Skocz do zawartości

secesjonista

Administrator
  • Zawartość

    26,675
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez secesjonista

  1. Letnie Igrzyska Olimpijskie w Londynie 2012

    Wreszcie coś w wioślarstwie się ruszyło - jest medal, pomimo kontuzji. :thumbup:
  2. Najweselsze piosenki świata

    To wystarczy jeszcze przytoczyć ilość medykamentów zawierających, bądź zwiększających endorfiny i dla porównania podobnie - co do serotoniny. Psu na budę kilka lat działalności na rynku diagnostyki i oznaczania hormonów - skoro wykładnia wiedzy jest na wyciągnięcie ręki - na Wiki.
  3. Konstanty Adriejewicz Kaługin

    A są inne źródła prócz jego słów?
  4. Konstanty Adriejewicz Kaługin

    A uściślenia czego tyczyły?
  5. Najgorszy aktor/aktorka to..

    To, że ktoś gra tylko jeden typ postaci nie określa go jako złego czy najgorszego aktora, a jedynie jako jednowymiarowego. Co nijak się nie ma do samego faktu: czy złym czy dobrym aktorem jest.
  6. Czy komunizm jest formą religii?

    W Albanii też były ślady kultu jednostki w przeszłości tego kraju? Dowodzenie co do Rosji pada, jako że na Kubie przed komunistami nie mieliśmy do czynienia z kultem "wodza-cara" atoli wytworzył się kult przywódcy, typu frazerowskiego "Króla-Kapłana" /szerzej: J. Frazer "Złota gałąź"/ Mentalność i magiczne myślenie nie wiążą się ze sobą, można pozostać w mentalności nijak nie związanej z religiami czy myśleniem magicznym, przykład: secesjonista.
  7. Najweselsze piosenki świata

    Wiem co piszę, zatem w lekach antydepresyjnych mniej jest endorfin a więcej serotoniny. Może lepiej zapoznać się z tematyką?
  8. To akurat było dość powszechnym obyczajem i to w różnych rejonach kraju. Vide: J. Witort "Małżeństwo przez kupno" ("Wisła" 1898, T. 12); Kazimiera Kintopfowa-Zawistowicz "Zawarcie małżeństwa przez kupno w polskich obrzędach weselnych: ze szczególnem uwzględnieniem roli orszaku pana młodego". Inną sprawą jest, że kościół (poprzez organa sądowe) próbował się temu przeciwstawić, nawet kiedy chodziło o samą zabawę. Oto roku 1699 niejaki Marcin Multanik i Jan Koczczek "przy posiedzeniu i wesołości" kupczyli swymi białogłowami "lubo to żartem, ktorego kupna kościół (...) i wierni w kościele Bożym nienawidzą" skazani zostali na grzywny i trzy dni więzienia. Sąd czukawski Jakimowi i Hryniowi Pasternaczkowi za podobną przewinę zasądzono by przez cztery niedziele msze wmieli na zmianę w kunie siedzieć lub leżeć pod progiem cerkwi. /"Księga sądowa Krowodrzy 1677-1717", AP w Krakowie, Gm. P. VI-3, s. 54; s. 107-108; "Księga sądowa Czukwi 1586-1680", CDIA, f. 142, op. 1, t. 1/
  9. Lokale i zbiórki, czyli "Godzina W" a rzeczywistość

    Nie znając konkretów rozpatruję to jedynie teoretycznie. Przecież wiele obiektów trzeba było obserwować i z jakiegoś miejsca atakować, trudno oczekiwać by wszystkie takie lokale były w dyspozycji konspiracji, zwłaszcza te najbliżej obiektów o charakterze wojskowym. Mnie zatrważa ta prowizorka.
  10. Konstanty Adriejewicz Kaługin

    Dwukrotnie powtórzyłeś tę samą informację (w postach jeden pod drugim) - uważasz, że mamy problemy z recepcja? Relacja z 1988 ma być bardziej wiarygodna niż inne, abstrahując od dawniejszych okoliczności? Konstatacja, że Berling przyjął kogoś w gabinecie Berlinga - to frapująca wiadomość. Ja się w ogóle dziwię, że tak łatwo Berlinga odwiedzano w gabinecie Berlinga - bo przecież winno być inaczej. A co mamy wnosić z relacji z 1988 roku?
  11. Czy komunizm jest formą religii?

    W odpowiedzi na pytanie zawarte w temacie, faktycznie odpowiedź brzmi - nie, atoli nie z powodów jakie poddał Narya. Brak elementu mistycznego czy sacrum w żadnej mierze nie przeszkadza by dany ruch społeczny czy polityczny posługiwał się tym samym sztafażem co uznane religie. Innymi słowy: czy komunizm wymyka się z definicji Andrzeja Klawitera czy Piotra Buczkowskiego? Czy w komunizmie symbol nie staje się składnikiem empirycznym, i nie chodzi o akty performatywne jak u Johna L. Austina ("tegoż: "Jak działać słowami?", w: idem, "Mówienie i poznawanie. Rozprawy i wykłady filozoficzne"). Zatem w odróżnieniu od Narya mylił się Marcin Kula wskazując fenomen w jaki sposób komunizm naśladuje religię... /szerzej: M. Kula "Religiopodbny komunizm"/ Mylił się i Mikołaj Bardijew w swym dziele "Źródła i sens komunizmu rosyjskiego"... Aż dziw jak wielu się myli. w odróżnieniu do rewolucjonistów. Jaki idiom kulturowy znany był komunistom, i czy nie podążali czasem (choćby w świetle badań kognitywistycznych) ścieżką wytyczoną przez religię? Jak zrozumieć fakt, że więcej sił poświęcano na zwalczanie wroga wewnętrznego, czyli wszelkich odszczepień, rewizjonizmów - co prowadzi do prostej analogii z walką z herezjami? Czy próby wprowadzenia komunizmu nie powieliły koncepcji: "trójpanów", tak jak to prezentuje Marek Nowak? Czy nie następuje "paradoks Leforta"? Jeśli w komunizmie nie ma śladu myślenia magicznego (w ujęciu Edmunda Leacha) to skąd konkurencja o ten sam kapitał symboliczny, czego świadkami byliśmy choćby w Polsce?
  12. Konstanty Adriejewicz Kaługin

    W cytacie z samego siebie piszesz, że nie był skoczkiem, po czym w komentarzu do samego siebie powtarzasz, że nie był skoczkiem... Ile jeszcze takich powtórzeń nastąpi - i po co, skoro sytuacja została już naświetlona?
  13. Warszawa 1863/1864

    Nader ciekawa tematyka; która pociągała mnie ostatnio; a ja mam pytanie: czy zachował się jakiś rodzaj dziennych raportów ze służby (dziennej/nocnej), tych funkcjonariuszy policji co stali najniżej - zatem tych na ulicy?
  14. Wojsko kwarciane

    Przy okazji swych poszukiwań źródeł do języka staropolskiego Aleksander Brückner zacytował fragment z rękopisu Jagiellońskiego (nr 2274) pisanego około roku 1640, a zatytułowanego "Strój kwarcianego żołnierza dawnych czasów": "czapka urumelska czupryna kozubaska broda na sznurrach katańska wąs bałabański kurta dzyndzilowa pas mukadjowy biczak albo jandżar za niem szawłok przy szable sylvąniasz galenaszem pod szyą chytremi bestjami kataniasz kindjalowy, podszyty darmolegiem timor domini w ręku..." Co poddaję jako ciekawostkę, a Kadrinazi niech to sobie rozsupła.
  15. Chytry - czyli: rączy, szybki, zmyślny. Zadziwiającą drogę w naszym języku przeszło to słowo w naszym języku, od pozytywnej cechy fizycznej do ujemnej cechy duchowej, charakteru. Pierwotnie oznaczało biegłość zwłaszcza w pracach manualnych. Stąd kompilator przemyskiego "Rozmyślania o żywocie Pana Jezusa" mógł napisać: "Marja Jezusowi uczyniła suknię tkanem działem, którąż była utkała chytrze, bo we wszystkiej sukni nie był ni jeden szew" i "Suknię miał chytrej roboty, którąż jemu była dziewica Marja utkała". Psałterzu Puławskim "chytrze" pojawia się w znaczeniu "mądrze", w Psałterzu Floriańskim jako "roztropnie". W glosach z XV pojawiać się już poczyna "chytrość" jako "przebiegłość". Ślad dawniejszej konotacji pozostał w niektórych gwarach, Karłowicz podaje dla okolic Podgórza - jako "mądry", na Mazowszu czy w Małopolsce ostały się zwroty: "chytry na robotę", "chytry do wszystkiego" itp. gdzie na ogół tłumaczy się je jako - "skory do czego". Z ludowych zagadek: 1. W jednej beczce dwa trunki, a w nim ni ma dziurki. 2. Jest jedna gdowa, ma dwoje dzieci: córeczka czorno, a synek świeci. 3. Dwa razy się rodził, dwa razy krzczon, trzeci raz umęczon dla człowieka. 4. Posłał panic pannie picia rozmaitego, nie w szklenicy, nie w konwi, nie w flasie, nie w naczyniu, jeno w Bożej łasce. Czyli w czym? 5. Czego Pan Bóg nie widzi, król rzadko, mnich zawżdy? 6. Syn ojca w matce zabił. /zagadka z historii polskiej/
  16. O "dobrych" gadach w wierzeniach ludowych

    W "Wiśle. Miesięczniku Geograficzno-Etnograficznym" (1900, T. 14, z. 4, s. 485 i n.) podaje się przypowieść ludową. Oto podczas potopu Diabeł przemieniwszy się w mysz wygryzł dziurę w arce. I oto żmija spostrzegłszy dziurę, wsunęła w nią ogon: "czym dostęp wody wstrzymała, a ród ludzki i wszystko, co razem z nim było, ocaliła od niechybnej zagłady".
  17. Sądownictwo w PRL

    Z opinii Naczelnego Prokuratora Wojskowego płk. Henryka Holdera: "Dla przytłaczającej większości prawników jest obecnie rzeczą jasną, że nie ma prawa od Boga, nie ma żadnego >>prawa naturalnego<<, że nie ma prawa z rozumu, z abstrakcyjnej logiki, a jest wyłącznie i jedynie prawo, jako przejaw woli panujących klas społecznych i ich politycznych przedstawicielstw". /szerzej: H. Holder "O pozycji politycznej wojskowego prokuratora, Nowe zadania", "Wojskowy Przegląd Prawniczy" 194, nr 1/
  18. Kolekcja Stanisława Poniatowskiego

    Tak na marginesie, istnieje możliwość że wspomniane dwa Rembrandty króla Stasia są właśnie z kolekcji Wazy. http://www.wilanow-palac.pl/rembrandty_sobieskich.html
  19. Kolekcja Stanisława Poniatowskiego

    Co do kolekcji Poniatowskiego może zerknąć do pozycji: J. Sowiński "Wędrówki przedmiotów - kolekcje i kolekcjonerzy" "Generalny inwentarz mebli i innych ruchomości znajdujących się w Zamku Królewskim sporządzony w marcu 1795 roku" oprac. N. Ładyka. Czy dotrzeć do materiałów o kolekcji króla zgromadzonych przez Mariana Morelowskiego dla Komisji Rewindykacyjnej.
  20. Muszę cię zmartwić lucyno beato, w wywodach Orłowicza tkwi istotny błąd. Jeśli jest to kiła endemiczna to zakres swobody seksualnej nie ma tu nic do jej rozprzestrzenia z jednego powodu - kiła endemiczna nie jest chorobą weneryczną i nie przenosi się drogą kontaktów seksualnych.
  21. Chłopstwo przy stole

    Absolutnie gwarantuję ci gregski (na marginesie: witamy na pokładzie), że duża część potraw i fakt wykorzystywania takich a nie innych dzikich roślin (czy jak wolą inni; roślin dziko rosnących ) opisywanych przez "tego faceta" - mają jak najbardziej historycznie uzasadnione źródła. Inną sprawą jest, że w swych badaniach p. Łuczaj raczej ogranicza się do czasów XIX i XX wieku, w dużej mierze opierając się na materiale zgromadzonym przez Józefa Rostafińskiego, szeregu kwestionariuszy służących do stworzenia PAE, własnych badaniach czy "Zielniku..." Geralda Wyżyckiegoitp. Warto jednak mieć na uwadze, że zbieranie relacji korespondentów przez Rostafińskiego to głównie 1883 r. (ostatnie odpowiedzi są z 1990 r.), a jego respondentami byli ziemianie, aptekarze, przedstawiciele inteligencji. Zatem materiał o tym co czynić miał, z czego i jak to nazywał lud - jest w pewien sposób przefiltrowany. Z ogółu 860 odpowiedzi (od 370 respondentów) do dziś zachowało się jedynie 359 odpowiedzi (od 227 osób), wedle zachowanego materiału pytał on np.: - skąd lud bierze olej, czy używa do tego maku (szarego i białego) - jakie zbierane są jagody po lasach, czy zna i spożywa: kamionki, pijanice (łohynie) - o girz ew. gir - o zajęczą kapustę - o żegawkę - o używanie stokłosy - czy zbiera się nasiona dzikiego bru ... ... Swoją drogą zgromadzony przez Rostafińskiego materiał wciąż czeka na solidne opracowanie. /szerzej: P. Köhler "Józefa Rostafińskiego 'Odezwa do nie botaników o zbieranie ludowych nazw roślin", "Wszechświat" 1986, 87(1); tegoż "Ankieta Józefa Rostafińskiego z 1883 roku dotycząca ludowego nazewnictwa roślin w Polsce", "Analecta. Studia i Materiały z Dziejów Nauki" 1993, 2(2); P. Köhler, A. Piekiełko-Zemanek "Józefa Rostafińskiego Odezwa do nie botaników o zbieranie ludowych nazw roślin i udział w niej Marii Twardowskiej", "Kwartalnik Historii Nauki i Techniki" 1986, (2); A. Zemanek "Józef Rostafiński. Botanik i humanista", PAU Komisja Historii Nauki. Monografie Vol. 1, 200; Ł. Łuczaj "Dziko rosnące rośliny jadalne w ankiecie Józefa Rostafińskiego z roku 1883", "Wiadomości Botaniczne" 2008, 52; Ł. Łuczaj, P. Köhler "Liście i inne zielone części dziko rosnących roślin w pożywieniu mieszkańców Polski i Kresów na podstawie ankiety Józefa Rostafińskiego (XIX w.) i Józefa Gajka (XX w.)", "Przegląd Historyczny" 2011, z. 4/ Stąd dla celów tego tematu znacznie odpowiedniejszymi wydają mi się być pozycje wydane wcześniej, poza wspomnianym Jundziłłem, myślę tu zwłaszcza o dwu pracach Krzysztofa Kluka: "Dyckyonarz Roślinny" (1786-1788) i wcześniejszej "Roślin potrzebnych, pożytecznych, wygodnych, osobliwie kraiowych albo które w kraiu użyteczne być mogą; utrzymanie, rozmnożenie i zażycie" (z 1781 r.). Ano zwróciłem... również na to, że nie ma baranobicia, kurobicia, królikobicia itp. Z racji tego nie wysuwałbym jednak wniosku, że w gospodarstwach chłopskich nie dokonywano uboju tychże zwierząt. [quote name=jancet' timestamp='1341525761' post='214962] (...) Chodziło mi o to, że chłopi mieso wołu, a także w znacznej mierze krowy, uznawali za niemożliwe do spożycia, choć wiedzieli, że inni je jedzą. Wynikało to z emocjonalnego stosunku do woła, zwanego "ocko", "baćko" czy krowy-żywicielki, a nie z przekonania, że tego zjeść się nie da. Bo wiadome im było, że Żydzi, mieszczanie i szlachta, a i ksiądz dobrodziej, wołowinę jada. (...) Cóż, nie znając się na kwestiach językoznawczych czy etymologicznych trudno mi się do tego odnieść. Zwłaszcza, że nie posiadam tak cennych przymiotów jakie znajduje u siebie użytkownik jancet, o czym pisał w innym wątku: Zatem nie odwołując się do swojej intuicji językowej, której nie posiadam, a jedynie do zdrowego rozsądku, pragnę poczynić kilka uwag. Z samego faktu, ze jakieś zwierzę posiada inne nazwy utrwalone w tradycji wiejskiej nie wynika jeszcze: ani jaki stosunek doń mają chłopi, ani też czy go poddawali ubojowi czy nie. Trzeba by jeszcze udowodnić, że owe nazwy były nacechowane pozytywnie, i korci by zapytać, czy "baćko" bierze się historycznie od rdzenia "ojciec" ("opiekun") czy od "bat"? Z racji tego, że właściciele perły peerelowskiej motoryzacji: Fiata 126p nazywali go "maluchem" nie wynika by wszyscy mieli doń wyłącznie pozytywny stosunek i odczuwali rozpacz oddając go na szrot. W latach 1965-66 odbyła się polska ekspedycja do Mongolii. Etnografowie badali głównie przemiany w gospodarce pasterskiej i przechodzenie do wytwórstwa rolniczego. Badano somony: Erdene-Dałaj, Bajan, Manchan, Charchorin. Odnotowano, że jedynie w hodowli wielbłądów można było zaobserwować magiczne zabiegi i szczególną opiekę. Młode przez 2 tygodnie przetrzymywano w jurcie, którą w tym okresie oznaczano kawałkiem czerwonego materiału (czyli taki sam zabieg jak po urodzeniu dziecka), wielbłądziątku zawieszano na szyi amulety, w momencie wyprowadzenia z jurty ceremonialnie nakrywano derką. Wielbłądy często miały nadawane imiona. Ciekawe, że zabiegi te bardzo przypominają te czynione w powiecie hrubieszowskim wokół pierwszego ocielenia "pierwostinki": wprowadzano ją do izby, na róg zakładano rodzaj zapaski, przygotowywano "mołoziwo" z kaszą, a kiedy krowa spożyła już tę potrawę garnek po niej tłuczono, tak jak przy narodzinach dziecka (B. Broży "Zwierzęta w wierzeniach Białorusinów w guberni smoleńskiej", "Lud" t. XXV, 1926). Wykorzystywano z wielbłąda sierść na wojłok czy na sprzedaż, wyrabiano z mleka kumys, zbierany argał wykorzystywano w palenisku. Pomimo wzmiankowanego powyżej specjalnego stosunku i zabiegów magicznych, wielbłądy były (na miejscu) poddawane ubojowi, a jego mięsko było spożywane przez ich dawnych właścicieli. Konie wykorzystywane w podobny sposób: mleko, włosie itp., nie czyniono przy nich jakiś dodatkowych zabiegów o charakterze magicznym czy mających wskazywać na jakiś szczególny związek emocjonalny. Za to praktycznie nie spożywano mięsa końskiego. Ot, taki paradoks wskazujący, że dowodzenie jakie przeprowadził użytkownik jancet nie zawsze się sprawdza. Niekoniecznie używanie przez hodowcę własnych określeń na zwierzęta gospodarskie wskazuje na to, że nie dokonywano ich uboju na własne potrzeby. Ja zgadzam się ze stwierdzeniem, że nadanie nowej nazwy, a ściślej imienia własnego, jako czynność o charakterze poświęcenia tworzy większą barierę jaką trzeba pokonać by zabić zwierzę. Tworzy się nieświadomie podział na zabijanie rzeczy i branie przedmiotów. Zwrócić należy jednak uwagę, że nadanie imienia nie zawsze wynika, czy poprawniej: nie tylko wynika ze stosunku emocjonalnego. Skorzystam tu z zachwalanej przez użytkownika jancet metody. W swych badaniach co do uboju na wsiach i stosunku do zwierząt i ich śmierci, Ryszard Ciarka (na łamach "PSL Konteksty") przytacza materiał wskazujący na to, ze na nadanie imion wpływ może mieć po prostu cykl hodowlany, z przeprowadzonych przezeń wywiadów można przytoczyć: "Świni się nie nazywa, bo to głupie takie i nie rozumie nic, świnia to taka pospolita mało się do niej przyzwyczaja, krótko się ją trzyma i na ubój, to po co ją nazywać. Inne zwierzęta to długo są na gospodarce, to się daje im imię..." "Nazwy mają te zwierzęta, które są dłużej w gospodarstwie (...) Świni się nie nazywa, bo to zwierzę przeznaczone na interes, po co je nazywać jak trzyma się kilka miesięcy...". W zebranym przez autora materiale znajdują się przykłady prób obejścia problemów związanych z użytkowaniem zwierząt a ich nazywaniem: "Cielakom to się nadaje imię jak sie co ciekawego zauważy po urodzeniu, plamy, łaty. Takiemu, co ma być przeznaczony na ubój, to się nie nadaje imienia, bo po co się przyzwyczajać" "Nazywa się konie, krowy, psy rozmaicie (...) Odróżnienie jest na jałówki na chowanie i na zabicie czy sprzedaż, bo te nie mają imienia i mniej się o nie dba". Kończąc tę przydługą dygresję i reasumując... zgadzam się, że ubój krów czy wołów w gospodarstwach chłopskich w dawniejszych czasach nie był powszechnie praktykowany. Nie można jednak powiadać, że tego w ogóle nie czyniono, jako że ślady na to znajdujemy. Kisiel miał być pierwotnie robiony z owsa, w dawniejszych źródłach miano rozróżniać ten szlachecki i ten chłopski, pierwszy różnić się miał dodatkiem miodu. Przepis podaje Alexander Treichel, zmieliwszy bądź jedynie zmiażdżywszy ziarno owsa, zalawszy ciepłą wodą i dodając zakwasu z chleba - potrawę poddawano naturalnemu procesowi kiszenia. Praktykować miano przenoszenie zakwasu do kolejnego kiszenia. Co biedniejsi (czy oszczędniejsi) kwasili ten sam kisiel kilka razy, dodając dużo wody i niewielką ilość świeżej mąki. Tego typu praktyka miała ponoć być prawzorem powiedzenia: "ósma woda po kisielu", a jak zaświadcza wspomniany badacz i właściciel majątku Wilcze Błota - u Kaszubów była to nawet dziesiąta woda po kisielu. Na Litwie kisiel spożywać zarówno na zimno jak i na ciepło, w innych regionach kraju z dodatkami soków. /A. Treichel "Köningsberger Altpreussische Mtschr." 1884, t. 21, z. 3-4/ Nadmieniany Rostafiński nie ustrzegł się pewnych błędów, np. jego opis "szczypanki" zupełnie nie uwzględnia źródeł z epok (Sirreniusza czy Teodora Zawackiego). Jak to zatem było z tą "szczypanką"? A co ze zbieraniem manny, J. Beckamnn podaje nawet (dla XVIII w.) że miano siać mannę w Czechach, na Śląsku i Polsce.
  22. Książka, którą właśnie czytam to...

    A ja powróciłem do klasyka, którego w zamierzchłych czasach; kiedy nie istniało forum.historia.org.pl, a nawet (o zgrozo!) nie znano internetu; poznawałem za sprawą "Literatury na Świecie": Hans Claus "Cały smutek Belgii". "Belgia nie jest żadnym krajem, jest tylko pewnym stanem, tylko pewną sytuacją..."
  23. Ulubione cytaty z książek

    Kiedy na Światowym Kongresie Intelektualistów w Obronie Pokoju akademik Aleksander Fadiejew zaatakował Zachodnią kulturę, co poniektórych jej twórców przyrównując do "hien i szakali" tylko miała dość odwagi by wystąpić z repliką. Dość ekscentryczny historyk brytyjski A.J.P. Taylor zaprotestował przeciw tonowi dyskursu panującemu na Kongresie, przeciw przekłamaniom historycznym, przeciw sloganom i banałom jakby pozostałych po wcześniejszym Światowym Zlocie Młodzieży Demokratycznej. Swe przemówienie zakończył: "Krótko mówiąc, oto jestem i takie mam poglądy. Nie mógłbym mieć innych". /N. Davies, R. Moorhouse "Mikrokosmos" Kraków 2002, s. 485/
  24. O stosunkach Polsko-Żydowskich by Ludwik Kowalski

    Mnie też nie działa, p. Kowalskiemu chodziło pewnie o udostępnienie tego: Polish Anti-Semitism
  25. Najweselsze piosenki świata

    Eeee tam, wedle pewnych badań medycznych poziom serotoniny najskuteczniej miałby podnosić: The Boo Radleys "Wake up Boo!"
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.