-
Zawartość
4,612 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Furiusz
-
Higiena w podróży Izraelitów do Kanaan
Furiusz odpowiedział adamhistoryk → temat → Państwa Mezopotamii
Rozumiem, że w pierwszym zdaniu umknął wyraz nie, bo bez tego całość traci sens. Hmm nie za bardzo rozumiem. Jak mniemam wychodzisz z założenia, że owa wędrówka to jednak wydarzenie historyczne w pełni. Ok - jeśli tak to chyba wypada na to patrzeć w ten sam sposób w jaki patrzy się na plemiona koczownicze. W tym przypadku zbyt długo nie pozostaje się w jednym miejscu - powiedzmy trzy dni po czym udajemy się dalej. Przy czym nie podróżujemy jedną wielką masą ale w mniejszych grupach pozostających ze sobą w kontakcie, choćby po to by nie zdewastować okolicy zbyt szybko. Wszystko odbywałoby się chyba w zbliżony sposób. Cytując Księgę Powtórzonego Prawa 26.5 : Ojciec mój, Aramejczyk1 błądzący, zstąpił do Egiptu, przybył tam w niewielkiej liczbie ludzi i tam się rozrósł w naród ogromny, silny i liczny. /za: http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=241/ - błądzący Aramejczyk to po prostu koczownik. Nie wiem czy taka "wizja" ma w ogóle sens. -
Higiena w podróży Izraelitów do Kanaan
Furiusz odpowiedział adamhistoryk → temat → Państwa Mezopotamii
Odpowiedź na pytanie Adama wbrew pozorom będzie naprawdę bardzo skomplikowana, choć brzmieć ostatecznie będzie - myli się. Po pierwsze człowiek, jak i wiele innych ssaków, zbyt długo bez wody nie wytrzyma - 3-5 dni przy umiarkowanych warunkach i pełnej sprawności. Podobnie zwierzęta - zwłaszcza te hodowlane (poza wielbłądowatymi przy okazji wielbłąd nie magazynuje wody w garbie, a zdarzało mi się usłyszeć takie coś - zwierzęta te są wyposażone w cały szereg cech umożliwiających przetrwanie w warunkach pustynnych no ale to na marginesie). Zatem nawet jak wędrujemy przez pustynie, o ile nie nosimy ze sobą wielkich zapasów wody, to co maksymalnie 5 dni powinniśmy zatrzymywać się przy jakimś źródle wody, częściej gdy mamy z sobą jakieś stada. Tak zresztą wyglądają wędrówki współczesnych koczowników na Bliskim Wschodzie - ludzie Ci z konieczności starają się nie oddalać od źródeł wody. Jak już jesteśmy przy wodzie to od czasu do czasu pewnie dało się nie tylko napić ale i umyć. Po drugie ówczesne (jakkolwiek datowane ale o tym później) warunki klimatyczne różniły się od współczesnych. Wskazuje na to nie tylko kwitnące królestwo Garamantów ale też np to, że granica osadnictwa stałego na pustyni Negew (południe Izraela) była znacznie bardziej wysunięta na południe niż współcześnie. Wskazuje to na to, że z dostępem do wody mogło być nieco lepiej niż współcześnie. Po trzecie, kim byli Izraelici? Może nieco zaskakujące pytanie ale jak najbardziej sensowne - istnieją bowiem pewne wątpliwości czy rzeczywiście Biblijna historia exodusu opisuje jakieś realne wydarzenie historyczne. Dla przykładu Michał E. Bieniada, Pomiędzy Kanaanem a Izraelem. Geneza Ludu Biblijnego z perspektywy archeologii, Pułtusk 2006 czy dość klasyczne prace panów Finkelsteina i Silbermana. Nie chce się tu zagłębiać w dyskusje ale całkiem sporo badaczy kwestionuje Biblijny przekaz albo sprowadza go do roli opowieści o pewnej grupie która takową podróż przeszła a ze względu na swoją późniejszą dominującą rolę ich tradycja utożsamiona została z tradycją całego ludu - coś jak powiedzmy Amale u Gotów. W tym przypadku kwestia mycia się podczas wędrówki nie stanowi problemu bo i samej wędrówki nie ma. -
Koncepcja P. Urbańczyka co do okresu przed powstaniem monarchii piastowskiej
Furiusz odpowiedział Furiusz → temat → Ziemie polskie od wędrówki ludów do panowania Mieszka I (IV w. - ok. 960 r.)
Pani Adelajdo, nie tyle niby się wspomina co po prostu w takiej formie przekazał nam to w swojej Kronice Gall zwany Anonimem, ks. I.1 - Skoro więc urządzono zwyczajową ucztę i pod dostatkiem przyrządzono wszystkiego, goście owi postrzygli chłopca i nadali mu imię Siemowita na wróżbę przyszłych losów. Generalnie rzecz ujmując wygląda na to, że tak ten, specyficzny, rytuał przebiegał. Zresztą jak podaje ten sam kronikarz (...) za radą i zachętą gości pan ich książę i jego wszyscy współbiesiadnicy zaproszeni zostają przez kmiotka Piasta, a zaproszony książę wcale nie uważał sobie za ujmę zajść do swojego wieśniaka. Nic, jeszcze raz to podkreślę, nie wskazuje, że w cytowanym fragmencie chodzi o Cyryla i Metodego albo jego uczniów. Zarówno propozycja Janceta jak i Euklidesa, których w sumie całkiem lubię, są formami zracjonalizowania przekazanej nam tradycji literackiej. W gruncie rzeczy są to hipotezy równie dobre co inne (pomijając oczywiście pewne ewidentne pomyłki wskazane m.in. przez Janceta), a jedynie w świecie hipotez się poruszamy i poruszać się będziemy. Mam jednak wrażenie, a utwierdza mnie tu lektura zarówno pracy J. Banaszkiewicza, Podanie o Pieście i Popielu jak i R. Kasperskiego, Teodoryk Wielki i Kasjodor oraz oczywiście tytułowego P. Urbańczyka, że w gruncie rzeczy jest to legenda wymyślona post factum ale chyba jeszcze w czasach pogańskich mająca uzasadniać władze i przewagę konkretnej osoby i stąd powtarzające się w wielu kronikach motywy takie jak znaki przy narodzinach i w dzieciństwie przyszłych wielkich władców, cud obfitości etc. Po prostu wystąpiło zapotrzebowanie na legendę dynastyczną uzasadniającą przewagę obecnie panujących i tłumaczącą dlaczego ten a nie inny człowiek ma być władcą. Koncepcja Urbańczyka o takiej dość magmowatej konsystencji ówczesnej władzy w której każdy walczy w gruncie rzeczy z każdym a świat jest podzielony na małe organizmy, wydaje mi się w dużym stopniu ciekawa i przynajmniej do mnie ona przemawia. Z tej magmy w ciągu w zasadzie jednego pokolenia miałby się wyłonić władca który swoim geniuszem doprowadził do powstania w miarę trwałego i w miarę administrowanego organizmu państwowego. Nie wyklucza to istnienia jakichś przodków tego człowieka czyli jakichś lokalnych watażków. Pamiętając o skali przypominałoby to nieco Hunów - tak naprawdę wszak potęgę tego ludu i jego tworu państwowego (wraz ze stolicą przecież!) stworzył Atylla, a gdy zabrakło jego, twór ten rozpadł się jak domek z kart. Władztwo Mieszka miałoby o tyle więcej szczęścia, że po nim był Bolesław. To w takim mega skrócie, bo dochodzi szereg czynników takich jak choćby religia. Owszem jest. Założenie, że nam znany mit był powszechnie znany przez ludność wczesnośredniowiecznej Polski jest zwyczajnie bezpodstawne. Obchodzenie świąt w tym samym czasie albo w czasie zjawisk astronomicznych bynajmniej nie dowodzi, że ktoś zna opowieści stojące i uzasadniające dane wydarzenie w zupełnie innym kontekście kulturowym. Innymi słowy to, że 3 listopada tego roku w Polsce leśnicy i myśliwi będą świętować tzw Hubertusa bynajmniej nie oznacza, że znają historię stojącą za świętem Aszura które tego samego dnia będą obchodzić szyici. -
Szkoda Tomaszu, ze nie kontynuujesz tego tematu.
-
Przedmioty miniaturowe w grobach dziecięcych w społecznościach germańskich
Furiusz odpowiedział Furiusz → temat → Inne cywilizacje
M. Becker, Ichstedt. Unterschungen zu einem Graberfeld der spaten latenezeit bis spaten romischen Keriserzeit "Jahresschrift fur Mitteldeutsche Vorgeschichte" t.82 (1999), s. 101 W grobie 55 zwierzęcym odkryto miniaturowy topór. Nie wiem czy należy te znaleziska łączyć w jedną całość ale wskazywać na to mogłoby to, że jeśli rzeczywiście ten pochówek ma symbolizować jakieś osoby którym nie dało się wyprawić normalnego pogrzebu to być może nie bez znaczenia jest to, że jedna z owiec była dorosła a jedna młoda. Jeśli tak to przypominałoby to nieco sytuację z grobami dzieci z Schonebeck -
Pochówki zwierzęce na cmentarzyskach ludzkich w Wolnej Germanii
Furiusz dodał temat w Inne cywilizacje
M. Becker, Ichstedt. Unterschungen zu einem Graberfeld der spaten latenezeit bis spaten romischen Keriserzeit "Jahresschrift fur Mitteldeutsche Vorgeschichte" t.82 (1999), s. 7 - 210 Pod każdym względem jest typowym cmentarzyskiem swojego okresu - mamy tu przede wszystkim groby ciałopalne - tylko jeden szkieletowy, co się na tych terenach zdarza. Wyposażenie też jest raczej dość typowe. Grób 54 jest dość typowy dla tego cmentarzyska, ciałopalny w którym szczątki zostały złożone w popielnicy ceramicznej. Wyposażenie nawet dość bogate - miniaturowy żelazny topór, nożyce żelazne, brzytwa, paciorek szklany i bryłka stopionego szkła. Wszystko byłoby typowe gdyby nie to, że nie odkryto tu kości ludzkich. Są tu 2 lub trzy owce, przy czym jedna jest młoda a druga ma powyżej 2 lat. Takich pochówków jest więcej na tym stanowisku. Autor publikacji sugeruje, ze mogą to być cenotafy, pewna forma grobu zastępczego dla tych których akurat z takich czy innych powodów nie dało się wykonać normalnego pochówku. Ktoś spotkał się z takim czymś w okresie rzymskim albo wędrówek ludów? -
Aprowizacja wojowników
Furiusz odpowiedział secesjonista → temat → Starożytność (ok. 3500 r. p.n.e. - 476 r. n.e.)
Co sprawdziłeś? -
Aprowizacja wojowników
Furiusz odpowiedział secesjonista → temat → Starożytność (ok. 3500 r. p.n.e. - 476 r. n.e.)
D. Engels w swojej pracy o Aleksandrze prowadził tego typu wyliczenia. Szczerze powiedziawszy jakichś szczególnych wyliczeń nie pamiętam ale też nigdy nie szukałem. Ah byłbym zapomniał, samego tekstu nie pamiętam ale pomocny może być tekst N. Fuentes, The mule of a soldier, "Journal of Roman Military Equipment Studies z.2 1991, s. 65-99 oraz J.P. Roth, The Logistics of the Roman Army at War (264 B.C. - A.D. 235), Leiden 1999 -
Aprowizacja wojowników
Furiusz odpowiedział secesjonista → temat → Starożytność (ok. 3500 r. p.n.e. - 476 r. n.e.)
Generalnie tak to się narzuca, przy czym niekoniecznie musi to być prawda. Najlepiej obrazuje to sytuacja Cezara po wylądowaniu na Wyspach Brytyjskich. Oto zaopatrzenia za dużo ze sobą nie wziął, marne były szanse na dostarczenie go z kontynentu. Trzeba było zdobywać na wrogu. Tu pojawia się problem zwierzęta da się przepędzić do jakichś sobie znanych tylko refugiów. Gorzej ze zbożem ale i tu mogły pojawić się problemy np jeszcze nie nadawało się do żniw albo miejscowi atakowali furażerów. To spotkało Cezara w Brytanii, w Wojnie galijskiej V.16-17 opisuje jak to miejscowi potrafili dać się we znaki rzymianom zdobywającym pożywienie. Tak to zaś opisuje N. Faszcza, Rzymskie inwazje na brytanię, Zabrze 2012, s.141-142 - Ponieważ niebezpieczeństwo zniesienia furażerów przez wojowników brytońskich było wysokie, Cezar desygnował do tego zadania aż trzy legiony wspomagane przez całą dostępną jazdę. Na ich czele stanął legat Treboniusz. (...) Korpus Treboniusza w idealnym porządku opuścił obóz i niedługo potem wpadł w przygotowaną na niego zasadzkę. Niekoniecznie więc musiało to wyglądać aż tak różowo, choć generalnie przy dużej przewadze sił inwazyjnych to raczej rzeczywiście żywiono się dość dobrze na wrogu, co zresztą było najpewniej udziałem Spartan w trakcie początkowej części wojny peloponeskiej. Ja wiem czy to kwestia logicznego koegzystowania? To raczej dość oczywiste, że miejscowa ludność, tuż po okresie podboju, raczej nie jest jeszcze zdolna zaopatrywać na odpowiednim poziomie sporych sił, które nagle się w okolicy pojawiły. Zwłaszcza jeśli przyjąć niższy poziom rolnictwa miejscowych plemion. Innej możliwości jak oprzeć się na służbach kwatermistrzowskich które dostarczają produkty pokarmowe z dalszych odległości, zwyczajnie nie ma. To, że z czasem w coraz większym stopniu opierano się na lokalnych zasobach, zwłaszcza mięsa, to też nic niezwykłego. W końcu mimo wszystko mięso trudniej niż zboże transportować na duże odległości. Proces więc jest jakby naturalny. Zaskoczeniem mogą być np występujące w obozach rzymskich na terenie Wysp Brytyjskich śródziemnomorskie mięczaki które na pewno były sprowadzane - zapewne dla kadry dowódczej legionów. -
Aprowizacja wojowników
Furiusz odpowiedział secesjonista → temat → Starożytność (ok. 3500 r. p.n.e. - 476 r. n.e.)
I tak i nie Poldasie. Przyjmując, że dziennie - ze względu na wzmożony wysiłek - żołnierz potrzebowałby zjeść 3000 kcal i więcej, w tym minimum 70g białka, aby prawidłowo zregenerować organizm, to należy stwierdzić, że raczej stan ten nie był zbyt często osiągany. Jako anegdotkę to obrazującą należy chyba rzucić Plutarch, Żywot Philopoimena, 3.2-4, gdzie Plutarch opisuje jak to namawiano tytułowego Philopoimena/Filopojmena (dość znanego przywódcę Związku Achajskiego) by ten został zapaśnikiem. Ten miał spytać czy zapasy pomogą mu na wojnie a owi namawiający przedstawili różnice między życiem zawodnika i żołnierza. Poza kilkoma pobocznymi elementami warte podkreślenia jest to, że zapaśnik musi dużo jeść i odpoczywać podczas gdy żołnierz musi być przygotowany na czasowe niedobory pokarmu i snu. Generalnie obraz zapaśnika dużo i regularnie trenującego, dużo jedzącego i odpoczywającego zgadzałby się z obrazem współczesnego sportowca. Generalnie nieco ciekawych szczegółów dorzuca Flawiusz Filostrat w dziele O atletyce (przełożono na język polski ta prace w zeszłym roku), ale to już inna sprawa. Generalnie nie mam co wątpić w te niedobory pokarmu bo w gruncie rzeczy odpowiadałoby to stanowi jaki spotykał większość ówczesnych ludzi. Tylko trzeba pamiętać o kilku rzeczach : - inaczej sprawa wyglądała na wyprawach wojennych, takich w których wchodzimy głęboko w terytorium przeciwnika albo w których istnieją obiektywne przeszkody w dostarczaniu prowiantu. Dla przykładu Cezar atakujący Wyspy Brytyjskie po raz pierwszy dość obiektywnie miał kłopoty z zaopatrzeniem i z konieczności zadowalał się tym co zdobył na miejscu. Podobnie Spartanie pustosząc Attykę raczej opierali się na miejscowych zasobach. Tu pojawiają się różnice między wojskiem a rolnikami, bo chłop musi pamiętać o tym, że lepiej swojej krowy i kóz nie zjadać ale zostawić je jeszcze parę lat niech dają mleko etc. Najeźdźca nie musi przejmować się taką dłuższą perspektywa i o ile część zwierząt da się przepędzić jako łup np bydło o tyle część zwyczajnie się zjada. Tu by była pierwsza różnica w diecie. Druga by była taka, ale to domniemanie, że zwiększałby się udział w diecie, takiego wojska, dziczyzny. - inaczej sprawa musiała wyglądać w przypadku walk na pograniczach albo na terytorium państw sojuszniczych. Oczywiście główny ciężar walk i aprowizacji wojsk, z konieczności, spadał na ludność okoliczną ale tu już w grę wchodził dowóz zaopatrzenia oraz kupno. O ile dobrze pamiętam to właśnie w Anabazie, Ksenofonta kilkakrotnie spotyka się stwierdzenie, że Grecy kupowali żywność od miejscowych. W pewnych sytuacjach bezwzględnie łupili ale o ile się dało to kupowali. - sytuacja musiała wyglądać diametralnie inaczej w przypadku walk obronnych. Wiadomo, że Ateny sprowadzały w trakcie wojny peloponeskiej zboże znad M. Czarnego. - inaczej też sytuacja przedstawiała się na pewno w Rzymie. Jeśli idzie o okres republiki to pewne dane mamy dla okresu walk z Sertoriuszem kiedy to Pompejusz wysłał zapotrzebowanie do Senatu na prowiant, dzięki temu wiemy co nieco o ówczesnym zaopatrzeniu armii - był na ten temat nawet jeden artykuł po polsku, ale znów trzeba by go poszukać. -sytuacja uległa diametralnej zmianie w czasach Cesarstwa rzymskiego kiedy powstały służby logistyczne jako stała instytucja. Tu można polecić tom Feeding the Roman Army the Archaeology of Production and Supply in NW Europe wydany w 2008 roku w Oksfordzie. Dla przykłądu w bardzo ciekawym artykule Ch. Cavallo, L. Kooistra, M. Dutting, Food supply to the Roman army in the Rhine delta in the first century A.D wskazują, że w początkowym okresie w zasadzie całe zaopatrzenie w żywność obozów wojskowych w delcie Renu sprowadzane było spoza tego terenu co wyraża się m.in. wysokim udziałem w diecie wieprzowiny i drobiu, dużo wyższym niż w przypadku miejscowych osad. Dopiero przed rewoltą Batawów doszło do pewnych zmian - to znaczy zboża etc dalej były sprowadzane spoza delty renu natomiast lokalny rynek w odpowiedzi na zapotrzebowanie armii przestawił nieco swoją produkcję zwierzęcą, tak by sprostać wymaganiom, a jednocześnie wojsko bardziej zaczęło polegać na miejscowych zasobach. W pewnym momencie duża część produkcji zwierzęcej przeznaczonej dla fortów rzymskich była lokalnego pochodzenia (głównie bydło) choć dalej tzw ceralia sprowadzano spoza regionu. -
Aprowizacja wojowników
Furiusz odpowiedział secesjonista → temat → Starożytność (ok. 3500 r. p.n.e. - 476 r. n.e.)
Myślę, że może być ciężko. Tukidydes pisał coś o helotach dostarczających Spartanom prowiant na Sfakterię ale chyba nie pisał co konkretnie dostarczali. Kojarzę, że Plutarch pisał coś o pożywieniu Spartan ale czy na wyprawach to tego już nie wiem. Jest parę wzmianek o różnicach między dietą żołnierza a zawodnika sportowego ale raczej podkreślają ubóstwo tego pierwszego niż podają co konkretnie jedzono. Archeologicznie dałoby się to wskazać gdybyśmy mieli jakieś obiekty typowo wojskowe - np strażnice i coś takiego było zrobionego dla Egiptu Ptolemejskiego, tyle, ze to inny okres i inne miejsce. Są prace takie jak P. Garnsey, Food and Society in Classical Antiquity, Cambridge 1999 - zresztą autor parę jeszcze innych tekstów na temat pokarmów w antyku napisał. J. Alcock, Food in the Ancient World, Greenwood 2006 - ale tu raczej mało będzie informacji o specyficznie greckiej armii. D. Engels, Alexander the Great and the Logistics of the Macedonian Army, Berkeley 1980 - o czasach późniejszych i nie do końca da się ustalić co jadali żołnierze choć szczegółów i danych jest tu sporo. Temat bardzo ciekawy w sumie. -
Analiza Sztuki Wojny Sun Tzu
Furiusz odpowiedział kensins → temat → Pomoc (zadania, prace domowe, wypracowania)
Raczej takie coś jak przydarzyło się Rzymian podczas walnej bitwy w powstaniu Boudikki -
Panowie to chyba nie jest temat językoznawczy ani o różnicach w budowie między kobietami a mężczyznami ani o tym czy czyjś tułów ma 35 cm czy też więcej. trzymajmy się tematu.
-
No dobra gdybym ja miał napisać coś pod nazwą Cel pracy dla tematu - Rzymscy dowódcy wojsk prowincjonalnych w czasach późnego antyku napisałbym coś takiego: Celem pracy jest analiza stanowiska prawnego oraz zakresu obowiązków dowódców wojsk prowincjonalno rzymskich w oparciu o źródła epigraficzne, korpusy prawne oraz przekazy pisane autorów późnoantycznych. Co do zagadnień i problematyki, to te na początku ciężko jest sformułować bo zwyczajnie o temacie jeszcze zbyt wiele się nie wie, ale można by kombinować np dla tego przykładowego tematu W swojej pracy mam zamiar zając się problematyką miejsca późnorzymskich duces w strukturze organizacyjnej państwa, próbą rozgraniczenia kompetencji duces i gubernatorów prowincji stojących na czele administracji cywilnej. W kolejnej części pracy zajmę się kwestią prerogatyw dowódców wojsk, zakresem terytorialnym ich władzy oraz procedurą powoływania i odwoływania tychże urzędników wojskowych. Czy to dobrze, nie wiem.
-
Uzyskanie dyplomu A tak na poważnie, czemu wybrałeś/zdecydowałeś się na taki temat? odpowiedź na to pytanie powinna pozwolić Ci na napisanie celu pracy dyplomowej. Może inni będa bardziej pomocni, swoją drogą to zadania czy zdania?
-
To dość ciekawa sprawa - stanowiska ofiarne, kultowe i znaleziska na nich szczątków końskich oraz cmentarzyska z grobami końskimi w okresie Wędrówek Ludów i Okresie Rzymskim. Dla przykładu o ile nie przekręcam nazwy na stanowisku Aleeika-3 w Obwodzie Kaliningradzkim w środowisku bałtyjskim mamy właśnie pochówki koni wśród pochówków ludzkich. W Polsce też takie były. Kolejne to Oberwerschen /za: B. von Schmidt, Opferplatz und Graberfeld des 6 Jakrkunderts bei Oberwerschen, Kreis Hohenmoseln "Jakresschrift fur Mitteldeutsche Vorgeschichte" t.50 (1966), s. 275 - 286/ gdzie pośród grobów ludzkich datowanych na V - 1 poł VI wieku AD jest kilka jam zawierających kości końskie związanych i nie z grobami ludzkimi. Mamy tu dwie klacze i jednego ogiera reprezentowanych przez kości szkieletu kranialnego i dystalne kości kończyn np metapodia.
-
Wojsko rzymskie na Krymie i w państwie bosporańskim
Furiusz odpowiedział Furiusz → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Ciekawostka, T. Sarnowski, Wojsko rzymskie w Mezji Dolnej i na północnym wybrzeżu Morza Czarnego, Warszawa 1988 (seria Novaensia t.3) podaje, że w konflikcie w wyniku którego Kotys I został królem państwa bosporańskiego po stronie rzymskiej walczyły oddziały wydzielone z legionów mezyjskich a dowódca sam Didiusz powinien być identyfikowany ze znanym z inskrypcji z Delf A. Didiuszem Gallusem. W tym czasie poza mezyjskimi vexillationes, znajdować się miały już na Krymie i brać udział w walkach oddziały Juliusza Aquili pochodzące najpewniej z Azji Mniejszej. Razem z oddziałami zwolenników Kotysa musiały stanowić niemałą siłę gdyż zabierając na ową wyprawę vexillationes z oddziałów stacjonujących w Mezji trzeba było pamiętać o tym, że to rejon nadgraniczny oraz o nie do końca pewnych Trakach, było nie było wkrótce wybuchło tam powstanie (46AD) - czyżby na tym kroku w jakiś sposób zaważyło osłabienie garnizonu mezyjskiego? -
Czy Wiatyczów możemy również wiązać z wędrówką znad Dunaju, czy raczej skłonimy się ku tezie Franciszka Bujaka, że nasi bohaterowie wyszli z Ziemi Chełmińskiej i Mazowsza - jedno nie wyklucza drugiego, ale w szczegółach jest to kwestia do dalszych badań i dyskusji. Będąc pod wrażeniem wnikliwej analizy Aleksandra Limisiewicza (1991) o biblijnych wzorcach wędrówki - m.in. Wiatyczów i Radymiczów w kronice Nestora - zapytajmy jednak czy przyjęcie tych wzorców przez kronikarza dla konstrukcji literackiej wyklucza rzeczywiste istnienie wędrówek? - za: A. Rozwałka, Skąd mogli wyjść Wiatycze? Przyczynek do rekonstrukcji kierunku wędrówek Słowian we wczesnym średniowieczu [w:] Transkarpackie kontakty kulturowe w okresie lateńskim, rzymskim i wczesnym średniowieczu, pod red. J. Gancarski, Krosno 2013, p. 228 Zapraszam do dyskusji na temat podany w tytule.
-
Charakterystyka dorobku myśli wojskowej starożytnej Grecji .
Furiusz odpowiedział kensins → temat → Pomoc (zadania, prace domowe, wypracowania)
No dobra kapuję. Ja bym to zrobił w ten sposób, że zapoznał się z samym Eneaszem Taktykiem, Obrona oblężonego miasta. Wydał to Pruszyński i s-ka w 2007 roku, powinno być dostępne w większości bibliotek, zwłaszcza tych specjalistycznych. Krótkie to dziełko razem ze wstępem, indeksem etc ma nieco ponad 170 stron. Tłumaczył je Bogdan Burliga on też opatrzył słowem wstępnym, z tego co wiem ma on profil na academia.edu i udostępnia część swoich prac - polecam korzystać z tej platformy, może jeśli idzie o teksty polskojęzyczne to jest skąpo ale piśmiennictwo naukowe rosyjskie, niemieckie czy angielskie jest reprezentowane naprawdę dobrze. Eneasz Taktyk w swoim dziele zajmuje się obroną i atakiem na miasto. Jak konkretnie to ustawia, komu karze powierzyć dowództwo nad poszczególnymi oddziałami, ile wart etc to dowiesz się z samej pracy. Zresztą jak chcesz to w internecie znajdziesz bez problemu tą pracę po angielsku. To ułatwia zasadniczo Twoją pracę bo omija Cie cała dyskusja na temat tego jak w ogóle funkcjonowała falanga. Możesz więc skoncentrować się na szukaniu przede wszystkim danych o sztuce oblężniczej. Eneasz Taktyk żył w IV wieku. aC. Możesz zajrzeć do Michael M. Sage, Warfare in Ancient Greece, do rozdziału o oblężeniach. Jest dość łatwo dostępna nawet w internecie choć to głównie książka z wyborem źródeł z epoki z jedynie krótkim ich omówieniem. Matthew Trundle, Greek Mercenaries from the Late Archaic Period to Alexander, Londyn 2004 poświęca sporo miejsca Eneaszowi taktykowi więc również warto sięgnąć do odpowiednich rozdziałów tej pracy. Do znalezienia bez problemu w internecie choćby na googlebooks. Do tego możesz spojrzeć do pracy G. Lach, Sztuka wojenna starożytnej Grecji. Od zakończenia wojen perskich do wojny korynckiej, Zabrze 2008 w chwili obecnej nie pamiętam ile i czy w ogóle było tam o sztuce oblężniczej ale powinno dać pewien obraz całości ówczesnej (no może nieco wcześniejszej) sztuki wojennej. Oczywiście fragmenty o flocie możesz pominąć. Z krótkich i nieco luźniejszych prac możesz skorzystać z serii osprey'a i książeczek pana Duncan Campbell, Ancient Siege Warfare: Persians, Greeks, Carthaginians and Romans 546-146 BC oraz tegoż Greek and Roman Siege Machinery 399 BC-AD 363, też da się je znaleźć w internecie. te prace dadzą Ci tło, to jak ówczesne obrony i ataki na miasto wyglądały. Wystarczy to porównać do tego co opisuje Eneasz, tylko warto nie dać się złapać bo część autorów, co oczywiste, opiera się mocno na Eneaszu właśnie - bo czasem ciężko o lepsze źródło z epoki niż jego praca. Inna sprawa, że to dzieło bardzo szczegółowe, konkretnie i dokładnie opisujące np organizację oddziałów, ilość wart, sposoby organizowania wypadów z oblężonego miasta, organizacje komunikacji, szmuglowanie broni do miasta dla stronnictwa wspierającego oblegających etc. -
Charakterystyka dorobku myśli wojskowej starożytnej Grecji .
Furiusz odpowiedział kensins → temat → Pomoc (zadania, prace domowe, wypracowania)
Musiałbyś podać czego oczekujesz. Literatury? B. Burliga który tłumaczył jego prace dla pruszyński i S-ka dał ciekawe słowo wstępne i troche bibliografii. jest praca D. Whitehead, Aineias Tacticus. How to Survive Under Siege artykuł H. Bengstona, Die griechische Polis bei Aeneas Tacticus czy artykuł B. Truestdell, Aeneas Tacticus, Herodotus and the Ionian Revolt W. Hahlweg, Klassiker der Kriegskunst A. Stahel, Klassiker der Strategie. Eine Bewertung A. Winterling, : Polisbegriff und Stasistheorie des Aeneas Tacticus. Zur Frage der Grenzen der griechischen Polisgesellschaften im 4. Jahrhundert v. Chr Artykuł M. Maher, Who is Aeneas Tacticus? The Archaeological Implications of His Identity B. Burliga miał swój profil na academia.edu polecam zajrzec Czy może chodzi Ci bardziej o opis ówczesnej myśli wojskowej i jak rady czy koncepcje Eneasza plasowały sie na tle epoki? -
Uchodźcy na Bliskim Wschodzie
Furiusz odpowiedział Artie25 → temat → Pomoc (zadania, prace domowe, wypracowania)
Uchodźcy palestyńscy : stan dzisiejszy, Ibrahim El-Cheikh [w:] Krakowskie Studia Międzynarodowe 2005 t.2 -
C. Ahrens, Der Befund des spatsachsischen Graberfeldes Ketzendorf bei Buxtehude "Hammaburg Vor - uund Fruhegeschichte aus dem niederelbischen Raum" t.5 (seria nowa) 1983, s. 9 - 51 Sporo tu osobników starszych (ale to akurat kwestia skali porównawczej ostatnio przeglądam takie cmentarzyska gdzie osobników takich w ogóle nie ma). Mamy tu zarówno groby ciałopalne jak i szkieletowe, co interesujące występują obudowy kamienne albo kręgi kamienne - najczęściej wokół grobów ciałopalnych, natomiast pochówki szkieletowe często są w jakiegoś rodzaju drewnianych trumnach (zdarza się, ze widocznych jedynie jako przebarwienia w ziemi). Raczej dość ubogie to cmentarzysko ale zdarzają się groby bogatsze jak np 13 gdzie mamy kolie szklanych paciorków, dwa srebrne pierścienie i srebrną monetę Ludwika Pobożnego. Są tu szpile, albo ich fragmenty, głównie w grobach szkieletowych (czyżby jakieś spinanie całunu?) brak za to (a przynajmniej nie zauważyłem, kości zwierzęcych.
-
Jeśli analogia do wojny Polski z Zakonem Krzyżackim jest diablo nietrafiona ze względu na inne warunki klimatyczne i geograficzne to tym bardziej analogia do IIWŚ jest nietrafiona już choćby ze względu na znacząco różne służby logistyczne i rozwój techniczny. Generalnie wiadomo, że łatwiej latem, z różnych powodów także tych które wymieniali przedmówcy. Tylko to nie wyjaśnia wszystkiego - wiadomo też, że skoro latem łatwiej ataku należy się spodziewać raczej latem. Jeśli chcemy zaskoczyć nieprzyjaciela należy raczej przełamywać standardowe myślenie a nie podążać po utartych ścieżkach. Stąd też te duże sukcesy Traków - zaskoczenie było najpewniej zupełne a kraj nieprzygotowany do obrony. Dziwny jest tu przykład zwłaszcza Sparty która wszakże ze względu na organizację społeczeństwa niespecjalnie musiała przejmować się pracą zarobkową bo ta wykonywano za nich. Choć to może być też zwyczajnie zbieg okoliczności.
-
Zima bywa w Grecji bardzo różna - trzeba pamiętać, ze znaczna część tego kraju to góry i na takim Peloponezie śnieg to nic nadzwyczajnego. Pomysł, ze w jakimś stopniu może chodzić o kłopoty z łukami jest wart rozważenia. Tak jak jest to ciekawy pomysł tak też uwagi Secesjonisty są bardzo trafne. Wiemy z Tukidydesa, ze Ateny dopiero w trakcie wojny peloponeskiej utworzyli własne oddziały lekkozbrojne wcześniej zadowalając się najemnikami lub kontyngentami sojuszniczymi. Wiemy, że Z tych było piec tysięcy Spartiatów, którym służyło za giermków trzydzieści pięć tysięcy lekkozbrojnych helotów, przy czym każdemu mężowi przydzielono ich siedmiu, Herodot Dzieje ks V.27-28, przy czym trwają dyskusje czy owi hoplici tworzyli tylne szeregi falangi a sami byli lżej uzbrojeni czy też może służyli jako odrębne oddziały miotaczy albo jako lekkozbrojni w ramach spartańskiej falangi. Trzeba też pamiętać, że wielkie zwycięstwa wojen perskich, które spetryfikowały sztukę wojenną Greków to były bitwy ciężkozbrojnych hoplitów w których oddziały lekkozbrojne odgrywały tylko pomocniczą rolę. To zapewne przyczyniło się do marginalizowania roli tychże miotaczy i lekkozbrojnych. Pamiętać tez trzeba o roli miotaczy oszczepów, jako chyba głównej albo jednej z ważniejszych typów jednostek miotających. Dopiero w trakcie wojny peloponeskiej, co nie dziwi zaczyna dochodzić do zmian w sztuce wojennej wyrażających się m.in. zwiększoną rolą kawalerii i jednostek lekkozbrojnych. W trakcie wyprawy sycylijskiej, a więc już po latach rozwoju sztuki wojennej, Nikiasz bierze ze sobą na Sycylię sporo lekkozbrojnych, głownie po to by neutralizować jazdę syrakuzańską. Tukidydes, Wojna peloponeska, VI.43-45 Łuczników było ogółem czterystu dziewięćdziesięciu, z tego osiemdziesięciu kreteńskich, prócz tego siedmiuset procarzy rodyjskich i stu dwudziestu lekkozbrojnych emigrantów z Megary. Był tez jeden transportowiec do przewozu koni, wiozący na swym pokładzie trzydziestu jeźdźców. Mimo, jak się wydaje, tego, że dowództwo ateńskie było świadome przewagi w jeździe i lekkozbrojnych przeciwnika na wyprawę zabrało jedynie 1310 własnych miotaczy. Mniejsza w tym miejscu o przyczyny tego stanu rzeczy, ważniejsze jest to, że łucznicy stanowią mniejszość w tym spisie sił. Swoją drogą ciekawe jak zachowuje się proca w deszczu. Wydaje mi się, że raczej, w większości przypadków, nie brano pod uwagę ew. gorszego sprawowania się łuków w trakcie sezonów bardziej wilgotnych, choć w przypadku części akcji takie rozumowanie mogło zostać przeprowadzone - np w sytuacji gdyby owi łucznicy okazali się niezbędni do neutralizowania przewagi wroga w jeździe. Co do kwestii logistycznych, to dałoby sie je uważam przeskoczyć, oto Tukidydes, Wojna Peloponeska, ks.II.96 powiada W tym samym mniej więcej czasie, na początku zimy, Odrys Sykaltes, syn Teresa, król Traków, wyprawił się przeciwko królowi macedońskiemu (...).. Ta dygresja Tukidydesa, całkiem długa zresztą daje asumpt do rozważań m.in. o tym, czy Sykaltes dysponował czymś na kształt stałej drużyny, a wydaje się, że tak. Ta drużyna dzięki szybkości mobilizacji, dobrej dyscyplinie, w połączeniu z jakimś pospolitym ruszeniem zdołała przebyć dość szybko zarówno przeszkody naturalne jak i wrogie państwa i wpaść niespodziewanie na terytorium Macedończyków, którzy nie stawili im oporu, być może poza jakimiś, zapewne niezbyt udanymi potyczkami. Tukidydes pisze, że ściągał Sykaltes wojowników z wszystkich podległych sobie ludów. To pewnie prawda ale warto dodać, że u barbarzyńców często bywało tak, ze do zwycięskiego wodza ludzie ciągnęli sami w nadziei na łupy przez co trochę to przypomina kule śniegową staczającą się z jakiegoś wzgórza. W zasadzie to co zamierzał Sykaltes osiągnął, ostatecznie całość jego zamiarów jak i wyprawa zakończyła się klęską, w czym pewną rolę odegrała niepewna postawa Aten (którym pewnie nie zależało na konsolidacji i znaczącym umocnieniu władzy Odrysów) pogoda tylko pogłębiała sytuację Syklesa. Skoro taką operację udało się przeprowadzić Trakom - może nie do końca szczęśliwie, czemu nie miałaby się udać Sparcie lub Atenom stojącym pod względem organizacji na jednak znacząco wyższym poziomie, niż w gruncie rzeczy plemienne państewko Odrysów wyrąbane w toku ustawicznych wojen?
-
Secesjonista ma absolutną rację, takie rady świadczą raczej o tym, ze był to powszechny zwyczaj. Można tu przytaczać z dzieła Tukidydesa wiele fragmentów - jeden z nich: Tukidydes, Wojna Peloponeska, ks.I, 21-22 Kiedy jednak zobaczyli, że wojsko peloponeskie znajduje się koło Acharn, odległych o sześćdziesiąt stadiów od Aten, nie mogli się już opanować. Straszny był dla nich widok pustoszonego w ich oczach kraju, widok nie znany młodym, a starszym pamiętny chyba z okresu wojen perskich (...). Tukidydes najczęściej lakonicznie mówi, że spustoszono okoliczne pola albo okoliczne gminy. Wskazuje to raczej na to, że była to typowa strategia tamtej wojny. Obliczona przede wszystkim na wyciągnięcie Ateńczyków w otwarte pole, z czego zdawał sobie sprawę Perykles, który nie zamierzał dopuścić do tego by Ateny stoczyły z wojskami lacedemońskimi jakąś dużą bitwę lądową, zdając sobie sprawę zapewne, z wyższości hoplitów spartańskich (przynajmniej w początkowym okresie wojny).