Skocz do zawartości

secesjonista

Administrator
  • Zawartość

    26,675
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez secesjonista

  1. Humor

    W roku 1917 rzesze ludzi emocjonowały się kwestiami politycznymi i myślami o niepodległości, w tymże samym roku polscy filolodzy debatowali nad reformą języka polskiego. I trzeba przyznać, że spory w tejże materii nie były mniej żarliwe i rozogniające głowy (zwłaszcza o to jak pisać: Marya czy Marja); wreszcie na ogół spokojnych i szacownych naukowców; niż te dzielące środowisko endecji i piłsudczyków. Stanisław Estreicher, który zaangażował się w pisanie wielu płomiennych artykułów o charakterze politycznym, zwrócił się do Jana Rozwadowskiego z przytykiem, że nie rozumie jak w takim czasie, kiedy są świadkami spraw dziejowych, kiedy w zasięgu marzeń jest niepodległość można zajmować się takimi przyziemnymi sprawami jak gramatyka i ortografia. Ten ostatni rzekł mu na to: "Ha, nawet w uroczystej chwili trzeba sobie czasem nos wytrzeć".
  2. Był... i wiadomym jest, że język czeski w tym czasie nader popularny... wystarczy poczytać me posty w zakresie nauki i szkolnictwa.
  3. Najmniej lubiany szkolny przedmiot?

    I by było jasne: pisząc "mój poziom" nie myślę o jakiejś intelektualnej stratyfikacji, tylko o inności podejścia.
  4. Najmniej lubiany szkolny przedmiot?

    i Ja nic nie muszę Tofiku, sam potwierdzasz. Jeśli czegoś nie znam - w tym zakresie jestem ignorantem, w przypadku lektury, której nie przeczytałeś - jest to chyba oczywiste. Ja długie lata po szkole byłem ignorantem w zakresie wiedzy z fizyki, już wcześniej uznałem, że nigdy mi nie będzie potrzebna. Przyszłość zweryfikowała me zapatrywania i okazało się, że większość korepetycji udzielam z nauk ścisłych. Jest oczywistym, że nie ma problemu jak uczeń nie zna tej czy innej lektury (by wrócić do tego nieszczęsnego języka polskiego), jest problem kiedy wyraża postawę, że to wszystko mu jest niepotrzebne z racji jego innych zainteresowań. Imputowanie mi argumentacji na poziomie Hiacynty Bucket - po prostu mnie śmieszy. Swego czasu malowałem paznokcie na czarno, urządzałem alternatywną studniówkę z polonezem wokół piaskownicy na środku blokowiska gdzie obowiązującym strojem były ubiory nocne (ja miałem szlafmycę), robiłem performance na dworcu Śródmieście (co skończyło się interwencją milicji), urządzałem przejażdżki rowerowe po swym małym mieście gdzie uczestnicy jeździli w strojach z różnych epok (ja w peruce, surducie i pantoflach z wielkimi kokardami), mieszkałem na squacie warszawskim i berlińskim... zatem jakoś nie czuję się bym był osobą mówiącą, że - jedyną wartością jest: "co inni sądzą o nas". Faktem jest jednak, że osoba chcąca coś osiągnąć w danej dziedzinie spotyka się z innymi. Na ogół są to osoby o pewnym poziomie intelektualnym, przez obcowanie z nimi często zdajemy sobie sprawę o naszych brakach intelektualnych (wpadka z "Ikarem" jednego z uczestników dyskursu - jest symptomatyczna). Reasumując - szkoła daje szkielet pewnej ogłady i wiedzy - kto z tego skorzysta - jego zysk, kto nie - czasem się zdarzy, że zostanie uznany za osobę z pewnymi brakami w podstawowej wiedzy, która utrudnia dyskurs na pewnym poziomie metajęzyka. Poza tym wydaje mi się wreszcie, że nic nie zrozumiałeś z mej argumentacji a powtarzać mi się zbytnio nie chce. Zatem miłej konfrontacji z wykładowcami historii - i udowadnianiem im, że znajomość "Dziadów" nie jest potrzebna w dyskursie historycznym, przypomnę że studiując historię nie ma możliwości wybierania tylko tych czasów - które mnie interesują. Dla mnie Tofiku pozostajesz osobą całkiem nieźle znającą uwarunkowania czasów pewnego Zygmunta, za to zupełnie nie nadajesz się na osobę z którą chciałbym wieść dyskurs na inne tematy... Z racji wieku i doświadczenia powiadam: dyskredytujące są braki w podstawowym wykształceniu, które nabywany na etapie szkolnym. Miałem przyjemność uczestniczyć w spotkaniu z pewną panią profesor (w zakresie grzybów i bakterii), która swą wypowiedź zaczęła od fragmentu z Mickiewicza... po czym zapadła - cisza. Pośród wielu specjalistów z zakresu diagnostyki nikt nie zrozumiał zawartej w wypowiedzi intencji i znaczenia. Siłą rzeczy - jako osoba rozumiejąca o czym się mówi, trafiłem obok Pani profesor (choć miałem tam robić za okazjonalnego ochroniarza)... za załatwienie kontraktu, który wykluł się jedynie z tego, że wiem czym była "szafa Mickiewicza" - otrzymałem od pewnej firmy całkiem pokaźną gratyfikację. Co poddaję pod rozwagę Tym co twierdzą, że znajomość literatury nic nam nie da w życiu... I kończę temat - bo nudnymi mi się wydają licealiści co to niewiele czytają (prócz tego co ich interesuje), jak i nudni dorośli faceci mylący "Ikara" ze "Zbrodnią i karą". Żyjemy na innych poziomach - mam nadzieję, że mój jest lepszy.
  5. Noo... z tym XVI wiekiem to bym nie przesadzał, porównaj śląską mową z dość prostym tekstem, będącym rachunkiem mistrza ślusarskiego z Frysztatu dla panów z ratusza: Pamet coz sem delala panum Do ratuzu Roku tohu 1589 Item vdelal sem dwa klucze czo ganu li rozkozol panskim slowem geden kuklo cze druhy kormarigi iij gr Item wzal ganuli gklotke czo mi ol zamikat malom piwniczk ze drwij zato ij gr Item wosnicza wzal ostroke zato... Item oprawjl sem zomek klucz sem vdelal dwirzi sem zaweisil tweczkuweh nade lal oprawileh czoz potrzeba zato 9 gr Item vdelal sem gedenaste hasspiczek losczke czoz obloki podnaossagom... Z ulicznego ogłoszenia z lat 50-tych, zawieszonego gdzieś w Krakowie, tekst - jeśli patrzeć wedle reguł pewnej gwary, jest całkiem poprawny: "Pokuj kuchna woda Przepokuj Obiegaczyja Zmaną na Pojedynkę"
  6. Wielka gra przeciwko Syrii

    Wątpię aby wydawało zezwolenia. Zatem co tu ma do rzeczy wiedza NATO?
  7. Najmniej lubiany szkolny przedmiot?

    Odniosłem wrażenie, że postawa Tofika wyrażą się mniej więcej tak: idę na historię, zatem polski jest mi potrzebny jedynie w zakresie umiejętności czytania i pisania. Z czytania czegokolwiek w liceum nie wyniosłem i jest to strata czasu. Jak będę potrzebował coś z tego zakresu to sobie przypomnę czy sprawdzę. To ciekawe, ale pomysł, że nauka języka polskiego jest niepotrzebna wlecze się u nas od średniowiecza. Jak widać do tej pory tegoż idiotyzmu w pełni nie wykorzeniono. Idąc tym tropem - osoba zainteresowana fizyką nauki humanistyczne winna zakończyć na etapie podstawówki. Nie wymagajmy od matematyka wiedzy co się zdarzyło 1 września 1939 - znajomość tegoż faktu nie jest mu niezbędna w jego przyszłej pracy. Tofik napisał: Dla poszerzenia słownictwa może też czytać gazety, wielokrotnie bardziej przyjemne. To gratuluję, nigdy bym nie wpadł na to że gazety w znaczący sposób przyczyniają się do poszerzania słownictwa przeciętnej osoby. Na tej zasadzie dzieciak powie, że ogląda MTV gdyż właśnie uczy się angielskiego. Każda intelektualna aktywność powiększa naszą wiedzę czy bazę językową, dla mnie jednak istnieje różnica pomiędzy ciężarem gatunkowym "Wprost" a "Przeglądem Orientalistycznym", między "Polityką" a kwartalnikiem "Studia Socjologiczne" czy "Teksty Drugie". Na studiach też będziesz wybierał drogę, tak by było "przyjemnie"? Tofik napisał: "Poza tym, "Tytus, Romek i A'Tomek" to inna epoka - wyobrażasz sobie sytuację, w której chłopak z dziewczyną (w dyskotece!) rozmawiają o Norwidzie? Tak samo zasób słownictwa nie jest w codziennym życiu jakoś szczególnie ważny". Nie muszę sobie wyobrażać a epoka nie ma nic do rzeczy. Zdarzało mi się bywać w klubach gdzie pytlowaliśmy o "dupie Maryni", meczach, scenie politycznej; zdarzało się również, że w tychże samych klubach dyskutowaliśmy o tym dlaczego Mickiewicza włożono do szafy, o związku niepodległości z nosem Rozwadowskiego i takich dyrdymałach. Jeśli uważasz Tofiku, że twa edukacja w zakresie własnego języka jak i znajomości literatury winna się zakończyć na etapie umiejętności czytania i pisania - to mi ciebie po prostu żal. Zwłaszcza jeśli zamierzasz wybrać historię. Albowiem rację ma Albinos pisząc, że zasób słownictwa i pewna wiedza ogólna istotne są w zależności od tego w jakim kto się środowisku obraca. Również w środowisku związanym z historią pewne braki; i to nie te tyczące się samej historii; z zakresu "kulturowej ogłady" ośmieszają, te poważniejsze - dyskredytują. Na pocieszenie - zawsze można sobie wybrać mniej wymagające intelektualnie towarzystwo. Każdy sam sobie ustawia poprzeczkę. Nie twierdzę, że szkolą na jakimkolwiek etapie da nam erudycyjną wiedzę w jakimkolwiek obszarze jakiejkolwiek nauki, zresztą taka wiedza nie jest nikomu potrzebna. W szkole dostajemy pewien szkielet wiedzy na bazie którego rozwijamy się dalej. Silą rzeczy więcej czasu, zaangażowania i energii wkłada się w ten obszar wiedzy, który budzi nasze zainteresowanie czy też wiążemy z nim swe perspektywy zawodowe. Jeśli jednak ktoś uważa, że wystarczy by rozwijał się jedynie w zakresie - to w zasadzie ma rację. Wreszcie nie każdy musi być człowiekiem z którym można porozmawiać i ma on coś interesującego do powiedzenia również w innych dziedzinach wiedzy ogólnej. Zatem oczywiście można zostać wysokiej klasy specjalistą od robienia otworów graniastosłupowych wyłącznie narzędziami firmy XXXX i wyłącznie wiertłami o końcówkach spiekanych węglikami pochodzącymi wyłącznie od firmy YYYY; i zupełnie nie interesować się niczym innym. Inną sprawą będzie - jak inni będą oceniać naszą atrakcyjność i sama bazę intelektualną. Wybacz Tofiku, ale w swym oglądzie spraw nie wyłamujesz się ze schematu zachowań dzisiejszej młodzieży. Ty znasz się na historii, inny na motocyklach, tamten na piłce nożnej... resztę można sobie "wygooglać" i sprawdzić na wiki, głowy nie trzeba sobie tym obciążać. I na tym kończę ów wątek jako, że faktycznie ja należę do innej (starszej) szkoły i nie ma pomiędzy nami wspólnego języka.
  8. Wielka gra przeciwko Syrii

    A od kiedy NATO udziela zezwolenia na ew. akcje o charakterze tajnym? Publikuję swą zgodę w biuletynach z głównej kwatery?
  9. Wielka gra przeciwko Syrii

    Tia... a jak ktoś doczyta do końca newsy to zrozumie, że doniesienia nie mówią o lądowaniu w Syrii, czy działaniach przeciw wojskom syryjskim, tylko przeciw irańskim. A dwóch schwytanych zapędziło się jedynie na tereny syryjskie przy organizacji zasadzki. Reszta to spekulacje m.in. DEBKAfile... Nie twierdzę, że nie działają tam ludzie z wielu służb, twierdzę jedynie, że brak na ten temat wiarygodnych informacji. A SAS niby jak się ma do NATO?
  10. Jak się zdaje w przypadku hajziel to nie jest rodzimy wytwór śląski, Karpowicz słowo takie odnotowuje dla Lwowa (; wychodek).
  11. By sprawdzić czy to wariacje podawaj znaczenia lancasterze.
  12. Jako, że forum historyczne to próbka gwary złodziejskiej z XIV wieku, odnotowana przez pisarza ławniczego w Poznaniu (Liber maleficorum vol. II), oskarżony zeznawał, że posługując się "waltarską mową", której nauczył się w Krakowie a za jej pomocą zmówił się z innym złodziejem: wątrobnica - kaleta węzeł - kłódka zapołoniec - czerwony zloty postrzelczył - ujrzał koło - talary zakęsik - nóż bez - piwo kał - grosz skruch - kat machcik - złodziej /Acta criminalia Posnaniensia nr 475, f. 115v/ Inną nazwę tajemnego języka złodziei i żebraków przynosi utwór "Peregrynacji dziadowskiej" z 1612 r. Jana Dzwonowskiego, gdzie jeden z dziadów powiada; "Wszak też język libijski między sobą macie, Niechaj nikt nie zrozumie, co ze sobą gadacie" /"Polska komedia rybałtowska" wyd. K. Badecki, Lwów 1931, s. 187/
  13. Najmniej lubiany szkolny przedmiot?

    Baa... w regulaminie jest więcej błędów - alem nie śmiał wytykać.
  14. Najmniej lubiany szkolny przedmiot?

    I właśnie o tym pisałem Tofiku - znajomość literatury daje możliwość poznania pewnych pewnych wzorów kulturowych. Bez tej literatury nie zrozumiesz kiedy ktoś powie ci, że "przyprawiasz mu gębę", czemu kogoś określa się jako typ "gargantuiczny", a czemu o skąpym człowieku powiada się: "istny Harpagon". By nie było tak jak w dialogu z komiksu "Tytus, Romek i A'Tomek" gdzie w dyskotece tańczy dziewczyna z chłopakiem, ten na pytanie - Czytałeś Norwida? - A kto go napisał? Czy na poważniej, bierzesz do ręki "Niesamowitą słowiańszczyznę" Marii Janion i wyczytujesz tam, że etnograf Zorian nie chce być jak sowa, ale jak lelek. Bez znajomości kanonu literatury (jak i jej kontekstów i znaczeń) w żadnym razie nie zrozumiesz o co mu chodzi.
  15. Fakt - aż dziw. Zatem nie będzie problemu z objaśnieniem, czemu wyrażenie: "perskie oko" w Krakowie miałoby wiązać się... z proszkiem do prania?
  16. Najmniej lubiany szkolny przedmiot?

    Tia... po czym kształcimy historyków nie potrafiących pisać, ani rozumieć kulturowych toposów.
  17. Wielka gra przeciwko Syrii

    Innymi słowy Samuelu popierasz wcześniejszy pucz. A na marginesie: w jakiż to krajach przeciw nielicznym najemnikom i kryminalistom zamiast sił policyjnych używa się wojska i artylerii? Coś opowieści rządowe i nikłej skali protestów... jakoś się nie kleją.
  18. Najmniej lubiany szkolny przedmiot?

    Język polski jak najbardziej jest przydatnym w życiu... wystarczy spojrzeć na brzmienie regulaminu forum, jak i regulacje co do kar: Art. 8 1. Językiem obowiązującym na Forum jest język polski. (...) 3. Treści publikowane za pośrednictwem Forum powinny być zredagowane zgodnie z zasadami języka polskiego. 4. Treści publikowane za pośrednictwem Forum powinny być zredagowane w sposób umożliwiający ich jasny, przejrzysty i czytelny przekaz. ROZDZIAŁ V PROWADZENIE DYSKUSJI (...) Art. 37. Kto nie rozpoczyna pisania postu z dużej litery podlega karze upomnienia lub ostrzeżenia o wartości 1. (...) Art. 42. Kto nie przestrzega reguł języka polskiego podlega karze upomnienia lub ostrzeżenia o wartości 1
  19. Polityka zagraniczna Stalina

    Mhmm: http://www.e-ir.info/2011/11/23/the-evolution-of-stalins-foreign-policy-during-word-war-two/
  20. Konstantyn Wielki - ocena

    Nikt nie wspomniał o zadziwiającym czynie Konstantyna, który to zabił swego pierworodnego Kryspusa (Flaviusa Iuliusa Crispusa; na monetach jako: Flavius Claudius Crispus i C. Flvius Iulius Valerius Crispus) zrodzonego z pierwszą żoną (konkubiną wedle Zosimosa) Minerwiną. /o statusie partnerki cesarza, szerzej: J.E. Grubbs "Law and Family in Late Antiquity: The Emperor Constantine's Marriage Legislation"/ Czyn na tyle rzucający cień na osobę Konstantyna, że taki Sokrates Scholastyk nic o nim nie wspomina (vide: jego"Historia Ecclesiastica"). Podobnież Euzebiusz z Cezarei; w napisanej po śmierci cesarza; "Vita Constantini" wymieniając potomków władcy w ogóle nie wymienił Kryspusa, gdy we wcześniejszym dziele (czyli przed jego zgładzeniem) całkiem pochlebnie pisze o owym potomku: "Opiekun ludzi dobrych razem z synem swoim Kryspusem, najmiłościwszym cesarzem, wychodzi w pole i zbawczą swą prawicą wyciąga do tych, co ginęli (...) ojciec razem z synem dzielą swe szyki, otaczają bezbożników i łatwe odnoszą zwycięstwo, jako że Bóg im podczas spotkania ułatwił zamysły (...) Konstantyn, razem z synem swoim Kryspusem, cesarzem Bogu najmilszym i zupełnie do ojca podobnym, z powrotem wzięli wschodnie dziedzictwo swoje..." /Euzebius "Historia Ecclesiastica" 10,8,4 i 10,8,6/ Przebieg życia Kryspusa wskazuje, że był sposobiony na następcę. Nauki dawał mu Laktancjusz (autor "De mortibus persecutorum") co wskazuje na chrześcijański charakter wychowania, kiedy w 320 r. powierzono u dowództwo wojskowe calkiem dzielnie i sprawnie sprawił się zarówno w kampanii przeciw Frankom (w tymże samym roku) i Alamanom (w 323 r.). W okresie drugiej wojny z cesarzem Licyniuszem dowodził flotą podczas wrześniowej bitwy o cieśninę Hellespont. /szerzej: H. Pohlsander "Crispus: Brillant Career and Tragic End", "Historia" 1984, nr 33, 1/ Ojciec docenił jego działalność i po zwycięstwie nad cesarzem Wschodu w bellum cibalense uhonorował go tytułem cezara. Cóż zatem zaszło potem? Czy było to kwestią polityczną, związaną choćby z wprowadzeniem ustaw przeciw cudzołóstwu w 326 r.) czy ewentualne powiązania Kryspusa z opozycją, za sprawą jego żony, która jak przekonuje Edward Gibbon miała być córką Licyniusza (opierając się jednak na słabych podstawach źródłowych czyli jednym zdaniu z dzieła Eutropiusza "Breviarium ab Urbe condita")? Jaka była w tym wszystkim rola Fausty, drugiej partnerki cesarza? /E. Gibbon "Zmierz Cesarstwa Rzymskiego" t. II, Warszawa 1975, przyp. 18 do rozdz. XVIII; R.M. Frakes "The dynasty of Constantine down to 363", w: "Age of Constantine" ed. N. Lenski/
  21. Zbrodnia Katyńska W świetle Dokumentów

    Co jeszcze umieścić? Mhmm... odrobinę własnego wkładu i wysiłku? Podaj swe własne odpowiedzi na pytania wtedy uzyskasz pomoc i porady. Ad. 6 pytanie, wystarczy przejrzeć wątek: Katyń w PRL
  22. Marksistowskie deformacje komunizmu

    Względem tego dylematu różne stanowiska zajęli Leszek Kołakowski i Andrzej Walicki. Zatem warto sięgnąć po: A. Walicki "Marksizm i skok do królestwa wolności. Dzieje komunistycznej utopii" A. Walicki "Rosyjscy filozofowie srebrnego wieku jako krytycy marksizmu", w: "Filozofia rosyjska wobec problemów modernizacyjnych" red. W. Rydzewski, M. Bohun G. Lukács "Historia i świadomość klasowa. Studia o marksistowskiej dialektyce" L. Kołakowski "Główne nurty marksizmu. Powstanie-rozwój-rozkład" J.M. Bocheński "Lewica, religia, sowietologia" J.M. Bocheński "Marksizm-leninizm. Nauka czy wiara?" L. Nowak "U podstaw marksistowskiej aksjologii" L. Nowak "U podstaw teorii socjalizmu" A. Hertz "O władzy Stalina" J. Kucharzewski "The Origin of Modern Russia" M. Zdziechowski "Europa, Azja, Rosja. Szkice polityczno-literackie" J. Monnerot "Socjology of Communism" F. Furet "Przeszłość pewnego złudzenia. Esej o idei komunistycznej w XX w." M. Bardiajew "Źródła i sens komunizmu rosyjskiego"
  23. Ubiór mieszkańców I Rzeczpospolitej

    Nie tyle o samych ubiorach w naszym kraju, co o popularności "eksportowej" naszych futer. Już znacznie wcześniej wytwory naszych rękodzielników zdobyły w słonecznej Italii uznanie... Oto dawny nadworny poeta papieża Piusa II(jako i redaktor jego pamiętników) Gianantonio Campano otrzymał w nagrodę od kard. Bessariona (za pisma w jegoż obronie): "... bogaty pierścień wartości 70 skudów i tumaki, dar Kazimierza, króla polskiego, dla kardynała. Polskie futro tak się spodobało humaniście, że ciągle w nim chodził". /x. J. Fijołek "Kallimach i Bessaryon oraz współcześni Polacy w Rzymie', "Eos. Czasopismo Filologiczne Organ Towarzystwa Filologicznego" 1897 R.4 z. 1, s. 71 Z biegiem lat futra nasze stały się tak modne i cenione pośród Włochów, że utarło się praktykowanie częstego dopominania o futra u bytujących w Rzymie Polaków, o czym donosił i podkreślał w swym liście (W Rzymie d. 18 Febr. A, 1584) ks. Stanisław Reszka: "Racz też nas W.M. jakimi futry założyć. Tu się tego Panowie, z którymi Jmć towarzyszy, jakoby długu powinnego domawiają, rozumiejąc iż to u nas jako Manna u żydów, z nieba spada. Dogadzając i sławie i chciwości ludzkiej, musieliśmy kupić klika futer gronostajkowych i popraszkowych, któreśmy rozdarowali. A tak nam W.M. dogodzisz, posławszy kilka takowych kożuszków albo futer". /A. Grabowski "Starożytności historyczne polskie czyli Pisma i pamiętniki do dziejow dawnej Polski, listy królów i znakomitych mężów, przypowieści, przysłowia..." T. II, Kraków 1840, s. 382/
  24. Święto "Żołnierzy Wyklętych"

    Ja bym nie był zaniepokojony, wreszcie nastąpiła znacząca semantyczna różnica w ujętych środkach stylistycznych, używają wyrażenia: "pseudoniepodległościowego podziemia – reakcyjnych oddziałów walczących z władzą ludową". W latach 50-tych autor tego artykułu napisałby tak: "W czasie okupacji współpraca z gestapo, w wolnej Polsce - dywersja i szpiegostwo" "Rokowania AK i delegata Wielkiej Brytanii z hitlerowskim kontrwywiadem" "Na żołdzie Gestapo i anglosaskiego wywiadu" "AK u boku Hitlera chciała walczyć na Ostfront. Czwarty dzień procesu tzw. Ośrodka Mobilizacyjnego Wileńskiego Okręgu AK" "Broń - hitlerowcy, a rozkazy - gen. Kopański, Anders i Bór-Komorowski, wydawali w walce AK-owców przeciw Polsce ludowej i ZSRR" "Od współpracy z okupantem - do służby w obcym wywiadzie. Zdradziecka działalność wileńskiego ośrodka AK" "W sojuszu z hitlerowcami działały bandy faszystowskiego podziemia" "Galeria zdrajców i morderców" "Zeznania bandytów z AK potwierdzają zarzuty aktu oskarżenia" /"Dziennik Bałtycki" 25 X 1950; "Dziennik Bałtycki" 28 X 1950; "Dziennik Bałtycki" 24 X 1950; "Ilustrowany Kurier Polski" 29 X 1950; "Ilustrowany Kurier Polski" 26 X 1950; "Życie Warszawy" 25 X 1950; "Dziennik Bałtycki" 27 X 1950; "Dziennik Łódzki" 24 X 1950; "Głos Wybrzeża" 25 X 1950/ Zatem widać kolosalny postęp... A na poważnie... To co niepokoi to brak refleksji i poziom dyskursu. O ile rozumiem próby walki z obecną dziś tendencją nadmiernego mitologizowania pewnego wycinka przeszłości (czyli podziemia niepodległościowego), to nie pojmuję tej toporności tonu i myśli. Jak dla mnie jest to w dużej mierze efekt braku realnego rozliczenia się z własną przeszłością - lewicy. W zasadzie ograniczyła się ona w tym zakresie do wskazywania jednostek (: Stalin) czy omawianiu wypaczeń i odchyleń. Resztę aktywności poświęcając na dyskurs kto jest prawdziwą lewicą, a kto rewizjonistycznym frakcjonistą. Jako że, jak słusznie zauważył Carlos Pereira "nie istnieje dyskurs historyczny, którego znaczenie byłoby wyłącznie poznawcze", zatem lewica w swym rozpatrywaniu przeszłości (niezbyt rozliczonej) wciąż prowadzi dyskurs jak z tamtych lat, jedynie ze względu na ducha czasów - zmieniając ton i dobór słów. /C. Pereira "Po co nam historia?", w: "Po co nam historia?" tłum. M. Mróz, Warszawa 1985, s. 18/ Autorzy tego typu artykułów zasadniczo zbliżają się do miana, które Marc Bloch określił jako "potwarców historii", jako że wybierając z przeszłości pojedyncze czy jednostkowe elementy zgodne z założonymi tezami (rabunki, morderstwa pospolite) wnet przypisują je całemu dość złożonemu środowisku podziemnemu (zresztą zasada ta tyczy się obu stron dyskursu, jako że przyznajmy - humbejwinów można znaleźć po obu stronach). To co jeszcze jest niepokojące to posługiwanie się wciąż dawno zdyskredytowanymi źródłami, książkami i pozycjami, które przecież zostały poddane krytycznej analizie i zdezawuowane. Zatem wciąż problemem jest to co poddała naszej uwadze Hannah Arendt pisząc, że : "Starożytni manipulatorzy logiki stanowili problem dla filozofów, podczas gdy gdy nowożytni manipulatorzy aktów stają na drodze historyka (...) kiedy bowiem fakty (...) nadużywa się do udowodnienia takich czy innych poglądów, zagrożona jest sama możliwość rozumienia dziejów...". /H. Arendt "Korzenie totalitaryzmu" Warszawa 1993, s. 48/ Walka z żołnierzami wyklętymi jest zatem dla lewicy w obszarze nienaruszalnego mitu założycielskiego, a w konsekwencji nierozliczenia własnych korzeni ideowych i politycznych siłą rzeczy musi przynosić powszechną obronę dawnych ocen i oglądu rzeczywistości. I dedykuję naszemu Samuelowi; który jak się zdaje podąża drogą wklejania na forum treści wywodzących się z kręgu lewicy bez jakiejkolwiek krytycznej analizy, zatem jak rozumiem akceptuje je z zasady i en bloc; inną frazę z tej samej autorki: "Ostrożne podejście podejście do ogólnie akceptowanych opinii mających pretensje do wyjaśnienia trendów dziejowych jest szczególnie ważne dla historyków czasów najnowszych, ponieważ minione stulecie stworzyło obfitość ideologii uznających się za klucze do dziejów, a w rzeczywistości będących desperackimi próbami ucieczki przed rzeczywistością". /tamże, s. 48/ By być przekornym: kiedy powstanie na lewicy publikacja podobna do artykułu Rafała Wnuka "Problem bandytyzmu wśród żołnierzy antykomunistycznego podziemia w Polsce (1945-1947)"?
  25. Wierzenia Słowian

    Istnieje taka ewentualność, że Zorian zawita i coś napisze, ale bardzo minimalne są na to szanse. Z racji tego, że chodzi o zmarłego w 1825 r. polskiego etnografa, który przybrał pseudonim: Zorian Dołęga Chodakowski a popelnił dzieło "O Sławiańszczyźnie przed chrześcijaństwem". /szerzej o tej postaci: E. Dembowski "Zorian Dołęga Chodakowski czyli (właściwie) Adam Czarnocki. Wspomnienie", w: tegoż, "Pisma" T. II, red. A. Śladkowska, M. Żmigrodzka L. Małasz-Aksamitowa "Pionier folklorystyki słowiańskiej Zorian Dołęga Chodakowski", w: "Literatura Ludowa", 1967, R. II, nr 1-3 W. Surowiecki "Zdanie o pismie Z.D. Chodakowskiego pt. "O Sławiańszczyźnie przedchrześcijańskiej", w: tegoż "Dzieła" J. Maślanka "Zorian Dołęga Chodakowski. Jego miejsce i wpływ na polskie piśmiennictwo romantyczne" Cz. Zgorzelski "Z dziejów Sławy Zoriana Dołęgi Chodakowskiego" w: tegoż, "Od Oświecenia ku Romantyzmowi i współczesności (Szkice historycznoliterackie)" A. Buko "Archeologia Polski wczesnośredniowiecznej. odkrycia-hipotezy-interpretacje" R. Walicki "Wacław Maciejowski i Zorian Dołęga Chodakowski. Studium z dziejów słowianofilstwa polskiego", w: "Archiwum Historii Filozofii i Myśli Społecznej" t. 13, Warszawa 1967 W. Mokry "Wkład Zoriana Dołęgi Chodakowskiego w życie naukowe i literackie Ukrainy i Rosji" w: "Polacy w życiu kulturalnym Rosji, Prace Komisji Słowianoznawstwa" red. R. Łużny, 45, Kraków 1985 S. Pigoń "Dyletant osobliwy przed sądem uczonych", w: tegoż, "Z dawnego Wilna", "Dodatek"/
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.