-
Zawartość
26,675 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez secesjonista
-
Trzy ostatnie wpisy: janceta, Leosia i gregskiego przeniosłem do stosowniejszego tematu: "Sport a Wy?". secesjonista
-
Ja raczej wiązałbym to z krzyżem pokutnym bądź krzyżem upamiętniającym jakąś zbrodnię. Na stronie suehnekreuz.de mamy kamień z tego typu krzyżami (Bautzen II) i upamiętnia on zbrodnię z XVI wieku.
-
Czy Wielka Brytania i Japonia nie posiadały samolotów "zwiadowczych"?
secesjonista odpowiedział secesjonista → temat → Lotnictwo
Wszystko zależy chyba od obiektów i rodzaju kamery. Oczywiście im parametry poszczególnych zdjęć są bliższe tym łatwiejsza ich analiza. Brytyjczycy, z początkiem wojny dysponowali dwoma rodzajami kamer, pierwsza oznaczona jako F.8 była kamerową pomiarową, przeznaczoną do rejestrowania szczegółów topograficznych, oraz kamerą wielofunkcyjną, ale ręczną oznaczoną jako F.24. W grudniu 1941 r. zostali wyposażeni w kamerę F.65, i ta miała być najczęściej wykorzystywaną przez RAF. Pod koniec roku otrzymali kamerę F.63, która pozwalała na zdjęcia wykonywane na małych wysokościach i przy dużych prędkościach. Prócz tego dysponowali kamerami amerykańskimi, były to na ogół: K17 z obiektywem 152 mm i K8AB na ogół z obiektywem 305 mm. "Do 1942 roku zdjęcia pozyskiwano z wysokości od 6500 m do 7000 m, w latach 1943–44 z 10000 m i 12000 m i w 1945 już niżej: 7000–8000 m". /S. Różycki "Charakterystyka kamer rozpoznawczych i zdjęć lotniczych z okresu II wojny światowej", "Archiwum Fotogrametrii i Teledetekcji", Vol. 21, 2010, s. 354/ Nieco o brytyjskiej drodze przystosowywania samolotów do tego typu akcji: www.militaryhistoryonline.com - D.C. Kostka "Air Reconnaissance in the Second World War". -
Amerykanie dość późno zajęli się na poważnie współczesnymi kobietami -weteranami, impulsem były wyniki spisu ludności z 1980 r., w którym aż 1,2 mln kobiet odpowiedziało: "tak" na pytanie o służbę w armii. Dopiero w 1985 r. przeprowadzono ogólnokrajowe badanie: "The National Vietnam Veterans Recognition Study", w którym uwzględniono też kobiety. Kwestia szacunków ich udziału i tak różnych wyników to może też sprawa metody: jak zakwalifikować różne formy służb pomocniczych? Podobnie jest u Australijczyków, niezwykle dokładnie wyliczyli oni swych weteranów z konfliktu w Wietnamie: "41 899 Army personnel; 13 573 RAN personnel; 4944 RAFF personnel; another 19 450 personnel were National Servicemen". Ale już o kobietach napisano już mniej precyzyjnie: "About 500 of these veterans are female". /za: "Vietnam Veterans Health Study", Vol. 1, "Introduction and Summary of the Studies of Vietnam Veterans Families", Department of Veterans’ Affairs, Canberra October 2014, p. XII/
-
Cóż, może nie elaboraty autorstwa gregskiego to ja akurat pamiętam kilka jego ciekawych wpisów. Może pośród wielu wyjątkowych zalet i umiejętności jakimi sam siebie obdarza Leoś, pamięć nie jest jego najmocniejszą stroną. Ktoś złośliwy mógłby dywagować, czemu osoba uważająca, że we "wszystkim co robi jest najlepsza" nie została z okręgówki wzięta szybko do Ekstraklasy. Ja to jednak rozumiem, że to pewnie z tego powodu, iż na Leosia czekały obszary pozasportowe w których - też jest najlepszy. A na poważnie... zamiast zajmować się oceną innych warto zastanowić się nad innymi kwestiami. Leoś powinien zadać sobie pytanie czemu dostał kiedyś "bana" i czemu niedawno ostrzeżenie. Na SBoxie apelował Leoś o dostęp do forum, miał nas zadziwić swą wiedzą a nawet nas edukować. Szansę dostał. Po krótkim okresie czasu, kiedy pisał w tematach głównie militarnych - całkiem z sensem, szybko się jednak "wyprztykał". Kolejne wpisy to głównie nieweryfikowalne informacje o przymiotach autora i wpisy, które; nie tylko moim zdaniem; na celu mają jedynie sprowokowanie innych. Zamiast na edukacyjnej fali wznoszącej zaczyna Leoś być na opadającej w kierunku trollingu. A to nie wróży mu żadnej przyszłości na tym forum. I tym skończmy wątek leosiowy, wszelkie uwagi - poprzez P.W. secesjonista
-
Najwięksi oszuści i fałszerze dwudziestego wieku oraz ich największe "dzieła"?
secesjonista odpowiedział kszyrztoff → temat → Ogólnie
Dla przypomnienia o dopingu jest odrębny temat: forum.historia.org.pl - "Historia dopingu wydolnościowego". Tu zatem może piszmy o innego typu oszustwach sportowych. -
Ile kobiet mogło brać udział w tym konflikcie w szeregach armii amerykańskiej? W omówieniu książki "Women Vietnam Veterans: Our Untold Stories" Donny Lower podaje się ok. 1000 kobiet, ale już na stronie związku weteranów (National Veterans Foundation) podają 7500 kobiet.
-
Taka ciekawostka "około-organowa" i znaczenia muzyki organowej w historii Kościoła. Swego czasu; jeszcze wówczas kardynał; Ratzinger tak tłumaczył teologię organów: "Jest to instrument teologiczny, który swe pierwotne usytuowanie miał w kulcie cesarza. Kiedy cesarz Bizancjum przemawiał, towarzyszyła mu gra organów. Organy zaś miały łączyć w sobie wszystkie głosy kosmosu. Zgodnie z tym gra organów podczas mowy cesarza znaczy: gdy przemawia cesarz-bóg, wtedy rozbrzmiewa kosmos (...) Organy są instrumentem kosmicznym i jako takie - głosem pana całego świata, imperatora. Temu bizantyjskiemu zwyczajowi Rzym przeciwstawia chrystologią kosmiczną iw konsekwencji kosmiczną funkcję wikariusza Chrystusowego. Co jest odpowiednie dla cesarza, jest przynajmniej tak samo odpowiednie dla papieża (...) Ekskluzywnemu charakterowi teologii cesarskiej, która Kościół w coraz większej mierze oddawała w ręce cesarza, a biskupów degradowała do roli cesarskich urzędników, Rzym przeciwstawia kosmiczne roszczenia papieża i tym samym niezależną od polityki w stosunku do niej nadrzędną kosmiczną rangę wiary w Chrystusa. Dlatego organy musiały rozbrzmiewać w liturgii papieskiej". /tegoż, "Teologia muzyki kościelnej" tłum. W. Szymona OP, w: "Opera omnia", T. XI, "Teologia liturgii", Lublin 2012, s. 544-545/ Czy to nie jest jednak interpretacja XXI-wieczna? Jak w dawniejszych wiekach postrzegano znaczenie organów w liturgii i muzyce religijnej?
-
Związki frazeologiczne a historia
secesjonista odpowiedział nazaa → temat → Nauki pomocnicze historii
Był "szwedzki stół" to wspomnijmy o "Cecil's Fast" - czyli po prostu potrawy z ryby (w zasadzie postnej). Rzeczony Cecil to William Cecil, 1. baron Burghley, główny doradca Elżbiety I. Dla realizacji swych celów politycznych potrzebował potężnej floty, a jej ówczesny stan zupełnie go nie zadowalał. Pomysłem Cecila na jej wzmocnienie miało być rybołówstwo. Jego zdaniem zbyt wielu rybaków parało się piractwem bądź zajmowało inną profesją, gdyby nastąpił rozwój tej branży to poza poprawą sytuacji ekonomicznej dało by to większą bazę rekrutacyjną dla floty wojennej. Tylko co zrobić by Anglicy zaczęli jeść więcej ryb? Duże akcje promocyjne na targach rybnych nie przychodziły jeszcze wówczas ludziom do głowy, Cecil wpadł zatem na prostsze rozwiązanie, należało im tego nakazać. Sprawa nie była wcale łatwa, "dni rybne" kojarzyły się z praktykami rzymskimi, Cecil wciąż musiał zapewniać, iż jego starania mają jedynie charakter ekonomiczny a nie religijny, co i tak nie ochroniło go od drwiących porównań do mniszek papieskich. Upór jednak się "opłacił", wreszcie przeforsował ustawę nakazującą spożywania ryb w piątki, za niestosowanie się do rybnego menu w Wielki Post miało być karane: grzywną w wysokości trzech funtów bądź trzymiesięcznym więzieniem. Cecil nie spoczął i poszedł za ciosem propagując post w środy, piątki i soboty. "W ten sposób więcej niż połowa roku – trzy dni w każdym tygodniu plus dni suche i posty – składała się wyłącznie z dni rybnych". /A. Rowse "Anglia w epoce elżbietańskiej", Warszawa 1976, T. !, s. 135 i n./ A sam Cecil zyskał przydomek: "naczelny rybak Anglii". -
Ciekawe, że w kwestii zdawałoby się tak prostej jak początki telegrafu w ottomańskim państwie nie ma zgody. Gdy Roderic H. Davison twierdzi: "The first telegraph line in the Ottoman Empire was not, as it turned out, the Istanbul-Edirne line that Sultan Abdülmecid had proposed. Instead, the first was an underwater cable in the Black See connencting the Crimean peninsula with Varna" (w tegoż, "Essays in Ottoman and Turkish History, 1774-1923: The Impact of the West"), to znów Yakup Bektaş twierdzi coś innego: "The system was built, first from Edirne, near the Bulgarian border, to Istanbul, and then all the way to Karachi" (w tegoż, "The Sultan's Messenger: Cultural Constructions of Ottoman Telegraphy, 1847-1880", "Technology and Culture" Vol. 41, No. 4, October 2000).
-
Przy wszystkich swych zaletach, piątkach i innych przymiotach, o których nie zapomniał nas Leoś osobiście poinformować to chyba jednak Leoś przespał nieco z zakresu semantyki. Może wróci on do tematu jak już zdobędzie się na coś więcej niźli niepotwierdzone informacje o tym czego to on nie uprawiał jako zawodowiec, wstydzący się jednak to potwierdzić?
-
W popadaniu w mitomanię też? Co kto lubi i z czego się cieszy...
-
Jak już euklides zdoła wystukać nazwisko poważnego badacze stwierdzającego, że Homer miałby być specjalnie oślepionym to proszę nam je podać. Co ciekawe na książkę Wawrzyńca Goślickiego, która w Albionie wyszła pod tytułem "The Counsellor" w 1598 r., zwrócił uwagę wcale nie jakiś polski szekspirolog a Israel Gollancz wykładający na londyńskim Kings College. Natomiast już Polak, czyli Witold Chwalewnik wskazał na możliwość, iż Szekspir zapoznał się z przekładem na angielski dzieła Marcina Kromera. Jedna z koncepcji, dlaczego na nasz kraj zwrócił uwagę autor "Hamleta", powiada o znaczeniu (echach) prób złamania przez Anglików monopolistycznej pozycji Hanzy w regionie bałtyckim i powstania kantoru angielskiej Kompanii w Elblągu. Natomiast najbardziej "odjechaną" interpretację "Hamleta" z wątkiem polskim zaproponował Peter Usher, który w powrocie Fortynbrasa z Polski widział tryumf systemu kopernikańskiego nad koncepcją Tychona Brahe.
-
Jakich znamy wynalazców czy konstruktorów będących niepiśmiennymi?
secesjonista dodał temat w Gospodarka, handel i społeczeństwo
W temacie: "William Szekspir... i wątpliwości" euklides napisał: Ze Stephensonem nieco euklidesowi nie wyszło co wykazał Speedy. To może jakieś inne przykłady zaproponuje nam euklides? -
Jakich znamy wynalazców czy konstruktorów będących niepiśmiennymi?
secesjonista odpowiedział secesjonista → temat → Gospodarka, handel i społeczeństwo
A w co chce wierzyć euklides to już jego sprawa. Sprawa jest prosta, wszystkie biografie encyklopedyczne są w tej kwestii zgodne - pobierał nauki i tyle. Jak na razie, to euklides zaserwował nam mgliste wspomnienie z jego dziecięcych lat, proponuję spróbować je zweryfikować by nie było tak jak z Malinowskim. -
W wielu kwestiach się Leoś wypowiada, czy we wszystkich jest też zawodowcem? To poznajmy ten zespół w którym grał Leoś czy to też tajemnica jak to: dla kogo i jakie tworzył definicje sportu?
-
Był Leoś zawodowcem?
-
Aa już widzę mój błąd, to: "Z jakiego to okresu - XIX-wiek" jakoś mi wyglądało na: "XI i X wiek" stąd ta moja uwaga. Tylko czy jesteśmy pewni tej nazwy? Bo często w sieci powiela się opisy podobnych obiektów tylko czasami trudno znaleźć autora i uzasadnienie.
-
Byron Farewall nazwał to nawet: "Queen Victoria little wars", tylko z szacunków jakie w ramach The COW Project są prowadzone, wynika, że ta "mała wojna" zmusiła Anglię do zwiększenia wydatków na potrzeby militarne z 9 000 000 funtów (w 1853 r.) do 76 000 000 funtów (w 1854 r.). Te związane z dyplomatycznymi ustaleniami to i owszem. Ale to chyba po tym konflikcie Brytyjczycy zaczęli odchodzić od systemu sprzedaży patentów oficerskich? "Najistotniejszy był jednak wpływ wojny krymskiej na system wiedeński. Konfrontacja Anglii, Francji i Rosji wyznaczała bowiem kres klasycznej fazy funkcjonowania tzw. koncertu mocarstw. Kończyła ona okres, w którym zgodnym priorytetem polityki zagranicznej „wielkiej piątki” było unikanie otwartego starcia i rozładowywanie kolejnych kryzysów na drodze wielostronnego kompromisu. Ten rozdział definitywnie zamknęło wejście anglo-francuskiej eskadry na Morze Czarne w styczniu 1854 r. Odtąd przynajmniej niektóre mocarstwa ponownie uwierzyły, że siła i szybkość reakcji zbrojnej mogą służyć ich interesom lepiej, niż wytrwałe negocjacje (...) Powojenne zbliżenie Francji i Piemontu, polityczna izolacja Austrii, której przychylna koalicjantom postawa zszokowała wręcz Petersburg w roku 1854, wreszcie rosyjski rewizjonizm (świadomie ignorujący dawne wartości i niedawnych sojuszników) przez kilkanaście lat miały odtąd determinować nowy porządek (...). Z tego okresu zamętu Europa wyszła w mocno zmienionym kształcie. Na jej mapie pojawiły się dwa nowe państwa – Cesarstwo Niemieckie i Królestwo Włoskie – które po pewnym czasie zaczęły zdradzać ambicje przyczyniające się do dalszej destabilizacji ładu międzynarodowego. Niemiecka Weltpolitik i kolejne programy budowy floty, nigdy niepogodzona z utratą Alzacji i Lotaryngii Francja, odepchnięta od spraw niemieckich i włoskich Austria, która szukać będzie rekompensat na Bałkanach. To już dobrze znane elementy genezy nadciągającej nad Europę wielkiej wojny". /"Wojna krymska na tle...", s. 17/
-
No i mnie się wydaje to nieco dziwne objaśnienie. Dlaczego na kamieniu cholerycznym umieszczono krzyż w takiej postaci, skoro krzyże choleryczne miały całkiem inny wygląd? "Określenia krzyży o podwójnej liczbie poziomych ramion: krzyże antyepidemiczne i choleryczne wskazują na powód, dla którego pobożna ludność stawiała je, nosiła przy sobie lub przybijała ich podobizny na drzwiach domostw podczas epidemii chorób zakaźnych. Podobnie z epidemią dżumy wiązała się nazwa „karawaka”, etymologicznie pochodząca od określenia miejscowości, w której miał znajdować się oryginał cudownego krzyża. Jego podobizny przez kilka stuleci krążyły po całym świecie. Inne nazwy to: krzyż podwójny, bliźniaczy, zdwojony lub crux bifurcata, crux gemmina, crux bina. Rzadko spotykanym określeniem podwójnego krzyża jest krzyż jerozolimski". /M. Kołyszko "Wizerunek podwójnego krzyża w Polsce", Toruń 2015, s. 9/ Na ziemiach polskich podówczas nie było cholery, bo to dopiero rok 1831.
-
Bogusław Winid w swym artykule podaje: "Odrębny problem stanowi czas przepływu informacji. Turcja nie miała wówczas jeszcze połączeń telegraficznych ze stolicami innych państw europejskich. Najbliższe telegrafy znajdowały się w Wiedniu i Trieście. Dlatego też wszystkie wiadomości docierały poprzez kurierów kursujących na trasie Konstantynopol— Warna— Wiedeń bądź statkami do Triestu lub Marsylii. W obu przypadkach przepływ informacji trwał ponad 10 dni. Rosjanie również nie mieli bezpośrednich połączeń z wybrzeżami Morza Czarnego. Jednak ich prace nad budową linii telegraficznych dobiegały już końca i w zimie 1854/55 uzyskano połączenie Sewastopol-Petersburg. Sprzymierzeni dopiero w marcu 1855 r. ukończyli linię z Wiednia do Warny i Bukaresztu, na jesieni zaś tego roku ułożono podmorski kabel telegraficzny łączący Sewastopol z Warną. Londyn i Paryż dopiero więc w prawie rok po Rosjanach uzyskały możliwość szybkiego komunikowania się z dowództwem korpusu ekspedycyjnego". /tegoż, "Wojna krymska w prasie polskiej", "Kwartalnik Historii Prasy Polskiej", 25/2, 1986, s. 11; podkreślenie - moje/ Autor nie jest oczywiście historykiem wojskowości, czy zatem rzeczywiście i wojsko miało tego typu problemy komunikacyjne z "centrum" swej władzy politycznej? Gazety korzystały z informacji swych korespondentów, przedruków bądź z komunikatów rządowych. Z jaką częstotliwością wydawano te komunikaty? Rosja w zakresie wprowadzania telegraficznej sieci była chyba dość opóźniona, można przypomnieć, iż dopiero w 1855 r. powołano ciało administracyjne mające zająć się tą kwestią na poziomie rządowym, powstał wówczas: "Główny Zarząd Telegrafów, podporządkowany Ministerstwu spraw Wewnętrznych, który początkowo traktowano jako wydział wojskowy a od 1867 r. jako cywilny". /"Inżynierowie polscy w XIX i XX wieku", T. XII, red. Z. Mrugalski, Warszawa 2010, s. 7/ Niektórzy podają, że w jego przypadku było to na ogół czternaście dni. /za: R. Pęksa "Wojna - media i propaganda", "DOCTRINA", Studia Społeczno-Polityczne, nr 5, 2008/ Czemu niejako wtóruje Krzysztof Marchlewicz starając się przekonać (wedle mnie - całkiem udanie) czytelników swego artykułu, że opinie, iż był to mały lub nieznaczący konflikt są niezasłużone. /tegoż, "Wojna krymska na tle innych konfliktów zbrojnych połowy XIX wieku", "Przegląd Historyczno-Wojskowy" T. 13 (64), nr 3 (241), 2012; tekst dostępny w zasobach: bazhum.muzhp.pl/
-
Logiki w tym nie ma, a poziom absurdu przekracza me uznanie sensu dyskursu. Wskazałem, że takowy się narodził, a co z tą wiedzą zrobi autor pomysłu eksperymentu - jego sprawa.
-
Nie wyjechałem ale znalazłem. Którego warunku nie spełniłem?
-
Nie wyjechałem ale znalazłem. Którego warunku nie spełniłem?
-
Jak i sprawdzać podstawowe fakty tudzież starać się wskazać na czym się opiera swe stwierdzenia. Tymczasem euklides serwuje nam na ogół enigmatyczny zestaw: gdzieś czytałem, wielu ludzi coś tam twierdzi i powątpiewa, tylko potem euklides nie potrafi wskazać z nazwiska tych wielu. Zalecałbym powrót do lektury jego książek i sprawdzenie faktów, przy wnikliwszym czytaniu dowie się euklides, że nie badał tam Polinezyjczyków. Jakoś nie jestem przekonany by nasz rodak miałby być "mocno zaskoczony" faktem, że ludzie nie znający pisma potrafią coś zapamiętać. Czy to chodzi o formę wierszowaną czy nie. To ja zmartwię euklidesa, wcale nie wiemy na pewno czy był ślepy. Poza tym we wnioskowaniu euklidesa jest błędne założenie. Otóż można sobie wyobrazić sytuację, że Homer potrafił pisać, a z czasem zaczął ślepnąć. Na który z tych okresów przypadają jego dzieła - nie wiemy, mogły i na pierwszy i na drugi. Skąd wiemy, że Homer był ślepy? Jedyna poszlaka kryje się w Odysei, wedle niektórych opowieść o Demodokosie jest autorskim opisem postaci Homera. Pewności jednak nie mamy. I to tyle z faktów o jego ślepocie. To chyba tylko euklides zaryzykowałby tego typu hipotezę. Z tej specyfiki wynika, że przedstawiciele tej kultury bywają lepszymi wynalazcami czy konstruktorami bez umiejętności pisani czy czytania? Czy z tej specyfiki wynika też, że lepszym poetą jest ten co pisać i czytać nie potrafił? Czy to może już przypadłość i innych kultur? Poecie byłoby łatwiej? Tak samo jak to zrobiły i robią setki autorów. Tacy twórcy powieści historycznych istnieją, z tego co wiem nie dysponują wehikułami czasu ani dostępem do magicznych portali, ale w myśl logiki euklidesa - nie mogli napisać swych książek bo w opisywanych przezeń miejscach nie byli. W czasach Szekspira nie było Bedekerów czy Przewodników Pascala, atoli znalezienie informacji o różnych miastach europejskich wcale nie była tak utrudnione. Gdzieżby tam... jest to dla nas; a przynajmniej dla mnie; całkowita nowość. Problem w tym, że chyba euklides nie rozumie, że tekst wierszowany niekoniecznie jest wierszem. Pan Jourdain odkrył, że mówi prozą - to coś podobnego. A twórczość Szekspira zaliczamy do prozy. I Camus jest wyjątkiem - ile wyjątków potrzeba byśmy zrezygnowali z proponowanego eksperymentu? Bo mam jeszcze kilka nazwisk w zanadrzu... o whisky jakoś głucho.