-
Zawartość
4,612 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Furiusz
-
Germańskie pochówki "książęce" w okresie rzymskim
Furiusz odpowiedział Furiusz → temat → Inne cywilizacje
No właśnie co do owych grobów szkieletowych to niekoniecznie musza one oznaczać pochówek "książęcy" ale równie dobrze po prostu człowieka obcego społeczności użytkującej dane cmentarzysko. D. Żychliński, Groby szkieletowe ludności kultury przeworskiej z Wielkopolski jako przejaw obcych wpływów w obrzędowości pogrzebowej na przykładzie zespołu nr 70 z Wymysłowa, pow. Gostyń, woj. wielkopolskie [w:] Archeologia barbarzyńców 2008: powiązania i kontakty w świecie barbarzyńskim, pod red. M. Karwowski, E. Droberjar, Rzeszów 2009, s.559-566 ów grób nr 70 poza tym, że szkieletowy (cmentarzysko ciałopalne) posiadał spora konstrukcję kamienną z dużych kamieni wypełnioną we wnętrzu mniejszymi kamieniami, pod którą złożono człowieka w drewnianej trumnie kłodowej, stabilizowanej po bokach kamieniami. W wyposażeniu pochówku brązowe okucie rogu do picia i 8 naczyń ceramicznych, całość dobrze datowana na fazę B2. Naczynia ceramiczne są typu przeworskiego a sam pochówek wyróżnia się na tle pozostałych 334 grobów z Wymysłowa obrządkiem pogrzebowym i konstrukcją kamienna razem z trumną kłodową, co przywodzi na myśl obrzędowość pogrzebową pobliskiej kultury wielbarskiej. Grób nie był wyrabowany więc jest zbyt ubogi by uważać go za "książęcy", najprawdopodobniej jest to więc pochówek kogoś z kultury wielbarskiej kto zmarł w środowisku przeworskim i stąd taki miks wyposażenia i obrządku pogrzebowego. O pochówkach książęcych z Polski Środkowej pisał Z. Błaszczyk, Rozwój społeczno-gospodarczy Polski Środkowej w okresie rzymskim, "Prace i Materiały Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi. Seria Archeologiczna" t.22 91975) s.255-268. Wskazuje on pochówki książęce z miejscowości Dembe pod Kaliszem, groby z Łęgu Piekarskiego koło Turka, w Witaszewicach pod Łeczycą, Chojnem st. 2 i grób z Łodzi-Retkini oraz z Przywozu i Gledzianówka. Datowane są one od 2 poł I wieku AD (horyzont grobów typu lubieszewskiego) zaś najmłodsze pochodzą ze schyłku II i pocz III wieku AD np (Chojnem i Witaszewicach czy z Przywozu). Cześć z nich była wyrabowana np pochówki z Gledzianówka więc ciężko mówić o ich bogactwie. Najmłodszy pochówek pochodzi z łodzi-Retkini i datowany jest na 2 poł III wieku AD. Jest jednak z tymi pochówkami kilka problemów np część z nich odkryto na cmentarzyskach co jest raczej atypowe dla pochówków książęcych (np w Chojnem), część zaś to pochówki wojowników, co znów jest atypowe dla grobów "książęcych" (znów obiekt z Chojnem czy z Przywozu ale i Łodzi-Retkini). Co może stanowić pewną kontrowersję co do tego czy owe groby zaliczać czy też nie do grobów typu "książęcego". Stosunkowo najciekawsze jest stanowisko w Łęgu Piekarskim gdzie jest kilka pochówków książęcych (spełniających wszystkie wymagania mimo, że zostały wyrabowane), co często łączy się z jakąś formą dynastii bądź książęcego miejsca grzebalnego. Ogólnie zaś o kulturze przeworskie z tego terenu - E. Kaszewska, Kultura przeworska w Polsce Środkowej, "ibidem" warto oba teksty ze sobą skonfrontować daje nico inny obraz całości. -
Ilirowie są często kojarzeni z piractwem, co zawdzięczamy przede wszystkim tekstowi Polibiusza który podaje ich piractwo jako casus belli dwóch pierwszych wojen iliryjskich. Jest to dobrze ugruntowane przekonanie w nauce. Przeciw niemu występuje E. Bragg, Illyrian Piracy - Ancient Endemic or Historical Construct?, "Daedalus" t.5 (2005), s.19-33, wskazuje on, że owo piractwo to jedynie wymysł współczesnych historyków oparty o propagandę i uprzedzenia Polibiusza. Piractwo było raczej negatywnie przedstawianym zjawiskiem w antyku, każdy dobry władca miał z nim walczyć z piratami, nawet tak mityczni jak Minos. Co więcej piraci jako wspólny wróg wszystkich ludzi, bardzo dobrze nadawali się do walki politycznej i tak np Oktawian August gdy mówi o walkach na Sycylii pisze właśnie, ze pokonał piratów (w swoich res Gestae). Autor uważa, ze wykorzystano oskarżenie o piractwo propagandowo. Gdy spojrzeć na działania Ilirów w tym czasie to w 232 Argon wysyła pod Medion 100 lemboi z 5000 ludźmi do walki z Etolami, w 230 aC siły królowej Teuty pokonują flotę związku achajskiego (i to stąd zapewne negatywna opinia Polibiusza) a w 220 aC Demetriusz z Faros organizuje rajd łupieżczy i na czele 90 lemboi atakuje Cyklady. Państwo iliryjskie czy to Argona czy to Teuty miało też pewne ambicje terytorialne, wszystko to zdaniem autora wskazuje, ze było to po prostu młode i silne państwo o ambicjach odgrywania większej roli w basenie Adriatyku co wymusiło interwencję Rzymu. Rzym bowiem niespecjalnie mógł sobie pozwolić na istnienie takiego organizmu, zdolnego w dodatku ze znacznymi siłami prowadzić rajdy na obszary wybrzeża, stanowiło to też dodatkowo zagrożenie komunikacji z Grecją przez cieśninę Otranto. Zdaniem autora wystarczyło to do sprowokowania interwencji rzymskiej której towarzyszyły działania propagandowe czyli oskarżani Ilirów o piractwo własnie. Wydaje mi się jednak, że Ilirowie mogli coś niecoś wspólnego z piractwem mieć i dlatego propaganda owa okazała się skuteczna, niemniej argumentacja autora jest przekonująca.
-
Gospodarka mięsna mieszkańców imperium rzymskiego w rejonie limesu reńskiego
Furiusz odpowiedział Furiusz → temat → Gospodarka i społeczeństwo
Tak i nie. Jeśli idzie o same obozy rzymskie to trochę to odbiega - jest tu zdecydowanie zbyt mało kości świńskich. Natomiast absolutna dominacja bydła w 1 fazie jest częściowo wytłumaczalna jeśli weźmie się pod uwagę germańskie zaplecze fortu i osady. Tacyt w Germanii dość wyraźnie pisze, że podstawą gospodarki hodowlanej u Germanów jest niskorosłe, krótkorogie bydło - nic zatem dziwnego, że w początkowym okresie jest tegoż bydła tutaj zdecydowanie najwięcej - trudno oczekiwać by sprowadzano specjalnie tutaj mięso z dużych odległości - bo i o to w tamtych warunkach musiało być nieco trudno, choć skądinąd wiemy, że to robiono. To samo zaobserwowano też w odniesieniu do holenderskich stanowisk o ile dobrze pamiętam pracę R. Lauwerier, Animals in Roman Times in the Dutch Eastern River Area, Amsterdam 1988. Mam ją gdzieś na dysku jak odgrzebie to sprawdzę. Odbiega niewątpliwie ilość ryb i ptactwa zwłaszcza wodnego no ale to specyfika miejsca. Widać (to znaczy ja widzę bo mam i 2 tom) też pewne zmiany w pogłowiu bydlęcym - większość kości bydlęcych należy do 1 fazy czyli powinna należeć do osobników dość niskorosłych i to się zgadza - sporo jest tu takich które mają ok 100 cm w kłębie. Natomiast jest trochę (choć zdecydowanie mniej) wyników wskazujących na wysokość w kłębie w granicach nawet 140-150 cm (samców), przede wszystkim w materiale z 2 fazy, co musi oznaczać sprowadzenie tutaj przez Rzymian bydła z innych obszarów Imperium, bydła zupełnie niemiejscowego. Natomiast gdy porówna się to z Hildesheim-Bavenstedt, osada germańską ale z tzw Wolnej Germanii, widać już spore różnice np niemal zupełny brak ptactwa (bodaj 10 kości, to samo dotyczy się ryb, inna rola świni - dalej jest najwięcej bydła ale świnia jest na drugim miejscu i ich stosunek jest prawie 1 do 1 (co jest dziwne powinno być odwrotnie, to raczej Rzym kojarzył mi się z wieprzowiną). Wśród zwierząt dzikich też pojawiają się inne brak jest choćby łosia za to pojawia się niedźwiedź, lis czy tur. Bydło zaś jest niemal bez wyjątku niskorosłe w okolicach 100 cm w kłębie (czasem ponad 110). Jakieś opracowanie archeozoologiczne Hildesheim, dobre, dostępne jest jako pdf. Na pewno też na odcinku retyckim sytuacja będzie wyglądała tez inaczej. Natomiast na ile będzie to sytuacja typowa a na ile atypowa to nie wiem. Może jak zbiorę i wrzucę większą liczbę danych obraz będzie klarowniejszy. Sam temat jest pokłosiem tego, że przy okazji przenosin magazynu odkryłem karton z książkami niemieckimi z lat 70tych i 80tych tyczącymi się wyłącznie archeozoologii i teraz robię im zdjęcia i notatki. Edycja Istnieje też możliwość, że się pomylono i owo wysokie bydło to tur - cóż nasze metody względem rozpoznawania takiego wysokiego bydła, zwłaszcza jeśli jest kastrowane, a tura mają prawo być bardzo ograniczone. -
Gospodarka mięsna mieszkańców imperium rzymskiego w rejonie limesu reńskiego
Furiusz odpowiedział Furiusz → temat → Gospodarka i społeczeństwo
Rejon wzdłuż limes germanicus i limes raeticus czyli w polskiej literaturze limes górnogermańsko-retycki. Z grubsza od Morza Północnego aż do Eining koło Kelheim (dzisiejsza Bawaria). -
S.R. Murray, Boxing Gloves of the Ancient World, "Journal of Combative Spors" 2010 przekonuje, że jednak Rzymianie po prostu tak mieli - choć poza Wergiliuszem cytowane przedstawienia nie są moim zdaniem aż tak bardzo jednoznaczne. Można się przekonać tu: Boxing Gloves of Ancient World bo cały tekst dostępny jest online.
-
Jak to już tutaj padło - po Homerze każdy antyczny twórca eposu musiał zmierzyć się z pewnymi tematami - takimi jak zawody sportowe właśnie. Nie inaczej jest w przypadku Publiusza Wergiliusza Maro, Eneida, V.401-408 choć autor dla oryginalności wprowadza parę smaczków - ot choćby bardziej "rzymska" forma rękawic: Wyrzekłszy te słowa, Na środek dwa wielkiego ciężaru rzemienie Wyrzuca; z nimi Eryks w bój nieustraszenie Zwykł biec, dłoń uzbroiwszy twardą skórą wołów. Zdrętwiał tłum, siedem widząc skór byczych, skąd ołów Zaszyty i żelazo swe guzy wyłania. Nad wszystkich drży sam Dares - i nie chce spotkania Broń ta nie miała raczej wiele wspólnego ze współczesnymi rękawicami bokserskimi, nawet z greckimi (jeśli brać pod uwagę ich funkcje) ale za to straszne musiała zadawać rany co poświadcza Wergiliusz dalej w V.413 pisząc: Dotąd krew i mózg na nich piętnem błyszczy nikłem Sam opis walki mimo, że bardzo ciekawy i obfitujący w zwroty akcji, nie będę powtarzał - kto ciekaw niech zajrzy do Eneidy. Jest tu jednak opisane w sumie całe rzemiosło bokserskie łącznie z pracą nóg, unikami czy kombinacjami ciosów.
-
Albo po prostu wrzucili do śmietnika.
-
Węże w religii starożytnej
Furiusz odpowiedział Furiusz → temat → Starożytność (ok. 3500 r. p.n.e. - 476 r. n.e.)
Publiusz Wergiliusz Maro, Eneida, V.84-96: Tak rzekł, a wraz wąż śliski - od grobowca wnętrza Siedmioma ogromnymi wywinął się skręty, Z mogiły na ołtarze pełznąc wyciągnięty. Modrymi mu cętkami grzbiet błyszczy, a łuska Złotem płonie: tak w niebie tęczowy łuk muska Obłoki, grając w słońcu tysiącznych barw smugiem. Osłupiał Enej, patrząc - wąż zaś cielskiem długiem Pełznąc między czasz lekkich i kubków obwody, skosztował strawy i znowu, bez niczyjej szkody, Do kopca zbiegł, rzucając z resztkami ołtarze. Więc Enej nowe ojcu ofiary śle w darze, Niepewny, czy to geniusz, co chroni grobowiec, Czy sługa ojca:- zatem dań składa z dwu owiec Plus dopisek tłumacza, że dusze zmarłych często przedstawiano jako węże. -
Wydaje mi się, ze nie może chodzić o hierarchiczność - ta wśród teletai jest najlepiej poświadczona dla mitraizmu, skądinąd chyba jednego z gorzej znanych kultów misteryjnych. Wielokrotnie przeze mnie przywoływany Burkert traktuje religie greko-rzymska jako religie wotywną w tym sensie w jakim funkcjonuje w naszym ogólnym pojęciu maksyma do ut des - daje aby dostawać tudzież abyś dawał, czego przecież wyrazem są wota właśnie. W ten sposób traktuje on misteria jedynie jako odprysk tej tradycyjnej religijności pogaństwa greko-rzymskiego. Natomiast jakieś próby definiowania tego czemu misteria wyróżnia się jako odrębną formę wskazują na tajemnicę właśnie, konieczność przejścia pewnej inicjacji, wtajemniczenia. Myst a więc człowiek będący częścią religii misteryjnej to ktoś kto jest wtajemniczony w sekret danych misteriów.
-
Wytop żelaza w Prehistorii
Furiusz odpowiedział flora → temat → Prehistoria (ok. 4,5 mln lat p.n.e. - ok. 3500 r. p.n.e.)
No cóż zabrzmi to może jak prima aprilis ale nim nie jest. Otóż odkryto na terenie Imperium Rzymskiego fragment surowca stalowego, datowanego na okres wczesnorzymski, konkretnie w Risan w Czarnogórze dzisiejszej - który był przetopiony! M. Biborski, J. Stepiński, Materiały do poznania metalurgii żelaza okresu rzymskiego [w:] Honoratissimum assensus genus est armis. Studia dedykowane Profesorowi Piotrowi Kaczanowskiemu z okazji siedemdziesiątej rocznicy urodzin, pod red. R. Madyda-Legutko, J. Rudzińska-Nowak, Kraków 2014, s.272 - Obecność w próbce eutektycznego składnika strukturalnego, jakim jest ledeburyt (...) jednoznacznie dowodzi, że metal przeszedł przez stan ciekły (...). Autorzy spekulują, że zostały owe kęsiska żelaza (o wadze ponad 3 kg każde) importowane z terenów Indii. Sugerują też, że być może wykorzystywany był taki importowany surowiec do produkcji wysoko wyspecjalizowanych przedmiotów (czytaj broni) - tyle, że to tylko spekulacje. Może warto dodać, ze odkrycie owych brył stali dokonali polscy badacze podczas badań w Risan. -
Dobre pytanie odpowiedzi nie znam. Przywoływany Burkert na stronie 143 pisze- W pseudoplatońskim Aksjochusie adresat, człowiek stojący w obliczu śmierci, który szuka pociechy w filozofii, nazywany jest "krewniakiem bogów", gennetes theon - ponownie w kontekście misteriów eleuzyńskich. Całość odnosi się zaś do początku akapitu ze strony 142 - Wiele wskazuje na jeszcze inne zastosowanie mitu w misteriach, (...) polegałoby ono (...). na budowaniu przywilejów w oparciu o genealogię. Mnie się to nieodparcie kojarzy ze słowami św. Pawła o dzieciach Bożych tudzież adoptowanych dzieciach Bożych. Podobnie zresztą L.H. Martin, Biology, Sociology and the Study of Religion: Two Lecture, "Religio. Revue pro religionistiku" t.5 (1997), s.30-31 A. Uzdavinys, Orpheus and the Roots of Platonism, Londyn 2011, s.92 - zwraca uwagę, że najprawdopodobniej społeczność mystów (duchowo?) zorganizowana była podobnie jak społeczności ludzkie, miejskie - fyle ateńskie które u zarania też miały się opierać o wspólne pokrewieństwo, później już tylko pokrewieństwo mityczne. Ja nie wiem ale kwestia diablo ciekawa.
-
Właśnie sobie kończę Eneidę, choć Secesjonista niemal mnie przekonał, że klasycy szkodzą Na święta kupiłem sobie też M. Zadka, Pismo linerane A na tle egejskich pism epoki brązu, Kraków 2015 pani jest z Wrocławia mimo, że praca wydana w Krakowie - kojarzę jej artykuł o pewnych znakach z pisma linearnego publikowany w Eosie i chyba jakiś jej tekst o dysku z Fajstos. No i mam wrażenie, że gdzieś ja kiedyś spotkałem. Trochę niedosyt, że autorka nie zna rosyjskiego ale nie można mieć wszystkiego a ta praca jak na polskie realia wydaje mi się rewelacją.
-
Chciałbym tu poruszyć kwestię dość mało znanego w Polsce starożytnego ludu Garamantów. Pewną próbę bliższego przedstawienia polskiemu czytelnikowi, tego ludu, podjął w 1972 roku pan Łoposzko1, ale jest to raczej próba podsumowania stanu wiedzy (na owe lata), ze wskazaniem podstawowych tekstów antycznych w których ów lud występuje i krótkie nakreślenie ich dziejów. Autor ten podkreśla ich rolę jako pośredników w handlu między Afryką Północną (a więc Kartaginą i Rzymem) a terenami na południe od Sahary. Chciałbym się więc teraz zająć owym handlem transsaharyjskim, choć jak zaznaczyłem w tytule raczej jego wczesnymi etapami. Na wstępie, warto pamiętać, ze dziś już nie podkreśla się aż tak kupieckiej roli Kartaginy jak czyniono to jeszcze niedawno.2 Handlować miano przede wszystkim drogimi kamieniami, niewolnikami i złotem. Podstawowym chyba, dowodem na istnienie kontaktów transsaharyjskich jest opowiadanie Herodota3 " Od Augila znowu o dziesięć dni marszu odległy jest inny pagórek soli i woda, a są tam liczne owoconośne drzewa daktylowe, podobnie jak przy innych pagórkach. Mieszkają tu ludzie zwani Garamantami (...) Ci Garamanci polują na mieszkających w jaskiniach Etiopów, goniąc za nimi czwórką koni. (...)". Kolejnym dowodem mają być ryty i malowidła naskalne z terenów Libii, przedstawiające rydwany zaprzężone w parę koni4 Owe malowidła znacznie później zostały zinterpretowane w połączeniu z domniemanymi późniejszymi szlakami karawan właśnie jako swoiste oznaczenia dróg prowadzących przez Saharę.5 Tezy o istnieniu stałych kontaktów handlowych północy Afryki z terenami na południe od Sahary, dość szybko zostały poddane gruntownej krytyce. Wskazywano, ze owe przedstawienia rydwanów, są przedstawieniami wozów bojowych, niezbyt nadających się do pokonywania dużych tras z towarem oraz, że nie świadczą one o istnieniu szlaków handlowych a jedynie o znajomości przez miejscową ludność tego typu pojazdu. Dodatkowo wskazywano na brak zabytków, którym moglibyśmy z łatwością przypisać pochodzenie północnoafrykańskie lub europejskie z okresu rzymskiego, a będących odkrywanymi na terenie na południe od Sahary. Wskazywano też na to, że istniały dla północnej Afryki, czy to rzymskiej czy kartagińskiej, inne źródła zaopatrzenia w owe przedmioty/surowce.6 Badacze tego zagadnienia coraz częściej zgadzali się, że pierwszy pewnie poświadczony handel transsaharyjski datować się da dopiero na czasy muzułmańskie7 Istnienie owego handlu transsaharyjskiego jest uznawane m.in. przez Patricka Munsona,8 badacz ten uznał w swoim artykule, że istniejącą na terenie Ghany od ok 1000 aCn, ze swoją organizacją polityczną wcale rozwiniętą, kulturę zniszczyli przybywający na te tereny Libijczycy, ok 600 aCn, ale kontakty z nimi i ich transsaharyjskim handlem oraz zyskami z niego, miały doprowadzić w konsekwencji do powstania Imperium Ghany. Ciekawa jest natomiast koncepcja Garrada9, autor ten opierając się na metrologii i numizmatyce doszedł do dość ciekawych wniosków. Oparł się on w zasadzie jedynie o dane metrologiczne i numizmatyczne. Z tego, że późniejsze nazwy i wagi dla złota pozyskiwanego z terenów na południe od Sahary odpowiadały systemowi wagowemu przyjętemu w rzymskich późnych monetach złotych autor wyciąga wniosek, że mieszkańcy owych złotonośnych terenów musieli się z nimi zapoznać w czasach ich używania a więc najpóźniej w okresie bizantyńskim. Badacz ten skorelował też te dane z danymi na temat późnoantycznych i bizantyjskich ciężarów fiskalnych miast północnoafrykańskich oraz z produkcją menniczą złotych monet w mennicach miast północnej Afryki i doszedł do wniosku, ze zasadnicze zwiększenie się owych podatków płaconych w złocie oraz pojawienie się emisji złotych monet, przypada tutaj na okres po IV AD, zatem uznał, że były one pochodną otworzenia się owych szlaków umożliwiających pozyskiwanie złota z terenów na południe od Sahary. Dodatkowo autor ten wskazuje, że wielbłąd - umożliwiający wedle niego podróże z towarem na takie odległości w niekorzystnych pustynnych warunkach- upowszechnił się w rzymskiej Afryce, właśnie pod koniec III wieku AD. To tak oczywiście w wielkim skrócie jeśli idzie o teorie Garrada, mnie one osobiście nie przekonują. Jak wy sądzicie, czy ów handel rzeczywiście istniał? Czy też jest to wymysł współczesnych autorów? Zapraszam do dyskusji. --------------------------------------------------------------------- 1 Łoposzko T., Tajemniczy lud starożytny w sercu Sahary [w] Meander z.7-8/1972 pag 314-326 2 Keciek K., Dzieje Kartagińczyków. Historia nie zawsze ortodoksyjna, Warszawa 2007, pag 126-128 3 Herodot, Dzieje, przekład S.Hammer ks IV, 182-184 4 Gautier F.E., The Ancestors of the Tuaregs[w] Geographical Review, Vol. 25, No. 1, 1935 5 m.in. Rhys Carpenter, A Trans-Saharan caravan Route in Herodotus [w] American Journal of Archaeology vol 60, 1956, dodatkowo autor akceptuje istnienie owych dróg a sam transsaharyjskich handel uznaje za fakt, już od bardzo wczesnego okresu 6 Posnansky M., Aspects of Erly West African Trade [w] World Archaeology vol 5, 1973 czy też Swanson T.J., The myth of Trans-Saharan Trade during the Roman Era [w] The International Journal of African Historical Studies vol 8, 1975 7 Posnansky op. cit. oraz Martin G.B., Kanem, Bornu and the Fazzan: Notes on the political History of a Trade Route [w] The Journal of African History vol 10, 1969 8 Munson J.P., Archaeology and the Prehistoric Origins of the Ghana Empire [w] The Journal of African History vol 21, 1980 9 Garrad F.T., Myth and Metrology: The Early Trans-Saharan Gold Trade [w] The Journal of African History vol 23, 1982
-
Koło przełomu er Garamanci musieli mieć już ugruntowaną pozycję w wyobrażeniach starożytnych Rzymian, przynajmniej elit skoro pojawiają się u Wergiliusza, Eneida, ks.IV, 198-202: Ów, zrodzony z Hammona i porwanej dziewki Garamasa, sto świątnic wielkich w państwie swojem Jowiszowi, ołtarzy sto stawił ze znojem, Żar rozniecił, straż bogów wieczną; grunt bogaty Krwią zwierząt stłuścił, świątyń prób przystroił [w kwiaty.
-
Pierwsza w Polsce blogosfera historyczna
Furiusz odpowiedział piterzx → temat → Portal "historia.org.pl"
Ręcznie to znaczy? Licznik wejsc jest : kokpit -> ustawienia -> odsłony -
Jak w ten sposób chcesz wykazać, że: Rzym jakoś go lekceważył, bo ja tego nie rozumiem? Przecież to dość standardowa metoda - pokonujemy w bitwie, bierzemy zakładników jako rękojmie lojalności - sprawa załatwiona. Pomyśl tak - jakie Rzym miał doświadczenie w wojnach tego typu na tym terenie? Generalnie żadne - walki z Jugurtą w ramach tzw wojny jugurtyńskiej mogą być pewną wskazówka - no ale to było ponad 100 lat wcześniej a i sama wojna miała znacznie bardziej konwencjonalny charakter - gdzie poza działaniami stricte partyzanckimi Jugurta, z musu, podejmował znacznie bardziej klasyczne elementy wojny - jak oblężenia czy bitwy. Tutaj wojsko rzymskie zderzyło się z nieznanym, podczas gdy przeciwnik jako takie rozpoznanie co do rzymskiej armii miał.
-
No i? Bo nie bardzo rozumiem. Tacyt potrzebował jakoś zracjonalizować tak długie walki, które dla ans są w sumie czymś zrozumiały - specyfika działań partyzanckich prowadzonych przez plemiona koczownicze na pustyni uderz i uciekaj. Zresztą Tacyt opisuje ich jako zwykłych bandytów i złoczyńców - zacytuj proszę III. 73 z Annales i IV. 23 bo masz pod ręką chyba a ja nie. Przy takiej taktyce ciężko o jaką s rozstrzygająca bitwę która załatwiłaby sprawę, ciężko zdobywać miasta bo nomadzi miast nie mają a i jakichś wielkich sił nie ma bo trzeba ich na innych frontach. Stąd i tak długa działalność Tacfarinasa. Edycja o widzę że już zacytowałeś.
-
To znaczy? Co miał niby zrobić Rzym? Pamiętaj, że toczą się działania militarne także na innych terenach a walka z partyzantką, a to chyba należy widzieć w działaniach Tacfarinasa, nigdy nie należą do łatwych i szybkich zwłaszcza na takich a nie innych terenach. Inna sprawa, że na tym terenie za utrzymanie spokoju odpowiadali władcy klientalni Mauretanii z czego niespecjalnie się wywiązywali (czy Juba II czy Ptolemeusz) co sprawiło ostatecznie, że Kaligula włączył ich państwo bezpośrednio do imperium. W. Vanacker, Conflicts and instability in Mauretania and Gaius' realpolitik, "Latomus" t.73 z.3 (2013), s.725-741
-
To może i ja coś dodam: M. Gonzales, The Oracle and Cult of Ares in Asia Minor, "Greek, Roman and Byzantine Studies" t.45 (2005), s.251-283. Zaczyna od informacji Herodota, dzieje, 7.75-76 w której opisując wyprawę Kserksesa wspomina o wyroczni Aresa, jak chce autor w okolicach Termessos dziś na południu Turcji a miejsce to jest bardziej znane z historii wyprawy Aleksandra Wielkiego. Co ciekawe, jak chce Strabon, 13.4.16 gdzieś w okolicy miał być zabity przez Aresa potomek Bellerofonta. Ciekawe jest też to, ze kult Aresa w Azji Mniejszej jest poświadczony, od V wieku aC do czasów chrześcijańskich, na 29 stanowiskach z Azji Mniejszej i na 90 typach monet. Głownie z południa Turcji. Choć nigdy Ares nie zdominował tu życia politycznego to ma pewne ciekawe cechy i chyba spore znaczenie. Nigdzie bowiem w świecie klasycznym Ares nie daje wyroczni a tu i owszem. Potwierdzają to inskrypcje z których kilka cytuje autor, m.in. IGSK 43-44. Część z tych inskrypcji pochodzi z okresu rzymskiego część ma konotacje polityczne, co ważne dominują jednak na nich imiona anatolijskie takie jak Kaikoni syn [---]ax Trebemes choć są i greckie imiona jak Memnon. Autor zatem konkluduje, że było to jakieś lokalne bóstwo które z czasem identyfikowano z Aresem. Wiele nas to może nie posuwa do przodu ale jako ciekawostkę warto może odnotować.
-
Nieco inna hipotezę co do Rusy II wysunął P. Zimansky, The Cities of Rusa II and the end of Urartu [w:] Anatolian iron Age 5: Proceedings of the fifth Anatolian iron Ages Colloquium Held at Van, August 6-10 2001, pod red. G. Darbyshire, A. Çilingiroǧlu, Londyn 2005, s.235-240 Wskazuje on, że i owszem władcy Urartu przed Rusą II budowali duże fortece ale najczęściej jedną, co związane było z wchłanianiem nowych terytoriów i organizowaniem tam władzy urartyjskiej. Osadnictwo bowiem urartyjskie miało charakter wyspowy - tereny nadające się do uprawy rolniczej wykorzystywano możliwie maksymalnie (doliny górskie i płaskowyże) przy czym stosowano dość luźną zabudowę w postaci małych wsi czy tzw osad jednodworczych ale gęsto rozrzuconych po okolicy. Jak wskazuje R. Dan, The Archaeological and Geofraphical Landscape of Urartu [w:] Acts of 6th International Congress on the Archaeology of the Near East (ICAANE 6) t.3, pod red. P. Matthiae et al., Wiesbaden 2010, s.341-350 każdy taki teren osłaniany był przez szeregu mniejszych fortów kontrolujących strategiczne punkty ale umieszczonych w równej odległości od centralnej większej fortecy, stanowiącej jednocześnie centrum administracyjne. Przypomina to nieco system krzyżacki. Osadnictwo urartyjskie miało też charakter wyspowy stąd konieczność wyznaczenia szlaków umożliwiających kontrolę i współdziałanie większego obszaru oraz osłonę tychże szlaków. Stworzono zatem wzdłuż owych dróg system fortyfikacji - większych strażnic kontrolujących kluczowe miejsca danej drogi i mniejszych posterunków/karawanserajów, ale o obronnym charakterze, wzdłuż szlaku w regularnych odstępach 1 dnia drogi czyli między 15 a 35 km zależnie od warunków terenowych. Zimansky opisuje dalej działalność Rusy II - otóż wiemy, że założył co najmniej 5 wielkich fortec, w tym nową stolice, w przeciwieństwie jednak do poprzedników wokół każdej takiej fortecy kazał wznieść miasto extra muros. Powierzchnia tych miast waha się od 40 do 80 ha. Przyjmując 250 os/ha (jak w temacie o populacji Knossos - chodzi jedynie o pewne przybliżenie) daje nam to od 10 000 do 20 000 ludzi w takim mieście. Dodatkowo inskrypcja z Ayanis wskazuje, że wokół tej twierdzy istniały i inne zdecydowanie mniejsze osady (samo Ayanis posiadało ok 80ha miasta wokół fortecy) - oznacza to tylko tyle, że musiało dojść do przesiedleń na masową skale i wiemy, że do takich dochodziło - wskazywany tu już A. Cilingiroglu, Recent Excavations at the Urartian Fortress of Ayanis [w:] Archaeology of the Borderlands. Investigations in Caucasia and Beyond, pod red. A.T. Smith, K.S. Rubinson, Los Angeles 2003, s. 197-203. Co jeszcze ciekawsze wszystkie owe cytadele zostały zniszczone pod koniec panowania Rusy II ale miast je otaczających nikt nie zniszczył - je po prostu opuszczono. Zimansky konkluduje więc, że Rusa II był nie tyle odnowicielem Urartu (któremu spore straty zadała wyprawa Sargona II z 714 aC i najazd Kimmerów) co osobą która postanowiła przebudować system administracyjny królestwa i zacieśnić więzy administracyjne, bardziej scentralizować państwo. Miałoby to doprowadzić do ostatecznego upadku. Autor zastanawia się czy do upadku doprowadziła nadmierna biurokracja, ucisk fiskalny, przesiedlenie dużej rzeszy nowej ludności niezwiązanej z państwem czy po prostu zerwanie z tradycyjnym systemem osadniczym i co za tym idzie ekonomicznym. Parę z tych pytań wydają mi się znakiem czasów w których żyje autor, ale przyznam szczerze, że hipoteza wydaje się kusząca.
-
Niewiele CAH podaje, że był dezerterem rzymskim, jako taki długie lata naprzykrzał się Rzymowi ale CAH widzi w nim raczej partyzanta z którym rzymskie wojsko nie mogło sobie długo poradzić ale jego działania miałyby mieć ograniczony charakter. Mnie się jednak wydaje, że przynajmniej początkowo był kimś więcej niż jedynie partyzantem choć nie był tez zagrożeniem takim jak np Dakowie czy Germanie. Warto tez sięgnąć do prac pana Wouter Vanacker czy z polskiego podwórka T. Kotuli.
-
Tak się zastanawiam teraz czy to nie może być kwestia wąskiej specjalizacji (tylko wojna), konkurencji na tym polu - konotacje militarne ma też Atena, Zeus czy Herakles i Achilles oraz tego, że Ares nie dawał niczego jeśli idzie o codzienne życie. Natomiast przyznam, ze nigdy głębiej się nad tym nie zastanawiałem.
-
Pauzaniasz, Wędrówki po Helladzie, 1.8.4 podaje że jedna świątynia była w Atenach ale nie znamy jej lokalizacji
-
Krąży mi po głowie taki temat od czasu gdy Fodele podesłała mi stronkę BSS. Jest cały szereg publikacji, lepiej bądź gorzej dostępnych w Polsce, na ten temat, Polscy archeolodzy ale i historycy zajmowali się tymi terenami, jest więc całkiem sporo materiałów i prac. Zdaje oczywiście sobie sprawę z rozległości chronologicznej i geograficznej tematu, ale być może uda się nawiązać ciekawe dyskusje. Zapraszam
-
Z szamanizmem próbowano łączyć Jazona i Chirona. Chodziło przede wszystkim o zdolności lecznicze. Chiron sam w sobie był świetnym lekarzem, chirurgiem etc samo jego imię tez miało mieć konotacje medyczne. Jego uczniem był Asklepios, niewątpliwie związany z leczeniem. Achilles kolejny jego uczeń też miał co nieco na ten temat wiedzieć Iliada 11. 828-832, jest takie słynne przedstawienie z kyliksu na którym Achilles opatruje Patroklosa. Podobnież Jazon, inny pupil Chirona, ma mieć takie zdolności i podobnież jego imię ma się wywodzić od greckiego słowa leczyć. Tu co ciekawe próbowano zinterpretować misje Argonautów jako rytuał inicjacyjny (niezbędny by stać się szamanem) za: J. Ustinowa, Jason the Shaman [w:] Bildgeschichte. festschrift Klaus Stahler, pod red. J. von Gebauer, E. Grabova, s. 507-514 Czemu akurat miałby szamanizm przedostać się od Scytów nie wiem.