Skocz do zawartości

secesjonista

Administrator
  • Zawartość

    26,675
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez secesjonista

  1. Wracając do istotnych postanowień roku 1659... Actum Varsaviae feria 3tia post festum s. Dominici Confessoris, die vero 12 mensis Augusti A. D. 1659. Iohannes Cazimirus etc. Significamus oblatas esse ad acta metricae Regni cancellariae nostrae litteras infrascriptas tenoris talis: Ian Kazimierz na Krasnym Krasinski podskarbi wielki koronny (...) wszem w obec y każdemu z osobna komu to wiedzieć należy (...) ktorzy lubo ogołem lubo mieyszemi wagami tabakę przedaią w pomienionnych woiewodztwach y miastach także miasteczkach do nich należących będącym wiadomo czynię, iż stanęło to na seymie ninieyszym walnym warszawskim, ażeby monopolium tabaku wszelakiego przy skarbie koronnym zostawało, przez co by pozytek Rzeczypospolitey uczynić się iak naywiększy mogł (...) władzą urzędu mego rozkazuię, ażeby żaden z kupcow, przekupnow, kramarzow y inszych ossob, ktorzy p ote czasy tabaką chandlowali, onę lubo na funty lubo tłuczoną przedawali (...) na potym przedawać idgue sub poena confisca nie ważył się (...) Taxa według ktorey wszyscy administratorowie po woiewodztwach będący tabakę do skarbu koronnego przedawać będą powinni: Reainska tabaka funt po 15 flor. Farinska po 5 flor. Brezielska po 3 flor. Turecka w liściech po 2 flor. Kristofelska, Haunauskiey - oboygo po 1 flor. Tarta po 1 flor. /Arch. M. Krakowa, Protocolon inscriptionum cancellariae regni minoris/ Tenże podskarbi w 1660 roku postanawia: A teraz stosuiąc się do intentiey całey Rzeczypospolitey iterato postanawiam y z władze urzędu mego rozkazuję, aby żaden z kupcow, kramarzow y innych osob, ktorzy pod ten czas tabaką handlowali, lubo na funty tłuczoną w papierach przedawali, więcey handlować y przedawać nie ważyli się, co się ma rozumieć a die publicationis tego uniwersału mego. A ptzytym deklaruię, isz nietylko oney przedawać się (nie) bendzie godziło, ale tesz ani oney w kramach, w domach trzymac bendą mogli, a ktoroby wywozic chciał, co bendzie wolno, taki kazdy nie powinien bendzie bez dozwolenia y attestatiey Urodzonego Pana Piotra Antoniego Pestoleciego pomienionego woiewodztwa Krakowskiego od Skarbu Koronnego do zawiadowania monopolium tabacznego administratora podanego. /Relat. Castr. Crac. liber 87 A. p. 741-744/
  2. Książka, którą właśnie czytam to...

    I jak fabuła?
  3. Był temat o introligatorniach, ale tam Q. pytał się gdzie, co i za ile. Czytać, czytamy wszyscy - tak mniemam, acz pewności nie mam. W wielu recenzjach przewija się często narzekanie na jakość wydania, szycie, klejenie itp. A jak to drzewiej bywało? W pomrokach swej pamięci tkwi mi wypowiedź Łysiaka, że wiele książek, które kolekcjonował dobierane były pod kątem oprawy, nie pomnę gdzie to powiedział (: me "łysiakalia" - spłonęły). Jakiś czas temu "Focus" zaprezentował artykuł o księgach oprawionych w ludzką skórę. Są bibliofile, którzy oglądając oprawę - wiedzą kto wydawał książkę - magia. Ktoś jeszcze kupuje daną pozycję ze względu na oprawę? Jakich środków i materiałów używano? Jak tworzono filigrany czy znaki wodne? Kiedy zrezygnowano z szywnic? Dla zainteresowanych, do odwiedzenia: Muzeum Piśmiennictwa i Drukarstwa w Grębocinach ul. Szkolna 31 Ot, taka wolna dyskusja o wyglądzie książki...
  4. O sztuce oprawiania książek

    A toć napisałem w rozwinięciu tematu: "od Średniowiecza do początków XVIII wiek". Oczywiście gdyby ktoś był kolekcjonerem XX-wiecznych opraw i wskazał szczególnych mistrzów tej sztuki - to nie widzę problemu.
  5. Rzecz wyjaśnić przyszło czas: - ów koń morski to hipopotam - a kot morski to koczkodany. Jeśli spojrzeć do Lindego to pod hasłem "morski" występuje morski koń, ale tyczy się on morsa. Pod hasłem "koń rzeczny" - mamy już hipopotama. Czemu zatem Sierotka napisał "koń morski" którego trudno szukać w północnej Afryce? Wiedział, że koniem był zwany ów "hipcio", a morski=zamorski, czyli żyjący za morzem, daleko. Rzączyński omylić się musiał - trudno mniemać by fala z Norwegii przywiodła do naszych wybrzeży... hipopotama: "W roku 1558 przygnane były falą od strony Norwegi ina brzeg koło Pucka. Bywają niekiedy widziane na morzu i na brzegu, czasem łowione są w sieci, czasem zabijane kulą*. Konie morskie mają cztery rogi. Z uszu i gogna podobne do konia. Nogi jednak mają zaopatrzone w kopyta dwudzielne". /tegoż "Historia naturalis curosa Regni Poloniae..." Sandomierz 1721, s. 170/ Koczkodan jako kot (kotka) morska to zwykła kalka z niemieckiego: "Meer Katz"; bo pysk = przypominał kota, morski - bo sprowadzany zza morza, dopiero znacznie później nazwa kot morski poczęła być kojarzona z kotikiem. Pytanie w ręce zatem miłośników popisów, rolli i wszelkiej wojskowości... czy kogokolwiek.
  6. Historia pieniądza papierowego w Polsce

    Do historii banknotów w Polsce współczesnej można dorzucić kolejną, a mniej znaną cegiełkę: banknot z Sabałą autorstwa Agnieszki Próchnik, ryt portretu wykonał Maciej Kopecki (czyli naczelny grafik PWPW). Format banknotu 150x80 mm, na papierze pigmentowym w odcieniu beżu (gram. 90 g/m2), 100% bawełny. Na jednej stronie portret Sabały z efektem metamerycznym, po drugiej - "Dom pod Jedlami". W zabezpieczeniach umieszczono takie elementy jak: parzenice, oscypki, rośliny górskie. Znak wodny wielotonowy - to portret Sabały, filigran - znak wodny jednotonowy to parzenica. Widział ktoś tę ciekawostkę?
  7. Euro w Polsce

    W sensie dosłownym, to największym producentem banknotów w Europie jest firma De La Rue (posiadaczka takich innowacji, jak: Cornerstone czy Gemini) działająca od 1821 roku, a założona przez Thomasa de la Rue - ale nikt nie podejrzewa jej właścicieli o jakąś szczególną władzę.
  8. Budżet Armii Krajowej

    Przydatna pozycja dla zainteresowanych tematyka: J. Miklaszewski (wł. W. Otocki) "Gospodarka pieniężna AK", "Biuletyn Informacyjny Koła AK" Londyn 1948 nr 2 i nr 3
  9. Ulubione cytaty z książek

    Serbski radca prawny Lucifero Andrašić, który zmienił obywatelstwo na chorwackie a nazwisko na Svjetlan Andrassy: "Być Lucyferem to prawie tak, jak być Leninem lub Serbem". Z rozgrywającej się w trójkącie Zagrzeb-Belgrad-Sarajewo książki złożonej z pięciu opowiadań gdzie poszczególni bohaterowie związani są z uduszeniem pewnej kosowskiej żebraczki. /M. Jergović "Srda śpiewa o zmierzchu w Zielone Światki"/
  10. Kipling też nie zawsze był taki jednoznaczny, w "Gawędach spod Himalajów" mamy opowieść o urzędniku Indian Civil Service - niejakim Peythroppe, gdzie dostaje się ówczesnym Brytyjczykom za kastowość i stygmatyzację społeczną. W tym przypadku ich niechęć wzbudziła panna Castries - podejrzewana o domieszkę krwi hinduskiej, Portugalka z Goa - biała, ale zbyt mało biała, w dodatku podejrzewana o to, że jej rodzina wywodzi się z piętnastowiecznych żydowskich conversos. Tak na marginesie, mało znaną rzeczą jest, że za swe opisy Indii i żyjących tam Brytyjczyków, ów autor szczerze był nielubiany przez tamtejsze władze. Eee tam... a Nszo-czi i Inczu-czuna?
  11. Moda na podróże w XIX wieku

    Szwedzka pisarka; a ściślej - dziennikarka; Jennie Dielemans w swej książce "Witajcie w raju. Reportaże o przemyśle turystycznym" podejmuje właśnie ten temat. Porusza się od XVII wiecznych peregrynacji do współczesnych scen na Bangla w Phuket.
  12. Podejrzewam, że korbką dociskano pokrywę uzyskując większą hermetyczność.
  13. Ubiory ludzi nowożytności

    Wstąpiwszy na tron Fryderyk I w roku 1701 zaskoczył wszelkie Hoffachig jak i pospolite Hausfrau. Oto rozkazał "aby kobiety nie stroiły się w złotogłów, i unikały zbytku, bo zbytek sprowadza karę Bożą". Niechęć jego i sprzeciw wzbudziły "nowomodne" brokatele, staniki ozdobione "bufami atłasowymi". Precz pójść miały złote wstążki, złote róże wpinane we włosy a ozdobione drogimi kamieniami. Jedynie podczas wielkich występów i balów damy dworskie mogły nosić drogie klejnoty jak i suknie z powłoką. Te ostatnie na co dzień surowo były wzbronione, bo zamiatanie ulic nie do kobiet należy. Oszycie spódnic dozwolone było jeno koronką nie szerszą jak na "cztery palce". Obostrzenia dotknęły również żony wszelkich obywateli miejskich, rękodzielników czy kupców. koronki wolno im było nosić wyłącznie jeśli był ich własnym dziełem, suknie dozwolone były jeno z taśmami jedwabnymi i wełnianymi. Hafty czy naszycia - uznane za "marnotrawstwo" surowo im wzbronione były. Jedwab był wzbroniony, a do sukien wełnianych, o prostym kroju miały im wystarczyć jeno skromne ozdoby szmuklerskie. Władca ów miał szczególną awersję do koronek, jako i do żabotów czy "wolantów", co dotknęło i mężczyzn. Tylko osobom piastującym godności dworskie zezwolono używać koronek: mężczyznom przy szyi oraz przy rękawach, atoli bez "zbytniego szafunku". Damom zaś dane było ich używać w sposób: "skromności nie rażący i dobrym obyczajom nie przeciwny". A informacje zaczerpnąłem z pisma (1911 rok)... dla gospodyń domowych.
  14. Antoni Czubiński, Jerzy Topolski

    Choćby tu: Narya a Topolski i inna opinia: Gnome o Topolskim
  15. Kilka reklamowanych udogodnień już z roku 1911: Z ciekawszych sprzętów można wspomnieć o żelazkach spirytusowych.
  16. Albowiem "pani" - do avatara jakoś nie pasuje. i kolejny termin: ostateczna cena była: czystey pieńki od 10 do 105 r. brak 90 rub., siwey od 75 do 80 rubli. Czy chodzi o jakieś drzewo? Z innej bajki, bo nie o handlu mowa, ale nie warto nowego tematu zakładać. Pośród szeregu osób ofiarowujących datki na rzecz poszkodowanych w powodzi jaka nawiedziła St. Petersburg w 1824 widniał: Odstawny Kornet Jakowlew - 50,000 r. Cóż znaczy "odstawny"?
  17. Edward Śmigły-Rydz i ocena jego poczynań w II RP

    Czyżby sytuacja jeńców wziętych do niewoli w trakcie walk miałaby być znacząco lepsza?
  18. Chłopstwo przy stole

    Wracając do meritum... Kolejny ślad o tym, że woły; abstrahując od tego jak smakowały; jak najbardziej trafiały na stół znajdujemy w kolejnej pozycji, wydanej blisko interesującego nas okresu czasu, czyli w roku 1806. Co istotne; przynajmniej dla tematu; są to rady skierowane właśnie do chłopstwa, do tych najniżej stojących: "Takowemu niedostatkowi chcąc zapobiedz, umysliłem ninieysze dzieło (...) Które, ktokolwiek przeyrzy, uzna, iż nietylko dla włościan i nayniższey klassy rolników, którzy czytać nie umieią, lecz i dla możnieyszych gospodarzy wielce przydatnym być może...". Zatem autor odnosi się ze swymi radami do chłopów i ich praktyk, tenże autor wprost pisze: "Wołu szacunek niewyliczony iest dla człowieka, służy mu do pracy i pożywienia, uprawia grunt gnoi go". O ile zgodzić się wypada, że krowa dla swych przymiotów cenną była na wsi, jak pisał atrix, to trudno mniemać, że nigdy jej nie zabijano i nie zjadano. Krowa która się już nie cieliła, mleka mniej dawała siłą rzeczy stawała się większym obciążeniem dla gospodarstwa. Potwierdzenie znajdujemy u cytowanego powyżej Woyciecha Gutkowskiego, onże pisze tak: "Krowa przysługuie się nabiałem, a gdy zestarzeje się, ukarmiona służy na pożywienie". /cytowane fragmenty za: W. Gutkowski "Katechizm ekonomiczny dla włościan albo Nauka przez pytania i odpowiedzi, o rolnictwie, ogrodnictwie, sadownictwie, o utrzymywaniu bydła, koni, różnych trzód, drobiu i pszczół, o ekonomii domowéy..." Warszawa 1806/ Nie jest też tak, że nic nie wiemy o strawie ówczesnych ludzi i musimy się jedynie posiłkować materiałami etnograficznymi z XIX czy XX wieku, i próbami ich rzutowania w wieki poprzednie. Metody oczywiście nie można całkiem dyskredytować, acz należy zachować umiar i ostrożność - zwłaszcza w posuwaniu się coraz bardziej we współczesne czasy i proste przenoszenie wzorców. W polskiej literaturze nie mamy tak cennej monografii jak choćby "Native American Ethnobotany" by tylko użytkowania roślin dotknąć, coś tam jednak o ówczesnych czasach; choć przyznam że to drobne okruchy; da się wyskrobać z różnych rozproszonych materiałów. Jednym z pewników co do strawy, jaki znamy z ówczesnych czasów - jest sok. Oczywiście sok z drzew. W naszym obszarze geograficznym zwłaszcza z: brzozy i klonu, rzadziej z jaworu czy czereśni dzikiej. Podaje o tym informacje Joachim Camerarius z Norymbergi, a i o polskich ziemiach znajdziemy wzmiankę u Stanisława Jundziłła (w: "Botanika stosowana" Wilno 1799 r.), który powiada, że: "sok z brzozy płynący, zebrany i w beczkach bez żadnej przymieszki fermentowany, daje wieśniakom naszym przyjemny i zdrowy, do pół lata trwały, kwaskowaty napój". Co do tych stwierdzeń zgoda, tyle że w interesujących nas czasach w kwestii nazw potraw panowała pewna dowolność. Zatem pod mianem barszcz rozumiano całkiem różne potrawy, z całkiem rożnych roślin i czasem pod innymi nazwami w rożnych częściach kraju. Baa... czasem w jednej wsi tym samym mianem - barszcz zwano potrawy, które przygotowywano na różnych roślinach. Jak wskazywał Rostafiński pod mianem barszcz uważano również potrawę z Borago oficcionalis. Próżno szukać kiedy barszcz przestano robić z mąki a poczęto z buraków (początkowo z: Beta Cicla). U Haur'ego znajdujemy: "kwasić ćwikłę na buraki" (z 1673 r.) przyjmuje się, że jeszcze do 1660 roku kwaśna polewka zwana barszczem robiona miała być z mąki żytniej. To zamieszanie wobec barszczu przetrwało wiele lat, stąd pewnie owe zaznaczenie atrixa - "na wsi dominował barszcz, czyli żur". A i z białej mąki barszcz się zdarzał, a nawet z otrąb. Rostafiński wydał (1911 rok) w ramach AU staropolskie dziełko, gdzie odczytać można: "Z czego barszcz? tylko z wody wlany na otręby, Gdy przechłodnie, przecedź go na płokanie gęby". U Sirreniusa można znaleźć jeszcze dla średniowiecza, że ćwikłę białą wespół kwaszono z rzepą, czosnkiem, cebulą, z kapustą z "bielami, warstwami to przyścielając i zowią to kwaszeniną" (co do terenów Litwy). Również ćwikłę liściastą kwaszono, jak podaje Rostafiński: "jadało ją ubóstwo przez całe średniowiecze, może podobnie jak na Litwie kwaszoną", można zatem przypuszczać że w dobie czasów RON-u zachowała się ta praktyka. Do barszczu (mam nadzieję) jeszcze powrócimy, jako i do użytkowania liści "ćwikły", teraz pytanie o rozróżnienie: kisiel a żur?
  19. Chłopstwo przy stole

    Określenie czasowe tematu nie musi się pojawiać w nim samym, wynika ono wprost z miejsca umieszczenia tematu. A ów został zamieszczony w dziale: "Rzeczpospolita Obojga Narodów (1572 r. - 1795 r.)" a nie w: "Historia Polski ogólnie". Jak rozumiem po to na forum ustalono pewne działy i ramy czasowe dla nich by nie mieszać bytów. Dziwi mnie, że jest to niezrozumiałym, jak ktoś zakłada temat "Tajne operacje" w: Dziale poświęconym drugiej wojnie światowej to nie oczekuje, że się pojawią; swoją drogą ciekawe; informacje o tajnych agentach okresu Imperium Rzymskiego. I wcale nie musi pisać w temacie: "Tajne operacje 1939-1945", właśnie po to są ustanowione odpowiednie działy w pewnej chronologii.
  20. To przez nieuwagę i demencję panie Marcinie - dzięki za treściwe objaśnienia.
  21. Niezwykle wdzięcznym panie Michale. A dodatkowo drążąc: chodziło o futra z owych psów czy raczej o same psy, jak pan sądzi?
  22. A "myszki" mogą być związane z futrami (: tu strzelam) lub wydzielinami innych zwierząt?
  23. Gdzie, co, za ile?

    K. von Schulthess "Hrabina von Stauffenberg. Portret" 9,70 N. Mailer "Widmo Hitlera" 9,70 D. Piwowarczyk "Słynni rycerze Europy. Rycerze w służbie dam i dworu" 10,70 D. Lessing "Mrowisko" 9,70 R. Bailey "Tajna wojna: Historia operacji specjalnych podczas II wojny światowej" 90,70 I sam nie wydałem ani złotówki, okup od kobiełki za jej wypad nad morze. Co prawda nie sprawdziłem jeszcze wszystkich zakamuflowanych wyrobów jubilerskich z bursztynami...
  24. Mastyku - po rubli 125, ale to pewnie oboczność.
  25. Chłopstwo przy stole

    A skąd wniosek o równorzędności żuru i barszczu i o jakiej konkretnie zatem potrawie piszesz.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.