Skocz do zawartości

secesjonista

Administrator
  • Zawartość

    26,675
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez secesjonista

  1. Koreańska Republika Ludowo Demokratyczna (KRLD)

    W swym wiekowym otępieniu potrafię jeszcze trafić do Wikipedii... Tylko te slogany nic nie wnoszą, zasadniczo każdy polityk demokratyczny może się pod tym katalogiem podpisać.
  2. Koreańska Republika Ludowo Demokratyczna (KRLD)

    Nie, nie chodzi mi nazwę własną, tylko charakterystykę i rodzaj ustroju, czy formuły sprawowania rządów. Innymi słowy co według Narya kryje się pod tym terminem.
  3. Kim byli partyzanci (status)

    ad FSO: Pytanie tylko czy nieprzestrzeganie przez obie strony jednej z zasad zwalnia nas od jej zauważania i oceniania tego czy ma ona znaczenie czy nie. To raczej pytanie retoryczne. Natomiast względem spojrzenia Niemców na prawo, a zwłaszcza prawo międzynarodowe to powstała tam ciekawa koncepcja - nieistnienia prawa międzynarodowego (sic!). Niestety muszę zajrzeć do zamierzchłych notatek, by uściślić ten aspekt. chyba, że kolega FSO ma coś na ten temat w swych prawnych szpargałach? Czy Powstanie Warszawskie było końcem okupacji na pewnym terenie - wątpię, choćby z tego powodu, że byl to teren zamknięty, Nimecy dążyli do jego odzyskania itd. Zaś władza A.K. nie była nie zagrożona, przez kontrataki niemieckie. Izolowanie danego obszaru to jest już argument, acz w kwestii wspomnianego przeze mnie przypadku Białorusi większość autorytetów opowiada się za formą, iż na tym terenie okupacja została zniesiona. Reszta przytoczonych przez FSO okoliczności, w świetle spojrzeń prawniczych, nie ma znaczenia dla faktu oceny czy dane terytorium jest okupowane.
  4. Koreańska Republika Ludowo Demokratyczna (KRLD)

    Z zaciekawieniem przeczytałem twe polemiki z Tomaszem N tyczące się komunizmu. W zasadzie w jednym jesteście zgodni: obecnie nie ma komunizmu. Tyle, że Tomasz N twierdzi, że komunizm jest niemożliwy do zaistnienia, zaś kolega Narya uważa, że jeszcze taki, idealny system nie powstał. Nurtuje mnie zatem, jakiż to według kolegi system panuje w KRLD?
  5. Broń i Wy

    Władanie zabytkową bronią - to barbarzyństwo.
  6. Biała plebania w Wolbromiu - proces ks. Oborskiego

    Niestety muszę kolegę zmartwić... to popuszczanie cugli mocno musiało być niewprawne, skoro (nawet po 1950) zdarzało się władzy mocniej ściągnąć cugle... I nie chodzi tylko o węszenie i sprawdzanie Nie jestem specjalistą w kwestiach dziejów Kościoła, ale kilka spraw (wiekszość z bliskiego Ci podwórka): - Dom Rekolekcyjny salwatorianów w Trzebini - 1961/1962 - Sprawa kamienicy wykupionej przez józefitki w Krakowie przy ul. Moniuszki 8a i 8b - 1959 - Sprawa serafitki Marii Popławskiej i kwestia domu przy ul. Kozłówki 198 w Krakowie- 1969 - Dom Pielgrzyma w Kalwarii Zebrzydowskiej - 1966 - Remont w klasztorze karmelitów trzewiczkowych w Krakowie- 1956 - Odbudowa pustelni w Czernej prowadzona przez przeora eremu karmelitów bosych o. Benignusa Wanata - 1970 - Sprawa budowy domu zakonnego w miejscowości Krystynów Wodna prowadzona przez felicjanki - 1962 - Sprawa operacyjna kryptonim "Ptaszek" w kwestii obsady prowincjała pijarów w Krakowie - 1962 - Usunięcie jezuitów z klasztoru w Staniątkach - 1954 - Likwidacja 14 placówek seminariów niższych w województwie krakowskim rozpoczęta 3 VII 1952 - Akcja likwidacyjna burs, internatów i przedszkoli w województwie krakowskim z 27 X 1954 - Sprawa aresztowanego salezjanina ks. Adama Cieślara - Sprawa orionisty Edwarda Drajczyka - Sprawa karmelity bosego o. Bazylego Jabłońskiego Stanisława - 1962 - Sprawa kleryka jezuity Józefa Kulisza - 1966 - Sprawa służebniczki starowiejskiej s. Cherubiny Józefy Muchy - 1952 - Sprawa józefinki obrz. wsch. s. Korneliuszy Buczeluk - 1953 - Domiar podatkowy dla salezjanów z Oświęcimia w wysokości 80 tys. zł za urządzenie jasełek - 1959 - Sprawa szkoły zawodowej prowadzonej przez salezjanów w Oświęcimiu - 1960 - Sprawa s. Izabeli Zofii Marii Łuszkiewicz skazanej na 15 lat więzienia w rozprawie "kiblowej" - Sprawa torturowanego ks. Józefa Fudali aresztowanego 20 IX 1952 - Sprawa nowohucka - 1960 - Rozruchy i reperkusje przy likwidacji Szkoły Organistycznej w Przemyślu - 1963 Ot takie jak powiadasz węszenie...
  7. Biała plebania w Wolbromiu - proces ks. Oborskiego

    Ja wiem, że toczymy częstokroć zażarty dyskurs, stąd kolega FSO kiedy widzi zdanie sprzeczne ze swym, to pewnie sądzi, że gdzieś w pobliżu za rogiem czai się moja polemiczna gęba... Proponuję jednak dokładniej czytać posty poprzedników, bo nijak nie widzę powodów do zadawania mi pytania: secesjonista: znów pytanie: jaki proces pokazowy? To raczej proszę skierować do kolegi Don Pedrosa. Z tego co zaś wiem o Polsce l. 50 tych, to ie obowiązywało u nas prawo kanoniczne To niestety ze smutkiem muszę kolego FSO stwierdzić, iż jesteś w głębokim błędzie, każdego kapłana obowiązuje prawo kanoniczne, niezależnie od ustroju w jakim sprawuje posługę i niezależnie od umów typu np. konkordat. Co wcale nie implikuje zarazem, że nie obowiązuje ich również k. cywilny. jaki proces pokazowy? Czyżby kolega FSO sugerował, iż nie był to proces pokazowy a "cięzki los Kośiola" skończyl się z polskim październikiem. To bardzo polemiczne i niezbyt (dla mnie) uprawnione zdanie.
  8. Koreańska Republika Ludowo Demokratyczna (KRLD)

    Ten fragment o gospodarce, to rozumiem taka retoryczna ironia Qrosawo? Bo i czym by pisać. Wbrew pozorom KRLD i ChRL to nie są przyjaciele na śmierć i życie. Chiny nie będą wiecznie pompowały pieniędzy w Phenian i nie będą ich wiecznie usprawiedliwiać przed światem. Ależ ChRL wcale nie jest ich przyjacielem, to po prostu kwestia pragmatyki i możliwości nacisków. Dla Chin wygodnym jest mieć w rejonie takiego "niesfornego" sąsiada, dzięki temu znaczenie Chin wzrasta, bo któż ma większy wpływ na KRLD? KRLD się burzy, Chiny tonizują sytuację i już widać ich rangę geopolityczną, dobrze jest mieć taką kartę przetargową. KRLD zaś również zdaje sobie sprawę, że egzystuje (jeszcze) li tylko dzięki chińskim zastrzykom. Chiny będą pompować, albowiem w ujęciu globalnym nie jest to znowu jakieś wielkie obciążenie. I w tym miejscu jawi się pytanie, kto po Kimie? Przecież on nie jest nieśmiertelny. Może atomowa karta przetargowa przestanie być orężem Phenianu pod kierownictwem nowego "króla". A niby czemu kolejne Światło Ludu miało by się pozbywać tak użytecznego narzędzia?
  9. Ulubione teksty

    LOVE WILL TEAR US APART Gdy rutyna boleśnie kąsa, a ambicje są małe Uraz się zwiększa, lecz emocje nie rosną A my się zmieniamy i wybieramy różne ścieżki Miłość, miłość ponownie nas rozdzieli Czemu w sypialni panuje chłód, a ty się odwracasz? Czy źle to zrobiłem, a może straciliśmy do siebie szacunek? Jednak pozostał nam jeszcze urok, który chroniliśmy przez całe życie Miłość, miłość ponownie nas rozdzieli Czy wołasz przez sen i obnażasz moje wady? Czuję w ustach smak ogarniającej mnie desperacji Jak to jest, że coś dobrego nie może już dłużej trwać? Kiedy miłość, miłość ponownie nas rozdzieli /Joy Division/
  10. Gdzie, co, za ile?

    Janusz Cisek Oskar Halecki. Historyk. Szermierz Wolności Krzysztof Tarka Mackiewicz i inni. Wywiad PRL wobec imigracji Sprawy gospodarcze w dokumentach pierwszej Solidarności tom I wyb. i oprac. J. Luszniewicz i A. Zawistowski Igor Hałagida Ukraińcy na zachodnich i północnych ziemiach Polski 1947-1957 Koszt ogólny - 0 zł. i to w tym lubię najbardziej
  11. Biała plebania w Wolbromiu - proces ks. Oborskiego

    Ale tu nie ma nic "ad rem" Bo i cóż wynika z tego cytatu? Pokazanie emocji? Nie rozumiem, zwłaszcza że nie przedstawiłeś żadnych wniosków na podstawie tego fragmentu... Czy jedynym materiałem, na którym opierasz swą ocenę tych zdarzeń to Wałach? Może warto sięgnąć po inne opracowania.
  12. Quiz I wojna światowa - edycja 2010

    Czasy dla mnie zupełnie nieznane Zastanawiam się pomiędzy jakimś wykorzystaniem możliwości Handley Page a atakami na Londyn. Strzelę: Bombardowanie Londynu przez Zeppelin-Staaken, pierwsza bomba padła na róg gmachu Chelsea Hospital? Odbyło się to 16 II 1918 r. Ki diabeł kierował tym - nie wiem.
  13. Drastyczny spadek liczebności Sparty

    Zupełnie nieprzekonywujące. To niby jak? System działał przez dłuższy czas, aż wreszcie rodzice doszli do wniosku, że jednak nie daje im to satysfakcji? We wcześniejszych okresach przy tych samych procedurach to jednak mieli satysfakcję, bo jakoś wcześniej nie było kryzysu demograficznego.
  14. Błąd. Polskie dzieci miano uczyć liczyć do 500.
  15. Quiz Starożytność

    W swym dorobku ma: panowanie całkiem spory kopiec ustanowiła stolicę założyła szpital - Dom Smutku Kto to?
  16. Wojna flagowa 8 maja 1945 r.?

    Za to aby nie było tak lekko, relacja Ludwika Skokuna, ostatniego żyjącego uczestnika tych wydarzeń z 07 V 2010 r.: "Z boku kolumny zobaczyłem drzwiczki. Czyli można wejść do środka i potem wdrapać się na samą górę. I wtedy pomyślałem o fladze. Mówię do kolegi (imienia i nazwiska nie znałem). - A gdyby tak On zrozumiał w lot. Ja miałem czerwoną szmatę, on białą. Czym to spiąć? W mundurze znalazłem parę agrafek. Pospinaliśmy i ruszamy w stronę kolumny."
  17. Quiz Starożytność

    Ta kwestia to wkładanie kija w mrowisko... Spróbujmy: Celtowie plemię Bojów Burowie Wenedowie Wandale ??
  18. Wojna flagowa 8 maja 1945 r.?

    No chyba, że po latach pozacierały się różnice pomiędzy kilkoma różnymi wywieszeniami flag i zrobił się galimatias W wywiadzie dla Gazety Wyborczej czytamy: "Z góry zobaczyliśmy, jak duże grupy Niemców składają broń. Zaczęliśmy krzyczeć: "Koniec wojny!". Od razu pomyśleliśmy, żeby zawiesić na Kolumnie polską flagę. W parku wisiały różnokolorowe spadochrony, na których Niemcy zrzucali żywność dla berlińczyków. Z czasz wycięliśmy dwa prostokąty: biały i czerwony. Powiązaliśmy je kablami i flaga była gotowa. "Za Polskę, za Warszawę, za zwycięstwo!" - powiedzieliśmy i zapłakaliśmy - mówi wzruszony Antoni Jabłoński." zaś w Metrze: "Pan Antoni mieszka w Surażu na Podlasiu. Podczas zdobywania stolicy III Rzeszy miał 27 lat, o dwa więcej niż Kazimierz Otap, wówczas plutonowy. - Służyliśmy w artylerii, ja obsługiwałem radiostację - wspomina Jabłoński. - To była noc z 1 na 2 maja. Przerwaliśmy niemiecką obronę, dotarliśmy pod kolumnę. "Chłopcy, koniec wojny!" - krzyczeliśmy i wtedy postanowiliśmy zawiesić flagę. Skąd ją mieli? - Była taka zasada, że obsługa radiostacji zawsze miała coś biało-czerwonego pod ręką - odpowiada Jabłoński. Sztab wiedział o tej naszej fladze, ale po wojnie było o nas cicho... Eksponowano Rosjan, którzy zatknęli flagę na Bramie Brandenburskiej czy Reichstagu. - Ojciec zawsze mówił nam, że to on, najzwinniejszy, zatykał tę flagę - przypomina Wiesława Grochulska, córka Kazimierza Otapa." Ot i klops z panem Jabłońskim i jego pamięcią.
  19. Wojna flagowa 8 maja 1945 r.?

    A mnie zastanawia, że Jabłoński raz wspomina, że zawsze mieli radiotelegrafiści flagę przy sobie (tak na wszelki wypadek) - stąd ta flaga u nich... drugim zaś razem mówi o wykorzystaniu poniemieckich spadochronów
  20. Chcesz cukierka?...

    Gierek nie tylko cukierki rozdawał, ale i według niektórych sam sobie ponoć do kieszeni wpychał... Mniej znana sfera działalności Gierka, to jego przedsiębiorczość na polu prywatnym. W sprawie Gierka w latach osiemdziesiątych wystosowano całkiem realne zarzuty, niestety sprawę jako i zawsze rozwiązano po linii partyjnej. Za pismem Prokuratury Generalnej z 11 I 1982 r. mamy dokument przesłany przez kierownika Wydziału Administracyjnego Komitetu Centralnego PZPR Michała Atlasa z informacją, że 14 stycznia ma trafić do sądu. Jego kopia trafiła do MSW. Oto w akcie oskarżenia ( Nr II Ds. 61/81/S) z 9 I 1982 r. zarzuca się Gierkowi czyny z art. 201 kk w związku z art. 58 kk czytamy m.in.: W okresie od 1976 r. do 30 czerwca 1978 w Katowicach i Ustroniu Śląskim działając przestępstwem ciągłym zagarnął mienie społeczne w wysokości 21.749.448 zł stanowiące równowartość środków finansowych wydatkowanych na pokrycie kosztów budowy, zmian adaptacyjnych i dodatkowego wyposażenia dwu-segmentowego domu mieszkalnego położonego w Katowicach przy ul. Różyckiego 14, a nadto mienie stanowiące równowartość śr. fin. wydatkowanych na remont willi położonej w Ustroniu Sląskim przy ul. Zielonej 2. - W dniu 10 maja 1976 złożył przed notariuszem oświadczenie, że kupuje dwu-segmentowy dom mieszkalny w Katowicach, którego wartość wynosi według kosztów budowy 17.653.585 zł wykorzystując przy tym zawarte w pełnomocnictwie podpisanym przez Szefa URM Janusza Wieczorka poświadczenie nieprawdy, jakoby należność za ten dom została wpłacona gotówką w kasie URM, działając tym an szkodę Skarbu Państwa - Urzędu Miejskiego w Katowicach i URM - nie zapłacił należności w kwocie 3.850/643 zł objętej fakturą Przeds. Budownictwa Przemysłu Węglowego w Katowicach z dnia 31 maja 1978 r. za wykonane prace działając tym na szkodę Miejskiego Przes. Gospodarki Mieszkaniowej - nie zapłacił należności w kwocie 245.220 zł związanej z remontem domu w Ustroniu Śl. działając tym na szkodę PGM w Katowicach Dokumentów tyczących się tej sprawy nie chce mi się skanować, maszynopis ze szczegółami tyczącymi się tej sprawy, jej mechanizmów i zaangażowanych osób znajdują się (dla ciekawskich) w AIPN BU 0583/141 T. 7, 3-15. Widać, że nie tylko Polską Gierek nam budował, ale i o skromnej swej osobie nie zapomniał. Sprawa nie trafiła do sądu, a została załatwiona przez tzw. komisję Grabskiego. /Protokoły tzw. komisji Grabskiego. Tajne dokumenty PZPR, Paryż 1986 r./
  21. Wiek XVIII

    Nie wdając się w polemikę co do skuteczności kosy i kosynierów, nie mam w tej materii i czasach żadnej porównywalnej do adama1234, czy harry'ego wiedzy, atoli jako przyczynek zapodam ten post. Wydaje się że Kościuszko mocno wierzył w moc sprawczą kosy. Jeszcze zanim w obozie pod Bosutowem jakiś anonimowy twórca ukończył "Śpiewkę włościan krakowskich" (tzw. Pieśń kosynierów) Naczelnik nakazał formułowanie kolejnych oddziałów, a jeszcze w kwietniu dwa 500 osobowe oddziały kosynierów obsadziły granicę z Prusami. /za B. Szyndler "Powstanie kościuszkowskie 1794"/ Sami kosynierzy; po Racławicach; nie osiągnęli jakichś szczególnych sukcesów militarnych, za to całkiem spore w powszechnej świadomości. Począł tworzyć się mit społeczny, podsycany niezwykłą popularnością wspomnianej piosenki, która od pojawienia się 23 maja do 13 czerwca osiągnęła nakład 7 000 sztuk ( w drukach ulotnych i gazetach). /za I. Łossowska "Recepcja literacka Insurekcji Kościuszkowskiej" w: "Powstanie 1794 roku. Dzieje i tradycja" red. H. Szwankowska/ Mit znalazł kolejne podstawy w broszurze z 1800 roku, którą popełnili wespół Kościuszko i Józef Pawlikowski - "Czy Polacy mogą wybić się na niepodległość". Początkowo druk ten miał niezbyt wielką recepcję społeczną, ale z czasem zyskiwał na popularności. W broszurze sławiono kosę - jako narzędzie wojenne i polityczne zarazem. Co ciekawe, pomimo że wielu znało przykłady wielu nieudanych prób użycia kosynierów, nikt nie stworzył równie mocnej i sugestywnej polemiki... "Sprowadzono w nocy 400 włościan przed potyczką racławicką z kosami, z rana zaczęła się bitwa. Kościuszko stanąwszy przed nimi rzekł: idzie o waszą wolność, pójdźcie za mną. Skoczyli natychmiast,mimo kartaczowy ogień wpadli na baterię, zabrali armaty, nie oparł się żaden bagnet, częścią wycięli, częścią zabrali wszystkich Moskali. Niechaj z równą odwagą drudzy prowadzą kosy (co być może) niech równym do ludu mówią językiem, a kosy będą zwycięskimi nad każdą bronią" /podkreślenie moje; za "Dzieło Jenerała Kniaziewicza "Czy Polacy mogą wybić się na niepodległość" wyd. Jan Nepomucen Leszczyński 1831 r./ Tamże: "Dla piechoty mamy broń najlepszą, bo mamy kosy", czy: "Bagnet był bronią zwycięską. kosa jest broń daleko użyteczniejsza, jest dłuższa, zatem prędzej dosięgnie nieprzyjaciela, bagnet przebija tylko, kosa przebija i tnie razem. Bagnet używa się szczególnie przeciwko piechocie; nadto dobrego potrzeba wojska, aby się oprzeć bagnetem kawalerii; wtenczas jednak bagnet jest tylko bronią obronną, kosa nie tylko zastanowi kawalerię, ale może na nią natrzeć i pobić. Bagnet jest przeciw jednemu, żołnierz z kosą przy sile fizycznej może ranić 3 i 4 razem" Przywiązanie Kościuszki do używania kosy i podnoszenie przezeń jej znaczenia miało swe korzenie nie tylko w fortunnym starciu 320 włościan pod Racławicami, ale i w jego szerszych koncepcjach politycznych. Inna sprawa na ile realnych. By zrozumieć rolę "kosy" trzeba pamiętać, iż Kościuszko przewidywał w dalszej walce szeroki udział mas chłopskich z państwa carów. "Czy mniemamy, iż ugnieciony Kozak nie chciałby odzyskać swoich swobód?" i " jest (tj. Ukraina) najludniejszym z krajów Moskwy, gdyż zamyka 4 miliony mieszkańców. Skoroby ta część zrewolucjonizowana została, w jakim stanie byłby tron w Petersburgu?" W takim ujęciu kosa była jak znalazł, albowiem wielkość produkcji pik byłaby z pewnością mocno niezadowalająca. W późniejszych czasach sprawa kosynierów została zapomniana, pewne próby odnotowuje z okresu walk 1831 J.Bem "O powstaniu narodowym w Polsce" (Warszawa 1956 r.). po przegranej z lat 1830-1831 nie sposób było planować kolejną regularną kampanię, stąd w kołach polskiej emigracji poczęto poszukiwać koncepcji działań możliwych do zrealizowania bez posiadania niezbędnych środków, w ujęciu klasycznej strategii. kosa tryumfalnie powróciła w krąg zainteresowań, szeroko dyskutowano jej przydatność w koncepcji la petit querre. Zaznaczyć trzeba jednakże, iż były też mocne głosy krytyczne: Wojciecha Chrzanowskiego - propagatora działań partyzanckich, autora "O wojnie partyzanckiej", Ludwika Bystrzonowskiego prowadzącego dział wojskowy w piśmie "Trzeci Maj", czy wreszcie z drugiego bieguna nieprzejednanego wroga walki partyzanckiej Wincentego Nieszokocia, który polemizował z Chrzanowskim w swym dziele "O systemie wojny partyzanckiej" (Paryż 1835 r.). /więcej o tych sporach można doczytać u W. Wasilewskiego "Wzorce partyzantki w polskiej myśli wojskowej od Powstania Listopadowego do Wiosny Ludów", w "Niepodległość i Pamięć", nr 18 (2002) s 15-29)/ Głos oponentów, choć racjonalnie umotywowany był jednak znacznie cichszy od apologetów "ostrza na sztorc". Te głosy to świetny przyczynek do spojrzenia od kuchni na polskie zamysły militarne, tworzone ad hoc, na gorąco; a nie tylko w uporządkowanych traktatach wojskowych. Oto lelewelista z TDP Karol Bogumir Stolzman w "Partyzantka czyli wojna dla ludów powstających najwłaściwsza" z 1844 r. skonstatował: "Lada broń, lada ostre narzędzie, kłonica, koł z płota nawet posłużyć mogą do rozpoczęcia wojny, powstania i wydarcia nieprzyjacielowi lepszej broni. Piki, widły, kosy toporki, maczugi są narzędziami, w które się w pierwszych chwilach powstania najłatwiej zaopatrzyć można(...), a kosa to broń straszliwa, która pod Racławicami pięknie swój chrzest otrzymała, każdą chatę naszego wieśniaka zdobi". Zaś Henryk Krzemieński w roku 1844 w pracy "O prawdach żywotnych narodu polskiego" z dużą stanowczością wyrokował: "Piechota mieć będzie za broń kosę, wiadomo, że wojska dzielne, despotyczne, jakimi były np. najlepsze oddziały wojsk Napoleona, nie używają strzału (sic!), zsypując proch z panewek(...). kosa wyrówna bagnetowi, jeżeli go nie przewyższy; żadne zaś rezultaty wojenne ważne nie bywają osiągane strzelaniem z ręcznej broni (sic!), ale tylko walką broń ostrą (arme blanche): kosa jest im odpowiednią". Podobną opinię wyrażał w późniejszej, pochodzącej z 1866 r. "Wojnie ludowej". Wreszcie nolens volens urokowi kosy nie oparł się praktyk, w osobie Ludwika Mierosławskiego, choć po swych analizach stał się przeciwnikiem wojny partyzanckiej, to z kosy wcale nie zamierzał rezygnować. W 1845 roku pisze: "jjakakolwiek jest natura prowincji powstańczej, brać zawsze za podstawę organizacji i manewrów masę kosynierów (podkreślenie samego autora), a jazdę i strzelców posiłkowo i nierozłącznie od niej tworzyć, prowadzić i stawiać. Przepis ten jest najważniejszy ze wszystkich w wojnie powstańczej, bo na nim spoczywa jedyne podobieństwo przewagi naszej nad nieprzyjacielem. Jeżeli w samej zaraz organizacji powstań potęga pieszych bronią sieczną opatrzonych nie przeważy, wyrodzi się stąd nieuleczona takowej poniewierka, a na nareszcie jazda i strzelcy zostaną tylko eskortą dla emigracji szlacheckiej" /za L. Mierosławski "Rozbiór krytyczny kampanii roku 1831 i wywnioskowane z niej prawidła do wojny narodowej, Oddział pierwszy". Paryż 1845 r./ Swe zamysły próbował realizować w 1848 r. w poznańskiem, jak wiadomo bez lepszych efektów. Baa, nawet Józef Bem, który przecież doceniał znaczenie broni palnej, czy artylerii, zanotował: "Dla człowieka walecznego kamień, nóż, a tym bardziej siekiera lub kosa wystarczyć może do pokonania przeciwnika, a w Polsce, gdzie na odwadze nie zbywa(...) wojska obce i bez broni palnej zniszczone być mogą". /za J. Bem "O powstaniu ..." str 107-108; o ile M. Kukiel łączy Bema ze zwolennikami tzw. "karabinierów" patrz "Koncepcje powstania narodowego przed Wiosną Ludów" w Teki Historyczne t. 2, nr 3, Londyn 1948 s. 171; to już J. Wojtasik zalicza go do grupy "kosynierów" w "Główne koncepcje powstania w polskiej teoretycznej myśli wojskowej lat 1832-1862 i próby ich realizacji w praktyce powstańczej (1833-1864)" w SMHW, 1972, t. 18, cz. 2, s. 207)/ Bem postulował by kosa była podstawowym wyposażeniem piechoty zmobilizowanej z miejscowego ludu: "Resztę piechoty uzbroić by trzeba w kosy - gromady dostarczyć ich powinny każdemu nowo zaciężnemu. Żeby kosa do wojny służyć mogła dość jest wyprostować ją tak, aby z drzewcem linię prostą formowała, co każdy kowal wiejski zrobić potrafi. Drzewca zwyczajnego wcale zmieniać nie trzeba(...) Długość zwyczajnych drzewców jest dostateczna, aby kosynier ułana mógł dosięgnąć, bo lanca w ręku jeźdźca do połowy skrócona kosyniera dosięgnąć nie może". I na koniec wyjątki z Ludwika Mierosławskiego "Mustra kosynierska" (Paryż, 1861 r.): "Uzbrojenie kosyniera składa: 1' Z miecza skutego z krótkim sierpem i osadzającego się dowolnie za pomocą szrubowanego bączka na mocnym drzewcu, co stanowi włócznię o dwie stopy wyższą od człowieka. Tylec drzewca okuwa się tępym ostrzem jak lanca ułańska, dla zatykania włóczni pionowo w ziemię. W pochodzie bezbojnym, miecz zdejmuje się z drzewca i chowa do pochwy wiszącej na pasie za lewym biodrem kosyniera." i tegoż autora wespół z Franciszkiem Sznajde "Przepis musztry i manewrów dla piechoty" (Lwów-Lipsk 1848 r.): "ROBIENIE KOSĄ 51. Na ramię - BROŃ. Trzyma się kosę w lewym ręku o piędź od końca drzewca, palec wielki, na wierzchu, inne pod spodem, ręka opuszczona, kosa oparta o lewe ramię. 52. Do attaku - BROŃ. Uchwycić drzewiec prawą ręką po wyżej lewej spuścić kosę prawą ręką do lewej, którą ją w połowie schwyć" Tak to samobójczy anachronizm (po roku 1831) krążył w głowach polskiej emigracji, a zarazem pokazuje, że na myśl wojskową wpływ mają również czynniki irracjonalne.
  22. Kim byli partyzanci (status)

    Tak się zastanawiam, że jeśli warunkiem istnienia i uznania partyzantki, jest istniejąca nad nimi zwierzchność w postaci władzy, czyli jakiegoś rządu, to nie dziwią zasadniczo próby niemieckie mające na celu stworzenie obrazu nieistnienia państwa polskiego. Przyznanie przez opinię międzynarodową, iż jest tak istotnie, znacząco pod względem formalnym rozwiązało by ręce Niemcom (choć jak wiadomo i tak nie czuli się szczególnie skrępowani w swych działaniach). Partyzanci stali by się bandytami, rozwiązała by się kwestia jeńców wojennych, których i tak od kwietnia 1940 r. przymuszano do podpisywania Zivilverpflichtungsschein. Ministerstwo spraw zagr. III Rzeszy zakomunikowało 20 XI 1939 r. poselstwu szwedzkiemu, że uważa za wygasły mandat Szwecji jako państwa opiekuńczego nad jeńcami polskimi. W omówieniu skutecznej okupacji wspomina się o dowódcy wojsk, które zajęły terytorium i sprawuje na nim najwyższą i wyłączną władzę. (Glahn). OKW w dyrektywie z 15 IV 1940 r. stwierdza: "Wojna zakończyła się wraz ze zmiażdżeniem Państwa Polskiego, sam Führer dał temu wyraz w październiku 1939 r., likwidując wojskową administrację i zastępując ją cywilną. Sprawy Generalnej Guberni są sprawami wewnętrznoniemieckimi". /OKW, 3a, 52, WFA/Abt.L/IV-d/406/40 g. Betr.: "Anwendung der Begriffe Krieg, Kriegsgebiet usw., auf die besetzten polnischen Gebiete (Generalgouvernement)"/ Co ciekawe kolejny atak na status jeniecki polskich oficerów rozpoczął się od drobnego kłopotu, pewnego niemieckiego kupca z Królewca Karla Leibinnesa, który na zlecenie Wydziału Wyżywienia i Rolnictwa prowadził stację nasion (Saatzuchtwirtschaft). poszukując specjalisty na stanowisko kierownika odnalazł go pośród jeńców w oflagu II C w Woldenbergu. Ponieważ polski oficer odmówił, kupiec przedstawił swą sprawę władzom GG. W ten sposób ruszyła lawina, która oparła się o Himmlera i Ribbentropa. Gubernator Dystryktu Warszawskiego Fischer pismem z 5 II 1942 r. skarży się dowódcy SS i policji dystryktu Oberführerowi SS, doktorowi von Sammern-Frankeneggowi na problemy z zatrudnieniem jeńca. Sprawa trafiła do Himmlera, który zwrócił do szefa OKW Keitla by ten wraz z Ribbentropem zastanowił się nad rozwiązaniem kwestii jeńców polskich. W liście z 3 I 1943 r. Ribbentrop stwierdził, iż polscy szeregowcy i oficerowie nie muszą być traktowani jak jeńcy wojenni ponieważ państwo polskie przestało istnieć. wydaje się, że w OKW w Urzędzie do spraw jeńców wojennych (AWA) i wydziale prawnym (WR) istniała zupełnie rozbieżna opinia. Może to potwierdzać fakt, że Generalny Pełnomocnik do Spraw Zatrudnienia Sauckle pod koniec 1944 r. zwrócił się do szefa Urzędu d/s jeńców wojennych Obergruppenführera Bergera by ze względu na ciężką sytuację skończyć z dotychczasowym liczeniem się z konwencją Genewską i skierować polskich (i włoskich) oficerów do pracy. Sauckle przypomniał, że podobne, wcześniejsze jego propozycje napotykały na odmowę ze strony OKW. Odpis swego pisma przesłał do ministerstwa spraw zagr., a te przesłało je do Hansa Franka. Frank odmówił motywując to względami opinii publicznej i wspominając o Konwencji Genewskiej. Całe to zamieszanie wydaje się dziwne skoro w 1944 r. 40% ogółu zatrudnionych w przemyśle zbrojeniowym to właśnie jeńcy wojenni, w tym 100 000 jeńców francuskich, jak zeznał Speer. /Zeznanie z 18 X 1945 r. w Norymberdze Dok. 3720-PS Trial XXXII s. 503-505/ /za Proces Bühlera t. IX s. 167-170/
  23. Nie tyle o samej praktyce, ale wyczytałem, że rząd angielski przygotowując się do ograniczeń wynikających z wojny z Niemcami, w 1940 roku ogłosił światowe zmonopolizowanie produktu o znaczeniu strategicznym: herbaty. W połowie II wojny, Wielka Brytania posiadała zapas 15 milionów ton, wystarczający na zaparzenie sześciu miliardów kubasków herbaty. Obecnie herbata jest dodatkiem do standardowych racji żywnościowych. Jest to proszek składający się z herbaty i mleka wystarczy zalać. W nowszych racjach pojawiła się normalna, czarna herbata. pojedyncze pudełko zawiera około 40 tysięcy białych, podłużnych saszetek z herbatą. Zespół odpowiedzialny za stworzenie nowych racji żywnościowych pod wodzą Lieutenant Commander Neila Horwooda, menadżera projektu, stwierdził: 'Zmniejszyliśmy do połowy ilość gorących napojów w racji żywnościowej ponieważ z formularzy dowiedzieliśmy się, że żołnierze wyrzucają niemal całą herbatę i kawę, ponieważ dzisiejszy młody żołnierz nie pije niczego takiego". Od niedawna można nabyć herbatę NAAFI Break, która była od 1921 r. zarezerwowana wyłącznie dla żołnierzy biorących udział w działaniach militarnych. Od 1970 nie praktykuje się w armii słynnego five o'clock.
  24. Czego teraz słuchasz?

    Niezła zabawa, nie znałem tego
  25. Kim byli partyzanci (status)

    Oczywiście, że konwencja nie zabrania posiadania przez dwie armie tego samego wzoru hełmu, jeśli tak to odczytałeś Kadrinazi to pewnie wynik niedokładnego określenia przeze mnie intencji twórców regulacji haskich, czy pewna niezręczność w sformułowaniu. Marian Fleming wskazuje, że w powszechnym ujęciu partyzanci winni nosić "wyróżniające ich, jednolite części ubioru, stale noszone. opaski naramienne o barwach narodowych lub innych symbolach nie są uważane za wystarczające". Teoretycy prawa wojennego wyraźnie wskazują, że zabronione jest noszenie mundurów armii nieprzyjacielskiej i tyczy się to również nakryć głowy. Takie postępowanie uznaje się za akt wiarołomstwa i może być surowo karane. W interpretacji zapisów konwencji hełm jest składnikiem umundurowania. Art. 23 pkt f Regulaminu Haskiego wyraźnie stwierdza: Zabrania się "bezprawnie używać flagi parlamentarnej, oznak wojskowych i uniformów nieprzyjaciela, jak również oznak wyróżniających, ustanowionych przez konwencję genewską" /czyli konwencję z 6 VII 1906 O ochronie rannych i chorych w wojnie lądowej i o znaku Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca/ Nie chodzi tu zatem o fakt posiadania jednakich hełmów na wyposażeniu obu stron, ale o fakt zakładania hełmu strony przeciwnej, co może prowadzić do błędnej identyfikacji bądź jest celowym sposobem na podszywanie się. Zarazem partyzanci winni wyróżniać się od cywilów, pisał o tym szwajcarski prawnik J.C. Bluntschli w "Das Moderne Kriegsrecht der zivilisierten Staaten" z 1874 r., na co też wskazywał E. Acollas już w 1870 r. pisząc: "qu'ils soient munis d'un signe distinctiffixe et reconnaissable à distance" /E. Acollas 'Le droit de la guerre"/
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.