Piławce, ugoda zborowska, białocerkiewska i Batoh ze żwańcem, dalszymi konsekwencjami była agresja Rosji i Szwecji Bardziej spolegliwym się być nie dało-niestety polityką Polski kierował wtedy imbecyl Ossoliński, jeden z dwóch najgorszych polskich władców, a na dokładkę trafiły się miernoty na stanowiskach hetmanów-nieudacznik Potocki i niewiele lepszy-choć równiez beznadziejny Kalinowski -
Mapy i kartografia doby RON
Roman Różyński odpowiedział Nabuchodonozor → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Znalazłby się ktoś kto używał ich jeszcze w XXI w. Szczerze powiedziawszy mapę nr 2 w swojej książce odrysowałem z Mapy generalnej Ukrainy, pozostałe z map topograficznych z 20-lecia Nawiasem mówiąc jak widzę mapy RON dotyczące połowy XVII w. i porównuję je z Beauplanowymi to mi się granice województw nie zgadzają -
W Polsce rycerstwo było jeszcze w XVII w. choćby husaria. Za koniec rycerstwa uznałbym raczej początki XVIII w. Zważywszy na to że podział na epoki jest czysto umowny trudno się temu dziwić
-
W przypadku walk pod Łubniami Plewczyński bazuje na swoim artykule ze SMHW, niestety fatalnym. Umieściłem garść uwag tu jako strategik: http://www.historycy...pic=82218&st=30 tu dodam że nie zauważyłem w artykule ani w III tomie żadnego potwierdzenia źródłowego na trójkątny tabor. Jak na razie jedyny trójkątny tabor jaki znam to polski nad Żółtymi Wodami A tu parę moich uwag do Obertyna: http://forum.histori...ek-plewczynski/
-
Żółte Wody - Korsuń 1648 - Witold Biernacki
Roman Różyński odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Czasy nowożytne
O pijaństwie Potcokiego donosił też niezależny od Maskiewicza Jerlicz. Ale mniejsza z nim. Odnieśmy się do samego Maskiewicza, a dokładniej skąd mógł wiedzieć o przebiegu bitwy, bo to jest istotne. Otóż nazajutrz po bitwie pod Jahotynem dołączył do ksiećia Polanowski będący towarzyszem książęcej chorągwi kwarcianej, następnie inni których Maskiewicz już niestety nie wyliczył. Ten wymieniony informator wydaje się jednak dobry. Chorągiew husarska Wiśniowieckiego znajdowała się bowiem w wojsku kwarcianym i mogła być na tyle blisko hetman Potockiego, że Polanowski mógł widzieć karetę w której jechał pijany hetman. Maskiewicz mógł też czerpać informacje od Aleksandra Zamoyskiego, strażnika koronnego, który był pod Korsuniem ,a później walczył i pod Machnówką i Konstantynowem. Wg Jaskólskiego chorągiew Pna Strażkia jechała po prawej stronie taboru jako pierwsza. Co prawda sam Jaskólski także był strażnikiem ale wojskowym, więc jeśliby chodziło o jego chorągiew powinno być napisane "Pna strażnika wojskowego". Jeśli informatorem Maskiewicza był więc Zamoyski to informacja o pijaństwie hetmana jest właściwie pewna. Co prawda spisane relacje uczestników nie potwierdzają tego faktu ale rozważmy je po kolei: -relacja muszkietera-pochodzi od dragana z regimentu Denhofa który bronił tyłu taboru którym dowodził hetman polny, Potocki był w czele taboru -Krzysztof Rajecki bronił prawego boku taboru -Sieniawski bronił tyłu prawego boju taboru, Nie ma więc powodu by odrzucać informację o pijanym hetmanie. Zresztą pijany czy nie, pozwolę sobie zacytować to co przekazał starosta lwowski na temat przyczyn klęski korsuńskiej „to poszło za zlą radą y malem Sercem Jeo. Msci Pana krakowskiego [czyli kasztelana krakowskiego Mikołaja Potockiego], który gdy by był serca nie traciel a trwal na dobrym mieyscu, kiędy sie byli okopali, y mieli munitią Woienną takze zywnośc na dwa albo na trzy miesiące mogli sie bronic y wstręt nieprzyiacielowi uczynicz a to osobliwie musieli by beli Tatarzy ustąpic z pola. Ale Jeo. Msc P. krakowskiey nie chciał słuchacz rady Starego Zolnierza ale osob nie wiadomych, ustąpil z lego mieysca na gorze tylko Tuborem sie okrywszy” co do Tatarów, to w dniu dzisiejszym nie mógłbym już się zgodzić z argumentami p. Witolda. No ale od 2010 r. dowiedziłem się dść sporo o Tatarach. Podane przez źrodła pod Korsuniem 40 000 jest jak najbardziej do przyjęcia, z tym że do boju mogło być około 1/3 lub niewiele więcej -
Obertyn 1531 - Marek Plewczyński
Roman Różyński odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Czasy nowożytne
tylko z pozoru Usytuowanie polskiego taboru jest tu zniekształcone. Wg planu z ksiąg hetmańskich Sarnickiego (publikowanego przez Czołowskiego w kwartalniku historycznym z 1890 r, t. 4, Czołowski zresztą mając ten plan także, nie wiedzieć czemu zniekształcił szyk polski): -brama tylna skierowana była ku lasowi, (u Czołowskiego i Plewczyńskiego stoi prostopadle do tego stanowiska) -boki taboru zawierające bramy były szersze od tych bram pozbawionych (zupełnie odwrócone proporcje u Plewczyńskiego) -obóz polski nie leżał przy samym lesie ale w pewnym oddaleniu od niego, na tyle dużym że Wołosza która wjechała nam na tyły miała tu miejsce do szykowania się. Fantazją jest także podana przez Plewczyńskiego na 300 liczba wozów polskich, a siły mołdawskie nie wiedzieć czemu obniża Plewczyński do 17 000, gdy tymczasem Czołowski podaje źródło określające je na ponad 20 000 już pod samym Obertynem. Z tym że źródło to nie mówi o tym że tylu było ludzi do boju, a zatem liczbę tę należy jak się zdaje odnieść do ogółu wojska wroga wraz z ciurami obozowymi. Trochę to smutne, bo w ten sposób zwycięstwo polskie wydaje się mniej okazałe, zwłaszcza że ciurowi mogli stanowić około połowy armii. -
To możliwe, wiele dokumentów ma bardziej rozbudowane kopie niż te powszechnie znane. Przykładem tego jest m . in. jeden z diariuszy zbaraskich. Niestety pełniejszą jego wersję poznałem już po napisaniu książki ale mniejsza z tym Porównywałem Kroniki Konfliktu i odpowiedni fragment Długosza i szczerze powiedziawszy wcale nie jestem przekonany o tym że Długosz korzystał z kroniki, czy też innej redakcji tego tekstu. Jest co prawda nieco elementów współnych ale myślę że na tyle mało że można te dwie rzeczy traktować jak niezależne źródła, przynajmniej przy znanej obecnie redakcji kroniki konfliktu. nie można, ale można do fragmentu Długosza opisującego te same wydarzenia tego nie twierdziłem Po prostu bardzo często się zdarza tak że historycy wymyślą sobie że jakieś źródło jest niewiarygodne bo : ... i tu następują popisy ignorancji zazwyczaj A potem wychodzą na jaw 3 lub 30 źródeł które potwierdzają to co było w tym jakoby obalonym przez historyków. Oczywiście wiele razy spotkałem się z błędnymi danymi w źródłach przy czym niejednokrotnie były to jedynie błędy kopistów a wlaściwa wersja znajdowała się w innej kopii tegoz dokumentu. Oczywiście nie zawsze tak było, więc nie mam zamiaru bynajmniej twierdzić że to co Długosz napisał jest święte
-
Dzięki za namiary jednak jestem trochę zawiedziony Liczyłem na to ż podasz przykłady które osobiście zaobserwowałeś przeglądając Długosza i porównując jego wersję z przedstawioną w innych źródłach czy raczej tłumaczeniach źródeł z tych czasów Moje wątpliwości na temat wynikają z tego że miałem okazję porównać Długosza z Kroniką konfliktu odnośnie Grunwaldu i nie zauważyłem żadnych sprzeczności-obie wersje za to się uzupełniają
-
Czy mógłbyś podać jakieś przykłady plotek, krzywdzących opini i przeinaczeń-oczywiście zweryfikowane na podstawie źródeł a nie domysłów historyków? (tak z 5 chociaż)
-
Sprzedam bądź kupię - wydawnictwa, starocie itp.
Roman Różyński odpowiedział ciekawy → temat → Hyde park
Mam kilka egzemplarzy swojej ksiązki do sprzedania, jakby ktoś zapomniał tytułu: M. Rogowicz, Bitwa pod Zbarażem 1649, Oświęcim 2013 cena 40 + przesyłka (najtaniej zwykły ekonomiczny za 7 zł lub droższa opcja) więcej info na prv -
Rzeczpospolita Trojga Narodów
Roman Różyński odpowiedział Pancerny → temat → Wazowie na tronie polskim
Chciałbym spytać z jakiego źródła ta liczba ? Bo ja wiem że podwójne podymne wg obliczeń z 1651 lub 1652 roku (dokument jest bez daty między dokumentami z roku 1651 i nastepnego) mogło dać (zakładając naturalnie kontrolę polską tych terenów): 1. na Czernichowszczyźnie-9068 2. na Kijowszczyźnie-82207 3. w Bracławszczyźnie-63248 fl i 15 groszy (za: BUWr.rkps 1949, 440, k.487'.) Złotówka za podwójne podymne oznacza 1 dom, a więc razem na Ukrainie dotaniemy w tym czasie 154 523 domy. No i tu zaczynają się szacunki. Czy liczymy 6 głów na dom, czy może 7,5. W pierwszym przypadku dostaniemy 927 138 ludzi, w drugim 1 158 922,5 osoby. Tak czy siak daleko od 2,2 mln. Zdaję sobie sprawę że przed wybuchem buntu mogło być na tych terenach więcej osób, bo pewne straty zadali wybierający intensywnie z tych okolic jasyr Tatarzy zaraz po klęsce korsuńskiej. Część ludności wyczesali buntownicy. Jednak po tym tereny tych województw były wyjątkowo spokojne. Dopiero w 1651 r. Polacy wkroczyli na Kijowszczyznę, miała też wtedy miejsce zaraza. Nie wiem jednak czy oszacowanie powstało na podstawie danych jeszcze sprzed buntu czy już po oszacowaniu strat. -
Rzeczpospolita Trojga Narodów
Roman Różyński odpowiedział Pancerny → temat → Wazowie na tronie polskim
Każde źródło jest subiektywne tak że to żadne argument. Zwłaszcza gdy dziesiątki niezależnych źródeł mówią to samo. A co do tych biednych chłopów-to akurat na Ukrainie byli raczej dość zamożni, fakt-że biedniejsi od szlachty i żydów, więc sukces buntowników zapewne bardzo wielu z nich zachęcił do rabunków. Tu się mogę zgodzić, że obok narodowości na zdradę miejscowej ludności wpływ miała chęć rabunku bogatszych od siebie Ja prawdopodobnie natknąłem się na taki przypadek. Niestety nie mam całkowitej pewności że chodzi o kozaków. W każdym razie z 300 jeźdźców wysłanych na podjazd przez Koniecpolskiego w okolice Tulczyna w czerwcu 1648 tylko 100 wróciło, a reszta w większości przeszła do Krzywonosa-tylko nie wiem czy w czasie przegranego starcia tulczyńskiego 21 czerwca czy po nim. udowodnić może nie, w każdym razie o znacznym powiększeniu liczby ludności na terenach Zadnieprza należących do Wiśniowieckiego i pustyniach na Zadnieprzu w końcu XVI w. informuje rozdział V biografii Wiśniowieckiego autorstwa Tomkiewicza, skądś te tysiące ludzi musiały przybyć Nie mógłbym. Wygląda na to że niezbyt logicznie się wyraziłem Oprócz niebycia Polakiem do zdrady może skłonić także łapówka lub przymus. Część szlachty z terenów opanowanych przez Chmiela dołączyła do niego ze względu na zagrożenie życia własnego lub/i własnych rodzin. Ale w walce prawie nigdy się wielkich strat nie ponosiło, dopiero w pościgu , a jakoś nie wydaje mi się by Tatatrzy zrezygnowali z wejścia na konie gdy już musieli uchodzić. Domyślam się że o stratach tatarskich (tak wielkich jak przedstawiłeś) donieśli Moskale a nie Tatarzy ? A może było faktycznie tak że z uczestników wyprawy tylko 1/3 wróciła na Krym. Problem jednak polega na tym, że na Krymie przebywało mniej więcej 30-40 % wojowników tatarskich, reszta więc nie miała powodu wracać na Krym tylko do swoich siedzib, np. Budziaku, Dobrudży, okolic Azowa itd. -
Rzeczpospolita Trojga Narodów
Roman Różyński odpowiedział Pancerny → temat → Wazowie na tronie polskim
kiedyś też tak myślałem ale zakładając że źródła nie kłamią zmieniłem zdanie. różnice narodowościowe miały olbrzymie znaczenie. Pisał o tym Ostroróg w kontekście zdrady draganów nad żółtymi Wodami. Pisali i inni, niepojono się np. tym że w załodze pieszej w Kamieńcu Podolskich na 200 ludzi 130 lub 140 (w 2 wersje tego samego listu różnia się cyfrą) to Rusini "najwięksi zdrajcy". ?Bar np. został wzięty przez zdradę Rusi, podobnie wcześniej Połonne, gdzie miejscowa załoga pieszo-dragańska liczyła aż 1200 a przeszła w większości jeśli nie w całości na strone Krzywonosa Dla prównania w Barze było na załodze 200 draganiej ale przysłanej z ziem rdzennych przez królewicza Karola, ci walczyli do końca. Podobnie do końca walczyli dragani kwarciani a ci z wojsk prywatnych, zaciągani na ukrainie często przechodzili na stronę wroga. Wyjątkiem były tu 2 kompabie Wisniowieckiego broniące Niemirowa ale nie wiem czy czasem ich postawa nie wynikała z dużej ilości przybyszów z głębi Polski na tereny Wisniowiecczyzny i tego że sporo się ich trafiło w tych dwóch kompaniach (tego akurat nie wiem ale to mozliwe) -
Rzeczpospolita Trojga Narodów
Roman Różyński odpowiedział Pancerny → temat → Wazowie na tronie polskim
Najdurniejszy pomysł o jakim słyszałem. Tereny kijowszczyzny były słabo zaludnione dopuki nie zaczęła tam napływać ludnośc z głębi Polski. W momencie wybuchu Chmielniczyzny an tych terenach było mnóstwo Polaków-zarówno szlachty, jak i zbiegłych na słobody chłopów. Byli też Żydzi, Ormianie (garstka) , Wołosi (właściwie to Mołdawianie), Tatarzy (też garstka). O wiele lepiej było stawiać kościoły katolickie i kolegia jezuickie co zresztą robiono i przeminiać powoli ten kraj w typową polską prowincję. Wojsko i tak musiało stale przebywać na tych terenach żeby bronić przed ordą. Przypomnę że przed znacznym powiększeniem regestru kozackiego powstania wybuchały o wiele mniej dynamicznie. Pierwsze stłumiły wojska prywatne wsparte pospolitym ruszeniem bez udziału kwarcianych, druge rozwijało sie powoli gdy Polacy byli na wyprawie Wołoskiej. Po powrocie uporano się z nim bez większych problemów. Prawdziwym problemem byli więc Kozacy regestrowi, gdy było ich stosunkowo dużo i wobec tego stanowili element zapalny. Najlepszym rozwiązaniem było niewątliwie zlikwidowanie regestru kozackiego. Kozacy byliby wtedy o wiele bardziej rozproszeni ( w różnych wojskach prywatnych w których zawsze było ich sporo) a nie zebrani w kupie A co do twoich mrzonek to całe szczęście polskie elity działały wtedy głównie na rzecz Polski i nikomu tak durne pomysły nawet nie przyszły do głowy. A skoro nie przyszły to kto miałby je realiozować ? -
Rzeczpospolita Trojga Narodów
Roman Różyński odpowiedział Pancerny → temat → Wazowie na tronie polskim
A jednak robiono to wczęśniej. Dlaczego więc siłowa kontrola tego terenu nie miałaby być skuteczna w razie stłumienia rewolty ? Takim krokiem była unia brzeska W tym czasie nie było żadnej Rusi Kijowskiej tylko województwo kijowskie a obok bracławskie będące jak najbardziej pełnoprawnymi komponetami RP. Lepszym pomysłem było zlikwodawanie autonomii schizmatyckiej przez podporządkowanie kleru greckiego Rzymowi i stąd unia brzeska właśnie. Jak niby obaliłeś te 300-500 ludzi których zdołał zebrać Chmielnicki na początku buntu na Zaporożu ? To są liczby wprost ze źródeł a nie z moej fantazji. Jak widać Kudak i załoga siczy w marę skutecznie zapobiegły zbiegostwu. Zdanie Cefalego może dotyczyć jedynie wojsk prywatnych. Może pewne nieporozumienie z tymi Kozakami ale na pewno znaczną część wojsk magnackich stanowili Rusini (niekoniecznie zaraz Kozacy choć zapewne w znacznej mierze) już dawno przestałem wierzyć w bajki. Mogli zostać pobici ci Tatarzy z Turkami ale wycięcie w 2/3 armii konnej, mającej kosz a nie standardowy tabor to po prostu rzecz absolutnie niemożliwa -
mnie w każdym razie nie, tak podziałał tylko Sienkiewicz co widać, co prawda trochę się interesuję i dymitriadami (raczej drugą) i powstaniem 1863 ale mniej niż latami ogniomieczowymi Może by ankiete zrobić-kto od czego zaczął, jestem ciekaw wyników. O co tu by spytać ?: Sienkiewicz, Jasienica, Davies, Wołoszański. Jakieś jeszcze pomysły ? niezwrócona uwaga przyjęta do wiadomości nie wiedziałem że internet tak postarza, dobrze że to nie przytrafia mi sie w realu-na imprezach dziewczyny odejmują mi 5 lat,
-
Sprawy tajemnicze, okupacja 1939-45
Roman Różyński odpowiedział marcin29 → temat → Polska podziemna i okupacja
Zyskali możliwość śmierci głodowej na swoim skrawku, słaby to zysk moim zdaniem Kiedy byli przed uwłaszczeniem pod władzą pana, co prawda musieli odrabiać pańszczyznę ale w razie jakiejś klęski żywiołowej, nieurodzaju, padnięcia ostatniej krowy itd pan nie zostawiał ich na pastwę losu: dał zboże, krowę itd. Pańszczyzna wiązała się z czymś co dziś nazywamy pomocą socjalną z tym że bez zbędnej biurokracji, powodującego straty przepływu pieniądza i td. To jednak nie to samo.W I WŚ tworzono w armiach zaborczych osobne polskie oddziały. W Wehramchcie II-wojennym Polacy o ile sie orientuję byli wcielani do niemieckich jednostek Jedynie w sierpniu 1939 w takim ustawieniu wojsk żeby przetrzymać do rozwinięcia się ofensywy francuskiej. Później musiałby zdarzyć się cud, a raczej cała seria cudów. Powiedzmy tak: 1. Niemcy musieliby rprzegonić Rosjan gdzieś między Moskwę i Ural, zadając im znacznie większe straty niż w realu a następnie przystąpić do eksterminacji Rosjan 2. Alianci powinni zyskiwać na zachodzie znaczną przewagę. 3. Niemcy powinni osłabiać siły na wschodzie i przesyłać je na zachód ale na tyle małe by Rosjanie nie byli zdolni do udanej kontrofensywy 4. Front niemiecki na zachodzie musiałby się załamać szybciej niż na wschodzie, a najlepiej tylko na zachodzie, przy wyrównanej sytuacji na wschodzie 5. alianci powinni przeć na Berlin a następnie nad Odrę 6. osłabione siły granizonowe w Polsce powinny zostać w momencie przejścia przez aliantów odry zaatakowane przez AK i wzmocnione przez polskie oddziały walczące przy boku aliantów. Wracająca z Rosji armia niemiecka powinna skapitulować przed aliantami Cóż, mało prawdopodobny przebieg wydarzeń ale tak mogło się też zdarzyć. -
Oj słabo z logiką u secesjonisty słabo, czy nienawiść do mnie to powoduje ? Ale będę miły i objaśnię: -czy to że czytałem Wojnę domową z Kozaki i Tatary Twardowskiego (wydana w 1683 r) na studiach oznacza, że studiowałem około 1703 roku ? Nie mam pojęcia które wydanie tej słabizny miałem w rękach, w każdym razie nie nowsze niż to z 1999, choć raczej z 1994 (jakoś mi się kojarzy że czytałem je wcześniej niż w 7-8 klasie) A co do Wołoszańskiego-oglądałem za młodu sensacje XX wieku i muszę przyznać że podobały mi się. Z jednego z odcinków dowiedziałem się np. że Polacy urzywali w wojnie 1939 nie tylko koni i piechurów ale także tankietek opancerzonych, bo wcześniej to myślałem że kawalerią na czołgi szarżowali W każdym razie jeśli chodzi o popularyzację histroii w Polsce to pierwszy jest Sienkiewicz (dla osób które intereują się czymś innym niż 2 ostatnie wojny Ś), potem Jasienica. Dla czasów nowszych Czterej pancerni i sensacje Wołoszańskiego (te telwizyjne, nie wiem jak książkowe) W moim przypadku zacząłem od Sienkiwicza, później był Jasienica, dlaej Podhorodecki, wreszcie sięgnąłem do ambitniejszej literatury i źródeł. Jeśli chodzi o czasy współczesne to Wołoszański, Anatomia boju (ksiązka o bitwie pod Mokrą) , fragmenty książek o tematyce ruchu oporu pod okupacją, przy czym nie pamiętam tytułów. Nie zauważyłem żeby Davies wzniósł cokolwiek do popularyzacji w Polsce-gdybym zaczął od Bożego igrzyska wątpię czy interesowałbym się obecnie historią. No i nie znam nikogo kto interesuje się historią a zaczynałby od Daviesa Z ciekawości-czy znacie duzo takich osób co zaczeły spotkanie z historią od Daviesa i się tym zainteresowały ?