Skocz do zawartości

Furiusz

Moderator
  • Zawartość

    4,612
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Furiusz

  1. No cóż - niestety nie masz racji. opisywana sytuacja dotyczy 1808 roku. Łatwo poznać bo w cytacie jest , którą dopiero co w Hiszpanii widziałem a jak wiemy w 1806 jeszcze w Hiszpanii wojny nie było ani tym bardziej gwardii i legi.
  2. We wrześniu 1792 będzie to koło 40 tys, potem niezbyt pomyślna dla nich bitwa pod Valmy pod koniec września tegoż roku. W. Doyle, The Oxford History of the French Revolution, Oksford 2002, s. 198 podaje nawet, że inwazja rosyjska na Polskę przyspieszyła wycofanie się pruskich sił za Ren - i tak mocno osłabionych chorobami, dezercją i problemami z zaopatrzeniem.
  3. Dawny mundur - wygody i niewygody

    Ludzie ci otrzymują buty z magazynów armii. W tej kwestii weszliśmy w posiadanie ciekawych informacji: buty pochodzące z magazynów pozbawione są czasami cholew, ale z drugiej strony na ogół podeszwy nie wytrzymują dłużej, niż osiem dni marszu w błocie. Podeszwy są źle przyszywane lub zbyt długie i prawie zawsze wykonane z krowiej skóry. jeśli zdarzają się ze skóry wołu, to najczęściej źle obrobionej przed użyciem. Skutkuje to tym, że generalnie żołnierze od początku kampanii do chwili obecnej zużyli co najmniej po sześć par butów. list opublikowany w l'Argus du departement du Nord z 3 listopada 1792r, cytowany za: C. de la Jonquiere, Bitwa pod Jemappes 1792, Oświęcim 2015, s. 57
  4. Kampania egipska

    Kilka ciekawostek na temat warunków w jakich przyszło żołnierzom bytować, zastanawia brak żywności. Wojsko, amunicja, działa i wszelkie wojenne zasoby zaczeto lądować. Dnie i noce były na to użyte, nareszcie dnia 7 lipcastaneliśmy wszyscy w Aleksandrii; lecz zawiedzeni w nadziei oczekiwanych przyjemności, bowiem zastaliśmy miasto puste, sklepy, acz liche, jednak pozamykane, niesłychane goraco, a w miejsce ludzi jadowitych much, owadów i wszelkiego robactwa tyle, że się prawie pod naszym okiem sprowadzała kara Boża, owych plag siedmiu na Egipt dopuszczonych. Niedostatek żywności, nawet brak miejsca spoczynku i obawa nieprzyjaciół witały nas w miejsce urojonych lub marzonych szczęśliwości. Większa część wojska dobijała się o kawałek cieni, na ulicach Aleksandrii roztachlowana, wody, cieni, spoczynku pragneła. A w Aleksandrii upał królował, podnosząc się do 33 stopni Reamura; woda ścieplała, gorace kamienie i jadowite natrętne robactwo jak drugi połaczony nieprzyjaciel, a może bardziej od Arabów potężniejszy, dokuczał nieustannie. za: R. Bielecki, A. Tyszka, Dał nam przykład Bonaparte. Wspomnienia i relacje żołnierzy polskich 1796-1815, t.1, Kraków 1984, s. 55 - wspomnienia J. Szumlańskiego W ciągu tego pochodu trudy i cierpienia nasze były wyższe nad wszelkie wyrazy. Ustawiczne napaści arabów, którzy kupami ze wszystkich stron garneli się za nami, mordując najsroższym sposobem tych wszystkich, co opadłszy na siłach, zostawali w tyle dla odpoczynku; mozolny przechód grząskim piaskiem, pośród kłębów wznoszącego się pyłu, nadzwyczajne gorąco, pragnienie, a nigdzie kropli wody: te były przysmaki pożądanego lądowania. za: ibidem s.56
  5. To i ja coś dodam P.B. Wierzbicki, Wyprawa na San Domingo, "Biblioteka Warszawska" t.1 1847 K. Małachowski, Wiadomości o wyprawie części legionów Polskich na wyspę San Domingo w r. 1803, "Czas" (dodatek) 1856 t.2 R. Bielecki, A. Tyszka, Dał nam przykład Bonaparte. Wspomnienia i relacje żołnierzy polskich 1796-1815, t.1, Kraków 1984, s. 92-113
  6. Miałem okazję przeczytać trochę wspomnień Polaków z tych walk. Zna ktoś wspomnienia francuskie albo jakieś opracowania tych walk?
  7. Wprawdzie wojsko nasze było jeszcze w formacyi, ale dzielny duch ożywiał wszystko. Znać jednak było we wszystkich regimentach brak oficerów doświadczonych i wielka zachodziła różnica między temi nowymi pułkami, a gwardyą polską i legią nadwiślańską, którą dopiero co w Hiszpanii widziałem (...). D. Chłapowski, Pamiętniki, Poznań 1899, s.49 tak wracając do tych kadr.
  8. Jako, że wróciłem już z wesela do życia pozwolę sobie dodać kilka uwag. Idea demokracji wojennej i ładnego ciągu rozwojowego jest wymysłem teoretycznym niekoniecznie mającym solidne poparcie w materiale źródłowym. System oparty jest o jeszcze XIX wieczne koncepcje Morgana - a dla świata sowieckiego, o tekst F. Engelsa który Morgana plagiatował. Oczywiście ta zaproponowana forma to dalsza ewolucja tej idei. Tylko spójrzmy na to na bazie źródeł np konflikt Cezara z Helwetami. Helweci odpowiadaliby tzw demokracji wojennej. Bo z jednej strony Cezar, De Bello Gallico, I, 3-4 opisując spisek Orgetorixa dążącego do władzy królewskiej wyraźnie wskazuje, ze takowego jeszcze nie ma. Decyzje podejmuje wszak wiec. Tyle, że Orgetorix bił swoje monety. Na początku De bello Gallico I.2 Cezar nazywa go najbogatszym i najbardziej wyróżniającym się. Nie podaje jednak jego imienia. Wspomina, że został ambasadorem (a raczej posłańcem) no ale to nie tłumaczy skąd bicie jego monet - idea wyraźnie zaczerpnięta od Rzymian albo Greków. Sugerowałoby to istnienie jakichś mniej lub bardziej stałych urzędów w społeczności Helwetów. Jeśli tak to czy można mówić o demokracji wojennej - gdzie wodza wybiera się tylko dla dokonania konkretnego czegoś? Co z innym spośród współtowarzyszy Orgetorixowej konspiracji - Casticusem? Wiemy o nim z tego samego fragmentu (I.3), że jego ojciec był królem, sprawującym władze na tyle długo, że został "przyjacielem ludu rzymskiego"? Syn jednak nim nie został. Sam zaś Orgetorix swoją próbę zdobycia władzy opierał na swojej "partii" - klientach i dłużnikach. Strasznie przypomina to schyłek republiki rzymskiej. Jeśli chodzi o German, zwłaszcza czasu wpływów rzymskich i wędrówek ludów to mamy i inne modelowe prace, do dziś wykorzystywane i teoretycznie aktualne zawdzięczamy W. Schlesingerowi i R. Wenskusowi. Ciąg który przedstawili to Sakralkonigtum -> Volkskonigtum -> Heerkonigtum . Najbardziej pierwotne sakralkonigtum miało być pozostałością po wspólnocie indoeuropejskiej. Przy Volkskonigtum plemię - jednorodne etniczne, miało być uformowane wokół jednego rodu królewskiego. Heerkonigtum miało powstać wtedy gdy jeden z takich królów ludowych zdobył na tyle przewagi by połączyć pod swoim berłem kilka plemion. Jest jeszcze koncepcja P. Urbańczyka, oparta nieco na pracach o powstawaniu wspólnot pseudopaństwowych w regionie subsaharyjskim. Mocno upraszczając wokół mamy magmę wciąż wojujących każdy z każdym wodzów. Od czasu do czasu pojawia się ktoś lepszy, wybitny, który tworzy swoimi sukcesami na tyle trwałe podstawy by móc przekazac następnym pokoleniom swoje dzieło - tak powstaje struktura państwowa. Moim zdaniem historia Orgetorixa pokazuje inną możliwość - ambitny człowiek z zasobami pieniędzy, na bazie swojej przewagi materialnej zbiera grupę zauszników na tyle dużą by pokusić się o zdobycie władzy. Modeli jest oczywiście dużo więcej. Dodałbym jeszcze kwestie tzw grodów refugialnych które nie były stale zamieszkałe a więc i raczej nie utrzymywano tam czy gdziekolwiek odrębnego człowieka tylko dla tego grodu.
  9. Takie pytanie - jak przedstawia się rola i interakcja człowieka i borsuka w dziejach? Są jakieś wierzenia związane z tym zwierzęciem? Wykorzystywano je w jakiś specjalny sposób - poza polowaniem i skórowaniem? Może z jego kości coś wyrabiano albo jakieś wierzenia magiczno-lecznicze? Za wszelkie informacje będę wdzięczny.
  10. Maciej Rybiński kapitan w 6 pułku piechoty pisze tak - Na dni kilkanaście przed tą wyprawą [Radzymin] dostałem do kompanii czternastu Żmudzinów. Nie było ani czasu, a najpewniej gotowych mundurów do owych przebrania, więc w swoich krótkich kożuszkach, mając lederwerki na nich i broń w ręku, tak stanęli w szeregach. Nauczyli się łatwo co było najpotrzebniejsze, to jest nabijania broni (...). Faktem jest, że Rybiński wspomina o posiadaniu żołnierzy przećwiczonych oraz odrębnie wspomina kilku starych wiarusów ze służby pruskiej. cytat za: R. Bielecki, A. Tyszka, Dał nam przykład Bonaparte. Wspomnienia i relacje żołnierzy polskich 1796-1815 t.1, Kraków 1984, s.307 Z tekstów ówczesnych i tych najświeższych wspomnień które do tej pory czytałem nie przebija też jakaś specjalna pewność dowódców co do jakości swojego żołnierza. Ta narodziła się dopiero w trakcie walk. Teraz nie jestem w stanie wskazać konkretnych cytatów ale jak wrócę do domu w poniedziałek albo wtorek to postaram się coś dorzucić. Niewątpliwie faktem jest wysokie morale. Z kadrami też różnie bywało - Francuzi niechętnie (a i Włosi czy Neapolitańczycy) pozbywali się wyszkolonego żołnierza a i samych Polaków pobyt na Haiti mocno przetrzebił czy walki w Kalabrii. Sytuacja lepiej wyglądała w kawalerii niż w piechocie. Możliwości manewrowe, zapas terenu, przewaga bliskości zaplecza w 1792 były dużo bardziej po stronie polskiej niż w 1809 gdy zostaliśmy kompletnie zaskoczeni a od granicy do stolicy były cztery marsze dzienne. Zdecydowanie zabrakło woli walki przy tej wcześniejszej dacie, choć absolutnie nie twierdzę, że byśmy z pewnością wygrali wtedy wojnę. Niemniej przy zdecydowanym oporze Rosja musiałaby zostawić część sił dla osłony od Wielkiej Porty - niedawno pokonanej. Siły by jej też topniały wraz ze zdobywaniem kolejnych terenów i koniecznością ich utrzymania czy utrzymania coraz dłuższych linii zaopatrzeniowych. Ze zbliżonymi problemami Rosjanie spotkali się wszak w 1831 r. i nic nie wskazuje by w 1792 było jakoś zasadniczo inaczej (zakładając większą wole walki). No ale fakt pozostaje faktem - wojnę przegrano dość szybko.
  11. Dziś w bibliotece przeglądałem archiwalne numery Polityki i trafiłem na tekst który mnie całkowicie rozbił - Kronika przyprawionej gęby A. Zielińskiego, w internecie to 4 listopada 2009 - http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/historia/276627,1,kronika-przyprawionej-geby.read a w środku taki oto fragmencik: W „Kronice Kagnimira, to jest dziejach pierwszych czterech królów polskich” przeczytać możemy, że w 1027 r. szybka wyprawa na Ruś Mieszka II natychmiast „stłumiła bunt i utrzymała w posłuszeństwie Rusinów”. A kiedy zbuntowali się w 1028 r. Czesi, odmówili daniny hołdowniczej i zbrojnie zajęli Morawy, korzystając z tego, że polski król w tym czasie uwikłany był w skuteczne odpieranie najazdu cesarza Konrada II – Mieszko natychmiast po rozejmie z cesarzem wyruszył na Morawy, skąd „zagarnąwszy wszelką zdobycz i ukarawszy występek, powrócił do kraju”. Czy tak postępuje „zlęknione i leniwe zwierzę”? Naprawdę? Kronika Kagnimira jako źródło do dziejów wczesnych Piastów na równi z Gallem Anonimem? XVII czy tam XVIII wieczny falsyfikat? Ten pan wydaje chyba obecnie sporo,ciekawe czy dalej korzysta z takich źródeł.
  12. No ale pamiętajmy, że gdy formowano Legiony polskie w Lombardii to podstawą ich przeszkolenia była Przepisy musztry dla regimentów pieszych wojska koronnego i W. Ks. Litewskiego z 1790 r. plus drugi regulamin z 1794 czyli Przepisy ogniowe w czasie batalii. Prawda brakowało broni, brakowało czasu. No ale w zbliżonej sytuacji były wojska rewolucyjnej Francji i jakoś - może nie najlepiej sobie dawały radę. Nie twierdzę, że byśmy bezwzględnie wygrali ale zwyczajnie nie skazywałbym naszych, z góry, na porażkę jeśli zakładamy, że rządzący zdobyli pieniądze i powołali pod broń ze 300 tys. ludzi . W 1792 Rosja dopiero co podpisała pokój z Turcją - pytanie czy Wielka Porta, gdyby Rosjanie napotkali na silny opór ze strony Polski, nie zdecydowałaby się odegrać? Śmiem twierdzić, ze sytuacja Księstwa była gorsza - Austria startowała ze znacznie lepszej pozycji. Raz, że w Księstwie nikt nie spodziewał się ataku, dwa ówczesna granica była bardzo blisko Warszawy, przecież pierwsze potyczki to Mogielnica i Coniew - koło Grójca-Góry Kalwarii a już 4 dni później mamy bitwę pod Raszynem - w praktyce już niemal Warszawa li tylko 15 km od stolicy. Większe możliwości manewru miano w 1792 niż w 1809 kiedy jedna klęska (z dwukrotnie liczniejszym przeciwnikiem!) kończyła w zasadzie wszystko.
  13. Podobnie jak Tyrolczycy podczas swojego powstania przeciw Napoleonowi. Podobnie jak nie mieliśmy kadr w 1809 pod Raszynem, bo kto dowodził pod Raszynem? Jan Weyssenhoff - był w armii w 1792, Edward Żółtowski też, Kazimierz Małachowski tak samo, Tadeusz Tyszkiewicz tak samo. Ewentualnie dowódcy z insurekcji kościuszkowskiej. Księstwu jakoś się udało, nie w 10 lat, dużo szybciej. Większym problemem niż kadry było uzbrojenie. No ale tu Rosjanie nie królowali jakoś specjalnie - przynajmniej w czasach napoleońskich ilość amunicji jaką dostawali do treningu rocznie była szalenie niska - 6 sztuk a po Borodino jeszcze bardziej spadła. Zresztą w 1805 Austriacy też przeznaczali po 6 sztuk amunicji na głowę na trening. Kwestia ilości broni, jakości i ilości prochu jest tu chyba ważniejsza niż same kadry.
  14. Z moich doświadczeń wynika, że u was jest najgorzej, choć pewnie podobnie sprawa ma się na Śląsku. Sporo starych przedwojennych instalacji jest niezaznaczonych ale i nowych - zwłaszcza kanalizacja i wodociągi. Parę razy z tego powodu mieliśmy nieprzyjemne historie.
  15. Niech prują. Wam tam na Pomorzu przydałoby się zrobić porządne plany tego co jest położone pod ziemią bo z tego co zauważyłem to częściej stan faktyczny z planami się nie zgadza niż zgadza
  16. Zależy co rozumiesz przez słowo państwo. Jeśli organizacje plemienną - to tak, jeśli plemię to zbyt mało - to nie.
  17. To osada przeworska. Tak tezy Kostrzewskiego - bo to od niego wywodzi się idea prasłowiańskości kultury przeworskiej, w przekonujący sposób podważył już K. Godłowski niemal 30 lat temu. Tak. Dokładnie - no cóż trudno rozebrać zabytki znajdujące się na Ostrowie Tumskim w Poznaniu by sprawdzić czy pod spodem nie ma czegoś starszego, z tego powodu wielkość wykopów archeologicznych jest ograniczona a i dodatkowo ograniczają je jeszcze wczesnośredniowieczne relikty zalegające poniżej części zabytków. Inna sytuacja jest np w Płocku gdzie jeszcze przed wojną miejscowy biskup - zupełnie samowolnie - przeprowadził sobie badania archeologiczne, choć raczej bardziej rozkopki. Co odnaleziono a czego nie to już puste pytanie, ale raczej więcej pominięto niż znaleziono zważywszy, że nawet jak na ówczesne czasy te "badania" miały fatalny przebieg. Stąd inaczej będzie się traktować dane z tego typu - trudno dostępnych - terenów a inaczej np z pasa autostradowego pod Bolimowem - gdzie zwyczajnie takich przeszkód nie ma. W mojej opinii? Jak najbardziej tak. Prawda z tym zastrzeżeniem, ze kwestia dostarczania wody wymuszała na wszystkich mieszkańcach Barbaricum w mniejszym lub większym stopniu radzenie sobie z terenami zalewowymi.
  18. To prawda zmyślasz - Neapol był niezależnym królestwem w którym rządził Ferdynand I i jego żona Habsburżanka Marią Karoliną. Austria raczej nie dostała Neapolu a już tym bardziej nie od Prus i Rosji. Była zaangażowana w konflikt z rewolucyjną Francją ale i Prusy były w ów konflikt zaangażowane więc nie wiem czy mocniejsze zaangażowanie Wiednia nie wynikało np z kwestii tego kim była żona ściętego króla?
  19. - Generalnie ciekawe choć chyba nie do końca tak jest - osada na stanowisku 1 w Kościeliskach pow. Olesno w województwie opolskim (dawniej Hedwigstein) leży pośród podmokłych łąk tarasy zalewowej Prosny. F. Hufnagel, Eine Siedlung der Guttentager Kultur in Hedwigstein, Kr. Rosenberg, "Altschlesien”, t.9 (1940), s. 84 - 111. Osada dość późna zresztą. Jakby poszukać to jestem pewien, że takich przykładów będzie więcej, natomiast ciekawe jest to, że jak tak sobie poszukam pamięcią to nie kojarzę żadnych śladów przeworskiej obecności na Ostrowiach tumskich czy to w Poznaniu czy Wrocławiu czy w Głogowie czy na Tumie w Płocku. Więc może te wyspy faktycznie coś w sobie mają. Inna sprawa, że ze względu na charakter tych miejsc ilość prac archeologicznych jest tam ograniczona. Fakt mój brak precyzji, ja wiem co mam na myśli ale niekoniecznie inni to wiedzą. Ogólnie chodziło mi o kulturę zarubiniecką, która funkcjonuje gdzieś tak w dorzeczu środkowego Dniepru ale każdy ciągnie w swoją stronę. Ekspertem nie jestem ale główne obszary kultury zarubinieckiej sytuowałbym gdzieś między biegiem Oki na odcinku od Orła (albo wręcz od źródeł) do Kaługi (gdzie ten przebieg Oki byłby wschodnią granicą) oraz między Prypecią od miejsca gdzie wpada do tej rzeki Ptycz z częścią biegu (czyli zachodnia granica na Prypeci od powiedzmy wysokości Mozyrza - łatwiej mi niestety miastami) tej rzeki. Można by powiedzieć, ze nad Dnieprem ale to o tyle by było nieprawdziwe, ze Dniepr w formowaniu się tej kultury aż tak istotny nie był, istniało co prawda nad środkowym Dnieprem ugrupowanie tej kultury ale młodsze i znacznie mniej liczne niż to nad Prypecią. Co do Słuczy chodzi o dopływ Horynia jako maksymalny zachodni zasięg kultury zarubinieckiej. Tu już zależy bo część ukraińskich badaczy i generalnie wschodnich zakreśla Lwów w ramach tej jednostki a część nie - umowna granica to niby Bug. tyle, ze jest to bzdura totalna i dość śmiesznie pokrywająca się ze współczesnymi mapami politycznymi. O ile Białorusini i Polacy chętnie podkreślają funkcjonowanie kultury zarubinieckiej na Podlasiu dzisiejszym o tyle Ukraińcy miewają z tym problem tak jak i z obecnością kultury przeworskiej na Wołyniu. Z kolei Białorusini dopiero od niedawna próbują się pogodzić z tym, ze skoro Goci wędrowali na stepy ukraińskie wzdłuż Bugu to siłą rzeczy musieli być i po ich stronie granicy. Do dziś w obrębie trójkąta Białowieża - Września - Bereza na większości Białoruskich map przedstawiających wędrówkę Gotów mamy białą plamę i to mimo kilku cmentarzysk odkrytych np w Kobryniu. No ale to ciekawostka, chodzi o to, że Prypeć to najważniejszy region dla kultury zarubinieckiej, to tutaj się formowała (od Słuczy na zachodzie, Prypeć na północy i Dniepr na wschodzie) przy czym osią i twardym centrum była Prypeć i jej bieg. Stamtąd ekspandowała w kierunku Oki i następnie w kierunku górnego Dniepru.
  20. Wiemy, że ekspansja celtycka doprowadziła ten lud aż do Galacji w dzisiejszej Turcji - będzie niezwykle ciekawe prześledzić ich drogę ekspansji przez półwysep bałkański. Bardzo ciekawe pod tym względem są plemiona panońskie i iliryjskie gdzie tradycje lateńskie były bardzo żywotne. O. Brukner, Konszinuiszesz domoch dackih nasela u wrene rimskje dominaji, "Grada" t.15 (1981) - autorka stwierdza, że tradycje lateńskie co do zdobnictwa i co do produkcji ceramicznej trwały w rejonie rzymskiego miasta Bassianae aż do końca I wieku AD. Ciekawostką jest osada określana wręcz jako celtyckie oppidum - S. Blazić, Ostaci faune u keltskom oppidumu kod Baćke Palanke, "Grada" t.8-9 (1978-79) - tereny dzisiejszej Wojwodiny to tereny kresowe gdzie spotykały się różne kultury i widać tu wpływy zarówno celtyckie, dackie jak i iliryjskie. Ciekawostką z tego tekstu jest to, że mamy tu wyraźnie dwie formy morfologiczne koni - niskorosłe ok 110 cm w kłębie i średniorosłe ok 137 cm w kłębie.
  21. Celtowie na Bałkanach

    S.B. Miodrag, Tragom ranih keltskih uticaja na prostoru Timoćke Krajine, "Balcanica" t. 32 - 33 (2002) s. 37-47 pomijając miecze i inne dodatki najciekawsza jest zapinka, odkryta w miejscowości Banjska Stena (przy granicy Serbii i Bośni i Hercegowiny. Konstrukcyjnie jest ona wczesnolateńska i tak ją chce datować autor, posiłkując się analogiami z terenów bardziej północnych. Nie wiem do końca jak to jest na terenie Bałkanów ale połowa IV aC to trochę nie ten moment wypadałoby to przesunąć na 2 połowę IV wieku i to raczej bliżej przełomu wieków. W każdym razie warte odnotowania.
  22. Efekty ostrzału i walki wręcz

    ja wiem - znajoma jest fanką okresu od rewolucji po powstanie listopadowe i trochę wymusiła moje zainteresowanie ale w sumie to nawet dobrze, czasem potrzeba poczytać o czymś innym.
  23. Szyk liniowy i kolumnowy

    To aż tak niezwykłe nie jest - przynajmniej u Segura. Nie jest też chyba jakoś specjalnie dziwne - zapędzili się, zauważyli, że są odcięci i muszą jakoś się bronić, uformowali czworobok - szyk stosowany przeciw jeździe a przecież musieli wiedzieć jak to się robi bo przecież w tym momencie teoretycznie by zostać przydzielonym do kompanii woltyżerskiej trzeba było odsłużyć dwa lata w piechocie liniowej. Zgadzam się, nie chodzi mi o to by wnioskować na bazie pojedynczych przykładów o całej taktyce od Napoleona I do III, jedynie wskazuje przykład na to, że jednak mniej lub bardziej kształtne ale jednak mniejsze czworoboki były używane. Tylko tyle.
  24. Szyk liniowy i kolumnowy

    Odświeżę wątek i przypomnę starą wypowiedź Janceta: Dodam jeden przykład do tłumaczenia Harryego z następnej strony (strona 3 tego wątku a sam cytat jest ze strony 2) - mimo, że sporo tłumaczą. F.P. de Segur, Pamiętniki adiutanta Napoleona, Warszawa 1967, s. 106 - opisuje sytuację pod Możajskiem gdzie 50 woltyżerów z 33 pułku otoczonych za miastem przez jazdę uformowało czworobok. Segur podaje, że przewaga jazdy wroga była znaczna - co jest w sumie możliwe biorąc pod uwagę głównie to, że owi żołnierze mieli znacząco wysunąć się przed pozycje własnej armii - mimo to utrzymali swoje pozycje.
  25. Efekty ostrzału i walki wręcz

    F.P. de Segur, Pamiętniki adiutanta Napoleona, Warszawa 1967, s.81 Jeden z pułków Davouta, zbładziwszy po nocy, minął nasza pierwszą linię bojową i znalazł się nagle wśród kirasjerów. (...). Wkrótce jednak pułk uformował się, tworząc czworobok, niekształtny wprawdzie, lecz bagnetami najeżony i ogniem ziejący. Próżne były dalsze zakusy nieprzyjaciela
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.