-
Zawartość
26,675 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez secesjonista
-
Co czytali fikcyjni (i nie tylko) bohaterowie książek?
secesjonista dodał temat w Historia literatury
Dla wielu autorów istotnym było, dla charakterystyki postaci czy podkreślenia istotnych fragmentów fabuły; by w rękę bohatera włożyć daną książkę - co miało mieć pewne znaczenie dla przekazywanej idei. Co zatem czytywali owi bohaterowie? -
Objaw Raynauda może mieć osoba chora na: reumatoidalne zapalenie stawów, nadpłytkowość, zespół cieśni nadgarstka, szpiczak mnogi, bakteryjne zapalenie wsierdzia, białaczkę, fibromylagię, wirusowe zapalenie wątroby. Z punktu widzenia socjoetiologicznego taki objaw może się pojawić zarówno u zawodowego pianisty, operatora młota pneumatycznego, kokainisty jak i pracowwnika chłodni przemysłowej. Strach pomyśleć co działoby się z chorymi na tak różne choroby gdyby miano je leczyć w myśl teorii euklidesa. O ile naiwna etymologia może jedynie wzbudzić wesołość bądź uśmiech politowania i nie przynosi jakichś katastrofalnych skutków społecznych, to już takie same wywody laików co do etiologii chorób, a co za tym idzie i leczenia, są bardzo szkodliwe. Jeśli ktoś nie widzi większej różnicy pomiędzy chorobą pochodzącą od wirusów a od bakterii niech się zastanowi nad tym dlaczego np. przeziębienia nie leczy się antybiotykami.
-
Co do kwestii formalnej, czyli: używania cudzysłowu - taką mam manierę, jeśli chodzi o pisanie w sieci. I doskonale zdaję sobie sprawę, że to błąd. Co do tygodnika "Polityka", to jednak w jakiś sposób jest on organem prasowym "organizacji" politycznej, choć nie jest to organizacja w sensie instytucjonalnym, sformalizowanym. To przecież przy okazji 60-lecia, jej redaktor naczelny oświadczył, że jego tygodnik jest sztandarem obozu anty-pisowskiego. Przywoływałem ten tygodnik z dwóch powodów, raz - bo w trakcie choroby był mi jedynym dostępnym, bo jest właśnie anty-pisowski. Oczywiście w Polsce partie opozycyjne poprzez swych działaczy wyrażają różne opinie, a jest tych partii ze sześćdziesiąt. Ja zwracam pewną uwagę na te największe i mające znaczne poparcie. I powtórzę, nie znalazłem u nich jakichś konkretnych rozwiązań, które by mi się wydało sensowne. Co do mantr, w mej teologii politycznej za kraj odpowiedzialny jest nie tylko rząd (czy partia która wygrała wybory) ale i opozycja. Nawet taka która nic nie może przepchnąć (zawetować) w parlamencie. Wymagam od obu stron. Podobnie z ekspertami, których tak wielu w mediach. Kiedy ogłoszono restrykcje w postaci lockdownów przy tzw. trzeciej fali jeden z ekspertów utyskiwał, że najgorsze jest to że rząd nie ma nowych narzędzi. A przyparty do muru przez dziennikarza (TVN24) co konkretnie by zarekomendował rządowi, wreszcie objawił, że rząd powinien wprowadzić wcześniej więcej lokalnych lockdownów. Może i miałoby to sens; ja uważam, że tak; ale to chyba nie jest coś z gruntu odmiennego. Tak jak istnieje etymologia paronimiczna, tak i istnieje takaż patogeneza. Nie trzeba dodawać, że w efekcie otrzymuje się na ogół bałamutne informacje i taką ścieżką podąża euklides. Z racji podobieństw objawów nie wynika zbieżność co do czynnika zakaźnego. Zapewne świat medyczny z niecierpliwością czeka na zebrany materiał i konkluzje euklidesa. Nie wiem tylko czy efekty jego przemyśleń wywołają śmiech czy konsternację, bo jednak temat jest poważny. To zależy pewnie od tego kto i jak szuka, aż dziw że euklides tak często powtarzający: przecież można sobie wystukać" nie potrafi znaleźć tak powszechnych informacji, zwłaszcza że chodzi o osobę zatrudnioną w paryskim Instytucie Pasteura. Z punktu widzenia dzisiejszych standardów medycznych i regulacji prawnych nie istnieje skuteczna szczepionka na dżumę. To znaczy, że żadna instytucja międzynarodowa czy krajowa nie zatwierdziły takiego produktu, co nie znaczy że nie powstają (i nie są stosowane) różne szczepionki o pewnej skuteczności. Yersin nie wynalazł szczepionki, uczynił to Rosjanin Waldemar Mordechai Wolff Haffkine na początku 1897 r. pracując w Grant Medical College w ówczesnym Bombaju (żywa szczepionka tzw.: lymphe d’Haffkine). By zdobyć tak trudno dostępne informacje trzeba wejść np. na francuskojęzyczną Wiki i odnaleźć: https://fr.m.wikipedia.org/wiki/Peste. Nie istnieje coś takiego jak serum na dżumę, stosuje się antybiotyki. Jako się rzekło miałem napisać jak to się robi w Ameryce, zatem kilka informacji. Dwóch konserwatywnych autorów: David Hyman i Charles Silver działania rządu podsumowali słowami: "The U.S. response to the COVID-19 pandemic is a master class in government failure". No ale konserwatyści zawsze byli nieufni względem skuteczności rządu, jednak i liberalny NYT mocno był krytyczny: "The C.D.C., long considered the world’s premier health agency, made early testing mistakes that contributed to a cascade of problems that persist today. … It failed to provide timely counts of infections and deaths, hindered by aging technology and a fractured public health reporting system". CDC - instytucja niezwykle istotna w zwalczaniu epidemii, poważana nie tylko w Stanach, zaliczyła szereg niepowodzeń. Jeszzcze przed wykryciem pierwszego przypadku w USA udostępniła specjalną platformę - DCIPHER do raportowania zakażeń (bądź podejrzeń zakażenia), tylko nikt nie został przeszkolony jak ją obsługiwać, a i tak szybko się zapchała. W efekcie CDC było w pewien sposób "ślepe" i nie mogło w odpowiedni sposób reagować w odpowiednim miejscu. CDC nie zdecydowało się skorzystać z niemieckiego testu, który powstał wcześniej (skąd my to znamy?), co więcej uniemożliwiła (za pośrednictwem FDA) by nad takim testem dla rządu amerykańskiego mogły pracować prywatne laboratoria. W efekcie gdy CDC biedziło się nad wytworzeniem testu, SabetiLab (przy harwardzkim FAS Center for System Biology) wyprodukowało dobrze działający test, ale mogło je jedynie dostarczyć do innych krajów. A czas biegł... Pierwsze efekty nie były powalające, test był wadliwy. A był wadliwy m.in. z powodu nieprzestrzegania procedur i zasad sterylności w laboratorum tej instytucji. I to na taką skalę, że pewien urzędnik FDA kontrolujący prace nad testem stwierdził, że gdyby to było prywatne laboratorium to musiałby je zamknąć. Pierwsze testy; wbrew zdrowemu rozsądkowi; CDC wysłała do różnych krajowych laboratoriów w równych partiach, nie bacząc na to, że więcej testów trzeba przecież wykonywać w dużych aglomeracjach, miastach z międzynarodowymi połączeniami lotniczymi. Zapasy i przygotowanie... Government Accountability Office (GAO), urząd Kongresu kontrolujący wydatki i działania rządu i agencji federalnych, w swym raporcie z 2018 r. wskazywała na szereg problemów w zakresie ochrony biologicznej. Department of Health and Human Services (HHS) zajmuje się dostawami dla władz stanowych m.in. leków, sprzętu medycznego, w przypadku ataku biologicznego, chemicznego, epidemii czy dużej katastrofy (takiej jak np. efekt uderzenia huraganu Katrina). HHS wskazywało na niedostateczne uzupełnienie zapasów po ich wykorzystaniu w 2009 w związku z epidemią H1N1. ani administracja Baracka Obamy, ani Donalda Trumpa nie zdecydowały się wydać pieniędzy by te braki uzupełnić. W latach 2005-2015 powstało jakieś dziesięć raportów rządowych wzkazujących na krytyczny brak respiratorów (i podobnego sprzętu) w zasobach szpitali jak i na stanie tzw. staregicznych zapasów krajowych. Szereg instytucji raportowało (m.in.: CDC, Executive Office to the President, Congressional Research Service, GAO, National Institutes of Health, Occupational Safety and Health Administration, HHS), że liczba respiratorów jest dalece niewystarczająca by można się było skutecznie zmierzyć z większą epidemią. Choć HHS wskazywał sam na braki respiratorów, to przez pięć lat nie potrafił doprowadzić do zawarcia odpowiedniej umowy (po rezygnacji z dostaw przez firmę Newport Medical Instruments) na przenośne respiratory. Co gorsza, respiratory pozostające w zasobach rezerw były częściowo niesprawne z racji sporu kotraktowego jaki prowadził rząd z firmą, któa je konserwowała. Podobnie było z maskami N95, według estymacji rządowych w przypadku epidemii grypy, zależnie od jej nasilenia potrzebnych będzie od 1 do 7 miliardów tego typu masek. Gdy kowid uderzył w Ameryce, na stanie rezerw było... 10 milionów tych masek. Podobna sytuacja była z rezerwami: pożywek, wymazów, odczynników itp. środków potrzebnych do testowania. Dostawy... rząd zawarł szereg umów na miliony dolarów z firmami krzakami, z firmami które nigdy nie zajmowały się dostawami sprzętu medycznego, wreszcie z firmami które w przeszłości przegrały z rządem za niewywiązywanie się dostaw (niedostarczenie towaru, wskazywanie fałszywego kraju producenckiego, oszustwa, dostarczenie sprzętu niezgodnego ze specyfikacją itp.). Przy czym 32% umów zawarto w trybie bezprzetargowym, z czego 51% z firmami, które po raz pierwszy miały zawrzeć tego typu kontrakty z rządem. Pośród tych umów są takie kwiatki jak firma Fillakit LLC, która została założona przez telemarketera, i to założona na pięć dni wcześniej nim zawarła trzy umowy na 1,5 miliona dolarów. Stan Kalifornia zawarł 4 kwietnia umowę na 10,6 miliona dolarów z firmą, która złożyła dokumenty... tegoż samego dnia. Jest też i handlarz bronią - firma Bayhill Defence, chwaląca się doświadczeniem w dostawach dla amerykańskiej armii o dostawach których nic nie wie Departament Obrony. Firma ta miała dostarczyć maseczki na kwotę 4,5 miliona dolarów, któych nigdy nie dostarczyła. Według dziennikarskiego śledztwa USA Today; obejmującego 1600 kontraktów bezprzetargowych zawartych do 18 maja 2020 r.; rząd zawarł umowy na 500 milionów dolarów z firmami, które wcześniej były oskarżone o nieodpowiednie wywiązanie się z kontraktów (a dokładniej za naruszenie: False Claims Act). Całość działań rządowych podsumował profesor Steven Schooner; w administracji Billa Clintona pełniący obowiązki urzędnika zajmującego się zamówieniami publicznymi w Federal Procurement Policy in the Office of Management and Budget: "Most government experts agree that if you have to choose between not getting medical supplies and getting them, you get the medical supplies”. Co jako żywo przypomina mi tłumaczenia polskiego ministra. A co sądziły pielęgniarki z tzw. pierwszej linii frontu o działaniach rządu, władz stanowych i dyrekcjach szpitali, po trzech miesiącach od wykrycia pierwszego przypadku w USA? "Only 44% report that their employer has provided them information about novel coronavirus and how to recognize and respond to possible cases. Only 29% report that there is a plan in place to isolate a patient with a possible novel coronavirus infection. 23% report they don't know if there is a plan. Only 63% of nurses report having access to N95 respirators on their units. 27% have access to PAPRs. Only 30% report that their employer has sufficient PPE stock on hand to protect staff if there is a rapid surge in patients with possible coronavirus infections. 38% don't know. Only 65% report having been trained on safely donning and doffing PPE in the previous year. 66% have been fit tested in the previous year; 33% have not been fit tested in the previous year. Only 14% report that their employer has an overflow plan to place additional, trained staff to enable safe care provision to patients on isolation for possible novel coronavirus. 43% report they don't know. Only 19% report that their employer has a policy to address employees with suspected or known exposure to novel coronavirus. 43% don't know". "92 percent of respondents answered “No” when asked, “Do you think the federal government is doing enough to ensure there is sufficient PPE and other protections for healthcare staff?” 82 percent of respondents answered “No” when asked, “Do you and your co-workers have enough personal protective equipment (PPE) to safely care for your patients and avoid contracting the virus?” 85 percent of respondents answered “No” when asked, “Can staff request and receive COVID-19 testing quickly and effectively at your hospital if they fear exposure?” 80 percent of respondents answered “No” when asked, “Does your hospital have sufficient staffing in place to handle the anticipated surge of COVID-19 patients?” 78 percent of respondents answered “No” when asked, “Is your hospital’s paid sick time policy adequate to meet the needs of staff who might get sick?” 69 percent of respondents answered “No” when asked, “Does your workplace have clear protocols, isolation rooms and directives on how to handle suspected or confirmed COVID-19 cases?”". /za: D. Bates "In National Survey of Frontline Nurses..."; tekst dostępny na stronie: seiu.org; "Survey of Nation’s Frontline Registered Nurses Shows Hospitals Unprepared For COVID-19"; tekst dostępny na: nationalnursesunited.org/ Co do szczepień, tempo - godne podziwu, nie wiem jednak czy jancet bliżej zainteresował się szczegółami jak to wygląda w USA. Jakikolwiek by nie powstał komitet przy prezydencie, to jedyne za co odpowiada rząd federalny to dostarczanie poszczególnym stanom stosownych ilości szczepionek na czas. To kto będzie w pierwszej kolejności szczepiony (z ciekawostek, wiele stanów zdecydowało się do pierwszych grup zaliczyć pracowników sklepów spożywczych), kiedy, gdzie i przez kogo (w niektórych stanach część szczepień wykonywana jest przez prywatne firmy) decydują władze stanowe. Zatem to one w większej mierze odpowiadają za tempo. I łatwo sprawdzić, że rząd nieszczególnie dobrze wywiązuje się z tego zadania (por. choćby: L. Tompkins "Thousands of Vaccine Appointments Canceled as Supply Lags", "The New York Times"). Jak widać, kraj bogatszy, o znacząco większych możliwościach mobilizacji sił i pieniędzy borykał się z podobnymi problemami i nie zawsze sobie z nimi dobrze radził. /m.in. za: J. Tate, S. Harris "The U.S. was beset by denial and dysfunction as the coronavirus raged", "The Washington Post"; S. Armor, B. Abbot, T.M. Burton, B. McKay "What Derailed America's Covid Testing: Three Lost Weeks", "The Wall Street Journals"; R. Gabrielson, L. DePillis, J.D. McSwane, D. Willis "A Closer Look at Federal COVID Contractors Reveals Inexperience, Fraud Accusations and a Weapons Dealer Operating Out of Someone’s House"; "ProPublica"; J.D. McSwane, R. Gabrielson "The Trump Administration Paid Millions for Test Tubes — and Got Unusable Mini Soda Bottles", "ProPublico"; J. Salamn, N. Penzenstadler "Hundreds of millions of dollars goes to COVID-19 contractors accused of prior fraud", "USA Today News"; B. Lyons, L. Rosenhall "California’s no-bid contracts for pandemic supplies reveal collapsed deals, untested vendors", "CalMatters" Sacramento, CA; M. de Puy Kamp "Federal officials repeatedly warned that US hispitals lacked enough ventilators"; "CNN Investigates"; N. Kulish, J. Silver-Greenberg, S. Kliff "The U.S. Tried to Build a New Fleet of Ventilators. The Mission Failed", "The New York Times"/
-
Liberia - jak powstała kolonia a potem państwo
secesjonista odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Ogólnie
To co wnosi? -
Nie za bardzo rozumiem o co chodzi, większość zajęć zdalnych takim kodowaniem się nie wspiera. Jaki to goły przekaz alfanumeryczny jest w lekcji on-line w podstawówce gdzie pani objaśnia historię chrztu Polski a druga, jak brzmi twierdzenie matematyczne? To chyba jednak jednostkowy przypadek z życia janceta, a problem nauki zdalnej tkwi w czym innym. Nie sądzę, ani z powodu: przeczytania ani z powodu: przeczytania z zainteresowaniem. Świat nie staje się piękniejszy z racji czytania z zainteresowaniem, wielu zbrodniarzy czytało książki uznane za tzw. literaturę wysoką, czytało (zapewne) z zainteresowaniem ale nie sądzę by te lektury wpłynęły na to by tworzyli piękniejszy świat. Ta umiejętność wzrasta z czytaniem książek. Z bryków - mniej, a ze streszczeń zamieszczonych w sieci - jeszcze mniej. Badania są jednoznaczne. Absolutnie - nie. To nie jest przygotowanie do życia społecznego i instruktaż zawodowy. Żeby uświadomić młodej osobie, że może swe emocje wyrażać w różny sposób, to trzeba jej uświadomić, że istnieją różne formy, a jak je przekazać ograniczając się jedynie do lektur wybranych przez uczniów i rodziców, kierujących się ich zainteresowaniami? Jak najbardziej, tylko gdzie jest cielę matematyki czy fizyki? Można olać wiedzę o wzorach bo są na ściądze, kalkulatorze, w zegarku... Ja też tego nie napisałem. Ja to rozumiem tak: nie czytajcie lektur bo możecie przeczytać bryk i prawdopodobnie będziecie mieli dobrą ocenę, to po co czytać. A w ogóle to lekcje języka polskiego nie powinny nas zaznajamiać z różnymi utworami z epok tylko powinny być lekcją relacji: pracodawca/pracownik. Jest o tym odrębny temat.
-
Bunty we flotach: od schyłku XVIII w. do połowy XIX w. Atlantycka rewolucja?
secesjonista dodał temat w Wojsko, technika i uzbrojenie
Do schyłku XVIII w. nie było chyba takiej fali buntów marynarzy w historii. Tylko w przeciągu dziesięciu lat (od 1790 r.) floty: niderlandzka, francuska i brytyjska doświadczyły 150 buntów na pojedynczych statkach bądź okrętach i jakieś sześć buntów flot, które w niektórych przypadkach trwały nawet kilka miesięcy, obejmując od ok. 3000 do 30 000 ludzi. Jakie było podłoże tych wystąpień? Jak wyglądało to w we flotach innych państw, choćby: Hiszpanii czy Rosji? Duch rewolty rewolucyjnej ogarnął i brać marynarską? -
Bunty we flotach: od schyłku XVIII w. do połowy XIX w. Atlantycka rewolucja?
secesjonista odpowiedział secesjonista → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
To sam euklides zaczął od stwierdzenia: co to mu się w głowie nie mieści, podejrzewam osobiście mocno ograniczona to głowa. A ta rewelacyjna i nowatorska konstatacja - co ma do tego tematu? Tylko takich jak euklides, co to się wypowiadają a się nie znają. Czyli - straciła. I ci głupcy francuscy aż tak się bili; z mizernym skutkiem; o te zaspy. Innymi słowy, w wersji historii euklidesa: po zdecydowanej akcji francuskiej polegającej na oddaniu ok. 300 statków handlowych i ich załóg, Francja poszła za ciosem i oddała Luizjanę i Kanadę - dzięki czemu umocniła swe panowanie w tym regionie. A świstak siedzi i zawija te sreberka... W którym fragmencie: proszę zacytować. To po co się wypowiada euklides w temacie na którym; jak sam przyznaje; sam się nie zna?? Coś tam się kojarzy euklidesowi ale niekoniecznie sensownie: w omawianym czasookresie ta piechota formalnie była służbą cywilną. A kto wygarniał obiboków z francuskich okrętów? To poznamy wreszcie tych historyków podzielających zdanie euklidesa, czy jednak; znów; są to osoby nieistniejące? To może euklides przybliży nam co o tej "rewolcie" napisał Alain Cabantous w "La vergue et les fers : mutins et déserteurs dans la marine de l'ancienne France : XVII e - XVIII s."? -
Liberia - jak powstała kolonia a potem państwo
secesjonista odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Ogólnie
Kategoria Bruno bardzo mi się podoba, u mnie jest to: co z tego, że "nieprawdziwie ale jak pięknie opisane". Problem w tym że prawdziwą historię opisywać staramy się nie poprzez opisywaczy a badania historyków. Kapuściński stwierdził, iż Liberię założyli niepiśmienni byli niewolnicy, przez co powielili schemat społeczny - jedyny, który był im znany. A to jest nieprawda. Prawdą jest, że Liberię tworzyli głównie: byli i często niepiśmienni niewolnicy, ale: zręby ustawodawstwa dyskryminującego stworzyli ci co wiedzieli, iż istnieje świat bez niewolnictwa. Pośród najważniejszych person pierwszych lat Liberii odnajdziemy osoby co to nigdy nie były niewolnikami, wielu pochodziło z "wolnej" Północy. Co więcej, pierwsza fala byłych niewolników - to osoby, jako tako piśmienne. Dlaczego? "The people who immigrated in the first decade after the establishment of the colony were from the northern states and the Upper South. They were disproportionately “mulatto,” the embodiment of the mixture of races so feared by Jefferson, and more likely to be literate than the black population at large. They were not typical of the 15,000 who eventually immigrated, the majority of whom had been manumitted from slavery on condition that they go to Liberia". /C. Lambert "The Love of Liberty Brought us here", "Irish Association for American Studies", No 7, Special Postg. Issue 2017/ Zachowały się listy przewozowe z "Nautilusa", większość pasażerów była piśmienna i potrafiła czytać. To może spróbujemy określić, kto tworzył zręby ustroju tego kraju i skąd pochodził? -
Bunty we flotach: od schyłku XVIII w. do połowy XIX w. Atlantycka rewolucja?
secesjonista odpowiedział secesjonista → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
To że coś: "nie mówi" euklidesowi to tylko przyznanie się do nieznajomości danej kwestii., a różnica nie była płynna. Proponuję zapoznać się z podstawową literaturą w tym zakresie. Przy czym nie bardzo rozumiem co to ma do rzeczy, że euklides nie orientuje się w systemie wcielania jednostek i załóg do Royal Navy do kwestii łączności pomiędzy załogami tej floty? Pewnie się tak zdarzało, co nie zmienia faktu przewagi okrętu typu (ranku) great frigate: nad takimi jednostkami, sklasyfikowanymi jako: cutter czy sloop-of-war. To tylko dla euklidesa konsekwencją przejęcia francuskich jednostek był atak na Minorkę i potem wojna siedmioletnia. Francuzi tak skutecznie rozgonili słynną RN, że w konsekwencji dostali tak potężnego kopniaka, że na zawsze stracili swą pozycję w regionie Ameryki Północnej, w konsekwencji stracili: Kanadę i Luizjanę i musieli się pożegnać z próbą dominacji w tym regionie. Sukces goni sukces. A ten autor to - uznany; również we Francji; specjalista od brytyjskiej floty XVII-XVIII wieku, a mógłby nam przybliżyć euklides na jakich to francuskich historykach się opiera w swym stwierdzeniu o współpracy i buncie; a nawet rewolcie w 1755 roku? Zapewne, tylko te francuskie jakoś nie udowodniły tego albo nawet nie chciały tego udowodnić. Fakty są takie: Anglicy przejęli francuskie jednostki handlowe, a Francja zanim się ruszyła została z ręką w nocniku, nie pierwszy raz zresztą. Jest - jeśli chodzi o ilość i częstość. Jest to też okres dalece większej eskalacji buntów we francuskiej marynarce wojennej. Po prostu euklides nie zna liczby i charakteru tego typu wystąpień, ale z niewiedzy jednej osoby trudno wysnuwać jakieś wnioski. To może zapytam: jakie książki przeczytał euklides dotyczące buntów w RN - by móc wysnuwać jakiekolwiek uogólnienia. Tak z autorem i tytułem i co on w tej kwestii powiedział. A co to ma to buntów, czyli do tematu? To nie jest temat o tym co euklides wyczytał u jednego z trzech swych ulubionych autorów, tylko o: buntach. Proszę się trzymać tematu. Faktycznie, z faktu że Francja zajęła wyspę w regionie Morza Śródziemnego wynika wprost, że nie mogła angielska flota zająć francuskich statków handlowych inaczej niż przez zmowę i wzniecenie ogólnej rebelii. To na poważnie? A jaki to autor czy historyk francuski potwierdza taką rebelię i zmowę? -
Jedyne co mogę powiedzieć, to że pianista nie wykonywał tego "tytułowego" utworu w czasie drugiej wojny światowej, a filmik ciekawy, choć to chyba kompilacja.
-
Bunty we flotach: od schyłku XVIII w. do połowy XIX w. Atlantycka rewolucja?
secesjonista odpowiedział secesjonista → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Nie wiem jaka to słuszność historyczna przemawia przez historyków obu krajów, jak rozumiem jest to kolejny przykład ze skarbnicy interpretacji euklidesa w której trzeba objaśnić światu, że wydarzenia uznane za porażkę Francuzów taką porażką nie są, a euklides ma rewolucyjną hipotezę co do przyczyn: Dla większości historyków rzecz jest prosta, Anglicy nie dokonali jakiegoś wyczynu militarnego, ot po prostu skupili się na francuskiej flocie handlowej, nic co można by opiewać ale okazało się to skuteczne. Łatwiej było zmuszać do poddania załogi tego typu floty niż walczyć z flotą wojenną. I tyle. "The Royal Navy arrested and detained a total of over 300 French vessels and 6,000 seamen before the end of 1755 (...) Of course, it was far from heroic: the surprised French vessels were helpless, their crews stunned. Understandably, Versailles deemed these seizures piracy and orchestrated a virulent and quite successful (in France) anti-British propaganda campaign. But otherwise the French government did nothing". /D.A. Baugh "The Global Seven Years War 1754-1763: Britain and France in a Great Power Contest", Oxon-New York 2014, s. 146/ "The war began without fanfare. The French and Indian wars which had erupted in North America provoked retaliation against French trade. By the end of 1755 more than 300 trading vessels had been taken, and 6,000 French seamen were in captivity, seriously reducing the ability of the French to man a naval force". /A.B. McLeod "British Naval Captains of the Seven Years' War: The View from the Quarterdeck", Woodbridge 2012, s. 136/ Zapewne, zatem by nie był nadto obszerny i nie zwekslował na boczne tory (jak to często bywa u euklidesa) proponuję ściślej trzymać się głównej osi tematu. Zatem, czy ma euklides jakieś dowody na to, że te przejęcia z 1755 r. były wynikiem buntów czy rewolt załóg francuskich statków, które wypowiedziały posłuszeństwo dowódcom i oddały jednostki w ręce Anglików? Czy tylko wysnuł taki wniosek bo nic innego nie mieści mu się w głowie? Jeśli chodzi o bunty w Royal Navy to akurat łączność nie była aż takim problemem, większość buntów nie miała miejsca na otwartym morzu z dala od wybrzeży. "The majority of our mutinies took place in the home waters of the British Isles, and most (about 65 percent) occurred in harbors nad anchorage. They tended to happen on ships close to centers of naval authority. Mutinies occurred around the globe, including the Mediterranean (1 cases), the West Indies (7), Africa (4), North America (3), and in the East Indies and the Pacific (4). Nearly all (58) took place during wartime". /M. Hechter, S. Pfaff, P. Underwood "Grievances and the Genesis of Rebellion: Mutiny in the Royal Navy, 1740 to 1820", "American Sociological Review", Vol. 81, No. 1, February 2016, s. 171/ -
Są i nawroty i lockdowny, tylko na mniejszą skalę ze względu na wskazane działania władz. Kilka przypadków - i jest natychmiastowa reakcja władz, dochodzi do odcinania danego regionu, miasta, dzielnicy i masowych testów w różnych miejscach i formie, dzięki czemu szybko można wychwycić zarażone osoby i powstrzymać dalszą transmisję. Proponuję sobie wyobrazić scenariusz: do Warszawy mogą wjechać osoby, które przybyły z zagranicy dopiero po 21 dniach pobytu w naszym kraju i odpowiednim wyniku testu. Osoby przybywające drogą lotniczą do naszej stolicy podlegają 14 dniowej kwarantannie w wyznaczonym przez władze miejscu a potem samokwarantannie przez 7 dni. Osoby przybywające z krajowych regionów o średnim zagrożeniu podlegają kwarantannie do czasu uzyskania negatywnego wyniku tekstu. W okresie święta Bożego Narodzenia wszystkie osoby powracające od rodziny, mieszkającej w innym regionie, muszą mieć negatywny wynik testu, pomimo to podlegają izolacji domowej na okres 14 dni. Osoby powracające z miast do wsi podlegają testom w siódmym i czternastym dniu. Takim samym ograniczeniom podlegają osoby pracujące w przemyśle chłodniczym, w portach, w transporcie. Osoby wracające do stolicy z regionów krajowych o niskim ryzyku muszą legitymować się ujemnym wynikiem testu przed skorzystaniem z komunikacji miejskiej, pociągu, samolotu czy metra. To proszę nieco doczytać, w Pekinie co prawda nie zarządzano lockdownów ale i po maju wprowadzano dodatkowe ograniczenia, choćby w dzielnicy Daxing. Po dwóch przypadkach (styczeń 2021 r.) zakazano mieszkańcom dzielnicy opuszczać stolicę, zakazano większych zgromadzeń i zamknięto szkoły a wszystkich mieszkańców miano przetestować. Proponuję też zapoznać się z ograniczeniami wprowadzonymi w okresie czerwiec/lipiec 2020 roku.
-
Niemieckie bazy w Irlandii podczas II wojny światowej i ogólnie o sytuacji tego kraju
secesjonista odpowiedział Kadrinazi → temat → Walki na morzach i oceanach
Tu akurat pamięć zawiodła, to nie jest pomnik poświęcony załogom alianckim i niemieckim tylko miejscowym rybakom, inskrypcja brzmi: "Sacred to the memory of all those from our fishing communities who died at sea". To nie były trybunały wojskowe, na mocy ustawy z 1939 r. (Offences Against the State Act, 13/1939) w takich sądach co prawda mogli zasiadać wojskowi ale w praktyce składały się głównie z sędziów i jurystów sądów powszechnych. "39. (3) No person shall be appointed to be a member of a Special Criminal Court unless he is a judge of the High Court or the Circuit Court, or a justice of the District Court, or a barrister of not less than seven years standing, or a solicitor of not less than seven years standing, or an officer of the Defence Forces not below the rank of commandant". /cały akt dostępny na stronie: irishstatutebook.ie/ Przy czym na mocy tego aktu chyba nie można było skazywać na śmierć? Wszyscy członkowie IRA skazani na śmierć w czasie drugiej wojny światowej i wobec których wyrok ten wykonano (a było ich sześciu) zostało skazanych za zabicie bądź postrzelenie (w jednym przypadku) funkcjonariuszy policji, a w jednym przypadku za zabicie członka IRA podejrzewanego o bycie informatorem. Z tych skazanych tylko jeden zajmował wysoką pozycję w strukturach IRA, to Charles Kerins, który zstąpił na stanowisku szefa sztabu aresztowanego Hugh McAteera. No chyba jednak nie udostępniono, Irlandczycy wskazywali że mogą po cichu udostępnić ten port (jak i Berehaven) ale Brytyjczycy nie skorzystali z tej propozycji. Udostępnienie miało mieć ograniczony charakter, tak jak to miało miejsce z holownikiem brytyjskim stacjonujący w Killybegs, który był uzbrojony choć starano się to zamaskować a załoga chodziła w cywilnych ubraniach. Irlandczycy zgodzili się na stacjonowanie brytyjskiego wodnosamolotu w Foynes. Irlandczycy zgodzili się na wykorzystywanie lotniska w Shannon na potrzeby West African Service, formalnie nie mogło być ono wykorzystywane jedynie do celów militarnych: "Use of Shannon airports for West African Service, and presumably trans-atlantic services, though both these services cannot fail to be used for largely military purposes". /J. Gibney, K. O'Malley "The Emergency: Ireland in a world at war, 1939-45"; Royal Ireland Academy; dokument "Help Given by Irish Government to the British in relation to the Actual Waging of the War" z 24 maja 1941 r./ Niemiecka baza w Donegal o tyle jeszcze była mało prawdopodobną, jako że Irlandczycy zgodzili się na uruchomienie przez Brytyjczyków dwóch stacji radarowych na wybrzeżach Cork i właśnie Donegal. I jeszcze inny drobiazg co do współpracy: "Beginning in December 1940 the Irish government agreed to give British planes flying to and from a new base in Fermanagh the right to fly over Irish air space as part of what came to be known as the Donegal corridor". /T.J. White, S.J. Riley "Irish Neutrality in World War II: A Review Essay", "Irish Studies in International Affairs", Vol. 19, 2008, s. 147/ Premier irlandzki oczywiście nie mógł zarządzić wkroczenia do ambasady obcego państwa by cokolwiek w nim plombować. Irlandczycy naciskani przez dyplomatów brytyjskich i amerykańskich przeprowadzili kilka rozmów (prowadzonych głównie przez Josepha P. Walshe'a, sekretarza w Departamencie Spraw Zagranicznych) z niemieckim przedstawicielem, którym był Eduard Hempel, wskazywano że kraje neutralne nie zezwalają na posiadanie tego typu nadajników przez placówki dyplomatyczne zaangażowanych w konflikt stron. Proponowano zatem przekazanie nadajnika stronie irlandzkiej lub jego zniszczenie przy asyście przedstawiciela irlandzkiego. Ostatecznie zdecydowano się na rozwiązanie jakie zaproponował Hempel, urządzenie zostało zdeponowane w sejfie dublińskiego banku, jeden klucz był w rękach niemieckich a drugi władz irlandzkich. Na mocy umowy z dyrektorem banku żadna ze stron nie miała dostępu do skrytki osobno. Przed zdeponowaniem radia, przedstawiciel władz irlandzkich (był to pułkownik Neligan z Dyrekcji Wywiadu Wojskowego - Stiúrthóireacht na Faisnéise) sprawdził czy Niemcy przekazują rzeczywiście sprawny aparat (a nie jakąś atrapę). Przy czym Irlandczycy wcześniej (w 1941 r.) zgodzili się na posiadanie tajnych zestawów do takiej samej łączności: "Allowing the British Legation to have two secret wireless sets and a private line to London and Belfast". /"Help Given..."; sprawozdania dotyczące kwestii niemieckiego nadajnika dostępne są na stronie projektu Documents on Irish Foreign Policy: difp.ie/ Zdania są podzielone co do tego na ile poważnie to rozważał a na ile jego oświadczenia w tej kwestii były elementem nacisku na irlandzki rząd. Na początku wojny na serio Brytyjczycy podejrzewali, że wybrzeża Éire mogą być udostępniane przez Irlandczyków niemieckim okrętom, by to sprawdzić wysłano na przeszpiegi m.in. we wrześniu trawler HMS "Tamura" (przemianowany wkrótce na HMS "Comet") czy w grudniu parowiec HMS "Maunder" (przejęty MS "King Gruffydd"). Pomimo neutralności skala współpracy wojskowo-wywiadowczej pomiędzy Irlandią a Wielką Brytanią była duża, na nic podobnego Niemcy liczyć nie mogły, niezależnie od sympatii samych Irlandczyków. Politycy i wojskowi prowadzili np. rozmowy o drogach jakimi wojska brytyjskie miały na wypadek niemieckiej inwazji, stopniu zabezpieczenia lotnisk przed przejęciem przez spadochroniarzy i ich szybkim uruchomieniu. Brytyjczycy wysłali kapitana Alexandra Boyda Greiga (jako naval attaché) by ocenił stopień przygotowania irlandzkich służb (Irish Coast Watching Service) do patrolowania wybrzeży i śledzenia ew. aktywności niemieckich okrętów. Nierównomiernie traktowano obie strony choćby w dostępie do punktów nawigacyjnych na terytorium Irlandii: "In 1943, 83 of these signs were constructed around the Irish coast, and maps showing the numered signs were given to Allied aircrews crossing the Atlantic. Axis aircrews flying near Irish territory would see the signs, but without the numbered key to the locations they were of little use as navigation waypoints". /J. Gibney, M. Kennedy "The 'Trackless Desert'", "History Ireland", Vol. 27, No. 5, September/October 2018, s. 46/ NA początku konfliktu Irlandia odczuła jak istotnym partnerem handlowym jest dla tego kraju Wielka Brytania: "Attempting to delivery a death blow to the Irish agricultural economy, the British cut the vital annual spupply of agricultural fertillisers to Ireland from 100,000 tons to zero. Likewise, the British supply of feeding stuffs was slashed from six million tons to zero. Petrol, too, was cut. At Christmas 1940, pumps across the state suddenly ran dry. Trains soon stopped running as the supply of British coal stalled". /B. Evans "'A pint of plain is your only man: how Guiness saved Ireland during the emergency", "History Ireland", Vol. 22, No. 5, September/October 2014, s. 36/ Autor dodaje, że z dublińskiego Park Phoenix zaczęły znikać daniele, podobnie działo się w zoo, a stołeczne prostytutki za swe usługi zaczęły żądać nie gotówkę a produkty, typu: mydło czy herbata. Irlandczycy nie dość że byli uzależnieni od Brytyjczyków ekonomicznie, ze względu na wielkość wymiany handlowej, to jeszcze Brytyjczycy mieli w rękach irlandzkie informacyjne "okno" na świat. W sierpniu 1940 r. Frank Gallagher z Biura Informacji Rządu, w swym memorandum skierowany do irlandzkiego premiera, wskazywał: "Apart from steamships and Air Mails, the only means of communication between Ireland and the rest of the world are via Great Britain; there is a Cable to Newfoundland passing through Valentia, but this Cable is controlled by Great Britain. The result of this position is that Ireland is now completely cut off from the whole of Europe and can only communicate with America by the good will of Great Britain. It can, I think, be stated definitely that Ireland is the only country in Europe which has no independent means of communication. All the other European countries have, in addition to their telegraphic and cable lines, regular wireless communication systems which leave them independent of their neighbours. The lack of proper wireless receiving and transmitting facilities here is one of the factors which prevents the direct receipt and despatch of news to and from Ireland. The bulk of news from Ireland has to be sent to London from where, after being sub-edited, it is sent to the Rugby Wireless transmitter; from there it is sent by high speed Morse to various parts of the world. The bulk of the news reaching Ireland is likewise received by wireless in Rugby and sub-edited in London before it reaches Ireland". /dok.: "Submitted to An Taoiseach Concerning the Establishment of a Regular High Speed Morse Wireless Receiving and Transmitting Station"/ Gdyby Hitler się pośpieszył i wojna wybuchła w 1938 r., sytuacja stała by się bardziej skomplikowana, wtedy jeszcze formalnie i realnie Brytyjczycy posiadali porty na irlandzkich wyspach, w: Berehaven, Cobh, Lough Swilly Z literatury: D. Keogh, M. O'Driscoll "Ireland in World Two: Diplomacy and survival" "Ireland and the Second World War: politics, society and remembrance" eds. B. Girvin, G. Roberts C.J. Carter "The shamrock and the swastika" J.T. O'Carroll "Ireland in the war years" J.P. Duggan "Neutral Ireland and the Third Reich" B. Share "The Emergency: neutral Ireland, 1939-45" T.C. Salmon "Unneutral Ireland: an ambivalent and unique security policy" B. Girvin "The Emergency: neutral Ireland 1939-45" R. Fisk "In time of war: Ireland, Ulster, and the price of neutrality, 1939-45" R. Doherty "Ireland, neutrality, and European security integration" M. Qquigley "A spy in Ireland" E. O'Halpin "Spying in Ireland: British intelligence and Irish neutrality during the Second World War" tegoż "Irish neutrality in the Second Worls War", w: "European neutrals and non-belligerants during the Second World War" ed. N. Wyllie C. Wills "That neutral island: a cultural history of Ireland during the Second World War" M. Kennedy "Guarding neutral Ireland: the coast watching service and military intelligence, 1939-1945" F. Forde "The long watch: World War II and the Irish mercantile marine" B. Kelly "Military internees: prisoners of war and the Irish state during the Second World War" B. Evans "Ireland during the Second World War: farewell to Plato's Cave" D. Ayiotis, J. Gibney, M. Kennedy "The Emergency: a visual history of the Irish Defence Forces, 1939-45" D. O'Drisceoil "Censorship in Ireland, 939-1945: Neutrality, Politics and Societ" T. Ryle Dweyer "Irish Neutrality and the USA, 1939-1947". -
A saturn z uporem stara się nie zrozumieć. O innych miastach nie usłyszeliśmy gdyż największe aglomeracje od razu zostały odcięte. W "metodzie chińskiej" nie ma nic zadziwiającego, odcinanie plus masowe testy i kwarantanna, wysyłanie na leczenie. Przy czym chińskie władze się nie patyczkują, pomijając samodyscyplinę tamtejszej społeczności, nie jest możliwym w Chinach casus Krupówek. Nie jest możliwym by policja nie reagowała na takie incydenty. "Urokiem" władzy autorytarnej jest możliwość wprowadzenia obostrzeń (i ich egzekwowania) bez oglądania się na społeczne skutki i ogląd społeczny. A co do tej: "mantry", podobne działania jak w Shijiazhuang podjęto również w: mieście Quingdao, Kaszgarze, odcięcie nastąpiło w części prowincji: Hebei, Heilongjiang, Hebei czy Jilin. Teraz proponuję sobie wyobrazić reakcje polityczne i społeczne gdyby nasz rząd zarządził zamknięcie: Warszawy, Gdańska i Wrocławia - w celach prewencyjnych. A większą część warmińsko-pomorskiego odciął od reszty kraju a mieszkańcom tego regionu nakazał zgłaszać się na testy. Jako ciekawostkę podam jak trudno porównywać statystyki różnych krajów, w Chinach osoba bezobjawowa nie jest uwzględniana w zestawieniach osób zakażonych.
-
Nawroty to jednak się pojawiają tylko duszone są w zarodku, proponuję przeczytać jak zareagowano na 100 przypadków w prefekturze Shijiazhuang (na jakieś 11 000 000 mieszkańców). Natychmiast takie miasto czy region są odcinane, wprowadza się często lockdown, obowiązuje zakaz opuszczania miasta, przymusowa kwarantanna i szeroko zakrojone testy. Mało która demokracja zachodnia może sobie pozwolić na tego typu reakcje. Bo sytuacja w Wuhan (i w Chinach) w sierpniu 2020 r. była zupełnie inna niż w lutym 2021 r. w naszym kraju.
-
Bunty we flotach: od schyłku XVIII w. do połowy XIX w. Atlantycka rewolucja?
secesjonista odpowiedział secesjonista → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
A ja jestem pewien, niech sobie euklides wyobrazi że potrafię samodzielnie formułować myśli a te nie muszą koniecznie być zbieżne z myślami euklidesa. Chyba euklides sam nie rozumie co próbuje objaśnić, bunt - niezależnie od jego charakteru to właśnie utrata kontroli. -
Rozumiem, że dotyczy to słowa: "Jamal/Jamał"? Znaku nie ma (przynajmniej na rosyjskojęzycznej Wiki) choć nie wiem czy kiedyś nie było. Natomiast forma: "Jamał" stosowana jest przez naszą Komisję Standaryzacji Nazw Geograficznych. Między Bogiem a prawdą to sam byłem przekonany, że ta nazwa zapisywana jest w naszym języku właśnie: "Jamal".
-
Cóż, ta transliteracja rzeczywiście jest bardzo dziwna i niezgodna z polskimi normami, bo skąd: "owa/ова" przerodziło się w: "ava"? Przecież jednak jancet doskonale wie, że na ogół wynika to z wpisów w paszporcie. Jeśli to Ukrainka to wiadomo, że w tym kraju w różnym czasie stosowano odmienne formy, stąd np. osoby o imieniu: Яценій mogą mieć w paszport wpisane: Jacenij, Yatsenii czy Yatseniy. I tak przy okazji, chyba: Jamał?
-
Symbolika zborów protestanckich na przestrzeni dziejów
secesjonista odpowiedział secesjonista → temat → Galeria sztuki im. Stanisława Wyspiańskiego
Oczywiście nikt nie ma monopolu na symbole, a każda konfesja tym starym może nadać nowe znaczenie. Tylko że ów nieszczęsny kogut dość silnie był związany z rzymskim wyznaniem, już w XI wieku papież nakazał by jego figura zdobiła kopuły kościołów, inna sprawa jak powszechnie wcielano ten nakaz w życie. Kogut miał właśnie przypominać o postawie Piotra i symbolizować nadejście światłości (Chrystusa). Trudno wskazać by protestantyzm przejął ten symbol nadając mu jakieś szczególne znaczenie. W Estonii większość dawniejszych wiejskich kościołów luterańskich miało głównie koguta, w Rosji było już inaczej. "Matthias Johann Eisen [chodzi o autora artykułu "Kukk kirikutorni otsas", "Eesti Kirjandus", nr 7, 1926 ; dostępnego na: digar.ee] who has inspected the meaning of cock on top of church towers claimed it is the prevailing tower symbol on Estonian Lutheran churches. However, the towers of more recent rural churches feaure a cross as a substitute for a cockerel. According to Eisen the Lutheran churches in Russia never have a rooster atop the church tower. Russians are know as having made fun of Lutherans for placing and admiring a cockerel on a church tower. Russians have ironically called Lutherans the petuhopoklonniki (worshippers of cockerels). One can encounter several more instances of mocking the towers of Lutheran churches because of the cockerels they have". /T. Pae "Formation of Cultural Traits in Estonia Resulting from Historical Administrative Division", Disertationes Geographicae Universitatis Tartuensis 28, Tartu 2006/ Co do objaśnienia jakie podano jancetowi to trudno coś powiedzieć, wiadomo jednak że koguty w Rydze pojawiły się już w XII wieku a najstarsza grafika przedstawiająca koguta na wieży pochodzi z XV wieku, mało prawdopodobne by było to związane z przejmowaniem kościołów. Przy czym kogut o którym wspominał jancet to najprawdopodobniej ten z kościoła św. Piotra, który jakiś czas temu był restaurowany. Tylko z jego wielkości niewiele można wnosić co do jego dawniejszych funkcji, to dzieło Pēterisa Saulītisa z 1970 roku i jest to szósty czy siódmy kogut na wieży tej świątyni. -
Symbolika zborów protestanckich na przestrzeni dziejów
secesjonista dodał temat w Galeria sztuki im. Stanisława Wyspiańskiego
W temacie "Symbolika w kościołach Po czym poznać świętego" lancaster napisał: "Symbolika chrześcijańska winna się ograniczać jedynie do przedstawienia krzyża , jako symbolu męki Pańskiej cala reszta niezależnie od rodowodu , czy tez zastosowania , ma w sobie pierwiastek obcy , pogański . Oczywista pisze z pozycji staroluterańskich". Czy jest i czy: było tak rzeczywiście? By uprzedzić wszelkie niejasności nie mamy tu rozmawiać o tym kto bliższy Słowu i kto przynależy do "prawdziwszej religii". Zdając sobie sprawę, że protestanci szereg różnych dróg (na przestrzeni wieków) wydeptali - temat odnosi się do ich ogółu: a nie jednego odłamu - wszystkie mają być tu traktowane równorzędnie. Rozmawiać tu mamy o elementach z zakresu historii sztuki i nauk pokrewnych, a nie dylematów teologicznych Czy alba jest stosowana przez prezbitrów u protestantów - i czy dziś: nie jest symbolicznym strojem? Bo czemu alba, a nie dżinsy? Czy Marcin Luter (już po reformacji) nie występował w odpowiednich momentach komży, a w innych np. ornatu? Czy na strój szeregu protestantów nie miało wpływu zarządzenie urzędnicze? Kiedy utrwaliła się befka? Co "mówi" monstrancja? A jak było ze zdobieniem ścian? -
Raczej istotniejszym tu będzie nie: jak jest tylko: jak było. A ówczesna Finlandia akurat była państwem w którym broń krótką i długą można było mieć. Obowiązywały wówczas regulacje ustawy z 1933 r., (Laki ampuma-aseista ja ampumatarpeista 33/1933), która z pewnymi zmianami w swym głównym brzmieniu przetrwała do 1998 roku. By uzyskać zezwolenie trzeba było być osobą godną zaufania i...pracowitą. O zezwolenie wystąpić mogła osoba mająca piętnaście lat (za zgodą opiekuna) z tym że tylko na broń do polowań i strzelectwa precyzyjnego, osiemnastolatek mógł już wystąpić o każdy rodzaj broni, choć wciąż za zgodą opiekuna. W ustawie jak i towarzyszącej jej rozporządzeniu (Asetus ampuma-aseista ja ampumatarpeista 34/1933) w zasadzie nie było ograniczeń co do rodzaju broni.
-
Ochroniarze w czasach PRL-u
secesjonista odpowiedział saturn → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
To proste: podejrzenie: "pewnie przed I wojną..." - jest błędne, przynajmniej w świetle znanych mi dociekań językoznawców. -
Jak najbardziej serio. Taki jest sens zapoznawania się z poszczególnymi lekturami. Mamy poznać charakterystyczną formę (bądź odwrotnie: coś awangardowego jak na ówczesne czasy) czy istotną dla epoki treść. To nie jest plebiscyt na najciekawszą książkę epoki. To również nie jest plebiscyt na dobrą książkę. Zresztą nie wiem kto miałby taki plebiscyt rozstrzygnąć: uczniowie którzy jeszcze nic z danej epoki nie przeczytali czy nauczyciele? A może należy zrezygnować z książek z dawnych epok? A to już zależy od indywidualnego podejścia, ja bym przeczytał. Książka może być "dobra" ale nie dla wszystkich ciekawa, to co dla mnie ciekawe niekoniecznie takim musi być dla janceta. Ja uznałem "Lalkę" za niezwykle ciekawą, wręcz wciągającą, moja żona za przeraźliwie nudną. To ma być to lekturą czy nie? Ja na przykład bardzo lubię wiktoriańską tandetę choć wiem, że pod żadnym względem nie są to książki które by można nazwać: dobrymi. Jak najbardziej jestem za przewietrzaniem zestawu lektur, wprowadzaniu doń nowych tytułów (Zwłaszcza bardziej współczesnych), ale jakoś nie wyobrażam sobie nauki języka polskiego na zasadzie: Sęp-Szarzyński stworzył "...", "...", Norwid m.in napisał "...", "..." a taki Mickiewicz m.in. napisał "...", "..." itd. itd., jak chcecie sobie poczytać to te pozycje znajdziecie w szkolnej bibliotece. A dziś zajmiemy się fragmentami "Harry'ego Pottera" a jutro "Assasins's Creed: Renesans". Jestem wręcz zniesmaczony czytając jak to nauczyciele, pedagodzy czy literaturoznawcy postulują by to uczniowie wybierali lektury, bo w erze Facebooka dawne lektury są przebrzmiałe i nie opowiadają o: tu i teraz (A niby czemu mają o tym opowiadać?). Trzeba zatem czytać współczesną fantastykę czy "Dziennik cwaniaka" (jak przekonywała w "Wysokich obcasach" literaturoznawczyni Anna Czernow). W efekcie lekcje polskiego będą mieć formę: pięciominutowe omówienie poszczególnych epok i ówczesnej literatury, oczywiście bez czytania - bo się dziatki znudzą. A potem przechodzimy do czytania tego co chcą uczniowie i oczywiście niech to będą książki współczesne. W efekcie zaczniemy nauczać, że literatura zaczęła się gdzieś w 1997 r., noo może ze starocie uchowają się erotyki Fredry. Te nowe (choć już nie tak nowe) trendy można rozszerzyć również na inne przedmioty, choćby matematykę. Dziś bardziej rozbudowany kalkulator pozwala rozwiązać funkcje i inne skomplikowane wzory, po co zatem poznawać obowiązkowe wzory skoro to do niczego niepotrzebne? Ostatnio byłem świadkiem jak pewna osoba liczyła nadgodziny, musiała obliczyć ile tych nadgodzin wyszło dla osoby która zakończyć miała służbę o 8.00 a skończyła o 12.00. Otóż ta osoba liczyła to na kalkulatorze w komórce, no i niby wyszło mu prawidłowo ale ja byłem dość zszokowany. Podobnie jestem zszokowany gdy muszę tłumaczyć znaczenie: "moralność Kalego", "dantejskie sceny", jak działa "paragraf 22", na czym polega dowcip w komiksie: " - Czytałeś Norwida? - Nie, a kto go napisał"? Bez wątpienia uczniowie (a i rodzice pewnie też) byliby bardziej zadowoleni gdyby nauka była łatwa i przyjemna, lektury tylko ciekawe a zadania fajne, tylko jest to postulat niemożliwy do spełnienia. A i zadania systemu edukacji chyba są nieco inne.
-
Sztuka i kultura w epoce napoleońskiej
secesjonista odpowiedział Estera → temat → Nauka, kultura i sztuka
Z tym obrzydzeniem artysty względem monarchii to już pewna przesada, noo przynajmniej pieniądze brane od monarchistów nieszczególnie go chyba brzydziły. Ta dedykacja miała specyficzną formę, artysta po prostu na karcie tytułowej u góry napisał Napoleon Bonaparte a u dołu: Luigi van Beethoven. Tak przynajmniej twierdził baron von der Pfordten (tegoż "Beethoven's Character and Destiny", "The Open Court" Vol. XXV, No. 11, November 1911). Nie negując że ta symfonia miała być dedykowana Napoleonowi, to przecież ten został cesarzem już w maju 1804, a Eroica nie powstała w 1803 r. - kończył ją właśnie w 1804. Beethoven zatem niezbyt się spieszył z wycofaniem swej dedykacji. Dla jednych nowy podtytuł: "Sinfonia eroica, composta per festeggiare il sovvenire d'un grand'Uomo" ma być pożegnaniem z Napoleonem, dla innych to po prostu dedykacja skierowana do księcia Josepha Franza Lobkowitza, mecenasa artysty. To w jego zamku artysta dopracowywał utwór i to on ostatecznie zań zapłacił, zresztą czterokrotnie więcej niż mieli dać Francuzi. Za Lobkowitzem jako adresatem dedykacji optuje Michael Tusa, który w wiedeńskich archiwach dotarł do najwcześniejszych fragmentów tego utworu. /tegoż "Die autentischen Quellen der 'Eroica'", "Archiv für Musikwissenschaft" 42. Jahrg., H. 2. (1985)/ Informacja podana przez Esterę jest niedokładna, "Wellingtons Sieg oder die Schlacht bei Vittoria" co prawda opiewa zwycięstwo tego księcia, ale utwór ofiarowany jest innej osobie, na drugiej karcie widnieje jako adresat dedykacji: "Prinz - Regenten von England Georg August". Różnie jest interpretowana późniejsza twórczość Beethovena, tam gdzie np. Maynard Elliott Solomon (autor m.in. biografii "Beethoven" czy "Beethoven Essays") widział "rozpad stylu heroicznego" to Stephen Rumph widział "proklamację nowej lojalności" (w: "Beethoven After Napoleon: Political Romanticism in the Late Works"). Jedno jest pewne, nie tylko sławił Wellingtona ale i sam kongres wiedeński, wreszcie na jego otwarcie skomponował kantatę "Der glorreiche Augenblick". -
Gdzie przegrał Napoleon? Pod Waterloo? Znaczenie Waterloo
secesjonista odpowiedział Estera → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Tylko nie bardzo rozumiem co oznacza słowo: "jeszcze"? W lutym to raczej nie miał co proponować, mógł to uczynić właśnie w marcu. A sprzymierzeni nie chcieli przystać na propozycję pokojową gdyż walka z Napoleonem miała mieć charakter kontrrewolucyjny. Według opinii Alfreda Manfreda pozostanie przy władzy przez Napoleona wiązało się z zabezpieczeniem Francji przed wojną. Oferta pokoju była jednocześnie przyznaniem się do pewnej słabości. "Do wszystkich mocarstw europejskich - Rosji, Anglii, Austrii i Prus zwrócił się Napoleon z propozycjami pokoju - pokoju na warunkach status quo. Oświadcza uroczyście, że wyrzeka się wszelkich pretensji, że Francja niczego nie trzeba oprócz pokoju. Rozumiał dobrze, że będzie mógł utrzymać władzę i poparcie narodu tylko jeśli oszczędzi mu się okropności wojny". /tegoż "Napoleon Bonaparte", Warszawa 1980, s. 759/