Skocz do zawartości

secesjonista

Administrator
  • Zawartość

    26,675
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez secesjonista

  1. Przepowiednia Sybilli

    A ile mor w oryginalnym, angielskim wydaniu naliczył Tyberiusz, że powątpiewa iż nie jest to heksametr? A ile liczy wersów najobszerniejszy fragment? Ja raczej wskazałbym, że jest to wymysł pisarza, ze względu na to, że księgi sybillińskie nie miały charakteru proroctw.
  2. Trochę: nie tak, i proszę sprawdzić w źródłach niemieckich chronologię. Co lepsze: francuski autor czy niemiecki oficer dowodzący tym wydziałem? Ja nie zamierzam wieść polemiki z euklidesem, który na podstawie jednej książki zna wszelkie sekrety wywiadu z okresu drugiej wojny światowej. Oczywiście pozostaje pytanie, dlaczego w źródłach z epoki istnieje "Walli III", a u francuskiego autora tylko jest jedynka przekształcająca się w dwójkę. I tyle tego O.T.
  3. Młodzi przestępcy w średniowieczu

    Trudno to nazwać programem, atoli w dawnej Florencji istniała prawna możliwość umieszczenia w komunalnym więzieniu (Le Stinche) marnotrawnych synów. Z jednej strony tego typu kara mogła wstrząsnąć młodzieńcem, z drugiej ograniczała jego możliwości trwonienia majątku.
  4. Potyczka pod Riccardiną

    Jeśli zna Mati64 język niemiecki można sięgnąć po pracę Ulricha Meiera "Pax et tranquillitas. Friedensidee, Friedenswahrung und Staatsbildung im spätmittelalterlichen Florenz" (zawartą w: "Träger und Instrumentarien des Friedens im hohen und späten Mittelalter", red. J. Fried), ewentualnie po książkę Haliny Manikowskiej "Nadzór i represja. Władza i społeczeństwo w późnośredniowiecznej Florencji". Tylko jakie szczegóły? Te o charakterze militarnym czy raczej te polityczno-społeczne?
  5. Sprzęt zdobyczny

    W Dębie, w ramach poligonu "Południe", istniał ośrodek dla kolejarzy niemieckich Reichsbahnlager Deba (występujący również jako Durchganglager Deba) zarządzany przez urzędnika kolejowego, niejakiego dr. Meiera. Z jednej strony był to ośrodek wypoczynkowy dla kolejarzy jeżdżących w długie trasy, z drugiej strony w tym samym miejscu szkolono straż kolei. W ramach tych szkoleń uczono m.in. posługiwania się zdobyczną bronią radziecką. /por. "Archiwum Jawora: dokumenty Obwodu Armii Krajowej Tarnobrzeg" oprac. T. Zych, Tarnobrzeg 1994, s. 68-71/
  6. Polak w oczach Niemca

    Ciekawy fragment listu rodziców do młodego niemieckiego żołnierza mającego wziąć udział we wrześniowych zmaganiach. Ciekawy, bo już pobrzmiewa w nim strach przed konsekwencjami działań niewchodzących w zwykłą praktykę żołnierską: "Ostrzegamy cię ponownie, byś się nie zgłaszał do czegoś specjalnego. Polacy są to bardzo dziki, prymitywny naród. Ojciec dostatecznie dobrze poznał ich w czasie wojny. Dziadek zasłużył się dla nich w czasie kulturkampfu, zdecydowanie występując w obronie ich swobód religijnych. Może będzie to miało znaczenie po tylu latach, że nie spotka cię ze strony tego narodu żadne zło...”. /Z. Zieliński "Relacje Wehrmachtu w Kampanii Wrześniowej jako materiał propagandowy", "Niepodległość i Pamięć”, t. 16, nr 2 (30), 2009, przyp. s. 21, s. 228/
  7. Raczej - nie, czym innym jednak obozy treningowe, poligony, miejsca szkolenia itp. a czym innym szkoły wojskowe. Tak gwoli ścisłości to nazywało się to początkowo Abwehrbefehlsstab (Frontaufklärungsleitstelle I Ost), potem Amt Ausland/Abwehr Dienststelle Walli I. "Walli" to kryptonim. Nic takiego nie miało miejsca. W miarę działań wojennych Abwehrbefehlsstab Walli podzielono na trzy "sztaby":, które miały (formalnie) nieco inne zadania. Walli I (Frontaufklärungsleitstelle I Ost unter Hermann Baun) Walli II (Frontaufklärungsleitstelle II Ost unter Major Seliger / Oberleutnant Müller / Hauptmann Becker) Walli III (Frontaufklärungsleitstelle III Ost unter Heinz Schmalschläger). To, że coś się nazywa "sstab" nie wyklucza by przy nim nie było szkoły, choć nie jestem przekonany by tego typu kursy można traktować jak element szkolnictwa wojskowego. Dobre, zatem szkolenie spadochronowe było czymś bardziej tajnym niźli testowanie rakiet V, bo te testowano np. w granicach powiatu mieleckiego, kolbuszowskiego i tarnobrzeskiego.
  8. Dania - jak to możliwe?

    Tylko co to ma do zajęcia Danii i ew. bardziej stanowczych prób oporu przez Duńczyków?
  9. Napoleon III

    Co jak wiadomo wyraźnie odróżnia go od monarchy niekonstytucyjnego by już nie wspomnieć o dyktatorach otaczanych kultem jednostki. Naprawdę euklides nie widzi co wypisuje? A dlaczego: "na gwałt"? Czy w każdym państwie w którym nastąpiła likwidacja monarchii na gwałt potrzebowano kultu jednostki? W przypadku Kim Ir Sena to: "na gwałt" trwało jakieś pięćdziesiąt lat, to jakieś pełzające: na gwałt. Stalin nie tyle musiał zastąpić kult cara, co zmierzyć się z legendą Lenina. I nie musiał zastępować kultu cesarza bo jego władza wypływała z całkiem innych źródeł. I co z tego wynika? Był władcą mającym mniejszą władzę niż Przewodniczący Rady Komisarzy Ludowych w ZSRR - faktycznie zatem nie potrzebował wzmocnienia swej pozycji. Taki Franciszek - książę Reichstadt, też dla wielu był cesarzem, a przynajmniej oficjalnie dla Napoleona III. I on zapewne nie potrzebował żadnego kultu wobec swej osoby by wzmocnić swą władzę, choćby dlatego że żadnej władzy nie posiadał. No ale był cesarzem... A Stalin "zainstalował" szereg demokracji ludowych, stąd pewnie był dla euklidesa wielkim demokratą. Nie wiem czy to niezręczność językowa czy euklides nie rozumie słów, które używa, ale jeśli ktoś się na kogoś kreuje to nim nie jest. Należy rozróżniać pomiędzy gestami propagandowymi a tym jaką formę sprawowania władzy realizuje dany władca. I tego nie bardzo rozumiem, dlaczego Plamper tak widział ówczesne francuskie społeczeństwo?
  10. Wyprawa Inki na Galapagos.

    Jest różnica pomiędzy okresowym pobytem na danym terenie a kolonizacją. Innymi słowy, jeśli rybacy co jakiś czas zatrzymują się na jakiejś wyspie by np. wybierać żółwie jaja w okresie lęgowym, ale nie zakładają tam stałej siedziby to mówimy, że wyspa nie była skolonizowana.
  11. Wyprawa Inki na Galapagos.

    To nie tak, w swym raporcie Norweg nie wysuwał przypuszczenia, że wyspa została skolonizowana. Co do konkluzji, to wyrażał się w tonie przypuszczającym i stwierdził, że z tych wstępnych badań nie można wyciągać jakichkolwiek rozstrzygających odpowiedzi. Wykluczał stałą kolonizację, napisał jedynie o ewentualnych: przypadkowych zawitaniach na archipelag czy o sezonowych wizytach ("The local geographical conditions are such as to suggest the likelihood of casual discovery or temporary camps and seasonal visits rather than permanent establishments, but this is no conclusive argument"). Oczywiście nie można wykluczyć śmietnika, choć można przywołać trzy kwestie, które nieco nadgryzają tę koncepcję. Wydawałoby się, że europejscy żeglarze (czy piraci) zawlekli by raczej przedmioty im współczesne, a nie z okresu pre-inkaskiego. Badania Norwega nie były prowadzone na jakąś większą skalę (nazwałbym to raczej rekonesansem archeologicznym), wytypowano kilka miejsc (głównie na mniejszych wyspach), które uznano za dogodne do lądowania przez prymitywnych żeglarzy. W kilku miejscach odnaleziono starą ceramikę i wyroby europejskie, ułożone warstwowo. Co sugerowałoby, że europejscy żeglarze też uznali te miejsca za dogodne do przybicia, ale ich pobyt był późniejszy. Odnaleziono też kilka fragmentów starej ceramiki pod warstwą lawy, wstępnie badacze uznali, że wylała on w czasach jeszcze przed-europejskich. Co do wielkości floty i liczby żeglarzy, to raczej uznałbym, że została wyolbrzymiona by dodać splendoru wodzowi. Inna sprawa, że tak naprawdę nie wiemy jakiej wielkości budowano wówczas tratwy, replika Norwega to tylko pewna wizja wysnuta z dostępnej ikonografii. Choćby, co można powiedzieć o wielkości tratwy patrząc na ryciny zamieszczone w "Speculum Orientalis Occidentalis que Indiae Navigation" Jorisa van Spillbergena (z 1619 r.)? /grafika za: Gregory LeFever "Balsa Rafts Permitted Ancient American Trading", tekst dostępny na ancient-tides.blogspot.com/ Tak na marginesie możliwości żeglarskich ówczesnych mieszkańców Ameryki Południowej, na zachodnim wybrzeżu Meksyku archeolodzy odnajdywali przedmioty (m.in. z miedzi) w stylu typowym dla Ameryki Południowej (m.in. takim jaki powstał w dzisiejszym Ekwadorze). Problem w tym, że nie znajduje się ich na "etapach pośrednich", co sugeruje iż może były dostarczane drogą morską. Leslie Dewan (z MIT) po przeanalizowaniu tamtejszych prądów morskich i stworzeniu symulacji matematycznej, uważa że możliwym było, iż "ekwadorscy" żeglarze mogli: "a thousand years ago sailed regularly to western Mexico and back ~ around trip of 3,800 miles on sail-bearing balsa rafts". Z tym, że przed powrotem spędzać mieli w Meksyku kilka miesięcy w oczekiwaniu na zmianę prądów ("The wind and ocean currents on the west coast of South and Central America vary significantly from month to month, making certain times of year particularly amenable or inhospitable to sailing either north or south"). Oczywiście na razie to tylko teoretyczne dywagacje... To oczekiwanie na zmianę w prądach oceanicznych poniekąd może tłumaczy długość hipotetycznej wyprawy Inki. /tu nieco więcej: web.mit.edu - L. Dewan "An Analysis of Pre-Columbian Balsa Raft Design to Determine the Suitability of Such Rafts for Ancient Maritime Trade Between Ecuador and Mexico"./
  12. Wyprawa Inki na Galapagos.

    Pre-inkaska ceramika nieco temu przeczy...
  13. Zamki krzyżowców w Ziemi Świetej okresu krucjat

    Jeśli chodzi o Montfort, to mimo korzystnego położenia miał on jednak kilka słabości, choćby: "The eastern side of the spur was effectively defended against an enemy charge by the ditches, and the keep which occupied the entire width of the spur would to some degree have defended the main buildings from missile attack - at least at a close range, but perhaps not from afar for the natural curve of the spur nothward, as it rises to the east, would have enabled more distant ballistic machines to bombard the central part of the castle". /A.J. Boas "Renewed Research at Montfort Castle", in: "Archeology and Architecture of the Military Orders. New Studies", ed. M. Piana, Ch. Carlsson, London and New York 2016, s. 181/ Może nie nowe w sensie technologicznym, tylko nowe w rękach Mameluków? Nie wiem od kiedy Mamelucy zaczęli używać ciężkich machin oblężniczych, ale to w relacji z oblężenia Monfort po raz pierwszy wspomina się o ich liczbie, rodzajach czy ich skuteczności. Początkowo Mamelukom niezbyt dobrze szło oblężenie, wszystko zmieniło się po zdobyciu Crac des Chevaliers, kiedy to Bajbars przybył z ciężkimi maszynami oblężniczymi pozostawionymi w Safed. Z drugiej strony, obrońcy mieli dysponować podobnymi ciężkimi machinami, ale z jakichś powodów ich nie użyli. "In fact, this is the first time that we are told about the number, types and effect of the mangonels. If there were three large ones, our suggestion about the location of the camp on the hill to the south become reasonable, because such large mangonels probably had a range of more then 200 m. This is also the first time that we are informed that such war machines were also used in the defence of Montfort, althought the defenders were apparently unable to use them in this battle, as the documentattests. It is logical that such machines were kept in the castle to defend it, and thus we suggest that one of them was located on the keep and directed eastwards. The walls of the keep and its general structure were strong enough to absorb the mangonel's movement strength. It is almost certain that part of the Mamluk army camped in the valley near the stream. It is stated that the Mamluk mangonels targeted the fortress very accurately and damaged it badly". /R.G. Khamisy "Montfort Castle (Qual'at Al-Qurayn) in Mamluk Sources", in: "Montfort: History, Early Research and Recent Studies of the Principal Fortress of the Teutonic Order in the Latin East", ed. A.J. Boas, with assist. R.G. Khamisy, Leiden 2017, s. 32-33/ Dość szczegółowo tym zamkiem (i okolicznościami jego poddania) zajmowali się: Walther Hubatsch w pracy "Montfort und die Bildung des Deutschordensstaates im Heiligen Lande" i Peter Thorau "The Lion of Egypt: Sultan Baybars I and the Near East in the Thirteenth Century" - ale nie znam ich spostrzeżeń.
  14. Wyprawa Inki na Galapagos.

    A, jakoś nie bardzo rozumiem znaczenia; dla tego wątku; tej uwagi. Heyerdahl przepłynął jakieś 8000 km, a Galapagos od wybrzeża Ameryki dzieli niecałe 1000 km, to chyba jednak trochę inne wyprawy i w nieco inne rejony, zatem czy wrócił - nie ma tu chyba nic do rzeczy. Istotnym jest, że na prymitywnej tratwie można było pokonać duże odległości. Powrót z tego archipelagu wydaje się nieco łatwiejszym. Zwłaszcza, jeśli uznamy przekaz pozostawiony przez Sarmiento za wiarygodny, ci kupcy musieli znać tamtejsze wody, zatem i odpowiednią drogę powrotną.
  15. Bardziej poprawnie - Bractwo. Jest jeszcze jeden trop, związany z pewną praktyką względem chorych na trąd zakonników. "Bardzo specyficzną posługę pełniło Bractwo Szpitalne Św. Łazarza. Założone zostało podczas pierwszej krucjaty w 1098 roku przez Gerarda de Martigues. Zgodnie z życiowym krzyżem swego patrona (Łazarza z Chrystusowej przypowieści „o bogaczu i Łazarzu” {Łk. 16,19-31) opiekowało się trędowatymi (...) W sferze organizacyjnej przez 20 pierwszych lat było częścią zakonu Joannitów, niejako ich „oddziałem zakaźnym ”. Oddzielenie się w oddzielne bractwo nastąpiło w 1120 r. Boyand Roger został mianowany Mistrzem Szpitalników Świętego Łazarza. Nie był to jeszcze zakon rycerski, a jedynie bractwo. Z czasem, wobec napadów niewiernych, wynikła potrzeba otoczenia go zbrojną eskortą. Trudno jednak było znaleźć rycerzy chętnych służyć przy szpitalach dla trędowatych. Inaczej rzecz się miała z chorymi na trąd rycerzami zakonów rycerskich: Templariuszy, Joannitów, Bożogrobców, itp. Wysyłano ich do szpitali Św. Łazarza. Powoływano z nich straż ochronną. U większości z nich choroba postępowała bardzo powoli. Wojownicy ci zaczęli uczyć brać szpitalną sztuki walki. Stało się to przyczyna stopniowego przekształcania się bractwa szpitalnego w zakon rycerski". /D. Sawicki "Zakony rycerskie epoki wypraw krzyżowych: powstanie, organizacja i losy kilku zakonów", "Elpis", T. 6, nr 9, 2004, s. 150-151/
  16. Wyprawa Inki na Galapagos.

    Heyerdah poczynił jeszcze taką uwagę, że tamtejsze warunki oceaniczne niejako "ułatwiają" trafienie na Galapagos: "Aboriginal fishermen from the Chimu or the Puna Manabi area, who frequented the northern bend of the Humboldt Current and the southern bend of the Panama. Current in seagoing balsa-rafts would, like de Berlal}ga and a great many subsequent voyagers readily end up in Galapagos waters" (s. 696), to wreszcie spotkało wspomnianego de Rivadeneirę.
  17. Wyprawa Inki na Galapagos.

    W dwóch. Jest jeszcze wzmiankowana w zapiskach kronikarskich jakie pozostawił Miguel Cabello de Balboa (czy jak chcą niektórzy: Valboa), czyli w "Miscelánea Antártica". Ten chyba raczej nie znał rękopisu autorstwa Sarmiento de Gamboa, co jest już tylko mym podejrzeniem. "Historia del reino de los incas" (jak się ją na ogół tytułuje) tak naprawdę przez długi czas tkwiła w zapomnieniu. "Odkryto" ją dopiero w czasie kiedy rząd niemiecki nakazał inwentaryzację rękopisów w państwowych i uniwersyteckich bibliotekach (czyli pod koniec XIX wieku), odnalazł ją niejaki prof. Meyer w bibliotece w Getyndze (wcześniej, do 1785 r., manuskrypt pozostawał w prywatnej bibliotece Abrahama Gronova), a opublikowano ją po raz pierwszy dopiero w 1906 w redakcji Richarda Pictschmanna (Abhandlungen d. K. Gesellschaft d. Wiss. zu Goettingen. Philol. Hist. Kl., N.F., Bd. VI, no. 4). Na ile się zorientowałem; choć to pobieżne poszukiwania; to wielu badaczy dopuszcza taką możliwość - pod względem technologicznym, wreszcie to że było to możliwe, udowodnił już Thor Heyerdah. Pewną poszlaką, która taką wyprawę uprawdopodabnia, może być nazwa jaką nadano jednej z odkrytych wysp. Pierwsza z wysp podana w cytowanym fragmencie to: Avachumbi, taką wersję językową podaje np. John Woram w: "Charles Darwin Slept Here" czy w edycji kroniki Sarmiento "History of the Incas and the Execution of the Inca Tupac Amaru" (wydanej przez wyd. Cosmo Classic). Inni podają się ją też w postaci: Hahuachumpi - isla de Fuera. Na przykład w opracowaniu Williama Beebe'a "Galápagos: World's End", czy we współczesnych artykułach ogłaszanych na łamach "Acta Oceanográfica del Pacífico" (wyd. przez ekwadorski Instituto Oceanográfico de la Armada INOCAR). No ale to pewnie kwestia interpretacji źródła. Druga z wysp to Ninachumpi - isla de Fuego, i ta bardziej nas może zainteresować. W języku ludu Keczua, "chumpi" to m.,in. miejsce otoczone, zatem odpowiednik wyspy. Natomiast człon "nina" - oznacza ogień, można to skojarzyć z niektórymi wyspami tego archipelagu. W 1546 r. zaobserwowano na jednej z wysp wydobywający się dym z krateru (gdy zniosło w kierunku wysp uciekającego Diego de Rivadeneirę), podobne obserwacje odnotował Karol Darwin w 1836 r., a w 1814 i 1825 mała miejsce erupcja wulkanu na wyspie Narboroug (dzisiejsza Fernandina). Kolejną poszlaką może być odnalezienie na archipelagu szczątków botanicznych bawełny. Początkowo uznawano ją za endemiczną, dalsze badania (por. J.B. Hutchinson, R.A. Silow, S.G. Stephens "The evolution of Gossypium and the differentiation of the cultivated cottons") wykazały jednak, że jest to bawełna peruwiańska (Gossypium barbadense), produkt peruwiańskiej wczesnej kultury Chimú. Badacze doszli do wniosku, że niemożliwym było by dotarły te szczątki za sprawą ptaków czy prądów oceanicznych, a musiały być produktem ludzkich zabiegów. Heyerdah zorganizował wyprawę (w 1953 r.) w celu badań archeologicznych na archipelagu, w której uczestniczyli archeolodzy: Erik K. Reed i Arne Skjølsvold. Wyniki z tych badań ogłosił w: "Preliminary report on the discovery of archaeology in the Galápagos Islands" w 1955 r. (podczas obrad 31 Międzynarodowego Kongresu Amerykanistów w São Paulo). Co prawda Heyerdahl myli się powiadając: "It was Markham, the prominent Inca historian, who first suggested in 1907 that Peruvian aborigines under Inca Tupac Yupanqui might have visited the Galapagos group on a premeditated voyage by balsa-rafts" (s. 687), jako że uczynił to już w 1892 r. w swym artykule "Discovery of the Galapagos Islands" ogłoszonym na łamach "Proceedings of the Royal Geographical Society" (Vol. XIV, 1892), ale rzeczywiście to sir Clements Robert Markham, sekretarz RSG, pierwszy zwrócił uwagę na wzmianki u Sarmiento. Zespół Heyerdaha odnalazł on na wyspach szczątki pre-inkaskiej ceramiki rozsiane po całym archipelagu, m.in. naczynia kształtem przypominające te wyrabiane dawniej w Peru i Ekwadorze, gdzie służyły jako urny pogrzebowe. Poza kształtem, zwrócono uwagę na ornamenty: "The final class, the sherds representing ornamental or decorative pottery, were also of a style and execution that in many cases permitted an· identification wit,h a . limited culture area on the mainland coast. For instance the fine, black, reduced-fired Chimu ware with its typical pressed relief design could only be associated geographically with the north coast of Peru" (s. 692-693). Poza tym część artefaktów wykonana była z materiału który nie występuje na Galapagos (np. skrobaki z krzemienia, czy fragmenty wykonane ze skał kredowych).
  18. Kwestia Anschlussu

    Na ogół euklides ma swe teorie, które niestety mają jedną wadę: kłócą się z chronologią, i tak jest tym razem. Proponuję przyjrzeć się wnikliwiej co samemu się napisało, to może euklides zrozumie o czym tu napisałem.
  19. Sprzęt polski w rękach najeźdźców

    Na stronie www.lexikon-der-wehrmacht.de można przeczytać, że niemiecka armia pozyskała u nas 621 sztuk, ale z tego 556 sztuk przekazano do Rumunii.
  20. Kwestia Anschlussu

    Skoro proces rozpoczął się w tym terminie to ta informacja euklidesa nie jest prawdziwą: 10 marca nie można było uzyskać informacji o tym akcie.
  21. Wielka gra przeciwko Syrii

    Speedy trochę sobie dworowaliśmy z określeń eksperta, który jak na razie jest ekspertem tylko wedle swego mniemania, ale oczywiście nowe: środki, taktyka, itp. wymagają w miarę precyzyjnych określeń i nowych określeń. Tylko czy "sniper tank" to odpowiednie określenie, nie tak do końca: "sniper" o nie tak do końca: "tank", już raczej: "sniper armored car". Czym innym jest też nazywanie taktyki a czym innym użytych środków. Tak z opisu Speedego, będąc laikiem - zatem mogę się mylić, to i w lotnictwie tego typu praktyka (taktyka) może być wskazana. Czy jednak warto mówić wówczas o "sniper aircraft"? Nie jestem przekonany. I jak się ma do opisu Speedego czołg na podziemnym parkingu, który stał się przyczyną tej dyskusji terminologicznej?
  22. Kwestia Anschlussu

    To może dojdzie euklides do ładu z logiką swych wypowiedzi? A cny autor wymienił tych niektórych historyków czy pozostawił ich anonimowymi?
  23. Wielka gra przeciwko Syrii

    Tego typu terminologia już się pojawiła, zatem obok Florka: "shocking soldiers" mamy np. "f...cking new gay" czyli osobę po szkoleniu Advanced Individual Training, nazwa "kodowa" w Armii amerykańskiej - FNG.
  24. II Powstanie kozackie (Nalewajki)

    Tak dla sprostowania to od dawna ustalonym jest pogląd, że nie miał na imię Semen. Jego imię to: Semerij - czyli ukraińska forma oboczna od Seweryn.
  25. Wielka gra przeciwko Syrii

    A gdzie użył, poznamy ten materiał?
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.