-
Zawartość
26,675 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez secesjonista
-
Mao Zedong a własność prywatna
secesjonista odpowiedział pigment → temat → Pomoc (zadania, prace domowe, wypracowania)
Kilka słów jest tutaj: http://pensaryhacer.wordpress.com/ http://www.mzdlib.com/libszzy/maozedongxingjiushujuku/6798.html A najlepiej przejrzeć ówczesną prasę i tego typu publikacje. Informacje podawane w biuletynach oficjalnej agencji Sinhua, a zwłaszcza prasowe tytuły (bądź ich omówienie w literaturze obcojęzycznej), takie jak: Dziennik Armii Ludowej (Ciefangcünpao), Dziennik Ludowy (Żenminżypao) po jego przejęciu, czyli objęcia redakcji przez zastępcę redaktora naczelnego z DAL, Kuangmingżypao, Hungci, prasę "trzech sztabów rewolucyjnych": Czerwona Gwardia, Stołeczny Czerwonogwardzista, Wschód się Czerwieni. Warto zajrzeć do vol. "Eastern Horizon", duży zasób dokumentacji o Chinach zgromadził Union Research Institut w Hong Kongu. -
"Słowo stało się ciałem a Wallenrod Belwederem"
secesjonista odpowiedział Estera → temat → Powstania
Jedna podnieta, nie wyklucza innych gregski, a ja nie rozstrzygam która była ważniejszą. Wskazuję jedynie, że nie należy odrzucać "Konrada Wallenroda" - tak pochopnie, a na utwór spojrzeć szerzej. W wątku o Wysockim, użytkownik jancet odwołał się do Wacława Tokarza, zadając na koniec pytanie: //Piotr Wysocki/ Na co żartobliwie odpowiedziałem: Siłą rzeczy zapoznać się jednak musiałem z tytułem o którym wspominał użytkownik jancet bardziej uważnie. A uważniejsza lektura przynosi całkiem ciekawe fragmenty: "Tymczasem na widownię życia narodowego poczęła wydobywać się już nowa generacja (...) <<Drożdże, pozostałe na dnie dziejów świetnej Polski, chwast kolący krzywd i upokorzeń późniejszych i błyski, rzucane geniuszem z nad Niemna i Dniepru, rozczyniały robotę>>. Przeciwko racjonalizmowi starszych wysuwała nową broń skuteczną: romantyzm, wiarę w siły własne, siły narodu. Miał rację Koźmian, obawiając się wszystkiego od wpływu nowych prądów w literaturze; nie mylił się płk. Paszkowski, mówiąc, że <<młodzież uznała się organem potęgi ludowej, zdolną nowym torem popchnąć bryłę świata>>, przypisując tak potężny wpływ <<niedojrzałemu społecznie poecie>>. Młodzi akademicy i podchorążowie kształcić się mieli istotnie na "Odzie do Młodości" i "Konradzie Wallenrodzie", czerpać z poezji romantycznej przekonanie, że ich wiara porwie za sobą naród, że ich siła moralna wydobędzie z niego siły..." i "Ta ludność napływowa, dążąca do urojeń abstrakcyjnych (...) Stosowało się to do grupki spiskowej romantyków takich, jak Seweryn Goszczyński, Bohdan Zaleski, dziennikarzy, jak zapalny Ludwik Nabielak, reprezentant budzącego się tak żywo odrodzenia Lwowa, jak referendarz Chłędowski, do Mochnackiego, Bronikowskiego, Witwickiego i innych. Rzecznicy romantyzmu w literaturze, radykalizmu w polityce, rozpoczynał i swe posiedzenia od dyskusji o literaturze i sztuce, a skończyć je mieli na omawianiu planu napadu na Belweder". /W. Tokarz "Sprzysiężenie Wysockiego i noc listopadowa" Kraków 1925,s. 9, s. 54; podkreślenie - moje własne/ W sumie miło, jak oponent sam dostarcza przeciwnikowi amunicji przydatnej w dyskursie. -
Warto sprecyzować - co chce się znaleźć. Jaki był cel odwiedzenia konkretne miejscowości? Jak to wyglądało od strony ceremonialnej? A może chce się odtworzyć swoiste itinerarium Franciszka Józefa - z dokładną chronologią, etapami itp.? Tak czy inaczej, jak słusznie zauważył Smardz robota to żmudna i długa. Najlepiej zacząć od wykreślenia schematu znanych odwiedzin i ich dat, wtedy sprawdzić w odpowiednich monografiach miejscowości, a zwłaszcza w ówczesnej prasie codziennej - szczegóły, tam na ogół podaje się następne przystanki, i tak od rzemyczka do trzewiczka... Na przykład wiedząc, że cesarz udał się w swą pierwszą podróż inspekcyjną w październiku 1851 r., łatwo można natrafić na opis jego przejazdu przez Rabkę w listopadzie. Drążąc głębiej można odnaleźć relację z krakowskiego "Czasu" (17 listopada 1851 r.) o jego wizycie w Jordanowie, z określeniem dokładnej godziny (trzecia po południu), kto był w komitecie powitalnym (m.in. był witany przez barona Kaliksta Borowskiego, Juliana Zubrzyckiego, braci Wilkoszowskich; jak wreszcie wyglądała dalsza droga: "dalsza droga odbywała się na Osielec, Juszczyn, Białę i Maków do Suchy (drugiej stacji poprzęgowej) (...) Z Jordanowa do Suchej konwojowali powóz cesarski młodzi włościanie jadący konno po obu bokach gościńca". /K. Kowalczyk, G. Moskal, M. Rapta, J. Szlaga "Rabka Juliana Zubrzyckiego" Rabka Zdrój 2012, s. 50/ Tamże można znaleźć takie ciekawe smaczki, jak opis stanów emocjonalnych jakie wywoływały takie wizyty. Oto pomiędzy stronicami Książki Towarzystwa Wstrzemięźliwości odnaleziono niedatowany list ks. Jana Nowaka. Wikariusz z Jordanowa pisał do plebana rabczyńskiego: "Pisałbym wam więcej, ale posłańcowi się spieszy, a ja z przejazdu Najjaś. Pana jeszcze przestraszony i jeszcze mam sr...kę; lecz nie żałuję, bom go widział". /tamże: s. 51/ Zajrzeć można do: Z. Fras "Galicja" S. Wiech "Administracja rosyjska Królestwa Polskiego wobec wizyty cesarza Franciszka Józefa w Krakowie w 1880 r.", "Kwartalnik Historyczny" 2005, t. 112, z. 4 "Kultura polityczna w Polsce. Mity i fakty" red. M. Kosmana T. II, 1999 M. Przemecka-Zielińska "Krakowskim szlakiem Jana Matejki" - o wizycie w pracowni mistrza W Kabinettsarchiv w podzespole Kaiser Franz Akten w dziale Varia - trzyma się spis próśb do cesarza z jego podróży do Krakowa i Galicji z 1852-1855
-
Linia podziału co do tego co uczynić z "krótkim nosem" nie była aż tak oczywista. Plan podporucznika 1-go pułku piechoty liniowej Józefa Zaliwskiego zakładał właśnie zabicie księcia i Wysocki znał te założenia, Wacław Tokarz o zamiarach tego pierwszego pisał: "... wbrew zaprzeczeniom własnym dążył do przyśpieszenia wybuchu, sądząc, że da sobie radę nietylko z wojskiem rosyjskim, ale i z przeciwnikami powstania. Środkiem do tego miał być terror - śmierć Konstantego..." i "... chodziło mu następnie i o to, aby odrazu zorganizować napad na Belweder i przez pozbawienie życia Konstantego sterroryzować nieprzyjaciela..." /W. Tokarz "Sprzysiężenie Wysockiego i noc listopadowa" Kraków 1925, s. 49 i s. 116/ Zdaniem Tokarza, sam Wysocki nie zgadzał się z takimi planami w pełni. Atoli jego zdanie wypływało to z daleko bardziej skomplikowanych przesłanek, niż jeno kwestia przysięgi. Tak w zasadzie to u samego Tokarza nie znalazłem nic o stosunku do związania się przysięgą. Cóż, zdaniem Tokarza - podchorąży Trzaskowski dowodzący i prowadzący jedną z dwu grup na Belweder nie miał takich wątpliwości. Nie bardzo wiem o jakich dwu relacjach jest mowa: - relacji Wysockiego i rekonstrukcji Tokarza czy - relacji Wysockiego i tego co użytkownik jancet pamięta ze swych lektur? Jeśli chodzi o tę pierwszą - to nie ma tam żadnych sprzeczności, planowano udział wojskowych, jak i znajdowali się oni rzeczywiście w szeregach idących na Belweder. Wysocki pisze: "oddział złożony z cywilnych osób pod dowództwem dwóch Podchorążych wszedł do Belwederu (...) Sprawę tę zlecono następującym osobom: dwom Podchorążym Trzaskowskiemu i Kobylańskiemu...". Tokarz zaś pisze: "Około ogrodu Belwederskiego podzielili się na dwie grupki: jedną złożoną z sześciu ludzi, poprowadził pchor. Kobylański przez ten ogród na tyły pałacu, a resztę podchor. Trzaskowski na front; oba oddziały miały razem wpaść do pałacu". Izupełniając informację, że w całej grupie miało się znajdować, prócz związkowych cywilów, sześciu lub siedmiu podchorążych czynnych oraz trzech podchorążych dymisjonowanych. /tamże: s. 136; w przypisie 264: "Podchorąży nr 2" wymienia wśród belwederczyków podchor. Tylskiego i "paru jego towarzyszy"; dodajmy, że wedle zeznań ppłk. Olędzkiego - Kobylański miał pozostać przy Konstantym/ Poeta Seweryn Goszczyński, uczestnik wypadu wspominał: "W kilka minut przybył Nabielak w towarzystwie podchorążych Trzaskowskiego i Kobylańskiego, przeznaczonych do prowadzenia naszego oddziału /tegoż: "Noc belwederska" Warszawa 1915, s. 33-34/ U Tokarza jest bardzo niejednoznaczny ustęp. Oto podchorąży Trzaskowski miał się zwrócić do swej grupy słowami: "<<Czy to prawda, że nas za mało, abyśmy brali kogo bądź do niewoli?>> <<Prawda!>> - odpowiedzieli wszyscy. <<To...!>> i zrobił ręką gest wymowny". Goszczyński zaś pisał: "Obliczyliśmy się - było nas ośmnastu. Liczba cokolwiek za szczupła w stosunku do wyprawy takiej ważności. Widziałem z tego powodu zamięszanie na niektórych twarzach...". Czy zatem w przypadku liczniejszej grupy brano by jeńca, czy raczej słowa Trzaskowskiego należy rozumieć jedynie jako usprawiedliwienie ew. późniejszych krwawych działań, swoiste "perskie oko"? /Tokarz "Sprzysiężenie..." s. 136; S. Goszczyński "Noc..." s. 34/ Baa, my nie jesteśmy nawet pewni czy napisał ją sam Wysocki, ten tłumaczył się, że relację napisał Maurycy Mochnacki, a on bez rozczytywania się, złożył jedynie podpis.
-
Czy Wysocki w swej relacji do gazety kłamał? Gdzieżby tam, nawiązał jedynie do niektórych wzorców romantycznych. Może jedynie wcielił się zatem w lisa, może nawet w tym względzie zainspirował się pewnym poematem Mickiewicza... jak to szło? "Słowo stało się ciałem a Wallenrod - Belwederem".
-
Ciekawe. W 1917 roku wydają podręcznik z hymnem, czyli na dziesięć lat przed jego oficjalnym zatwierdzeniem. Zwrotki zapisują w językach, które nie są językami największych mniejszości dawnej Rzplitej. W tym: w języku białoruskim, co docenić należy, jako że choć literatura w tym języku już powstawała to w zasadzie bez jakiegoś obszerniejszego dzieła opisującego jego gramatykę, to nastąpiło w 1918 roku. Czy z racji tego, iż twórcy podręcznika użyli dla zapisania owej pierwszej zwrotki języka białoruskiego wynika, że: "polscy geografowie nie mieli wówczas żadnej wątpliwości, ze naród i język białoruski wówczas istniał"? Może, ale nie - musi. Z racji tego, że nie użyli języka żydowskiego czy niemieckiego nie oznacza przecież byśmy wysnuwali wniosek, że ich zdaniem takowe nie istniały. Gdyby użyli kaszubskiego czy wyciągnąć trzeba wniosek o istnieniu takiego narodu? Władze II RP bez wątpienia fakt istnienia narodowości białoruskiej sankcjonowały, Roczniki Statystyki RP z 1927 (R. 5 cz. 1) wymieniały je obok: polskiej, niemieckiej, żydowskiej, czeskiej, litewskiej, rosyjskiej, innych... ale i obok rusińskiej. Jak wygląda współczesny ogląd Białorusinów, swego miejsca i roli - tu oddajmy głos prezesowi Białoruskiego Towarzystwa Historycznego w Grodnie, Aleksander Krautsevich powiada: "... dla większości Białorusinów wiedza o własnej i światowej historii pochodzi z zewnątrz i w istocie rzeczy reprezentuje rosyjską rację stanu, zaszczepioną do pamięci zbiorowej przez totalitarny system wychowania, edukacji i kontroli". /"Polska na tle Europy XVI-XVII wieku" red. J. Brodacki, Warszawa 2007 s. 116/ Czy o istniejącym odium na uczelniach białoruskich co do ukazywania roli ZSRR w innej perspektywie. Jan Szumski przytacza historię; z marca 2007 r.; o problemach z odmową przyjęcia do obrony dysertacji historyka z Mińska Iryny Kasztelan pt. "Życie codzienne społeczeństwa białoruskiego (1944-1953)". Rada Ekspertów Centralnej Komisji Kwalifikacyjnej, nawet po zasugerowanej przez promotora zmianie tytułu, na: "Represyjne czynniki wewnętrznej polityki a życie codzienne społeczeństwa białoruskiego (1944-1953)" odmówiła. W swej recenzji nadmieniła: "Tylko uwzględniając całe doświadczenie sowieckie z XX wieku, można prawidłowo docenić uchwały KC WKP(b) w zakresie ideologii, które powzięto za czasów Stalina po II wojnie światowej (...) Materiał skoncentrowany w tym rozdziale doprowadza czytelnika do konkluzji, że państwo sowieckie nie było matką rodzoną, a złośliwą, bezduszną macochą dla narodu białoruskiego, że funkcjonowanie tego państwa-potwora było sprzeczne z istotą ludzką". /tenże: "Inny obraz sowieckiego wyzwolenia - Zachodnia Białoruś po roku 1944", w: "Ofiary imperium. Imperia jako ofiary. 44 spojrzenia" red. A. Nowak, Warszawa 2010, s. 496/ Zatem może zamiast pytania: kim są Białorusini, warto zadać inne: jak długo pozostaną Białorusinami?
-
Cóż, ja wpisałem w google frazę "Franciszka Józefa wizyta w" i wywaliło mi całkiem sporo wyników i całkiem dobrze opisanych, często z podaną bibliografią: Łańcut, Jasło, Kraków, Bielsko-Biała, Kołomyja, Rzeszów, Przemyśl itd. itd. Szczególnie ładnie udokumentowana: ówczesną prasą lokalną jest wizyta na manewrach w Szczecinie: Cesarz Franciszek Józef I w Szczecinie (1895 r.) Można też spróbować zwrócić się do Koła Naukowego Historyków Studentów UJ - Sekcja Historii Galicji i Śląska Cieszyńskiego i spróbować zdobyć referat mgr Michała Oberca "Wizyty Franciszka Józefa I w Galicji w latach 1851 i 1880", który na łonie tej sekcji miał miejsce. F. Nowolecki "Pamiątka podróży cesarza Franciszka Józefa po Galicji i dwudziestodniowego pobytu jego w tym kraju, zebrana..." E. Ketterl "Wspomnienia kamerdynera cesarza Franciszka Józefa I" R. Hołda w: "Dobry władca: studium antropologiczne o Franciszku Józefie I" przytacza szereg tekstów ulotnych powstałych na okoliczność wizyty Franciszka Józefa czy to w jakiejś miejscowości, czy to na uroczystości szkolnej itp.
-
Jedność czy równość?
secesjonista odpowiedział Tofik → temat → Rzeczpospolita Obojga Narodów (1572 r. - 1795 r.)
Bo to: jak pisali nie ma znaczenia, znaczenie miało jaką orientację obierał "naród polityczny" W innym wątku przytaczałem, bodajże pierwszego znanego nam marszałka zgromadzenia szlacheckiego na Wołyniu Demiana Hulewicza. Ten podpisując protestację przeciw unii brzeskiej, gdzie inni pisali z ruskim dopiskiem: "własnoju rukoju", ten zapisał to "manu propria"... tyle że cyrylicą. Jūratė Kiaupienė wskazywał, że polityczna rodzima literatura polityczna w WKL powstawała... w języku łacińskim, polskim. Nie jest tak pewne czy z czasem ściślejsze złączenie spowodowało by toczyło się ono pod dyktando braci koronnych. -
Jak najbardziej, dokładniej: do majątku Pawłowice pod Prażmowem (w grójeckim), tam jego ojciec otrzymał kolejną swą dzierżawę.
-
Totalitaryzm w państwach a policja polityczna
secesjonista odpowiedział da1ria → temat → Pomoc (zadania, prace domowe, wypracowania)
Teza o tyle nieprawdziwa, że np. w III Rzeszy Gestapo i SD wcale nie były liczne, a trudno zakwalifikować SS, Orpo czy Kripo do właściwych "formacji policji politycznej", choć wykonywały w pewnej mierze i takie zadania. Abstrahując od tej uwagi... Organy wszelakie, a zwłaszcza policja polityczna miały za zadanie utrzymać taki a nie inny reżim, władzę. Skoro w totalitaryzmie starano się kontrolować jak największe obszary życia społecznego, a i prywatnego - zatem koniecznym do tego było posiadanie odpowiednich służb czuwających nad tym. Służb typujących podejrzanych, eliminujących zagrożenie, kontrolujących w jakim kierunku zachodzą zmiany. William Kornhauser zdefiniował taki strój następująco: "Dyktatura totalitarna wymaga totalnej dominacji, która nie jest ograniczona ani prawem, ani kodeksem (jak w tradycyjnych autorytaryzmach), ani nawet granicami funkcji rządowych (jak w klasycznych tyraniach), gdyż zaciera ona rozróżnienie pomiędzy państwem a społeczeństwem. Totalitaryzm ograniczony jest tylko potrzebą utrzymania wielkiej liczby ludzi w państwie w stanie pełnej aktywności". By osiągnąć wspomnianą totalną dominację - potrzeba wielu służb ( wielu ich funkcjonariuszy), niekoniecznie - policji politycznych. Służby te niezbędne są by osiągnąć totalność penetracji ideologii, która obejmuje wszelkie aspekty życiowej egzystencji. Im więcej aspektów chce się kontrolować - tym więcej potrzeba kontrolerów. Hannah Arendt ukazuje strukturę władzy w systemie totalitarnym... jako cebulę, której środek stanowi partia, a ta otoczona jest "organizacjami osłonowymi": organizacjami młodzieżowymi, kulturalnymi, sportowymi, tak aby zwykły człowiek miał słabe rozpoznanie, co się dzieje w "jądrze ciemności". By owe organizacje odpowiednio spełniały swe zadanie - i je trzeba infiltrować nieustannie i kontrolować - a to zadanie dla służb wszelakich. Jak chce Leszek Kołakowski jedną z cech totalitaryzmu jest powszechność posługiwania się kłamstwem, czy to grupowym czy instytucjonalnym. Kłamstwo może być rozpowszechniane aktywnie i wprost, albo poprzez cenzurę. By kłamstwo mogło się utrzymać potrzebne są służby dbające o to by prawda nie rozpowszechniła się w powszechnym obiegu społecznym. -
Zdanie widiowego7 utrafia i mi do przekonania. Takie słowa tytułowego bohatera wątku: "W tym momencie oddział złożony z cywilnych osób pod dowództwem dwóch Podchorążych wszedł do Belwederu, celem zabezpieczenia osoby Cesarzewicza, żeby w zamieszaniu i zgiełku orężnym na jakowy szwank narażonym nie został. Sprawę tę zlecono następującym osobom (...) a zatem w części podchorążym, w części literatom, w części uczniom akademji, ludziom znanym z nieskazitelnego postępowania i łagodności charakteru". /P. Wysocki "Wiadomość o tajném towarzystwie, Zawiązaném w celu zmienienia rządu...", Dodatek do "Gazety Warszawskiej" nr 335, 1830/ Zaiste dziwnie dobrana mieszanka do dość kluczowego elementu przyszłej rozgrywki, zwłaszcza ta: "łagodność charakteru".
-
Na pierwszym sympozjum naukowym zorganizowanym przez MHP mającym na celu przedstawienie dróg interpretacji doświadczeń dawnej Rzplitej na tle Europy, w perspektywie polskich badaczy i naukowców pochodzących z krajów tworzących ją w przeszłości padł ciekawy głos w toku dyskusji panelowej. Karol Mazur przytoczył hipotetyczny przypadek poddawany pod ogląd przez Henryka Litwina: "... szlachcic z rejonu Pińska, czyli z terenów białoruskich, u siebie mógł się uważać za Rusina, ale jadąc na sejm Rzeczypospolitej, uznawał się prawdopodobnie za Litwina, bo był reprezentantem Wielkiego Księstwa Litewskiego. Natomiast jadąc na studia za granicę, mógł uważać się polskiego szlachcica, bo tak był postrzegany przez cudzoziemców". /"Polska na tle Europy XVI-XVII wieku" red. J. Brodacki, Warszawa 2007, s.99/
-
Polsko-niemiecki podręcznik do historii
secesjonista odpowiedział Lach71 → temat → Matura z historii, olimpiady i studia historyczne
Nie jest aż tak źle, choć nie jest i dobrze. Artykuł Ewy Nasalskiej w "Polityce" nr 20/2004 (2452): "Większość Niemców uważa, że to oni sami są ofiarami drugiej wojny światowej. Skąd bierze się takie przekonanie, dla Polaków szokujące? Trop prowadzi także do podręczników szkolnych. Analiza treści ponad 30 popularnych podręczników do nauczania historii w NRD, RFN i obecnie w zjednoczonych Niemczech, z których uczyli się dzisiejsi sześćdziesięciolatkowie i kolejne młodsze generacje, do dwudziestoparolatków włącznie, wykazuje, że Niemców przedstawiano w nich przede wszystkim jako ofiary, nie zaś jako sprawców zbrodni popełnionych podczas drugiej wojny światowej. Podręczniki w NRD U podstaw powstania socjalistycznego państwa niemieckiego leżało twierdzenie o jego antyfaszystowskich korzeniach. Mit ten wskazywał sprawców zbrodni nazistowskich po drugiej stronie granicy, wśród Niemców zachodnich. Obywatele NRD zostali oficjalnie uznani za ofiary faszyzmu. Kwestia odpowiedzialności Niemców za zbrodnie wojenne przedstawiana była na gruncie marksowskiej teorii walki klas. Ilustruje to fragment podręcznika z 1952 r. dla klasy ósmej: „Głównymi winowajcami całej grozy i zniszczeń, które Niemcy zgotowały światu i wreszcie samym sobie, byli kapitaliści (...). Z polecenia (...) kapitalistów nazistowska partia doprowadziła Niemcy do wojny, okłamała naród, oszukała i sterroryzowała, aby zniszczyć jego wolę pokoju”. Podobna interpretacja utrzymywała się do końca lat 80. W świadomości młodzieży kształtowano więc przekonanie, iż Niemcy jako naród nie tylko nie ponoszą odpowiedzialności za drugą wojnę światową, lecz także, że stali się jej ofiarmi. Kreowana w ten sposób pamięć zbiorowa zwalniała Niemców z NRD z odpowiedzialności za zbrodnie narodowego socjalizmu. Podręczniki w Niemczech zachodnich W podręcznikach zachodnioniemieckich, zwłaszcza do końca lat 60., podobnie jak w całym okresie istnienia NRD, powszechnie występuje wątek „oszukanego narodu niemieckiego”. Podczas gdy w NRD winą obarczano przede wszystkim „antagonistyczną klasę społeczną”, to w RFN rolę winnego przypisywano wąskiej grupie nazistowskich przywódców. W latach 50. kwestia odpowiedzialności za zbrodnie wojenne przedstawiana była przede wszystkim z perspektywy strat, jakie na skutek wojny poniosła niemiecka ludność cywilna. Pilny uczeń mógł nawet odnieść wrażenie, że nie istniałby problem winy, gdyby Niemcy tę wojnę wygrały, a zwłaszcza gdyby naród niemiecki nie poniósł strat. Charakterystyczny jest fragment podręcznika z 1957 r. („Geschichtliches Werden”): „Straszliwe były ofiary, które ponieść musiał naród niemiecki w wywołanej przez Hitlera wojnie (...). Dla gospodarki stracone były obszary uprawne na Wschodzie (...). Miliony jeńców wojennych pozostały w rękach zwycięzców”. Odpowiedzialność przypisywana jednostkom uwalniała od poczucia winy cały naród. Eksponowanie wątku narodu oszukanego przez przywódców stanowiło też odpowiedź na zarzuty płynące ze strony innych państw. W wielokrotnie wznawianym podręczniku „Deutsche Geschichte” autorzy ustosunkowują się do tych zarzutów, przypisując fakt powstania Trzeciej Rzeszy szczególnemu „splotowi okoliczności”. W 1960 r. niemiecki filozof Karl Jaspers poruszył opinię publiczną swoją wypowiedzią, w której podział Niemiec nazwał sprawiedliwą karą za wywołanie wojny, a winą za zaistniały stan rzeczy obarczył samych Niemców. Wypowiedź ta zapoczątkowała okres ujawniania prawdy o zbrodniach Trzeciej Rzeszy. Opinię, według której Niemcy byli ofiarami narodowego socjalizmu, zaczęto konfrontować ze stwierdzeniem faktu, że przede wszystkim byli oni jego realizatorami. Proces ten był jednak długotrwały. Jeszcze w latach 70. w większości podręczników nie znajduje odzwierciedlenia pogląd, że odpowiedzialność za dokonane zbrodnie ponoszą wszyscy Niemcy. Ich autorzy posługują się nadal taką strategią narracji, która uwypukla motyw oszukanego narodu niemieckiego. Argumentem, który ma uwolnić zwykłych Niemców od poczucia winy, jest po pierwsze niewiedza, po drugie fakt, że wprawdzie masowo podporządkowali się oni rozkazom Hitlera, lecz czynili to bez entuzjazmu. Podkreśla to np. fragment z podręcznika „Zeiten und Menschen” z 1978 r.: „W przeciwieństwie do 1914 r. nie panował w niemieckim narodzie entuzjazm wojenny, nie było także sprzeciwu wobec dowództwa, którego prowadząca do wojny polityka nie była przez większość rozumiana”. Stwierdzenie to, zgodnie z informacjami podawanymi przez źródła historyczne, odpowiada prawdzie. W Niemczech nie obserwowano euforii z powodu rozpoczęcia wojny z Polską, jednakże tylko sporadycznie zdarzały się przypadki protestu. W latach 70. wątek oszukanego narodu niemieckiego zaczyna być jednak wiązany ze stwierdzeniem, że większość Niemców miała swój udział w nazistowskich zbrodniach. Na przykład: „Nie można zaprzeczyć, że naród niemiecki w większości pozwolił się zaślepić obietnicami Hitlera i bezczynnie przyglądał się, jak deptane było prawo”. („Geschichte” 1973 r.) Kształtowanie postaw wobec narodowego socjalizmu widoczne jest przy omawianiu Procesu Norymberskiego. Był on interpretowany jako próba ustanowienia prawa zwycięzców. Przykładem jest fragment z podręcznika „Damals und heute” (1977 r.), w którym zarzuca się zwycięskim mocarstwom, że osądowi podlegają „tylko przestępstwa wojenne zwyciężonych”, co „pozwala wątpić, czy Proces Norymberski spełnił ówczesne oczekiwania”. W publikacjach z tego okresu często można przeczytać, że osąd Niemców nie był sprawiedliwy, ponieważ podlegał kryteriom narzuconym przez zwycięzców. Strategia taka mogła przyczyniać się do relatywizacji zbrodni niemieckich w świadomości młodej generacji. W latach 80. w społeczeństwie zachodnioniemieckim wzrosło zainteresowanie historią najnowszą. Przejawem tego, a po części i przyczyną, był tzw. spór historyków. Dyskusja zaczęła się od opublikowanego w 1986 r. artykułu Ernsta Noltego i polemicznej odpowiedzi Jürgena Habermasa. Nolte wysunął tezę, że eksterminacja Żydów dokonana przez narodowych socjalistów była w dużym stopniu wynikiem poczucia zagrożenia ze strony bolszewików. Szczególnie żywo dyskutowany był postulat porównania narodowego socjalizmu i stalinizmu, w którym upatrywano próby relatywizacji zbrodni niemieckich. Stanowisko Noltego zostało ostro skrytykowane przez większość historyków niemieckich. Habermas przestrzegał przed zerwaniem ciągłości niemieckiej kultury, która nie jest możliwa do utrzymania „bez przejęcia odpowiedzialności za ten okres, w którym możliwy był Oświęcim”. Podręczniki w zjednoczonych Niemczech Wschodnioniemiecki system szkolny został dopasowany do struktur oświatowych starych landów. Jednocześnie szereg kontrowersyjnych zaleceń, które obowiązywały dotychczas w odniesieniu do programów nauczania historii w RFN, uznano za przestarzałe. Zmianie uległy treści podręczników dotyczące niemieckich rozliczeń z nazistowską przeszłością. W większości z nich zakwestionowana została teza o oszukanym narodzie niemieckim oraz o tym, że zwykli Niemcy nie wiedzieli o dokonywanych zbrodniach. Typowy jest fragment poruszający temat robotników przymusowych: „W przeciwieństwie do mordowania Żydów i Romów za drutami kolczastymi obozów koncentracyjnych, głód i śmierć robotników przymusowych trudna była do przeoczenia w społeczeństwie niemieckim” („Geschichte und Geschehen“1997 r.). W cytowanym fragmencie znajdujemy ograniczony krąg ofiar obozów koncentracyjnych. Nie wymieniano więźniów narodowości polskiej. Wzmiankę o Polakach zamieszczono natomiast w odniesieniu do dyskusji toczącej się wokół odszkodowań dla robotników przymusowych. W popularnym podręczniku „Anno” (1997 r.) temat ten pojawia się w zadaniu domowym: „Sformułujcie list dawnego sowieckiego lub polskiego robotnika przymusowego, który żąda od niemieckiej firmy finansowego odszkodowania za swoją dawną pracę przymusową”. Przy omawianiu niemieckich rozliczeń z okresem narodowego socjalizmu odpowiedzialnością nadal obarczani są przede wszystkim nazistowscy przywódcy. O trwałości tej koncepcji w świadomości społecznej świadczy dyskusja, która rozgorzała przy okazji zorganizowanej w 1995 r. wystawy „Zbrodnie Wehrmachtu 1941–1944”. Podawała ona w wątpliwość powszechnie akceptowaną tezę, zgodnie z którą zbrodni wojennych dokonywały jednostki SS na rozkaz nazistowskich przywódców. Niemiecka armia, w której służyli zwykli Niemcy, była wyłączana z kręgu odpowiedzialnych. W czasie wojny w szeregi Wehrmachtu powołano około 20 mln ludzi. Zachwianie tej koncepcji oznaczało, że winni byli niemal wszyscy. Wyłom w interpretacji kwestii niemieckiej winy uczyniono w nowym wydaniu podręcznika „Geschichte und Geschehen” (1997 r.), w którym autorzy zamieścili następującą ocenę: „Wielu Niemców wypierało się swojej odpowiedzialności lub pomniejszało ją bądź to zrzucając winę na narodowosocjalistycznych przywódców, bądź starając się wyrównać rachunek krzywd, kładąc na szali niemieckie okrucieństwa przeciwko alianckim bombardowaniom lub wypędzeniom Niemców z terenów wschodnich”. Być może jest to zwiastun nowej interpretacji brunatnej przeszłości. Wszak nie jest ona tylko sprawą niemieckiej pamięci społecznej, lecz elementem zbiorowej pamięci europejskiej wspólnoty". /za: http://www.polonikmonachijski.de / -
Propaganda radziecka (i sowiecka)
secesjonista odpowiedział Samuel Łaszcz → temat → Historia ogólnie
W tym zakresie też powstało pewne zamieszanie, z początku szli ratować chłopów i robotników: polskich, białoruskich i ukraińskich, potem już tylko: białoruskich i ukraińskich. "(...)Towarzysze żołnierze, dowódcy i funkcjonariusze polityczni Frontu Białoruskiego. Naszym rewolucyjnym obowiązkiem jest udzielenie bezzwłocznej pomocy i wsparcie naszym braciom Białorusinom i Ukraińcom, że by zapobiec ich zrujnowaniu i ocalić przed zagładą (...) Idziemy nie jako zdobywcy, leczo wyzwoliciele naszych braci Białorusinów, Ukraińców i ludu pracującego Polski". /Rozkaz nr 005 Rady Wojennej Frontu Białoruskiego Armii Czerwonej z 16 IX 1939 Smoleńsk , w: "Katyń. Dokumenty zbrodni", t. 1 "Jeńcy nie wypowiedzianej wojny sierpień 1939-marzec 1940", Warszawa 1995, dok. 4, s. 70-71/ Po kilkunastu godzinach akcenty nieco się zmieniły: "Nadszedł czas wyzwolenia bratnich narodów zachodniej Białorusi i zachodniej Ukrainy od ucisku polskich obszarników i kapitalistów. Już od 20 lat policyjny but piłsudczyków bezkarnie depcze rodzinne ziemie braci Białorusinów i Ukraińców. Ziemie te nigdy nie należały do Polaków. Te rdzenne ziemie białoruskie i ukraińskie zagarnęli polscy generałowie i obszarnicy w te dni, gdy republika sowiecka, broniąca się przez licznymi siłami kontrrewolucji, była jeszcze niedostatecznie silna (...) Zaczęli miotać się generałowie. Skierowali oni karabiny maszynowe i działa przeciw powstańcom. Ale nic nie jest w stanie ugasić gniewu narodów zachodniej Białorusi i zachodniej Ukrainy. Poprzez huk dział słyszymy wezwanie narodu białoruskiego Na pomoc! Na pomoc, towarzysze! My nie mamy już sił, by znosić ucisk obszarników i generałów". /"Agresja sowiecka na Polskę w świetle dokumentów 17 września 1939" t. 3: "Działania wojsk Frontu białoruskiego" Warszawa 1995, dok.107, s. 356/ -
Straty Warszawy (i nie tylko) w okresie potopu szwedzkiego
secesjonista odpowiedział Albinos → temat → Historia lokalna
Atoli Kadrinazi: ten po-wiedeński namiot to mogli nam oddać wraz z chorągwią Bohdana Chmielnickiego. A rewindykować nie ma co, o tę chorągiew upomniałaby się wnet Ukraina... Kwestię grabieży szwedzkich ujął w swej monografii Stanisław Nahlik; choć z racji tematu skupiał w głównej mierze oczywiście na sytuacji okresu II w.św.: "Grabież dzieł sztuki. Rodowód zbrodni międzynarodowej" -
Głos z innego wątku: A czy przy koncepcji "drugiego Rzymu" nastąpiły jakieś upoważnienia i fuzje?
-
A między Rusinem a Białorusinem? Co do Białorusi, białoruski politolog Jurij Szewcow pisząc o nowym państwie, w ten sposób je zdefiniował: "Białoruś nie jest etnicznym państwem Białorusinów. Państwo białoruskie to prędzej forma zabezpieczenia interesów wielkich przemysłowych przedsiębiorstw i przestrzeni, które mieszczą się głównie w Rosji, innymi słowy - forma politycznej organizacji narodowej przestrzeni z przeważająca liczbą rosyjskiej wedle kultury i identyfikacji ludności". Drugiej kwestii jest już poświęcony odrębny wątek: Teoria "Trzeciego Rzymu"
-
Straty Warszawy (i nie tylko) w okresie potopu szwedzkiego
secesjonista odpowiedział Albinos → temat → Historia lokalna
Cztery artykuły; a zwłaszcza pierwszy; poświęcone tej kwestii: Z. Żygulski Jun. "Czarna legenda szwedzkich trofeów" A.-M. Dahlberg "Items from the Polish Collection of the Royal Armoury" E. Turek "Polonica in the Swedish State Trophy Collection" E.-L. Karlsson "Polish Portraits in the Swedish National Portrait Collection at Gripsholm Castle" zawarte w: "Stosunki polsko-szwedzkie. Materiały Sesji Warszawa, grudzień 1999" red. K. Połujan, Warszawa 2001 -
Pilnie potrzebuje pomocy, co to za film ?
secesjonista odpowiedział paleolithicforest → temat → Pomoc (zadania, prace domowe, wypracowania)
W sprzedaży w naszym kraju to chyba nie ma, może pojawi się w ofercie CD Projekt, ale to jeśli już to - pieśń przyszłości. -
Propaganda radziecka (i sowiecka)
secesjonista odpowiedział Samuel Łaszcz → temat → Historia ogólnie
Zatem nasz nieodżałowany Geronimo nie przyjrzał się grafikom zaprezentowanym przez widiowego7. Mamy tam bowiem ulotkę dowódcy Frontu Ukraińskiego S. Timoszenki, wykonaną w języku polskim, gdzie można m.in. przeczytać: "Żołnierze co pozostało wam? O co i z kim walczycie? Dla czego narażacie życie? (...) Oficerowie i generałowie są waszymi wrogami, chca waszej śmierci. Żołnierze! Bijcie oficerów i generałów. Nie podporządkowujcie się rozkazom waszych oficerów". Gdyby iść tropem myśli Geronimo trzeba by założyć, że: a) szef frontu jest idiotą i wypuszcza odezwy do żołnierzy armii niemieckiej w języku polskim b) szef frontu uważa, że to Polska napadła na ZSRR, a on stara się poprzez odezwy: "Zlamac duch najezdzcy oraz uswiadomic wrogich zolnierzy w jakiej zbrodni uczestnicza". Jak pokazać, że Kraj Rad lepszym jest od pańskiej Polski? Trzeba pokazać, że w tymże kraju ludowi pracy żyję się o wiele lepiej, Ponomarienko postulował: "otwórzcie ze dwa sklepy perfumeryjne, pięknie je przystrójcie i to będzie najlepsza agitacja. W Białymstoku i Brześciu trzeba otworzyć sklepy perfumeryjne (...) Trzeba też zastanowić się nad sprawą bakalii". /D. Boćkowski "Imperium dobroci - propaganda radziecka kontra rzeczywistość północno-wschodniej Polski w latach II wojny światowej", w: "Ofiary imperium. Imperia jako ofiary. 44 spojrzenia" red. A. Nowak, Warszawa 2010, s. 489/ Dlaczego robotnicy w fabrykach zarabiają mniej niż w pańskiej Polsce a obecne normy są wyższe? Odpowiedź była prosta - wszystko to wina dawnej władzy polskiej. Tenże polski rząd wiedząc, że jego klęska jest bliska specjalnie podwyższył płace, aby utrudniać poczynania przyszłej władzy radzieckiej. Niższe normy zaś były po to - by robotnik polski nie mógł odpowiednio dobrze zarabiać. /M. Gnatowski "Sąsiedzi w sowieckim raju. Rejon jedwabiński pod radziecką władzą 1939-1941" Łomża 2002, s. 118/ -
Pilnie potrzebuje pomocy, co to za film ?
secesjonista odpowiedział paleolithicforest → temat → Pomoc (zadania, prace domowe, wypracowania)
Czy to nie jest aby: http://store.discovery.com/ice-age-columbus-who-were-the-first-americans-dvd/detail.php?p=84844 -
Dlaczego Stalin zrezygnował z Białostocczyzny?
secesjonista odpowiedział margala → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Aż tak bardzo niedoinformowani nie byli; zatem wiedzieli co się święci; skoro w lipcu pisano: "postanowienie o linii Curzona wypłynęło w swoim czasie od państwowego działacza wrogo nastrojonego do młodej sowieckiej republiki. Oto dlaczego linia Curzona nie może zostać absolutnie uznana za faktyczną granicę etnograficzną (...) Wszystko to daje nam mocne podstawy, żeby prosić Was postawić przed Rządem Radzieckim pytanie, aby w czasie rozmów z Polska o granicy między nią a ZSRR uwzględnić wszystkie przedstawione w tym raporcie fakty i postulować pozostawienie Białegostoku, Białostockiego, Bielskiego i Zabłudowskiego rejonu w składzie Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich". /Państwowe Archiwum Organizacji Społecznych Obwodu Grodzieńskiego w Grodnie, zespół 1, opis 1, teczka 11, List przewodniczącego Komitetu Wykonawczego białostockiego obispołkomu P. Ratajki i sekretarza białostockiego obkomu KP(b)B A. Elmana do sekretarza KC KP(b)B P. Ponomarienki z 8 VII 1944, k. 1-3/ -
Używano na określenie jego roli formy: namiestnik, w litewskiej literaturze: gubernator (Kronika litewska wyd. Narbutta). Sam jako i bracia pisał się księciem litewskim: dux Lithuaniae dominus trocensis et połocensis. Pamiętać jednak trzeba, że ambicje, a jak i się zdaje porywczy charakter Skirgiełły; pomimo jego zgodnej współpracy z królem; przysparzał czasem kłopotów w planach królewskich.
-
Zimna Wojna: sport i polityka
secesjonista odpowiedział kalki → temat → Pomoc (zadania, prace domowe, wypracowania)
Trzy artykuły w Biuletynie IPN "pamięć.pl" nr 3/2012 R. Pobożny "Do przerwy 1:1" M. Żuławnik "Dokopać Ruskim" J. Słoma "Gdy Lechia Gdańsk grała z Juventusem Turyn" ... na mecz z RFN przygotowano m.in. "sześć wyrzutni przewoźnych i sześćdziesiąt wyrzutni ręcznych ręcznych granatów gazowych WŁ-1". I tak się zastanawiam - bardziej na polskich kibiców, czy raczej na drużynę przeciwnika to przygotowano? -
Tajemnicze śmierci w III RP
secesjonista odpowiedział godfrydl → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
A ja proponuję czytać nie tylko nagłówki na portalach internetowych i dokładniej zapoznać się z tym co powiedzieli szwajcarzy, Darcy Christen: "We have never said there was Polonium poisoning. Yes, we found Polonium 210 in more elevated levels than what one might have expected, but the clinical description of Chairman Arafat's symptoms prior to his death is not compatible with Polonium poisoning". Mnie przekonuje, co do okoliczności śmierci Arafata wypowiedź rzecznika izraelskiego MSZ, Yigal Palmor powiedział: "The truth is that Arafat did not die due to Polonium. He died from an overdose of Palestinium".