Skocz do zawartości

Furiusz

Moderator
  • Zawartość

    4,612
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Furiusz

  1. Krótkie notki o książkach

    Michael M. Sage, Warfare in Ancient Greece. Pracę tę po raz pierwszy opublikowano w 1996 roku i jak sam tytuł wskazuje opowiada o greckiej sztuce wojennej. jest to w zasadzie wybór źródeł do tego tematu opatrzony krótszymi bądź dłuższymi uwagami odautorskimi. Praca omawia sztukę wojenna Greków od czasów schyłkowomykeńskich aż po okres hellenistyczny włącznie. Brakuje mi w niej szerszego odniesienia się do źródeł i materiałów archeologicznych, choć są one przywoływane w kilku miejscach. Są też bardzo trafnie dobrane wtedy i ilustrują to o czym pisze autor. Jest tu kilka elementów bardzo dobrych - wskazanie na to, ze nie wiemy jak przebiegało starcie dwóch falang hoplickich, wskazuje na istnienie konnicy w okresie wieków ciemnych (choć koń służył jedynie przywiezieniu na pole bitwy wojownika dalej walczącego pieszo), mimo, ze wspomina też o roli jaką musiała odegrać perska konnica w zaadoptowaniu tego rodzaju formacji do greckiej armii. Bardzo ciekawe są też te części pracy które są poświęcone kwestii zaopatrywania armii w trakcie wypraw wojennych - temat mam wrażenie często pomijany, bądź traktowany marginalnie. Mam też jednak kilka uwag. Pierwsza z nich dotyczy długości bitew w okresie archaicznym1, gdzie autor pisze że były to krótkie i gwałtowne starcia, przypominające rodzaj starcia na ubitej ziemi, walki między dwoma wyznaczonymi drużynami. Najpełniejszy opis takiego ujęcia wojny znajdujemy u Herodota2, choć problemem jest tu to, ze walka między tymi oddziałami miała trwać do nocy, a więc chyba jednak dość długo. Problematyczna jest dla mnie też rola lekkozbrojnych. wedle autora mieli oni sobie niezbyt dobrze radzić na polu bitwy, zwłaszcza ze zwartymi formacjami hoplitów, co miało się zmienić dopiero w IV wieku aC. Jednak, znamy dwa przykłady odmiennej sytuacji, oba związane z ateńskim wodzem Demostenesem3, gdzie lekkozbrojni właśnie całkiem dobrze spisali się w walce z hoplitami. Autor też nie dostrzega zwyżki znaczenia konnicy w sztuce wojennej Grecji, w trakcie wojny peloponeskiej4. Mimo to, praca jest bardzo dobra i ciekawa, warta polecenia. 1 Sage M.M., Warfare in Ancient Greece, New York 1996, pag 17 2 Herodot, Dzieje, ks I.82 3 Tukidydes, Wojna peloponeska ks 3.94 i 4.32 4 tutaj dyskusja częściowo pokrywająca się z tematem https://forum.historia.org.pl/topic/12050-luzne-rozwazania-na-temat-pewnego-epizodu-wojny-peloponeskiej/
  2. Mykeńczycy i Minojczycy a Hetyci

    W sumie, ja też nic konkretnego nie napisze. Tak trochę od drugiej strony Trudne pytanie, w ogóle nie jestem pewien czy można na nie udzielić odpowiedzi. Ahhiyawa jest dość zgodnie kojarzona z Grekami mykeńskimi - Zazwyczaj Ahhijawę wiąże się z działalnością i wpływami kulturowymi mykeńskich ośrodków na wybrzeżu zachodniej Anatolii. Lokalizuje się ją na wyspach położonych u zachodniego wybrzeża Anatolii lub Grecji mykeńskiej. Przyczółkiem Ahhijawy na terenie zachodniej Anatolii był Milet (starozytna Millawanda). Ahhijawa po raz pierwszy pojawia się w tekstach w XV W.p.n.e, a szczyt jej aktywności przypada na 2 poł. XIV i 1 poł. XIII w.p.n.e. Ahhijawa nigdy nie podporządkowała sobie terytoriów w Anatolii, a jedynie próbowała zwasalizować niektóre ośrodki położone na wybrzeżu lub wspierała ich rewolty przeciwko państwu hetyckiemu1. Są tu poruszone dwie ważne kwestie - bunty przeciw państwu hetyckiemu oraz Milet. De Boer2 pisząc o Milecie (w innym co prawda kontekście) podkreśla jego silnie minojski a następnie mykeński charakter, stwierdza, że był on pod bardzo silnym wpływem mykeńskim lub był po prostu mykeńską placówką. teraz kwestia buntów przeciw Hetytom. jeden z nich, konkretnie bunt sojuszu/federacji Assuwa3 stał się tematem ciekawego w tym kontekście artykułu. Autor wspomina tu, że zbuntowanej federacji( bunt datowany na czasy Tudhaliya II) z pomocą pośpieszyła Ahhiyawa - mówi nam o tym list Mursilisa II (starszy o niemal 200 lat, od tych wydarzeń), w którym jest to wspomniane dosłownie, świadczyć ma o tym w mitologii greckiej opowieść o najazdach mykeńskich na wybrzeże Azji Mniejszej z czasów poprzedzających wojnę trojańską i świadczyć ma o tym inskrybowany miecz, złożony przez zwycięskiego hetyckiego króla w świątyni w swojej stolicy, będący typowym okazem typu B egejskich mieczy epoki brązu. Sam tekst wydaje mi się dość przekonujący - pytanie po co Mykeńczycy mieliby udzielać wsparcia militarnego Assuwie? Autor przywoływanego tekstu stwierdza, ze być może zagrożone było bezpośrednio terytorium mykeńskie kontrolowane przez Ahhiyawę, bądź też ich strefa wpływów, w tym kontekście ciekawa jest wcześniej wspomniana sytuacja w Milecie epoki brązu. Pozostaje dalej wiele niewiadomych a) gdzie lokalizować Ahhiyawę? b) czym była Ahhiywaw? c) kto rządził Ahhiyawą? etc Wspomniany list adresowany jest do władcy Ahhiyawy, ale nie musi to oznaczać, że było to królestwo - przywoływana tu federacja Assuwa wedle danych hetyckich też miała jednego człowieka na czele. W ogóle nasuwa się samo przez się porównanie do sytuacji Grecji klasycznej, z jej licznymi małymi państwami, mimo to zdolnymi do walki z Persją achemenidzką. Na poparcie tej analogii można stwierdzić, ze warunki geograficzne nie zmieniły się, oraz sytuacje z Beocji4, gdzie mamy widoczny w materiale archeologicznym widoczny konflikt dwóch głównych tutejszych ośrodków Teb i Orchomenos. Są jednak i inne argumenty - nie wiadomo do końca na ile sytuację tutejszą da się przenieść na pozostałe ośrodki mykeńskie. Jest też "problem" Cyklad5, gdzie Earle w swym artykule, niezwykle ciekawy zresztą pod względem przyjętej metody, stwierdza nagły zanik pięciu elementów w materiale archeologicznym z Cyklad, tuz po pojawieniu się tutaj dominujących wpływów mykeńskich - chodzi o pieczęcie, pismo, freski oraz importy bliskowschodnie. Wszystkie te elementy w okresie minojskiej dominacji były tu, znikają gwałtownie wraz z pojawieniem się na wyspach mykeńczyków i znikają tylko tu, w Grecji kontynentalnej nadal są obecne, podobnie na Krecie. Autor dochodzi do wniosku, że jest to efekt działań Mykeńczyków - ich system wymiany dalekosiężnej i ich system społeczno-polityczny wykluczył Cyklady z obiegu tych dóbr, przy czym autor uważa. Jeśli przyjąć taką hipotezę, oznaczałoby to, że Mykeńczycy bezpośrednio kontrolowali politycznie te tereny, bo inaczej pośrednicy tak łatwo nie zrezygnowaliby z nich (zwłaszcza z towarów importowanych, siłą rzeczy przepływających tutaj po drodze z Bliskiego wschodu). Pytaniem bez odpowiedzi byłoby kto konkretnie kontrolował. Jedyną rozsądna odpowiedzią byłoby Ahhiyawa, natomiast jakiejś bliższej identyfikacji nie znam (o ile jest możliwa). Nie wiem czy cokolwiek w ten sposób rozjaśniłem a i moja wiedza na temat Ahhiyawy jest dość ograniczonej natury. Co do pierwszego pytania, to w jakim okresie? 1Archeologia starożytnego Bliskiego Wschodu, pod red. Smogorzewska Anna, Warszawa 2009, pag 152 - gdzieś się już na to chyba powoływałem 2 de Boer G.J., Phantom-Mycenaeans in the Black Sea [w:] Talanta 38-39/ 2006-2007 3 Cline H.E., ASSUWA AND THE ACHAEANS: THE 'MYCENAEAN'SWORD AT HATTUSAS AND ITS POSSIBLEIMPLICATIONS [w:] The Annual of the British School at Athens vol. 91/1996 4 Misiewicz K., Teby i Orchomenos w epoce brązu. U źródeł konfliktu dwóch miast w Beocji, Warszawa 1988 oraz Buck J.R., A History of Boeotia, Edmonton 1979 pag 45-70 5 Earle W.J., A Cycladic Perspective on Mycenaean Long-Distance Exchanges [w:] Journal of Mediterranean Archaeology, Vol 25/2012
  3. Termopile

    A możesz napisać coś więcej? Na pewno nie chodzi o 191aC?
  4. Chciałbym poruszyć temat polityki jaką prowadziły Ateny wobec wymienionych w temacie rejonów. Ich miejsca w tejże, znaczenia etc. temat wydaje mi się dość mocno eksploatowany, aczkolwiek bardzo ciekawy
  5. Krótkie notki o książkach

    Ponownie ostatnio przeczytałem prace profesora Kuleszy o antycznej korupcji1. Sam temat w polskiej nauce niemal nieznany2, a ciekawy, zwłaszcza, ze dotyczy kwestii nader aktualnych. Praca sama w sobie jest bardzo dobra, przybliża też w znaczący sposób skomplikowaną kwestię sądownictwa ateńskiego, oraz świadomości samych Ateńczyków odnośnie korupcji. Bardzo dobry i przejrzysty jest też katalog procesów o korupcję czy zarysowanie tego co starożytni uważali za nią. niestety praca nie jest pozbawiona błędów. Otóż czytamy w niej, że : Jej istnienie ilustruje również przypisywane Temistoklesowi stwierdzenie, że nie chciałby być urzędnikiem, jeśliby jego przyjaciele nie mieli z tego powodu więcej korzyści niż inni ludzie (Plut. Them. 2, 4).3. Tymczasem u Plutarcha czytamy: Stąd znacznie później ci, którzy uważali, że odebrali wykształcenie w zakresie przedmiotów przeznaczonych dla wolnych i kulturalnych ludzi, wyśmiewali się z niego szyderczo. Wtedy czuł się zmuszony do nieco bardziej brutalnej obrony i mawiał:" Wprawdzie nie umiem dobrze nastroić liry ani grać na psalterionie, ale przecież jeśli dostanę małe i mało znane miasto, potrafię je uczynić wielkim i bardzo sławnym". Jak więc widzimy nie ma mowy ani nawet sugestii tego typu jak w pracy pana profesora. Trzy strony dalej4, mamy z kolei powiedziane: Prawdopodobnie praktyka ta ma znacznie dłuższą historię. Temistokles utrzymywał, że bierze tylko za to, co bez szkody dla państwa mógłby zrobić, jest tu też przypis nr 41, który niestety, nie mówi nam nic na temat źródeł wypowiedzi Temistoklesa, a jedynie je tłumaczy. W następnym rozdziale autor opisując nam działania komisji logistów stwierdza, że: Prawdopodobnie komisja logistów nie została powołana natychmiast, z chwilą przekazania bule kontrolnych uprawnień Rady Aeropagu około 462/461 roku., niestety autor nie podaje dlaczego tak uważa. Możemy się jedynie domyślać, że prawo ateńskie jako nieskodyfikowane w pełni w tym momencie, wszystkie swoje instytucje wytwarzało w wyniku dłuższych procesów historycznych, nie zaś były one ustanawiane jednorazowym aktem prawnym. Można takie rozumowanie przyjąć a można odrzucić, jako niczym nie poparte. Co wy sądzicie o tej pracy? 1 Kulesza R., Zjawisko korupcji w Atenach V-IV wieku p.n.e. [w:] Studia antiqua 1994 2 do głowy przychodzi mi jedynie wiekowa, króciutka praca Knapowski R., O łupach platejskich. Studium skarbowo-historyczne, Poznań 1947, tekst króciutki, jedynie napomykający o problemie, oraz jeden artykuł autor recenzowanej pracy. Są też oczywiście prace Hansena. 3 Kulesza R., op.cit. pag 16 (rozdział 1) 4 ibidem pag 20
  6. Garamantowie

    I znów by temat nie zaginął. Trafiłem na ciekawą dyskusję na sąsiednim forum na temat armii kartagińskiej. W jej trakcie wyszedł problem koczowniczej ludności mieszkającej na południe do Kartaginy i jej uzbrojenia, zwłaszcza rydwanów. Podniesiono tam kwestię tego, że wątpliwym jest by koczownicy byli w stanie wystawić i utrzymać armie złożoną z rydwanów gdyż wymaga to odpowiednich warsztatów i zasobów. Problem w tym, że Garamantowie nie byli koczownikami a przynajmniej nie w pełni1, co zupełnie usuwa wątpliwości w kwestii tego czy koczownicy mogli czy też nie mogli używać rydwanów. Do używania przez Garamantów rydwanów odwołuje się też Herodot2. Spotykamy też rydwany u Diodora3. Rydwany wojenne mamy też niewątpliwie na często przywoływanych w kontekście Garamantów malowidłach naskalnych. Zresztą same owe malowidła datowane są na od 1500 aC do 300 aC4 - na podstawie tego kiedy do Afryki sprowadzono ten pojazd bojowy i kiedy on zanika. Wydaje się, że jednak Garamantowie używali rydwanów bojowych a to, że robili to tak długo, wynikałoby z ich względnej izolacji. Co ciekawe w latach 60tych odkryto w rejonie Tamanrasset (konkretnie w Ti-m-Missao)5, rzymską monetę. Teren ten jest położony jeszcze w Algierii ale już zupełnie niedaleko od granic współczesnej Nigerii i Mali - co znów wskazywałoby nam na to, ze handel transsaharyjski na większą skalę rozpoczął się dopiero w czasach rzymskich po wprowadzeniu na te tereny udomowionego wielbłąda przez rzymskie wojska i kupców. Uderzające jest, że przynajmniej u Lawa większość wymienionych materialnych dowodów handlu transsaharyjskiego datowana jest dopiero od początku IV wieku lub przełomu III i IV wieku AD. Dodam jeszcze, ze rolnicze hmm zaplecze Garamantów badała m.in. misja włosko-libijska i o wynikach ich prac można przeczytać w biuletynie online6. Tamże ukazała się też ciekawa praca na temat importów rzymskich w Fewet7. Są tu dwa horyzonty - z czasów klasycznej kultury garamanckiej I-II w AD i z III/IV-V wieku AD. Materiały wcześniejsze są sporadyczne, co znów wskazywałoby raczej na dość późną metrykę handlu transsaharyjskiego. Co ciekawe autorka tekstu o ceramice, stwierdziła, że najbliższymi odpowiednikami ceramiki garamanckiej są produkty z Malii i Nigerii i terenów zachodniej Afryki. W sumie niewiele wiadomo na temat tego skąd przybyli Garamantowie i jak dla mnie dość to ciekawy trop. 1 Wilson A.I., Foggara irrigation and early state formation in the Libyan Sahara: the Garamantes of Fazzan [w:] Schriftenreihe der Frontinus Gesellschaft 26/2005 ale też Mattingly J.D., Surveying the desert: from the Libyan valleys to Saharan oases [w:] British School at Athens Studies, Vol. 11/2004 2 Herodot, Dzieje, przekład S.Hammer ks IV, 182-184 3 Diodor Sycylisjki, ks XX, 64.3 - choć on mówi o rydwanach Libijczyków, co niekoniecznie musi oznaczać Garamantów 4 Law R.C.C., The Garamantes and Trans-Saharan Enterprise in Classical Times [w:] The Journal of African History vol 8/1967 5 ibidem 6 Mori L., Between the Sahara and the Mediterranean Coast: the Archaeological Research in the Oasis of Fewet (Fazza, Libyan Sahara) and the Rediscavery of the garamantes [w:] Bolletino di Archeologia online 2010 7 Gatto M., The Garamantes of the Fazzan: Imported Pottery and Local Productions [w:] Bolletino di Archeologia online 2010
  7. Czy aby na pewno w całości? Kiedyś jak bardziej się interesowałem DWS, widziałem nawet zdjęcia Niemców bodaj w drodze na Stalingrad, jak idą pieszo a i sporo koni było. Wydaje mi się, że mimo wszystko armia niemiecka nie była w takim stopniu zmechanizowana by wszystkie czy większość jednostek piechoty wozić.
  8. Garamantowie

    Wracając krótko do tematu Garamantów i handlu transsaharyjskiego. Trafiłem na dwa ciekawe teksty na ten temat, jeden jest z dziedziny antropologii fizycznej1. Autorzy wyszli z założenia, że ze względów na mocno niekorzystny klimat Sahary dla społeczeństw ją zamieszkujących musiała ona stanowić barierę uniemożliwiającą swobodne poruszanie się i mieszanie populacji, co miałoby prowadzić do tego, że dystans biologiczny pomiędzy poszczególnymi społecznościami zwiększałby się wraz ze zwiększaniem się odległości geograficznych. Hipotezę swoją postanowili przetestować posługując się przy tym cmentarzyskami z Kartaginy, Nubii, Egiptu, współczesnej Jarmy (niegdysiejsza stolica Garamantów) i Numidii. Badaniu poddali cechy niemetryczne czaszki wykorzystując przy tym m.in. metodę Pearsona. Nie wchodząc w szczegóły (na które nie czuje się na siłach) wyszło im, że a) w przypadku Garamantów teoria się potwierdziła w pełni - większy dystans geograficzny oznaczał równocześnie większy dystans biologiczny, byliby więc Garamantowie społecznością odizolowaną naturalnymi barierami od innych sąsiednich populacji. Badacze poradzili sobie też z poświadczonymi kontaktami handlowymi i wojennymi rzeczonych Garamantów na tej zasadzie, ze w obu przypadkach prowadziły ją wyspecjalizowane jednostki ze społeczeństwa czyli kupcy bądź żołnierze co nie prowadziło do trwałej "wymiany genetycznej". Mamy też wynik b) mówiący, że dolina Nilu była naturalnym korytarzem łączącym Afrykę Północną z Centralną oraz, że podobną rolę odgrywał pas nadmorski. Tekst nie jest pozbawiony jednak wad, a najprostszą do podania są wielkości próbek. Z próbek "garamanckich" mamy 20 mężczyzn i 26 kobiet, próbka z nubijskiego cmentarzyska w Soleb to 10 mężczyzn i 17 kobiecych szkieletów, zaś "algierska" (trzy różne stanowiska) to niecałe 20 szkieletów. Kolejnym problemem jest datowanie materiału porównywanego. Szkielety "garamanckie" datowane są od 900 aC do 500 AD, zaś szkielety z cmentarzyska w Kermie datowane są od 2000 aC do 1550 aC. W zasadzie to te dwie kwestie są bardzo trudne do przeskoczenia w dyskusji nad wynikami badań, bo po pierwsze wielkość próbek w kilku przypadkach uniemożliwia statystycznie jakieś bardziej prawdopodobne uogólnienia. Nawet zaś jeśli pominiemy ten problem to pozostaje jeszcze kwestia tego, że porównujemy do siebie populacje różnoczasowe. Zabrakło mi w nim jeszcze jednej rzeczy - mianowicie sprawdzenia ewentualnego dystansu biologicznego między populacją Garamantów a równoczasową populacją z Afryki subsaharyjskiej. Czemu? Chodzi o sławetne polowania na niewolników. Wilson2(to jest drugi tekst do którego chciałem się odwołać), wskazuje na to, że irygacja której używali Garamantowie i handel (zwłaszcza niewolnikami) były ciałami ze sobą sprzężonymi. Irygacja umożliwiła przejście społeczności rejonu Fazzan na bardziej osiadły tryb życia i na zwiększenie populacji, to zaś na rozciągnięcie swojej kontroli nad innymi mniejszymi społecznościami w okolicy. To zaś sprawiło, że kontrolowali oni szlaki handlowe prowadzące z północy na południe, jednocześnie irygacja musiałaby stale konserwowana by mogła służyć, to wymusiło zaś polowanie i handel niewolnikami by dostarczyć niezbędną siłę roboczą do wykonywania tego zadania. Moim zdaniem to ciekawy problem do sprawdzenia, choćby metodami antropologii fizycznej. Gdyby rzeczywiście masowo sprowadzano niewolników z południa do Fazzan to dystans biologiczny, między populacjami powinien być mniejszy niż między Garamantami a populacjami z północy i wschodu. 1Efthymia N., Mattingly D., Lahr M.M., Sahara: Barrier or Corridor? Nonmetrical cranial Traits and Biological Affinities of North African Late Holocene Populations [w:] American Journal of Physical Anthropology 147/2012 2 Wilson A.I., Foggara irrigation and early state formation in the Libyan Sahara: the Garamantes of Fazzan [w:] Schriftenreihe der Frontinus Gesellschaft 26/2005
  9. 6. pułk artylerii lekkiej

    Mam pytanie, skąd takie rozbieżności?
  10. atrix wytłumacz mi, po co ten drugi link? zupełnie nie falsyfikuje on tego co napisał secesjonista, pierwszy zresztą też - fajna prezentacja i ... co?
  11. Poncjusz Piłat - ocena

    Ta jasne dla przykładu tekst do Ciebie Gdyby Poncjusz Piłat nie był w miarę dobrym namiestnikiem pomniejszych prowincji, Tyberiusz raczej nie zostawiłby go przez dziesięć lat na stanowisku prefekta Judei. Aczkolwiek Piłat był całkiem niezłym administratorem, był moralnym tchórzem. Nie był odpowiednio wielkim człowiekiem, żeby zrozumieć naturę swojego zadania, jako gubernatora Żydów. Nie potrafił zrozumieć, że ci Hebrajczycy mieli prawdziwą religię, wiarę, za którą gotowi byli umrzeć i że wiele ich milionów, rozrzuconych tu i tam po całym cesarstwie, traktowało Jerozolimę jako święty przybytek swej wiary i z szacunkiem odnosiło się do Sanhedrynu, jako najwyższego na Ziemi trybunału. Teraz tekst KU Gdyby Poncjusz Piłat nie był w miarę dobrym namiestnikiem pomniejszych prowincji, Tyberiusz raczej nie zostawiłby go przez dziesięć lat na stanowisku prefekta Judei. Aczkolwiek Piłat był całkiem niezłym administratorem, był moralnym tchórzem. Nie był odpowiednio wielkim człowiekiem, żeby zrozumieć naturę swojego zadania, jako gubernatora Żydów. Nie potrafił zrozumieć, że ci Hebrajczycy mieli prawdziwą religię, wiarę, za którą gotowi byli umrzeć i że wiele ich milionów, rozrzuconych tu i tam po całym cesarstwie, traktowało Jerozolimę jako święty przybytek swej wiary i z szacunkiem odnosiło się do Sanhedrynu, jako najwyższego na Ziemi trybunału. I znów tekst z twojego postu Piłat nie lubił Żydów i ta głęboko zakorzeniona nienawiść zaczęła się przejawiać dość wcześnie. Spośród wszystkich rzymskich prowincji, żadna nie była trudniejszą do zarządzania, niż Judea. Piłat naprawdę nigdy nie rozumiał problemów związanych z rządzeniem Żydami i dlatego też bardzo wcześnie, w swojej praktyce namiestnika, popełnił serię prawie fatalnych, nieomal samobójczych błędów. Kiedy Żydzi chcieli wpłynąć na jego decyzje, musieli go tylko postraszyć powstaniem i Piłat szybko kapitulował. I to widoczne niezdecydowanie, czy brak moralnej odwagi prefekta, spowodowane było głównie pamięcią licznych utarczek, jakie miał z Żydami, ponieważ w każdym przypadku go pokonywali. Żydzi wiedzieli o tym, że Piłat się ich bał, że obawiał się o swoją pozycję w oczach Tyberiusza i w wielu przypadkach używali tej wiedzy z wielką szkodą dla gubernatora. I tekst z KU Piłat nie lubił Żydów i ta głęboko zakorzeniona nienawiść zaczęła się przejawiać dość wcześnie. Spośród wszystkich rzymskich prowincji, żadna nie była trudniejszą do zarządzania, niż Judea. Piłat naprawdę nigdy nie rozumiał problemów związanych z rządzeniem Żydami i dlatego też bardzo wcześnie, w swojej praktyce namiestnika, popełnił serię prawie fatalnych, nieomal samobójczych błędów. Kiedy Żydzi chcieli wpłynąć na jego decyzje, musieli go tylko postraszyć powstaniem i Piłat szybko kapitulował. I to widoczne niezdecydowanie, czy brak moralnej odwagi prefekta, spowodowane było głównie pamięcią licznych utarczek, jakie miał z Żydami, ponieważ w każdym przypadku go pokonywali. Żydzi wiedzieli o tym, że Piłat się ich bał, że obawiał się o swoją pozycję w oczach Tyberiusza i w wielu przypadkach używali tej wiedzy z wielką szkodą dla gubernatora. I tak ze wszystkim, caalutki post. Twoje "przemyślenia i notatki" albo w stu procentach zgadzają się z KU albo po prostu to skopiowałeś. Dla innych takie znalazłem tłumaczenie tegoż: http://members.optusnet.com.au/~mpjaworski/P185.htm swoja szosą do czasu postu Secesjonisty nawet nie wiedziałem, zę takie coś istnieje
  12. Krótkie notki o książkach

    Skończyłem uff po pół roku walki skończyłem Veteranen in den Donauprovinzen des romischen reiches (1.-3. JH.N.CHR.), Krzysztofa Królczyka. Jest to rozszerzona wersja pracy doktorskiej autora złożonej jeszcze w 1998 na UAM w Poznaniu. (Zresztą prace na niemiecki tłumaczył promotor - Leszek Mrozewicz). Jej największa, dostrzegalną gołym okiem wada jest język - niemiecki, a tak mniej żartem a bardziej serio, błędów nie dostrzegłem (choć to może być kwestia mojej niedoskonałej znajomości niemieckiego), praca dość ciekawie opisuje osiedlanie weteranów w prowincjach naddunajskich cesarstwa - od Recji, przez Noricum, Dalamatię, Pannonie, Moesie po Dację. To część pierwsza w drugiej autor opisuje życie rzeczonych weteranów w tych prowincjach, ich miejsce w ekonomice prowincji (wcale nie małe), pozycję i rolę w municypiach czy w szeroko pojętej religii. Autor oczywiście bazuje na inskrypcjach rzymskich z omawianych prowincji, i tu materiał zebrany jest naprawdę duży, choć często ze względu na stan zachowania wątpliwy. Praca mimo, że niezbyt długa - 180 stron, opatrzona potężną bibliografią. Mam też niejasne wrażenie, że autora pchnęła do dzieła praca pana Alston'a, Soldier and Society in Roman Egypt, do obu zresztą nie można mieć chyba większych zastrzeżeń.
  13. która religia jest prawdziwa

    Może wierzą?
  14. Może nie tyle konstruowany od podstaw a odnawiany/restaurowany? Można o tym przeczytać na angielskiej wikipedii.
  15. Krótkie notki o książkach

    Kupiłem wczoraj prace pana William'a Foxwell'a Albright'a pt Archeologia Palestyny, wydana przez PWN w 1964 roku. Osobom zainteresowanym tym rejonem autora przedstawiać nie trzeba, badacz Tell Bir Mirsim, człowiek który stosunkowo uporządkował chronologie epoki brązu i wczesnej epoki żelaza na tym terenie, bazując na typologii ceramiki. Jego system jest używany do dziś, co prawda ze zmianami. zaznaczyć trzeba, ze po polsku wyszło więcej prac poświęconych tej tematyce i to prac nowszych, więc w zasadzie jeśli ktoś szuka nowego dobrego opracowania to lepiej nie zaczynać od tej pozycji, jest choćby Archeologia starożytnego Bliskiego Wschodu pod red A.Smogorzewskiej, mamy niewiele starszą prace (1974) za to niesamowitą cegłę Archeologia Palestyny : praca zbiorowa , pod red L.Stefaniaka, mamy z tego okresu Archeologia wschodniej części basenu Morza Śródziemnego : Palestyna-Syria-Cypr Śliwy i kozłowskiego czy z nowych prac, Pomiędzy Kanaanem a Izraelem : geneza Ludu Biblijnego z perspektywy archeologii Michała Bieniedy z 2006, Starożytna Palestyna w badaniach polskich czy wreszcie Archeologia biblijna Gądeckiego. jeśli więc ktoś byłby zainteresowany tematem to ma wybór dość szeroki, zarówno prac starszych jak i nowszych. Sama praca, wiadomo ciut już nie aktualna, trąci myszką, choć w niektórych miejscach zupełnie to nie przeszkadza, natomiast czymś co mi osobiście bardzo przeszkadza jest tłumaczenie - dla tłumacza archeologia jest czymś obcym, stąd tez na co drugiej stronie czytamy nie o naczyniach ceramicznych a o wazach a zamiast pozostałości mamy pomniki i tak dowiadujemy się, że najliczniejszymi pomnikami obecności Hyksoskiej są skarabeusze. To coś co najbardziej rzuca się w oczy i trochę jednak przeszkadza.
  16. witam, seria wydawnicza Historia Iagellonica: Mediterraneum, wydaje mi się godna polecenia. Pierwszy raz spotkałem się z nią przypadkiem - gdy szukałem nowego wydania Germanii Tacyta (w przekładzie Płóciennika, polecam zresztą, zwłaszcza partie opisywane przez prof. Kolendo). Od razu parę słów wyjaśnienia - nie są to książki zbyt grubych rozmiarów, w cenie ok 30 zł. Objętość jest jednak związana z tematami poruszanymi w nich - ja osobiście posiadam w swoich zbiorach GRECY W BAKTRII I W INDIACH, Kality a planuje zakup jeszcze PTOLEMEUSZE I RZYM Przyjaźń czy zależność?. nie są to więc tematy jakoś specjalnie obecne w naszej historiografii, dlatego teksty te już z samego tego powodu są ważne. Samych autorów muszę przyznać, ze nie znam za bardzo, jest to raczej młode pokolenie badaczy co też jest ciekawostką pewną. Jednak są te pozycje wydawane pod auspicjami Uniwersytetu jagiellońskiego co może być pewna rękojmia jakości (mimo, ze sam tej alma mater za bardzo nie znam) . zapraszam do dyskusji. PS jak tylko przeczytam ta pierwszą pozycję to postaram się umieścić recenzję
  17. Nabyłem i przeczytałem już czas jakiś temu obie prace pana Grabowskiego (Ostatni triumf Ptolemeuszy i Ptolemeusze i Rzym Przyjaźń czy zależność) obie parce moim skromnym zdaniem świetne, jeśli idzie o wykorzystanie literatury, dobór tematyki, sposób prezentacji etc. Faktem jest, ze autor jest trochę "egiptocentryczny", że nie zawsze treść w stu procentach oddaje tytuł (dotyczy to Ostatniego triumfu Ptolemeuszy), że zwłaszcza w tym ostatnim tytule opis tła konfliktu przytłacza samą główną wojnę, ale zważywszy na to jak mało poruszany temat podjął autor, to jest to tylko pozytyw (jak dla mnie oczywiście ).
  18. W ramach prezentu dostałem książkę pt. Wojny diadochów 323-281 p.n.e., Grzegorza Lacha, wydane w Zabrzu w 2012. Kilka uwag , co do pracy, po krótkiej lekturze – początkowy rozdział opisuje sztukę wojenną hellenistyczną ze specjalnym odwołaniem do wcześniejszej greckiej, co ma sens, gdyż jedna z drugiej się wywodziła. Rozdział jest całkiem dobry, choć mam pewne wątpliwości, ot choćby przedstawienie sposobu walki dwóch greckich falang1. Pisałem zresztą już o tym, w tym dziale w innym temacie. Dalej autor stwierdza, że Hypaspistai byli jednostką osłaniająca falangę przed pociskami2, byli by więc kimś w rodzaju pawężników, co wydaje mi się mało prawdopodobne, raczej były o jednostki do osłony skrzydeł falangi, razem z lekkozbrojnymi, oraz używane tam gdzie ciężka piechoto się nie sprawdzała – osłona przepraw, szturmy na mury etc. W podrozdziale o kawalerii autor stwierdza, ze oddziały jeźdźców zaczęły pojawiać się w armiach greckich w okresie wojen perskich3. Stwierdzenie w zasadzie słuszne, choć Buck4, zna konne wojska greckie okresu archaicznego, choć jak sam pisze, byliby to raczej oddziały na zasadzie strzelców konnych – dojeżdżających na pole walki konno ale walczących na piechotę. W podsumowaniu autor stwierdza, że na Macedończyków i ich ciężką kawalerię wpływała ciężka jazda orientalna: (...) oddziaływali na jazdę macedońską i grecką, która pod ich wpływem zaczęła stosować coraz mocniejsze uzbrojenie ochronne oraz elementy opancerzenia dla koni.5Jest to o tyle ciekawe, że oddziaływania mogły iść w dwie strony ( oczym autor wspomina) – część autorów stwierdza bowiem, że ciężka jazda wschodnia (ściśle katafrakci), powstali pod wpływem oddziaływania falangi macedońskiej i byli sposobem na rozbijanie właśnie jej szyków6. Dalej w podrozdziale o sztuce oblężniczej autor myli daty oblężenia Peryntu– podaje 341 aC7, a powinno być 340 aC8. Zwraca też uwagę szerokie wykorzystanie pracy Benneta i Robertsa. Dla przykładu na stronach 69-74 naliczyłem 12 przypisów z czego w ośmiu figurowała ich praca. Były też pośród tych 12 odniesienia do dwóch innych opracowań (po razie każde) i w 11 przypisach autor odwołuje się do źródeł. W sumie nie musi to o niczym świadczyć, zwłaszcza, ze nie przeczytałem jeszcze całości pracy. Ciekawa jest też kwestia machin miotających i ich używania w bitwach, nie będących oblężeniami. Autor też jak na razie przynajmniej nie odwołuje się do kwestii możliwości mobilizacyjnych danych państw, ale być może i to się zmieni w dalszej części pracy. Mam tez wrażenie, ze autor dość pochopnie ograniczył możliwości marszowe słoni, z tego co pamiętam idą szybciej niż człowiek a w ciągu dnia potrafią przejść nawet do 100 km. Na koniec jedna uwaga, historia wojskowości antycznej nie jest moim ulubionym tematem, dlatego mogły i mi się przytrafić pomyłki, zwłaszcza, że pisze na gorąco :P/> 1 Lach G., Wojny diadochów 323-281 p.n.e., Zabrze 2012, pag 34 2 ibidem pag 41 3 ibidem pag 43 4 Buck J.R., A History of Boeotia, Edmonton 1979, pag 90-95 5 Lach op.cit. pag 48 6 Mielczarek M., Cataphracti and Clibanari. Studies on the heavy armoured cavalry of the Ancient World, Łódź 1993 pag 9-20 przegląda teorii i badaczy, pag 40-50 o początkach formacji. 7 Lach op.cit. pag 60 8 Hammond N.G.L., Dzieje Grecji, Warszawa 1994 pag 656
  19. Krótkie notki o książkach

    Aurelian i Zenobia T.kotuli, to de facto jedynie polska wersja wcześniejszej pracy tego autora po francusku. Książka bardzo dobra a dla polskiego czytelnika tym lepsza, ze niedawno wydano też pozycję Konsolidacja Cesarstwa Rzymskiego za panowania cesarza Aureliana 270-275 R.Suskiego, co pozwala nam na kontrolowanie tez obu autorów. W porównaniu jednej i drugiej pracy rzuca się w oczy przede wszystkim inne podejście do wartości źródeł. Obie prace często w kwestiach kontrowersyjnych często przyjmują wspólne stanowisko (np kwestia ilości najazdów Jutungów za Aureliana, choć moim zdaniem argumenty Kotuli są lepiej przedstawione, choć i Suski się na niego powołuje), w pracy Suskiego brak przedstawienia tła wydarzeń (moim zdaniem przynajmniej), obaj co prawda opowiadają o postaci Odainata, ale u Suskiego jest to bardziej suchy wypis, przytoczenie paru informacji bez zastanowienia się. U Kotuli ten obraz jest znacznie pełniejszy a co za tym idzie ciekawszy. Inaczej przedstawia się kwestia śmierci samego Odainata, u Kotuli potraktowana skrótowo, zaznaczona w Konsolidacji..., znacznie szerzej omówiona. Także kwestie wstąpienia na tron Aureliana i jego wczesnych dziejów w pracy Suskiego potraktowano skrótowo. Różnią się autorzy też w ocenie długości rządów i powodu zgonu Quintillusa. Przychylałbym się, w tej mierze, do zdania Kotuli (jeśli idzie o długość panowania rzeczonego cesarza) - jeśli mennica w Aleksandrii istotnie wybijała monety z wizerunkiem tego efemerycznego władcy, to informacja o jego intronizacji musiała tam dotrzeć, co zajęłoby raczej odrobinę czasu. Suski ma zaś chyba sporo racji pisząc, że rozbieżności w kwestii śmierci Quintillusa (samobójstwo lub zabity przez żołnierzy) mogą wynikać z chęci wybielenia Aureliana - cesarz sam się zabił dzięki czemu lepszy mógł zasiąść na tronie. Twierdzi tak choćby Historia Augusta, w której Aurelian, jest przedstawiany jako wybitny władca w przeciwieństwie do innych jego poprzedzających. Z powodu długości prac, pozycja Suskiego bardziej szczegółowo omawia też kwestie reform Aureliana czy jego propagandy. Drugą a w zasadzie trzecią praca jest Wojna beocka 379-371 p.n.e. Koniec hegemonii Sparty, Biernackiego. Praca dobra, dobrze napisana, ciekawie, w miarę dobrze się czytająca. Nie jest ona pozbawiona błędów (np literówki), niekonsekwencji ( w pisowni imion raczej są spolszczane ale nie zawsze), błędów (mnie się rzucił jedynie ten z peltastą którego uzbrojenie miał zmodyfikować Ifikrates ale ogólnie poza tym zwrotem sam opis owego nowego peltasty jak najbardziej jest ok, choć nie jestem specjalistą w zakresie wojskowości antycznej). W moim odczuciu mocną stroną pracy są a) wypisy źródłowe na końcu książki - nie konieczna rzecz ale miła, co pozwala na bezpośrednie sprawdzenie na ile autor trzymał się źródeł b) zwrócenie uwagi na to (w aneksie), że nie do końca wiemy jak walczyły ze sobą dwie greckie falangi. Dominuje wizja, że hoplici przepychali się traczami, jednocześnie próbując zadać sobie ciosy włóczniami (choćby Lach, Wojny diadochów 323-281 p.n.e.), choć są i inne np Cawkwell, Orthodoxy and Hopilte Battles [w:] Classical Quarterly 1989
  20. Defetyzm

    Czytałem niedawno całkiem książkę pt "Od Kozienic do Tobruku" Witowieckiego Tadeusza. Jak dla mnie pozycja ciekawa ze względu na opis odczuć żołnierzy, opis dezercji (nie czytałem na temat IX 39 zbyt wiele wspomnień może i dlatego jest to dla mnie nowość) i tym podobnych zdarzeń związanych z klęską. Czy jest więcej tego typu opisów? jak sobie z tym radzono? Jak było z chęcią kontynuowania walki przez żołnierzy szeregowych? Na koniec jeszcze jedno pytanie, czytał ktoś książkę Wspomnienia kaprala z września 1939? Znalazłem na strychu i zastanawiam się czy to powieść czy też wspomnienia
  21. Zadanie do odrobienia? Może chodzi o status Egiptu? Do tego dochodzi pewnie specyficzna sytuacja z egipskim zbożem etc etc. Możesz zacząć od Ziółkowskiego i Jaczynowskiej, może u Grabowskiego co nieco znajdziesz, może warto Aureliana i Zenobie, Kotuli może Konsolidacje za Aureliana, Suskiego, myślę, ze znajdziesz coś bo jest nawet na polskiej wikipedii. Możesz też się zastanowić, czy rzymianie nie podążali jedynie za wzorcami już zastanymi i jak kwestie administracji Egiptu rozwiązywali poprzedni zaborcy kraju nad Nilem
  22. Kolchida

    Wracając na chwilę to Herodota i jego wspominek o Kolchidzie, to najdłuższy fragment odnoszący się do tego tematu jest powiązany z opowieścią o egipskim królu Sesostrisie. Całą narracje i jej wiarygodność dość ciekawie i trafnie opisał Kimball Armayor1. Autor uważa, ze cała opowieść jest fałszywa, nie pochodzi ona, wbrew temu co pisze Herodot, od egipskich kapłanów, a z greckiej tradycji, a i dalsza część opowiadania jest kompilacją tego, co autor usłyszał i przeczytał, nawet w tych fragmentach w których powołuje się na to co sam widział. Dla mnie zabrakło jednej rzeczy – źródłem informacji mogą być Persowie, znali oni bowiem Kolchidę, lub też (co jest mniej prawdopodobne) kolchidzcy niewolnicy/wyzwoleńcy. Druga sprawa, jest taka, że niekoniecznie opowieść owa nie ma egipskich korzeni. Kimball Armayor słusznie zauważa, ze za każdym razem ów egipski król-heros jest lepszy niż Dariusz i Persowie. Dariusz nigdy nie podbił Arabii, ten zaś egipski władca tak, podbił też Traków i Scytów, co Dariuszowi się nie udało. Czy więc sami Egipcjanie nie wymyślili go by podnieść się na duchu? Nie wydaje się to zupełnie nieprawdopodobne. Istnieją co prawda podglądy przeciwne, przykładem których jest choćby tekst pana Englisha2, jest on jednak już dość stary i dlatego trąci myszką. Autor zawierza słowom Herodota i szuka dla nich jakiś podstaw, wykorzystuje jednak siłą rzeczy metody dziś już zarzucone, jak choćby typologię rasową. Powołuje się też na XIX i XX wiecznych podróżników, którzy w Abchazji natknąć się mieli na murzynów. Podróżnicy owi tłumaczyli ta bądź sprowadzeniem tu niewolników z Afryki, bądź to przez Turków bądź miejscowe elity, co jednak odrzuca, jako, ze region ten miał w tym czasie dostarczać niewolników, sprowadzanie więc ich tu byłoby pozbawione sensu. Uważa, że to opisani przez Herodota Kolchowie. Wspiera się też pracami lingwistycznymi, starając się wykazać podobieństwo językowe nazwy Abchazja do nazwy Kuszyci i królestwo Kusz. Nie znam się na lingwistyce, ale wydaje mi się to chybione. Wspominałem też we wcześniejszym poście o artykule Tsetskhladze, w którym to stara się on udowodnić, że do Kolchidy Grecy przybyli bynajmniej nie zwabieni bogactwem mineralnym. Przeciwne stanowisko zajmuje Lordkipanidze3. Oba teksty nie są pozbawione wad. Co do poprzedniego oprócz tych wymienionych można dodać jeszcze jeden – kwestie uzbrojenia w grobach. Autor wskazuje, że we wczesnej epoce żelaza, w grobach miejscowej ludności w południowej i centralnej Kolchidzie, nie ma broni – służy mu to nawiasem mówiąc za uzasadnienie, braku popytu na żelazo, co miało prowadzić do braku umiejętności miejscowych kowali. Wskazuje też na odmienność sytuacji w północnej części, gdzie do grobów składano broń, głównie w typie scytyjskim. Konkludując Tsetskhladze uważa, że sytuacja taka miała miejsce dlatego, że na północy miejscowa ludność broniła się przed koczownikami i ludami mieszkającymi bardziej na północ, podczas gdy ta część autochtonów która mieszkała w centrum i na południu żyła w pokoju. Być może tak być może nie. Mamy przykład kultury wielbarskiej. Być może ludność z północy będąca bardziej pod wpływem scytyjskim, zwyczajnie zapożyczyła od nich zwyczaj wkładania broni do grobów? Być może tak być, może nie. Największa wada jak dla mnie tekstu Lordkipanidze, jest moim zdaniem dość bezkrytyczne traktowanie źródeł pisanych. Choćby wyznaczanie trasy wędrówki Argonautów i wyciąganie z tego wniosków jest wątpliwe. Ciekawe jest zaś stwierdzenie, z artykułu będącego typologią amfor z Kolchidy4, gdzie opisując początki produkcji amfor autorzy stwierdzili, że jeśli istniała jakąś forma państwowości Kolchów, to powstała ona na początku VI wieku aC, czyli niewiele przed przybyciem tutaj Greków. W jakimś stopniu (hipotetycznie) potwierdzałoby to tezę, ze to Grecy sprowadzili tu tradycje produkcji złotniczej - rodzące się państwo i jego władcy potrzebowali przedmiotów luksusowych dla potwierdzenia swojej pozycji, dla rozdawnictwa etc. Zamiast zamawiać to u miejscowych rzemieślników, sprowadzili rzemieślników greckich i tak powstało złote runo. To oczywiście gdybanina. Sama typologia amfor jest ciekawa, autorzy wskazuja, ze produkcja tego typu naczyń, w tym rejonie rozpoczęła się w IV wieku aC, że istniał jeden główny typ, podlegający zmianom w czasie (wyróżniono trzy warianty). Badacze ci doszli też do wniosku, że prototypem dla kolchidzkich amfor były amfory Synopy, co nie dziwi. Choć typ był jeden to na podstawie badan gliny użytej do ich produkcji, uczeni uznali, ze produkowane były w różnych rejonach kraju. Wreszcie, to, ze były stemplowane, wskazuje nam na to, że greckie osady zakładane w Kolchidzie były stosunkowo niezależnymi poleis. Dodajmy jeszcze, ze podział na północ i centrum z południem kraju ma też swoje odbicie w źródłach historycznych - to na rzece Phasis miała przebiegać granica władania Scytów5. ładnie się to by pokrywało z archeologicznymi znaleziskami broni. 1 Kimball Armayor O., Sesostris and Herodotus' Autopsy of Thrace, Colchis, Inland Asia Minor, and the Levant [w:] Harvard Studies in Classical Philology, vol.84/1980 2 English T.P., Cushites, Colchians and Khazars [w:] Journal of Near Eastern Studies, vol18/1959 3 Lordkipanidze O., The Golden Fleece: Myth, Euhemeristic explanation and archaeology [w:] Oxford Journal of Archaeology vol 20/2001 4 Tsetskhladze R.G., Vnukov Y.S., Colchian Amphorae: Typology, Chronology, and Aspects of Production [w:] The Annual of the British School at Athens, vol.87/1992 5 Justinius ks. II,2
  23. Słonie bojowe

    Ależ Secesjonisto, w zupełności się zgadzam z przypuszczeniem, że jej ewentualna skuteczność jest wątpliwa. Co do jej prawdziwości, mogło się i tak zdarzyć. Ot po prostu wódz szukał sposobu i wpadł na taki, zresztą być może chodziło też o przyzwyczajenie ludzi do widoku, może używano ich jako manekinów treningowych, a nie mógł wykorzystać własnych zwierząt, gdyż ich nie miał? Nie wiem, ale sama historia nie wydaje mi się nieprawdopodobna, odkąd przeczytałem wspomnienia Guderiana w których opisywał manewry ówczesnej armii niemieckiej w których uczestniczyły kartonowe czołgi, a jako, ze nihil novi...
  24. Mam pytanie, ktoś zna wiarygodne opisy technik walki włócznią, jej zastosowania na polu bitwy ale i szkolenia oddziałów uzbrojonych we włócznie i piki? Opisy zachowania takich jednostek? Od razu zaznaczę, żeby nie było nieporozumień, chodzi mi o broń piechoty, włócznia jako broń jazdy mnie aż tak bardzo nie interesuję. Jak najbardziej chodzi mi o opisy dotyczące epok późniejszych. Byłbym wdzięczny za wszelką pomoc.
  25. Włócznia

    A znasz coś na temat zużycia tej broni? znaczy jak często pękała, w jakich sytuacjach etc?
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.