-
Zawartość
26,675 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez secesjonista
-
Jan Nepomucen hrabia Potocki
secesjonista odpowiedział Mariusz 70 → temat → Gospodarka, handel i społeczeństwo
Pozostanę przy swym zdaniu, trudno podejrzewać, że poselstwa idące do Chin przez Mongolię omijałyby Urgi? Ale nie będę się upierał (poszperam dokładniej w relacjach), oto inni przebywający w tych rejonach: http://przeglad.australink.pl/literatura/sladami/mongolia.pdf -
Oj wiem... Choć ja o KOK-u nic a nic nie miałem na lekcjach, a na pamięć nie narzekam. Myślę, że pewna atmosfera "tajemnicy" co do ewentualnej wiedzy autora, niedostępnej nam śmiertelnikom - to zwykłe reklamowe podbijanie bębenka. Z drugiej strony; już na poważnie; istnieją inne opracowania co do tej instytucji?
-
Tylko jak byś mógł opisać zdjęcie, a relacja jak najbardziej pożądana.
-
Jan Nepomucen hrabia Potocki
secesjonista odpowiedział Mariusz 70 → temat → Gospodarka, handel i społeczeństwo
Cóż, pierwszym to był raczej - Benedictus Polonus, a potem też było kilku przed Potockim, niczego mu nie ujmując. -
Sprawa "Musha" Mortona jest znana, acz relacje sprzeczne, choć bez wątpienia doszło do pewnego złamania reguł, nie bardzo jednak wiem skąd wziął kolega: "kazał wystrzelać z broni maszynowej kilka tysięcy rozbitków..." W 20 szalupach? A Japończyków zginęło około 87...
-
A. Hitler i narodowy-socjalizm
secesjonista odpowiedział theSHC → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Nie jest kwestią istotną co mówił, istotnym jest: co pod tymi sformułowaniami rozumiał i co chciał osiągnąć. Coś podobnego już jest: https://forum.historia.org.pl/topic/6652-nsdap/page__view__findpost__p__82838 -
Oj... mnie tam się nic nie pomyliło, czym innym: Loxodonta cyclotis, a czym innym Palaeoloxodon antiquus. Jak ktoś pisze: "słoń leśny" to mam jednoznaczne skojarzenia, jak bym był złośliwy puello to powiedziałbym, że tobie się pomyliły reguły nomenklatury. Jak rozumiem pisząc: słoń leśny - miałaś na myśli słonia afrykańskiego leśnego - a ja się przyczepiłem (nadto szczegółowo) do nazewnictwa. I skończmy dysputę w tym zakresie.
-
Fajnie... tyle ze słoń leśny był dwa razy większy do obecnego (tak jakoś, miał: 10 ton) zatem o jakim gatunku piszesz? A jeśli chodzi o afrykańskie leśne - to faktycznie były mniejsze.
-
Ja tak sobie tuszę, że akurat Tobie Bruno to na tym forum wiele wolno ( ), co nie zmienia mego zdania, że sposób argumentacji jakoś mi nie odpowiada. Pewnie, że więcej można zaobserwować będąc osobiście w danym kraju, tyle że nie jest to regułą i nie powinno być sposobnością do generalizowania... czasem tak sobie wspomnę osobiste relacje zachodnich intelektualistów z ZSRR, zaiste - były pełne "ślepoty". Skoro Fidel wielokrotnie wypowiadał się o prostytucji w swym kraju to z chęcią się zapoznam z tymi wypowiedziami, tylko zaznaczam, że w hiszpańskim to stoję słabo, zatem linkowanie do stron hiszpańskojęzycznych mija się z celem. Mamy dwa różne głosy: - Mariusz podnosi, że Fidel mówi, że na jego wyspie nie ma prostytucji - Bruno twierdzi, że wypowiadał się na ten temat zgoła inaczej. Jak zatem to wygląda?
-
Ja nie bardzo rozumiem Ciebie Bruno? Chyba jest faktem, że większość obywateli PRL nie miała zbyt dużej wiedzy czym był KOK, jaki był jego skład i zadania, przecież to fakt. Cóż zatem do stwierdzenia tak prostego faktu ma stopień znajomości dzisiejszych Polaków działań BBN? Powstała książka i mówmy o jej zawartości.
-
Kuba wyspą szczęśliwości nie jest, atoli jak mi się zdaje do oceny różnorakich przejawów życia tamże, nie będzie nas przybliżać zarówno analiza rządowych głosów oficjeli, zwłaszcza o charakterze propagandowym (ta - ze swej natury fałszuje rzeczywistość skupiając się na plusach), jak i eksponowanie wypowiedzi emigrantów czy uciekinierów, które z natury rzeczy będą wyostrzone i skupione na negatywnych zdarzeniach. Wszystko to daje co prawda pewien obraz, który jak się jednak zdaje pełnym nie jest. Nie widzę powodów by rozpatrywać sytuacją na Kubie w oderwaniu od rzeczywistości krajów ościennych, zbliżonych kulturowo, tylko jak tak patrzę to przeradza się to w licytację: "gdzie jest gorzej". Warto by zatem zadać pytania: - czy poziom prostytucji na wyspie odbiega znacząco od innych krajów tego regionu - czy stopień korupcji funkcjonariuszy policji jest większy - czy wysocy urzędnicy państwowi zamieszani są w proceder przyzwalania na prostytucję, a szerzej: jaki jest stopień korupcji elit politycznych - jaki jest stopień śmiertelności pośród noworodków i takie tam... Co do oceny służ medycznych, jest pewnym ewenementem realiów na Kubie, że tamtejsze studia medyczne stoją na wysokim poziomie. Inną sprawą jest, że posiadając dobrych specjalistów, sama służba zdrowia boryka się z podobnymi problemami, co całość Kuby - brak środków, sprzętu itp. I by wyjaśnić me spojrzenie - nie sądzę by kłopoty Kuby spowodowane były li tylko sankcjami USA, Kuba ma wystarczająco dużo ideowych przyjaciół w swym regionie by z nimi prowadzić kontakty handlowe. Problem w tym, że niezbyt czym ma handlować, a ceny jakie może zaproponować nie są zbyt atrakcyjne. Innymi słowy gospodarka na wyspie trwać może, przy założeniu pompowania pieniędzy (czy to dawniej z ZSRR czy to teraz przez zaprzyjaźnione kraje dysponujące walutą ze swych zasobów naftowych), ale rozwijać to się nie może. Paradoksalnie jeden z postów Samuela wzmacnia moją opinię w tym zakresie, oto Samuel przedstawił (w formie nadto entuzjastycznej) pewne poczynania w zakresie struktury przedsiębiorstw... oto władze kubańskie wpadły na odkrywczy zaiste pomysł, że szkodliwym jest utrzymywanie nadmiernego zatrudnienia w dużych przedsiębiorstwach. Jeśli tak rewolucyjne myśli będą pojawiać się na Kubie z taką częstotliwością, to nie wieszczę jej rychłego uzdrowienia swego sektora przemysłowego. Wychodzi na to, że kolejne kilkanaście lat zajmie władzom dochodzenie do konstatacji, że należy zmienić profile produkcji, które nie są już dochodowe. "Czy widziałeś główny miejski burdel w Limie, domy publiczne Gwatemali, czy Meksyku, uliczki w regionie przypominające „ulicę Psią” w przedcastrowskiej Hawanie" Mnie to nie przekonuje... znaczy się: skoro nie byłem i nie widziałem szkoły pijarów w XVII-XVIII wieku to winienem zrezygnować z właśnie podjętego szperania w tym temacie i wstrzymać się od wypowiedzi na forum? Idąc dalej to można by powiedzieć, że nie winno się wypowiadać o prostytucji w danym kraju - jak się nie było klientem takiego przybytku...
-
W dawnym klasztorze Saint-Ofiange na południowych brzegach jeziora Genewskiego, odkryta w 1835 r., a tyczyć się miał "wykupionego" władcy Godamera.
-
Prasa w I Rzeczpospolitej
secesjonista odpowiedział Pancerny → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Tak celem uzupełnienia, to przywilej dla zakonu pijarów cum iure exclusivo obowiązywał na obszarze Korony, na Litwie przywilej wydawniczy przysługiwał jezuickiej Akademii Wileńskiej. Na ile prawdziwą jest historia, że utrata przywileju przez pijarów związana była z niefortunna omyłką drukarza trudno wyrokować, raczej jednak chodziło o zakusy konkurencyjnych jezuitów. Było nie było w 1736 r. przywilej im odebrano, a przyczyna miało być niefortunne przeniesienie liter (zagubiono sylabę "lo") w słowie "królowa", przy opisie porodu Marii Józefy, tak, że czytelnik widział w zasadzie słowo "krowa". W 1757 r. August III podzielił przywilej wydawniczy pomiędzy oba zakony: pijarzy - mogli wydawać gazety w językach: niemieckim i francuskim jezuici - polskim, włoskim, łacińskim i innych Stan rzeczy utrzymał się do kasaty jezuitów, kiedy to właśnie były jezuita, a wcześniej współredaktor "Wiadomości Warszawskich" ks. Stefan Łuskina, spowiednik króla Stanisława Leszczyńskiego w Luneville, matematyk i astronom, otrzymał przywilej wydawniczy na obszarze Korony, który utrzymał się do czasów Sejmu Czteroletniego. Sam ksiądz pomimo swych mocno antyoświeceniowych poglądów cieszył się poparciem króla, a to za sprawą wręcz bałwochwalczego stosunku do carycy Katarzyny. Król nie dość, że sam opłacał dla wielu osób prenumeratę "Wiadomości Warszawskich" to również zaprzestał pobierać od redaktora należnej mu części w wysokości 7000 złp., a z czasem wyznaczył mu nawet pensję roczną - 4000 złp. Och, znacznie dłużej, 150-lecie przypadło na rok 1924, zaś sama gazeta utrzymała się do roku 1935. -
W zasadzie zgoda, ale trzeba by pewne kwestie uściślić by nie powstało błędne wrażenie. Nie da się odmówić wkładu Gołuchowskiego w polonizację szkolnictwa i życia publicznego, jednakże należy zwrócić uwagę, że nadał on również - językowi ruskiemu prawa obywatelskie. Za to w swej "wojnie ortograficznej"; o zmianę pisowni ruskiej i wprowadzenie doń abecadła łacińskiego, wzorowanego na wersji czeskiej; poniósł klęskę. Kolega carantuhill oczywiście ma rację, że działania datują się na schyłek lat 50-tych, już w grudniu (1859 r.) wydał rozporządzenie by odpowiednie władze polityczne porozumiewały się z interesantami nie tylko w języku niemieckim, ale i w języku ruskim i polskim, co więcej by odpowiadały w tymże języku w którym wniesiono podanie. Gminy i obszary dworskie w swych sprawach wewnętrznych miały prawo wyboru jednego z tych języków. Wprowadzono regulację by każdy urzędnik polityczny znał wszystkie krajowe języki. Do tychże uregulowań nawiązywał patent cesarski z 1 stycznia 1860 r. nakazujący przy ogłaszaniu ustaw wykorzystywanie języków krajowych. W marcu tego roku minister sprawiedliwości wyraził pozwolenie na posługiwanie się w Galicji językami krajowymi, gdy strony nie znały niemieckiego. W lipcu 1860 r. Gołuchowski wydaje zarządzenie, aby wszystkie władze, nie tylko polityczne, posługiwały się wobec interesantów ich własnymi językami, takie rozporządzenie przeznaczono również względem administracji skarbowej i sądów od ministrów skarbu i sprawiedliwości. /K. Bartoszewicz "Dzieje Galicji Jej stan przed wojną i wyodrębnienie"[/i]", Kraków 1917 s. 100 i dalsze/ Po powołaniu w 1867 r. Rady Szkolnej Krajowej, której oddano w zarząd szkoły średnie i ludowe, na mocy ustawy językiem wykładowym stał się polski i ruski, a język polski wrócił w mury Uniwersytetu Jagiellońskiego. Najwyższym postanowieniem z 1871 r. obydwa języki zostały dopuszczone na Uniwersytecie Lwowskim, jednak od 1879 r. językiem urzędowym na uczelni lwowskiej był polski. Z Agenorem hr. Gołuchowskim to dziwna sprawa. To wreszcie właśnie on jeszcze jako młody radca guberialny wpadł na pomysł powołania Rady Ruskiej we Lwowie, co miało być przeciwwagą dla polskiej Rady Narodowej. Przyjmuje się, że tenże pomysł stał się właśnie przyczyną jego błyskotliwej kariery politycznej (tak sądzi przynajmniej Karol Widman w: "Franciszek Smolka, jego życie i zawód publiczny..."). Główna Rada powstała 2 maja 1848 r. ze stojącym na jej czele greckokatolickim biskupem przemyskim Grzegorzem Jachimowiczem, pośród jej członków było wielu urzędników pochodzenia niemieckiego (choćby radcy gubernialny Joseph Eminger i Karol Wohlfarth). Po deklaracji lojalności z 19 marca 1848 r. i szeregu późniejszych podobnych kroków, gubernator galicyjski Franciszek hr. Stadion i austriacki minister F. Pillersdorf przekazali "Ruskiem Zebraniu we Lwowie" informację o spełnieniu żądań z petycji i administracyjnych krokach poczynionych dla wzmocnienia pozycji Rusinów. Oto w szkołach ludowych zaprowadzono język ruski, na uniwersytecie powołano katedrę języka ruskiego dla wykształcenia nauczycieli gimnazjalnych. Galicyjscy Niemcy mocno wsparli Rusinów, jak wspomina ks. Jakub Hołowacki wielu z nich uczyło się języka ruskiego i zachwalało obrządek greckokatolicki. Kiedy brakowało wykładowców języka ruskiego na uniwersytecie Lwowskim, wykłady polskie poczęto zastępować niemieckimi. Jak powiadano język niemiecki stał się die provisorische Nationalsprache der Ruthenen, a rektor Tangl sławił swą uczelnię określając ją jako uniwersytet ruski, a raczej rusko-niemiecki. /szerzej: K. Bartoszewicz "Dzieje Galicji Jej stan przed wojną i wyodrębnienie"/ Wcale poważne były przymiarki do podzielenia Galicji na część ruską ze Lwowem i polską z Krakowem, wzmacniał te tendencje hr. Stadion - zezwalając na przeniesienie insygniów kojarzonych z niepodległym bytem księstwa halicko-włodzimierskiego, to on sam (już po ustąpieniu ze stanowiska gubernatora) woził projekty podziału do Wiednia. O oto po nagłej śmierci Zaleskiego Gołuchowski zostaje mianowany gubernatorem, w świetle swych wcześniejszych działań, z oczywistych powodów niechętnie widziany przez polskie społeczeństwo, które traktowało go jako swarzgelber. I oto hrabia wykonuje woltę, stara się połączyć lojalizm austriacki ze sprawą polską. Jak sam w relacji dla rządu z 9 maja 1848 r. napisał: "Zachowanie się ruskiej narodowości podczas ostatnich zamieszek i kłopotów państwa wykazało jej przywiązanie i poświecenie dla domu cesarskiego i państwa. Najbliższą przyczyną tego objawu było uczucie wdzięczności za opiekę doznawaną ze strony rządu i za doznaną emancypację polityczną wobec szlachty.(...) Jednakże przy wzrastającym rozwoju narodowym i postępie w oświacie, siła hierarchii nie może być trwałą, lecz ustępować musi wobec prądów politycznych, skierowanych albo ku połączeniu z polską narodowością, albo - co więcej prawdopodobnym - ku zbliżeniu się do pokrewnych ludów pod berłem rosyjskim. W jednym i drugim razie ruska część kraju stałaby się ogniskiem knowań i zabiegów politycznych, które z ewentualną dążnością do połączenia wszystkich ruskich szczepów w jedno państwo ruskie mogłoby być niebezpieczne dla utrzymania pokoju z sąsiednim mocarstwem, a nawet dla utrzymania tej części kraju przy monarchii". /B. Łoziński "Agenor hrabia Gołuchowski w pierwszym okresie rządów swoich (1849-1859)", Lwów 1901, s. 149/ I w 1851 r. śmiałą decyzją rozwiązał ruskie rady, pomimo że ich patronem był wszechpotężny gen. Wilhelm Equard Hammerstein. Cesarz musiał cenić wczesne działania Gołuchowskiego skoro w latach 1853-855 wysłał doń swego brata arcyksięcia Karola Ludwika by nabył przy nim praktyki administracyjnej. Nie wnikając w meandry powstawania narodu ukraińskiego, to trzeba przyznać, że z jednej strony w Galicji mieli nie tylkoduzo swobody, ale i wsparcie, zaś carska Rosja jedynie wzmacniała te tendencje. W Galicji ze środków państwowych wydawano dziennik "Русланъ", dziennik dla ludu "Народна Часопись", roczna dotacja dla Naukowego Towarzystwa im. Tarasa Szewczenki we Lwowie wynosiła 20 000 koron, a od 1893 r. realizowało ono zamówienia rządowe na podręczniki dla szkół. Sam sejm galicyjski przyznawał dotacje: towarzystwo kulturalne i teatr - 14 500 kor. towarzystwo śpiewacze we Lwowie - 600 kor. redakcja pisma "Учитель" - 1000 kor. Tow. im. Szewczenki - 10 000 kor. pismo dziecięce "Дзвинокъ"- 400 kor. publikacje książek - 12 000 kor. zakład dla dziewcząt w Przemyślu - 400 kor. towarzystwo pedagogiczne dla wydawania biblioteki ukraińsko-ruskiej - 600 kor. szkoła żeńska we Lwowie - 3 200 kor. wydawnictwa oo. bazylianów - 400 kor. bursa dla biednej młodzieży uczącej się - 5000 kor. W sumie tego typu zapomogi przekraczały kwotę 50 000 kor., w tym czasie w carskiej Rosji od 1863 r. obowiązywał zakaz druku książek po ukraińsku (prócz literatury pięknej), zaś od 876 r. zakaz wszelkich druków na terenie imperium (włącznie z literaturą piękną i nutami) oraz zakaz sprowadzania takich wydawnictw z zagranicy. Wilhelm Feldman ujął ten stan rzeczy, tak: "... znikli 'ruteńcy' z 1848 r., wymierają 'russcy', odpada nazwa 'rusińska' i ze zwyczajnych Rusinów wyłania się nowa formacja nie tyle etnograficzna, ile ściśle polityczna, z dążnością państwową: Ukraińców" /W. Feldman "Stronnictwa i programy polityczne w Galicyi 1846-1906", Kraków 1907, t. II, s. 196/
-
Przestępczość w okupowanej Polsce
secesjonista odpowiedział dzionga → temat → Społeczeństwo i gospodarka
Dla tylko drugiej połowy sierpnia 1943 r. w samej Warszawie; wedle obliczeń Delegatury Rządu; odnotowano: 32 większe napady rabunkowe 37 zabójstw (z których część mogła być akcjami podziemia) /"Pro Memoria (1941-1944) Raporty Departamentu Informacji Delegatury Rządu RP na Kraj o zbrodniach na narodzie polskim" red. J. Gmitruk, A. Indraszczyk, A. Kosecki, Warszawa-Pułtusk 2004/2005, s. 399/ Wedle statystyk policji polskiej w ciągu tylko jednego miesiąca z początkiem 1940 r. w powiecie puławskim dokonano 22 napadów rabunkowych, zaś w listopadzie w powiecie Radzyń zanotowano 37 tego typu występków./A. Hempel "Pogrobowcy klęski. Rzecz o policji 'granatowej' w Generalnym Gubernatorstwie 1939-1945", Warszawa 1990, s. 280/ W pierwszych miesiącach lata 1943 r. w większości powiatów odnotowywano po kilkadziesiąt (i więcej) napadów rabunkowych. /"Pro Memoria (1941-1944)...", s. 398-399/ Wydaje się, że największą plagą stał się bandytyzm; zarówno chłopski jak i leśny; szczególnie dotkliwy i rozpowszechniony na prowincji. Atmosfera w niektórych mniejszych ośrodkach przypominała stan wiecznego oblężenia. Jak zapisał przedstawiciel RGO: "Atmosfera poddenerwowania dochodzi tu aż do stanu chorobliwego. Jedna z kobiet robiła na mnie wrażenie wprost obłąkanej ze strachu". /AAN, RGO, 749, Raport nr 92 z lustracji Delegatury Serokomla w dniach od VII do 2 VIII 1943 r., k. 167-169, za M. Bechta "Rewolucja, mit, bandytyzm. komuniści na Podlasiu w latach 1939-1944", Warszawa-Biała Podlaska 2000, s. 95/ I ile bezspornym jest, że najwięcej doświadczała polska wieś, czy to ze strony okupanta, czy "leśnych", czy wreszcie zwykłych band rabunkowych, to trzeba nadmienić, że z czasem powstawały całe wsie tzw. "bandyckie", gdzie niemal wszyscy zajmowali się przestępczym procederem. Z upływem lat okupacji stosunki się zaostrzały i dochodziło do walk odwetowych pomiędzy wsiami.Jeden z pamiętnikarzy odnotował, że w tego typu akcjach o posmaku vendetty, w jego wsi zginęło więcej mieszkańców niż na samym froncie. /"Wieś polska 1939-1948. Materiały konkursowe" oprac. K. Kersten, T. Szarota, Warszawa 1970, t. 3, s. 142/ -
Ano dziewiętnastowieczne: http://www.wbc.poznan.pl/dlibra/doccontent?id=126250&from=FBC
-
Fryderyk Papée wspomina o takich Grekach: Michał Alvisi z Janiny, Marek Langkis (Langisz) i Manuel Mezapeta w swej "Historii miasta Lwowa w zarysie". Zaś w "Sprawozdaniu Towarzystwa Naukowego we Lwowie" (Rocznik XII 1932, z. 2) możemy przeczytać: "... rej wodzili Grecy lwowscy: Jan Mazaraki, Jerzy Papara i Maksymilian Balaban". Inną sprawą jest, że Mazaraki to ród epirocki o pochodzeniu albańskim, taki też problem z prawdziwym pochodzeniem protoplastów rodu Bałabanów i wywodzącym się zeń biskupem Arseniuszem, podobnie jest z rodem Paparów - oni sami uważali się co prawda za Greków, ale...: http://polishgenealogy.blogspot.com/2009/10/papara.html
-
Cerkiew prawosławna a inne wyznania 1721-1915
secesjonista odpowiedział secesjonista → temat → Historia ogólnie
Już w 1602 r. sobór moskiewski uznał wiarę "łacińską" za najgroźniejszą i "najbrzydszą" (sic!) z herezji. Nieufność tyczyła się nie tylko innowierców, ale i przechodzących na prawosławie. Stąd zalecono wówczas ponowne chrzczenie konwertytów, jak to ich zwano "oblewańców". Kiedy car Fiodor rozważał założenie akademii podkreślał, że wykładać w niej będą mogli jedynie ludzie błohoczystywi i zrodzeni z rodziców błahoczestywych. Obowiązywał w kraju zakaz posiadania ksiąg "polskich, łacińskich, niemieckich, luterskich i kalwińskich jak też innych heretyckich", znalezione takie publikacje - należało palić. Spaleni mieli podlegać odstępcy na wiarę rzymską bądź luterską i inne, zaś karze zsyłki (na ogół nad syberyjską rzekę Terek) podlegali przechodzący z katolicyzmu na luteranizm. Należy jednak zaznaczyć, że do czasu rozbiorów Polski spór religijny w zasadzie miał głównie wymiar teoretycznych polemik. Siłą rzeczy przyłączenie tak dużego obszaru ziem zamieszkałych przez ludzi innej wiary (przyłączone tereny białoruskie: to około 800 000 unitów i 100 000 ludzi obrządku łacińskiego) musiało konflikt urealnić i zaognić. Jak wiadomo Katarzyna II traktatem z 18 września 1773 r. zagwarantowała katolikom utriusque ritus "swobodę wyznawania swej wiary wraz z zachowaniem wszystkich tych kościołów i dóbr kościelnych, jakie posiedli katolicy obu obrządków" w chwili przejścia pod jej panowanie. Tyle w warstwie formalno-dyplomatycznej. /A. Boudou SJ "Stolica Święta a Rosja. Stosunki dyplomatyczne między niemi w XIX stuleciu" tłum. Z. Skowrońska, Kraków 1928, t. I 1814-1847, s. 20-21/ Praktyka poczynań władz wskazywała, że względem katolików próbowano (jak w przypadku Cerkwi) stopniowo upaństwowić jej instytucje kościelne. Temu miały służyć zmiany w strukturach diecezji, jak i postawienie na czele największej metropolii (1783 r.) arcybiskupa Mohylewa nad Dnieprem - serwilistycznego Stanisława Bohusza Siestrzeńcewicza. Działalność misyjna została zakazana, a zjednywanie do katolicyzmu było traktowane jako podważanie zasad ustrojowych Rosji. Co w sumie jest logicznym następstwem roli cara w strukturach cerkwi. Wreszcie całkiem poważnie dyskutowano nad możliwością uznania obrzędu namaszczenia cara jako ósmego sakramentu świętego, a w czasie koronacji imperator Paweł I sam sobie udzielił komunii świętej. Z ciekawostek: tenże władca w Kazaniu oświadczył Synodowi Świętemu, iż zamierza sprawować liturgię mszy świętej jak i spowiadać członków swej rodziny. Skonsternowani hierarchowie wybrnęli z tego typu żądań wskazując, że kapłan prawosławny może tylko raz brać ślub (a Paweł I - był już w drugim związku małżeńskim). Z czasem wydano szereg zarządzeń, których celem miało być instytucjonalne i osobowe zwiększenie kontroli nad religiami "obcymi", a zwłaszcza wyznaniem rzymskokatolickim. 12 lutego 1769 r. caryca wydaje specjalny regulamin co do zarządu dobrami kościelnymi, zwiększa udział świeckich katolików w sprawie obierania zwierzchnictwa misji franciszkańskiej w Petersburgu i kapucyńskiej w Moskwie. Kwestie sporne miało rozstrzygać powołane Justiz-Kolegium utworzone dla Liwonii, Estonii Finlandii, któremu to ciału od 1734 r. podlegały sprawy obywateli protestanckich - w całym cesarstwie. Ukazem Pawła I z 26 lutego 1797 r. w ramach tegoż Kolegium wyodrębniono departament zajmujący się religią rzymskokatolicką. W początkach panowania Aleksandra I departament przekształcono w katolickie Kolegium Duchowe, które zostało ukonstytuowane ukazem z 13 listopada 1801 r. Ukazem z 2 lipca 1810 r. powołano do życia Zarząd Główny do Spraw Duchownych Wyznań Obcych, który wszedł w struktury powołanego w 1817 r. Ministerstwa Spraw Duchownych. 15 maja 1824 r. zlikwidowany cały resort, powołując Departament Spraw Duchownych Wyznań Obcych, który był podporządkowany zarządcy naczelnemu wyznań obcych, którym był minister edukacji narodowej. Oddział Pierwszy Departamentu dotyczył spraw związanych z religiami: rzymskokatolicką i greckokatolicką. Temu też Oddziałowi podporządkowane było Rzymskokatolickie Kolegium Duchowne w Petersburgu, w zakresie jego działań była kontrola kontaktów z Rzymem, ewidencja kościołów i wiernych mianowanie duszpasterzy, wydawanie zgody na działalność organizacji i towarzystw o charakterze religijnym. W 1832 r. struktura ta weszła w skład Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. I słów kilka o oficjalnym podziale konfesji prowadzących działalność na terenie imperium. Zgodnie z odpowiednimi artykułami Zbioru Ustaw Cesarstwa Rosyjskiego od 1 stycznia 1832 r., wszelkie wyznania dzieliły się na trzy grupy: - przodujące i panujące - prawosławie - tolerowane - cudzoziemskie wyznania chrześcijańskie: katolicyzm, luteranizm, inne wyznania protestanckie, islam, buddyzm, judaizm, pogaństwo - prześladowane - "staroobrzędowcy" i odłamy sekciarskie powstałe z prawosławia. /szerzej: О.A. Лиценбергер "Римско-католическая Церковь в России: история и правовое положение"/ -
Kościół Bizantyjsko-Ukraiński - przyczynek do bibliografii
secesjonista odpowiedział secesjonista → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
M. Kozak "Pomiany, Hospody, duszi słuh Twoich" ks. T. Majkowicz "Kościół greckokatolicki w Polsce w pięćdziesięcioleciu powojennym 1945-1995)", w: "Unia Brzeska z perspektywy czterech stuleci" J. Musiał "Stan prawny i sytuacja faktyczna świątyń unickich na terenie diecezji przemyskiej w latach 1945-1985", w: "Polska-Ukraina. 100 lat sąsiedztwa" red. S. Stępień t. 1 S. Nabywaniec, M. Lignowski "Stan Greckokatolickiej Diecezji Przemyskiej - w pozostałej w granicach Polski jej części - według danych z 10.03.1946", w: "Kościół na drogach historii. Księga jubileuszowa dedykowana Księdzu Profesorowi Doktorowi Tadeuszowi Śliwie" B. Pastwa "Kościół greckokatolicki i jego rola w życiu społeczności Ukraińców", w: "Grupa etniczna - region - tożsamość kulturowa" red. M. Dziewiarski Z. Wojtkowiak "Obrządek greckokatolicki w Polsce po II wojnie światowej", "Acta Universitatis Lodzienienis" 1990, z. 20 E. Misiło "Greko-Katołycka Cerkwa w Polszczi 1944-1947)", w: "Warszawśki Ukrajinoznawczi Zapysky", t. 1 R. Drozd "Akcja misyjna Kościoła prawosławnego wśród grekokatolików w Polsce w latach 1951-1989", "Dzieje Najnowsze" 2003 z. 4 I. Biłas "Likwidacja greckokatolickiej diecezji przemyskiej oraz tragiczne losy jej ordynariusza bpa Jozafata Kocyłowskiego w kontekście polityki wyznaniowej w ZSRR", w: "Polska-Ukraina. 100 lat sąsiedztwa" red. S. Stępień, t. 3 S. Bober "Spór o cerkwie greckokatolickie w diecezji przemyskiej rządów biskupa Tokarczuka", "Biuletyn Ukrainoznawczy", Przemyśl 2000, nr 6 D. Iwaneczko "Biskup Jozafat Kocyłowski 1876-1947. Życie i działalność", w: "Polska-Ukraina. 100 lat sąsiedztwa" red. S. Stępień, t. 3 ks. J. Moskałyk "Newhasymist' duchwnoho switła w greko-katołykiw Polszcziu 1947-1957 rr.", "Bohoslawija" 1999, ed. 1-4 ks. B. Prach "Greko-katołycke duchowenstwo Peremyskoji Jeparchii i Apostolskoji Administraciji Łemkowszczyny 1939-1947 rr. - Wbyti i represowani", "Bohoslowija" 1999, ed. 1-4 W. Pyrczak "Kościół greckokatolicki na Pomorzu Środkowym", w: "Ukraińcy w Polsce. Poszukiwania i odkrycia" red. J. Lioński, T. Rzepa P. Pelc "Położenie prawne Kościoła Greckokatolickiego w Polsce w latach 1945-1981", "Więź" 1992, nr 7 M. Skórka "Wspólne sąsiedztwo czy niechciani intruzi? Kościół rzymskokatolicki w Polsce w oczach grekokatolików", "Więź"1998, nr 3 Z. Wojewoda "Zarys historii Kościoła greckokatolickiego w Polsce w latach 1944-989" J. Syrnyk "Kwestia wyznaniowa wśród ludności ukraińskiej na Dolnym Śląsku w latach 1945-1989" S. Stępień "Represje wobec Kościoła greckokatolickiego w Europie Środkowo-Wschodniej po II Wojnie światowej", w: "Polska-Ukraina. 100 lat sąsiedztwa" red. S. Stępień, t. 2 S. Stępień "Kościół greckokatolicki w Polsce po II wojnie światowej i w czasach współczesnych (do roku 1998)"; w: tamże, t. 4 S. Stępień "Kościół greckokatolicki na Śląsku po II wojnie światowej", w: "Miejsce i rola kościoła wrocławskiego w dziejach Śląska" red. K. Matwijowski ks. J. Moskałyk "Proces samozbereżennia greko-katołykiw na terytorii Polszczi protiahom 60-ty rokiw wid ichnioho wyselennia u 1947 r.", "Kalendar Błahowista" 2007 R. Storoniak "Oteć mtrat Wasyl Hrynyk - "Mojsej" Greko-KatołyćkojiCerkwy w Polszczi XX st.", "Kalendar Błahowista" 2007 D. Iwaneczko "Wysiedlenia Ukraińców a Kościół greckokatolicki w Polsce (1944-1947)", w: "Akcja Wisła" red. J. Pisuliński M. Kmita "Cerkiew greckokatolicka w życiu Ukraińców w Polsce po akcji 'Wisła'", "Krakowskie Zeszyty Ukrainoznawcze", 1996-1997, t. 5-6 A. Kopiczko "Stosunek państwo-Kościół w diecezji warmińskiej w latach 1945-1990" K. Urban "Obrządek greckokatolicki a Kościół prawosławny w Polsce u progu lat pięćdziesiątych", "Zeszyty Naukowe Akademii Ekonomicznej w Krakowie" 1998, nr 500 M. Rudnicka "Cerkwie własnością kościoła", w: "Księga jubileuszowa 25 lat pasterskiego posługiwania ks. biskupa I. Tokarczuka" red. F. Adamski, M. Rudnicka I. Hałagida "Kościół greckokatolicki i jego wierni narodowości ukraińskiej na zachodnich i północnych ziemiach Polski w latach 1947-1956", w: "Ziemie zachodnie i północne Polski w okresie stalinowskim" red. C. Osękowski I. Hałagida "Ukraińcy - greckokatoliccy i prawosławni w powiecie lęborskim w latach 1947-1957", "Biuletyn historyczny muzeum w Lęborku Wydanie specjalne" I. Hałagida "Sytuacja wyznaniowa Ukraińców na zachodnich i północnych ziemiach Polski w latach 1947-1957", w: "Ukraińcy w najnowszych dziejach Polski (1918-1989)" red. R. Drozd I. Harasim "Narys wybranych aspektiw istorii Greko-Katołyckoji Cerkwy (1945-985)", "Zustriczi" 1990, nr 5-6 abp J. Martyniak "Kościół greckokatolicki w Polsce w pięćdziesięcioleciu powojennym 1945-1995", w: "Unia Brzeska z perspektywy czterech stuleci" J. Mieczkowski "Życie religijne mniejszości narodowych na Pomorzy Zachodnim w latach 1945-1956", "Przegląd Zachodniopomorski" 1995, t. 1 -
A niby w jakim zakresie zagraża? Zwłaszcza chiński produkt?
-
Olimpiada historyczna 2011/2012
secesjonista odpowiedział Rafał111 → temat → Olimpiady i konkursy przedmiotowe
Można, zwłaszcza w kwestii pochodzenia, ale nie o "normanach". -
Wiedza ma nader skromną tu jest Prosty jestem jak ten kundel pies Zagadka więc rozwiązana Pytanie zatem w ręce Pana Gwoli wyjaśnienia: skojarzenia ze snookerem i niegdyś popularną; a dziś raczej upadłą; nastoletnią gwiazdą muzyki pop - jak najbardziej wskazane. Chodziło o nazwisko: Break+speare break - z poola, a Spear(s) od pewnej Britney A kwestia upokorzenia: dla ówczesnych "Anglików"... istotny był to fakt, że normańscy władcy muszą całować stopę papieża "Anglika"- to było powodem do skrytej satysfakcji. Tak to jest podawane w "Dziejach Angielskich. Od wstąpienia Jakóba II" Tomasza Babingtona Macaulaya na stronie 29: "W chwili gdy nazwa Anglika była zakałą i gdzie przyjmowano, że wszystkie godności cywilne i wojskowe wyłącznie się należą współrodakom zdobywcy, z uniesieniem posłyszało pogardzone plemię, iż członek tego plemienia, Mikołaj Brekspear, wyniesiony został na stolicę papieską i posłom pochodzącym z najszlachetniejszych domów Normandii, nogę swą do pocałowania podawał..." W Twoje ręce - pytanie.
-
Kto tak pięknie potrafi świntuszyć?
secesjonista odpowiedział gregski → temat → Biblioteka im. Józefa Ossolińskiego
Eee tam... mój pierwszy wierszyk dla św. Mikołaja co by uzyskać prezent, a miałem lat kilka (więc fodele nie może tego brać do siebie) był dziecięcą trawestacją znanego limeryku: Pewna Pani na Krecie sprzedawała swą cnotę w sekrecie Kto? Gdzie? I w jakim rowie nikt się tego dziś nie dowie Było lanie... ale prezent dostałem. -
A po tureckiej stronie?
-
Ja bym spojrzał do wzmiankowanych przeze mnie: Mój odnośnik