-
Zawartość
4,612 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Furiusz
-
Może nie tyle przedkłada co referuje. Poza tym czemu nie może się zgadzać z autorem?
-
Tzw more danico w tym konkretnym przypadku powinno być raczej tłumaczone jako zwyczaj skandynawski - b to było określenie zbiorcze używane na Skandynawów w części państw Europy Zachodniej. To tak jako ciekawostka, natomiast co ważne i interesujące - nie jesteśmy do końca pewni co znaczy more danico. Część badaczy utrzymuje, że chodzi o konkubinat, część że o porwanie panny młodej a część jak l.P. Raynolds, Marriage in the Western Church. The Christianization of Marriage During the Patristic and Early Medieval Periods, Leiden 2001 (Brill) s . 112 uważa, ze to po prostu inna forma prawna kontraktu małżeńskiego wywodząca się z tradycyjnego prawa skandynawskiego a nie z prawa rzymskiego-kościelnego. Innymi słowy chce widzieć małżeństwo more danico jako formę świeckiego kontraktu małżeńskiego w odróżnieniu od kościelnego aktu. Kiedyś spotkałem się nawet z ideą, że zwyczaj małżeństwa more danico to wymysł albo późniejszych normańskich kronikarzy albo wręcz pomysł wiktoriańskich historyków ale teraz już nie pamiętam kto i gdzie mi to sugerował. Tak czy siak nawet jeśli zwyczaj jest w pełni historyczny i kiedyś zrozumiemy w pełni co określano w ten sposób to należy pamiętać, ze niekoniecznie był to zwyczaj powszechny dla całego świata germańskiego. Bo musimy coś zrobić z ideami Friedelehe i Muntehe które regionalnie nieco się różniły - R.M. Karras, The history of marriage and the myth of Friedelehe, " Early Medieval Europe" t.14 z.2 (2006) s. 119-151. Tym samym nie można mówić o jakiejś jednej kompletnej ciągłości zwyczajów małżeńskich w świecie germańskim i tym bardziej o tym, że Dobrawa znając owe zwyczaje (różne regionalnie) postanowiła wzmocnić swoją pozycję poprzez wymuszenie przyjęcia chrześcijaństwa przez mieszka pozwalając mu jednocześnie na pozostanie przy poligamii dzięki tolerancji czy akceptacji kościoła dla mare danicus - jakkolwiek rozumianego. Po prostu misz masz który na tak wielu etapach jest zwyczajnym myśleniem życzeniowym i co najwyżej domysłami, że ejst po prostu mało prawdopodobny. Jego matka w ogóle żoną księcia nie była. To pierwsze, drugie jego nielegalne pochodzenie było podnoszone. Po trzecie jego prawo do tronu wsparł ojciec który wyznaczył go na następce przed wyjazdem do Jerozolimy w 1035. Kościelnymi hierarchami którzy wsparli go w walce był jego wuj Robert czy król Francji. Śmierć arcybiskupa Roberta w 1037 to początek chaosu. Wilhelmowi - mimo problemów z pochodzeniem - pomógł przede wszystkim król Henryk jak np podczas bitwy pod Val-ès-Dunes w 1047 - także kilka rzeczy się w Twoim twierdzeniu nie zgadza. Hierarchia kościelna też niekoniecznie była pozytywnie nastawiona do Wilhelma jak np arcybiskup Rouen - Mauger. Pierwszoplanowe z perspektywy dzisiejszej Francji czy Wielkiej Brytanii - tak. Z naszej perspektywy ważniejsze były państwa na południu (Czechy) i zachodzie (cesarstwo). Dania mogła być i była widziana jako sojusznik wobec zagrożenia ze strony cesarstwa ale to cesarstwo było punktem odniesienia, to tam jeździli nasi władcy, to tam trzymano Bolesława etc. Przy czym racz pamiętać, ze kontrolowaliśmy jedynie niewielki odcinek tej drogi - inne władztwa na tym szlaku niekoniecznie były nam przychylne. Dodatkowo o naszych siłach morskich w tym czasie to my zasadniczo nic nie wiemy.
-
Euklidesie - przykro mi ale nie wiesz. Kościół odrzucał zasadniczo od początku poligamię. Tak podaje Tertulian, Euzebiusz z Cezarei i wielu innych. Możesz zajrzeć np 1 Tm 3.2 - Biskup więc powinien być nienaganny, mąż jednej żony2, trzeźwy, rozsądny, przyzwoity, gościnny, sposobny do nauczania (...) czy List do Tytusa 1.6. W średniowieczu natknięto się na nowych pogan spoza świata rzymskiego i rozpoczęto ich chrystianizację, pojawiła się więc potrzeba ponownego rozpatrzenia sposobu chrystianizacji, nieco odmiennego od tego znanego z antyku bo i rzeczywistość uległa zmianie ale nie ma mowy o tym by Kościół porzucił swoją naukę. Faktem jest, że stare zwyczaje głęboko tkwiły w świadomości Skandynawów i ich wykorzenienie zajęło jakiś czas tym niemniej kościół nie uznał czegoś takiego jak duński model. Mówi się o nim bo w latach 1074 - 1154 bodaj wszyscy królowie duńscy doszli do tronu jako nieprawowici spadkobiercy - bastardowie (by użyć słowa spopularyzowanego przez GoT), synowie konkubin. Nie było to jednak akceptowane czy uznawane przez kościół. Było faktem wynikającym z tradycji - liczne konkubiny były elementem wskazującym na prestiż arystokraty czy władcy, były sposobem wzmacniania więzi wewnątrzpaństwowych etc i stąd były elementem faktycznie egzystującym. Tak jak dzisiaj rozwód - ludzie w Polsce się rozwodzą, nie oznacza to jednak, że Kościół akceptuje taki stan rzeczy. Najłatwiej będzie zajrzeć do Women and Gender in Medieval Europe: An Encyclopedia pod red. M. Schaus np s 523-525. Jest tam też kilka propozycji co do dalszej lektury nie ma sensu się powtarzać. Można też zajrzeć do ksiązki pod zbiorczą redakcją: P. Andersen, K. Salonen, H. Møller Sigh, H. Vogt, Law and Marriage in Medieval and Early Modern Times: Proceedings of the Eighth Carlsberg Academy Conference on Medieval Legal History 2011, DJØF, Kopenhaga 2012, zwłaszcza artykułu I. Dubeck o konkubinacie w Danii. To strony 111 - 125 i odnosi się autorka głownie do prawa Jutlandzkiego z 1241 roku w myśl którego niesformalizowany związek między kobietą a męzczyzną, po trzech latach wspólnego pożycia automatycznie staje się małżeństwem. Trochę ciężko powiedzieć co myślał na ten temat współczesny kościół, natomiast jest pewne, że Knud Mikkelsen z 2 połowy XV wieku odrzucał to prawo jako konkubinat z punktu kościelnego ale jednocześnie uznawał taki związek za małżeństwo. Nieco ambiwalentnie więc ale mimo wszystko negatywnie. To co ważne dla Twojej wypowiedzi to to, że kościół tolerował do pewnego stopnia konkubinat w Danii ale czynił to ze względu na istniejące tam wewnętrzne, specyficzne dla regionu, tradycje których nie udało się łatwo wykorzenić. Nie powinniśmy więc mówić, ze kościół sam w sobie tolerował owe zwyczaje a raczej, że był zmuszony je tolerować. Co więcej zwyczaj jutlandzki niekoniecznie musiał mieć wpływ na postawę Dobrawy bo niekoniecznie musiała ona być świadoma jego istnienia. Pamiętajmy też, że mówimy o czasach w którym religijność była traktowana nieco poważniej niż dzisiaj gdzie ludzie w poniedziałek potrafią być ateistami by w święta pójść ze święconką do kościoła tylko po to by w następnym tygodniu zostać rodzimowiercami albo wyznawcami jedi.
-
Czemu nie? Został wicepremierem, w dodatku Polska się nie zawaliła. Jest cała masa polityków, osób dobrze wykształconych, które tego co on osiągnął - nie osiągnęły. By wymienić - choćby Jerzy Wenderlich czy Borys Budka (choć minister to jednak nie wicepremier) więc trzeba mu przyznać, że udało mu się. Wielu innych którzy zaczynali Samoobronę RP razem z Andrzejem Lepperem - np Janusz Bryczkowski, Andrzej Supron (kandydował kiedyś z Samoobrony), Genowefa Wiśniowska i inni nigdy nie osiągnęli tej pozycji i rozpoznawalności co Andrzej Lepper. Można go lubić lub nie, oceniać jego przekonania źle lub dobrze ale fakt jest faktem jako polityk osiągnął całkiem wysoką pozycję. No ale dobra to współczesne porównanie więc niech będzie, że kontrowersyjne. Zatem B. Śliwiński, Leszek, książę inowrocławski (1274/1275 - po 27 kwietnia 1339), Kraków 2010, s.36 wskazuje, że książę ów był piśmienny. Jak na owe czasy osiągnął więc całkiem niezły poziom edukacji władcą był jednak takim sobie - znany jest z oddania ziemi michałowskiej Krzyżakom (choć niekoniecznie oceniany powinien być za to aż tak negatywnie jak jest oceniany, ot praktyka tamtych czasów), po czym kilka lat spędził w niewoli czeskiej tylko by ostatecznie abdykować i żyć w klasztorze. Jako władca był więc co najwyżej średni - mimo wykształcenia.
-
Dajmy pokój panu Janickiemu - fakty są takie - Mieszko I zarządzał sporym terytorialnie państwem zanim poznał Dobrawę i się z nią ożenił a więc zanim mogła ona mieć jakikolwiek na niego i jego politykę wpływ. Mieszko w orbicie zainteresowań cesarskich pojawia się na początku lat 60tych X wieku wraz z konfliktem z Wichmannem, ekspansją Polan na zachód etc. Nie ma zatem powodów by robić z niego nieudacznika tak militarnego jak i politycznego. Jednocześnie czeska księżniczka mogła być lepiej wykształconą od Mieszka osobą. Andrzej Lepper do matury nie przystąpił politykiem był całkiem niezłym i zbudował sobie całkiem silną pozycję. Pamiętając o tym, że Mieszko swoją pozycję zbudował jeszcze przed chrztem (albo odziedziczył) nie ma powodu by na siłę szukać kogoś z jego otoczenia kto poprowadziłby go za rękę przez trudy zarządzania państwem - czy znał to z doświadczenia czy też nauczył go tego ojciec - nie ma znaczenia, na pewno wiedział jak sobie poradzić w rzeczywistości 2 połowy X wieku na ziemiach centralnej Europy.
-
Powiedzmy inaczej - Janicki powołuje się tu niemal w 100% na Thietmara. Podałem już w którym miejscu teraz zacytuje dla ułatwienia rozmówcom - Dlatego przedstawię resztę czynów znakomitego księcia Polan Mieszka, o którym pisałem szeroko w poprzednich księgach. W czeskiej krainie pojął on za żonę szlachetną siostrę Bolesława Starszego, która okazała się w rzeczywistości taką, jak brzmiało jej imię. Nazywała się bowiem po słowiańsku Dobrawa, co w języku niemieckim wykłada się: dobra. Owa wyznawczyni Chrystusa, widząc swego małżonka pogrążonego w wielorakich błędach pogaństwa, zastanawiała się usilnie nad tym, w jaki sposób mogła by go pozyskać dla swojej wiary. Starała się go zjednać na wszelkie sposoby, nie dla zaspokojenia trzech żądz tego zepsutego świata, lecz dla korzyści wynikających z owej chwalebnej i przez wszystkich wiernych pożądanej nagrody w życiu przyszłym Umyślnie postępowała ona przez jakiś czas zdrożnie, aby później móc długo działać dobrze. Kiedy mianowicie po zawarciu wspomnianego małżeństwa nadszedł okres wielkiego postu i Dobrawa starała się złożyć Bogu dobrowolną ofiarę przez wstrzymywanie się od jedzenia mięsa i umartwianie swego ciała, jej małżonek namawiał ją słodkimi obietnicami do złamania postanowienia. Ona zaś zgodziła się na to w tym celu, by z kolei móc tym łatwiej zyskać u niego posłuch w innych sprawach. Jedni twierdzą, iż jadła ona mięso w okresie jednego wielkiego postu, inni zaś, że w trzech takich okresach. Dowiedziałeś się przed chwilą, czytelniku, o jej przewinie, zważ teraz, jaki owoc wydała jej zbożna intencja. Pracowała więc nad nawróceniem swego małżonka i wysłuchał jej miłościwy Stwórca. Jego nieskończona łaska sprawiła, iż ten, który Go tak srogo prześladował, pokajał się i pozbył na ustawiczne namowy swej ukochanej małżonki jadu przyrodzonego pogaństwa, chrztem świętym zmywając plamę grzechu pierworodnego. I natychmiast w ślad za głową i swoim umiłowanym władcą poszły ułomne dotąd członki spośród ludu i w szatę godową przyodziane, w poczet synów Chrystusowych zostały zaliczone. Ich pierwszy biskup Jordan ciężką miał z nimi pracę, zanim, niezmordowany w wysiłkach, nakłonił ich słowem i czynem do uprawiania winnicy Pańskiej. I cieszył się wspomniany mąż i szlachetna jego żona z ich legalnego już związku, a wraz z nimi radowali się wszyscy ich poddani, iż z Chrystusem zawarli małżeństwo. Potem urodziła zacna matka syna, bardzo do niej niepodobnego, sprawcę zguby wielu matek, którego nazwała imieniem swego brata Bolesława (...). To tutaj Dobrawa jest tą która zasadniczo nawraca Mieszka, namawia go i poświęca siebie dla większego dobra. Podobnie Gall Anonim I.5 - Mieszko objąwszy księstwo zaczął dawać dowody zdolności umysłu i sił cielesnych i coraz częściej napastować ludy [sąsiednie] dookoła. Dotychczas jednak w takich pogrążony był błędach pogaństwa, że wedle swego zwyczaju siedmiu żon zażywał. W końcu zażądał w małżeństwo jednej bardzo dobrej chrześcijanki z Czech, imieniem Dąbrówka. Lecz ona odmówiła poślubienia go, jeśli nie zarzuci owego zdrożnego obyczaju i nie przyrzeknie zostać chrześcijaninem. Gdy zaś on [na to] przystał, że porzuci ów zwyczaj pogański i przyjmie sakramenta wiary chrześcijańskiej, pani owa przybyła do Polski z wielkim orszakiem [dostojników] świeckich i duchownych, ale nie pierwej podzieliła z nim łoże małżeńskie, aż powoli a pilnie zaznajamiając się z obyczajem chrześcijańskim i prawami kościelnymi, wyrzekł się błędów pogaństwa i przeszedł na łono matki-Kościoła. Znowu to Dobrawa namawia Mieszka do przyjęcia chrztu ale traci role inicjatorki. W wersji Thietmara Dobrawa zostaje żoną poganina którego potem nawraca, co więcej pobierają się w Czechach. W wersji Galla mieszko pojął Dobrawę dopiero po chrzcie (albo w dniu chrztu) i stało się to w Polsce. Natomiast Widukind to najwyżej źródło pośrednie - chodzi o jego wzmiankę dotyczącą potyczki z 967 między Wichmannem a Mieszkiem gdzie Mieszko nazwany jest amicus imperatoris suponuje się z tego, ze w tym momencie musiał on być już ochrzczony bo inaczej nikt nie poważyłby się nazwać poganina przyjacielem chrześcijańskiego cesarza.
-
Wymień źródła współczesne do chrztu Mieszka które omawiają sprawy miejscowych, dla ziem polskich, plemion. Thietmar - bardziej zainteresowany naszymi sprawami daje już jako taki opis historii chrztu - IV. 55-56. Brak źródeł z 2 poł X wieku nie upoważnia nas do snucia zbyt daleko idących wniosków. Tylko jeśli jesteś turbosłowianinem i wierzysz, że Mieszko władał Wielką Lechią. Powiedz mi kto był na chrzcie Mendoga (jest tak mało świadków, że niektórzy uważają, że samego chrztu nie było), Kto chrzcił Haralda Sinozębego i był obecny przy tym wydarzeniu oraz jakie są głowne źródła do tego wydarzenia i jak bardzo się różnią. Podaj kto był obecny przy chrzcie i kto chrzcił Olofa Skötkonunga i jakie źródła nam o tym opowiadają.
-
Kompania wschodnioindyjska
Furiusz odpowiedział masurian → temat → Gospodarka, handel i społeczeństwo
Umówmy się Euklidesie - nazwa Kompania wschodnioindyjska jest dość łatwa do wymyślenia, więc nie tylko Francuzi na to wpadli Mamy East India Company (EIC) łamane na Honourable East India Company (HEIC) czyli brytyjski odpowiednik mamy Svenska Ostindiska Companiet czyli SOIC czyli szwedzki odpowiednik powstały w XVIII wieku, mamy Ostindisk Kompagni Duńczyków z XVII wieku mamy Vereenigde Oost-Indische Compagnie czyli holenderskie VOC i wreszcie Companhia do commércio da Índia Portugalczyków z XVII wieku - Kieniewicz nieco o tę ostatnią w swojej pracy zahacza. swoją drogą Colbert dokonał fuzji kilku istniejących wcześniej francuskich kompanii handlowych - Compagnie des Indes Orientales z czasów Henryka IV Burbona czy Compagnie de Chine utworzonych w 1660 i przez to francuska Kompania chińska jest starsza niż utworzone przez Colberta Compagnie française pour le commerce des Indes orientales utworzona w 1664 roku. Jakkolwiek mój francuski jest bardziej niż słaby temat mnie nieco zainteresował i coś tam poszukałem na ten temat, być może jest w Polsce niezła praca P. Haudrère, Les Compagnies des Indes orientales : Trois siècles de rencontre entre Orientaux et Occidentaux (1600-1858), Paryż 2006 - ja czytałem jedynie ksero udostępnione przez znajomego. https://abpo.revues.org/96 Natomiast wiem, że w Krakowie w bibliotece UJ jest książka, M. Morineau, Les grandes Compagnies des Indes orientales (XVIe-XIXe siècles), Paryż 1999 - nie czytałem jej jednak więc się nie wypowiadam. -
Kompania wschodnioindyjska
Furiusz odpowiedział masurian → temat → Gospodarka, handel i społeczeństwo
Jeśli idzie o Holendrów to bodaj T.A. Dzwonkowski, Pamiętniki czyli Pamiątka po ojcu dla Józefy z Dzwonkowskich Komornickiej, Warszawa 1985 służył u nich. Do tego L. Tomanek, Polak z XVIII stulecia w służbie holenderskiej. "Kurier Literacko-naukowy" r. 1929 nr 6 oraz J. Reychman, Polacy w obcej służbie kolonialnej w Indiach XVIII w., "Sprawy morskie i Kolonialne" z.1 (7) 1936. Zawsze warte polecenia jest też praca prof Kieniewicza, Faktoria i forteca (handel pieprzem na Oceanie Indyjskim i ekspansja portugalska w XVI wieku) głownie dla opisanych mechanizmów - całkiem przydatnych nawet dla ludzi zainteresowanych bardziej antykiem. -
Mysle, że poza terenami kolonizacji brytyjskiej za wiele tego nie będzie - ja bym się zastanowił czy jest jakaś szansa by szczątki Galatów przetrwały dłużej niż XI wiek? Ostatnim człowiekiem który odwoływał się do tej tradycji był chyba Roussel de Bailleul. Nie wiem tylko czy to nie archaizowanie nowego tworu i dorabianie historii - ciekawe jednak czy gdzieś w górach - jak na Krymie Goci - nie przetrwały jakieś izolowane grupy Celtów.
-
Szukam opisów walk w których uczestniczyli spieszeni dragoni. Teoretycznie ten rodzaj wojsk przeznaczony był do takiej walki ale jak do tej pory nie spotkałem się z takimi opisami, ktoś coś zna?
-
Dziękuję.
-
Podobna symbolika państwowa (i miejska)
Furiusz odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Historia ogólnie
Zależnie od epoki - pojawia się masowo tak naprawdę dopiero na monetach Justyniana II i to też nie wszystkich - dopiero tych z początku VIII wieku, bodaj od 705 AD. Na monetach tego wladcy z końca VII wieku mamy bardziej standardowy krzyż - tak jak np na tej monecie 9w ręku władcy): Innymi słowy dopiero po wygnaniu zaadoptował tą wersję jak tu: Chodzi o krzyż po prawej od portretu władcy z legendą PA(X) (bo x ledwo czytelny), cesarz to ten pan który ma na głowie loros. Natomiast ten drugi to Chrystus Pantokrator - tak dla uzupełnienia. Dość ciekawe czemu dopiero po powrocie Justyniana pojawia się taki krzyż. Ciekawostka jest taka, ze wedle legendy ponoć właśnie taki krzyż miał dać Stefanowi węgierskiemu papież. -
Zapraszam do dyskusji na wymieniony w tytule temat. Wbrew pozorom nie jest to takie oczywiste a najważniejsze w sumie pytanie to od kiedy możemy mówić o wojnie morskiej?
-
Tak nie na logikę a na dane - Gorm Stary, pierwszy w pełni historyczny król Danii, podejrzewany jest o jakieś związki z Anglią, tak podaje np Saxo, Adam z Bremy, wspominki w sagach etc. Wszystko to na poły mityczne, Harald Sinozęby jednak już całkiem na poważnie zaangażował się w walkę o Norwegię. mieszkańcy Norwegii mieli wtedy dość dobre kontakty z Anglią, więc już z tego powodu wiedza Haralda na temat spraw Angielskich musiała być całkiem dobra. Już więc z racji podoboju Norwegii miał on ludzi znający sytuacje w Anglii, tamtejsze warunki naturalne etc. Wywnioskować z tego, ze Mieszko miał taką samą wiedzę jak Swen co do sytuacji w Anglii to spore nadużycie. Swenowi było to zwyczajnie potrzebne - tak kierował swoją ekspansją, tak wskazywała historia (Eryk Krwawy Topór został obalony gdy sprowadzono pretendenta z Anglii) - dla niego była ta wiedza zwyczajnie niezbędna. Dla Mieszka już jednak niekoniecznie. Po co się tym zajmowac miał skoro nic mu to nie dawało a musiał zając się ważniejszymi sprawami. Gregski Masz ciekawe wnioski. Kto zatem założył państwa arabskie? Przecież oni też w pół wieku z maleństwa na Półwyspie Arabskim rozlali się po całym Bizancjum. Przecież kalifat Umajjadów nie przetrwał nawet stu lat. Marbod i jego państwo znaczącą siłą stali się dość szybko a trudno doszukać się u niego jakiejś obcej 9zapewne rzymskiej) grupy która stworzyła państwo. Miał umiejętności które nabył w Rzymie i je wykorzystał, nie ma jednak niezbędnej konieczności pojawienia się obcego ludu czy obcego wojska.
-
Nie twierdze, ze nie miał żadnej wiedzy - twierdze, że najprawdopodobniej jego wiedza na temat sytuacji politycznej na wymienionych przeze mnie obszarach była mglista i mniejsza niż jego wiedza na temat własnego bezpośredniego zaplecza. Istniały - głównie jako kontr balans względem państwa Ottonów. .Na przykład historycy francuscy podają że w sierpniu 1069 roku za panowania króla Danii Swena Estrithsona, flota polsko-duńska złupiła Anglię. No cóż to muszę zwątpić w poziom naukowy historyków francuskich - choć mam niejakie przeczucie, ze to nie ich wina a jedynie Twojej pamięci. W 1069 Anglosascy poddani Wilhelma Zdobywcy zbuntowali się a Swen II Estrydsen wysłał im pomoc, Popierał niejakiego Edgara Æthelinga - nic nie zdziałał, po tym jak Wilhelm zajął York zadowolił się łapówką i cofnął swoje poparcie. Rabowanie, palenie, łupienie i takie tam Duńczycy pozostawili Wilhelmowi. Wątpię też by w 1069 Bolesław Śmiały wsparł flotą Swena. Miał wtedy dośc sporo walk czy to z Czechami rok wcześniej czy to na Rusi i raczej nie mógł sobie pozwolić na zaangażowanie w Anglii. Pewnie mylisz coś i chodzi o Kanuta. Jakbyś nie zauważył to podpowiem - jest różnica między XI a VIII wiekiem dość spora nawet. dodatkowo w VIII wieku nie ma mowy o jednym państwie pod tytułem Anglia a o licznych królestwach, to też trochę zmienia sytuacje. Tak więc co ma jedno do drugiego? naprawdę a skąd ten fakt znamy?
-
Podobna symbolika państwowa (i miejska)
Furiusz odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Historia ogólnie
To gdy idzie o podobną symbolikę państwową - w centralnej Europie dość prominentne miejsce zajmuje orzeł - i Prusy i Austria i Polska i Rosja używały tego symbolu. -
Tyle ciekawostek, że nie wiem od czego zacząć. Pół wieku to dość sporo by stać się państwem na tyle silnym by w warunkach dużego rozdrobnienia politycznego i niezbyt dużej gęstości zaludnienia stać się liczącym się regionalnie graczem. Przecież Krzyżakom też zajęło jakieś pół wieku - od pokoju w Dzierzgoniu do zajęcia Gdańska - by stać się znaczącym graczem regionalnie a podobnych przykładów jest przecież więcej. To nie jest tak, że te plus minus (raczej plus) 50 lat to mało. Wątpię też by Mieszko orientował się jakoś bardzo w zawiłościach polityki ziem francuskich, wysp brytyjskich czy szeroko pojętej Italii. Orientował się w polityce regionalnej obejmującej spory obszar ziem - fakt, ale to była zwyczajnie konieczność i oczywistość. Tak i dziś możesz się nie interesować i nie orientować w polityce europejskiej ale ludzi w powiecie będziesz znał - bo z nimi masz kontakt gdy załatwiasz formalności. niezła ciekawostka to, że wikingowie nie kremowali zwłok. Ibn Fadlan (a więc X wiek) by się z Tobą nie zgodził, Generalnie we wcześniejszych epokach było dość prosto - prości ludzie mieli pochówki kremacyjne, w jakiś sposób niezwykli (wodzowie, wróżowie, czasem kobiety o statusie specjalnym) pochówki szkieletowe. W połowie VI wieku zaczęło się wiele zmieniać, np na Jutlandii dalej dominowały groby ciałopalne a na Zelandii dalej było bardzo dużo pochówków szkieletowych, Potem jednak wszystko zaczęło ciążyć ku birytualnej formie (w znaczeniu groby zarówno ciałopalne jak i szkieletowe na jednym cmentarzu z powodów innych niż bogactwo), pojawiają się też zróżnicowane formy pochówków - zwłaszcza w Norwegii, Wątpię by ktokolwiek rozważał na poważnie możliwość odróżnienia tzw Wikinga od Słowianina na bazie tego czy pochówek jest kremacyjny czy nie. trochę grobów szkieletowych też jest np w Bodzi, tym niemniej nie ma powodu by uznać, że na naszych ziemiach koniecznie muszą być pochówki szkieletowe by mówić o Wikingach. W całkiem nieodległej części Rosji leży stanowisko w Kaup/Wiskiauten, gdzie mamy wikińskie pochówki zarówno szkieletowe jak i inhumacyjne, przy czym te szkieletowe są zdecydowanie mniej liczne. Część miała tez zawierać kości końskie co jest nieco zagadkowe. Więcej szczegółów nie podam bo stanowisko znam jedynie z wystąpienia pewnej Rosjanki na konferencji bodaj w Amsterdamie sprzed paru lat. Tak czy siak - nie trzeba pochówków szkieletowych by mówić o pochówkach wikingów, zwłaszcza wojowników, na co wskazuje właśnie Kaup/Wiskiauten położone całkiem blisko naszych ziem.
-
Z domu przywiozłem kilka butelek wódki, którą szczęśliwie przekradłem do akademii i Niemców poiłem. Nie ma narodu, co by tak polubił wódkę jak Niemcy, ma ona dla nich urok wielki, jak ją poznają i zakosztują. J. Rogoyski, Pamiętniki moje, Warszawa 1972 s.35 - rzecz dzieje się w kolegium Terezjanum w Wiedniu w 1830 roku.
-
Podobna symbolika państwowa (i miejska)
Furiusz odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Historia ogólnie
Do symboliki państwowej zalicza się flaga? Bo generalnie niemal wszystkie państwa słowiańskie mają kombinacje trzech kolorów - niebieski, biały i czerwony (Rosja, Czechy, Słowacja, Serbia, Chorwacja, Słowenia), wybija się Polska, Białoruś i Ukraina - przypadek :P. -
W tomie są wspomnienia Jana Zbrożka który pisze, że w starciu pod Panasówką brał udział inny Węgier - major Niari. s.295
- 3 odpowiedzi
-
- powstanie
- obcokrajowcy
- (i 7 więcej)
-
Węgrzy - Pamiętnik kapelana księdza Serafina Szulca [w:] Zapomniane wspomnienia, pod red. E. Kozłowski, Warszawa 1981 s,122 Węgier, stojący na pikiecie, nie rozumiejąc innego prócz madziarskiego języka, nie chciał wpuścić do obozu obywatela, a zatrzymując go, przypadkiem wystrzelił i ranił swojego konia. Do tego w tejże samej relacji - Pomiędzy nimi [poległymi w starciu pod Stefankowem] był dzielny młodzieniec, Niemiec, rodem z Wiednia, nie mówiący wcale po polsku. - s. 127
- 3 odpowiedzi
-
- powstanie
- obcokrajowcy
- (i 7 więcej)
-
Miał też żonę Czeszkę, może usłyszał coś od niej albo od kogoś z jej orszaku? może ktoś w tym orszaku miał tak na imię? Siostra Bolesława miała na imię Świętosława - dość podobne imię. Innymi słowy nie ma powodu by koniecznie wiązać owo imię z jakimkolwiek wpływem wielkomorawskim bo Mieszko miał kontakty z Czechami (choćby żoną) oraz nie ma dowodu na to, że miejscowi Słowianie nie znali tego imienia.
-
Uzbrojenie polskich oddziałów w powstaniu styczniowym
Furiusz odpowiedział secesjonista → temat → Powstania
Cynk zabrany dobrze sprzedał kupcom szląskim do Bytomia, sprowadził puszkarzy i zaczął lać baterię armat. s.91 Pamiętnik kapelana księdza Serafina Szulca [w:] Zapomniane wspomnienia, pod red. E. Kozłowski, Warszawa 1981 -
Nie dragoni ale spieszona kawaleria Gdy noc nadeszła, wysłali 20 kawalerzystów pieszo pod Łazy na samą kolej przeciw kozakom patrolującym przy kolei. s 64 oraz Kozacy na pozostałych we wsi rzucili się całą siłą, nasi zleźli z koni i ogniem zza płotów ich odpędzili. s.66 I. Aramowicz, Marzenia. Pamiętnik o ruchu partyzanckim w województwie grodzieńskim w 1863 i 1864 roku [w:] Zapomniane wspomnienia, pod red. E. Kozłowski, Warszawa 1981