Skocz do zawartości

secesjonista

Administrator
  • Zawartość

    26,675
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez secesjonista

  1. Pewne szkicowe omówienie tematu: http://jazon.hist.uj.edu.pl - Dzieje Polski w europejskich podręcznikach historii
  2. M.H. Serejski "Europa a rozbiory Polski"
  3. Nowe kierunki badań nad Powstaniem Warszawskim

    Ponieważ nie jestem biegłym w temacie, zatem strzelam... chyba brak obszernej monografii, przedstawiającej jak powstanie było odbierane w poszczególnych krajach. Taka "odbitka" z ówczesnej prasy: Berlin - Sztokholm - Paryż - Londyn - Ottawa - Ankara...
  4. Ulubione cytaty z książek

    Tu akurat cytat, z jakiej pracy Heraklita?
  5. Książka, którą właśnie czytam to...

    Z którego roku to tłumaczenie?
  6. Ogień

    Baaa... secesjonista jest tak mało pojęty, że nie zna hebrajskiego, zatem udał się do osoby kompetentnej (pracownika IPN-u zajmującego się kwestiami żydowskimi, obaj znają hebrajski), te zdziwiły się frazą użytkownika aniart: "Agni” to po hebrajsku 'ogień'". A wedle czego i jakich źródeł tak znaczy, by nie było tak jak z "biesami" co to użytkownik aniart znalazł ich w łacinie... tylko zapomniał podać jaki to słownik podaje takie znaczenie. I jakoś zamilkł w tamtym temacie... brak argumentów?
  7. Gdyby nie było Jezusa...

    To nie jest pierwowzór.
  8. Ogień

    O kim i czyim potomku mowa?
  9. Może warto zwrócić uwagę na rody fabrykanckie, jak Moesów, Jacoby, Commichau, Beckerów, Krusensternów, Buchholtzów, czy Zachertów? Ci ostatni wywodzili się co prawda z Anglii, ale osiadłszy wcześnie w Marchii Brandenburskiej stali się członkami kultury niemieckiej, zanim przybyli na nasze ziemie. Warto zwrócić uwagę na dzieje Erwina Hasbacha.
  10. Dobrowolnie? - Proszę bardzo.

    Co ciekawe firma Raytheon wręcz chwali się swoim nowym produktem, którego zadaniem jest śledzenie czyjejś aktywności w sieci - Rapid Information Overlay Techology, czyli Riot. Jak powiada rzecznik firmy Jared Adams: "Riot pomaga budować system bezpieczeństwa narodowego dzięki analizowaniu ogromnych ilości danych w cyberprzestrzeni". http://www.guardian.co.uk - software-tracks-social-media-defence
  11. Swego czasu armia zrezygnowała ze szkolenia w zakresie walki wręcz, nie licząc jednostek specjalnych. Potem mjr Piotr Tarnawski i kpt. Włodzimierz Kopeć opracowali i wprowadzili system walki w bliskim kontakcie. Potem Kopeć dołączył do programu walkę z bronią BLOS (B - broń, L - lufa, O - otoczenie, s - spust). Za realizację tych zadań Kopeć uhonorowany został Buzdyganem w 2010 roku. A potem coś się zacięło... chętni do odbycia szkoleń w Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych w Poznaniu są, a kursy się nie odbywają. Nie ma instruktorów, Kopeć jest jedynym. W tym roku szkolenia wznowiono, ale ich absolwenci nie otrzymają uprawnień do prowadzenia zajęć. Diabeł tkwi w szczegółach prawnych. Wedle ustawy o sporcie, aby prowadzić sportowe zajęcia trzeba mieć kwalifikacje nauczyciela wychowania fizycznego, trenera lub instruktora sportu. WWBK i BLOS nie są dyscyplinami sportowymi zatem nie ma też możliwości wyłonienia kolejnych instruktorów mogących prowadzić te zajęcia. A nawet gdyby uznać je za dyscypliny sportowe, to żołnierz po szkoleniu nie mógłby być instruktorem... za to mógłby nim być instruktor tańca sportowego. Jak wybrnąć z impasu? /za P. Bernabiuk "Sposób bicia", "Polska Zbrojna", nr 4 (804), kwiecień 2013/
  12. Walka w bliskim kontakcie i BLOS

    Z całym szacunkiem... to nie jest kwestia skuteczności umiejętności użytkownika euklides, ani skuteczności secesjonisty w praktycznym zastosowaniu Krav Magi; choć wedle jego życia codziennego - bywa skuteczna; tu mamy sytuację kiedy, w: zdaje się pożytecznym programie szkolenia, w całej armii polskiej - jest tylko jeden instruktor. Chętni na kursy są, pieniądze są... ale jeden człowiek nie może szkolić w tym zakresie całej armii. Tak mniemam.
  13. Wdawanie się w kopanie konia... jest na ogół bolesne. Masz prawo do uznania danego elementu teatru wojny w Afryce - za "zwrotny", kwestia jest jak to umotywujesz. Szukanie "haka" - w typie: a bo na forum historycznym powiedzieli... to droga donikąd. Zwłaszcza, że większość respondentów, którzy pochylili się nad twym pytaniem - nie sprzyja Tobie.
  14. Dobre strony A. Hitlera

    Wedle mej wiedzy pan K. wyceniał za pieniądze (wydanie certyfikatu dla domu aukcyjnego odbywa się bezpłatnie? Od kiedy), dawał certyfikaty w których nie rozumiał gdzie jest lewa, a gdzie prawa strona obrazu. Gdzie góra, a gdzie dół. Do tej pory jest cenionym znawcą malarstwa pana S. Koniec kwestii O.T. Kolejne posty co do tego z czego ktoś żyje, jak oceniamy pracę "wrobionych" znawców sztuki będą kasowane. Ewentualnie sugeruję założenie tematu: czy wierzymy znawcom sztuki, którzy wystawiają certyfikaty autentyczności. secesjonista
  15. Emerytura

    Powstała praca doktorska Janusza Malinowskiego "Opieka socjalna w Starożytnym Rzymie".
  16. Dobre strony A. Hitlera

    Poza tym, że żyjesz z tego... bo jak pamiętamy dr Łukasz Kossowski - też żył. Ile znasz okazji kiedy to sprzedawano dzieła Hitlera, kiedy nabywcy nie znali tożsamości autora? I jakie ceny wtedy osiągnięto?
  17. Kalendarz Juliański versus Gregoriański

    Nie podałeś roku maxgallu... i miejsca zdarzenia, nie podałeś też skąd zaczerpnąłeś swą wiedzę o zdarzeniu?
  18. Walka w bliskim kontakcie i BLOS

    Nie wiem skąd czerpiesz Furiuszu informacje, ale co do wojsk lądowych jedynie ćwiczy się judo.
  19. Emerytura

    Jak na Moderatora cosiek ma multum pytań, a zero aktywności na Forum, jeśli nie liczyć pytań, a ja mam pytanie: czy do obowiązku Moderacji wciąż się poczuwa?
  20. Walka w bliskim kontakcie i BLOS

    Nie da się ukryć, że temat nie powstał raczej na potrzeby zainteresowań secesjonisty. Armia: "w ogóle" nie zrezygnowała z walki wręcz, pewne jednostki wciąż ją trenowały. Jak konkludował autor publikacji; nadto upraszczając mym zdaniem kwestię, ale to opinia laika; Armia uznała, że nie ma sensu narażać żołnierzy na kontuzje, a poza tym mamy tak zaawansowany sprzęt, że działania typu WWBK nie zdarzają się zbyt często. Kwestia jest taka, dla zwykłych wojsk: ilu armia posiada instruktorów?
  21. Słusznie uważasz Albinosie, myślałem raczej o czymś pokroju "Pianisty" czy "Ukrytych".
  22. Kilka kwestii... termin "prawo brzegowe" w czasach RON nie występowało, w późniejszej literaturze na ogół przyjmowano rozróżnienie na "prawo nadbrzeżne" tyczące się wybrzeży morza i "prawo brzegowe" tyczące się rzek. Za czasów RON na ogół mówiono o strądzie, czy sprawach strądowych (od strąd - wybrzeże), tak np. stoi księgach ławniczych puckich. Pod rokiem 1635 nadmienia się, że sprawy strądowe przynależą do zamku puckiego, w wilkierzu dla starostwa puckiego z 1767 r. mowa jest o obowiązku objeżdżania strądu. /Z. Zdrójkowski "Występowanie języka polskiego w aktach miast wo. pomorskiego", Zapiski Tow. Naukowego w Toruniu, T. XV, z. 1-2, 1949/ W sumie najstosowniejszym terminem mogło być też: "prawo topania" (od topać: co oznaczało rozbicie statku), bez użycia słowa prawo, Czacki ukuł celny neologizm: "okrętobicie". Co ciekawe wedle niektórych badaczy prawo to dotyczyło również dróg, na zasadzie: "co z wozu spadło, to przepadło", tycząc się przewróconych czy rozbitych wozów. Na wzór prawa załamania mostów, jakie znamy jeszcze z czasów Władysława Łokietka (dokument z 1298 r.), które stanowiło, że towary z wozów pod którymi załamał się wóz przypadają właścicielowi gruntu. Prawo to nie ograniczało się jedynie do tego co morze wyrzuciło na brzeg, w większości krajów tyczyło się pewnej odległości wgłąb morza. W XVI w. w Meklemburgii istniała zasada, że władza księcia sięga aż do miejsca, do którego człowiek siedzący na koniu może dorzucić podkowę, w innych wariantach było to miejsce do którego można dorzucić żelazem od pługa. Podobnież wspomina Sarnicki w swych "Księgach hetmańskich" gdzie pisząc o królu duńskim nadmienia: "o którym Gdańszczanie wieść puszczają, że sobie dominium maris przywłaszcza i posiadać by miał tę przypowieść, że król Polski nie ma morza, jeno brzeg, póki koń nie webrnie, napawając go". /szerzej: S. Bodniak "Sprawy morskie w Księgach hetmańskich Sarnickiego (1575-1577)", "Rocznik Gdański", XII, 1938/ Bodaj najdziwniej zakres tej władzy określano na Islandii, oto miało być to do miejsca, w którym widać dorsza (średnich rozmiarów) na statku, kiedy patrzący stoi na linii najwyższego stanu morza. /szerzej: K. Maurer "Island von seiner ersten Entdeckung bis zum Untergange des Freistaats"/ Z tym w różnych krajach było różnie: "Prawo nadbrzeżne może bowiem być wykonane, chociaż właściciel jest obecny (np. gdy ocalał z katastrofy i wraz ze swym towarem znalazł się na wybrzeżu). może ono być wykonane, gdy jest powszechnie wiadomym do kogo należą rzeczy wyrzucone na wybrzeże morskie". /S. Matysik "Prawo nadbrzeżne (Ius naufragii). Studium z historii prawa morskiego", Toruń 1950, s. 17; skąd zaczerpnięto te informacje/ Ciekawy przykłady ustaw i zbiorów prywatnych co do rzeczonego prawa podaje Opet, otóż odnalazł on zapiski, w których prawo nadbrzeżne jest wykluczone, o ile katastrofę przeżył pies, kot czy kogut, choć jak nadmienia Matysik mało jest przykładów praktycznego stosowania takiż regulacji. Wiek XVII to okres kiedy intensywnie w wielu krajach ograniczano prawo do korzystania z dobrodziejstw, które dawało morze. Nadawano przywileje określonym osobom, miastom, określano regale morskie (tak np. głowa wieloryba należała do króla Anglii, a ogon do królowej) z drugiej strony wiele miast walczył o zwolnienia swych kupców z regulacji prawa nadbrzeżnego. Wracając do RON... Stefan Batory w swym liście do Lubeki stwierdza, że prawo takie u nas nie obowiązuje: "Jeżeli nie jest w mocy ludzkiej odwrócić rozbicia okrętów, to niegodnym jest ciągnąć z nich zyski. Jeżeli burza nieszczęśliwemu nie wszystko zabrała, dlaczegóż mielibyśmy być okrutniejszymi od wichrów i mórz? Ani my, ani nasi poprzednicy nie inaczej uważaliśmy rozbitków, jak za ludzi, którzy w nieszczęściu większe od naszej opieki mają prawo. Towary nieprzyjacielskich rozbitków kazaliśmy im powrócić, a ludzi wolno puścić kazaliśmy, bo sądzimy, że w rozbiciu nie byli nam nieprzyjaznymi, ani też szkodliwymi być nie mogli". /W. Dutkiewicz "Prawa cywilne, jakie w Polsce od r. 1347 do wprowadzenia Kodeksu Napoleona obowiązywały", Warszawa 1869, s. 153/ Władca ów w 1585 potwierdził regulacje Zygmunta I (z 1526 r.), które weszły w skład tzw. Tractatus portorii. Wcześniejsze regulacje, będące statutem Gdańska, stwierdzały, że rzeczy rozbitków mają pozostawać w rękach rady i burgrabiego, do czasu aż nie zgłosi się prawowity właściciel. Rzeczy psujące się należy sprzedać, a uzyskaną kwotę przechować. Gdyby nie zgłosił się właściciel, rozporządzenie znalezionymi rzeczy będą wtedy rozdysponowane przez władcę. Dopiero Jan Kazimierz w 1659 r. zrzeka się na rzecz Gdańska praw swych do rzeczy, po które nie zgłosi się właściciel. Najśmieszniejszym jest przywilej Zygmunta I który nadał Ormianom lwowskim przywilej, stanowiący: "Gdyby okręt blizko miasta rozbił się, godzi się miasta onego ludziom ratować i wydźwignąć dobro one z ginienia morskiego". Pytanie: jakie jest prawdopodobieństwo katastrofy statku w odmętach morskich... pod Lwowem?
  23. Błędy zawodowych historyków

    Nie wiem czy to błąd autora, czy redakcji... w książce Karola Grünberga "Hitler prywatnie" (wyd. Troja, 1996) na stronie 85 znajduje się taki fragment: "W Głównej Kwaterze - wedle relacji stale tam przebywającego płk. Nicolausa von Belowa - <<Posiłki dostosowane były do racji żywnościowych Wehrmachtu i składały się z zupy, dania mięsnego i deseru. Hitler miał swój własny spis potraw bezmięsnych, który ustalał sam codziennie przy śniadaniu. Zupa (nie podawano żadnej przystawki), mięso z odrobiną jarzyn i ziemniaków, deser. Z napojów mogliśmy wybierać wodę mineralną, zwyczajne berlińskie piwo butelkowe lub tanie wino. Hitler dostawał swe wegetariańskie potrawy, pił 'Faschinger', a jeśli ktoś z gości miał ochotę, mógł jeść i pić to samo. Ale robili to tylko nieliczni. Jedynie Hitler przywiązywał wagę do prostoty. Liczył chyba na to, że rozpowiadać będą o tym w całych Niemczech>>. (N. v. Below, Byłem adiutantem Hitlera, cyt. wyd., s. 270)". Tymczasem ów cytat to kompilacja wypowiedzi von Belowa (kolor zielony) i wspomnień Speeera (kolor niebieski). Co więcej relacja von Belowa dotyczyła zwyczajów w Wilczym Szańcu z czerwca 1941 r., a Speera z z jadalni w mieszkaniu prywatnym kanclerza, tzw. "restauracji pod pogodnym kanclerzem Rzeszy".
  24. Alkohol a historia

    Jak pisał Albert Speer: "Z napojów mogliśmy wybierać wodę mineralną, zwyczajne berlińskie piwo butelkowe lub tanie wino. Hitler dostawał swe wegetariańskie potrawy, pił 'Faschinger'". /tegoż, "Wspomnienia", s. 144/ Wychodzi, na to że owe "F" tyczyło się wody.
  25. Dane dla dalszych lat (wraz z 2010 r.) można znaleźć w "Recent Trends in International Migration in Poland. The 2011 SOPEMI report", do pobrania na stronie OBnM, tam też i inne ciekawe publikacje: www.migracje.uw.edu.pl/downloadable/ Warto zajrzeć do: "Migracje i społeczeństwo", t. 3: "Migracje 1945–1995. Kontynuacja czy nowa jakość fenomenu migracyjnego w historii" red. J. Zamojski
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.