-
Zawartość
26,675 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez secesjonista
-
Wyjazdy zagraniczne w czasach PRL
secesjonista odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Jako, że w wątku gdzie porównywano PRL i Sanację przewijało się zagadnienie ucieczek: https://forum.historia.org.pl/topic/5911-sanacyjna-polska-a-prl/page__view__findpost__p__200360 zatem spróbuję dodać garść informacji dla zainteresowanych. W zasobach AIPN w Warszawie znajduje referat mjr. Zenona Polaka, funkcjonariusza Wydziału VI Departamentu II MSW, wygłoszony w marcu, a spisany w maju 1968 r. tyczący się osób zbiegłych i odmawiających powrotu do kraju. Również on był autorem opracowania z zakresu tej tematyki z 1962 r. /AIPN, 0397/155, t 1, Zadania Służby Bezpieczeństwa na odcinku osób zbiegłych z Polski, maj 1958 r.; AIPN, 0397/155, t. 2, Informacja dotycząca osób zbiegłych za granicę i osób, które odmówiły powrotu do kraju z czasowego pobytu w krajach kapitalistycznych 20 III 1962/ Z zestawienia z 1962 r. wynika, że zanotowano: 1960 rok - na 170 tys. wyjazdów zanotowano 2904 uciekinierów, z czego 90 zbiegło drogami nielegalnymi 1961 rok - na 211 tys. wyjazdów odnotowano 1981 ucieczek, spośród których 61 zbiegło drogami nielegalnymi. W podsumowaniu dostępnych danych Z. Polak podał, że suma wszystkich odnotowanych ucieczek do 1962 r. nie przekroczyła 21 tys. osób. Najczęściej uciekinierzy pochodzili z województw: katowickiego (w 1957 - 25%), gdańskiego, wrocławskiego, poznańskiego i warszawskiego. Liczby te zbliżone są do danych zawartych w dokumencie "Streszczenie zestawień statystycznych zarejestrowanych w Biurze "C" osób, które zbiegły lub odmówiły powrotu do kraju w latach 1944-1968", według tejże statystyki aparatu bezpieczeństwa w okresie tym zbiegło 32416 osób. Dla poszczególnych lat przedstawiało się to następująco: 1944-1948 - 1884 osób 1949-1953 - 1649 osób 1954-1958 - 11457 osób * 1959-1963 - 8889 osób 1964-1968 - 8453 osób /dokument cytowany w: M. Bortlik-Dźwierzyńska, M. Niedurny "Uciekinierzy z PRL" Katowice-Warszawa 2009, s. 303; dla 84 osób nie podano przedziału czasowego/ W referacie wygłoszonym w Centrum Wyszkolenia MSW w Legionowie w marcu 1958 r. można wyczytać: "W 1957 r. w porównaniu do lat poprzednich wzrosła ilość osób przedostających się w różnoraki sposób do państw zachodnioeuropejskich. Do 1956 r. najczęściej spotykanym sposobem ucieczki z kraju było nielegalne przekroczenie granicy "na zielono", bowiem innych możliwości poza ewentualną ucieczką lądem lub morzem, praktycznie rzec biorąc, nie było". "Ustalenie liczby zbiegów przez "zieloną granicę" jest bardzo trudnym zadaniem, bowiem sprawozdawczość WOP dotycząca przestępczości granicznej nie określa nam rzeczywistej liczby osób zbiegłych w ten sposób, lecz podaje tylko liczbę ujawnionych przerwań granicy. (...) Pewien obraz nasilenia nielegalnych ucieczek za granicę "na zielono" daje nam zestawienie ilości ujętych przez WOP przestępców granicznych. Sytuacja na tym odcinku przedstawia się następująco, przyjmując, że w I kwartale 1956 r. uciekło 100" Kwartał I 1956 - 100 Kwartał II 1956 - 200 Kwartał III 1956 - 350 Kwartał IV 1956 - b.d. Kwartał I 1957 - 250 Kwartał II 1957 - 410 Kwartał III 1957 - 600 Kwartał IV 1957 - 300 Podano też dla roku 1957 zestawienia co do wieku przekraczających nielegalnie granicę i co do miejsca zamieszkania. Kwartał I: do 17 lat - 28,1% 17-25 lat - 42,3% powyżej 25 lat - 29,6% Kwartał II: do 17 lat - 18,6% 17-25 lat - 52,2% powyżej 25 lat - 29,2% Kwartał III: do 17 lat - 11% 17-25 lat - 57,6% powyżej 25 lat - 31,4% Co do miejsca zamieszkania (przyjmując ogólną liczbę zatrzymanych za 100): Kwartał I: strefa i pas - 17,1 z głębi kraju - 83,9 Kwartał II: strefa i pas - 22,9 z głębi kraju - 77,1 Kwartał III: strefa i pas - 17,8 z głębi kraju - 82,2 Major wyraził również swą opinię o danych prezentowanych przez Biuro Paszportów Zagranicznych: "Spośród tych, którzy wyjeżdżali prywatnie, by odwiedzić swoje rodziny, wg danych BPZ pozostało za granicą około 1000 osób. Według naszych danych tylko z województwa wrocławskiego nie wróciło około 7000 osób, a z olsztyńskiego 300 osób. Z dwóch województw nie wróciło zatem około 1000 osób. Z tego wynika, że liczba podana przez BPZ jest zaniżona". Szerzej o ucieczkach: H. Kula "Granica morska PRL 1945-1950" W.J. Modrakowski "Ucieczki z PRL. Kto, jak i dlaczego? Aspekty prawno-kryminologiczne" L. Pawlikowicz "Tajny front zimnej wojny. Uciekinierzy z polskich służb specjalnych 1956-1964" D. Kaźmierski "Ucieczka", "Nowe Państwo" 2004, nr 5 M. Górska "Wielka ucieczka", "30 dni" 2000, nr 7/8 A. Lutogniewski "Ucieczka", "Karta" 2005, nr 46 M. Bortlik-Dźwierzyńska, M. Niedurny "Uciekinierzy z PRL" *- gdybym był złośliwy to powiedziałbym, że ten skokowy wzrost uciekinierów w latach 1954-58 r. niezbyt się koreluje z wypowiedzią kolegi Samuela: "To, że Bierut sprzeciwiał się liberalizacji polityki wewnętrznej, to jest najbardziej bzdurny mit ze wszystkich, które utworzyły się wokół jego osoby. Od 1954 roku "patronował" akcji odprężenia politycznego". Ale złośliwy nie jestem. -
Łagodzenie przez ONZ konfliktów współczesnego świata.
secesjonista odpowiedział histeryczka → temat → Archiwum
Może warto zacząć od przejrzenia choćby samych misji pokojowych? List of Peacekeeping operations 1948-2011 -
Neokonserwatyści - jak nie skonsumować sukcesu
secesjonista odpowiedział secesjonista → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Trzeba pamiętać, że nazwa "neokonserwatyści" to sztuczny twór, który ludzie z kręgu "Commentary" i "Public Interest" przyjęli raczej niechętnie. Midge Degter napisał około 1991 r., że jeśli w końcu zaakceptowała to określenie to tylko dlatego by uniknąć jałowych sporów o to kto jest prawdziwym liberałem. Nie wolno zapominać, że u podstaw rozdźwięku w łonie amerykańskiej lewicy w połowie lat czterdziestych nie leżała jedynie sprawa postawy względem ZSRR, czy roli i oceny USA. Spór ideowy toczył się również, które ze skrzydeł jest prawdziwym spadkobiercą New Dealu. Co do tego "welfare state" - mieć należy na uwadze jak to wyglądało w oczach neokonserwatystów. D.P. Moynihan w 1976 r. lapidarnie to ujął w stwierdzeniu, że u neokonserwatysty "troskę o gorzej uposażonych obywateli tego kraju miarkuje świadomość, że przynajmniej na razie kapitalizm zdaje się skuteczniej tworzyć bogactwo niż socjalizm". Warto zauważyć jakie w praktyce było to podejście neokonserwatystów do zagadnień społecznych. Tenże pan wypłynął na szersze wody świata polityki w 1965 r. za sprawą swego raportu "The Negro Family: The Case for National Action" (zresztą tematyka nie była mu obca, wraz z Nathanem Glazerem napisał w 1963 r. książkę o społeczności murzyńskiej "Beyond the Melting Pot"), czerpiąc z wiedzy i doświadczeń zbieranych na stanowisku asystenta sekretarza Departamentu Pracy i szefa Biura Planowania Polityki i Badań. Raport został w 1965 r. zatwierdzony przez sekretarza Departamentu Pracy Willarda Witza i przekazany do Białego Domu. Jak ujął to sam autor: "Uznałem, że muszę napisać referat o rodzinie murzyńskiej, aby wyjaśnić optymistom, że problem jest trudniejszy, niż im się wydaje, jak również wyjaśnić niektóre kwestie związane z bezrobociem i mieszkalnictwem w sposób wystarczająco nowy i szokujący, aby powiedzieli >>Tak dalej być nie może. Musimy coś w tej sprawie zrobić<<". Konkluzje jakie sformułował na podstawie zebranych danych nie dla wszystkich uszu zabrzmiały jednako. Stwierdził, że odstawanie od większości Amerykanów społeczności murzyńskiego to w dużej mierze efekt rozkładu rodziny murzyńskiej, której struktura bliska jest załamania i grozi społecznym wybuchem. Wskazał na błędne koło uzależnienia od opieki społecznej. Dziś brzmi to trywialnie, ale wówczas tak nie było. Raport spotkał się z ostrą krytyką kiedy w sierpniu 1965 r. przekazano go prasie. Zaatakował go przywódca ruchu praw obywatelskich Whitney Young Jr., a na łamach "Nation" psycholog z Harvardu William Ryan. Odpowiedź Moynihana nadeszła dopiero w lutym 1976 r. kiedy nie był związany z administracją, po objęciu fotela dyrektorskiego Joint Center for Urban Studies przy MIT i Harvardzie, napisał, że w dogodnych latach na przeprowadzenie śmiałych reform społecznych zabrakło szerokiego konsensusu, a "ruch praw obywatelskich nie miał programu wyjścia poza tradycyjne i stosunkowo łatwe zagadnienia segregacji i dyskryminacji". Po atakach administracja Johnsona odłożyła ad acta raport. Podobnie stało się z jego planem reformy rozdmuchanych programów pomocy społecznej za kadencji Nixona, kiedy to forsował Family Assistance Plan w miejsce dawnego Aid to Families with Dependent Children, tym razem poległ w głosowaniu w Senacie. W 1970 r. przesłał swe memorandum o sytuacji społeczności murzyńskiej, w zasadzie nie było tam nic szczególnego, postulował stworzenie bardziej spójnej strategii czy wspieranie umiarkowanej murzyńskiej klasy robotniczej. To co ciekawe i co wzbudziło szereg kontrowersji to jego sugestia by administracja pracowała nad obniżeniem temperatury stosunków rasowych, jak stwierdził może przyszedł już czas w którym kwestii rasowej dobrze by zrobił okres "życzliwego zaniedbania" (benign neglect)... /szerzej o osobie: D. Schoen "Pat", o raporcie: D.P. Moynihan "Maximum Feasible Misunderstanding", tenże "A Dangerous Place", L. Reiwater, W.L. Yancey "The Moynihan Report and the Politics of Controversy", D.P. Moynihan "The Negro Family: The Case of National Action" Department of Labor, Office of Policy Planning and Research, III 1965, krytyka: W. Young Jr. "The Real' Moynihan Report", W. Rayan "Savage Discovery: The Moynihan Report", "Nation" 22 XI 1965, T. Meehan "Moynihan of the Moynihan Report", "NYT Magazine" 31 VII 1966, riposta autora: D.P. Moynihan "The President and The Negro: The Moment Lost", "Commentary" II 1967, o planie reform podatkowych i systemu zasiłków: D.P. Moynihan "The Politics of Guaranteed Annual Income", N. Glazer "The limits of Social Policy", E.D. Berkowitz "America's Welfare State", o memorandum: ""Text of the Moynihan Memorandum on the Status of Negros", "NYT" 1 III 1970/ -
Wehrmacht na terenie Generalnej Guberni 1940-1945
secesjonista odpowiedział secesjonista → temat → Okupanci
Pomimo porażki, Himmler wybronił na konferencji swe prerogatywy, jak wynika z jego notatki zdołał przekonać Hitlera, że fiasko prowadzonych działań związane było ze skierowaniem znacznych sił na front. /Notatka Reichsführera SS z konferencji z Hitlerem z 19 VI 1943 r., MiD WIH, mfm., z. 175, r. 110/ W celu usprawnienia działań rozkazem z 21 czerwca 1943 r. przekształcono organ pełnomocnika Reichsführera SS w wyższy sztab dowodzenia na czele z Dowódcą Formacji Przeciwpartyzanckich (Der Chef der Bandenkampfverbände), którego kompetencje znacznie poszerzono. Stanowisko powierzono gen. von dem Bach-Zalewskiemu. Jego pierwszą akcją była operacja "Wehrwolf" na Zamojszczyźnie (27 czerwca 1943 r - 11 lipca 1943 r.), w której wzięły udział dwa zgrupowania utworzone przez 154 i 174 dywizje, jak i jedno zgrupowanie wystawione przez 8 Okręg Lotniczy. /Rozkaz WKGG z 10 i 13 VI 1943 r., MiD WIH, mfm., z. 501, r. 217/ Po ogłoszeniu 21 czerwca 1943 r. terenu GG za obszar działań przeciwpartyzanckich nastąpiła intensyfikacja działań Wehrmachtu w działaniach przeciw partyzantom we współdziałaniu z siłami policyjnymi: I kwartał 1943 r. - 29 akcji II kwartał 1943 r. - 54 III kwartał 1943 r. - 237 IV kwartał 1943 r. - 334 /dane te nie uwzględniają działań prowadzonych przez jednostki wojsk lotniczych; Sprawozdania miesięczne dowództwa WKGG, MiD WIH, mfm., z. 501, r. 216 i 217/ Wzrost aktywności partyzanckiej, jak i chęć ustabilizowania struktury organizacyjnej WKGG doszło do szeregu zmian. W październiku 1942 r. 379 OFK została przesunięta na tereny ZSRR, stąd 372 OFK została przeniesiona z Kielc do Lublina (i podporządkowano jej dystrykty: Lublin i Radom). Od połowy stycznia 1943 r. do poszczególnych nadkomendantur polowych prócz batalionów strzelców krajowych i ochrony, przydzielono dodatkowo 1-2 bataliony Ostlegionu. Ich zasadniczym zadaniem było patrolowanie linii kolejowych. W kwietniu 1943 r. dodatkowo do granicznej straży celnej na granicy wschodniej i południowo-wschodniej skierowano batalion Ostlegionu w sile ok. 500 ludzi. W lipcu 1943 r. OFK otrzymały oznaczenia liczbowe: OFK Warszawa - 225 OFK; gen. por. F. Rossum, od 15 IX 1943 r. gen. A. von Kleist, od 7 II 1944 r. gen. por. W. Schartow OFK Kraków - 226 OFK; gen. por. M. Hartlieb zaś 603 FK została przekształcona na 603 OFK stacjonując wciąż w Kielcach objęła swym zasięgiem dystrykt Radom; gen. por. R. Detmering, od 11 VIII 1944 r. gen. por. E. Müller. Jak już było nadmienione w sierpniu dowództwo WKGG przeniosło swą kwaterę ze Spały do Krakowa, gdzie utworzono nową komendanturę miasta pod dowództwem gen. por K. Oppenländera (od 8 VIII 1944 r. gen. por. H. Kittel, od 1 XI 1944 r. gen. mjr H. Krause, sama komendantura podlegała pod 226 OFK. W zasadzie podane powyżej rozmieszczenie nie uległo zmianie do lipca 1944 r. Co zaś do dysponowania siłami i jednostkami to latem 1943 r. Wehrmacht liczył w Generalnym Gubernatorstwie 4800 ludzi, w tej liczbie z instytucjami wojskowymi, kwatermistrzostwem, wojskami lotniczymi, bazą szpitalną oraz cywilnym personelem. Co do szczegółów... W początkowym okresie 1043 r. WKGG obejmowało sześć zgrupowań Ostlegionów, które podlegały dowództwu w Radomiu. W skład zgrupowania wchodziły: - 1-2 szkoły podoficerskie - batalion stałej kadry - 3-5 batalionów w okresie formowania jednostek liniowych. Dowództwu Ostlegionów podlegały również: - szkoła oficerska w Legionowie - obóz karny w Ostrowie Mazowieckim - obozy selekcyjne w Ostrowie Mazowieckim i Siedlcach - dwa bataliony ozdrowieńców w Sokołowie i Kosowie - trzy bataliony robocze w Warszawie, Krakowie i Lwowie podległe szefostwu dowozu zaopatrzenia WKGG - 10 szpitali i sanatoriów Od 1 marca do 30 września 1943 r. przez zgrupowania Ostlegionów przeszło około 36 batalionów. Na dzień 1 lutego 1943 r. wyglądało to następująco: Zgrupowanie Jedlnia: Ostlegion Tatarów Nadwołżańskich; bataliony - 824, 825, 826, 827, 828, 829, 830 Zgrupowanie Jedlnia: Ostlegion azerbejdżański; bataliony - 806, 807, 817, 818, 819 Zgrupowanie Legionowo: Ostlegion turkiestański; bataliony - 781, 782, 786, 787, 788, 789, 791, 792, 793, 794, 831 Zgrupowanie Wesoła: Ostlegion północno-kaukaski; bataliony - 809, 835, 836, 837 Zgrupowanie Kruszyna: Ostlegion kaukaski; bataliony - 784, 790, 795, 796, 797, 799, 822, 823 Zgrupowanie Puławy: Ostlegion ormiański; bataliony - 809, 810, 812, 813, 814, 815 /Organizacja Ostlegionów w GG na dzień 1 II 1943 r., MiD WIH, mfm., z. 501, r. 227/ Jak napomknąłem od stycznia do marca 1943 r. pięć batalionów liniowych: 789, 813, 817, 822 i 827 skierowano do ochrony linii kolejowych i podporządkowano poszczególnym OFK, zaś dwa bataliony ozdrowieńców ochraniały linię Siedlce-Małkinia pozostając pod komendą dowództwa Ostlegionów. Do 31 maja 1943 r. pięć batalionów skierowano na oba fronty, były to: 787, 810, 812, 826, 836. Zaś w okresie od 1 czerwca do 30 września wszystkie OFK uległy wzmocnieniu 6-7 batalionami przeznaczonymi do ochrony kolei, obiektów wyciskowych i przemysłowych oraz dalsze sześć batalionów wysłano na front: 789, 799, 805, 809, 814 i 822. Bataliony pozostające w zgrupowaniach stanowiły odwód WKGG wykorzystywany głównie do okresowej wymiany jednostek Ostlegionów. Według stanu na 10 czerwca 1943 r. rozmieszczenie batalionów Ostlegionów i podlegające dowódcy jeńców wojennych w GG (m.p. Lublin) obozy i jednostki ich chroniące prezentowały taki obraz: /Organizacja WKGG na dzień 10 VI 1943 r., MiD WIH, mfm. z. 501, r. 217/ Bezpośrednio WKGG były podporządkowane m.in.: 500 zapasowy batalion piechoty - Skierniewice 638 zapasowy batalion (legionu francuskiego) - Kruszyna polowa szkoła podoficerska wojsk pancernych - Rembertów polowa szkoła podoficerska piechoty - Poligon "Dęba" 66 batalion budowlany - Warszawa kompania saperów "Wisła" - Warszawa 502 batalion transportu samochodowego - Lwów 503 batalion transportu samochodowego - Warszawa 504 batalion transportu samochodowego - Lublin 505 batalion transportu samochodowego - Kraków Latem 1943 r. w składzie zwartych jednostek WKGG przeznaczonych w większości do zadań okupacyjnych było: - 30 batalionów w 154 i 174 dywizji rezerwowej (licząc trzy samodzielne kompanie jako batalion) - 34 bataliony strzelców krajowych i ochrony (w tym trzy kompanie ozdrowieńców) - 26 batalionów Ostlegionów (łącznie z dwoma batalionami ozdrowieńców) - 10 innych batalionów (szkolne, zapasowe itp.) Odpowiadało to z grubsza sile 6,5 dywizji rezerwowej i około 100 000 ludzi. Skład i organizacja WKGG, jak i koncentracja wojsk w GG uległy kolejnym znacznym zmianom jesienią 1943 r., w początkach października... -
Henryk Sienkiewicz: czy epatował sadyzmem i był rasistą?
secesjonista odpowiedział carantuhill → temat → Biblioteka im. Józefa Ossolińskiego
To "wprost" mógłbyś przybliżyć? -
Polscy Żydzi mający udział w historii, kulturze
secesjonista odpowiedział theSHC → temat → Historia ogólnie
Tak, choćby: "Dowódcą Korpusu Ochrony Pogranicza odpowiedzialnym za ochronę wschodniej granicy Polski we wrześniu 1939 r. był generał brygady Wojska Polskiego Wilhelm Orlik-Rueckemann. KOP pod jego dowództwem w dniach 17 wrzesnia - 1 października stawiał bohaterski opór sowieckiemu najeźdźcy. Między innymi w dniach 28-30 wrzesnia generał Orlik-Rueckemann stoczył bój pod szackiem pokonując 3-krotnie liczniejszą 52 Dywizję Strzelecką Armii Czerwonej (4 tys. żołnierzy KOP przeciwko 13 tys. Sowietów). 1 października wobec beznadziejności sytuacji postanowił rozformować podległe mu oddziały na mniejsze grupy które przebijały do SGO Polesie gen. Kleeberga. Orlik- Rueckemann przez Litwę i Szwecję przedarł się do Wielkiej Brytanii. Według informacji którą można przeczytać na instalacji umieszczonej przed wejściem do stacji Metra Centrum gen. bryg. Wilhelm Orlik Rueckemann był pochodzenia żydowskiego. Orlik-Rueckemann nie był jedynym polskim generałem żydowskiego pochodzenia. Generał brygady Wojska Polskiego Bernard Mond, legionista, piłsudczyk i weteran wojny polsko-bolszewickiej był we wrześniu 1939 r. dowódca 6 Dywizji Piechoty. Potem dostał się do niewoli niemieckiej i resztę wojny spędził w oflagu, gdzie udało mu się uniknąc losu wielu innych oficerów Wojska Polskiego i żołnierzy Wojska Polskiego pochodzenia żydowskiego w stalagach i oflagach, którzy często byli albo mordowani albo katowani albo po prostu zwalniani z obozu tylko po to by via getto i obóz zagłady trafić do komór gazowych" /za; http://witoldrepetowicz.salon24.pl/124085,polscy-zydzi-i-ukraincy-wobec-agresji-sowieckiej-i-niemieckiej / -
Henryk Sienkiewicz: czy epatował sadyzmem i był rasistą?
secesjonista odpowiedział carantuhill → temat → Biblioteka im. Józefa Ossolińskiego
Zachęcony pasjonującą dyskusją: https://forum.historia.org.pl/topic/13237-forum-historycyorg/page__view__findpost__p__202134 postanowiłem zgłębić temat. Zapraszam do dyskusji. -
Gwałty radzieckie. Gwałty polskie
secesjonista odpowiedział margala → temat → Polacy na wojennych frontach
Ale nie podałeś nazwy obozu... -
Gwałty radzieckie. Gwałty polskie
secesjonista odpowiedział margala → temat → Polacy na wojennych frontach
A konkretnie to który? -
Gwałty radzieckie. Gwałty polskie
secesjonista odpowiedział margala → temat → Polacy na wojennych frontach
A w którym obozie i czyją relację? -
Neokonserwatyści - jak nie skonsumować sukcesu
secesjonista odpowiedział secesjonista → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Wreszcie ktoś się zainteresował którymś z mych wątków... Hallelujah! Jedna istotna uwaga natury porządkowej i kilka drobniejszych. Jakkolwiek mógłbym polemizować ze spostrzeżeniem kolegi gregskiego o "gwoździu do trumny" to nie w tym wątku. Specjalnie tak zakreśliłem ramy czasowe by nie wdawać się w powszechną i często jałową dysputę o poczynaniach USA versus Al-Kaida. Czyli granicą są zawiedzione nadzieje w zakresie składu administracji Clintona (Joshua Muravchik, Richard Schifter, Steven Solarz z jednej strony, a z drugiej nominacje dla Cliftona Whartona Jr., Petera Tarnoffa i wpadki "somalijskiej" Lesa Aspena). /szerzej: M. Kelly "New Democrats' Say Clinton Has Veered Left and Left Them", "NYT" 23 V 1993, J.B. Judis "The Old Democrat", "New Republic" 22 II 1993, J. Muravchik "Lament of a Clinton Supporter", "Commentary" V 1993, T.L. Friedman "President Chides Centrist Council", "NYT" 4 XII 1993/ W tym temacie wolałbym skupić się na analizie jak przebiegała ewolucja poglądów grupy ludzi, których nazwano neokonserwatystami. Zatem chodzi bardziej o pewną perspektywę historyczną, a nie debatę o bieżącą politykę. Jak lewicowi intelektualiści stali się (zwłaszcza co do polityki zagranicznej) ostoją prawicowych przekonań. Jest prawdą to co powiada przedmówca, że "do tego worka wleźli bardzo różni ludzie", wystarczy wspomnieć, że socjolog Seymour Martin Lipset skonstatował że termin neokonserwatysta został 'wynaleziony jako podstępna etykieta służąca pognębieniu przeciwników politycznych, w większości niezadowolonych z tego, że są tak określani. Większość neokonserwatystów deklarowała zgodę ze stwierdzeniem Jamesa Q. Wilsona, że: "nie mają wspólnego manifestu, wyznania wiary, religii, sztandaru, hymnu czy tajnych znaków". Sam Irving Kristol stwierdził: "Nie ma czegoś takiego jak neokonserwatyzm", a w połowie lat siedemdziesiątych powszechne było żartobliwe powiedzenie Daniela Bella, który wskazując na najwcześniej ujawniony u Kristola konserwatyzm powiadał, że neokonserwatyzm to w gruncie rzeczy: "sam Irving". / S.M. Lipset "Neoconservatism: Myth and Reality", "Society" VII-VIII 1988, J.Q. Wilson "Neoconservatism: Pro nad Con", "Partisan Review" 1980, nr 4, I. Kristol "Confession of a True, Self-Confessed - Perhaps the Only - "Neoconservative"", "Public Opinion" X/XI 1979, tenże: "What is a Neo-Conservative", "Newsweek" 19 I 1976, D. Bell "The Cultural Contradications of Capitalism"/ Z tym już trudno mi się zgodzić. Otóż potrafili się zdefiniować wystarczy wspomnieć, że raczej nie mieli problemu z identyfikowaniem odpowiedniego ich zdaniem (do czasu Clintona) kandydata na prezydenta. Inne środowiska też nie miały problemu ze wskazaniem cech identyfikujących to środowisko. Wskazywano na skrajny antykomunizm, nieufność do wszelkich totalitaryzmów, a wreszcie na sprzeciw wobec liberalnego samooszukiwania się co do intencji ZSRR i amerykańskich komunistów (mowa o roku 1946 kiedy kształtowały się zręby "żywotnego centrum"). Definiowali się również przez odwołanie się do tez Reinholda Niebuhra sformułowanych po podróży do Niemiec. Tenże na łamach "Life" podzielił się spostrzeżeniami co do zamętu panującego pośród liberałów, czego clou upatrywał w żałosnym przemówieniu Wallace'a* (z 12 września). Wskazywał, że Sowieci dokonują ekspansji i formułują kolejne żądania na "każdy gest zaufania" i wyczucie uległości. Kiedy jeszcze nie istniał termin "neokonserwatyzm" przyszli członkowie tego nurtu nie mieli problemu z akceptacją i wsparciem raportu tzw. NSC-68 opracowanego przez zespół pod kierunkiem dyrektora sztabu planowania przy Dep. Stanu - Paula Nitzego, który w wielu aspektach wyrażał wspólne im idee. /T.H. Etzold "Containment: Documents on American Policy and Strategy, 1945-1950", J.L. Gaddis "Strategies of Containment", S.E. Ambrose "Rise to Globalism", P. Nitze "From Hiroshima to Glasnost", R.W. Fox "Reinhold Niebuhr", R. Niebuhr "The fight for Germany", "Life" 21 X 1946/ Nie bardzo zrozumiałem, mógłbyś to rozwinąć? O jakich wahaniach piszesz i względem jakich problemów? Twierdzisz, że byli zwolennikami "welfare state"? Dwie takie moje refleksje do dyskusji: Czy nie jest w rzeczywistości tak, że neokonserwatyści wciąż poszukiwali nowego Trumana? Czy nie jest tak, że pewnym problemem neokonserwatystów; ich zawiedzionych oczekiwań co do kierunków i osiągniętych celów w polityce; było to, że do czasów administracji Reagana nie pełnili oni żadnych funkcji publicznych w polityce (za wyłączeniem casusu Daniela P. Moynihana - o czym szerzej później)? * - Truman zdymisjonował Wallace'a za przemówienie w którym tenże skrytykował amerykańską administrację za zbyt ostrą politykę względem ZSRR. -
Gwałty radzieckie. Gwałty polskie
secesjonista odpowiedział margala → temat → Polacy na wojennych frontach
No tak, ale autorowi tematu chodziło chyba na skupieniu się jak to wyglądało w polskich szeregach. -
Traktat lizboński, czyli utrata suwerenności przez Polskę
secesjonista odpowiedział intervojager → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Widzi: przecież pisał o agendzie... -
Feliks Dzierżyński - czerwony kat?
secesjonista odpowiedział Samuel Łaszcz → temat → Historia ogólnie
Dla uściślenia, a nie polemiki, bo ta mi się z przedmówcą wydaje już zbędna: November 26, 1917, next day after the Bolshevistic Revolution, new government prohibited death penalty. On February 21, 1918, when German troops attacked Russia, death penalty was restored for hooligans, spies etc. On June 21, 1918 admiral Schatniy was executed according to the new decree, which restored death penalty for the soldiers and officers. September, 1918 the Decree on Red Terror was issued, proclaiming death penalty for all "counter-revolutionaries." On January 17, 1920 death penalty was abolished according to the wish of Dzerzhinsky ("Russian Marat.") In 1922 death penalty was restored. In mid-1930-s the power to condemn to death penalty was given to "troyki"--three people, usually representatives of Soviet power, secret political police and Communist Party. /za: http://krotov.info/1/1/1/engl_03_rus.htm/ -
Czy można odpowiadać przed prawem, za zabójstwo "samobójcy"? Tak...: "Na dorocznej konferencji poświęconej naukowym metodom rozwiązywania spraw kryminalnych, prezydent organizacji AAFS, Dr. Don Harper Mills, zadziwił słuchaczy opowieścią o najdziwniejszym przypadku, dotyczącym kwalifikacji prawnej i przyczyny śmierci, z jakim przyszło mu się spotkać: 23 marca 1994, koroner badał ciało młodego chłopaka - Ronalda Opus - i stwierdził, że bezpośrednią przyczyną zgonu była rana postrzałowa głowy. Jednak według świadków denat skoczył z 10 piętra budynku chcąc popełnić samobójstwo. Zostawił on list pożegnalny, w którym wyjaśnił przyczyny swojej decyzji, a którego autentyczność potwierdzono po dokładnym zbadaniu. W chwili oddania skoku, gdy był na wysokości 9-go piętra, w jednym z mieszkań nastąpił wystrzał ze strzelby - kula przebiła szybę i trafiła Ronalda prosto w głowę powodując jego natychmiastową śmierć. Ani strzelający, ani Ronald nie wiedzieli, że tuż poniżej 8-go piętra zamocowana była siatka ochraniająca pracujących na wysokości robotników przed niespodziewanym upadkiem - czyli Ronaldowi nie udałoby się popełnić samobójstwa - siatka by go zatrzymała. Zwyczajowo - kontynuował dr Mills - osoba, która próbuje popełnić samobójstwo i osiąga swój efekt nawet innym sposobem niż to sobie zaplanowała nadal jest uważana za przypadek samobójstwa. Jednak w przypadku pana Opus'a mamy do czynienia z nieco inną sytuacją - został on śmiertelnie postrzelony podczas skoku z dziesiątego piętra, który normalnie zakonczyby się jego śmiercią, jednak z powodu siatki, nie udałoby mu się popełnić samobójstwa - dlatego też koroner uznał, że w tym przypadku należy sprawę traktować jako morderstwo. Śledztwo wykazało, że pokój na 9-tym piętrze, z którego oddano strzał zamieszkany był przez starsze małżeństwo, które właśnie w tym momencie się kłóciło, a mężczyzna groził żonie bronią. Był on tak zdenerwowany, że pociągnął za spust, ale nie trafił w żonę, a kula ugodziła padającego Rolanda. Kiedy ktoś zamierza zabić osobę A, ale zabija osobę B jest winny morderstwaosoby B. Gdy mężczyźnie postawiono zarzut zabójstwa, zarówno on jak i żona byli zszokowani. Oboje stwierdzili, że myśleli, że broń była nie naładowana. Mężczyzna twierdził, że ma taki nawyk, że podczas kłótni grozi żonie nie nabitą bronią, ale nigdy nie miał zamiaru jej zabić, czy zranić. Dlatego śmierć Rolanda powinna zostać uznana za wypadek - ze względu na fakt,że broń była przypadkowo naładowana. Dalsze śledztwo ujawniło świadka, który widział jak syn starszej pary ładował nieszczęsną broń kilka tygodni przed zdarzeniem. Okazało się, że kobieta odmówiła synowi wsparcia finansowego gdy poprosił ją o pieniądze na usunięcie ciąży swojej 16-stoletniej dziewczyny, a ten, znając zwyczaj grożenia bronią przez ojca, naładował strzelbę w nadziei, że matka zostanie zastrzelona. W takiej sytuacji sprawa znów stała się sprawą o morderstwo Ronalda Opus. I tu następuje najciekawsza część opowieści: W śledztwie okazało się, że synem małżeństwa był właśnie Ronald Opus! Ciąża dziewczyny, brak środków finansowych i nieudana próba zemsty na matce spowodowała, że chłopak zdecydował się na samobójczy skok z dachu budynku. Skok ten został przerwany strzałem w głowę ze strzelby, którą sam naładował w nadziei, że zginie jego matka. I tak dochodzimy do ostatecznego zamknięcia sprawy - uznanej w efekcie za udaną próbę samobójstwa". /za: www.amanda.radom.net/
-
Noo... ja pisałem raczej o efekcie wysokich dźwięków, w Twoim przypadku w grę musiała wejść "zabójcza uroda".
-
Kreskówkowy totalitaryzm
secesjonista odpowiedział Capricornus → temat → Katalog filmów i seriali historycznych
Trochę na marginesie tematu, ale zbliżone: ma powstać bajka (kreskówka) opowiadająca historię proroka, dzieje świętych wojen, udział młodych chłopców w atakach terrorystycznych. Tworzy ją grupa Abu al-Laith, zdaniem której ma to zachęcić do wstąpienie na drogę zbrojnego dżihadu. -
W latach 90-tych moja szwagierka weszła nocą do kuchni, zapaliła światło i zobaczyła mysz. Wydała odpowiedni dla sytuacji i większości kobiet sygnał akustyczny... domownicy się zbudzili, przerażeni mysz - padła na zawał.
-
Quiz Starożytność
secesjonista odpowiedział Andrzej → temat → Starożytność (ok. 3500 r. p.n.e. - 476 r. n.e.)
Tropów było aż nadto... Ów oryginał to hr. Ścibor Marchocki: http://www.wbc.poznan.pl/dlibra/plain-content?id=137078 Pytanie w ręce chętnego. -
Co do punktu piątego... tak to opisuje (wspomnienia spisane w 1876 r.) Konstanty Wolicki aresztowany i osadzony w Ludwisarni... Jeśli więzień chciał napisać list musiała wyrazić na to zgodę komisja śledcza: "Gdy komisyja pozwoliła list lub prośbę napisać, prowadzono go do sali sesyonalnej, dano mu tam papier zaznaczony, na którym wobec członka komisyi mógł pisać co mu dozwolono; po napisaniu papier ten odbierał członek delegowany i przy raporcie odsyłał do komisyi śledczej, która po przejrzeniu i opatrzeniu i rozważeniu, robiła z pisma tego użytek, jaki za właściwy uznała". /K. Wolicki et al. "Cytadela warszawska", nakładem Gebethnera i Wolffa, Warszawa 1916, s. 14/ Co do wyżywienia opisuje on, że w początkowej fazie śledztwa otrzymywali podłej jakości potrawy, zawsze już pokrojone, jako że otrzymywali li jedynie łyżkę. Po zakończeniu prac komisji więźniowie uzyskiwali znacznie więcej swobody. Wolicki opisuje jak przekupując dozorcę więzienia, praporszczyka piechoty Mamajewa, zwanego księciem Mammajem, uzyskał dostęp do kuchni, gdzie przygotowywał posiłki dla siebie i swych znajomych, i oczywiście dla dozorcy: "... z dostarczonych nam przez krewnych pieczonych indyków, kapłonów, zajęcy, pomarańcz, owoców, cytryn i napitków, Bóg wie jakie wytwarzałem frykasy....". /tamże: s. 15-16/ Jakób Gordon; wówczas dziewiętnastolatek; wspominając swój pobyt w Cytadeli (z 1846 r.) w "obrazki Caryzmu" (Lipsk 1863 r.) opisuje scenę jak kobiety przynoszą paczki: "Na drugim dziedzińcu grono kobiet stoi u wrót, smutno spoglądając na mury. (...) Morok nadchodzi, napuszony, zdaje się sprawować obrzędy Cytadeli, Focht, jego pomocnik i posługacze, przyjmują od kobiet posyłki dla więźniów. Był to dzień posyłek". Regulaminowo w Cytadeli przysługiwał funt czarnego chleba na dzień, marny obiad i równie marna kolacja (czasem kilka ziemniaków). Jasieńczyk (Adolf Jabłoński w "Dziesięciu latach w niewoli moskiewskiej" zapisał, że: "podług regulaminu więzień powinien otrzymać funt chleba, że zaś komendant fortecy i Morok mają dzieci i służbę, a ci potrzebują chleba, słuszne więc, żeby więźniowie pamiętali o tem i coś ze swej udzielali porcyi". Pytanie, na ile warunki panujące w Ludwisarni mogą być przyrównane do rygorów Cytadeli? Według relacji Wolickiego zdarzało mu się nawet popijać szampana nie tylko z dozorcami, ale samym Sojeckim, majorem ordyńskiego pułku kirasjerów, który został odkomenderowany na plac-majora do Warszawy i podlegały mu ówczesne miejsca osadzenia więźniów politycznych.
-
I taka refleksja, co stało się z tymi wszystkimi odznaczonymi wieloma orderami po wojnie? A konkretni:e z tymi odznaczonymi weteranami, którzy zostali kalekimi. Okazało się, że po wojnie (a ściślej w 1950 r) rozpoczęto akcję wyłapywania kalekich weteranów i osadzania ich w miejscach odosobnienia, tylko w 1951 r. wyłapano 107 tys. inwalidów, w 1952 - 156 tys., w 1957 - 182 tys.. Miejsca do których trafiali to nie były znane nam domy kombatanta... Pierwsza partia inwalidów trafiła do zrujnowanego klasztoru na wyspie Walaam, na jeziorze Ładoga - było ich 770. Brak było pościeli, łaźni, lekarza, na jednego człowieka przypadało pół metra, w sumie na wyspie zmarło około 2000 weteranów według badań Wacława Radziwinowicza. Tych którzy przetrwali w 1984 r. rozesłano pojedynczo do poszczególnych domów starców w całym kraju. Dopiero w 2011 r. powstał pierwszy pomnik inwalidów wojennych. Wstrząsające przeżycia z wyspy, na fali przemian pierestrojkowych, opublikował Jurij Nagibin "Tierpienje". Do tej pory zidentyfikowano tylko jeden cmentarz inwalidów wojennych, z raptem 54 mogiłami... /informacje zaczerpnięte ze wstępniaka w "Polsce Zbrojnej" 18 IX 2011, nr 38/ Jako podsumowanie nasuwa się parafraza przemowy Peryklesa: "Wykraczać przeciw niepisanym prawom, które biorą w opiekę kalekich weteranów*, znaczy ściągnąć na siebie powszechną niesławę". * - w oryginale dla: "ludzi upośledzonych"
-
Gdyby się podzielił to w zasadzie nie byłaby to twoja praca... Tekst: http://urnammu.republika.pl/gilgamesz.htm Może warto zastanowić się nad współistnieniem w różnych kulturach podobnych toposów? Odpowiedzieć sobie na pytanie: czym ów epos był dla ówczesnych mieszkańców tych obszarów i jak się to ma do roli i znaczenia Biblii w naszym kręgu kulturowym?
-
Na początek: J. Olkiewicz "Sycylia (w kalejdoskopie historii i legendy)"
-
Społeczeństwo zniewolone w nurcie fantastyki socjologicznej
secesjonista odpowiedział secesjonista → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Staram się, oj staram... choć twa uwaga to raczej przyczynek do: "Recepcja rzeczywistości i niezgoda nań - w tekstach punk-rockowych" http://www.emuzyka.pl/Dezerter/piosenka/Jestem-spokojny,131670.html W "Wyjściu z cienia" Janusz A. Zajdel konstruuje wykładnię historii kontaktów Ziemian z Proksami. Wedle zatem oficjalnej (szkolnej) wykładni historii Proksowie przybyli na Ziemię by uratować jej mieszkańców przed napaścią innej cywilizacji. Wdzięczni Ziemianie poprosili swych wybawców by pozostali na naszej planecie i podzielili się z nami swymi zdobyczami technologicznymi oraz przebudowali stosunki społeczno-polityczne. Czy komuś to coś przypomina? Interesujące jest, że autor upatruje petryfikację systemu... w ciekawości (jak to było naprawdę), która się zrodziła u jednego z uczniów po oblaniu przezeń egzaminu z historii. Mniej "interesującą" jest już konstatacja, że tejże ciekawości nie wykazywał ogół oficjalnych i uznanych badaczy historii. -
Nie tylko... można o tym szerzej podyskutować tu: wampir, strzyga, krwiopijca