Skocz do zawartości

secesjonista

Administrator
  • Zawartość

    26,675
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez secesjonista

  1. Kontrwywiad PRL

    Ale ja właśnie incydentalnie, tu akurat, nie chciałem być złośliwy, stosowanie tego typu metody było (i to z powodzeniem) powszechne w Stasi. Ciekawi mnie więc co takiego uzyskano?
  2. Nas - czyli wrednych prawicowców, zwłaszcza tych zatwardziałych, którzy uszczęśliwiani są PW przez kolegę Geronimo, czy jaki tam teraz kolejny nick obrał.
  3. O jakim Andegawenie kolega FSO pisze?
  4. Jan Tomasz Gross

    W swej wypowiedzi nie potrzebowałem zgody, czy też potwierdzenia kolegi FSO - ponieważ stwierdzam fakty, których kolega nie zna. Faktem jest też, że kolega tych publikacji nie zna... nieprawdaż? 1. Ale się upewnię, co Datner pisał o grupach operacyjnych zdaniem, naszego specjalisty FSO? Nakład wyczerpany. Resumee dostępne na stronie tej co wyżej Czyli jakiej stronie, bo kolega żadnej nie podał. Jak już kolega FSO wprawia się w stosowaniu obcojęzycznych sformułowań to może warto sprawdzić ich poprawność wcześniej, by się nie ośmieszać? Nie istnieje forma: Resumee, to tak na marginesie wiedzy kolegi. A teraz konkretniej, ponieważ prześwietny kolega FSO stwierdził jakoby czytał Grossa, innymi słowy zna zawartość jego publikacji, to kilka pytań: Gdzie Gross zawarł frazę o: 2. "uganianiu się za duchami" 3. "Odrzućmy-wzywali-naszą zmitologizowaną świadomość historyczną, musimy "przemyśleć na nowo..." Tak konkretnie z podanie wydania i stron. To czy Gross pomylił się o kilkanaście tysięcy czy dwadzieścia kilka, przy wielkości rzędu stu paru , przy braku dokumentów i zmowie milczenia - ma dość niewielkie znaczenie. To ma znaczenie dla osób zajmujących się tym pod względem merytorycznym. Nie ma znaczenia dla Grossa - ale widzę, że kolega w ogóle nie przeczytał mego posta. Żadna z nich nie ma wielkiej oprawy, żadna z nich nie jest dostępna w zwykłej księgarni, żadna z nich nie jest dostępna nawet w większości wydawnictw typu online. Z całym szacunkiem dla kolegi FSO, ale kolega plecie bzdury. Czy jakakolwiek publikacja tych wydawnictw jest w całości dostępna on-line? Czy jakakolwiek publikacja Grossa jest dostępna on-line? Ja rozumiem przemożoną chęć wypowiadania się na jakikolwiek temat z historii najnowszej, ale chyba jakieś rygory racjonalności obowiązują, również osoby na tym forum o kolorze Zielonym Urban pisał o swoich rodzinno - osobistych doświadczeniach. Ale to jego "Nie" to przeca szmatławiec... A nie pisał o tym jak udowadniał jako rzecznik sprawy nie do udowodnienia? Gross tak skonstatował, czy to kolegi ocena? Innymi słowy co do dyskusji ma wnosić informacja, że jest to esej? Z samego zdjęcia wobec faktu, kto komu go udostępnił i co na ten temat powiedział można wyciągnąć jeden wniosek - Gross świadomie przeinaczył kontekst zdjęcia. Kolego FSO - mam powody twierdzić, że kolega jednak Grossa nie czytał i kłamie na forum.
  5. Propaganda radziecka (i sowiecka)

    Paweł Trofimowicz Morozow.
  6. Różyczka

    To była prowokacja W ramach atmosfery tamtych lat. Pochodzenie to raczej miał z jednej strony ponoć tatarskie.
  7. Nie potoczyło... w takiej alternatywie król nie miałby się na kim oprzeć. Królowie byli ograniczeni w rozdawnictwie domeny królewskiej.
  8. Jakiego punktu, albowiem nic nie zrozumiałem?
  9. Różyczka

    To dość znany fakt, skąd zdziwienie?
  10. Jako się rzekło czas na odsłonę kolejnej kategorii w szeregach niemieckiej administracji kolonialnej. Całkiem słusznie nazywa się ich "politykami", jako że w swej praktyce działań preferowali instrumenty rodem z gabinetów Auswärtiges Amt. Prekursorem takiej strategii był major Theodor Leutwein - wcześniej wykładowca w szkole wojennej, który został wysłany do Niemieckiej Afryki Południowo-Zachodniej w miejcie, wspominanego wcześniej von François, który nie zdołał opanować niepokojów w swej koloni. /H. Degener "Wer' ist's?" / Charakterystyczne dla tej grupy urzędników było kopiowanie angielskiej metody divide et impera. Nie należy oczywiście wyciągać zbyt daleko idących wniosków, przemoc i działania militarne były stosowane, Leutwein nie wahał się skazać jednego z wodzów mniejszego plemienia na śmierć, którego próbę ucieczki uznano za zerwanie rokowań. Jednakże tego typu postępowanie miało stać wyjątkiem i ostatecznością. /Drechsler "Südwestafrika / Sytuacja jaką zastał nie była łatwa, on sam dysponował znacznie słabszymi pod względem liczebności siłami militarnymi wobec zbuntowanych, dwóch największych w tym rejonie plemion: Herero i Hotentotów (Nama). Wytyczne z metropolii nakazywały rozbrojenia, zwłaszcza najsilniejszych plemion. Leutwein poszedł całkiem inną drogą, nie tylko nie zabrał się za rozbrajanie najsilniejszego spośród hotentockich plemion - Witbooiów, ale awansował ich wodza Hendrika do funkcji swego "przyjaciela", z odpowiednią pensją. /H. Bley "Kolonialherrschaft und Sozialstruktur in Deutsch-Südwestafrika 1894-1914"/ Wobec ich odwiecznych wrogów plemienia Hererów, a ściślej ich wodza Samuela Maharero zastosowano również politykę opłacania, a gubernator pomógł wodzowi w utrzymaniu władzy wobec licznych, czyhających konkurentów. Pomagał mu też pacyfikować nazbyt niezależnych poddanych. W zamian wódz musiał zaakceptować stopniowe spychanie członków swego plemienia z ich dawnych ziem i ograniczanie stad ich bydła. /G. Sudholt "Die deutsche Eingeborenenpolitik in Südwestafrika"/ Aby uniemożliwić kontynuowanie waśni pomiędzy wrogimi plemionami, Leutwein rozdzielił ich pasem białych osadników. Nie zaniedbywał też pewnych aspektów o znaczeniu militarnym, prawo do posiadania broni miały tylko te plemiona, które były bezwzględnie posłuszne, dla pełniejszej kontroli każde plemię miało być w zasięgu odpowiednio rozmieszczonych garnizonów. Co swoiste Leutwein za swój stosunek do Afrykanów zbierał bardzo niepochlebne opinie pośród niemieckich kolonistów. Tym bardziej, że wprost mówił o swych sympatiach do niektórych wodzów, co często wywoływało oskarżenia o sprzyjanie interesom czarnym. Ciekawostką z zakresu poloników niech będzie informacja, że gubernator występując w Poznaniu w lutym 1898 r.cytował listy wodza Witbooiów. Również jego urzędnicze poczynania często nie przysparzały mu popularności, starał się ograniczyć lichwę i zabierania ziemi za długi, nie zezwalał na wcześniejsze praktyki niekontrolowanej sprzedaży ziemi spółkom i kolonistom przez poszczególnych wodzów. /O. Weber "Geschichte des Schutzgebietes Deutsch-Südwest-Afrika"/ Oczywiście opinie te były całkowicie nieuzasadnione. Leutwein starał się by rozwój osadnictwa miał charakter ewolucyjny, tak by powolne zmiany warunków życia Afrykanów nie spowodowały; tak jak wcześniej; buntów. Jego strategia tak mocno była odmienna od jego poprzedników, że u Herero, czy Nama cieszył się niezwykła polarnością i zaufaniem. Dodajmy znacząco na wyrost, w dalszej perspektywie czasu Leutwein dla wszystkich plemion przewidywał otworzenie rezerwatów, na ziemiach bez znaczenia gospodarczego, z dala od szlaków komunikacyjnych. Z racji sympatii osobistych, czy stosowania wybiegów dyplomatycznych, nie należy wnosić by w praktyce postępowania z opornymi Afrykanami miałby się wyrzec przemocy. Jak sam stwierdził: "Pokojowi tubylcy muszą być przede wszystkim traktowani humanitarnie. Politykę taką jednak rozciągać na powstańców oznacza lekceważenie humanitaryzmu względem własnych rodaków" /G. Sudholt "Die deutsche...", Hildesheim 1975, s 113/ Stąd też kiedy wypowiadał się w 1904 r. przed Kolonialabteilung w sprawie chłosty, był stanowczo przeciwny jej złagodzeniu. Wymierzenie kary było słuszne, jego zdaniem, gdyż taka karę stosuje się wobec tych, którzy nie wykazują odpowiedniej postawy. Występował o zalegalizowanie chłosty, by nie doszło do sytuacji w której Afrykanin mógłby wystąpić przeciw białemu o naruszenie prawa. Wyrazem jego przekonań było wprowadzenie w 1905 r. zakazu mieszanych małżeństw. Anglojęzyczna prasa, w swej masie szczególnie krytyczna wobec praktyk w koloniach niemieckich, w momencie odwołania Leutweina wystawiła mu bardzo dobre świadectwo. "Times" odnotował: "Wydaje się nie podlegać dyskusji, że niewielu niemieckich urzędników rozumiało lepiej tubylców jak były gubernator" /"The Times" 14 I 1905, F.F. Müller "Deutschland-Zanzibar-Ostafrika"/ Stosunek do kolonizacji można podsumować jego słowami, kiedy objaśniał że interwencja Reichstagu w obronie Afrykanów jest zbędna: "polityka kolonialna jest w ogóle sprawą niehumanitarną" /G. Sudholt "Die deutsche...", Hildesheim 1975, s 113/ Kolejny, nowy garnitur urzędników pojawia się po roku 1906 i jest on pewnym rozwinięciem typu "polityka". Reprezentantem tego typu podejścia do Afrykanów jest dr. Wilhelm Solf.
  11. Izrael, Palestyna, Arabowie...

    Pytanie do kolegi pan k - co tam w wolnej Palestynie powiadają o działalności prześwietnego muftiego Hadżiego Amina Muhammeda al- Husajniego, i za co otrzymywał 75 tys. Reichsmarek?
  12. Jak powinna wyglądać lekcja historii wg Ciebie?

    Czyli, że skutki II wojny światowej dla kształtu politycznego Europy są w zasadzie mniej istotne od samego przebiegu działań na frontach? Notatki nie są złem same w sobie, tylko, że powinny być poddawane sprawdzeniu krytycznemu, a nie tylko; jak to zazwyczaj bywa; sprawdza się czy notatka widnieje w zeszycie. Uczniowie nie potrafią zwięźle formułować myśli, ująć tylko najistotniejsze aspekty, stąd notatki na ogół mają wygląd obszernych elaboratów na podstawie Wikipedii i podręcznika. W sumie to rzeczywiście nie ma powodów by notatki robić akurat w czasie lekcji.
  13. Jan Tomasz Gross

    Problem z publikacjami Grossa bierze się stąd, że jego polemiści skupiają się na weryfikacji faktów i okoliczności, które przytacza. Tymczasem dla Grossa ta kwestia ma drugorzędne znaczenie. Jak sam określił kierował się "radykalną zmianą w podejściu do źródeł", zastąpił powszechnie przyjętą zasadę krytyki źródeł, założeniem, że "nasza postawa wyjściowa do każdego przekazu pochodzącego od niedoszłych ofiar Hlokaustu powinna zmienić się z wątpiącej w afirmującą". Stąd wszelkie zastrzeżenia co do różnych faktów, które prezentuje, Gross odbiera nie jako próbę dojścia do prawdy, ale jako negację znaczenia tych wypadków i próbę ucieczki od odpowiedzialności. W przypadku niektórych oponentów rzeczywiście taki mechanizm ma miejsce. Czy Gross osiągnął cele, które; jak mniemam; sobie postawił? Bez wątpienia wypadki w Jedwabnem zaistniały w zbiorowej świadomości, czego przecież nie mogła sprawić znacznie wcześniejsza publikacja Szymona Datnera w "Biuletynie ŻIH" ("Eksterminacja Żydów w Okręgu Białostockim", "Biuletyn ŻIH" 1966, nr 60, Idem "Niemiecki okupacyjny aparat bezpieczeństwa w Okręgu Białostockim (1941-1944) w świetle materiałów niemieckich (opracowania Waldemara Macholla)", "Biuletyn GKBZH" 1965, t. 15). O tej konkretnej zbrodni, jak i szerzej o postawach społecznych względem Żydów w tamtych latach, zaczęto mówić głośno... inna rzecz, że częstokroć nie były to głosy z większym sensem. Czy Grossowi udało zmienić się sposób postrzegania przez społeczeństwo polskie faktów co do sprawstwa wydarzeń w Jedwabnem? Na pewno - nie, wystarczy spojrzeć na wyniki badania TNS OBOP "Polacy o zbrodni w Jedwabnem" z listopada 2002 roku, czy raport ze stycznia 2004 r. "Mówimy o zapomnianym". Czy publikacja Grossa miała wpływ na pewną autorefleksję większości Polaków względem tego typu wydarzeń i zrozumienie, że ofiary mogą być też sprawcami? Bez wątpienia nie. Co symptomatyczne do utwierdzania się fałszywych wyobrażeń przyczynili się sami, najbardziej żarliwi obrońcy Grossa, którzy wszystkim nam przypisują winę. Przyczyniły się do tego również nadmierne generalizacje samego autora, który nie stopniuje winy i zakresu uczestnictwa. Dla niego osoba przyglądająca się zajściu jest równie winna jak osoba podpalająca Żyda. Gross oczekiwał powszechnej ekspiacji, czego się z oczywistych powodów nie doczekał. Autor bowiem nie przyjmuje do wiadomości, że przeprosiny nie muszą być wyrazem poczucia winy, a mogą być wywołane poczuciem wstydu. Grossowi to nie wystarcza. Co zaś do pytania zawartego w temacie, to o swym zdaniu już pisałem. Ciekawi mnie jednak jak patrzy na to sam Gross... jak można przyjąć odznaczenie z rąk głowy państwa reprezentującej naród, o którym uhonorowany wypowiada się ni mniej ni więcej: "Polacy są ludźmi nikczemnymi" I jako epitafium dla oponentów Grossa, niech sobie zadadzą pytanie, w kontekście Jedwabnego jakie Ci obrońcy mają skojarzenia? Prawie jestem pewien, że - T. Gross. A komu skojarzy się ta miejscowość z Antoniną Wyrzykowską?
  14. Ulubiony historyk

    Tak dla poprawności formalnej, Piotrek "Moho" Gontarczyk nie odszedł z IPN, a nawet awansował... no chyba, że nie wiem kogo widuję niemal codziennie w BEP-ie. A warsztat ma faktycznie słaby, jako że książki pisze pod narzuconą z góry tezę.
  15. Kolejna legenda. Czołg średni T-34

    i Nie jestem specjalistą, czy kolega FSO mógłby mi objaśnić jak w zamieszaniu bitewnym można mylić dwa modele czołgów, skoro jeden z nich nie wszedł do produkcji? Jakie źródła mówią o tym, że powodem zaniechania tego projektu było nadmierne podobieństwo zewnętrzne?
  16. Kobieta w XVII wieku

    No, w przypadku trzymiesięcznych kursów w Hotel Dieu nazwa szkoła położnictwa, jest trochę na wyrost.
  17. Gdyby Staufenberg zabił Hitlera

    Koledze pan k w tej tyradzie umknął drobny szczegół, na jakiej to podstawie stwierdza, że Stauffenberg był fanatycznym nazistą?
  18. Niepelnosprawność

    Można zajrzeć do: Ewa Grodecka "Niewidomi dawniej i dziś" Helen Adams Keller "Historia mego życia" Bożena Fabiani "Niziołki, łokietki, karlikowie. Z dziejów karłów nadwornych w Europe" Michael Foucault "Szaleństwo i społeczeństwo", w: Tegoż, "Filozofia, historia, polityka" Leslie Fiedler "Freaks: Myths and Images of the Secret Self" Hugh Gallagher "Fdr's Splendid Deception : The Moving Story of Roosevelt's Massive Disability-And the Intense Efforts to Conceal It from the Public" Sarah Hopkins Bradford "Harriet Tubman, the Moses of her people" Hugh Gallagher Gregory "Splendid Deception FDR. Memorial Edition" Harlan Lane "When The Mind Hears: A History of the Deaf" W sumie nie ma jakiejś przekrojowej publikacji mówiącej o słynnych i znaczących niepełnosprawnych w historii.
  19. Działalność Konspiracyjnego Wojska Polskiego

    Na marginesie - pierwszy błąd atrixie... tego nie pisał ciekawy. Drugi błąd: "skazany nie brał udziału w wojnie z Niemcami i nie posiada orderów i odznaczeń" i "skazany nie brał udziału w wojnie z Niemcami i nie posiada orderów i odznaczeń" Nie pochodzą z żadnej publikacji, wyraźnie napisałem, że jest to uzasadnienie sentencji wyroku. /do wglądu: AIPN w łodzi 6/43 Stanisław Sojczyński i inni, t. III, Wyrok, 17 XII 1946 r., k 661/ Jak kolega atrix na podstawie informacji, że ktoś nie posiada orderów i odznaczeń potrafi wywnioskować, że ta osoba dostała Krzyż Virtuti Militari - to gratuluję, jak takiej umiejętności nei posiadam.
  20. Podział terytorialny 1944 - 1975

    Ale jakie lata kolegę interesują, czym innym są organy i ich funkcjonowanie na podstawie Statutu Tymczasowego Rad Narodowych z 1 stycznia 1944 r., a potem ustawy KRN z 11 września 1944 r. "o organizacji i zakresie działania Rad Narodowych", a czym innym po ogłoszeniu ustawy "O terenowych organach jednolitej władzy państwowej" z 20 marca 1950 r. W ustawie z 1944 r. rady w art. 1 określono jako "tymczasowe organy ustawodawcze i samorządowe". Członków rad delegowały organizacje polityczne, a część pochodziła z procesu kooptacji, ten tryb wyłaniania utrzymał się do 1954 r. Na mocy nowelizacji z 3 stycznia 1946 r. nadzór nad radami sprawowało prezydium KRN. Dekret PKWN z 21 sierpnia 1944 r. "O trybie powoływania władz administracji ogólnej I i II instancji" mówił o roli wojewodów i starostów jako przedstawicieli rządu w województwie i powiecie. Wojewoda pochodził początkowo z nominacji PKWN, na wybór z czasem uzyskały wpływ rady narodowe. Starostę mianował Minister Administracji Publicznej lub Minister Ziem Odzyskanych. Kolejny dekret z 23 listopada 1944 r. "O organizacji i zakresie działania samorządu terytorialnego", ustanawiał połączenie rad narodowych z instytucją samorządu terytorialnego, i stanowił, że: "samorząd terytorialny reprezentowany przez terenową radę narodową stanowi korporacje prawa publicznego i posiada osobowość prawną". Organem wykonawczym wojewódzkiej rady narodowej był wydział wojewódzki, którego przewodniczącym z urzędu zostawał wojewoda bądź jego zastępca. Odpowiednio organem wykonawczym powiatowej rady narodowej był wydział powiatowy ze starostą jako przewodniczącym, organem wykonawczym miejskiej rady narodowej zarząd miejski na czele z burmistrzem bądź prezydentem, a organem wykonawczym gminnej rady narodowej - zarząd gminy pod przewodnictwem wójta. Członków wydziałów i zarządów wybierały rady odpowiedniego stopnia. Jedynie wojewoda i starosta pochodzili z nominacji organów państwowych. Na mocy ustawy z marca 1950 r. znacząco zmieniono system administracji. Nastąpiło scalenie władzy uchwałodawczej i wykonawczej. Ustawa znosiła samorząd terytorialny, a jego majątek "z mocy prawa stal się majątkiem Państwa", jak głosił artykuł 32. Rozwiązano organy wykonawcze samorządu terytorialnego, którego kompetencje miały przejąć rady narodowe. Rady narodowe w gminach (do 1954), miastach, dzielnicach większych miast, powiatach i województwach stawały się jedynymi organami władzy państwowej pochodzącymi z wyborów powszechnych, rady stały się organem nadrzędnym wobec prezydium, które to stało się jej organem wykonawczo-zarządzającym. Przewodniczący prezydium pełnił funkcję jednoosobowego organu administracji. Wydziały prezydium rady narodowej zarządzały sprawami należącymi do właściwości rad narodowych. Organami pomocniczymi były komisje: stałe i niestale. Nastąpiło podwójne podporządkowanie rad i jej organów. Zwierzchni nadzór w myśl art. 25 sprawowała Rada Państwa, zaś na mocy art. 5 rady były podporządkowane wytycznym i instrukcjom Rady Państwa, Rady Ministrów oraz właściwych ministerstw. Według ordynacji wyborczej prawo do zgłaszania kandydatów posiadały: - organizacje polityczne - Związek Młodzieży Polskiej - Związek Samopomocy Chłopskiej - organizacje zawodowe - organizacje spółdzielcze - inne masowe organizacje ludu pracującego Pierwsze wybory do rad odbyły się dopiero w 1954 r., w tymże roku w utworzonych gromadach powołana gromadzkie rady narodowe i przewidziano możliwość tworzenia osiedlowych rad narodowych na mocy regulacji z 25 września. Ten schemat bez zmian działał do 25 stycznia 1958 r. kiedy to dotychczasową ustawę zastąpiono ustawą "o radach narodowych", która nie wprowadzając istotnych zmian strukturalnych poszerzyła zakres samodzielności i uprawnień rad. Rady w powiecie i ich organy wykonawczo-zarządzające stały podstawowymi szczeblami w strukturze rad narodowych, stworzono zasadę domniemania kompetencji. Zmiany umocniły pozycję prezydium rad narodowych, za terenowe organy administracji terenowej przyjęto wydziały z ich kierownikami. Prezydia były ciałami kolegialnymi pochodzącym z wyborów. Nastąpiło też wzmocnienie nadzoru nad radami i prezydiami zarówno ze strony organów wyższych rad, RM, RP, zaś ze strony ministrów nad wydziałami. Przywrócono (zlikwidowaną w 1954) funkcję sołtysa pochodzącego z wyborów mieszkańców. Ustawą z 28 czerwca 1963 r. wzmocniono pozycję rad narodowych, działających na sesjach, które uzyskały nadrzędność nad prezydium. Zwiększyła się też rola komisji rad, którym przyznano prawo wydawania wiążących decyzji dla wydziałów. W tymże roku radnym zapewniono ochronę prawną w zakresie sprawowania mandatu. Kolejną reformę mamy za sprawą ustawy z 1972 r., która wprowadziła gminy, na szczeblu których rozdzielono funkcje stanowiące od wykonawczych. Kolegialne prezydia zostały zastąpione przez naczelnika gminy, którego aparatem stał się urząd gminy. Naczelników na czas nieokreślony mianował przewodniczący prezydiów wojewódzkich rad narodowych (potem wojewodowie). Prezydium gminnej rady stawało się organem kierującym pracami rady i jej komisji. Przebudowę struktur kontynuowano, 22 listopada 1973 r. podjęto ustawę "o zmianie ustawy o radach narodowych". W jej wyniku rady narodowe wszystkich szczebli stały się "terenowymi organami władzy państwowej i podstawowymi organizacjami samorządu społecznego ludu pracującego miast i wsi". Prezydia rad narodowych wyższego stopnia stawały się wewnętrznymi organami rad do organizowania pracy rady, jej komisji, radnych - jako organu przedstawicielskiego. Na mocy dyrektywy PZPR na stanowiska przewodniczących rad i prezydiów rad mieli być wybierani I sekretarze odpowiednich komitetów partyjnych, praktyka w zasadzie utrzymała się do 1980 r. Ustawa wymieniała jednoosobowe terenowe organy administracji państwowej: - wojewoda - prezydent miasta - naczelnika miasta - naczelnika powiatu (do 1975) - naczelnika dzielnicy - naczelnika gminy Powyższe organy pochodziły z nominacji Prezesa Rady Ministrów (wojewodowie, prezydenci miast, naczelnicy powiatów i miast) lub wojewody po uzyskaniu opinii właściwej rady narodowej. Organy administracji terenowej podporządkowane były "poziomo" właściwym radom, które nadawały im kierunek działań, "pionowo" zaś utworzonemu w 1975r. urzędowi ministra administracji, gospodarki terenowej i środowiska. W 1975 r. wprowadzono dwustopniowy podział administracyjny, ale to już nie leży w zakresie zainteresowań kolegi. Szerzej: M. Jaroszyński, M. Zimmermann, W. Brzeziński "Polskie prawo administracyjne" M. Kallas, A. Lityński "Historia ustroju i prawa Polski Ludowej" I. Lewandowska-Malec "Ustawodawstwo o radach narodowych w Polsce Ludowej (1944-1990)", w: "Parlamentaryzm i prawodawstwo przez wieki" red. J. Malca i W. Uruszczaka W. Mróz "Terenowe aparaty władzy i administracji w świetle ustawodawstwa, doktryny i praktyki" R. Tomkiewicz "Między teorią a praktyką. Samorząd Terytorialny w PRL", "Masovia" 2002, nr 5 P. Jurek "Samorząd terytorialny w PRL", CPH 1995, t. XLVII, z. 1-2 I. Lewandowska-Malec "Rewolucyjna ustawa z 20 marca 1950 roku o terenowych organach jednolitej władzy państwowej", w: "Ustrój i prawo w przeszłości dalszej i bliższej" re. J. Malca i W. Uruszczaka W. Skrzydło "Ustrój polityczny Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej" Czy to są wystarczające informacje, czy kolega potrzebuje czegoś bardziej konkretnego?
  21. Historia Polonii

    Można jeszcze dodać z tego rejonu: K. Skwarko "Osiedlenie młodzieży polskiej w Nowej Zelandii w 1944 r." "Polacy w Nowej Zelandii wspomnienia deportacji do ZSRR" Międzyorganizacyjny Komitet Obchodu Czterdziestej Rocznicy Deportacji do ZSRR "Polska szkoła na tułaczych szlakach" Fundacja Archiwum Fotograficzne Tułaczy "Wiązanka myśli i wspomnień" Koło Polek w Wellington J. Roy-Wojciechowski, A. Parker "A Strange Outcome" M. van der Linden "An Unforgettable Journey" A. Gill "Orphans of the Empire, The Shocking Story of Child Migration to Australia" T.M. Krystman-Ostrowska "Socio-Political Characteristic of Polish Post World War II Immigrants and their Asiimilation to NZ" Ł. Królikowski "Stolen Childhood: A saga of Polish War Children" K. Skwarko "The Invited" S. Steven "The Poles" "Dwie ojczyzny. Polskie dzieci w Nowej Zelandii. Tułacze wspomnienia" red. Stanisław Manterys
  22. Rok 1945 wyzwolenie czy zniewolenie?

    W sumie to Rosjanie też tak uważają, ale to nie jest odpowiedź na moje pytanie.
  23. Niestety ja mam inne podejście, skoro jakaś idea jest kretyńska - to właśnie należy ją potępiać w czambuł. Kolega FSO sugeruje, że na przykład nie należy krytykować kretyńskich posunięć polityków? Ciekawe podejście... W kwestiach pozostałych: to że jakaś idea jest kretyńska nie oznacza, że należy ją potępiać w czambuł zakazywać i mówić o ludziach którzy w nią wierzą jak najgorzej A ktoś mówi jak najgorzej o koledze Narya, z racji tego że jest zwolennikiem komunizmu? Jak najgorzej mówimy zaś o tych którzy tę ideę realizowali za pomocą gułagów, psychuszek i tym podobnych instrumentów społecznych.
  24. Okupacja niemiecka kontra sowiecka

    Czyli kolega FSO, prócz pomnika Lenina w Poroninie, sugeruje, że może warto wystawić pomnik radzieckim funkcjonariuszom NKWD z napisem "Za pomszczenie ofiar Berezy i Brześcia z podziękowaniami Naród Polski"? Różnica między jedną a drugą okupacją jest taka, że to co czynił Stalin było precyzyjnym uderzeniem w kilka grup, które nie stanowiły zagrożenia dla narodu jako całości Oczywiście, że ludzie polegli z rąk funkcjonariuszy NKWD realizujących precyzyjny cios Stalina nie stanowili zagrożenia dla naszego kraju. To Stalin był tym zagrożeniem, gdzieś tu się logika gramatyczna posypała koledze. PS Na marginesie: w szkole za okupacji niemieckiej uczono liczyć do 500, zaprawdę nie wiem skąd kolega FSO czerpie swą wiedzę o faktach z przeszłości.
  25. Kobieta w XVII wieku

    Pierwszy salon to chyba ten Madame de Rambouillet? A w Polsce w dobie Oświecenia mamy pierwszą praktykującą lekarkę Reginę Salomeę Pilsztynową (primo voto Halpirową), oraz naszą najdawniejszą znaną poetkę Annę Zbąską (barok). No i wtedy kobiety zaczęły występować jako aktorki na francuskiej scenie... aż strach pomyśleć co by było gdyby to nie nastąpiło? "Piękność dnia" bez Catherine Deneuve?
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.