Skocz do zawartości

secesjonista

Administrator
  • Zawartość

    26,675
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez secesjonista

  1. Domy mody II RP

    I chyba też sama rodzina Herse zajmowała tam lokale, to właśnie nad słynnym domem mody Emilia Herse (z d. Limprecht) prowadziła swój salon, pani domu miała się podczas spotkań prezentować w szczególnie ekstrawaganckich strojach. Tak podaje przynajmniej varsavianista Jerzy Stanisław Majewski w swej książce "Warszawa nieodbudowana. Metropolia belle époque". Raczej: "produkty" niźli: "materiały". "Firma Reboux" to po prostu Caroline Reboux, podówczas bardzo znana paryska modystka (z sieci jej sklepów najbardziej znanym był ten przy 23 Rue de la Paix), która tworzyła nakrycia głowy dla księżnej Metternich czy hrabiny Hélène de Pourtalès .Uwieczniona na kartach książki Françoisa Mauriaca "Thérèse Desqueyroux" (: "mais, disait Mme de la Trave, il coûte plus cher sans la moindre fourniture, que nos chapeaux d'autrefois avec leurs plumes et leurs aigrettes. C'est vrai que le feutre est de toute beauté. Il vient de chez Lailhaca, mais c'est le modèle de Reboux"). Podobnie Madame Virot, ta wybiła się tworząc m.in. dla cesarzowej Eugenii (dla której zresztą i Reboux wykonywała nakrycia głowy), a jej nakrycia na tyle spodobały się francuskiej cesarzowej, że uczyniła ją swą główną modystką. Potem jej sklep, również umiejscowiony przy Rue de la Paix (tyle że pod numerem 12), stał się "Mekką" europejskiej arystokracji. Jej kreacja też została uwieczniona, tyle że nie na kartach książki a na obrazie "Wiosna" Édouarda Maneta, gdzie jej kapelusz nosi aktorka Jeanne Demarsy. Dziś jej wytwory można podziwiać m.in. w The Metropolitan Museum of Art. "Loys" to zapewne firma wymieniona w spisie paryskich wytwórców nakryć głowy na łamach "Fairchild's daily news record and women's wear national directory and digest of the textile and apparel industries" (Vol. 17, 1920), gdzie w indeksie odnotowano: "Laurent-Defente, Loys, et Colomb, mill'y rue La Boetie", tudzież wspomniana na łamach nowojorskiego pisma o modzie "The Delinator" (Vol. 101, 1922), gdzie reklamowano jej wyroby pisząc: "From Laurent Defente The brim's flare gu'es an effect almost 'motisque- taire'...". Tak czy inaczej byli to wytwórcy gotowego produktu, i to niezwykle ekskluzywnego, raczej mało możliwe by zajmowali się kupczeniem materiałami czy tkaninami. Czytając to trochę można się pomylić... Wspomniany topowy projektant "Callot" to w rzeczywistości cztery siostry. Marie Callot Gerber, Marthe Callot Bertrand, Regina Callot Tennyson-Chantrell i Joséphine Callot Crimont wspólnie założyły dom mody Callot Soeurs. A i wspomniany projektant: "Lebouvier" był kobietą, to Blanche Lebouvier, która miała ekskluzywne atelier przy rue Boudreau pod numerem 3. "Paquin"... tu rzecz jest bardziej skomplikowana. W połowie XIX w. istniał sobie niezbyt znany dom mody "Paquin Lalanne et cie" prowadzony prowadzony przez pana, który nazywał się Isidore René Jacob (a zwano go właśnie Paquin). Tenże, w 1891 r. pojął za żonę Jeanne Marie Charlotte Beckers. Nazwę firmy skrócono do "Paquin" i za projektowanie wzięła się Jeanne, która w celach marketingowych zaczęła swe wyroby sygnować jako Jeanne Paquin, a Isidore zajmował się jedynie kwestiami administracyjnymi. Stąd mocno mylącym jest stwierdzenie, że Herse miałby się wzorować na projektancie o nazwisku Paquin. Co do Maison Rouff - to nie ma pewności przez kogo był prowadzony, czy przez mężczyznę czy kobietę, a nawet czy "Rouff" to nazwisko. Jeśli chodzi o nazwisko: "Raudnitz", to nie ma pewności o kogo chodzi. Taką marką opatrzone były produkty dwóch firm. Początkowo istniała firma "Raudnitz et Cie", którą prowadził Ernest Raudnitz ze swymi siostrami. W 1883 r. Ernest postanowił prowadzić samodzielną działalność. Zamieszanie powoduje dodatkowo fakt, że firmę "Raudnitz et Cie" przejęły potem siostry: Louise Chéruit i Marie Huet. Louise właśnie w tej firmie rozpoczynała swą przygodę z modą. Być może w dowód uznania dla swych dawnych pracodawców (a może był to zabieg reklamowy?) jeszcze przez długi czas opatrywała ze swą siostrą metki projektowanych przez siebie ubrań marką "Raudnitz" w połączeniu ze swymi nazwiskami, choć nazwa firmy już się zmieniła na Huet & Chéruit. Zatem na kim w tym przypadku wzorował się Herse? Ja nie mam pewności... a Jarpen?
  2. W temacie "Ludwik Węgierski - ocena" euklides wysnuł taką koncepcję: Na pytanie: "na jakiej podstawie Filip V Długi tytułował się królem Nawarry" odpowiedzi może być kilka, najbardziej oczywistym; dla mnie; jest słowo: "uzurpacja". Koncepcja o tym, że Józef Bonaparte był ważniejszy od Napoleona jest zaiste karkołomna. Z niewiadomych powodów, cesarz Napoleon nie był władcą, a Józef - był. Bez wątpienia jest to iście nowatorskie spojrzenie na tę kwestię, i tylko dla porządku zapytam euklidesa, jaki to historyk stwierdził coś takiego? Z niewiadomych powodów ważniejszy Józef otrzymał swój tytuł od mniej ważnego nie-władcy. Jeśli by mógł nam euklides podać przykłady jak to Cesarska Wysokość Józef opiekował się cesarzem francuskim - byłbym wdzięczny. Rodzi się oczywiście pytanie, skoro Napoleon nie był władcą, to kto władał Francuzami? I jeszcze o prawie feudalnym, kiedy to opiekun otrzymuje tytuł do którego ma prawo czy aspiruje jego podopieczny. Jakiż to konkretnie historyk stwierdził wprost iż takie prawo obowiązywało. Mógłby nam euklides przywołać jego nazwisko i stosowny cytat?
  3. Feudalne prawo do tytułów z racji sprawowania opieki

    No to jak na razie euklides nie przedstawił żadnego dowodu na takie prawo, pomimo że jak zwykle dużo napisał tylko nic na temat. Jak na razie to mamy... jeden przykład i słowa o zwyczaju. To "powyższe" cytatem nie jest, proponuje zapoznać się z podstawowymi informacjami jak on powinien wyglądać. Poznamy nazwiska tych prawników i w jakich dziełach zawarli takie pomysły?
  4. W czasie rozwoju techniki i powszechnej fascynacji jej wytworami w XIX wieku, nastąpił również bujny rozkwit praktyk spirytystycznych. Około 1847 r. Andrew Jackson Davis (sam popularny jasnowidz i medium) stwierdził, że zainteresowanie zjawiskami ogarnia cały świat. I miał rację. W roku 1855 New England Spiritualist Association oceniało liczbę swych członków na dwa miliony, w Filadelfii było przeszło pięćdziesiąt prywatnych kółek spirytystycznych, w Ohio - dwieście. W 1852 r. począł w USA wychodzić "Spiritual Telegraph", co korespondowało z dwoma tysiącami "piszących mediów" które notowały regularnie wiadomości przekazywane im z zaświatów. Rozwój tego typu działalności był tak bujny, że w kwietniu 1854 r. członkowie Kongresu wysłuchali memoriału kongresmena z Illinois - Jamesa Shielda, który domagał się: dotarcia do prawdy na temat spirytyzmu. Pod jego petycją złożyło podpisy 15 000 osób. Szereg stanów wprowadziło ograniczenia w publicznych pokazach praktyk spirytystycznych, w Alabamie kosztować to miało 500 dolarów, inne stany wprowadziły nawet całkowity zakaz. Co w żaden sposób nie zmieniło obfitości rynku wydawniczego, ilości spotkań i samego zainteresowania tego typu zjawiskami. Zwolennicy szukali potwierdzenia swych poglądów odwołując się do pism Emanuela Swedenborga, popularności przysporzyły im seanse Franza Antona Mesmera. Jeszcze w 1920 r. Thomas Edison oświadczył żurnaliście z "Scientific American", że ma zamiar skonstruować urządzenie do komunikacji z osobami, które odeszły z tamtego świata. Skąd ten bujny rozwój? A co tu ma do rzeczy słynny magik Houdini i twórca "Sherlock Holmesa"?
  5. Jak upamiętniają inni? Pomniki, baseny i ....

    W sierpniu 1848 r. na wodach Moray Firth rozegrała się tragedia szkockich rybaków, sztorm pochłonął ok. 147 łodzi i 100 rybaków. Po tych wydarzeniach władze energicznej zainteresowały się jak polepszyć bezpieczeństwo rybaków na morzu, posłano kapitana z Admiralicji - Johna Washingtona by ten zbadał szczegóły. W efekcie powstał raport znany pod tytułem "Report on the loss of life, and damage caused to fishing boats on the East Coast of Scotland, in the gale of 19 August 1848", w którym zalecono zmiany w infrastrukturze portowej oraz stosowanie łodzi pokładowych. Z czasem powoli następowały zmiany, pomimo początkowego oporu samych rybaków, nie zapobiegło to jednak kolejnym wielkim tragediom. W piątek 14 października 1881 r., u wybrzeży na zachód od zatoki Firth of Forth wreszcie po tygodniowym sztormie nastała ładna pogoda. Pomimo tego że wskazania barometru były bardzo nisko setki rybaków z Eyemouth i innych okolicznych osad (umiejscowionych głównie w Berwickshire) postanowiło wyruszyć na połów. Gwałtowny sztorm, który nadszedł pochłonął ok. 189 rybaków. Tragedia tym bardziej dojmująca, iż wielu z nich rozbiło się na przybrzeżnych skałach, czemu bezsilnie przyglądały się ich rodziny, głównie kobiety i dzieci. Poza obeliskiem ustawionym w porcie (przedstawiającym złamany maszt), poza prezentowanym tamtejszym muzeum gobelinie (zaprojektowanym przez Alastaira I. Scotta) upamiętniającym te wydarzenia, który sam w sobie jest interesujący - pracowały nad nim dwadzieścia cztery osoby przez dwa lata, są jeszcze brązowe rzeźby Jill Watson. Ta kompozycja jest z dwóch względów ciekawa, z racji rozmieszczenia - uwiecznione postacie ustawione zostały w różnych miejscach przy klifach (w okolicach: Eyemouth, St, Abbs, Burnmouth, Cove), jak z racji bohaterów - którymi nie są rybacy a właśnie oczekujące na nich rodziny. www.jillwatsonstudio.co.uk/Fishing%20Disaster.html. www.powderhallbronze.co.uk/jill_watson_fishingmemorial.html.
  6. Ludwik Węgierski - ocena

    O koncepcji euklidesa o prawie do tytułów z racji sprawowania opieki, proszę dyskurs kontynuować w temacie: "Feudalne prawo do tytułów z racji sprawowania opieki". secesjonista
  7. Szabla vs Szpada

    W każdym razie euklides nie przedstawił żadnego źródła, które by miało to potwierdzić. To może wreszcie poznamy te wpisy i artykuły, które sobie euklides wystukał? "Italia w XVI i XVII wieku stała się kolebką nowoczesnej szermierki na rapiery. W połowie XVII wieku z lekkiego rapiera (przeznaczonego jedynie do działań zaczepnych) powstała nowa broń - szpada dworska, nadająca się do działań zaczepnych i obronnych. Ćwiczenia tą szpadą były niebezpieczne i dlatego wprowadzono floret (w połowie XVII w.), przy pomocy którego przygotowywano do walki na szpady dworskie. Od połowy XVIII w. wykształcił się w szermierce, obok istniejącego kierunku bojowego, kierunek rozrywkowo-sportowy, charakteryzujący się umownością ćwiczeń i walki, pięknem postaw i ruchów. Wiele innowacji w stosowaniu szpady i floretu zawdzięczamy XVII - i XVIII - wiecznym mistrzom francuskim". /M. Łuczak "Wpływ szkół europejskich na technikę i taktykę polskiej szermierki przed rokiem 1939", "Idō - Ruch dla Kultury: rocznik naukowy", 4, 2004, s. 88/ Widzi tu euklides wzmiankę o kobietach? Podziwiam oczytanie euklidesa, tylko nie wiem jakie wnioski mamy wysnuć w temacie: "Szabla vs Szpada", z faktu, że euklides przeczytał książkę której autora nie pamięta, której tytułu nie pamięta, a wie jedynie, że traktowała o tym co można zrobić nożem???
  8. Kiedy pojawia się Polska i Polacy?

    Jeśli chodzi o słowo: "Polska" to bodajże jego najstarszym znanym nam przykładem są brakteaty Mieszka III Starego. Na niektórych z nich widniał napis; w którym literami hebrajskimi zapisano słowa polskie: "MSZKA KROL POLSKI". Szerzej o tych monetach: K. Stronczyński "Dawne monety polskie dynastii Piastów i Jagiellonów" Z. Zakrzewski "O brakteatach z napisami hebrajskimi", "Wiadomości Numizmatyczno-Archeologiczne", T. 1, 1909 tegoż "Język polski na naszych monetach średniowiecznych", tamże, nr 1-12, 1925 J. Piniński "Brakteaty gnieźnieńskie z lat 1177—1202", "Biuletyn Numizmatyczny", nr 23, 1967, nr 23 D. Gorlińska "Ikonografia monet Mieszka III Starego", Cz. 1 "Wizerunki reprezentacyjne", "Wiadomości Numizmatyczne", T. 45, nr 1, 2001; Cz. 2 "Wizerunki narracyjne i symboliczne", tamże, T. 45, nr 2, 2001.
  9. Szabla vs Szpada

    Problemem euklidesa jest chyba... dostęp do internetu, tak wiele może on tam wystukać. Wypadałoby jednak wystukać, potem przeczytać, pomyśleć i zweryfikować. To jak już euklides wystuka sobie np. informacje o londyńskim Ladies Fencing Club to może nam odpowie na pytanie czy rok 1902 to jego zdaniem koniec XX wieku? Skąd euklides wziął informację o tym przeznaczeniu do atakowania twarzy i oczu? Tylko proszę sobie darować swe typowe: "wystukałem".
  10. Ludwik Węgierski - ocena

    Nie było takiego prawa.
  11. Szabla vs Szpada

    Jakoś nie mogę sobie wyobrazić by w tymże tumulcie posługiwano się tą bronią jedynie względem przeciwnika ustawionego prostopadle.
  12. Ludwik Węgierski - ocena

    Nie wiem na jakie pytanie odpowiadał euklides, ale na pewno nie na moje. A moje dotyczyło tego dlaczego zajęcie Lombardii spowodować miało niemożliwość wysyłania posiłków.
  13. Wojna w Korei - uzbrojenie

    Nie o uzbrojeniu a o wyszkoleniu. Dywizja Wspólnoty Brytyjskiej stoczyła szereg krwawych bitew w rejonie Hook Bridge i Point 355, w jej składzie był 1. Batalion "Black Watch", który m.in. w listopadowych walkach (w 1952 r.) poniósł ciężkie straty. Dowództwo podjęło decyzję o zastąpieniu tego batalionu przez 1. Batalion "Duke of Wellington". Akcję luzowania postanowiono przeprowadzić nocą starając się by nieprzyjaciel nie zorientował się, że ma już przeciwko sobie świeże siły. Stąd żołnierze Duke'a, tu po zajęciu nowego stanowiska mieli, podczas akcji rozpoznawczych mieli np. nosić odznaki i nakrycia głowy takie jakie mieli ci z "Black Watch". Co więcej, jeszcze w kilka dni po tym jak żołnierze z Duke'a zajęli swe nowe pozycje pozostali z nimi sygnaliści i radiooperatorzy z "Black Watch". Miało to sprawić by przeciwnik nie zorientował się po akcencie i wymowie, że nie ma już do czynienia ze szkockimi żołnierzami a nowym batalionem składającym się z mieszkańców Yorkshire (żołnierze Duke'a rekrutowali się głównie z okolic Halifaksu w zachodnim Yorkshire). Czy rzeczywiście koreańscy żołnierze z nasłuchu (tudzież ich zagraniczni doradcy) byli tak wyszkoleni językowo?
  14. Bodajże najsłynniejszym wówczas okrętem była CSS "Alabama", którą dowodził komandor Raphael Semmes. Do czasu starcia z "pancernikiem" USS "Kearsarge" kapitana Johna Ancruma Winslowa miał zatopić około 65 jednostek unijnych (głównie handlowych), w tym kanonierkę USS "Hatteras". Jak wyglądały jego osiągnięcia na tle innych okrętów obu stron? Czy floty miały bardziej znaczenie w zakresie zwalczania dostaw czy w zdobywaniu miast i kontroli nad szlakami rzecznymi?
  15. Ludwik Węgierski - ocena

    W jaki sposób?
  16. Przepowiednie jakoś nigdy mnie nie interesowały, a osoby naprawdę ciekawe zapewne same poszperają i coś znajdą. Jeśli kogoś to interesuje można zajrzeć do "Pheneas Speaks" Doyle'a, apokaliptyczne przepowiednie tego "domowego" ducha rozpoczęły się tak w 1925 roku. Książka jest dostępna na archive.org. Na upartego można powiedzieć, iż przewidział on bombę atomową. Nie wiem skąd tryb przypuszczający, przygoda Krasińskiego z "wirującymi" stolikami; a właściwie z Danielem D. Hume'em; znane są zarówno z przekazów jemu współczesnych jak i z jego bogatej korespondencji. Nie rozumiem też tego zapytania: "obawiała się ich czy co?". Oczywiście, że miał powody do pewnych obaw. Z punktu widzenia religijnego światopoglądu pisarza świat duchów istniał. Nie było dlań czymś dziwnym i niemożliwym , iż w naszym świecie mogły mieć miejsca manifestacje duchów z tamtej strony. W kwestii pokazów Hume'a nie był naiwnym obserwatorem. Z jednej strony uznawał, że ten dysponuje pewnymi niezwykłymi mocami z drugiej podawał, że ten często posługuje się zwykłymi kuglarskimi sztuczkami. W liście z 11 marca 1857 r., skierowanym do ojca Hieronima Kajsiewicza napisał: "Z jednej strony przekonanym, że rzeczywiście tkwi w chorobliwym organizmie Huma siła (...) Z drugiej strony równiem mocno przekonany, że nieraz kiedy ta siła niezależna od jego woli, raczej nim rządząca niż rządzona przezeń, mu nie starczy, opuszcza go, mdleje w nim i znika niego, a publiczność otaczająca, ciekawa, anhelaus wciąż woła o swoje circeuses, on czy próżnością czy bojaźnią postradania chleba skuszon, pomaga dostatkami przemysłu niedostatkom siły i przybywa nogą lub ręką pod stołem na odsiecz zbezwładnionej w tej chwili magnetyczności...". /"Dwanaście listów Z. Krasińskiego 1848-1857", "Przegląd Polski", R. XXXI, Kw. IV, T. 124, Kwiecień - Maj - Czerwiec 1897, s. 244/ Swe spostrzeżenia i uwagi z tego listu, Krasiński potem uogólnił i stworzył rozprawę o "amerykańskim" medium jak i swym stosunku do tego zjawiska. Rzecz ukazała się w wydaniu z autografu w jubileuszowym tomie z 1912 r. (T. VII "Pism"), a redaktor Jan Czuba nadał mu tytuł "Magnetyczność". Wcześniej tekst ten pojawił się w "Wyjątkach z listów" wydanych w Paryżu w 1859 r. przez Konstantego Gaszyńskiego. Krasiński zadał sobie pytanie jakie to duchy miałyby nawiedzać nasz świat. Doszedł do wniosku; skądinąd całkiem przekonującego; że trudno sobie wyobrazić by dusze obcujące z Bogiem nie miał nic innego do "roboty" jak brzdąkać w instrumenty czy czynić podobnego rodzaju manifestacje. "Tu powstaje straszne pytanie, a jedno z najważniejszych, może najważniejsze wieku, bo jeślić istotnie mediumy ułacniają nam zetknięcie z duchami, toć pytanie: z jakimi? Oczewiście, że nie z zbawionymi, już zaopatrzonymi w Bogu, chyba że z jakimi miernymi lub obojętnymi. Lecz sąż takowe obojętne, ni złe, ni dobre, poza światem? A jakżeż przypuścić, że bolejące i wyczyszczające się, zatem ciążące już ku Bogu, mogą przyjść, dzwonkami poruszać, chustki na węzły zawiązywać, na akordeonach przygrywać? Jakżeżby powaga ich boleści uroczystej w tej chwili odpoważniała, chyba należałoby przypuścić, że one bezwładne, biedne, niemocne tym, że pozbawione ciała, w pierwszych chwilach odzyskania czegoś, co im niby za organa i zmysły służy, jak dzieci nowo narodzone nie umieją się tym czymścić posługiwać i omackiem, błędnie, niezaradnie działają, nagle z świata księżycowego zetknięte nazad ze światem słonecznym życia. Możnaż na takim domyśle się oprzeć? a jeśli to same złe duchy, tak mnogie i publicznie, tak demokratycznie, że tak powiem, wszędzie, za lada stolika dotknięciem przybiegające i obcujące z rodem ludzkim, z którym dawniej tylko wyjątkowo i za pośrednictwem piekielnych obrzędów obcowały, cóż to za straszny znak? Czyż nie dowód, że zepsucie rozpowszechniło się nad miarę wszelką i że wkrótce w dziejach ukażą się klęski równie jak ono szerokie i powszechne?". /B. Kuczkowski "Magnetyczność Zygmunta Krasińskiego", "Sztuka Edycji", 1-2, 2014, s. 86/ Mariusz Gawlik; w sieci bardziej znany jako Mariusz Agnosiewicz odpowiadający za stronę racjonalista.pl; popełnił tekst "Polscy romantycy byli pionierami współczesnego sceptycyzmu", gdzie "udowadniał", że po chwilowemu ulegnięciu "stołomanii" Krasiński "wyzdrowiał na tyle, że rozpracował najsławniejszego magika XIX wieku — Daniela Dunglasa Home’a" dodając swą autorską uwagę: "Jakiż to wzór dla dzisiejszych racjonalistów ten wielki polski romantyk!". Nie trzeba dodawać, że udało mu się to wybierając z wypowiedzi Krasińskiego tylko te fragmenty w których wyrażał on swój sceptycyzm. Zatem np. podaje wyjątek z listu (który zresztą błędnie datuje i niedokładnie cytuje) do Stanisława Koźmiana: "Mój drogi! Ja jeden wśród zajętych Humem zachowałem, zda mi się, rozwagę i przytomność. Śledziłem go, badałem, podejrzewałem wszystko w nim, krok w krok stąpałem za nim, zawszem się miał obronnie i uorężnionym duchem walczyłem przeciw niemu, ostrzegając drugich, rzucających się w otchłań tych zjawisk lub staczających się w nią, a obałamuconych i upojonych", który ma dowodzić sceptycyzmu Krasińskiego (tekst artykułu dostępny jest na stronie racjonalista.pl). Na wszelki wypadek jednak nie podaje co pisarz napisał dalej, a podał on tam: "Przekonałem się, że kształt zjawisk, czyli objawów tych, które istotnie z zaświata pochodzą...". /Z. Krasiński "Listy do Koźmianów", oprac. i wstępem poprzedził Z. Sudolski, Warszawa 1977, s. 448/ Zapewne wielu polskich sceptyków zdziwiłoby się gdyby dowiedzieli się, że stawiany im za wzór sceptycyzmu pisarz, uważał, iż nadejdzie epoka kiedy magnetyzm sprawi połączenie ducha ludzkiego z "bożym światem nadzmysłowym". Co do siły magnetycznej zauważał, że: "Przyszła epoka pozna ją, odtajemniczy, i wszystkie stosunki ludzkie zarazem cudownymi i naturalnymi będą (...) Magnetyzm będzie formą naturalną nadchodzącej epoki, tym aniołem stróżem z nieba zesłanym, by usuwać jej kamyki z drogi!". /Z. Krasiński "Listy do Delfiny Potockiej", oprac. Z. Sudolski, Warszawa 1975, T. I, s. 521;T. II, s. 206; T. I, s. 398/ Któż jednak sięgnie po listy i pisma Krasińskiego by sprawdzić, a komu wystarczy tekst udostępniony w sieci?
  17. Czarna sztuka - to oczywiście nawiązanie do pobrudzonych azotanem srebra palców amatorów fotografii. Po rozstrzygnięciu sprawy sądowej pomiędzy Foxem Talbotem a Martinem Laroche'm amatorzy (przynajmniej w Anglii) mogli odetchnąć, od 1855 r. technika reprodukcji na mokrym kolodium była dostępna dla wszystkich, włącznie z możliwością rozdawania odbitek. W Anglii początki; nieco zapomniane; związane są z niejakim wielebnym J.B. Reade'em który omówił swą technikę już w 1839 r., wcześniej eksperymentował sir John Herschel. Nevil Story Maskelyne eksperymetował z płytkami miki, czy opracował technikę uzyskiwania pozytywów poprzez dodawanie kwasu azotowego do kwasu pyrogalusowego. Kim byli pierwsi fotograficy? Jakie dzieła pozostawili po sobie? Czy Kate Terry jako Andromeda, bądź Alice Liddell jako "mała żebraczka", na zdjęciach wielebnego Charlesa Dodgsona nie wzbudzają u nas dziwnego niepokoju?
  18. Wojna Secesyjna

    Koszty kosztami, ale czy Konfederatom z tego powodu brakowało broni?
  19. Szabla vs Szpada

    Trochę się pogubiłem... czyli "na strzemię twojego" to to samo co prostopadle? Nie wiem dlaczego szpadą nie można kłuć przeciwnika będącego do mnie równolegle, dla mnie jak najbardziej wykonalne.
  20. Tunel Brunelów

    Pierwszy opis prowadzi nas nad brzegi Eufratu, tylko trudno powiedzieć na ile był to prawdziwy opis: en.wikipedia.org - "Euphrates Tunnel". Z potwierdzonych, to może tunel na Via Flaminia: en.wikipedia.org - "Furlo Pass".
  21. Wojna Secesyjna

    Bez wątpienia możliwości produkcyjne Północy były większe, ale tej uwagi nie rozumiem. Czyżby na Północy broń dostawano za darmo i nie trzeba jej było dostarczać? Tylko, że mało kto na Południu postulował wprowadzenie na Północy niewolnictwa, zatem mamy tu do czynienia z suponowaniem Konfederatom pomysłu, który nie miał wówczas miejsca. Dwa takie systemy istniały sobie przez 78 lat... Martin J. King został zabity w 1968 r., a wydarzenia przedstawione w filmie Alana Parkera miały miejsce na cztery lata przed śmiercią pastora - trudno zatem mówić o drugiej połowie lat siedemdziesiątych... Jakoś nie jestem przekonany by utrata miasta Waszyngton automatycznie przyniosłaby Północy klęskę. Poza tym, że byłaby to prestiżowa porażka, dla powodzenia całości działań wojennych nie miałoby to takiego znaczenia, jak JohnnyReb temu przypisuje.
  22. Szabla vs Szpada

    Mnie się zdaje, że jest odwrotnie. "Typowa" szabla jest chyba krótsza od "typowej" szpady, zatem by kogoś zranić czy zabić sztychem w przypadku szabli potrzeba krótszego dystansu. W przypadku: pchnięcie szpadą versus cięcie szablą tym bardziej potrzeba krótszego dystansu przy szabli.
  23. Temat raczej tyczy się fenomenu popularności spirytualizmu a nie dyskusji o interpretacji różnych przepowiedni i realności kontaktów z zaświatami. No ale dobrze... A sprawdził chociaż kszyrztoff co takiego powiedziało owe medium? Otóż miała ona wizję: "a terrible fireband lighting up the world" (G. Ashe "Encyclopedia of prophecy", 2001, Santa Barbara, s. 100), jeśli to dla kszyrztoffa jest potwierdzeniem, że przewidziała podpalenie gmachu niemieckiego parlamentu - cóż,... Zawsze jakieś zdarzenie można zinterpretować i przypisać do enigmatycznej przepowiedni. Skądinąd po pierwszej wojnie pojawiało się setki, jeśli nie tysiące przepowiedni mówiących o ogniu (lub wodzie - potopie), który wstrząśnie (zniszczy) istniejącym światem. Pomijam tu sugestie, że Hanussen mógł coś wiedzieć o zamiarach w kwestii tej prowokacji.
  24. Nie za bardzo rozumiem na jakie pytanie odpowiedział kszyrztoff napisawszy: "nie wszystkie". Proponuję zapoznać się z terminem: "efekt Pheneasa".
  25. Cóż, mą wątpliwość wzbudziło to przebranie za wdowę. Rozumiem za kolejarza, policjanta, od biedy - za robotnika, ale za wdowę? Oczywiście widok starszej osoby w czarnej woalce prowadzi myśl ku wdowie, ale zarówno Doyle jak i Houdini zaprotestowaliby przeciwko takiemu wnioskowaniu; a dlaczego nie siostra zmarłego? Tryb warunkowy - niepotrzebny, to że przebierał się za różne postacie to wiemy z relacji jego znajomych, asystentów, współpracowników z Towarzystwa Badań nad Zjawiskami Paranormalnymi i jego samego. W jednym z przebrań, dowcipnie przedstawiał się jako pan Raud. Cokolwiek niefortunne zestawienie, które można by zrozumieć w ten sposób, że magik udawał się w przebraniu na seanse by skontaktować się ze zmarłą matką. Wyobraża sobie kszyrztoff jak Houdini, przebrany za staruszkę, udaje się do np. takiej wielebnej Josie Stewart i ni stąd ni z zowąd prosi o skontaktowanie się z miss Cecylią, zmarłą matką magika? To raczej wzbudziłoby nieufność i szybko zdyskwalifikowałoby jego przebranie... a przebierał się by nierozpoznanym móc w spokoju analizować różne seanse i przedstawienia. Houdini nie tylko w przebraniu i bez uczestniczył w wielu seansach, kiedy na poważnie zajął się demaskowaniem oszustów, nie tylko prosił swych znajomych (głównie z jego branży, ale i naukowców czy dziennikarzy) by uczestniczyli w sensach co bardziej popularnych mediów ale i posiadał całą siatkę agentów których opłacał i którzy mieli mu przesyłać sprawozdania. Około 1925 r., według samego iluzjonisty, więcej czasu poświęcał on sprawom parapsychologii więcej czasu niźli swej aktywności zawodowej i literackiej (pracować miał tylko przez pięć miesięcy w roku). Na jego liście płac znajdował się nieco szemrany poseł laburzystowski Harry Day (a właściwie Edward Lewis Levy), Stewart Griscom z "Boston Herald" (który był m.in. jego szpiegiem na ostatnich sesjach komisji "Scientific American" badających Miny Crandon, nom de séance - "Margery"), Grant Code, student wydziału psychologii na Harvardzie, którego członkowie zbadali przypadek Margery, tajemnicza Rose Mackenburg i inni. Podczas seansu w Loew's Theatre w Indianapolis kiedy zajął się Charlesem Gunsolasem, tamtejszym najznaczniejszym medium, w pewnym momencie wezwał opłacanych przez siebie ludzi (jak oznajmił "detektywów") by wstali i zrelacjonowali swe doświadczenia ze spotkań z tym medium. Czy wszystkie? W 1919 r. w siedmiu stanach na wschodnim wybrzeżu było zarejestrowanych 6390 magików, mentalistów, iluzjonistów i itp. artystów, każdy z nich dawał na ogół po klika przedstawień w tygodniu. Z większości z nich nie zachowały się szczegółowe relacje.To jak kszyrztoff wyobraża sobie współczesną weryfikację tego typu zdarzeń? Jedyna odpowiedź na takie pytanie to stwierdzenie, że wówczas nikt nie dostał tych 2500 dolarów (potem było to 5000) zaoferowanych przez komisję "SA", jak nikt nie dostał tych 10 000 dolarów zaproponowanych przez Houdiniego.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.