-
Zawartość
4,612 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Furiusz
-
Pozwolę sobie na mały wtręt w ten wątek, Bruno: Wyłącznie sejm i jest to prerogatywna któej sejm zazdrośnie strzeże, "uwalając" jakiekolwiek inne inicjatywy prawodawcze. Wszyscy dobrze wiemy co się dzieje z tzw obywatelską inicjatywą ustawodawczą które są odkładane do tzw "sejmowej zamrażarki". Gdy DGP zajeła się sprawą okazało, że w owej zamrażarce zalegają jeszcze ustawy z 2006 (tekst publikowano bodaj w 2012 lub 2013) a więc wszystkie siły polityczne starają się jak mogą byle tylko nie dopuścić owych obywatelskich ustaw do życia i by nikt nie podważył ich monopolu na politykę. Podobnie prezydent - pozbawiony zaplecza w postaci większości sejmowej też nic nie może, jeśli idzie o jego inicjatywę ustawodawczą. Sprawę swego czasu podnosiło, niezbyt skutecznie, INSPRO.
-
Szaleństwo i wariaci w świecie rzymskim
Furiusz odpowiedział Furiusz → temat → Gospodarka i społeczeństwo
Zwano epilepsję boską przypadłością i często z działaniami bóstw wiązano ale chyba dało się z tym żyć, podobno Cezar był epileptykiem. Wydaje mi się też, że Hipokrates próbował jakoś sensowniej podejść do sprawy padaczki ale bliższych szczegółów nie znam. -
Germańskie pochówki "książęce" w okresie rzymskim
Furiusz odpowiedział Furiusz → temat → Inne cywilizacje
Ciekawy tekst Ch. G. Schmidt, Just recycled? A new light on roman imports in Central Germany according to the central little farmstead of Frienstedt, Thuringia, "Archeologia Baltica" t.18 (2012) s.86-97. Chodzi o tytułową osadę z Frienstedt datowaną od I do poczatków IV wieku AD. Odkryto tu kilka obiektów mieszkalnych i magazynowych, parę studni i głębokich dołów z dużą ilością kości bydlęcych, interpretowanych jako pozostałości zabiegów magiczno-rytualnych. Osada ta jest do tego stopnia mała, że autor przypuszcza, że być może była to wręcz osada jednodworcza tylko z biegiem czasu dom przenoszono na nieco inne meijsce i stąd takie wrażenie. Jest tu też obok niewielkie cmentarzysko kultury unietyckiej a na nim założone cmentarzysko z okresu rzymskiego na którym złożono 34 pochówki szkieletowe. Cześć z nich naprawdę bogatych - mamy tu bowiem pochówek młodego mężczyzny z obszerną komorą grobową do której prowadziły wycięte w ziemi trzy schodki. Zwłoki pochowano w trumnie kłodowej. Na wyposażeniu zmarłego srebrna zapinka ze szklanymi wkładkami, złoty pierścień i 5 srebrnych grotów strzał do tego ceramika naczyniowa. Tego typu zabytki sugerują znaczą pozycję społeczną zmarłego. Do tego aureus spoczywający na ustach zmarłego a wybity między 244 a 246 AD. Do tego była jedna złota moneta która starta była tylko z jednej strony (rewers) i jak się wydaje noszona była w formie amuletu - dlatego też tak specyficznie się wytarła. O tego typu znaleziskach pisał swego czasu prof. A. Bursche. Na osadzie odkryto sporo importowanych blach brązowych i monet rzymskich. Co ciekawe są dwa szczyty napływu importów na tym kompleksie osadniczo-cmentarnym, przypadające na okres wojen markomańskich (mniejszy szczyt) i na czasy uzurpacji Postumusa i jego następców w Imperium Galliarum. Autor łączy to ze wzmianką z Historia Augusta w której mowa jest o najemnikach germańskich na usługach uzurpatorów. Drugi tekst to M. Kaniszerowa, K. Walenta, Das Furstengrab nr 1 aus Leśno Pommerellen, "Acta Universitatis Lodzensis. Folia Archaeologica" t.9 (1988), s.31-74. Jest to kolejny pochówek książęcy, tym razem wielbarski, datowany na fazę B2/C1. Grób kurhanowy z wieńcem kamiennym, zwłoki złożone w trumnie kłodowej. W inwentarzu jest brązowy kociołek, dwa szklane pucharki, złoty wisiorek gruszkowaty, złota klamerka esowata, 2 srebrne bransolety żmijowate, 4 srebrne i 2 brązowe zapinki, 14 paciorków bursztynowych, 9 szklanych paciorków, przęślik gliniany, brązowe okucia szkatułki i brązowy kluczyk, cermaiczne naczynia jeżowate. Do tego fragmenty drewna i tkanin, co ciekawe o różnej jakości - mają one bowiem od 22 nici na cm kw. do 10 nici na cm kw. a jak wiadomo im więcej nici tym lepszej jakości tkaniny. Wszystkie były wykonane z wełny. Do tego odkryto pozostałości futer zwierzęcych ale nie określono z jakiego zwierzęcia pochodziły. Grób ten jest związany z tzw duńską falą napływu importów rzymskich na ziemie polskie. -
Jest to kwestia dość trywialna bo i sam nóż to rzecz bardzo trywialna i pospolita niemniej okładziny jękojeści noży zachowują się niezwykle rzadko i tym większe było moje zaskoczenie gdy na cmentarzysku germańskim z okresu rzymskiego na Słowacji odkryto dwa noże z zachowanymi okładzinami rękojeści. Wykonane one były z kości w taki sposób, że okładziny były dwie, półokragłe i dłuższe niż trzpienie noży tak, że końcówki okładzin zachodziły dość daleko na ostrze noża. Mocowane były trzema nitami (grób 75) w ten sposób, że pierwszy był na ostrzu, drugi na początku trzpienia a trzeci na jego końcu, lub dwoma (grób 72) i wtedy nity umiejscowione były na początku i końcu trzpienia. Obie rękojeści u dołu były płasko ścięte i były dekorowane ornamentem w postaci rytych pasów dekoracji (zygzaki, linie skośne, ornament siatki). Jak mówię, sprawa może trywialna ale niecodzienna. T. Kolnik, Pohrebisko v Besenove (prispekov k studiu doby rimskej na Slovensku), "Slovenska Archeologia" t.9 z.2 (1961), s.220-300.
-
Prokopiusz z Cezarei, Historia sekretna, 11 (s.84-85) tłum. A. Konarek, Warszawa 1977 podaje, że A kiedy zaś wkrótce potem wydano podobne prawo przeciwko samarytanom, powstało nieopisane zamieszanie w Palestynie, gdzie wszyscy mieszkańcy mojej rodzinnej Cezarei i innych okolic, uznali, że nie byłoby rozsądne narażać się na cierpienia w obronie jakichś bezsensownych dogmatów (...). Rolnicy zaś zebrali się tłumnie i chwycili za broń przeciw cesarzowi, wybierając sobie własnego cesarza w osobie pewnego rozbójnika, niejakiego Juliana, syna Sabarosa. Przez pewien czas udawało im się stawić czoła wojsku, potem jednak ponieśli klęskę i wszyscy wraz z dowódcą zgineli. Mówią, że w walce tej poległo sto tysięcy ludzi (...). Przyznam, że ja o całej sytuacji nie słyszałem zbyt wiele. Wiemy coś więcej?
-
Późne świadectwo ale opisuje wygląd stronnictw cyrkowych z wczesnego Bizancjum/późnego antyku: Prokopiusz z Cezarei, Historia sekretna, 7 (s.58) tłum. A. Konarek, Warszawa 1977 Fakcjoniści hołdowali nowej modzie uczesania i strzygli włosy nie tak jak inni Rzymianie. Wąsów i brody nie tykali, zapuszczali je jak Persowie, za to golili przód głowy aż do skroni, a z tyłu nosili włosy bezsensownie długie, niby Masageci. Mówili też, że czeszą się na modłę Hunów. Wszyscy też pragneli się nosić bardzo strojnie (...). Rękawy koszuli ściągali ciasno tuż nad dłonią, natomiast powyżej rozszerzały się one do niesłychanych rozmiarów. I kiedy tylko wymachiwali rękami, na przykładwydając jakies okrzyki w teatrze lub przyjętym zwyczajem dodając otuchy zawodnikom w hipodromie, owa część stroju unosiła się wysoko do góry , dzięki czemu różnym durniom wydawało się, że mają oni piękne i obfite kształty (...). (...). Płaszcz zaś, spodnie i obuwie nosili na wzór Hunów i taka też do nich przylgneła nazwa.
-
LGBT w starożytnym Rzymie
Furiusz odpowiedział TyberiusClaudius → temat → Gospodarka i społeczeństwo
Późne świadectwo ale jednak: Prokopiusz z Cezarei, Historia sekretna, 11 tłum. A. Konarek, Warszawa 1977 (s.85-86) Potem wydał prawo zabraniające pederastii, ale nie badał spraw, które zdarzały się po wydaniu tej ustawy i zajmował się tylko ludźmi od dawna cierpiącymi na tę chorobę. (...). Ludzi których w ten sposób skazano, byli kastrowani i oprowadzano ich po ulicach miasta. -
Nie chcę tu wchodzić w szczegóły długiej i dalekiej jeszcze od konkluzji dyskusji na temat tego jak ewoluowała i powstała taktyka walki hoplickiej etc. W całej tej dyskusji przez lata dominował pogląd, ze oto w epoce archaicznej i jeszcze na początku klasycznej Grecy swoje bitwy staczali wedle ustalonego schematu za który odpowiadał zestaw mniej lub bardziej sformalizowanych reguł, taka forma agonu jak to ujął bodaj Vernant. Jednym z takich elementów miało być to, że sezonem aktywności powinien być okres letni. Co prawda P. Krentz, Fighting by the Rules. The Invention of the Hoplite Agon "Hesperia" t.71 (2002) s.23-39 odrzuca tu jakąś formalną umowę i stwierdza, dość rozsądnie zresztą, że było to raczej efektem rolniczego charakteru społeczności. Dalej stwierdza, że dopiero wzrost zamożności ekonomicznej i odejście od takiego modelu społeczeństwa ( w pewnym stopniu) pozwoliło Atenom na prowadzenie operacji militarnych i w innych okresach roku. Mówiąc o tej "zasadzie" najczęściej przywołuje się, słusznie, słowa Demostenesa 9.47-48 (czy też Trzecia Filipika 47-48) gdy mówi, że w dawnych czasach gdy Sparta rządziła na lądzie i morzu, walczyła uczciwie wedle zwyczaju przodków atakując otwarcie i ograniczając swoje działania do 4-5 miesięcy letnich. No i tu pojawia się problem - bo Spartanie nie byli ograniczeni w gruncie rzeczy żadnym rolniczym kalendarzem, oto wszak pracowali na nich heloci. Orać siać i zbierać nie musieli, nic nie stało więc na przeszkodzie by walczyć i w innych porach roku. Z tego czasu znamy przykłady Traków atakujących zimą, skoro oni potrafili przeprowadzić, i to całkiem skutecznie, taką operację to tym bardziej Grecy powinni być na to gotowi, zwłaszcza Spartanie z ich etosem wojownika i przeszkoleniem, powinni być w stanie bez problemu dokonać agresji w okresie zimowym. Zastanawia mnie czy może tu chodzić np o łatwość obozowania? Może o maksymalizację strat przeciwnika podczas pustoszenia jego okolic? Może o brak rozbudowanych służb logistycznych? Czy może przebrzmiewa tu nutka pewnego humanitaryzmu i próby ujęcia wojny w jakieś, mniej lub bardziej formalne ramy? Czy może Demostenes wszystko to zmyślił a za nim współcześni badacze?
-
Kiedyś już na forum o tym wspominałem, na bazie wcale licznych znalezisk monet rzymskich w Indiach. Niestety nie mogę znaleźć tego postu. Jak ktoś pamięta/znajdzie to będzie bardzo fajnie. W każdym razie do listy przedmiotów którymi handlowano zapewne można dodać szkło produkowane w warsztatach rzymskich. Wbrew temu co można by było sugerować na bazie znalezisk monet w przypadku szkła jest tego znacznie mniej, głównie zaś z miejsc na trasie do Indii - Heis w Somalii, Ed-Dur w Arabii no i nieliczne ze stanowisk w południowo-zachodnich Indiach - Dharanikota czy Taxila. Co ciekawe do Indii docierało też szkło z terenów Chin - chodzi konkretnie o zabytek odkryty w Arikamendu, kiedyś uważany za produkt warsztatów egipskich. Co ciekawe w przypadku części produktów szklanych zidentyfikowano prawdopodobne warsztaty z których owe szklane naczynia (bo o nie przede wszystkim chodzi) miałyby pochodzić - chodzi zaś o północ Italii. /S.-P. Botan, The road to the Indies. The Glass Evidence, "Studia Antiqua et Archaeologica" t.20 (2014), s.153-170/ Co ciekawe Indie są miejscem w którym (jak u środkowoazjatyckich Sarmatów) przecinały się wpływy chińskie i europejskie.
-
Generalnie chyba zabronione było to tylko tym którzy dokonali świętokradztwa, tak to każdy w sumie kto przybył do sanktuarium usiadł obok ołtarza i błagał z gałązką w ręku mógł zostać czy to hiketes (kobiety) czy to hiketis (mężczyźni) z tym zastrzeżeniem, że czasem kapłani ich wyrzucali, zwłaszcza po kontakcie z wyrocznią. Pewności jednak nie mam. Pewnie Fodele będzie wiedzieć więcej.
-
Tak a propos pociągania za sznurki zza kurtyny to i w boksie bywają/bywały takie sprawy. Chodzi oczywiście o zaangażowanie mafii w zawodowy boks amerykański. Najbardziej znanym przykładem jest Jake LaMatta który na polecenie mafii miał się podłożyć w jednej walce - tak zeznał przed specjalną komisją senacką. Innym zawodnikiem związanym z mafią był Sonny Liston, wielu uważa, że został zamordowany właśnie ze względu na zemstę mafii. Jak widać nazwiska największych gwiazd.
-
Germańskie pochówki "książęce" w okresie rzymskim
Furiusz odpowiedział Furiusz → temat → Inne cywilizacje
Dobry skrótowy artykuł przeglądowy na temat pochówków szkieletowych (ale mocno skoncentrowany na grobach "książęcych") to tekst J. Bemmann, H.U. Voß, Ammerkung zur körpergrabsitte in den regionen zwischen Rhein und Oder vom 1. bis zur mitte des 5. Jahrshunderts n. Chr. [w:] Körpergräber des 1. – 3. Jh. in der römischen Welt, pod red. P. Fasold, Frankfurt nad Menem 2007, s.153-183. Dobre podsumowanie podstatwowych fenomenów świadczących o odrębności grobów szkieletowych jako takich i grobów "książęcych" w ramach zbioru pochówków szkieletowych. Do tego bogaty przegląd literatury, także polecam mimo, że nic odkrywczego tu w sumie nie ma. -
Koty na ziemiach polskich w okresie rzymskim
Furiusz odpowiedział Furiusz → temat → Inne cywilizacje
Nie spotkałem się. Wynika to w dużej mierze z tego, że badania nad kośćmi kotów dzikich i udomowionych ze względu na bardzo znikomy materiał (ilościowo) nie są zbyt zaawansowane. Po prostu ciężko jest coś twierdzić na bazie tak niewielkiego materiału. -
Taka ciekawostka odnotowano, że na przestrzeni dziejów zmieniało się drewno wykorzystywane do budowania okrętów bizantyjskich. Początkowo (V-VI wiek) jest to przede wszystkim drewno drzew iglastych natomiast później (IX-XI wiek) jest to przede wszystkim dąb, wiąz i kasztan. Autorzy uważają, że wykorzystywano drewno przede wszystkim z rejonu M. Marmara. Dane na bazie 27 okrętów bizantyjskich odkrytych w Yenikapi. /U. Akkemik, U. Kocabas, Woods of Byzantine Trade Ships of Yenikapi (Istanbul) and Changes in Wood Use from 6th to 11th century, "Mediterranean Archaeology and Archaeometry" t.14 z.2 (2014), s.317-327/
-
Temat niezwykle fascynujący a chyba bardzo mało obecny w polskiej literaturze naukowej. Zapraszam do rozmów i dzielenia się informacjami, notkami bibliograficznymi etc.
-
Germańskie pochówki "książęce" w okresie rzymskim
Furiusz odpowiedział Furiusz → temat → Inne cywilizacje
Taka ciekawostka mi przyszła do głowy - groby książęce z młodszego okresu rzymskiego ten tzw typ lubieszewski nigdy nie występują w jednym miejscu z grobami książęcymi z późnego okresu rzymskiego tzw horyzontu Leuna-Hassleben. Może to oznaczać ni mniej ni więcej tyle tylko, że nie są owe dwa fenomeny ze sobą genetycznie związane. Kolejną ciekawostką jest to, że w sumie momentem oddzielającym oba typy są mniej więcej czasy wojen markomańskich lub tuż po ich zakończeniu. Czyżby efektem tych wojen były aż takie zmiany społeczności germańskich, że nastąpiły zmiany w położeniu ośrodków władzy? Wydaje aię, że tak. W tym samym czasie pojawiają się nowe związki plemienne o których wcześniej nie słyszeliśmy jak choćby Alamanowie. Odpowiadają temu nowe, nieco innego typu groby książęce. Sensowne wydaje się łaczenie tych głębokich zmian z efektami wojen markomańskich które musiały głęboko wpłynąć na świadomość Germanów. -
Jakość mieczy barbarzyńskich w epoce żelaza - od okresu lateńskiego do okresu wędrówek ludów
Furiusz odpowiedział Sędzimir → temat → Inne cywilizacje
Dla porównanie miecz rzymski - zarówno pod względem typologicznym jak i technologicznym. Wykonany w technice dziweru skuwanego, poszczególne "warstwy" metalu miały różne właściwości - część była słabo nawęglona (ok 0.03%) i o mikrotwardości 87 HV, cześc zaś, zwłąszcza w rejonie samego ostrza miała nawęglenie ok 0.3% i twardość ok 115 HV i strukturę z perlitem i ferrytem. W przypadku dwóch grotów pilum jest nieco inaczej - średnie nawęglenie wynosi 0.7%, mikrotwardość 135 HV i strukturę perlityczną. Omawiane przedmioty (są tu jeszcze groty do miotania z machin oblężniczych) wchodziły w skład tzw skarbu broni odkrytego w miejscowości Grad koło Smihel. Trochę to dziwna koncepcja z tym skarbem ale to na marginesie. Ciekawostką jest to, że miecz uznano za średniej jakości produkt. /D. Kmetic, J. Horvata, F. Vodopivec, Metallographic analysis of the Roman Republican weapons from the hoard from Grad near Šmihel, "Arheoloski Vestnik" t.55 (2004), s.291-314/ -
Germańskie pochówki "książęce" w okresie rzymskim
Furiusz odpowiedział Furiusz → temat → Inne cywilizacje
H. Steuer, Fürstengräber der Römischen Kaiserzeit in Germanien – Bestattungen von Grenzgängern [w:] Grenzgänger zwischen Kulturen, pod red. M. Fludernik, Wurzburg 1999, s.379-392 ma dośc ciekawe pomysły na to kogo chowano w tzw grobach ksiażęcych. Wedle niego są to tzw Grenzgänger a więc osoby które przekroxczyły pewne granice kulturowe i w związku z tym są obce zarówno w świecie z którego się wywodzą jak i w świecie w którym długi czas przebywali. Wedle niego typowym przykładem takiej osoby jest Arminiusz który jako dowódca oddziału auxilium, przebywający od młodości w Rzymie gdzie zdobył wykształcenie tak polityczne jak i militarne, na pewno zaznajomiony z kulturą rzymską i stylem życia elit. Po powrocie do Wolnej Germanii właśnie z tych względów nie był zapewne typowym przedstawicielem swojego plemienia ale kimś na granicy miedzy nim a Rzymianinem. Steuer uważa, że to tego typu ludzie chowani byli w grobach książęcych co nie jest bezzasadne. Ludzie służący u Rzymian jako dowódcy oddziałów pomocniczych musieli być elitą już zanim zostali owymi oficerami, musieli mieć jakieś znaczenie wśród swoich. Niewątpliwie też posiadanie dobrze wyszkolonej, doświadczonej i wiernej drużyny (patrząc z perspektywy bardziej barbarzyńskiej), jakie mogły zapewniac owe oddziały auxilium musiało nie pozostawać bez znaczenia w przypadku działań państwowotwórczych, nawet na poziomie plemiennym. To oczywiście ciekawy wątek niemniej mam wątpliwości co do słuszności wszystkich pomysłów autora. Groby książęce charakteryzują się tym, ze są sytuowane na odrębnych cmentarzyskach, przykryte nasypem kamienno-ziemnym, pozbawione broni i wyposażone w liczne importy rzymskie, zwłaszcza te związane z ucztowaniem. No i są pochówkami szkieletowymi. Wszystkie te cechy tłumaczy tym, że zmarli chowani w takich grobach byli owymi Grenzgänger. Moim skromnym zdaniem to przesada - sensowne jest, to, że zmarłego nie traktowanego jako część społeczności lokalnej chowa się w innym obrządku pogrzebowym, podobnie jak wskazywał na to D. Żychliński. To można połaczyć z owymi przekraczającymi granice ale już to, że chowano ich na odrębnych cmentarzyskach moim zdaniem nie. Znamy kilka przykładów tak dla okresu wpływów rzymskich jak i dla młodszego okresu przedrzymskiego gdzie osobników obcych społecznie a i zapewne kulturowo chowano na cmentarzyskach razem z innymi przedstawicielami danej społeczności uzytkującej to cmentarzysko, czasem jedynie w innym obrządku. Odrębnych cmentarzysk nie należy więc (moim zdaniem) tłumaczyć pewną dozą odrębności kulturowej nabytej poprzez długotrwałe obcowanie z inną kulturą. Podobnie ilośc importów rzymskich wynika na pewno cześciowo z tego, że przebywając w Rzymie mogli owi ludzie przekraczający granice, zapoznać się i polubić rzymską kulturę materialną i stąd ich chęc posiadania takich a nie innych przedmiotów. Ta chęć naśladownictwa rzymskich elit niewątpliwie musiała mieć spore znaczenie. Mniejsze znaczenie miał za to rzymski żołd który Steuer też uważa za czynnik stymulujący popyt na rzymskie wyroby rzemieślnicze. Zapomina on jednak o takich elementach jak choćby koniecznośc pokazania własnego bogactwa i ostentacja tegoż. No i najciekawsze - rzymskie naczynia i importy w grobach książecych, zwłaszcza horyzontu Leuna-Hassleben to przede wszystkim naczynia związane z piciem a nie zastawa stołowa jak chce autor. Cecha bardziej, jak mi się zdaje, barbarzyńska niż rzymska. -
Zjawisko "nekrofilii pobitewnej" w społecznościach pierwotnych
Furiusz odpowiedział secesjonista → temat → Nauki pomocnicze historii
No własnie mam problem, bo oto o owym fragmencie pracy Berndta pisze też W. Arens, Mit ludożercy. Antropologia i antropofagia, Warszawa 2010, s. 144-145 ale tylko w celu wyśmiania jej. Niestety to już powoli końcówka książki a im bliżej końca autor coraz bardziej zatraca dobre nawyki z początku i wpada w pułapki błędnego koła i apriorycznych założeń z których tak często śmieje się u innych. Coraz rzadziej zaś stara się uargumentować swoje stanowisko. Cytuję: Oto przykład. Czytelnika nakłania się, by dał wiarę scenie stosunku seksualnego męża ze zwłokami kobiety, odbywającego się w tym samym czasie w którym jego żona oprawia to samo ciało przed umieszczeniem go na ruszcie. Mąż z wielką dla siebie szkodą oddaje się wciąż kopulacji, gdy żona kraje coraz bliżej aż odrzyna mu penisa. Gdy - co zrozumiałe - wzburzony, lecz zachowujący nadzwyczajną przytomność umysłu, mąż zapytuje: "Właśnie ucięłaś mi penisa! I co ja mam teraz począć?", żona "wsunęła członek do ust i zjadła go...". No i pojawia się problem, w pracy która cytujesz pojawia się uwaga, że cytat z pracy Brendta wydanej w Chicago w 1962 pochodzi ze strony 289 a u Arensa jest to znów Chicago 1962 ale już strona 283. Skąd owe 6 stron różnicy? Dalej Arens nie stara się wytłumaczyć co w danych Brendta jest niewiarygodne, bo i nie musi, ironia sama rzuca się w oczy gdy mówi o nadzwyczajnej przytomności umysłu... . Dla każdego jest jasne, że nikt w ten sposób, w takiej sytuacji by nie zareagował. Tyle, że w cytacie z pracy który podajesz jest to jednak przedstawione inaczej: Unapi'na upadł krzycząc, a krew lała mu się z resztek członka... a to jest już znacznie bardziej realistyczne. Scena dalej jest "przesadzona" jak na europejski gust ale nie jest już niewiarygodna bo nierealistyczna. Arens odrzuca tu owo świadectwo w całej rozciągliwości i byłbym w sumie w stanie je uznać gdyby nie ten cytat co zamieściłeś. Tym bardziej, że autor w tej części pracy, dosłownie parę stron wcześniej bredzi coś o kościelnej inkwizycji mordującej miliony czarownic w średniowiecznej Europie, powołując się przy tym na książkę o polowaniach na czarownice w XVII wieku. Co gorsze dla niego to idealna analogia do oskarżeń o kanibalizm między autochtonicznymi mieszkańcami Sierra Leone. Może nieco na uboczu głównego tematu ale ciekawa sprawa. -
Kluczowe wydają się być owe boskie znaki (choć nie wiadomo jakie), co mimochodem sugeruje Censorynus.
-
No i miesiąc księżycowy czasami interkalendowany.
-
Na zdrowy rozum to tak ale teraz nie podam żadnych cytatów z literatury potwierdzających takie "liczenie wstecz".
-
Właśnie dorwałem tom wydany w roku 2014. Ogólnie to już któryś tom materiałów pokonferencyjnych o tym tytule, ogółem mój trzeci i żadnego zakupy nie żałuję. Mnie najbardziej do gustu przypadł tekst pani J. Kłos, Sermo, fama, rumor - przyczynkowo o plotce i plotkarstwie w starożytnym Rzymie. Jak sam tytuł wskazuje nie jest to jakoś specjalnie rozbudowany tekst ale ze względu na swoją tematykę, raczej rzadko podejmowaną w studiach starożytniczych, jest bardzo ciekawy.
-
Tom z 2009 roku nosił podtytuł Święto – Zabawa – Uroczystość w świecie starożytnym i jest wart polecenia - mnie najbardziej przypadły do gustu artykuły J. Kalicka, Społeczna rola pijackiej burdy – komos w liryce archaicznej i u Arystofanesa, bardzo interesujący temat potraktowany z dużą dozą humoru (zresztą wybór Arystofanesa jako źródła musiał to podyktować). Warto zajrzeć jeśli kogoś interesuje bardziej przyziemny aspekt sympozjonu. M. Wójtowicz, Sumeryjskie ucztowanie w III tysiącleciu p.n.e. - tematyka związana z Sumerami jest w naszej literaturze naukowej nieco traktowana po macoszemu, zwłaszcza gdy idzie o źródła pisane dlatego tekst ten był bardzo ciekawy podobnie jak i tekst O. Murray, Hedonism and History - zawsze warto poświęcić trochę czasu na refleksje o tym czym tak naprawdę się zajmujemy. Inna ciekawostka jest taka, że w tomie tym dominują artykuły pań. Tom tegoroczny (2015) nosi podtytuł Navigare necesse: Morze – Podróż – Przejście – Przemiana i cytowałem już kilka artykułów w nim zamieszczonych - między innymi o marynarzach z Dalmacji we flocie rzymskiej, architekturze obronnej limesu dunajskiego w kontekście wpływu rzeki czy o wyspie Antykithirze i w moim odczuciu są to najlepsze teksty w całym tomie, reszta jest nieco mniej ciekawa ale to pewnie kwestia gustu. Cieszy też to, że jest to wydawnictwo tanie (chyba najtańsze w ofercie wydawnictwa Sub Lupa) bo kosztuje niecałe 15 złotych.
-
Własnie czytam klasyczną pozycję W. Arens, Mit ludożercy. Antropologia i antropofagia, Warszawa 2010. czemu klasyczną? Bo pierwsze wydanie to lata 70te ubiegłego stulecia. Z klasycznymi błędami. Autor bardzo skupia się na krytyce swoich poprzedników, słusznej w bardzo wielu punktach. Jednym z takich krytykowanych badaczy jest G. Dole (przez tłumacza określana jest ona nie mianem antropologa a antropolożki z niewiadomych dla mnie powodów) dodajmy krytyka jest słuszna bo jak zauważa Arens przyjęte przez autorkę założenie, że kanibalizm jest zjawiskiem powszechnym jest bezzasadne (pozbawione tak naprawdę realnych podstaw). Problem jest jednak taki, że gdy sam przedstawia podejście (czy może interpretacje) bardziej symboliczne i pisze, że: Uprawa kukurydzy jako ważna aktywność kobiet jest bezpiecznym założeniem (...). s.74 popełnia dokładnie ten sam błąd polegający na przyjęciu pewnego założenia z góry bez udowadniania go (czy nawet uprawdopodabniania) które to założenie ma wspierać jego hipotezę o symboliczności rytuału. Ot taka ciekawostka, bo akurat wydaje mi się, że sprawdzenie tego czy u owych Indian z pogranicza Peru i Brazylii kobiety rzeczywiście odgrywają duża rolę w uprawie kukurydzy czy jednak nie, nie powinno stanowić problemu. Tym bardziej, że wedle autora, świadectwo pani Dole jest jednym z kluczowych dla jego badań. Takich kwiatków jest więcej, odrzuca dane z listów Cortesa, dlaczego? Ano nie wiadomo - pisze, że to propaganda wojenna, ale to przypuszczenie a nie dowód. Innymi słowy znów - uznaje a priori, że jest to nieprawdziwe, tak jak inny może uznać a priori, że jest to prawda. Książkę polecam, tym bardziej, że można ja nabyć bardzo tanio (w warszawie od 10 do 16 zł) a autor pisze ciekawi i w naprawdę przystępny sposób.