Skocz do zawartości

Furiusz

Moderator
  • Zawartość

    4,612
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Furiusz

  1. Rozumiem, może wyraziłem się nieprecyzyjnie - chodzi mi o to, ze nawet w miastach lokacyjnych często spotykaną sytuacją jest to, że znaczący odsetek ludności trudni się rolnictwem. Konkretnych danych teraz nie zacytuję ale postaram się na początku przyszłego tygodnia. Zatem tym bardziej w przypadku hmm przedlokacyjnych osad o charakterze miejskim kryterium ekonomiczne nie musi być właściwe. W zasadzie gdyby chcieć mówić o przedlokacyjnych miastach to trochę brak jest zwyczajnie kryteriów dlatego może właściwszy byłby szereg takowych - struktura gospodarcza, elementy samorządowe, obiekty administracyjne/publiczne, wielkość i liczba ludności etc. Tak czy siak zabraknie nam jasnych i ostrych kryteriów pozwalających wskazać na moment powstania miasta. Bo w zasadzie brak jest nam jasnych danych co do struktury gospodarczej takich ośrodków przedlokacyjnych, ze względu na najczęściej niepełny stan przebadania archeologicznego brak jest ścisłych danych co do wielkości populacji, nieco lepiej jest zazwyczaj z obiektami publicznymi/administracyjnymi. Dlatego też za właściwszy moment wskazania początków danego miasta uważam akt lokacji. Jest to oczywiście pewne uproszczenie ale chyba uzasadnione. PS Secesjonisto możesz wydzielić - wątek wydaje się wart tego
  2. W pełni się z tą konstatacją zgadzam. W pełni argumentacja K. Buczka mnie do tego przekonuje - może z małym zgrzytem bodaj Płocka. Niewątpliwie to prawda. W ujęciu które w jakiś tam sposób preferuje miasto to po prostu twór prawny, wraz z niezbędnymi do funkcjonowania tegoż tworu obiektami. Niestety kryterium ekonomiczne nie wydaje mi się zbyt właściwe, gdyż sporo miast lokacyjnych większość swojego dochodu czerpała własnie z rolnictwa. Chodzi mi tu o rejon Chojnic-Tucholi, choć popularny był tu tez przemysł drzewny. Hel utrzymywał się głównie z połowu ryb, ot los miast na zapleczu Gdańska. Podobna sytuacja dotyczyła też miast, o ile pamieć mnie nie myli, z mojego rejonu a więc Sochaczewa. Sporo miast średniowiecznych z Polski swoją ekonomikę opierały o rolnictwo, albo to rolnictwo stanowiło bardzo znaczący procent. To chyba kwestia słabości rynku lokalnego, w zasadzie nie wiem czy nie wyjąwszy Małopolskę był w ówczesnej Polsce region o silnym wewnętrznie rynku, może Kujawy, może Wielkopolska. Wyrazem tego jest chyba też to, ze w gospodarce Krakowa czy Sandomierza handel zbożem stanowi dość znikomy procent handlu. Za to jak podaje F. Kiryk /F. Kiryk, Studia nad wymiana towarową Polski z Węgrami w XV wieku [w:] Studia Historyczne 2006/ w księgach komory celnej w Kieżmarku za lata 1480-1498 pojawiają się takie krakowskie towary jak sukno, noże, przedmioty brązowe, broń, ołów, sól, papier, przyprawy korzenne, książki (za prawie 120 florenów - niezmiernie mnie to interesuje), chmiel, miód, wosk, ryby, skóry i wyroby skórzane i inne. Być może, ba nawet na pewno Kraków zyskiwał jako stolica ale bardzo podobnie wygląda to w przypadku Sandomierza. Z tych powodów a także z tego, że częstokroć produkty importowane wypierały lokalne wyroby (np w garncarstwie) co hamowało rozwój miejscowego rzemiosła (tylko co to import i czy ceramikę z Kielecczyzny w Płocku należy uznać za import czy nie?) - uważam, ze kryterium ekonomiczne jest nieadekwatne - ale to moje zdanie i nie widzę obowiązku podzielania go.
  3. Dobre pytanie. Dla przykładu S. Pazyra, /S.Pazyra, Geneza i rozwój miast mazowieckich, Warszawa 1959, p. 179/ pisze tak - miasta [...] przedlokacyjne musiały rządzić się i sądzić prawem, które było rodzimym typem prawa miejskiego. Różne tu poglądy panowały np K. Tymieniecki pisze - nadanie pełnego prawa magdeburskiego [...] poprzedzić mogło nadanie zwykłego prawa miejskiego /K.Tymieniecki, Zagadnienie początków miast w Polsce [w:] K. Tymieniecki, Pisma wybrane Warszawa 1956/. To trochę modele ewolucjonistyczne zakładające ciągły rozwój od mniej doskonałych form do bardziej coś na zasadzie ciągu wieś -> gród -> miasto przedlokacyjne -> miasto lokacyjne. Mi się najbardziej podoba jednak wykład K. Buczka /K. Buczek, Targi i miasta na prawie polskim, Warszawa 1964/ - który podkreśla, że nie mamy danych które mogłyby uzasadniać mówienie o jakimś prawie polskim a więc prawie obowiązującym w miastach przedlokacyjnych. Na stronie 130 pisze on tak - Z braku kryterium ustrojowego za miasta przedlokacyjne uznać wypada te osiedla, które wyrastały ponad zwykłe wsie dzięki swej wielkości i nagromadzeniu większej liczby elementów miastotwórczych (grody, kościoły i klasztory, targi [...].. Zatem wydaje mi się, ze właściwym kryterium do mówienia o początkach miast w Polsce, jest właśnie kryterium lokacji. Co nie wyklucza oczywiście istnienia na tym terenie wcześniejszego osadnictwa. To oczywiście moje zdanie i jakoś specjalnie się przy nim nie upieram bo średniowiecze nie jest jakoś specjalnie ulubionym moim okresem. Pytanie tylko co ma na myśli? D. Długosz dla zupełnie innego świata kulturowo-polityczno-chronologicznego poświęca sporo miejsca temu co autorzy z epoki mieli na myśli używając konkretnego terminu z zakresu nazw osadniczych. / D. Długosz, Barbarzyńcy w Północnej Italii. Ostrogoci i Longobardowie, Warszawa 2011, konkretnych stron nie podam bo pożyczyłem książkę ale to cały rozdział więc łatwo jakby co znaleźć / Tylko to zupełnie inny system, co miał na myśli Thiethmar nie mam bladego pojęcia. Może chciał odnotować przez to wielkość Gniezna, nieustępującą innym miastom rejonu?
  4. Może mało ciekawy pod względem zawartości merytorycznej ale interesujący z innego punktu - J.G. Nandris, The Stina and the Katun: Foundation of a Research Design in European Highland Zone. Ethnoarchaeology [w:] World Archaeology t.17 z.2 1985, p.256-268 . To tak naprawdę zapowiedź spodziewanych wyników, jakie ma dać obserwacja grup ludności zajmujących się pasterstwem i prowadzących koczowniczy tryb życia (bądź też bardziej transhumancyjny). Tytułowe Stina i Katun to typy obozowisk. A ciekawostką jest to, ze autor zahacza o lud zwany Gorole/Gorale w Tatrach w Polsce . Projekt wyglądał na bardzo ciekawy i już pewnie dawno zakończony, ciekaw jestem jego wyników.
  5. Rumunia (czy byli spokrewnieni z Rzymianami?)

    Byc może w tym kontekście ciekawe byłoby przyjrzenie się ludowi znanemu jako Aromani - choć nie wiem na ile różne tezy, ze są to potomkowie zlatynizowanych Traków są prawdziwe.
  6. Ah o to chodzi - masz absolutnie rację, jednocześnie wydaje mi się, ze jednak akt lokacyjny jest najwłaściwszy - to trochę tak jak czytając o np średniowiecznym Bardiowie można znaleźć informacje, ze osadnictwo w tym miejscu sięga neolitu, a w przypadku Krakowa nawet paleolitu. W przypadku średniowiecza miasto to chyba głównie twór prawny i stąd to moje przywiązanie do aktu lokacyjnego, owe prawa nadającego. Choć oczywiście nie zaprzeczam temu co napisałeś.
  7. Koczownicy w armiach piastowskich

    Powiem szczerze, zasugerowałem się wypowiedzią Mariusza w tym temacie: https://forum.historia.org.pl/topic/12216-uzbrojenie-i-sklad-wojsk-polskich-mieszka-iego/
  8. Kto założył Warszawę?

    To znaczy?
  9. Jaruzelski - ocena generała

    To oczywiste Bruno z pobieżnego przejrzenia wynika, że warto będzie odwiedzić BUW i sprawdzić całość. Swoją droga jest nawet rozdział o represjonowaniu Ślązaków.
  10. Jaruzelski - ocena generała

    Ja widzę bo zdrowy rozsądek nie zastąpi danych. W podanej publikacji było coś na temat represji za ewentualną odmowę? Może uda mi się ją sprawdzić w poniedziałek dzieki za namiar
  11. http://archeowiesci.pl/2014/05/29/mozg-pozbawil-nas-sily/ Polecam artykuł o tym w jaki sposób przebiega ewolucja człowieka co sadzicie?
  12. Kawaleria - współcześnie

    Ponoć Włosi maja zamiar reaktywować kawalerię. Co sądzicie o tym pomyśle, ma to sens? http://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiata,2/wlosi-reaktywowali-kawalerie-niebawem-ruszy-do-kosowa,431458.html
  13. Swego czasu była taka udana prowokacja artystyczna - człowiek zbudował obóz koncentracyjny z klocków lego. Wywołało to spora dyskusję na temat tego czy takie coś jest czy już nie jest dopuszczalne i czy wyobrażamy sobie dzieci bawiące sie takimi klockami.
  14. Jaruzelski - ocena generała

    ja mam pytanie do Bruna ale i w zasadzie do każdego: Na ile nie jest niezwykłe to, że specsłuzby interesowały się Jaruzelskim? To znaczy na ile była to ówcześnie powszechna praktyka - ilu oficerami w podobny sposób zainteresowane były odpowiednie służby, ilu dostało propozycję współpracy, ilu współpracowało ilu odmówiło, co spotykało tych którzy odmówili? Jakieś przykłady konkretne? Tylko bez zdroworozsądkowej logiki jako jedyny argument. Ktoś coś wie? jestem naprawdę ciekaw wyżej wymienionych kwestii.
  15. Przypomnę tylko kilka tekstów z tematu o Dilmun, a więc pierwszy / E. Olijdam, Towards a more Balance assessment of the land use on Bahrain during the City II period [w:] Proceedings of the Seminar for Arabian Studies t.30 2000, p. 157-163 / wskazuje na to, ze w diecie miejscowej ludności dary Ceres nie odgrywały aż tak istotnej roli jak np w społecznościach mezopotamskich. Autor uważa, że zboże stanowiło tu w dużej mierze pasze dla zwierząt - głownie kóz i owiec. Koresponduje to z pewną zmianą patrzenia na głowne towary importowane z Mezopotamii przez Dilmun / D.T. Potts, Rethinking some Aspects of Trade in the Arabian Gulf [w:] World archaeology t.24 z.3 1993, p.423-440 ? chociaż jakiś import zboża wchodzi w grę. Mimo to mamy na wyspie koczowników, zapewne pasterzy / P. B. Cornwall, Two letters from Dilmun [w:] Journal of Cuneiform Studies t6, z.4 1952, p. 137-145 /. Teraz tak jeśli gromadzi się zapasy zboża dla swojej trzody to raczej nie jest się koczownikiem, tak z definicji, bo oznacza to wznoszenie stałych obiektów, których w dodatku trzeba stale pilnować - przed szkodnikami ale i innymi ludźmi czy dzikimi zwierzętami. Taka dość wyspecjalizowana hodowla mogła stanowić w pewien sposób konkurencję dla koczowników. Chyba dość ciekawa sytuacja. Dośc ciekawie wyglądają też badania na temat początków pasterstwa na Negewie / T.E. Levy, The Emergence of Specialized Pastoralism in the Southern Levant [w:] World Archaeology t.15 z.1 1983, p.15 -36/ autor opiera się tu o badania powierzchniowe przeprowadzone w rejonie północnej części pustyni Negew. Dochodzi do wniosku, że dopiero w okresie chalkolitu, gdy notujemy znaczący wzrost ilości stanowisk (z 11 do 57) można mówić o początkach pasterstwa jako wyspecjalizowanej formy organizacji ekonomicznej. Wskazuje on przy tym na to, ze ok 60% stanowisk uznano za osady stałe, pozostałe 40% to osady sezonowe. Te drugie położone są zazwyczaj dalej od źródeł wody (ponad 2 km) a ich odległość od letnich pastwisk (na podstawie analogii współczesnych uznano, że jest to rejon równin w okolicach wybrzeży ale jeszcze w ramach pustyni Negew) i od siebie na wzajem wskazują, ze dla przejścia na owe pastwiska niezbędna była wyodrębniona grupa zajmująca się właśnie tym elementem. Autor uważa, ze wzrastająca presja demograficzna, przy ograniczonej ilości uprawnej ziemi (choć i tak areał ziemi uprawnej był wtedy najpewniej większy niż ma to miejsce obecnie), wymusił odsunięcie stad na obrzeża upraw. Jednocześnie odległość od osad była na tyle duża, że wracania ze stadami do nich stało się nieopłacalne. Dalej przebywanie na tych skrajach sprawiało, ze by nie zniszczyć bezpowrotnie pastwisk, pasterze musieli przepędzać stada z miejsca na miejsce. Jednocześnie musiała istnieć silna presja na ochronę upraw i walka ze szkodami jakie mogły czynić zwierzęta - ten zestaw doprowadził do wyłonienia się wyspecjalizowanej grupy zajmującej się tymi stadami i wędrującej z nimi. Moim zdaniem dość ciekawa koncepcja.
  16. Kto założył Warszawę?

    Teren dzisiejszej Warszawy jest dość spory. Może ktoś w Muzeum Historycznym m. st. Warszawy będzie wiedział. Na terenie rzeczonego miasta w średniowieczu mamy jakieś osady i grody - choćby gród na Starym Bródnie dość dobrze publikowany - mała zajawka tu: http://archaios.w.interia.pl/new_page_1.html Wydaje mi się, że nie jest jedynym tego typu obiektem na terenie dzisiejszej Warszawy - kojarzy mi się jeszcze Ujazdów.
  17. Kto założył Warszawę?

    Ta data to pierwsza wzmianka w źródłach - przynajmniej tak chce A. Janowski, Warszawa, Poznań 1930 p.28 Ja bym jednak radził szukać aktu lokacyjnego - dla Nowej Warszawy to będzie Janusz I Stary ale dla Starej to nie wiem
  18. Może kilka słów wyjaśnienia o co mi chodzi. Absolutnie nie chce tworzyć tu jednego modelu uwzględniającego czy umożliwiającego zastosowanie do wszystkich przypadków i rodzajów pasterstwa, koczownictwa czy transhumancji bo jest tego zwyczajnie zbyt dużo i taki model nie ma prawa funkcjonować. Zbyt dużo jest tu zmiennych - choćby geograficznych by starać się ujednolicić całość zagadnienia do jednego modelu. Już samo zagadnienie różnic między koczownictwem wertykalnym a horyzontalnym byłoby bardzo ciekawe i bardzo trudne do ujednolicenia, zwłaszcza, że czasem - jak w przypadku Qashqaiów czy Bahtiari ciężko byłoby rozróżnić te dwie formy. temat jest też niezwykle szeroki zatem daje pole do popisu różnym dziedzinom - archeologii i historii ale nie tylko tej starożytnej ale i współczesnej - jak w ciągu wieków różne państwa radziły sobie z problemem kontroli koczowników, ochrony granic etc. Tu byłyby chyba najbardziej ciekawe takie państwa jak Rosja i Turcja i Iran ale też współczesny Izrael, Francja czy państwa Afryki Północnej, być może Bavarsky zechce coś od siebie dorzucić. Przydatna i to wybitnie byłaby wiedza etnograficzna, antropologiczna, nieco mniej lingwistyczna, religioznawcza ale i wiele wiele innych - myślę nie ma sensu tego wszystkiego wymieniać. zatem przy całej szerokości tematu jeszcze raz zachęcam do pisywania. Jest też cały szereg ciekawych problemów związany z tematyką koczownictwa - ot choćby taki, że jak twierdzi Spooner /Towards a generative model of nomadism [w:] Anthropological Quarterly z.3 1971, p.198-210/ w zasadzie nigdy, poza jakimiś wyjątkowymi sytuacjami, nie mamy do czynienia z koczownictwem czystym - a więc takim w którym ludność koczownicza krąży cały czas, jednocześnie nie wchodząc w interakcję z ludnością osiadłą rolniczą. nasi nomadzi potrzebowali sprzedać nadwyżki swoich produktów, zakupić produkty których sami nie byli w stanie wytworzyć (choćby zboże) etc etc a pozbawieni tej możliwości zwyczajnie owe nadwyżki tracą nie mogąc ich zbyt dużo z sobą zabierać. Skoro tak to warto się zastanowić jak radzili sobie koczownicy w przypadku sytuacji która mieliśmy za panowania dynastii Sewerów w Północnej Afryce a którą opisuje T. Kotula / U źródeł afrykańskiego separatyzmu w III w.n.e., Wrocław 1961, p. 20-27 / - gdzie mówi o wypychaniu na pustynie i de facto odcinaniu do zaplecza rolniczego, plemion pasterskich północnoafrykańskich, przy pomocy systemów fortyfikacji rzymskich. Jeśli tak to nasi koczownicy nie tylko opuścić musieli łatwiejsze tereny (co musiało odbić się na wielkości stad, bo na tych gorszych terenach ciężej byłoby im utrzymać tej samej wielkości stada, co na terenach korzystniejszych klimatycznie) a także musieliby mieć problem ze zbytem swoich towarów - to z kolei mogło rodzić niezadowolenie a więc i walki. To jeden z przykładów takich bardzo interesujących tematów, inny to pytanie o początki zjawiska koczowniczego pasterstwa - czy mamy do czynienia z dostosowaniem się ludności do zmieniających się (na gorsze) warunków klimatycznych - co jest motywem często powtarzającym się? Czy może jest to stricte ekonomicznie ugruntowane - to znaczy coraz bardziej intensywnie zajmująca się uprawą roli ludność osiadła szybko ekspandująca demograficznie wymagała ilości produktów odzwierzęcych dużo większych niż była w stanie dostarczyć ekstensywna hodowla przydomowa (zwłaszcza w warunkach sztucznego nawadniania gdzie zwiększenie się presji demograficznej byłoby rekompensowane przede wszystkim objęciem pod uprawę nowych terenów), w związku z czym część ludności wyspecjalizowała się w hodowli zwierząt i ta ludność została w końcu wypchnięta poza teren objęty irygacją, by dostarczyć paszy zwierzętom zaczęła ona wędrować. Co jeśli to ucisk ekonomiczny wczesnych organizmów państwowych zmusił część ludności do porzucenia osiadłego trybu życia i do zaczęcia koczowniczego, cięższego do kontrolowania dla struktur państwowych a więc mniej cierpiącego ucisk fiskalny? Ile jest jeszcze możliwości i czy te modelowe podejścia maja w ogóle sens? Jeszcze jedna kwestia - wojowniczość koczowników. Czy w ogóle można mówić o większej wojowniczości koczowników czy jest to po prostu kwestia lepszego dostępu do broni - z przyczyn oczywistych - obrony stad przed drapieżnikami? Pytań i problemów jest oczywiście znacznie więcej, postaram się do czasu do czasu napisać coś ciekawego. Na koniec jeszcze raz zapraszam do dyskusji.
  19. Poszukuję czasopisma Historické tudia konkretnie z roku 2000 konkretniej chodzi o ten tekst: Związki handlowe i kulturalne miast małopolskich na Słowacji w XV i XVI wieku, „Historické tudia”, t. XLI: 2000, Bratislava, s. 9-33 W grę wchodzą biblioteki warszawskie. Ktoś wie?
  20. Nieaktualne - uparłem się na to czasopismo a nie zauważyłem, że wydano kilka artykułów autora (w tym interesujący mnie) zebranych w jeden tom. Głupie przeoczenie
  21. 25.05.2014 - Śmierć gen. W. Jaruzelskiego

    Ja też, jak to obrazowo ujmujesz pałą nie zostałem zdzielony przez milicję - za młody jestem (choć mój ojciec już dostał ba nawet w więzieniu wylądował), a jak równie obrazowo to ujmujesz - ujadam na Jaruzelskiego. Wybacz ale jako naród mamy prawo do poczucia wspólnotowości a nie tylko ograniczania się do przysłowiowego własnego nosa. A ktoś robi? Póki co słyszę tylko głosy w stylu przedwojennego "Ciszej nad tą trumną". Walczysz z czymś czego nie ma? Drogi Bavarsky - mógłbyś się powstrzymać od tego typu, dość miałkich, komentarzy? Sam nie lubię JKM - ale tu w pełni muszę poprzeć to co napisał kiedyś (nota bene w dyskusji ze mną) Bruno Wątpliwy - trzymajmy jakiś poziom kultury słowa, choćby minimalny.
  22. Handel Polski z południem

    To i ja dodam może coś od siebie. F. Kirk, Studia nad wymianą towarową Polski z Węgrami w XV wieku [w:] Studia Historyczne 2006 podaje dane dla Kieżmarku. Co uderzające najintensywniej towary wwożono tu z Polski w jesieni i zima - zapewne saniami transportowano towary ciężkie takie jak ołów. Ze strony polskiej handel organizowali tu kupcy krakowscy, z mieszkańcami Podhala jako przewoźnikami. Z towarów sprowadzanych z Polski dominuje ołów, poczesne miejsce zajmują skóry, płótna i sukna (przy czym Polska a konkretnie Kraków to jedynie etap tranzytowy - to są sukna angielskie, niemieckie i śląskie), chmiel i produkty leśne (ale nie drewno). Słabo prezentowany jest handel inwentarzem żywym - z Węgier sprowadzano konie (dla lat 1480-1498 mamy poświadczonych 220 sztuk) w drugą stronę szło bydło i owce, trochę świń. Sprowadzaliśmy też miedź i wino (choć do Kieżmarku docierały wyroby miedziane Krakowa). To jeśli idzie o towary na skalę hurtową, wymienia się jeszcze sól, towary kramne, noże, broń czy papier. Mnie najbardziej zaciekawiło to, że z Krakowa do Kieżmarku polscy kupcy "wyeksportowali książki za (o ile dobrze pamiętam) 120 florenów. Co ciekawe handel winem węgierskim rozwijał się dość dobrze jeszcze długo długo na starych szlakach gdyż jak podaje A. Perłakowski, Po wino na Węgry. uwagi o funkcjonowaniu polskiej służby celnej w początkach XVIII wieku w świetle kijowskich materiałów skarbowych [w:] Studia Historyczne 2006 jeszcze w początkach XVIII wieku większość wina węgierskiego w Polsce dystrybuowana była przez Kraków. Nota bene Kirk twierdzi, ze bilans handlu Polski z Węgrami na podstawie danych z Kieżmarku był dodatni. Bardzo ciekawy Jest Sandomierz /całość za F. Kirk, Sandomierzanie na szlakach handlowych XIV i XV stulecia [w:] Aetas Media Aetas Moderna / oprócz roli w handlu z Gdańskiem, handlu zbożowym, Sandomierz uczestniczył też w handlu produktami leśnymi, sprowadzanymi z okolic Lwowa, Przemyśla, Przeworska i tym razem są to głownie materiały szkutnicze, mamy tu nawet specjalnego urzędnika gdańskiego do brakowania drewna idącego z Sandomierza. Sandomierz handlował z Lublinem też dość intensywnie - chyba solą. Z Wielkopolski sprowadzał sukno (ale i z Gdańska a raczej via Gdańsk). Ze wschodu (znów Lwów, Przemyśl, Przeworsk) sprowadzano zwierzęta i skóry, które następnie przez miasta śląskie szły do Czech. Silne związki z Krakowem, wskazują na pośredni udział kupców sandomierskich w wymianie handlowej ze Słowacją i Węgrami.
  23. Konfidenci - stosunek podziemia

    Hmm ale chyba nie każdy tak miał. S. Dąmbski w swoich wspomnieniach opublikowanych przez Ośrodek KARTA (ale w czasopiśmie, w skróconej formie, nie w wersji książkowej), wspomina jedną likwidację przy której miał i wątpliwości i wyrzuty sumienia etc (o ile dobrze pamiętam bo dawno czytałem) - inna sprawa, ze chodzić miało o jakiegoś jego znajomego. Inna sprawa, ze czytałem, że są problemy z jego wiarygodnością. Swoją droga owe W imieniu Rzeczypospolitej, to wiarygodna pozycja? Miałem pewne wątpliwości blizej nieokreślone jak czytałem. Zastanawiające jak musiało to wpływać na psychikę - chodzi mi o samo wykonanie wyroku. Ciekawe ilu tego nie wytrzymywało.
  24. Mit "Kamieni na szaniec"?

    Moim zdaniem Secesjonisto, nie. Można domniemywać że niektórzy mogli być homoseksualistami. Z samego faktu, że homoseksualizm występował na przestrzeni wieków w różnych społecznościach nie można, w moim przekonaniu, wnosić, że w konspiracji działały osoby homoseksualne. Nie można też wnosić, ze nie działały. My po prostu tego nie wiemy (choć nie wykluczam, że co do iluś osób możemy mieć pewność - brak mi na ten temat zwyczajnie danych), a w takim przypadku najrozsądniej jest moim zdaniem milczeć. Można co prawda snuć domysły, tylko gdzie kończą się domysły a zaczynają zwykłe konfabulacje? W moim przekonaniu najważniejsze są tu poszlaki na których się opieramy, tu jak chyba wszyscy się zgadzamy nader kruche. W moim przekonaniu ten spór autorka zainicjowała z całą świadomością tego jaką wywoła to reakcję. Nic innego jak promocja własnej osoby/twórczości/instytutu. Może warto tu przywołać cytat z autorki: Ponieważ rozmawiamy w kulturze homofobicznej, gdzie zakwestionowanie czyjejś heteroseksualnej orientacji nie jest konstatacją, lecz denuncjacją, porównałabym Zośkę i Rudego do Achillesa i Patroklesa, pary legendarnych wojowników /za: http://natemat.pl/56591,profesor-pan-zoska-i-rudy-z-kamieni-na-szaniec-mogli-byc-gejami-bedzie-awantura-jak-o-konopnicka / Ot ciekawy zabieg marketingowy, choć raczej niezbyt kojarzony z naukowcami i to właśnie z powodu tego zabiegu, dyskusja nie toczy się wokół tego co autorka chciała przekazać czy zmienić swoją praca, a wokół kija który świadomie i celowo włożyła w mrowisko. Podkreślę - w moim odczuciu zachowanie autorki jest co najmniej wątpliwe moralnie, bo trudno mi uwierzyć by nie dostrzegała kruchości podstaw swoich enuncjacji. Skoro zaś tak być może należałoby się powstrzymać od takich twierdzeń? Zachować pewien takt?
  25. Dni Archeologa

    Chodzi raczej o np pokazy rekonstruktorskie. Niestety nie będę w tym uczestniczył więc trudno mi się wypowiadać ale te w których ja miałem okazje uczestniczyć były całkiem udane. Wszystko w sumie zależy od kół naukowych bo możliwości jest wiele a już taka w sumie najprostsza zabawa jak lepienie garnków swego czasu cieszyło się dużą popularnością.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.