-
Zawartość
4,612 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Furiusz
-
Pierwotne kontakty słowiańsko-germańskie w ujęciu językoznawczym
Furiusz odpowiedział Sędzimir → temat → Ziemie polskie od wędrówki ludów do panowania Mieszka I (IV w. - ok. 960 r.)
Ja nie bronie tezy o słowiańskim pochodzeniu kultury przeworskiej Nie zgadzam się, wystarczy wziąć do reki Tacyta by przekonać się, że Rzymianie mieli dobre rozeznanie w tym co dzieje sie w Europie Środkowej - wystarczy przytoczyć historię Marboda - jak chcesz jutro albo w środę mogę napisać więcej. To było niezbędne - nie tylko szło o szlak bursztynowy co o zabezpieczenie imperium - jeśli nie wiemy co dzieje się na przedpolach limesu i zapleczu owego przedpola to jak mamy zapobiegać inwazjom? Nota bene podział ów o którym wspominam pojawia się u Jordanesa. To samo co z Marbodem - chodzi o kulturę czerniachowską - powstała w wyniku nasuwania się kultury wielbarskiej na tereny stepów ukraińskich gdzie doszło do zmieszania jej z kulturą sarmacką. Wpływ na etnogeneze Słowian to długi temat - kiedyś w ZSRR uważano w ogóle, że ta kultura to Słowianie. Ze względu na pierwotną wspólnotę i na to, że potem byli oddzieleni od reszty Słowian. Ich leksyka może mieć spore znaczenie gdy bada się zapożyczenia językowe. -
Pierwotne kontakty słowiańsko-germańskie w ujęciu językoznawczym
Furiusz odpowiedział Sędzimir → temat → Ziemie polskie od wędrówki ludów do panowania Mieszka I (IV w. - ok. 960 r.)
Tak jak myślałem czyli: - datowanie oparte o działalność Cyryla i Metodego. - istnieją dialekty przed IX wiekiem (czyli istnieje już jakiś podział językowy - pytanie kiedy zapoczątkowany i czy aby poświadczony podział na Sklawinów i Antów nie może być tego elementem?) - jer w języku polskim miał zaniknąć w XI wieku ale tu się nie będę spierał nie wiem skąd to mi w głowie utknęło - rozchodzenie się Słowian utrudnia przenikanie do języka nowych słów tzn - ok ci Słowianie którzy zawędrowali na Kretę i założyli Sklavokampos mogli się spotkać z jakimiś kreteńskimi dialektami greki i nawet przejąć jakieś z niego słowa tyle, że szansa, że to słowo dotarło potem do Słowian na terenie Mazowsza zmniejsza się wraz z odległością geograficzną. Ty, o ile dobrze zrozumiałem, mówisz o tych słowach gockich które występują w całej słowiańszczyźnie - logiczne, że powinny były one raczej przeniknąć do prasłowiańskiej wspólnoty językowej gdy ta zajmowała jeszcze dość niewielki i ścisły geograficznie obszar tak by pozostawać z sobą w żywych kontaktach. Gdy Słowiańszczyzna rozlała się na tereny od Moskwy po berlin i od Gdańska po Peloponez jest takie zapożyczenie mniej prawdopodobne - bo i odległość geograficzna większa. -
Pierwotne kontakty słowiańsko-germańskie w ujęciu językoznawczym
Furiusz odpowiedział Sędzimir → temat → Ziemie polskie od wędrówki ludów do panowania Mieszka I (IV w. - ok. 960 r.)
Pytanie czy jesteś w stanie to wykluczyć? Chyba jednak coś zostawiła, na pewno nazwy miejscowe jak Kaledonia czy Londyn. No dobra jakie to zabytki. Dwa jak wyliczyć interwał czasowy między rozpadem pierwotnej wspólnoty prasłowiańskiej a datą powstania owych zabytków? Trzy uwzględniasz tu języki bałtyjskie? -
Pasterstwo i transhumancja
Furiusz odpowiedział Furiusz → temat → Starożytność (ok. 3500 r. p.n.e. - 476 r. n.e.)
To może jeszcze jeden ciekawy tekst związany z pasterstwem. D. Mlekuž, Who were the Cyclopes? Odyssey and Neolithic, Eneolithic and Bronze Age pastoralists from the east Adriatic coast and Dinarides [w:] Scripta praehistorica in honorem Biba Teržan, 2007, s.69-83 Autor proponuje 9 rozdział Odysei, ten w którym Odyseusz trafia do Cyklopów, odczytać jako specyficzna opowieść etnograficzną która nazywa etnografią mityczną. Nie chodzi bowiem o poszukiwanie, gdzie konkretnie owi Cyklopi mieszkali ale o próbę odczytania treści tego rozdziału jako przekazu etnograficznego opartego o doświadczenia greckich żeglarzy którzy na krawędziach świata greckiego spotykali się z ludami absolutnie dla nimi dziwnymi i obcymi. Opozycja jest bowiem bardzo wyraźna: - Grecy jedzą produkty zbożowe, Cyklopi mięso surowe i mleko - Grecy czczą bogów i znają prawo gościnności, Cyklopi bogów nie czcza i prawa gościnności nie uznają - Grecy uprawiają ziemię, Cyklopi nie - Grecy żyją w miastach, Cyklopi w jaskiniach Po analizie tej części eposu doszedł on do następujących wniosków na temat organizacji społeczeństwa Cyklopów: - byli pasterzami (wyraźnie jest to powiedziane w Odysei) - wysoce wyspecjalizowanymi (hodują wyłącznie owce i kozy) - byli społeczeństwem silnie zatomizowanym (Polifem żyje sam) - wykorzystywali naturalne schroniska skalne (Polifem żyje ze swoimi stadami w jaskini) - organizacja polityczna istniała wyłącznie na poziomie samopomocy ale o ograniczonym charakterze (inne Cyklopy przybywają na wołanie o pomoc Polifema ale szybko wracają do siebie) - nie znają prawa gościnności Wedle autora odpowiada to tzw carnivor pastoralism opisanemu przez Ingolda. Ma to sens o tyle, że model ten rzeczywiście zakłada silnie wyspecjalizowane pasterstwo konkretnego gatunku, z niewielkimi stadami - bez specjalnej możliwości rozwoju wielkościowego stada (ograniczenia czy to wynikłe z uwarunkowań środowiska naturalnego, czy z innych przyczyn). To z kolei prowadzi do silnej atomizacji społeczeństwa i braku tzw prawa gościnności - nikłe podstawy bytowe nie pozwalają na gościnność bo brakuje odpowiednio dużych nadwyżek żywnościowych. To samo blokuje tez rozwój struktur politycznych - do ich powstania niezbędne są bowiem jakieś nadwyżki umożliwiające utrzymywanie takich struktur. Dalej kompiluje to autor z materiałami archeologicznymi z jaskiń gór dynarskich z późnego neolitu, eneolitu i epoki brązu. Dochodzi do przekonującego wniosku, że zbliżone społeczności mogły żyć w tych rejonach. Byli to wyspecjalizowani pasterze - na ich stanowiskach odkrywane są niemal wyłącznie kości małych przeżuwaczy, jaskinie służyły zarówno jako obiekty mieszkalne jak i zagrody, których pozostałości to nie tylko warstwy czyszczeń (usuwanych pod ściany jaskiń warstewek zwierzęcych odchodów, co jakiś czas wypalanych) ale i murki tworzące zagrody. O sezonowości aktywności świadczy choćby profil uboju - na jednych stanowiskach odkrywane sa przede wszystkim kości osobników w wieku około natalnym do 1.5 miesiąca a bez osobników w wieku 2-6 miesięcy, podczas gdy na innych brak jest kości osobników w wieku do 2 miesięcy a za to są kości osobników w wieku 2-6 miesięcy. Ciekawa sprawa. -
Jakość mieczy barbarzyńskich w epoce żelaza - od okresu lateńskiego do okresu wędrówek ludów
Furiusz odpowiedział Sędzimir → temat → Inne cywilizacje
To się zdecyduj mój drogi Żeby coś uznać za stal musisz mieć prócz ferrytu jeszcze perlit. a twierdziłeś, ze nie mogły być hartowane bo nie są ze stali i nie mają odpowiedniego nawęglenia które sam określiłeś na 0.2% (a chyba juz wykazałem, że odpowiednie nawęglenie było). Tyle, ze to nie jest gotowy produkt - a skoro bada się zabytki, to chyba jest to źródło lepsze niż wyniki eksperymentów archeologicznych gdzie nie do końca jesteśmy pewni jak przebiegał sam proces - na co wskazuje praca doktorska która cytowałem w tym wątku albo tym o wytopie żelaza. -
Pierwotne kontakty słowiańsko-germańskie w ujęciu językoznawczym
Furiusz odpowiedział Sędzimir → temat → Ziemie polskie od wędrówki ludów do panowania Mieszka I (IV w. - ok. 960 r.)
Dyskusje o wielbłądach prosiłbym kontynuować tutaj - Wielbłądy w europejskiej części Imperium Romanum - Furiusz Pytanie jest raczej takie czy te różnice były widoczne - dziś chyba w sumie wiemy, ze koty pochodzą od felis s. lybica, pytanie czy gdy nasi przodkowie spotykali się z kotami udomowionymi byli w stanie je odróżnić na pierwszy rzut oka od kota dzikiego czyli żbika? Chodzi Ci o badanie czaszek czy o nieliczne badania paleoDNA? łacinę wpleć jeszcze raz przed Germanami Nie wiem o czym teraz mówisz? Silne podobieństwo języków słowiańskich do siebie wzajem czy dalej jesteśmy na wyspach brytyjskich? -
Ja jestem daleki od używania zbitki ludność jakaś (narodowość/etnos) genetycznie bo dla mnie to zwyczajnie nic nie znaczy, pytanie bowiem czy etnos/narodowość to to samo co zapis genetyczny? No ale to OT. Mnie ciekawi co innego, skoro wiemy, że Dilmun był pod władzą Seleucydów, ba stacjonować tam miał garnizon macedoński. Ciekaw jestem jak głęboko w półwysep arabski sięgały aspiracje Seleucydów, ale to znów off top P. Kosmin, Rethinking the Hellenistic Gulf: The New Greek inscription from Bahrain, "Journal of Hellenic Studies" t.133 (2013), s.1-19
-
Pasterstwo i transhumancja
Furiusz odpowiedział Furiusz → temat → Starożytność (ok. 3500 r. p.n.e. - 476 r. n.e.)
To ma sens. Jeśli mam być szczery - to moim zdaniem żaden. To głęboko zakorzeniony mit wynikły z tego, że jeśli ludy rolnicze - które wszak pisały historię - spotykały się z koczownikami, to najczęściej na stopie wojennej - czy to wypchnięci przez inne plemiona, czy to zmuszeni nieurodzajem, w każdym razie gdy na horyzoncie rolników pojawia się nowe plemię koczownicze to dlatego, że szuka nowych ziem do osiedlenia się. Wiadomo, że to osiadłym rolnikom i tworzonym przez nich organizmom politycznym nie odpowiada i dochodzi do wojny. Dlatego koczownicy zaczynają się nieodłącznie kojarzyć z konfliktem wojennym i zniszczeniami. W naszym przypadku swoje jeszcze zrobili Tatarzy. Tyle, że gdyby wziąć całokształt to nie wiem czy to rolnicy nie okazaliby się bardziej wojowniczy. Pewnie tak - podobnie jak osioł czy wielbłąd. Niby dodał mobilności ale tak po prawdzie - co hodują koczownicy? Bydło, owce i kozy. To zwierzęta które co najmniej raz na dwa dni trzeba napoić, więc też jakoś specjalnie nie potrzeba nie wiadomo ile chodzić. PS - temat jest o pasterstwie i transhumancji więc koczownicy w pełni się w nim łapią. -
Dziwna tradycja łączenia sportów. Nie chodzi mi o to, że byli bokserzy czy byli zapaśnicy próbowali swoich sił w mma czy coś podobnego. Chodzi o łaczenie sportów absolutnie różnych. Dla przykładu - Quade Cooper 10 i 12-13 gdy gra w rugby, reprezentant kraju w tym sporcie, ma na swoim koncie także dwie, udane, profesjonalne walki bokserskie. Liam Messam - 6-7 (rwacz) w rugby, też reprezentant kraju, ma na koncie 1 profesjonalną walkę, zresztą tę samą na której walczył inny bokser reprezentujący All Blacks - Sonny Bill Williams w rugby na pozycjach 11-14 (skrzydłowy i środkowy ataku). Messam w swoim debiucie walczył z Rhysem Sullivanem - zawodnikiem którego można nazwać zawodowym przegranym - 4 walki, wszystkie przegrane, z czego trzy razy walczył w debiutach innych zawodników. Podobnie dziwaczna sytuacja jest z Sonnym Williamsem - generalnie warunki fizyczne to ma niezłe - wysoki, silny i ciężki - 194 cm wzrostu i 108 kg wagi. Tyle, że ma lekki cios. Kariera bokserska dziwna w debiucie zmierzył się z innym debiutantem i wygrał - wiele to nie mówi. W drugiej walce wygrał z debiutantem, dalej nic to nie mówi. W trzeciej zmierzył się ze Scottem Lewisem z Australii - też zawodowym przegrywaczem - na 9 walk przegrał 5 z czego 4 przed czasem, walczył z 4 debiutantami. Williams nie był w stanie go znokautowac ze względu na słaby cios. No ale można mu wybaczyć, podobno walczył z kontuzją odniesioną podczas grania w rugby. Dalej Alipate Liava - znów ponoć Williams walczy z kontuzją, ale dalej nie potrafi znokautowac Samoańczyka, który wygrał swoje 4 pierwsze walki, potem wpadł na Alexa Lepaia i od tego czasu wszystkie swoje walki (13) przegrał. Williams idzie dalej - Clarence Tillman III - tu pełne i ładne zwycięstwo już w 1 rundzie. No i następuje zabawa - następna walka, po dłuższej przerwie to F. Botha - ten sam który swego czasu walczył z Tysonem, Lewisem, Holyfieldem, Moorerem, Kliczka i całą śmietanką boksu zawodowego. Oczywiście w 2013 roku Botha w wieku 44 lat jest już dawno po karierze i służy jako sparing partner do promowania zawodników. Botha ma tendencje do przegrywania przez KO albo TKO w ostatnich swoich walkach np z wawrzykiem (ostatnia walka). Dla Botha walka w zasadzie o pasek od spodni. Mimo to dotrwał do 10 rundy i w zasadzie w tej 10 rundzie gdyby mu nie zabrakło czasu to by Williamsa znokautował. Okazało się jednak, że walka trwała 10 rund (zakontraktowano 12 - ani Botha ani część sędziów punktujących o tym nie wiedziała), nie było przedstawiciela WBA ale walkę i tak uznano. Ostatnia zaś walka Williamsa to Chauncy Welliverem - całkiem twardym grubaskiem (70 walk z czego 55 wygranych) ale znów - na punkty. Tak coś czuje, ze z najlepszymi to nie ma co szukać Williams i może dobrze, że nie przyjął propozycji Dona Kinga. Kolejną ciekawostką z tej serii jest to, ze Roy Jones Jr w dniu w którym walczył z Ericem Lucasem, wcześniej zagrał w profesjonalnym meczu koszykarskim. Walkę wygrał przed czasem. Co ciekawe jeszcze tego samego dnia dziennikarze dopytywali się go czemu nie będzie walczył z Frankiem Lilesem - jego nemezis z kariery amatorskiej - dwukrotnie pokonał w niej bowiem Roya Jones Jr. Liles miał też dobrą karierę zawodową - pokonany jedynie 3 razy (z czego dwa na zakończenie kariery), długi czas władał kategorią super średnią.
-
Pasterstwo i transhumancja
Furiusz odpowiedział Furiusz → temat → Starożytność (ok. 3500 r. p.n.e. - 476 r. n.e.)
To znaczy? -
Pasterstwo i transhumancja
Furiusz odpowiedział Furiusz → temat → Starożytność (ok. 3500 r. p.n.e. - 476 r. n.e.)
Ja się tam nie znam, więc pewnie mylę kogoś z kimś. To ciekawa sprawa - rolnicy którzy przeszli na tryb zbieracko-łowiecki. -
Pasterstwo i transhumancja
Furiusz odpowiedział Furiusz → temat → Starożytność (ok. 3500 r. p.n.e. - 476 r. n.e.)
Siuksowie czy Wrony? -
Pasterstwo i transhumancja
Furiusz odpowiedział Furiusz → temat → Starożytność (ok. 3500 r. p.n.e. - 476 r. n.e.)
Ja wiem? Z Beduinami, nie mającymi wszak najlepszej opinii, jakoś kupcy sobie dają radę. Własnie oni najprędzej sobie dadzą radę, czemu? Z chęci zysków w końcu ktoś zaryzykuje, okaże się, że wszystko jest ok i reszta też pójdzie - bo stracą wtedy na konkurencyjności. No cóż jak już wejdą sobie w drogę to jest za późno - jeśli nasze pastwiska nie nadają się do wypasu bo np wyschły - musimy znaleźć stadom nowe inaczej te padną a my umrzemy z głodu. Jeśli więc decydujemy się przerwać cykl wędrówek z pastwisk letnich na zimowe i poszukać nowych pastwisk - decydujemy się automatycznie na wojnę. Podejrzewam, że może zdarzać się to rzadziej koczownikom niż rolnikom, czemu? Bo rolnik walczy nie tylko o ziemie ale i o różnego rodzaju zasoby (choćby kruszce szlachetne - których koczownik nie będzie raczej wydobywał), ambicje, zadawnione urazy czy o poszerzenie własnych włości. Czytając Eneasza taktyka nie odniosłem takiego wrażenia - nam wydaje się to łatwe: uciekamy za mury i wsio, oblegajcie sobie. Tyle, że tak nie jest - kwestia rozdziału zapasów, odpowiedniego obsadzenia murów, kontrdziałań oblężniczych czy choćby podziału wart i strażnic. Obleganie i odpieranie oblężenia to taka sama sztuka i tak samo ryzykowna, jak walka w otwartym polu. Przy czym jak jesteś na stepie - zawsze może próbować uciec - jak już jesteś oblężony, to niespecjalnie. Hodowcami stali się jak spotkali białych, wojownikami byli i wcześniej, tylko, że pieszymi. Co do etnosów to nie wiem, co do etosu to można się zastanawiać na bazie późniejszych przekazów pisanych, grunt, że wtedy gdy ich poznajemy są wojownikami i łowcami. Masz oczywiście racje - to jest jeden z modeli o tyle ważny, że i rolnictwo i hodowla miały się narodzić właśnie na Bliskim wschodzie. W tym więc sensie byłby "pierwszym" nawet bardzo dobrym. Hmm dobre pytanie. Coś mi się kojarzy, ze w górach dynarskich istnieli koczownicy a nie pasterze transhumancyjni, poszukam, może coś ciekawego o tym piszą. -
Księstwo wiślickie czyli o Wiślicy we wczesnym średniowieczu rozmowy wszelakie
Furiusz odpowiedział Furiusz → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
O osadnictwie rejonu wiślickiego we wczesnym średniowieczu - E. Dąbrowska, Osadnictwo wczesnośredniowieczne rejonu Wiślicy, "Zespół badań nad polskim średniowieczem Uniwersytetu Warszawskiego i Politechniki Warszawskie. Sprawozdania" 1961, s.47-55 Co do wielkości rejony wiślickiego: Omawiany rejon zamyka się w granicach odpowiadających zasięgowi późniejszej kasztelanii wiślickiej, ustalonych przez Z. Wojciechowskiego, S. Arnolda i Z. Budkową. Główny jej trzon stanowi dorzecze dolnej Nidy. Na zachodzie sięgała ona aż po linię Nidzicy, obejmując, być może, i Skalbmierz. W okolicach Sancygniowa granica kasztelanii wiślickiej skręca gwałtownie na północny wschód i omijając kompleks dóbr jędrzejowskich dochodzi do Nidy na wysokości Pińczowa. Północny zasięg kasztelani jest bardzo trudny do odtworzenia. Niewątpliwie w obrębie jej znajdowało się Busko, Kije zaś należy zaliczyć do kasztelanii czechowskiej. Sporna jest przynależność Zagości. Wobec występowania w sąsiedztwie wiślickich osad służebnych, należałoby włączyć Zagość do kasztelanii wiślickiej. Wschodnią jej granicę wyznacza dolina czarnej. (...). Nie jest natomiast znany południowy zasięg kasztelanii. - s.47 Dalej autorka podaje, ze na takim obszarze znajdują się pozostałości 14 grodzisk. Wydaje się jej to, słusznie zresztą, zbyt duża liczbą jak na tak mały obszar. Czemu zbyt dużą? Ponieważ obecność takich grodów wymaga nie tylko załogi do ich obsadzenia ale i nadwyżek produkcyjnych do utrzymania owej załogi, oraz odpowiednio dużej ilości ludzie nie tylko do ich wzniesienia co i konserwacji. Po weryfikacji okazuje się, że zostają łącznie 4 z czego jeden z przyczyn geograficznych autorka wyłącza z dalszej dyskusji. Pozostałe to np grodziska stożkowate będące pierwotnie późnośredniowiecznymi i nowożytnymi rezydencjami rycerskimi. Są to grody w Stradowie, Wiślicy właśnie, Szczaworyżu i Demblinie. Dwa ostatnie są znacznie słabiej poznane niż dwa pierwsze. Gród w Demblinie to własnie gród który autorka wyłącza z dyskusji - leży na terenie słabo zaludnionym we wczesnym średniowieczu i jest też słabo poznany. Być może spełniał więc funkcje wyłącznie militarne a nie osadnicze. Co ciekawe wokół Stradowa się osad służebnych jest bardzo słabo rozwinięta, mimo, że Stradów to naprawdę duże grodzisko. Dla autorki jest to o tyle ważne, że może oznacza, że w momencie powstawania sieci osad służebnych Stradów już utracił swoje pierwotne znaczenie polityczno/adminiastracyjno/osadnicze. Z kolei wokół grodzisk w Wiślicy i Szczaworyżu istnieje rozwinięta siec osad służebnych, co oznaczałoby, że oba istniały równoczasowo i miały odpowiednie znaczenie. Przy czym gród w Szczaworyżu jako słabo zamieszkały miałby być podporządkowany temu w Wiślicy (tu można się spierać, akurat ten gród jest rzeczywiście słabo przebadany archeologicznie [tylko badania sondażowe] ciężko więc wyrokować na tej podstawie o jego znaczeniu, zwłaszcza, że taki mały nie jest - 6 ha, podczas gdy duży Stradów to 1.5 ha grodu i 40 ha podgrodzia.). Pozostaje więc gród wiślicki i stradowski. Ten drugi po badaniach archeologicznych datowano do nawet 2 ćw XI wieku - kiedy to zniszczył go pożar. Osadnictwo istniało tu i dalej ale miało charakter rozproszony. Wtedy też rozpoczyna się historia grodu wiślickiego. Oba są położone blisko siebie (14 km w linii prostej), co sugeruje, ze raczej sobie współczesne nie mogą być. Oznacza to, że około końca panowania Bolesława Chrobrego, nastąpiła w tym rejonie zmiana centralnego ośrodka administracyjno-politycznego - swoją wiodącą rolę na rzecz Wiślicy utracił Stradów. Na koniec jeszcze jeden cytat: Obserwowany na przykładzie Stradowa i Wiślicy zmiana systemu grodowego nie ogranicza się jedynie do ziemi wiślickiej. na terenie bowiem całej późniejszej Małopolski możemy w tym czasie zaobserwować ciekawe zjawisko upadku pierwotnych centrów grodowych i przeniesienie w obrębie tych samych jednostek terytorialnych do nowych ośrodków administracyjnych, posiadających niekiedy korzystniejsze warunki obronne - strona 53 -
Boże Narodzenie - historia z pozycji ateizującej
Furiusz odpowiedział Furiusz → temat → Wierzenia i religia
To nie tylko Mahomet - znajomość chrześcijaństwa i prądów religijnych z Cesarstwa rzymskiego, musiała w południowej Arabii istnieć, nie idzie przy tym tylko o sam fakt handlu kadzidłem i mirrą ale i o próbę zaprowadzenia tam chrześcijaństwa: W III wieku n.e. południowo-zachodnią Arabię najechali Etiopowie, określani w inskrypcjach jako Habaszat, i przez pewien czas znaczna część kraju wzdłuż zachodniego wybrzeża pozostawała pod obcymi rządami. Możliwe, że bezpośrednim skutkiem tego podboju było wprowadzenie chrześcijaństwa do południowej Arabii. Około roku 360 ochrzcił się król Himjaru. Po tym nawróceniu wojska etiopskie wycofano, ale pozycja chrześcijaństwa nie była za mocna i w początku następnego stulecia władca Abukarib Asad przyjął judaizm. Niechrześcijańskie plemiona Himjaru rozpoczęły prześladowania tych, którzy wytrwali w swej wierze, a gdy doszło do wymordowania chrześcijan w mieście Nadżran, Etiopowie powrócili, aby wesprzeć współwyznawców. Tym razem Etiopowie pozostali aż do czasu narodzin Mahometa. - B. Doe, Południowa Arabia, Warszawa 1979, s.13 -
Pierwsza w Polsce blogosfera historyczna
Furiusz odpowiedział piterzx → temat → Portal "historia.org.pl"
Masz racje - co do zasady. -
Pierwsza w Polsce blogosfera historyczna
Furiusz odpowiedział piterzx → temat → Portal "historia.org.pl"
Albinos ma jednak w tym względzie racje - ja jako moderator, jakbym się uparł i chciałoby mi się, mogę edytować każdy post (tak by stracił swój pierwotny sens) i usunąć dowolny post - tyle, że komu by się chciało to robić? Jaki w tym sens? ja u siebie na blogu mam z 7 komentarzy - nie będących moją odpowiedzią na jakiś i ponad 40 komentarzy spamu, głównie anglojęzycznego. Swoją drogą Tyberiusz z tymi swoimi "kontrowersyjnymi" wpisami powinien mieć więcej komentarzy - a nie ma. Ciekawe czemu? -
Włożyłbym raczej między bajki system matriarchalny w neolicie. Nic na ten temat nie wiemy, jeśli gdzieś pojawia się jakaś stratyfikacja społeczna widoczna w grobach to niekoniecznie dominującą pozycję mają kobiety. jak dla mnie za mało wiemy - albo ja za mało wiem o neolicie. To nie moje czasy. Co do drugiej części - sporo osób jednak łączy matriarchat i pokojowość a patriarchat z wojowniczości. Nie mnie to oceniać.
-
Pasterstwo i transhumancja
Furiusz odpowiedział Furiusz → temat → Starożytność (ok. 3500 r. p.n.e. - 476 r. n.e.)
Hmm tyle, że z tego co kojarzę to zbyt wielkie te wiana nie były i nie wyglądało to tak jak u rolników, bo u koczowników występuje nieco inna struktura własności (no ale to tez zależy, koczownik, koczownikowi nie równy). Pamiętajmy bowiem, że zbyt wiele przedmiotów stałych nie można było ze sobą zwyczajnie zabrać. Niezłe podsumowanie daje S. Szynkiewicz, Specyfika społeczności pasterskich Azji Środkowej, "Balcanica Posnaniensia. Acta et studia" t.14 (2007), s.7-25, choć akurat tematu wiana nie porusza. Nie zgadzam się - co daje nadłożenie drogi? Ano wzrost kosztów. Dodatkowo i tak i tak będzie trzeba przejść przez czyjeś terytorium a to oznacza opłacenie się (bo trzeba choćby uzupełnić zapasy na dalsza drogę). Wydaje mi się, ze to raczej niestabilność wędrówek koczowników ma wpływ na to, że ich uczestnictwo w handlu ogranicza się do ochraniania karawan. Tyle, że to przekazy osób spoza świata koczowników, ludzi osiadłych, nie rozumiejących pasterzy nomadów. Jeśli napadamy na karawanę to ryzykujemy walkę i straty, oraz to, że następnym razem przyjdą silniejsi. jak bierzemy pieniądze to nie ryzykujemy niczym, a dostajemy kasę a sami kupcy wrócą za czas jakiś i znów nam zapłacą. Napady to raczej sytuacje wyjątkowe gdy np okolica jest zbyt uboga, nastąpił jakiś kataklizm naturalny czy stosujemy pasterstwo w typie carnivour pastoralism. Dlatego generalnie koczownicy nie wchodzą sobie w drogę o ile nie dojdzie do jakiegoś kataklizmu, np wyschnięcia naszych pastwisk co zmusza nas do przesunięcia się na inne terytoria. Ale murów też trzeba bronić Zupełnie jak dla pól czy przydomowo hodowlanych zwierząt. Zupełnie jak rolnicy. Rolnik też nie ma oporu przed zaatakowaniem obcego, wprost przeciwnie. Ba rolnicy między sobą też lubią się zaatakować, więcej lubią wszcząć jakąś rewolucję u siebie. Nie. Siuksowie czy Wrony - plemiona Indian Ameryki północnej pasterzami nie byli, to ludy zbieracko-łowieckie a wojowniczość dla nich stanowiła bardzo wysoką wartość. Podstawę niemal egzystencji. Nie zrozumiałeś. Nie ma czystego koczownictwa - pasterz nomada potrzebuje od czasu do czasu spotkać się z rolnikiem, wymienić towary, sprzedać własne nadwyżki etc. Dlatego współcześnie część irańskich plemion koczowniczych utrzymuje pół-stałe osady czy wręcz część plemienia uprawia rolę a część wędruje. Granica jest też płynna - koczownik może się osiedlić, rolnik może zostać koczownikiem. Trzecia sprawa sporo badaczy uważa, że koczownictwo narodziło się na marginesie rolnictwa - rolnictwo, wraz z utrzymywaniem irygacji wymagało sporego nakładu pracy ale dawało duże zyski w postaci zwiększenia populacji. Na Bliskim Wschodzie ilość uprawnej ziemi jest ograniczona dlatego zakłada się, że ta część społeczeństwa która zajmowała się hodowlą (by zaspokoić rosnące potrzeby ludności rolniczej, której cały czas przybywało) była wypychana na obrzeża ziem nadających się pod uprawę zbóż. W pewnym momencie ludność ta pracowała na tyle daleko od swoich domów, że przestało im się opłacać wracać do tychże domów co wieczór czy nawet raz na tydzień. tak mieli się narodzić koczownicy. To jeden z poglądów, choć popularny. Czy tak było to nie wiem. -
Egejskie początki Afrodyty może ciekawym będzie zerknięcie i do tego tematu? Może głupie pytanie ale co to są kulty matriarchalne? Bywa pytanie tylko czy słusznie? Trochę się dołożył do tego Evans który jako zapalony ogrodnik i pacyfista gdy ujrzał piękno minojskich fresków i oddanie w niej natury doszedł do przekonania, że to takie pokojowe społeczeństwo było, lubiące kwiatki, przyrodę i takie tam. dyskutowaliśmy tu swego czasu intensywnie kwestie skoków przez byki, gdzie jednym z niegdysiejszych założeń było to, że mogły w tym uczestniczyć także kobiety, ale to akurat okazuje się niekoniecznie prawdą. Sama pokojowośc społeczeństwa minojskiego też powoli zaczyna być kwestionowana choćby B.P. Molloy, Martial Minoans: War as social process, practice and event in Bronze Age Crete, "The Annual of the British School at Athens" t.107 (2012), s.87-142
-
Pierwotne kontakty słowiańsko-germańskie w ujęciu językoznawczym
Furiusz odpowiedział Sędzimir → temat → Ziemie polskie od wędrówki ludów do panowania Mieszka I (IV w. - ok. 960 r.)
A nie sugerujesz tego? Niekoniecznie - widzisz wielbłąd występuje, nawet jako dość ważny element, w Biblii. Wiemy, że Wulfilia przetłumaczył Biblię na Gocki - która jest zresztą jedną z podstaw badania tego języka. Przy okazji przypadkiem jest, że gockie ulbandus - czyli wielbłąd wywodzone jest od łacińskiego elephantus które w staroangielskim i starofrancuskim dało oliphant? To by było dobre pytanie. Wracamy do punktu wyjście, post 39 tego tematu - No właśnie - tak jak genetycy ustalają swój tzw zegar molekularny mają tylko datowanie względne - coś nastąpiło przed czymś, ale kiedy to nie wiadomo. Tak i językoznawstwo podlega temu samemu ograniczeniu. By zakotwiczyć to jakoś na osi czasu wykorzystuje się archeologię i historię i nie zawsze ściśle metodycznie - co nie dziwi nie każdy językoznawca musi być biegły w materii historycznej czy archeologicznej i odwrotnie. Językoznawstwo samo w sobie może uściślać generalnie jedynie chronologię względną. No dany wyraz jest pochodny od danego musi więc być młodszy ale nie jest w stanie językoznawstwo w czysty sposób swoimi metodami ustalić datowania bezwzględnego przejęcia danego słowa. Musiało zresztą to nastąpić mniej więcej w tym czasie bo później Goci przesuwają się na zachód i na Krym, ciężko mówić by w czasie po tym mogli jakoś wpływać na język Słowian. Co do samego zaś ostatecznego rozpadu - nie mam zamiaru się upierać, wskazuje jedynie, że oznaki takiego rozpadu tudzież podziału mamy już w tym momencie. To ciekawe bo to chyba jedyny język słowiański który coś takiego wymyślił, inne mają formy od kota albo od macka. Pytanie dlaczego tak się stało? -
Księstwo wiślickie czyli o Wiślicy we wczesnym średniowieczu rozmowy wszelakie
Furiusz odpowiedział Furiusz → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Może słów kilka o umocnieniach grodu wiślickiego. Ciekawe są te z 2 fazy jego użytkowania datowanej na XII - XIII wiek przy pomocy ceramiki towarzyszącej. Fazę tę zakończył pożar przypuszczalnie związany z najazdem Tatarów. Rozpoczął zaś przypuszczalnie odbudowę grodu Kazimierz Sprawiedliwy. Co ciekawe, fortyfikacje tej fazy mimo, że przebiegają generalnie po linii wcześniejszych fortyfikacji, wykonane zostały, w przeciwieństwie do nich, z łamanej skały gipsowej krystalicznej łączonej zaprawą wapienną i z bloków z rozbiórki budynków wczesnoromańskich. By chronić kamień dość mało odporny na zmiany pogodowe lica muru otynkowano. Łączna długość murów to ok 440 m. To dość niezwykły sposób jak na ten okres chronologiczny w Polsce. Z. Wartołowska przyjmuje, że było to wynikiem tego, ze gród odbudowywać zaczęto jako siedzibę książęca Kazimierza Sprawiedliwego jednak po objęciu przez niego dzielnicy senioralnej (co nastąpić miało przed ukończeniem odbudowy grodu) zniknęła potrzeba tak monumentalnych obiektów budowlanych w Wiślicy i gród wykończono w sposób dużo prostszy - brama jest drewniana, zaś na grodzisku odkryto jedynie 14 chat półziemiankowych i jedną studnię. Swoją drogą grób był dość dobrze przekopany pod względem powierzchni. Owe domostwa były dość niewielkie - 4x4 m lub 4.5x4.5 m, jedno lepszej jakości - zapewne dowódcy. Przyjmując 6 osób na domostwo, daje nam to ok 80 ludzie. Myślę, że zaokrąglenie do 100 ma sens. Skoro tak to gród ten nie mógł pełnić jakichś wielkich funkcji a raczej powinien był służyć do kontroli ruchu na szlaku wodnym i lądowym. /za: Z. Wartołowska, Gród wiślicki, "Zespół badań nad polskim średniowieczem Uniwersytetu Warszawskiego i Politechniki Warszawskie. Sprawozdania" 1961, s.31-36/ -
Kult kamieni i jego ewentualny związek z druidyzmem
Furiusz odpowiedział secesjonista → temat → Nauka, kultura i sztuka
raczej galo-rzymian. Owszem przejmowali np chrześcijaństwo. Wykaż, że przejęli druidyzm. Wykaż, że te zabobony i pogańskie rytuały z którymi za Karola Wielkiego mieli problemy duchowni monarchii karolińskiej są druidyzmem przejętym przez Franków a nie pozostałościami pierwotnej, pogańskiej religii Franków lub innych barbarzyńców którzy tworzyli swoje organizmy polityczne na ziemiach ostatecznie zdobytych przez Karola Wielkiego. -
Wszechobecnym, pytania które się nasuwają na sam początek: - czemu Ci się tak kojarzy średniowiecze? - w którym momencie miałby Rzym przetrwać? - w jakiej formie? Porównałeś sobie i co Ci wyszło? Z chęcią przeczytam takie porównanie
-
Kult kamieni i jego ewentualny związek z druidyzmem
Furiusz odpowiedział secesjonista → temat → Nauka, kultura i sztuka
Dalej są - przecież to tam żyją Baskowie, jak się uważa ludność przed indoeuropejska. Ja się tam na średniowieczu nie znam, no chyba, że ewentualnie chodzi o kości zwierzęce a i to nie zawsze. Pytanie jednak Euklidesie nie brzmi czym jest kapituła a czym jest Kapituła Karola Wielkiego? Bo ja znam kapitułę zakonną - czyli organ władz, kolegialny w zakonie. Znam kapitułę katedralną czy zbiorowy organ kanoników przy katedrze a więc i przy biskupie i kapitułe kolegiacką przy kolegiacie. Jak się ma do tego kapituła Karola Wielkiego, to nie wiem. Ok teraz jeszcze musisz wykazać, ze owe zwyczaje które należy wyplenić są pochodzenia druidycznego a nie rzymskiego, baskijskiego czy też germańskiego. Innymi słowy musisz udowodnić, że pochodzą one od druidów a nie od np pierwotnej religii germańskich Franków.