-
Zawartość
4,612 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Furiusz
-
Łużyczanie – potomkowie Lugiów?
Furiusz odpowiedział HorusX → temat → Ziemie polskie od wędrówki ludów do panowania Mieszka I (IV w. - ok. 960 r.)
W oryginale i przekładzie to bym musiał pójść do biblioteki. Niemieckie i angielskie łatwo znaleźć więc tu mogę podrzucić - Zuerst lieferte er blutige Treffen den Logionen, einem Germanischen Volke dostępne tutaj lub and fought some fierce battles, first against the Logiones, a German nation, whom he conquered, taking Semno their general, and his son, prisoners. reszta tutaj. Owszem, z zasadniczo najciekawszym przykładem brytyjskim, tyle, że w odniesieniu do genezy kultury przeworskiej nie ma to większego znaczenia, bo oddziaływania latenizujące w poszczególnych miejscach były inne i wychodziły z innych ośrodków. Problem z Kostrzewskim polega na tym, że jego prace są już dość wiekowe i niespecjalnie odzwierciedlają nawet nieco nowszy stan wiedzy - na lata 80-90te. Jednym z oczywistych powodów jest choćby to, że nie mógł mieć dostępu do badań w Sochaczewie czy Suchodole bo te zwyczajnie rozpoczęto lata po jego śmierci. Te które ewentualnie mógłby badać najczęściej znikały podczas II WŚ stąd część naszyjników koronowatych znamy jedynie z materiałów archiwalnych. Jeden z wczesnych a przy okazji bardziej niegdyś dyskutowanych przyczynków do zagadnienia wpływu ludności kultury jastorfskiej na kształtowanie się kultury przeworskiej popełniła pani T. Dąbrowska, Z problematyki wczesnych faz kultury przeworskiej "Archeologia Polski" t.34 1989, z.2, s. 369-384. Od czasu tego tekstu - który nota bene najbardziej podkreśla wpływ oddziaływań przeworskich na latenizacje kultur/kultury naszego Pomorza - sporo się zmieniło. Najbardziej widoczne to zabytki opisane przez Z. Woźniaka Z. Woźniak, P. Poleska, Zabytki typu jastorfskiego z zachodniej Małopolski [w:] Comhlan. Studia z archeologii okresu przedrzymskiego i rzymskiego w Europie Środkowej dedykowane Teresie Dabrowskiej w 65. rocznicę urodzin, pod red. J. Andrzejowski, Warszawa 1999, s. 379-394 czy - nieliczne to fakt - zabytki z Suchodołu (a mnie personalnie najbliższe) A. Maciałowicz, Dwie interesujące misy z cmentarzyska kultury przeworskiej w Suchodole – ślad kontaktów wzdłuż tzw. szlaku bastarneńskiego?, "Barbaricum" t7/2004, s. 43-64. Sprawę układających się ładnie - w trzy szlaki - zabytków jastorfskich (dla tego konkretnego tematu najważniejszy byłby środkowy wzdłuż Warty-Noteci-Bzury-Bugonarwii itd w ogólnym kierunku na Mołdawię przecięto z inskrypcją CIL XIV 3608 i o tym co wiemy z innych źródeł o wędrówce Bastarnów i Skirów dochodząc do wniosku, że jakiś odłam jednego z tych plemion przewędrował przez ziemie polskie w drodze nad M. Czarne, być może zabierając ze sobą jakieś elementy miejscowej ludności (bodaj na bazie dwóch czy trzech grobów z Curteni w Mołdawii dałoby się wysnuć taki wniosek ale tu musiałbym zajrzeć do M. Bubesa by się upewnić). Temat który linkowałem w pierwszym swoim poście założyłem bodaj cztery lata temu więc już nie pamiętam ile konkretnie tam jest ale na pewno jest więcej materiału jeśli chcesz sprawdź. Tak więc na proces latenizacji kultury materialnej ludności która następnie stworzyła kulturę przeworską wpływały co najmniej trzy kierunki - południowy (czesko-śląski), północny (oddziaływania jastorfskie i bardziej bezpośrednie) "idące" szlakiem wzdłuż wybrzeży Bałtyku w kierunku na Sambię czy ziemie później zajmowane przez kulturę bogaczewską i zachodnie łączone z wędrówką ludności kultury jastorfskiej przez ziemie polskie. Od razu dodajmy by nie było nieporozumień ludność tworząca kulturę przeworską nie była biernym odbiorcą impulsów latenizujących ale i sama aktywnie przekazywała je dalej np w kierunku kultury bogaczewskiej czy oksywskiej a nawet w kierunku na północ np na Bornholmie już E. Vedel w 1886 dopatrywał się jakichś powiązań z kulturą przeworską (wtedy jeszcze tak nie nazywaną) - jemu chodziło o broń więc moim zdaniem to akurat wątpliwe ale ceramika z Vendsyssel (sama północ Jutlandii) - za J.H. Bech 1980 - jak dla mnie ma sporo cech przeworskich - przekształconych bo przekształconych ale chyba jednak przeworskich. Nie jest to element liczny ale jest tym niemniej nie przeceniałbym też takich znalezisk. Nieco więcej o znaleziskach przeworskich na ziemiach dzisiejszych Niemiec pisałem bodaj w tym miejscu: Wracając jeszcze na chwile do poprzedniego Twojego postu: O Celtach w Polsce też jest na forum temat: Tak co do tej ceramiki to jedno z drugim nie ma wiele wspólnego. Wynika najpewniej z zaniku opłacalności ekonomicznej utrzymywania wyspecjalizowanych warsztatów garncarskich. Ludność lateńska, zwłaszcza w późnych fazach żyła częstokroć w ośrodkach zwanych oppidami. Duże, ludne miejsca niekiedy zwane osadami protomiejskimi. Istniało więc dla nich zaplecze gospodarcze (rolnicze) umożliwiające utrzymanie takich ośrodków a więc istniał rynek zbytu który był w stanie utrzymać wyspecjalizowane warsztaty rzemieślnicze - złotników, mincerzy czy garncarzy. Ludność przeworska, zwłaszcza we wczesnych fazach preferowała dużo bardziej rozproszone osadnictwo, bardziej wiejskie - a więc i bardziej samowystarczalne. nie istniało ani zaplecze mogące utrzymać wyspecjalizowane warsztaty garncarskie ani tez nie istniało zapotrzebowanie na naczynia bo te każdy robił sobie sam. Poleciłbym T. Bochnak, Przyczyny zaniku ceramiki toczonej na ziemiach polskich w początkach I wieku po Chr. - zapomniany sekret, uwarunkowania społeczno-psychologiczne czy czynniki ekonomiczne?, “Wiadomości Archeologiczne” t.64, 2013 albo ten temat: -
Dla cara Fiodora bliższymi krewnymi nie byli jego bracia Iwan i Dymitri? Fiodor Nikiticz Romanow ojciec Michaiła Romanowa był konkretnie synem brata Anastazji Romanowej - żony Iwana Groźnego. To skoligacenie dość odległe i raczej symboliczne
-
Łużyczanie – potomkowie Lugiów?
Furiusz odpowiedział HorusX → temat → Ziemie polskie od wędrówki ludów do panowania Mieszka I (IV w. - ok. 960 r.)
W którym miejscu u Zosimosa? Logiones pojawiają się w jego dziele w I. 67 - zresztą od razu z określeniem, że jest to lud germański. Pojawia się też Lydius - człowiek z Izaurii. Żadnej nazwy rzeki Zosimos nie wymienia w tym miejscu poza Renem. Podaje za to imię wodza ludu Logiones - Semno. Może warto by zapoznać się z rolą kultury jastorfskiej w przyśpieszeniu procesu latenizacji co doprowadzić miało do wykrystalizowania się kultury przeworskiej? -
Nic nikomu się nie pomyliło. Nazwy są podobne - a w niektórych językach identyczne tyle, że w przypadku Kuszan azjatyckich to lud tworzy królestwo - stąd królestwo Kuszan a w przypadku egipsko-nubijskiego tworu ze stolicą w Napata mowa o ludzie z Kusz. To kraina którą zajmują tak się zwie. Króla Kashta lub Kaszta nosi imię które znaczy tyle co człowiek z Kusz.
-
J.K. Wroniszewski, Ochota 1944, Warszawa 1970, s. 25 pisze W pierwszych miesiącach 1944 roku nieznani sprawcy, najprawdopodobniej członkowie nacjonalistycznej organizacji NSZ, dokonali nocą najścia na jeden z głównych magazynów dzielnicy, przy ul. Słupeckiej, skąd skradli m.in. 8 pistoletów maszynowych oraz ponad 20 pistoletów. Brzmi prawdopodobnie stąd pytanie czy to oni, czy coś wiemy o samym zajściu?
-
Źródła dotyczące sojuszu Leszka Czarnego z Połowcami
Furiusz odpowiedział Człowiek → temat → Katalog bibliografii i poszukiwanych materiałów
Tyle, że z podanego cytatu nie wynika żeby Połowcy mieli być sojusznikami Leszka Czarnego. Wspomagali Węgrów - tak jak Leszek Czarny, Bolesław Wstydliwy i wojska ruskie. -
Mam pytanie - jak już żołnierz dostał granat ręczny to gdzie go nosił? Jakoś to się różniło między pierwszą a drugą światową?
-
Który karabin uznajecie za najlepszy?
Furiusz odpowiedział Andreas → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Pytanie - Rosjanie kupili podobno niemałą liczbę 300 tyś. amerykańskich karabinów Winchestera model 1895. Jak ta broń sprawdzała się w polu? Chyba jedyny karabin z taką zasadą działania (dźwigniowy?) używanie poważnie przez jakąkolwiek armię na świecie (za wyjątkiem brytyjskiego martini-Henry). -
Spiers znaczy tyle co pytać dociekać, nikt tak już chyba nie mówi, może Szkoci. Raczej też wątpię by doszukał się Carr jakichkolwiek związków Maximiliana z M.-L. O'Murphy a to z tego powodu, że o ile pamiętam wywód Carra to wersje z Robert i Pierre uznaje za plotkę, ale odnoszącą się do etymologii nazwiska. Zresztą druga wersja też odnosi się do zamierzchłych czasów średniowiecza gdzie nazwisko rodowe miałoby powstać w wyniku połączenia imieniem Robert i Pierre albo ma być sfrancuszczonym irlandzkim Robert Spiers.
-
No nazwisko jest zabawne. Robespierre - w pewnym momencie wiadomo wypadało zmienić nazwisko by szlacheckie de nie kuło w oczy. J. Carr, Robespierre; the force of circumstance, 1972 s. 10 próbuje mu dać ze względu na nazwisko irlandzkie korzenie. Bodaj od Robert Speirs właśnie. Wiemy natomiast niestety, że jeśli takie bardziej znaczące zmiany miały miejsce to dawno temu bo są dobrze poświadczone osobistości z nazwiskiem Robespierre w XVII wieku konkretnie z 1615 - Roberta Robespierre. Oeuvres de Maximilien Robespierre: Discours (27 juillet 1793-27 juillet 1794), 2011 s.204 (publikacja towarzystwa studiów robespierrańskich?), nota bene autor wspomina tu też wersje Robert Pierre ale jasno wynika, że chodzi o czasy zamierzchłe.
-
Miałem karabin gotowy do strzału. Był to dziesięciostrzałowy mauser "Habdanka" z lunetą snajperską. (...). na Niemcu palił się mundur, strzelałem świetlną amunicją. R. Górecki, Przemoczone pod plecakiem osiemnaście lat, Warszawa 2012, s. 302
-
Z Robespierre'a wyszedł widzę Czesław Miłosz.
-
W temacie pt Dragoni (link tutaj) napisał: A. i J. Żmodikow, Taktyka armii rosyjskiej w dobie wojen napoleońskich, Oświęcim 2015, s. 73 W 1805 jegrom dodano po trzy kule więcej na żołnierza niż rok wcześniej , tak, że w sumie otrzymywali ich dziewięć, ale również ta liczba była zdecydowanie niewystarczająca. W pułkach jegrów wszyscy podoficerowie oraz dwunastu ludzi w każdej kompanii uzbrojonych było w karabiny gwintowane (...).
-
Owych 10 hoplitów to epibatai. Z chęcią dowiem się więcej o owych żołnierzach, taktyce walki na morzu w tym czasie etc. Jako typowy szczur lądowy mało mi znany aspekt starożytności a i trudno znaleźć coś sensownego więc z chęcią dowiem się czegoś nowego. Tylko kilka uwag na początek - to, ze było coś problematyczne nie oznacza, ze nie było możliwe. Dwa kilka udoskonaleń które wprowadzili Rzymianie podczas walk z Kartaginą, związane było właśnie z udoskonalaniem techniki abordażu (słynne kruki), logiczne byłoby, że wcześniej owych udoskonaleń nie było a więc i abordaż był utrudniony. Jeszcze jedna uwaga - Plutarch, Żywot Temistoklesa, 14.2 pisze, że na każdym ateńskim okręcie w bitwie pod Salaminą było 14 hoplitów i 4 łuczników. Dekret z Trojzeny mówi o jeszcze mniejszej liczbie - 10 epibatai i 4 łucznikach. To sama końcówka V wieku. (I.G., JI) W tym czasie Chioci (Herodot, Dzieje, VI.15) zabierali ok 40 ludzi, podobnie Fenicjanie (tu mowa o 30) (Herodot, Dzieje, VII.184). Ateńczycy byli na morzu bardziej doświadczeni, zresztą dlatego Temistokles chciał się bronić w bitwie morskiej a nie na lądzie. Nie jest przypadkiem więc, że stosowali znacznie mniejsza ilość żołnierzy przeznaczonych do walk na pokładzie, opierali się na przeświadczeniu, że to szybkość i manewrowość zapewniają zwycięstwo w bitwach morskich a nie abordaż. Jak wykazała historia mieli racje. Stąd to nie abordaż a właśnie taranowanie burt statków i łamanie im wioseł było podstawową techniką walki na morzu później. Oczywiście dochodziło do walk na pokładach i wtedy przydawali się owi epibatai, tylko gdyby główną taktyką było doprowadzenie do abordażu i walki na wrażym pokładzie to tych epibatai byłoby znacznie więcej niż 14 czy później 10, bo to trochę mało by opanować całą trierę (zakładając pełną obsadę to samej załogi było 170 ludzi). Także uzbrojenie epibatai - brak włóczni wskazuje na pewne ograniczenia - triery były dość wąskie - tam nie było miejsca nie tylko na walkę włócznia ale i na wielu ludzi, co też utrudniało przeprowadzenie abordażu. Ale jak mówię marynistyka to nie mój temat. Trochę ciekawych tekstów: J. Morrison et al., The Athenian Trireme: The History and construction of an ancient Greek warship, Cambridge 2000 J. Morrison, Greek naval tactics in the 5th century BC [w:] International Journal of Nautical Archaeology and Underwater Exploration t3 (1974), s. 21–26 Można jeszcze dodać inne prace, Osprey wypuścił na ten temat serię.
-
P. Fijałkowski, Żydzi sochaczewscy, Sochaczew 1989 s. 17 podaje, że na 1793 rok na 1152 mieszkańców Sochaczewa aż 997 stanowili Żydzi i proporcjonalnie dominowali w życiu gospodarczym miasta choć ich dług względem kasy miejskiej wynosił 300 guldenów polskich. Jednak już w 1800 na 1706 mieszkańców Żydzi to 1263 czyli procentowy spadek znaczenia. W 1897 na 5763 ludzi w Sochaczewie już tylko 65% czyli 3776 stanowili Żydzi by w 1921 udział ludności żydowskiej w strukturze populacji miasta wynieść miał już tylko 47% i dalej spadał. Wtedy też daje się zauważyć wahnięcie w proporcjonalności ich udziału w handlu i rzemiośle - w 1884 na 132 sklepy w Sochaczewie jedynie 4 nie należały do Żydów. Coś na pewno pisano na temat Żydów pod rozbiorami. Co wiadomo?
-
No tak tyle, ze argumentacja którą tu przywołałeś opiera się na założeniu, że Rzymianie zasadniczo trucizn nie znali i nie wiedzieli jak je podawać. Ja wskazuje przykłady, że trucizny jednak znali i mieli nawet specjalistów w tej dziedzinie a mówimy tu tylko o tych o których działalności z jakiegoś powodu (wpadki) zrobiło się głośno o tych rzeczywiście najlepszych pewnie nie usłyszymy.
-
Tyle tylko, że autor który twierdzi, że Rzymianie nie wiedzieli jak podawać truciznę i otruć przeciwników politycznych nie odrobił pracy domowej. Trucicielstwo pojawia się u Cycerona w mowach sejmowych, truciznę zażyła Kleopatra. Rzymianie sami nawet nie musieli się na tym specjalnie znać, wystarczy, że inni w imperium się znali. Swetoniusz i Tacyt są pełni plotek o tym jak to otruto tego albo tamtego. Z łatwo dostępnych tekstów można polecić - D.B. Kaufman, Poisons and poisoning among the Romans, "Classical Philology" t.27 (1932). Motyw jest tak popularny, że pojawia się nawet słynne trucicielki jak Tacyt Annales 2.74
-
Trochę trucizn to było ot choćby stara dobra cykuta.
-
Hmm wydaje mi się, że w początkach niepodległości polska armia wykorzystywała każdy możliwy typ oporządzenia jaki udało się jej zdobyć, w tym amerykańskie. Amerykańska kawaleria używała skórzanych kamizelek, więc może o to chodzi? link ze zdjęciem
-
Na to raczej ciężko odpowiedzieć. Zresztą ciężko podać konkretne dane dla Germanii Inferior czy Superior. Kiedyś widziałem dla limesów ciekawe wyliczenie - na 20 tys żołnierzy potrzeba podatków 300 tys ludzi. Autor potem pozbierał dane co do znanych archeologicznie punktów osadniczych i przypisał im odpowiednie wielkości. Doszedł do wniosku, że ani Dolna Germania ani Górna nie były w stanie utrzymać wojsk stacjonujących na swoim terenie. Ciekawa konkluzja, w dodatku poparta stwierdzeniem, ze miasta które rozwijają się tu szybko położone są obok obozów wojskowych - stałego źródła pieniędzy. Wszystko oczywiście robione na oko ale wydaje mi się, że sytuacja w dalej położonej Germanii byłaby pewnie zbliżona.
-
Trochę się myli. Było kilka części składowych jak np zmniejszenie wagi monety złotej z 7.78 g do 7.27 g, dewaluacja polegała zaś na dodaniu stopów miedzi do srebrnej monety co pogorszyło jej jakość ale pozwoliło na wybicie z tej samej ilości srebra większej liczby monet. Przy okazji obniżono też wagę monety srebrnej z 3.89/3.90 g do 3.41g. Wprowadził też brązowego semisa czyli połowę asa. Także reform było kilka i nawet całkiem spora grupa badaczy poczynając od M.C. Soutzo, Étude sur les monnaies impériales r omanes II. Le Système monétaire de Néron ,"Revue Numismatique" (1898), że tak naprawdę Neron chciał ujednolicić system monetarny z tym wschodnim ze standardem stosowanym w Antiochii. No a i pewnie przy okazji zaoszczędzić srebra. I tak i nie - dalej mieli czyste srebro, spadła wartośc pieniądza więc jeśli wymieniano stare monety na nowe w stosunku 1 do 1 - to tak stracili. Jeśli stare monety potraktowali jako zasób czystego srebra to niekoniecznie musieli aż tak bardzo stracić. Zasadniczo można powiedzieć tak i tak, mógł.
-
Pluton broniący gmachu Urzędu Celnego przy ul. Inflanckiej obrzucał szturmujących Niemców na przemian granatami i żarówkami, które upadając powodowały huk imitujący wybuch "Sidolówki". F. Majorkiewicz, Lata chmurne, lata dumne, Warszawa 1983 s.223
-
Pod Bolimowem Niemcy wykorzystali gaz bojowy, bodaj miesiąc po pierwszym użyciu na froncie zachodnim. Do dziś widać w terenie pod Bolimowem okopy z I WŚ, obecnie nawet prowadzone są tam badania archeologiczne dla ustalenia pełnej linii okopów i cmentarzy wojennych. Baranowski, z zawodu rzeźnik, nie miał jednak, podobnie jak większość żołnierzy, żadnego talentu narracyjnego i nie lubił mówić o swoich czynach. (...). - Ano nurkowali my do transzy; było nas luda może dziesięć, dwadzieścia tysięcy, na takiej łączce jak ta. Zaś ale wszyscy dobierani z różnych dywizji, że kto nie miał eisener Kreutz - na tego Oberst patrzył jak na łazika. Wieczorem zaczął się Trommelfeuer, a o świcie - handgranaty do graby i poszli my na Angriff w kilkanaście linii jeden za drugą. Trza było brać fort Dumo, czy jak tam na niego szwargoczą... - Douaumont - poprawiam. - Ja, ja, i wzieli ten fort wówczas - drugi i trzeci batalion naszego regimentu - ale ja nie doszedłem, ani nikt z kompanii, co przede mną szła w pierwszej linii, bo trafili my richtig na fugasy i wszystko wyleciało w powietrze... a mnie urwało wtedy te dwa palce - rzekł, wyciągając ku nam kikut lewej ręki - i kontuzjowało prawą stronę głowy, prawą rękę i prawą nogę, co mi ją dwa razy przestrzelili jeszcze przedtem nad Marną. Ot, i wszystko - zakończył Baranowski swój opis bitwy pod Verdun. Z. Chrząstowski, Legenda murmańska, Łomianki 2014 s. 46 Polacy brali więc udział w walkach na froncie zachodnim i pewnie całkiem nieźle znali warunki tam panujące. Dodatkowo: 19 IV - 5 V. W okopach na wprost góry Skowronno (kota 292, o którą w Święta Bożego Narodzenia walczył i niemal doszczętnie wyginął austriacki pułk Dzieci Krakowskich , popularnie zwany trzynastką), z nastaniem pogodnych i ciepłych dni życie stało się zupełnie znośne. Okopy osuszyły się i wiara z konieczności tylko wchodzi do ciemnych i zimnych ziemianek, przesiadując w osłonecznionych miejscach, gra w szachy lub gawędzi. W górze warczą aeroplany, baterie z obu stron odzywają się spokojnie bez pośpiechu, a na tyłach naszej linii wiszą już dwa balony obserwacyjne .W. Solek, Pamiętnik legionisty, Warszawa 1988, s.107 27 III - 10 IV. W okopach mokro, bo odwilż. Woda zbiera się na dnie rowów i pomimo położonych środkiem desek, wszędzie błoto. ibidem s.101 Życie w okopach na wschodzie i zachodzie powinno być podobne bo taka natura wody, że jak jest jej dużo to zbiera się w dziurze a okopy to w sumie duża dziura. To samo dzieje się i dziś np w wykopach archeologicznych co znam z doświadczenia
-
Wydaje mi się, że ten temat spowoduje, że dojdzie tu do zwykłej przepychanki która szybko z dyskusji eksploduje w walkę - może lepsze miejsce w dyskusjach filozoficznych? Tak chce Valerius Maximus, Factorum et dictorum memorailium, ks IX. lub 9,12 (różne oznaczenia spotykam) Aeschyli uero poetae excessus quem ad modum non uoluntarius, sic propter nouitatem casus referendus. in Sicilia moenibus urbis, in qua morabatur, egressus aprico in loco resedit. super quem aquila testudinem ferens elusa splendore capitis++erat enim capillis uacuum++perinde atque lapidi eam inlisit, ut fractae carne uesceretur, eoque ictu origo et principium fortioris tragoediae extinctum est. Jest więc wszystko tylko, że to lata w których żył Chrystus więc strasznie późno. Jest znany wiersz z jego grobu, potwierdza on zgon w Gelii ale ani słowa o sztuce i sposobie śmierci.
-
A mnie się wydawało, że w wątku chodzi o mity historyczne typu 10 kilogramowe miecze i zbroja uniemożliwiająca poruszanie się.