Skocz do zawartości

secesjonista

Administrator
  • Zawartość

    26,675
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez secesjonista

  1. Historia, polityka i alfabet.

    Tylko, że nie nastąpiła żadna zmiana alfabetu: ani polskiego, ani greckiego czy rosyjskiego. To nie są skutki: "zmiany alfabetu" a skutki zmian politycznych i kulturowych. Zmieniły się preferencje językowe uczniów, zmieniły się programy nauczania. Mój syn wybrał język angielski i niemiecki, nie bardzo wiem jaka to zmiana alfabetu sprawiła, że nie potrafi on przeczytać tekstu w języku rosyjskim?
  2. Powstanie listopadowe i jego echa w literaturze obcojęzycznej

    Faktycznie pomyłka w tytule, chodziło o listopadowe, poprawiłem.
  3. Powstanie listopadowe znalazło oczywiście odbicie w literaturze obcojęzycznej, głównie w poematach i wierszach. Fenomenem w tym zakresie stali się pisarze niemieccy, którzy stworzyli przeszło tysiąc różnorakich utworów poświęconych temu zrywowi bądź nim inspirowanych. Zjawisko na tyle oryginalne, że otrzymało swą własną nazwę - Polenlieder. M. Cieśla-Korytowska w swej pracy zastanawia się; wedle mnie nieco na wyrost; czy czasami zmiana frazy w naszym hymnie z: "jeszcze nie umarła" na "jeszcze nie zginęła" może wiązać się z niemieckimi utworami, gdzie dla rymu na ogół pojawiało się właśnie zestawienie słów: "Polen" i "verloren", tak było np. w przypadku anonimowego utworu "Das Lied des wandernden Polen", gdzie podano uwagę by odgrywać ten utwór jak: "Marsch’s von Dombrowski", i pojawia się incipit w takim właśnie brzmieniu, podobnie jak w przypadku utworu Karla F. Kapfa "Lied, gewidmet den durch Sulz a. N.", gdzie zaznaczono by odgrywać na melodię: "Noch ist Polen nicht verloren". /za: M. Cieśla-Korytowska "Raz tylko... Polenlieder", "Rocznik Komparatystyczny", 6, 2015/ A jak to wyglądało w literaturze innych krajów? Ponoć Niemcy wystawili nawet wodewil poświęcony temu powstaniu, wie ktoś coś więcej o tym przedstawieniu?
  4. Historia, polityka i alfabet.

    Raczej nie mieści się to w ramach tematu, jako że nie o alfabecie a o języku i polityce, ale podam jako ciekawostkę... W Sierra Leone językiem urzędowym jest (z racji kolonialnych zaszłości) język angielski, większość mieszkańców posługuje się też językiem krio, atoli w tym kraju językiem oficjalnym jest również - bengalski, choć Bengalczyków raczej nie ma tam zbyt wielu. To taki gest wdzięczności prezydenta Ahmada Tejana Kabbaha wobec kontyngentu bengalskiego ONZ i jego wkładu w czasie misji pokojowej w tym kraju. Ciekawe co zrobiłby urzędnik w Sierra Leone gdyby ktoś rzeczywiście chciał wyegzekwować to prawo i złożyłby podanie w języku bengalskim? /por. "Sierra Leone makes Bengali official language", "Daily Times", Sunday, December 29, 2002; www.archive.is/ Bangladesz to bodajże jedyne państwo, które powstało na gruncie sporu o język (bangla contra urdu), jego znaczenie i uznanie. "Wysiłki, jakie jeszcze w okresie walki o wyzwolenie spod dominacji brytyjskiej podejmowane były przez część muzułmanów bengalskich, a które miały na celu wykształcenie specyficznej, wysoce zislamizowanej i „oczyszczonej z hinduskich naleciałości” wersji języka bengalskiego (mussalmani bangla), który zapisywany byłby alfabetem arabskim (tzw. katnagari) i służyłby odróżnieniu przeważającej liczebnie muzułmańskiej części mieszkańców Bengalu od bengalskich hindusów – nie przyniosły oczekiwanych rezultatów (...) Po wydarzeniach z lat 50. świadomość tożsamości narodowej Bengalczyków pogłębiła się znacznie, co było między innymi wynikiem oporu wobec podejmowanych przez rząd centralny zabiegów mających na celu „zbliżenie” całkiem odrębnych języków (urdu i bangla) i wypracowanie zupełnie nowej formy języka narodowego, łączącej elementy jednego i drugiego. Społeczeństwo bengalskie opanowane zostało przez swoistą językową euforię, przejawiającą się w codziennym życiu – promowano literaturę bengalską, afirmując wręcz wartość tradycji kulturalnej i literackiej Bengalu; nowo narodzonym dzieciom nadawano tradycyjne bengalskie imiona (zamiast tradycyjnych imion muzułmańskich – zwykle o arabskiej lub perskiej etymologii), podobnie działo się z nazwami ulic czy sklepów; wrócił do łask także bengalski alfabet – Bengalczycy z dumą podpisywali się, używając znaków pisma bengalskiego zamiast łacińskiej transliteracji". /A. Kuczkiewicz-Fraś "Język jako determinant tożsamości narodowej i państwowej w Pakistanie i Bangladeszu", "POLITEJA", pismo Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych UJ w Krakowie, nr 2/2 (20/2), 2012s. 130-131/ Choć z czytaniem to już chyba byłby kłopot, urdu zapisuje się za pomocą zmodyfikowanego alfabetu arabskiego, a hindi za pomocą dewanagari.
  5. Transliteracja

    Chyba raczej - nie, a zważywszy na zmianę (z 2006 r.) w podręczniku "Abecedar" to chyba nawet nie mają takiego zamiaru. Co prawda na prześwietnej polskojęzycznej Wiki opisano terminal komputerowy z klawiaturą "łacisko-cyliryczną", ale tu chyba chodzi o: alfabet cyrylicki?
  6. Historia, polityka i alfabet.

    Dwa ostatnie wpisy janceta i Komara przeniosłem do tematu: forum.historia.org.pl - "Transliteracja". secesjonista
  7. Transliteracja

    Dwa ostatnie wpisy przeniosłem z tematu: forum.historia.org.pl - "Historia, polityka i alfabet". secesjonista
  8. Jak w temacie, to ciekawe zagadnienie a chyba nie ma takiego tematu na tym forum (?). Co zamierzał gen. Ironside? Co w tym wszystkim robili Irańczycy z Mohammedem Nakcjewanem na czele? O jakim nierozciągnięciu frontu rozmawiał Alphons Georges z Edwardem Spearsem?
  9. Co takiego kryją bajki?

    O niebezpieczeństwie płynącym ze zbioru braci Grimm ("Kinder- und Hausmärchen"), Magdalena Bednarek przypomniała o: "...powojennej antygrimmowskiej kampanii, która toczyła się także Polsce. Zbiór Kinder-und Hausmärchen, intensywnie wykorzystywany w Trzeciej Rzeszy do kształtowania narodowej tożsamości i rozbudzania ludowej, germańskiej religii, po wojnie był rugowany z programów nauczania i publicznych bibliotek". /tejże, "Jaś i Małgosia w XXI wieku. O trawestacjach uwspółcześniających baśni w najnowszej literaturze polskiej", "Literatura Ludowa", Vol. 62, nr 6, 2018, s. 10/ I przywołuje fragment z innego opracowania, autorstwa Kamili Kowalczyk: "Czyż bardzo więc dziwić się można, że gdy taki Hansel wyrośnie na dużego Hansa i w reżymie hitlerowskim zostanie SS-manem, będzie pakował ludzi żywcem do krematorium…". /tamże; cyt. za: K. Kowalczyk "Baśń w zwierciadle popkultury. Renarracja baśni ze zbioru Kinder- und Hausmärchen Wilhelma i Jakuba Grimmów w przestrzeni kultury popularnej", Wrocław 2016, s. 43/
  10. Co takiego kryją bajki?

    Pewnie już niewielu pamięta pracę Waldemara Łysiaka o motywie Czerwonego Kapturka, zatem sięgnąłem na początek do klasyki znanej wszystkim, czy to z książki czy z wielu filmów. Czy faktycznie bajki są dla dzieci? Cóż Tchórzliwy Lew miał wspólnego z pewnym Bryanem? Dlaczego Oz pochodził z Nebraski? Co ma wspólnego udanie się Dorotki do Gladioli Dobrotliwej - z "powstaniem bokserów"? Dlaczego nasza Dorotka musiała męczyć się z 7 korytarzami, 3 kondygnacjami schodów?
  11. Zaginione białe plemiona

    Na łamach innej gazety przywołany Leszek Kolankiewicz przypomina za to jak sam Jerzy Grotowski uczynił się potomkiem legionisty i dorobił mu jeszcze bardziej słuszną przeszłość: "Z polskiego legionisty, oficera, który wykazał się męstwem podczas tłumienia powstania czarnych niewolników na San Domingo, a który nazywał się Feliks Grotowski, zrobił swojego przodka; i potrafił wmówić nawet historykom, że ten oficer przeszedł na stronę rebeliantów. Ale ta legenda wpisywała się w jego interpretację kultury haitańskiej". /tegoż, "Mistrz i łgarz", "Polityka", 37 czerwca 2009/ Ponoć Polska, a nawet mieszczański Kraków weszły na tej wyspie do idiomów języka haitańskiego: "Mouin chaje kou Lapologn - Jestem zawsze obładowany jak Polska/Jestem zawsze gotów Chaje kou lapoloy - Szarżować jak Polak/Atakować w wielkiej liczbie M-ap Fe Krakow - Robię jak w Krakowie/Wykonywać coś bardzo porządnie". /za: M. Kornak "Czarna Polonia, czyli o pierwszych polskich antyrasistach", "Nigdy Więcej", nr 18, wiosna 2010/
  12. Autor "Sylvae quatuor" rozróżniał sytuację tych co w biedę popadli za sprawą swej starczej niedołężności, choroby, zrządzenia losu, słowem - przyczyn obiektywnych; od tych, którzy żyli w biedzie z własnej winy: "Bo trzeba wiedzieć każdego ubóstwa sposób albo przyczynę". No faktycznie, oto nie dość, że człek stracił swój majątek to jeszcze każą mu "dodatkowo" ciężko pracować, cóż za przejaw braku humanitaryzmu! Modrzewski w wielu kwestiach przejawiał nadmierny rygoryzm (choć przecież nie chciał jak Tommaso Campanella karać śmiercią za malowanie twarzy przez kobiety) to tu przejawiał rozsądek. Dlaczego taka sama pomoc miała być udzielana kalece mającemu utrudnione szanse zarobku i hulace który przepuścił ojcowiznę w karty? Niezależnie od przyczyn z jakich ktoś popadł w niedostatek, wedle Modrzewskiego każdy miał pracować, na miarę swych sił: "trzeba pilnie opatrzyć, aby od próżnowania nie znikczemnieli ubodzy, ale każdy by niech robił to, co może i ile może". Uwzględniał jednak tych co już pracować nie mogli: "Zaś którym by na rozumie albo na siłach cielesnych schodziło, iż nie mogą o sobie radzić, o tych urząd niech staranie ma. (...) A żaden od przygód na ludzi przychodzących nie jest wolen. Co jeśli na człowieka należy, aby onemu (...) albo od jakiej inszej nędzy mógł być wyzwolon: wtedyć zaprawdę łacznym, pragnącym, nagim, ziębnącym słuszna rzecz jest dać ratunek, żeby z niedostatku rzeczy potrzebnych nie pomarli". Absolutnie nie taką rolę wyznaczał władcy, ten miał się cechować trzema głównymi przymiotami: umiarkowaniem, sprawiedliwością, hojnością i męstwem (walecznością). Wszystkie te trzy ostatnie cnoty wskazują na zakres sfer za które odpowiadał władca: sądownictwo, gospodarka (ekonomia) i wojskowość. Władca, miał oczywiście dbać by stanowiono prawa, które by sprawiały że ludzie żyliby skromnie i bez wystawnych zbytków, moralnie (szczególnie ostro traktował Modrzewski cudzołóstwo), bez hazardu, miał też król dbać poprzez swych urzędników by takich praw przestrzegano. Atoli przecież taką "cenzorską" funkcję nakłada i na władze miejskie i na wybranych przez sam lud urzędników. "Bezpośrednio odpowiedzialni za utrzymanie spokoju i ładu między ludźmi, ochronę przed agresją zewnętrzną oraz egzekwowanie wyroków sędziowskich mieli być przełożeni zamków i miast, powoływani przez króla albo lud. W miastach proponował Frycz powołanie urzędów porządkowych odpowiedzialnych za ochronę spokoju (zwłaszcza w nocy), zabezpieczenie przed ekscesami, ściganie osób trudniących się hazardem, kontrolowanie obyczajności uczt i wesel oraz należytego funkcjonowania gospód i zajazdów przeznaczonych wyłącznie dla przyjezdnych gości, a nie miejscowych obywateli. Nie ganił wspólnego biesiadowania, ale potępiał wystawność ponad miarę i tańce – jeśli były nieobyczajne. Stąd propozycja powołania cenzorów moralności – po dwóch w każdej ziemi – kontrolujących obyczaje mieszkańców i ich małżeństwa w kwestiach wierności wzajemnej i poszanowania". /U. Augustyniak "Pro Republica Emendanda", "K|S|A|P. XX LAT" red. H. Samsonowicz, Warszawa 2010, s. 114/ Nie należy zbytnio przywiązywać wagi do tego, że Modrzewski swe rozważania o ustroju państwa pomieścił w rozdziale zatytułowanym "O obyczajach", gdyż nie tylko o zaglądanie do cudzej alkowy czy sprawdzanie wystawności biesiad mu chodziło. "Obyczaj" widział szerzej, odwołując się zresztą do tradycji antycznej (choćby cycerońskie "De officiis"). Co sam zresztą objaśnia: "Wiem dobrze, że można by to i inaczej nazwać i zamiast o obyczajach mówić albo o cnocie, albo o obowiązku, albo o czymś podobnym; trzeba by jednak na to więcej łożyć pracy i trudu, niż mogę w tej rozprawie, na wykładanie i określanie tych rzeczy: a że inni znamienicie je opisali, mojego wykładu już nie potrzeba. Mam także zresztą pewne racje, dla których te rzeczy po swojemu określam, i spodziewam się, że się na nie zgodzą ludzie mądrzy, którzy będą rozważać to, o czym mowa". Propozycja Modrzewskiego była utopijna i trąciła, patrząc z dzisiejszej perspektywy totalitaryzmem. Jego projekt słusznie skomentował Claude Backvis: "W poprawionej Rzeczypospolitej nie stałoby — zdaniem Backvisa — miejsca na myślicieli typu Modrzewskiego i swobodne projekty reformatorskie". /J. Tazbir "Wrogowie i krytycy Frycza-Modrzewskiego", "Przegląd Historyczny", T. 64, nr 3, 1973, s. 490/
  13. Tylko to chyba dwie różne sytuacje. W przypadku mieszkańców Bangladeszu (to już nie: Bengalii? ), gdzie dominującą religią jest islam, a w tym kręgu religijno-kulturowym jest to bodajże najpopularniejsze imię męskie. Stąd istnieje kłopot w identyfikacji, podobnie jak w Islandii z nazwiskami. A czym się posługują?
  14. Brytyjsko-francuskie plany ataku na ZSRR

    To fakt stwierdzony przez secesjonistę, to również fakt który potwierdził sam euklides starając się nas przekonać, że powieści historyczne, ale tylko francuskie, należy traktować jak tekst źródłowy bądź opracowanie historyczne. I ja mogę szybko przypomnieć euklidesowi tematy gdzie opierał się na tego typu beletrystyce. A źródło francuskie w tym temacie to rzeczywiście nie jest beletrystyka, to raptem autor który nie wie jak brzmiały zapisy pakty Ribbentrop-Mołotow. Zanim tego nie napisałem to jakoś pamiętać euklides szwankowała, wniosek: wiele rzeczy pamięta euklides... tylko błędnie. To - nic, to tylko świadczy, że wcześniejszy ciąg logiczny zdarzeń i decyzji zaprezentowanych przez euklidesa - nie zgadza się z chronologią, a zatem z faktami. A jak już wiemy, euklidesowi fakty nie przeszkadzają. I znów pamięć zawodzi euklidesa; to trochę jak jakaś epidemia; tyle wałkujemy pewną akcję a euklides wciąż niezbyt pamięta jak się ona nazywała i to po kilku sekundach. A mnie się rzuca w oczy, że ta operacja była już w pełnym toku przed końcem marca i postarałem się to udowodnić. Ze strony euklidesa mamy jedynie: "pewnie" i własne (francuskie?) przekonanie. Przecież zdaniem euklidesa złoża w Ploeszti były w rękach aliantów. Mam zatem proste pytanie: skąd ta informacja, kiedy i jakie wojska tam wkroczyły, tak z cytatami swych kolejnych REWELACJI.
  15. Fakt, a w tej historii dużą uwagę przywiązuje się do faktów. To może i mnie euklides objaśni gdzie we wspomnianym pakcie napisano to co widzą tam źródła euklidesa, w którym konkretnie punkcie. Jeszcze w tej kwestii wiele musi się nauczyć euklides, wreszcie dopiero niedawno dzięki forum odkrył, że nie tylko ukazami cesarz rosyjski wyrażał swą wolę, choć nie sądzę by zaakceptował tę nową wiedzę. Nie sądzę by w kwestii stanowienia prawa ktokolwiek do czegokolwiek przekonał euklidesa, zatem ten wątek uważam za zamknięty. secesjonista
  16. Brytyjsko-francuskie plany ataku na ZSRR

    Jeśli ma euklides na myśli zawarcie umowy dyplomatycznej to jest to tak oczywiste, że nie wiem o czym tu dyskutować. Nie wiem co nie spodobało by się Niemcom, wiem że Finowie występowali o dostawy broni i przysłanie wojsk, zatem jakoś się tymi niemieckimi odczuciami nie przejmowali. Bez wątpienia musiał trochę "podróżować". Tylko w całej konstrukcji euklidesa istnieje jeden zasadniczy błąd, kolejny już raz potyka się on o chronologię, o czym poniżej. Jeśli euklidesa znajomość znaczących dat co do tej operacji jest taka jak jego znajomość jej kryptonimu - to mam uzasadnione obawy co do rzetelności jego przekazu. Operacja nosiła miano "Weserübung", co znaczy "übung" to już niech sobie euklides sam wystuka. Ja pozostanę jednak przy całkiem innej chronologii. Po grudniowym (w 1939 r.) spotkaniu Hitlera z Quislingiem, führer daje zielone światło OKW by opracować plan akcji militarnej w Norwegii. Do 19 stycznia Kriegsmarine opracowuje rozszerzoną wersję ataku na Norwegię. Ostateczną wersję planu pod nazwą kodową "Weserübung" opracowano 27 stycznia. 21 lutego 1940 r. Hitler omawia szczegóły tego planu i organizacji dowodzenia z Nikolausem von Falkenhorstem. 1 marca Hitler wydaje dyrektywę w myśl której należy wkroczyć do Danii, wcześniej zamierzono wymusić na tym państwie dostęp do lotnisk na drodze dyplomatycznej. Jakąkolwiek decyzję podjęto 2 kwietnia - to nie była to decyzja o akcji w Skandynawii, a ew. o dniu wyjścia w morze pierwszych okrętów, co nastąpiło dnia następnego. "By early February 1940 Hitler had made the decision to invade Norway and the planning staff for operation Weserübung was first stood up". /za referatem Lt. Marka A. Rice'a "The Practice Of Operational Art In Operation Weserübung: The German Invasion of Norway 1940", Faculty of the Naval War College, Newport 10 May 2007, s. 5/ "On the same day as Quisling's first meeting with Hitler, the Führer accepted Raeder's proposal and ordered the OKW to investigate a German seizure of Noraway under two alternate possibilities: "what happens if we are called in" and "what do we do if we have to go in by force?". /T.F. Lindemann "Joint Operations Case Study. Weserübung Nord Germany's Invasion Of Norway, 1940", 2014, b.p./ "A study for a possible operation against Norway and Denmark was accordingly authorised on 14th December: it was to be made by officers of the three services under the auspices of the Supreme Command of the Armed Forces (OKW). An order of 27th January 1940, signed by General Keitel, marks the transition from theoretical consideration of the project as 'Study North' to detailed preparation of Weserübung (Weser Exercise) by a planning staff which was to be the nucleus of a future operational staff. The Chief Planning Officer was Captain Krancke, who worked to a large extent under Hitler's personal supervision, and from 21st February the project took final shape with the appointment of a commander". /T.K. Derry "Norway and the War: Britisch and German Military Plans", Chapt. II, p. 18, w: "History of the Second World War", ed. J.R.M. Butler, London 1952, Her Majesty's Stationery Office; opracowanie dostępne na stronie www.ibiblio.org; podkreślenie - moje/ A teraz powróćmy do teorii euklidesa (czy raczej jego francuskich źródeł) o znaczeniu raportu agenta Leverkuehna co do decyzji ataku w Skandynawii. "At the beginning of 1940 the Auslander/Abwehr together with the SD established three anti-British agent officiers in Iran. This was the foundation of a development that would end with a Persian civil war. The centers were located in Teheran and in the Kashgaris and Bakhtiar areas. On 22 February 1940 the Abwehr sent Hauptmann Paul Leverkuehn, disguised as a diplomat, to Täbris in Iran by way of Moscow to serve as consul. So far the Near and Midlle East had had no significance at all to the German war strategy, for noone in their wildest dreams thought that German troops would be sent to such a distant region of the world. The Abwehr, therefore, at first concerned itself with possibly motivating the Russians to attack Afghanistan and thus exert pressure on the northwest frontier of India. This would have forced England to deploy substantial numbers of forces there, which would then be unavailable for use in Europe or later North Africa. It was Oberst Warlimont, chief of the National Defense Deprtment within the OKW, who proposed the covert scouting of Azerbaidzhan to Admiral Canaris. He also suggested thet they incestigate the strenght and fighting power of General Weygand's army in the Near East. During a meeting on 11 February 1940 Canaris proposed one of his officers, Hptm. Leverkuehn, for his assignment. Hauptmann Leverkuehn traveled to Täbris at the begining of March 1940. The new consul was soon able to form a picture of the situation in Iran. The road through the Kara Dagh was passable for alpins troops and in Leverkuehn estimation two motorized divisions would be sufficient to drive through the mountains and then through the steppe to the Russian oil fileds at Baku". /F. Kurowski "The Brandenburger Commandos. Germany's Elite Warrior Spies in World War II", Mechanicsburg 2005, s. 153-154; podkreślenie - moje/ Jest absolutnie niemożliwym (w świetle przedstawionych powyżej wybranych dat), by raporty agenta, który przybył do Iranu na początku marca miałby mieć jakikolwiek wpływ na decyzje o ataku na państwa z Półwyspu Skandynawskiego. Choć wiem, że euklidesa fakty nie przekonują w konfrontacji z opiniami francuskich pisarzy...
  17. Jest gdzieś granica absurdu. Ponieważ euklides przeczytał, że tak powiedział pan Tepper to nie jest już dla euklidesa istotnym co rzeczywiście zawiera konkretny dokument?!? Czyli w swej argumentacji euklides nie powołuje się na fakty a tylko na cudze opinie, które zaprzeczają tym faktom. Dla euklidesa ważniejszym jest to co wyczytał u francuskiego autora niźli to co jest w ogólnie dostępnym dokumencie. Jest to zaiste całkiem nowa metoda w badaniach historycznych. Albo euklides coś źle zapamiętał, albo Tepper gadał głupoty, a jeśli tych głupot pan Perrault nie opatrzył stosownym korygującym objaśnieniem to oznacza, że jest to autor który budzi poważne wątpliwości co do rzetelności swego przekazu. Może raz na jakiś czas euklides zacznie weryfikować swe "rewelacje" zaczerpnięte z tego typu źródeł?
  18. W całym pakcie nie ma słowa o Żydach, nie ma słowa o Żydach urodzonych w radzieckiej strefie okupacyjnej, nie ma słowa o Żydach z terenów Polski sprzed 1939 r., wreszcie nie ma słowa o jakichkolwiek restrykcjach. Innymi słowy ów passus euklidesa jest jego osobistym wymysłem a co za tym idzie cały jego wywód nie ma żadnych podstaw.
  19. Afryka - podział kolonialny

    Wszystko to oczywiście cenne uwagi, tylko jak mi się zdaje autorowi chodziło o pierwsze "kroki" w świecie niepodległego bytu i raczej rozpatrywał to z punktu widzenia sytuacji ekonomicznej i pewnej stabilności politycznej. Z punktu widzenia estetycznego, jako osoba która zawitała gdzieś do Afryki raczej będę raczej podziwiał np. budowle francuskie pozostawione tam przez Francuzów, którzy tam chcieli "lokować się na stałe", zapewne bardziej okazałe niźli stawiane przez tych Angoli co to to tylko na chwilę i by tylko wziąć. A jakie instytucje polityczne pozostawili Francuzi? Mimo wszystko we wspomnianej Kenii wielu Anglików raczej instalowało się na stałe. Bez wątpienia ciekawym jest jednak postrzeganie tych co chcieli osiąść raczej na stałe jako "lepszych" a tych co "na jakiś czas" jako tych "gorszych". Czy z punktu widzenia afrykańskiego nacjonalisty czy osoby walczącej o niepodległość swego kraju "lepszym" przeciwnikiem jest ten co chciał tam osiąść czy ten co szybko się wyniesie? Ot, dylemat. Splendid isolation to Brytyjczycy prezentować potrafili i względem europejskiego kontynentu. Ja by chciał zwrócić jednak uwagę na inny anglojęzyczny termin: indirect rule. Czy nie była to spuścizna pozwalająca uzyskać (choć: nie zagwarantować) jakieś zręby własnych instytucji politycznych?
  20. Brytyjsko-francuskie plany ataku na ZSRR

    Cóż, wcześniej wielokrotnie występował o pomoc i jakoś wówczas nie miał żadnych obiekcji względem ew. "sojuszu". Skądinąd z racji przyjęcia pomocy militarnej a nawet korpusu ekspedycyjnego nijak nie wynika konieczność zawarcia sojuszu. A deklarowanej pomocy nie ocenił jako iluzorycznej, tylko w konkretnym momencie w związku z sytuacją militarną uznał, że iluzoryczną jest szansa na jej nadejście w odpowiednim czasie. Jakże tu się nie zgodzić z taką ogólną konstatacją. Ja też tak potrafię: jednak zdarza się że niektóre wywiady i niektórzy agenci potrafili/ły dostarczyć bezwartościowych/błędnych info które wpłynęły na podjęcie ważnych decyzji. Wersji tak ogólnych opinii można podać kilka. Tylko chyba euklides nie zauważył, że ja nie dyskutuję nad istotą przekazanej informacji przez wskazanego niemieckiego agenta. Zadałem pytanie: skąd u euklidesa (czy jego francuskiego źródła) konstatacja, że informacja, iż Francuzi mogą zaatakować z Syrii terytorium ZSRR sprawiła, że Hitler zaatakował Skandynawię. Związku takiego euklides nie wskazał, zaserwował mi za to jakąś opinię o jakichś agentach za sprawą których podjęto jakieś decyzje. Ja nie oczekuję by w każdym tego typu temacie euklides prezentował nam wywód o intoksykacji czy nawet nawiązań do Sekretu Króla, tylko gdy coś stwierdza to by to umotywował za pomocą mniej enigmatycznej "argumentacji" jaką tu zaprezentował. To może inaczej, kiedy zapadła niemiecka decyzja o interwencji militarnej na Półwyspie Skandynawskim? Który konkretnie łańcuch, bo Kara Dagh (Czarna Góra) to popularna w regionie nazwa i określa się nią wiele gór i masywów górskich: od Turcji, przez Iran i Azerbejdżan po Krym. Tak już na marginesie, agent udający się w tajną misję zaopatrzony w mapę z zaznaczonym obszarem, który leży w jego tajnych zainteresowań niezbyt dobre świadectwo wystawia własnej inteligencji jak i swemu profesjonalizmowi. I jeszcze jedna uwaga, nie istnieje takie pogranicze, a to z tej racji, że wówczas Syria nie graniczyła z Persją (Iranem). W kontekście ataku lądowego z Syrii na ziemie ZSRR, to w sferze zainteresowań mogły leżeć, dla początkowej fazy takiej operacji: pogranicze syryjsko-tureckie bądź pogranicze syryjsko-irackie, innej drogi nie było. A kto tego wymaga? Nieszczególnie panuje euklides nad tym co sam napisał, raz zasugerował że chciano zaatakować z Syrii, a drugim razem, że były to działania pozoranckie. To są dwa zupełnie różne działania i poprosiłem by euklides na podstawie swych źródeł francuskich zadecydował - co było prawdziwym. Jak rozumiem pan Perrault jakąś własną opinię w tej mierze wyraził. A to już kuriozalny ciąg dowodzenia swych racji. Dowodem na to, że wojska francuskie w Syrii planowały napaść na ZSRR jest to, że jakaś część tych wojsk walczyła potem po stronie ZSRR. Jest to zaiste porywająca logika i sprawia, że można snuć różne wątki, co wynika z tego, że Polacy znaleźli się w szeregach brytyjskiego RAF-u? Czy zamierzaliśmy zbombardować Londyn? Czy Holendrzy zamierzali zaatakować III Rzeszę, bo przecież nieco Holendrów walczyło potem ramię ramię z niemieckimi żołnierzami. Jak rozumiem, po zmianie konstelacji sojuszy, wojskowi radzieccy pomyśleli sobie tak: weźmiemy tych francuskich lotników z Syrii oni tam trenowali naloty na nasze pola naftowe w Baku, jak przyjdzie co do czego i wojska niemieckie zajdą zbyt daleko to wyślemy ich by zbombardowali te pola? Mógłby mi bliżej i prościej objaśnić logikę swego myślenia euklides? To ciekawe. 29 lutego Daladier jednostronnie oferuje Finlandczykom wysłanie 20 000 wojsk i to w ciągu kilku tygodni! 1 marca Daladier jednostronnie oferuje już 50 000 wojsk i 100 bombowców, które dotrą do Finlandii do końca marca! W swej skromności nie poinformował czym zamierza te wojska przetransportować, widać uznając, że cała Royal Navy jest do jego wyłącznej dyspozycji. A Brytyjczycy osłupieli. Od razu szczodrą ofertę Francuzów omówił (a raczej w ostrym tonie skrytykował) Slessor w swym liście do gen. Ironside'a. Wskazał, że w Skandynawii mogą utrzymać jakieś 17 000 wojsk i to bez ciężkiego sprzętu. W jego ocenie nie było szans by żołnierze dotarli do Finlandii wcześniej niż przed połową kwietnia. "bardzo brzydko czynić Finom złudne nadzieje (...) Powinniśmy zapoznać ich z faktyczną sytuacją". 8 marca ma miejsce połączone posiedzenie Gabinetu Wojennego ze Sztabem Generalnym, rozważano różne warianty, ale nie wspominano o samej Finlandii. 8 marca bezpośrednio po tym posiedzeniu; wspomniany przez euklidesa; gen. Ironside odbywa spotkanie m.in.z udziałem generałów Massy'ego, Beaumonta-Nesbitta, Dewinga i marszałka Cornwalla. Rozważano różne kwestie ale nie związane z samą Finlandią, w podsumowaniu tenże Ironside uznał, że Brytyjczycy nie są gotowi do wojny z ZSRR choć Gabinet Wojenny mocno to forsuje. 11 marca ma miejsce spotkanie Gabinetu Wojennego, na którym premier Chamberlain zauważa, iż trzeba natychmiast działać w kwestii finlandzkiej (nawet przy sprzeciwie Skandynawów), jako że Rosjanie postawili bardzo twarde warunki a wojna może dobiegnąć końca zanim alianci tam zainterweniują. 11 marca Churchill spotyka się z Gamelinem i Daladierem by przekonać ich do udziału w operacji "Royal Marine" w połączeniu z działaniami w Skandynawii. Gamelin choć niby się zgadzał to wskazał, że jego rząd się waha. A Daladier odrzucił ten pomysł, wskazując, że minister lotnictwa i prezydent Albert Lebrun obawiają się ataków niemieckiego lotnictwa i Francuzi potrzebują trzech tygodni by wycofać jakieś 300 samolotów poza zasięg niemieckich bombowców. Co pierwszy lord admiralicji skwitował dość sensowną konstatacją: "Idea niedrażnienia wroga zupełnie do mnie nie przemawia". 12 marca Gabinet Wojenny zatwierdził desant w Narwiku (operacja "Rupert"), pomimo obiekcji Sztabu Generalnego. Wychodzi na to, że mamy tu dużą rozbieżność w faktach i oceny realizacji pewnych zamierzeń. Przyjmijmy, że Ironside rzeczywiście podał, że korpus ekspedycyjny będzie gotowy na koniec marca. Wypada się zatem zapytać na jakiej podstawie formułował swe obietnice Daladier? Wedle mej oceny, Francuzi jak najbardziej dążyli do jakiejś akcji w Finlandii, podobnie zresztą jak Churchill, z jego nierozsądną oceną, że Bergen i Stavanger nie leżą na drodze do Finlandii. Problem w tym, że szereg propozycji francuskich to takie gruszki na wierzbie a dodatkowo maiły być zrealizowane w głównej mierze cudzymi rękami, zatem choć jak wiadomo najlepsze kasztany są na paryskim placu Pigalle, to już "finlandzkie kasztany" Francuzi chcieli wyciągnąć głównie cudzymi rękami i przy pomocy cudzych środków i sił. Jest coś znamiennego, że w sferze deklaracji mniejszych czy większych ekspedycji Francuzi się nie ograniczali, to gdy dostali konkretną propozycję wstępnych działań w Skandynawii to odmówili - musieli zająć się wycofywaniem części swych sił.
  21. Ulubiony sportowiec

    Co prawda jancet jest starszy ode mnie, ale trudno jest mi uznać by dla jego pokolenia ów wyraz był obcym. Zatem może tylko dla janceta? Słowo idol (mniej więcej) w drugim znaczeniu obecne było już w w czasach XIX w. i II RP, a przecież jancet nie pojawił się na tym forum z otchłani XIX czy początków XX wieku. W roku 1975 wydano książkę Stanisława Kowalewskiego pt. "Idol" (i nie chodziło w niej o starożytne artefakty a o te pierwsze znaczenie), oczywiście nie każdy mógł czy chciał po nią sięgnąć, ale termin był obecny wówczas w pewnym obiegu. I w tym znaczeniu można podać szereg przykładów z prasy PRL-u. Nie oglądał jancet filmu "Velvet Goldmine"?
  22. Albo euklides czytał nieuważnie, albo jego źródło wykazuje się ogromną niewiedzą. Nie trzeba być historykiem by wiedzieć, że restrykcje skierowane wobec Żydów w Niemczech miały miejsce przed listopadem 1941 roku. Nie trzeba być historykiem, by wiedzieć, iż rozporządzenie o oznakowaniu Żydów zostało wprowadzone 1 września 1941 roku. Może nam zatem euklides zacytować stosowny fragment z książki pana Brissauda byśmy mogli ocenić kto wprowadza nas w błąd?
  23. Brytyjsko-francuskie plany ataku na ZSRR

    A jednak... wiele napisał euklides tylko ani słowa w tym nie ma co do mego pytania. Skoro euklides wie jak można dojść z Morza Norweskiego do Zatoki Fińskiej to niech nam to objaśni, bo ja nie wiem jak. Zwłaszcza jak to uczynić bez współpracy z państwami leżącymi na Półwyspie Skandynawskim. A kto konkretnie się zwrócił i jaka była odpowiedź? To wbrew temu co co euklides wcześniej twierdził pomoc (w takiej a nie innej formie) ze strony takich państw jak Norwegia była jednak potrzebna? Jeśli euklides w chwili pisania na forum nie spoziera znad ramienia pana Perrault'a, który właśnie pisze, to jednak: "napisał" a nie: "pisze". Być może nie zrozumiał euklides mego pytania, ale nie zaprezentował nam żadnego cytatu na potwierdzenie tego "płaczu". Przypomnę euklidesowi jego wypowiedź: "W każdym razie alianci zachodni i dzisiaj jeszcze płaczą że ZSRR do 1941 roku...", otóż pan Perrault "aliantem zachodnim" nie był i nie jest. W chwili wybuchu wojny miał raptem osiem lat. To poznamy tych: "zachodnich aliantów..."? Być może euklides użył skrótu myślowego i chodziło mu o historyków z Zachodu, to z chęcią poznam ich opinię, bo pan Perrault chyba nie robi za liczbę mnogą? Nie daje, proszę nie pisać o wszystkim i o niczym tylko odpowiedzieć na proste pytanie: czy Weygand planował taki atak czy nie? Przypomnę co napisał euklides: "Planował ofensywę przeciwko ówczesnemu sojusznikowi Niemec". Czy potwierdza swą opinię euklides, że 150 000 wojsk to siły stosowne do ofensywy na ZSRR? Czyli, Hitler zaangażował swe siły na Półwyspie Skandynawskim (północ Europy) by uniemożliwić aliantom atak na ZSRR od północy, jako że jeden z jego agentów w swym raporcie napisał, że siły francuskie zdolne są do ataku źródeł ropy na Półwyspie Apszerońskim (nad Morzem Kaspijskim). Chyba euklides uległ jakiejś silnej intoksykacji... Co może nieco powiedzieć o sile zawartych tam informacji... Czyli przekazali okręt, który nie poruszał się do o własnych siłach (maszynach) i do końca wojny nie został ukończony. To już nie tyle przykład "szorstkiej" przyjaźni a: "cwanej. Czegóż to nie znamy w postaci francuskich deklaracji... a kto ze strony angielskiej wsparł wówczas ów pomysł? Bo rozumiem, że aby stworzyć francusko-angielski korpus to jednak potrzebne jest pewne wsparcie samych Brytyjczyków.
  24. Kaliningrad

    Podejrzewam, że Niemcy by nieco się zdziwili gdyby powiedzieć im, że "Królewiec" to stara niemiecka nazwa miasta. Stara niemiecka nazwa to by było po polsku: "Królewska Góra" (od: Castrum de Coningsberg in Zambia). Choć może wielu niemieckich mieszkańców Königsberga (i tych obecnych i tych wysiedlonych) nie zdaje sobie nawet sprawy, że ów królewski akcent w niemieckiej nazwie miasta miał na imię Przemysł (czes. Přemysl). A Vytautas Landsbergis często przekonywał, że jest to tak naprawdę teren Małej Litwy i posługiwał się nazwą: Karalaučius. Dziś nie wydaje się by było możliwa zmiana przynależności państwowej tego obszaru, jako ciekawostkę można podać, iż w powtarzających się badaniach opinii publicznej mieszkańcy tego obwodu wyrażali swą opinię co do losu i statusu obwodu. Tylko co dziesiąty mieszkaniec pragnął niepodległości (2001 - 11,1%, 2003 - 10,8%, 2004 - 7,2%, 2005 - 10,2%). /dane za: A. Sakson "Geostrategiczne aspekty „problemu kaliningradzkiego”", "Przegląd Strategiczny", UAM w Poznaniu, tab. 1, s. 165/ Jak widać jest to miasto wielu imion, ostatnio trafiłem na uzasadnienie dlaczego miasto powinno nazywać się właśnie: "Kaliningrad", którą zaprezentowano na stronie www.sputnik.news.com, która to strona jest zadziwiającym przykładem propagandy w stylu soft power. Autor - Andriej Wypołzow, który jest dziennikarzem rosyjskim, zaczął od uwagi: "Obecnie w środowisku kaliningradzkiej śmietanki intelektualnej chwalenie Kalinina za zasługi w budowie państwa radzieckiego i wychowaniu duchowym oraz moralnym naszych dziadków jest nieprzyzwoite". Dziennikarz ów uznał, że w obwodzie brak dobrej biografii Kalinina, zatem udał się do biblioteki i tam nadrobił własną niewiedzę, i wystarczyło mu kilka godzin by nawet znaleźć "perełki" biograficzne. Wpierw zajął się etymologią: "Ojciec Michaiła Kalinina (...) miał niezwykłe imię odojcowskie — Kalinycz. Czyli dziadek miał na imię Kalina. Czy to nie zaskakujący zbieg okoliczności? Jest to bardzo, bardzo interesujące i moim zdaniem zmienia wiele w rozumieniu toponimu „Kaliningrad". Czym jest rosyjskie męskie imię Kalina? Oczywiście przodek został nazwany nie na cześć krzewu (etymologia rzeczownika pospolitego „kalina" jest zupełnie beznadziejna: naukowcy twierdzą, że roślina otrzymała nazwę po czarnym kolorze jagód; „kał" to czarny w hermeneutyce ogólnosłowiańskiej). Jednak męskie imię Kalina w czasach Imperium Rosyjskiego było rosyjską odmianą starogreckiego imienia Kallinik. Co to Kallinik, czy Καλλίνικος? To słowo tłumaczy się jako „odnoszący chlubne zwycięstwa". Innymi słowy, jeśli weźmiemy za podstawę staroruską tradycję nadawania nazwiska po imieniu ojca, to mamy w pełni logiczną wersję. Ojciec naszego bohatera nazywał się Iwan — czyj — Kalinin syn. W ten sposób Syn Michaił stał się Kalininem". /tegoż, "Kaliningrad. To nie Königsberg, a tym bardziej nie Królewiec!"/ Cóż, nieco interesując się kwestiami językowymi i etymologią wiedziałem, że wiele "tropów" etymologicznych podawanych przez badaczy może być błędnymi czy mocno niepewnymi, ale kategoria: "beznadziejnej etymologii" jest dla mnie nową. Jest jednak w tym "sens". Osoba, która swego czasu była; choćby tylko formalnie; głową państwa radzieckiego nie może mieć nazwiska wywodzącego się od zwykłego krzewu. Tym bardziej od krzewu, którego nazwa może się wiązać ze słowem: "kał" (choć nie jest to ten kał o którym każdy może pomyśleć). Pozostanie pewną zagadką gdzie autor odkrył taką etymologię i skąd wziął te czarne jagody? Kalina ma raczej czerwone jagody a hermeneutyka ogólnosłowiańska - to byt nierealny. Idźmy dalej, czyli: o braniu nazwiska po imieniu ojca wedle staroruskiej tradycji. Jeśli iść tym tropem to syn Iwana powinien raczej przyjąć nazwisko: "Iwanow/Iwanowicz" (czy jego odmianę). Wreszcie co do: "odnoszący chlubne zwycięstwa", większość etymologów wskazuje raczej na: "Καλλίνικος", czyli: "ten, kto się wyróżnia urodą". Drugi argument po jaki sięgnął autor artykułu jest natury prestiżowej: "Proszę popatrzeć na ilustrację z gazety Prawda z listopada 1945 roku, kiedy ZSRR obchodził 28. rocznicę Wielkiej Socjalistycznej Rewolucji Październikowej — główne święto państwowe, pierwsze po Zwycięstwie nad niemieckim nazizmem. Generał de Gaulle zwraca się „do prezydenta Kalinina". Czyli miasto otrzymało nazwę na cześć prezydenta. Wiedzą Państwo, jest to na tyle godne i prestiżowe pod względem politycznym, że dyskutowanie z głupkami jest stratą czasu". Czego to wszystko dowodzi? Pomimo stabilnej pozycji w tym regionie, wydaje się, że pod jakimś względem (mentalnym?) Rosjanie nie czują się aż tak "zasiedziali" w Kaliningradzie jak mogłoby to się wydawać.
  25. Afryka - podział kolonialny

    Afryka nie stanowiła źródła herbaty w XIX wieku - to tak dla przypomnienia, herbatę na większą skalę zaczęto jednak uprawiać dopiero w XX wieku. Na taką skalę by dostawy do Metropolii mogły mieć znaczący wymiar handlowy. Chyba że się mylę? Ja nie wiem w jaki sposób i wciąż nie wiem dlaczego ktoś uważa, iż kolonie miały zarabiać na siebie. Skoro wiele "nie zarabiało na siebie". Pomijając rabunkową gospodarkę, to zawsze mnie to zastanawiało: co dla kogo jest luksusem? Co było luksusem dla Brytyjczyka z Londynu a co dla mieszkańca większości kolonii brytyjskich w Afryce? Ja rozumiem, że kolonializm sam w sobie niczym dobrym nie był, że Europejczycy narzucali reguły handlu i stosunków gospodarczych. Ale chciałbym się zapytać czy dla ówczesnego Afrykanina jakiś rodzaj drzewa (i drewna) był bardziej luksusowym niźli to co chcieli mu zaoferować Europejczycy? Przy całej złożoności sytuacji w jakiej państwa Afryki musiały organizować swe niepodległe życie jest ciekawą uwaga: "Kolonializm brytyjski w Afryce trwał średnio 111 lat i był o 29 lat dłuższy od kolonializmu francuskiego. Na podstawie przeprowadzonych w latach 90. badań, R. M. Grier doszedł do wniosku, że czas pozostawania w zależności kolonialnej był dla byłych kolonii w latach 1961-1990 pozytywnie skorelowany z utrzymywaniem się w dobrej kondycji gospodarczej. Im dłużej dane państwo pozostawało kolonią, tym szybszym wzrostem PKB charakteryzowała się w kolejnych latach po uzyskaniu niepodległości.Teza ta, w połączeniu z powyższymi danymi statystycznymi może prowadzić do wniosku, że kraje dawnej Afryki brytyjskiej od uzyskania niepodległości radziły i radzą sobie pod względem ekonomicznym dużo lepiej, niż kraje Afryki postfrancuskiej". /A. Więcek "Kolonializm w Afryce i jego skutki – model brytyjski i model francuski", "Przegląd Prawniczy, Ekonomiczny i Społeczny", 2012, nr 4, s. 109/
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.