-
Zawartość
26,675 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Posty dodane przez secesjonista
-
-
"Overpaid, oversexed and over here".
Na ogół skupiamy się na działaniach propagandowych wymierzonych we wroga bądź na takich, które miały mobilizować własne społeczeństwo. A przecież mieliśmy jeszcze do czynienia z nieco inną propagandą - takiej w której starano się przybliżyć aliantów, złagodzić pewne nieuniknione tarcia kulturowe i zwykłe animozje. Siłą rzeczy, przed tego zadaniem stanąć musiała zwłaszcza Wielka Brytania. A z racji stosunku sił, swe działania skoncentrować powinna względem friendly invasion - "nieokrzesanych" kuzynów zza wielkiej wody.
I tu rzecz ciekawa, Albion poszkapił sprawę, najważniejsze filmy tyczące się tej kwestii, swe premiery miały już po wojnie: "The Way to the Stars" z 1945 r. Anthony'ego Asquitha, "I live in Grosvenor Square" z 1945 r. w reżyserii Herberta Wilcoxa, "A Matter of Live and Death" z 1946 r. w reż. Michaella Powella i Emerica Pressburgera.
Nie dziwne zatem, że jeszcze we wrześniu 1943 r. na łamach "Kine Weekly" Patrick L. Mannock wyrażał swe zdumienie, że filmografia brytyjska nie podjęła jeszcze tego tematu. A wiadomo było,że obecność wojsk amerykańskich budzi różne emocje, niekoniecznie takie jakie by sobie życzyły władze.
Oczywiście, w brytyjskich filmach z okresu wojny pojawiają się Amerykanie, np.: "Foreign Correspondent" z 1940 r., "A Yank in the R.A.F." z 1941 r., "Eagle Squadron" i "Flying Fortress" z 1942 r., "San Demetrio, London" z 1943 r. Jednakże żaden z nich nie podejmował tematyki zderzenia kultur i społecznych konsekwencji pobytu Amerykanów na Wyspach.
Lukę próbował zapełnić Asquith filmem "A Welcome to Britain" z 1943 r., był to jednak film instruktażowy skierowany do samych Amerykanów. W sumie zatem w czasie wojny wyświetlono jeden film traktujący o tej kwestii, to "A Canterbury Tale" wspomnianego duetu Powell & Pressburger, który wyświetlono w sierpniu 1944 roku.
/za: B. Kazan "Dialogi polityczne brytyjskiego kina...", "Er®go", nr 2(27), 2013/
Jaki obraz Amerykanów wyłania się z tych produkcji?
I co ma mały świergotek do budowania pozytywnych relacji pomiędzy dwoma narodami?
Z literatury:
"Britain and the Cinema in the Second World War" red. P.M. Taylor
R. Murphy "The Heart of Britain: British Cinema at War", w: "The British Cinema Book" red., tenże
J. Howard "Michael Powell"
T. Ryall "Anthony Asquith"
A. Moor "Powell & Pressburger. A Cinema of Magic Spaces".
-
W innym temacie ("Irlandia - Zielona Wyspa") Bruno poszukiwał wspólnych elementów pomiędzy historią i sytuacją geopolityczną Polski a Irlandią. Może nie tak ścisłe, ale pewne paralele można spróbować przeprowadzić pomiędzy naszym narodem a portugalskim. Też mieli swego młodego "Warneńczyka" poległego w czasie krucjaty (z powtórzeniem legendy, że jednak nie zginął). A co istotniejsze, mieli też swój mit - narodu wybranego.
Najpierw mamy cud pod Ourique i pięć tarcz wręczonych Alfonsowi Henriquesowi, co zdeterminować miało cel stojący przed Portugalczykami. Z czasem, sakralny charakter wypraw przeciwko Maurom, został przeniesiony na wszelką ekspansję. Kolejne ważne wydarzenie to klęska pod Alcácer Quibir w Maroku (sierpień 1578 r.), gdzie śmierć poniósł portugalski władca Sebastião I (ściślej - jego ciała nie odnaleziono). Szybko powstała legenda mówiąca, że król nie zginął, przebywa gdzieś daleko (w jednej z wersji - na wyspie), a kiedy powróci, naród portugalski odzyska należną mu wielkość.
A skoro realne możliwości ekspansji terytorialnej nie wchodziły w grę, zwrócono się do koncepcji podboju duchowego. Mit sebastiański pozwolił na nowo odczytać powstałe w pierwszej połowie XVI wieku wierszowane "proroctwa", autorstwa pewnego szewca z Trancoso, który zwał się Gonçalo Anes Bandarra.
Pełny kształt idei Piątego Imperium nadał w XVII w. jezuita António Vieira (Wieira). Wedle niego, świat miał ostatecznie zostać zjednoczonym pod władzą Portugalczyków, miał to być też etap końca historii. Jezuita ów wywodził (w: "Sermão Gratulatório e Panegírico"), że jak Greka nazywamy Grekiem, bo jest z Grecji,tak Portugalczyka nazywamy Mundanusem, bo zamieszkuje cały świat, bądź - Orbisyjczykiem, albowiem pochodzi z całej okrągłości ziemi.
Jak rozwijała się idea sebastiańska, w jakich dziełach napotykamy jej warianty?
Kiedy pojawiły się pierwsze głosy podważające sens tej idei?
Jak ta ideologia odbijała się w aktywności polityków portugalskich?
Wątek powstał w oparciu głównie o prace i artykuły Ewy Łukaszczyk, m.in.:
"Wyspa kobiety czy wyspa czystości? Polemika wokół sebastianizmu w epice portugalskiej przełomu XVI i XVII wieku", w: "Archipelagi wyobraźni: z dziejów toposu wyspy w kręgu literatur romańskich" pod red.: tejże
"Fernando Pessoa jako 'nacjonalista mistyczny'. Wizje narodowej tożsamości i historii w twórczości orto- i heteronomicznej", "Prace Komisji Neofilologicznej" PAU, T. V, 2005
"Tożsamość hybrydyczna jako anachronizm, przedmiot terapii i nowa jakość (przypadek portugalski)", "Er®go", nr 9, 2004
"Imperium i nostalgia. 'Styl późny' w kulturze portugalskiej".
-
No cóż, ja bym ogólnikiem nie nazwał sprostowania domniemań co do bulli. Problem w tym, że nie musiały zaistnieć jakieś szczególne okoliczności. Zatem często trudno wskazać: tu i tu, dnia tego i tego, wskutek takich a nie innych okoliczności zakon zmienił swój charakter. Zakonów stricte szpitalnych było wówczas kilka. Zakonów czynnie broniących wiernych nie było. Jeśli z jakichś powodów u joannitów rozszerzono pojęcie ochrony, to mógł to być zwykły przypadek.
-
Ostatniego wpisu nie bardzo rozumiem, coś zostało znalezione, coś zostało potwierdzone - tylko nie bardzo wiadomo co konkretnie. Związek reformacji w Szwecji z mumiami... bez komentarza.
To może warto przypomnieć podstawy, starożytni Egipcjanie mieli dwa serca. To teraz poproszę o objaśnienie jak to ma się do wątku węgierskiego.
-
Z literatury:
M. Lafont "Soviet Posters. The Sergo Grigorian Collection"
V.E. Bonnell "Iconography of Power. Soviet Political Posters under Lenin and Stalin".
-
"Miłość się w każdym oddzywa człowieku,
I mnie rozkosznym zajęła powabem;
Uważcie, siostry, jak to w młodym wieku,
Cnota dziewczyny jest narzędziem słabem.
Już dochodziłam do owej lat pory,
Gdzie krew burzliwa miesza sen spokojny,
Już nawet wzniósł się kędziorek dość spory,
Znak niezawodny bliskiej z cnotą wojny.
Gdy raz po nudnym nocy przepędzeniu
Wesołym myślą oddaję poranek,
W samym najczulszym myśli poruszeniu,
W łóżku bez świadków, schodzi mnie kochanek.
Była to właśnie miłości godzina,
Którą swym drżeniem serce wybijało,
Wtenczas najdziksza wolnieje dziewczyna,
Tak jak się z moją hardą cnotą stało.
W skromnej na pozór, lecz czułej postaci,
Naprzód swe usta do mej posłał ręki,
Klął się, że na tym cnota nic nie straci,
Że tylko przyszedł wielbić moje wdzięki.
Od rąk do piersi śmiałość swą przenosił
I tym mi jeszcze nie kazał się trwożyć,
Przysięgał, płakał, mordował i prosił,
By mógł swe usta do moich przyłożyć.
Czuły był, hoży, zabawny i młody,
A co największa, ode mnie kochany,
Nie mogłam mu tej odmówić nagrody,
Która się stała hasłem mej przegranej.
Skoro zuchwalec do mych ust przyskoczył
I pełne ognia dał pocałowanie,
Całą mą duszę swym tchem przeistoczył,
Głos ustał, serce biło nieprzerwanie.
A gdy bez siły widział mnie być cale,
Szacunek, względy odrzucił na stronę,
Pozwolił sobie uchylić zuchwale
Reszty powabów ostatnią zasłonę.
Co to za widok, kiedy wszystkie cuda
Stanęły w oczach chciwego kochanka,
Z jednego ciała dwie najbielsze uda,
Dwie pełne piersi, brzuszek i kolanka.
Ach! jak z lubieżną chęcią i zapałem
Z każdym z osobna kawałkiem się pieścił,
Jakże nad całym zdumiewał się ciałem,
Jak wszędzie oczy, ręce, usta mieścił.
Myślałam, biedny! Niech się sobie bawi,
Jeszcze on w niczym cnoty nie obraził,
W tym obcy jakiś widok mi się wstawił,
Który mnie nagłym strachem wskroś przeraził.
Lubo kotara cień wkoło rzucała,
Dostrzegłam jednak postać jakby ptaka,
Ale odmienną w dalszym składzie ciała,
Szyję, czy ogon na kształt pasternaka.
Gdy się ciekawie przypatruję z boku
Widzę, że stoi zapalczywa sztuka,
Śniada, brodata i o jednym oku,
Tak właśnie jak malują Kałmuka.
W takie narzędzie ów zdrajca przybrany
Drze się, gdzie? po co? miarkujecie siostry
Do raju zerwać owoc zakazany,
Zepsuć mężowi w łożnicy smak ostry.
Przystęp do tego rozkoszy ogrodu,
Ciasny był, lecz on zręcznie się zwijał,
Podważał drągiem furtkę moją z przodu,
Jam rozumiała, że mnie na pal wbija.
Ciężko wyrazić krzyk, strach i ból srogi.
Skakało serce, trzęsła się kotara,
Tu mi zemdlone gdy roztłoczył nogi
Wetknął i ze łbem wielkiego Tatara.
Jak tylko wkradł się w mój szczupły zakątek
Ból ustał, lubość zmysły me posiadła,
Tam to poznałam rozkoszy początek,
Ledwo się dusza z ciałem nie wykradła.
Wtem on junaczek, co to ognie lube
W moim miał łonie, co pląsał, co skakał,
Jakby już bliską swą przewidział zgubę
Czułemi łzami nagle się rozpłakał.
Po tych łzach wraca, patrzę ośmielona,
Wyszedł, lecz byście zdumiały się panny,
Smutny, pokorny, główka nachylona,
Słaby, spocony, właśnie jakby z wanny.
Przez litość, że mi tyle czucia sprawił
I krótką rozkosz tak drogo przepłacił,
Chwytam go z lekka, by się nie zadławił
I reszty życia w mych palcach nie stracił.
Ledwo w mej dłoni kilka minut pobył,
Od wdzięcznej ręki pogłaskany mile,
Na dawną postać, moc i wzrost zdobył,
A ja bojaźni już nie miałam tyle.
Chłopiec, co umie serca dziewcząt chwytać,
Wie, że nas tylko krok pierwszy kosztuje,
Ani o resztę nie potrzeba pytać,
Śmiało tam idzie, gdzie raz przetoruje.
I ów swawolniś, co w palcach mych ożył,
Nowych powtórnie dokazywał cudów,
Wpadał, przebijał, cofał się i srożył,
Na koniec biedny poległ wpośród udów.
Zdradził mnie psotnik, lecz wdowiec bogaty,
Chcąc zażyć słodkich pierwiastków dziewicy,
Kupił mą rękę za znaczne intraty
I dwa dni głupiec męczył się w łożnicy".
/S. Trembecki "Przypadki siostry starszej powiedziane siostrom młodszym"; autorstwo niepewne, por. uwagi w: "'Płodny jest świat w występki'. Antologia polskiej libertyńskiej poezji erotycznej XVIII wieku", wyb. i noty W. Nawrocki/
-
Dla zainteresowanych:
M. Lilla "The Reckless Mind. Intellectuals in Politics".
-
Zaś Irowie byli plemieniem, z którego wywodzą się Irlandczycy.
Co do historycznych zawijasów nazewnictwa:
"Po grecku nazywano Irlandię: Ierne, po łacinie - Hibernia, Iverna lub Iuverna (wszystko to są formy wywodzące się z nazwy greckiej), najczęściej zaś Scottia (Szkocja), która to nazwa dopiero w późniejszych stuleciach, w ślad za osadniczą, polityczną i kościelną ekspansją mieszkańców 'Szkocji', zacznie oznaczać to, do czego my przywykliśmy, to znaczy obecną Szkocję (Kaledonię, 'Mniejszą Szkocję'). Rodzimą iryjską nazwą Irlandii jest Eriu. Chociaż wszystkie te nazwy wywodzą się od plemienia Iwernów (Iverni, celt. Erainn), dla Greków nazwa kojarzyła się z ιερός 'święty'; była więc Irlandia dla nich 'Świętą Wyspą'".
/S. Strzelczyk "'Wyspa świętych i uczonych'? "Świat celtycki i Irlandia we wczesnym średniowieczu", w: "Narodziny średniowiecznej Europy", red. H. Samsonowicz, s. 185-186/
-
Do tematu saturna dołączyłem kilka starszych wpisów tyczących się podobnej tematyki.
secesjonista
Co do postępowania z mieniem, to zachowały się np. z Majdanka (nieliczne co prawda) karty pieniężne:
www.majdanek.eu/images/media/27.lipca.1943.r.pdf
Warto przejrzeć:
J. Kiełboń "Zwolnienia więźniów z Majdanka", "Zeszyty Majdanka", t. XXI, 2001
K.A. Tarkowski "Depozyty pieniężne jako forma ewidencji więźniów Majdanka", tamże, t. XXIII, 2005.
-
To akurat nie ma znaczenia dla sedna problemu: jakie były przyczyny tej zmiany?
Quod non est in actis, non est in mundo...
(...)
Przecież chyba już w 1113 roku w bulli papieskiej pojawiła się nazwa: Milites Hospitalis Sancti Johannis....
Czy jeszcze jakiś inny zakon był wtedy: Milites?
W "Pie Postulatio Voluntatis", taka nazwa nie występuje, w ogóle nie pada tam słowo: "milites", tekst zaczyna się:
"Paschalis Episcopus Servus Servorum Dei Venerabili Filio Geraudo Institutori Ac Praepositio Hierosolymitani Xenodochii Eiusque Legitimis Successoribus In Perpetuum...".
A tak ogólnie, to do słowa "milites" nie przypisywałbym szczególnego znaczenia, tego typu tytulatura była dość pojemna. Dość wspomnieć, że o ile na Zachodzie utrwalił się obyczaj stosowania tego terminu głównie do rycerzy pasowanych, to u nas jeszcze długo termin ów miał inne znaczenie - włodyka. No i pamiętać trzeba o funkcji symbolicznej, męczennicy też byli "Milites" (por. Prudencjusz "Wieńce męczeńskie").
Współcześni szpitalnicy, chyba dość kompetentni co do swej przeszłości, nie podają kiedy zakon zaczął zmieniać swój charakter, wskazują jedynie na znaczenie osoby wspomnianego Prowansalczyka, który obejmując swój urząd mistrzem nie został - nie było wówczas takiego stanowiska. Od wspomnianej bulli obowiązywała tytulatura: "institutor", potem zwracano się doń np. "praepositus". O początkowym charakterze zakonu pośrednio świadczyć może równoległe zawiązanie się sióstr zakonnych - szpitalniczek (świętojanek). Problemem jest, że nie znamy pierwszej reguły, a i "druga reguła" to jedynie nazwa zwyczajowa, w rzeczywistości był to statut szpitala.
Jeśli chodzi o to dlaczego nastąpiła zmiana, wskazałbym na potrzebę czasu i osobowość Prowansalczyka.
-
Formalnie rzeczy osobiste miały być zwracane, podobnie jak w przypadku osób, które zginęły - tu zwracano je rodzinie. A w praktyce było z tym oczywiście bardzo różnie.
-
Jest pewna różnica pomiędzy "pojawieniem się" a formalnym zapisem w zakonnych regułach (statutach).
-
Pośród szpitalników "od początku" nie było zakonników-rycerzy, zatem myli się w tej kwestii euklides. Proponuję przejrzeć źródła zawarte w:
"Exordium Hospitalatiorum", w: "Recueil des Historiens des Croisades", t. 5 "Historiens Occindentaux".
-
To i ja coś dorzucę:
H. Insadowski "Rzymskie prawo małżeńskie a chrześcijaństwo"
S. Treggiari "Lower Class Women"
J.F. Gardner "Women in Roman Law and Society".
-
Przyjmuje się, że proces ten rozpoczął się wraz ze zmianami wprowadzanymi przez Rajmunda de Puy'a. Proces - bo zmiany miały charakter ewolucyjny, ostatecznie zmiany zostały zakończone w 1206 roku. Skoro do swych zadań wpisano ochronę pielgrzymów i walkę z niewiernymi, to kierunek zmian wydawał się być nieuchronnym.
-
Rozmawiamy tu o współczesnej formie kultywowania dawnych wierzeń, a nie o "czcigodnych przodkach". Czy Tyberiusz potrafi zrozumieć różnicę w desygnatach?
Bardzo często Tyberiusz sobie czegoś nie życzy i wciąż czuje się obrażany, bądź to czytamy z kim: to nie będzie dyskutował i komu to brak kultury.
Porównanie osób, mających krytyczny czy nawet prześmiewczy stosunek do reaktywacji dawnych wierzeń pogańskich, z kolaborantami czasu drugiej wojny światowej jest takim kuriozum, że trudno to nawet skomentować w sposób sensowny. Wpis pozostawiam, choć powinien być usunięty, jako piękny przykład kultury prezentowanej przez młodego rodzimowiercę i nieumiejętności ważenia słów.
A z mej strony Tyberiusz oczywiście otrzymuje kolejne ostrzeżenie.
secesjonista
-
O związkach i spuściźnie:
E. Szymoszek "Prawo rzymskie wciąż żyje", w: "Profesorowi Janowi Kodrębskiemu in memoriam" pod red.
A. Pikulskiej-Robaszkiewicz
W. Wołodkiewicz "Czy prawo rzymskie przestało istnieć"
(również jako cykl artykułów na łamach "Palestry")
H. Kupiszewski "Prawo rzymskie a współczesność"
W. Litewski "Podstawowe wartości prawa rzymskiego"
E. Borkowska-Bagieńska "Prawo rzymskie we współczesnej kulturze prawnej Europy", w: "Honeste Vivere... Księga pamiątkowa ku czci Profesora Władysława Bojarskiego", pod red. E. Gajdy i A. Sokali
B. Sitek "Integracja Europy a prawo rzymskie", "Państwo i Prawo", 1996, z. 2
W. Dajczak "Znaczenie tradycji prawa rzymskiego dla europejskiej harmonizacji prawa prywatnego", tamże, 2004, z. 2
tegoż, "Prawo rzymskie a rozwój europejskiego prawa prywatnego", w: "Poszukiwanie Europy. Zjazd gnieźnieński a idea zjednoczonej Europy" red. A.W. Mikołajczak, L. Mrozewicz
M. Kuryłowicz "Prawo rzymskie jako fundament europejskiej kultury prawnej", "Zeszyty Prawnicze" UKSW, Warszawa 2001, z. 1.
-
Drobiazg co prawda o szkolnictwie wyższym, za to smakowity. Towarzysz Stanisław Kania zwracając się do studentów mechaniki przypomniał im (ponoć są to słowa Sergiusza Kirowa):
"Kiedy uczycie się o metalach i oporze, jaki przy obróbce stawiają, nie zapomnijcie o oporze burżuazji".
/tegoż, "O aktywny udział ZMP w walce o rozwój rolnictwa i socjalistyczną przebudowę wsi", w: "II Plenum ZGZ Związku Młodzieży Polskiej", Warszawa 1955, s. 21/
-
Z poradnika "Jak powinien postępować Zetempowiec" (Warszawa 1951, s. 13-14), nienawiści do przeciwników klasy robotniczej:
"Ta nienawiść jest prostą konsekwencją miłości do człowieka, chęci wyzwolenia go z pęt obcych lub własnych ciemiężycieli".
-
"Zamyka się okres błądzenia po manowcach zgniłego
liberalizmu ideologicznego w dziedzinie pedagogiki".
B. Bierut
Jak najbardziej istniały - głównie prowadzone przez zakony,
Warto zajrzeć do:
W. Rabczuk "Szkolnictwo prywatne w Europie Zachodniej i w Polsce"
B. Przyborowska "Szkoły niepubliczne w Polsce. Oczekiwania i rzeczywistość"
W. Żurek "Salezjańskie szkolnictwo ponadpodstawowe w Polsce 1900-1963. Rozwój i organizacja"
L. Szuba "Polityka oświatowa państwa polskiego w latach 1944-1956"
S. Mauersberg, M. Walczak "Szkolnictwo polskie po drugiej wojnie światowej (1944-1956)"
B. Gromada "Szkoły Sióstr Nazaretanek w okresie Polski Ludowej"
A. Mezglewski "Szkolnictwo wyznaniowe w Polsce w latach 1944-1980"
T. Gomuła, S. Majewski "Szkolnictwo prywatne Rzeczpospolitej Polskiej – tradycje, szanse, perspektywy", "Nowa Szkoła", 1992, nr 5
T. Wojeński "Zagadnienia szkolnictwa prywatnego", "Nowa Szkoła", R.IV, 1948, nr 2-3
A. Świecki "25 lat oświaty i szkolnictwa w Polsce Ludowej"
"Liceum Ogólnokształcące Sióstr Urszulanek Unii Rzymskiej w Poznaniu. Historia szkoły urszulińskiej w Poznaniu od sprowadzenia zakonu do chwili obecnej" pod red. P. Bandla.
-
(...)
Niestety, nadal utwierdzam się w przekonaniu, że najlepszym wyjściem jest całkowita prywatyzacja szkolnictwa wyższego...
Czekali my, czekali, aż w końcu my się doczekali.
:thumbup:
-
A można zapytać gdzie to przedstawiono?
-
Rozważania dotyczące Mojr, począwszy od Ajsy
Możemy poznać bliżej to źródło?
-
A mogę się zapytać? To: ile zebrano na zakup działki, pod centrum słowiańskie?
Żołnierz Egipski
w Starożytny Egipt
Napisano · Zgłoś odpowiedź
Podobny temat już istnieje, zatem polecam przejrzenie jego zawartości:
forum.historia.org.pl - "Wojsko, flota, uzbrojenie żołnierzy itp.".