secesjonista

"Słowianie nazywali ten naród Połowcami, bo byli oni w większości płowi, tj. mieli jasne, rudawe czy rude włosy, co właśnie wyróżniało ich wśród innych mieszkańców stepów eurazjatyckich, w większości smagłych brunetów. Źródła niemieckie nazywają Kumanów Velwen (Falwen) lub też po łacinie Flavi, źródła ormiańskie Chardesz (żółty). Autorzy chińscy opisują Kumanów jako ludzi o rudawych lub czerwonych włosach". /Sz. Szyman "Zamek najeziorny w Trokach i jego obrońcy", Warszawa 2006, s. 11/

A w tych zachodnich publikacjach na czym/na kim się opierano?

Jakieś wzmianki: www.sbc.org.pl - "Kwartalnik Statystyczny, 1925, T. 2"

Tyle, że owe "organiczne urządzenia naprowadzające" - czyli gołębie nie zostały zaakceptowane przez armię, zatem "produkty" eksperymentów Skinnera nigdy nie zostały wykorzystane w realnych działaniach militarnych.

Dlaczego: "epizodem"?

No to jak doczytasz Tomaszu N do końca tę pozycję proponuję byś rozwinął swe przemyślenia tutaj: forum.historia.org.pl - "Polski wywiad w przededniu wojny i w jej trakcie"

A możesz Tomaszu N przytoczyć te kwietniowe żądania - tak by ułatwić komuś pracę? Dla uzupełnienia: http://www.gdynskasm.pl/userfiles/file/gazety1939/gazeta-pomorska-1-wrzesien.pdf

Nie: "niewiele", to nie ma nic wspólnego z tematem. Zatem proszę sobie darować takie wpisy w konkretnym temacie. A Polska Morelowi postawiła zarzuty uznając go za zbrodniarza. Coś więcej ma Polska zrobić?

Odnotować należy słonia Elmera (zapewne nie był jedyny) co to pomagał ładować towar na C-64 lecące nad Himalajami z pomocą dla Chin. Ponoć jeden taki słoń zastępował 12 Hindusów. Zdjęcie Elmera można zobaczyć na s. 80 publikacji: "Chiny - Birma - Indie" autorstwa D. Moser i redakcji TIME-LIFE Books.

Nie sądzę by potomkowie ofiar zainteresowani byli jakim samochodem jeździ Alex WS, gdzie się udaje, jaką ma rejestrację. Nie sądzę by te informacje miały związek z osobą Morela, zatem tak konkretnie: mógłby Alex WS objaśnić nam co jego udanie się do Oravicy ma wspólnego z postacią Morela?

Trochę zrekapituluję swój osąd... podtrzymuję, że pomoc dla Chin nie była wystarczająca, a same Chiny nie były pośród priorytetów wysiłku dyplomatycznego i militarnego Ameryki, atoli trzeba uwzględnić ogrom problemów logistycznych jakie pojawiły się przy tej pomocy. To co dokonywano na drodze do Czuncingu (: sławne "21 zakrętów"), karawana Picka (: "Oto dowód"), pokonywanie "garbu" przez ATC (w końcówce mostu w Chinach lądowało 550 samolotów dziennie) - zasługują na podziw i szacunek. Natomiast podtrzymuję również opinię, że Stilwell nie nadawał się jako osoba pośrednicząca z Czangiem, być może jednak nikt tu by się nie nadawał - wskutek polityki i taktyki Czanga.

To są chyba jednak zupełnie dwie różne kwestie, to co opisałaś - to tatuaże mające za zadanie "coś dać", ja zaś pisałem o teorii wskazującej na przezwyciężenie "upośledzenia", czyli to Zahavi opisał jako handicap principle. Tatuaż o którym piszesz nie świadczył o płodności, a raczej miał ją przynieść/podnieść. Ja zaś nawiązuję do: "... rzetelnym potwierdzeniem jakości samca, utożsamianej ze zdolnością unikania drapieżników, jest sam fakt radzenia sobie w codziennym życiu z 'upośledzeniem' związanym z posiadanymi cechami, które mogą znacznie obniżyć jego szanse przeżycia. Ponoszone kozty powodują więc, że tylko osobniki o wybitnej jakości genów są w stanie przeżyć i jednocześnie reklamować się za pomocą swojego ekstrawaganckiego ornamentu...". /R. Nowak "Psychologiczne aspekty tatuowania się", "Roczniki Psychologiczne" T. XV, nr 2, 2012, s. 88, za: B. Pawłowski "Biologia atrakcyjności człowieka"/ To akurat nie jest specyfiką Afryki, bo jak mniemam wspomniani Czukcze też raczej nie używali tuszu, podobnież Maorysi itd. Do czasu wynalazku Samuela O'Reilly techniki były różne: "Pierwszą techniką robienia tatuażu jest nacinanie skóry wzdłuż wcześniej narysowanego szkicu, a następnie wcieranie w nacięcia pigmentu, który w miarę zabliźniania się ciała utrwala się w nim na stałe. Technika ta jest już nie stosowana. Druga, również niestosowana już technika polegała na przeciąganiu pod skórą nawleczonej na igłę nici (wykonanej ze ścięgna zwierzęcego i zanurzonej w barwniku) wzdłuż szkicu. Technika ta służyła wykonywaniu niezbyt złożony dzieł. Trzecia z technik polegała na nakłuwaniu ciała igłą z barwnikiem. Stosowana jest ona do dzisiaj. Zmieniły się jedynie narzędzia do wykonywania tatuażu – wcześniej były to igły przymocowane do drewnianego uchwytu wprawiane w ruch z pomocą miarowego w nie uderzania, obecnie igły w ruch wprawia elektromagnes – napęd maszynek do tatuowania". /A. Miler, A. Sztur "Tatuaż jako wyraz kultury cielesności - feministyczne studium przypadku", "TH!NK", nr 3 (7), 2011, s. 2/ Ciekawszym jest pytanie: w jakich kulturach nie występował tatuaż?

Co można było usłyszeć na ulicach miast świętujących zwycięstwo, a co (: może tylko posępne milczenie) pośród przegranych. Co grano, odśpiewywano - w mniej lub bardziej spontaniczny sposób? Chodzi o dzień ogłoszenia - i ten "uprzedzony" i ten prawdziwy.

Brakuje Mariusza 70... to sam coś dodam na dobry początek. - wieś nieopodal Malplaquet 11 batalion Manchester Regiment miał okazję wysłuchać skocznych marszów granych przez orkiestrę i oczywiście Marsyliankę - marszałek Foch powracający do swego mieszkania przy avenue de Saxe wysłuchać musiał Marsyliankę, pierwsze salwy armat na Quai d'Orsay i bicie dzwonów, rozpoczęte oczywiście przez dzwony w katedrze Notre Dame - Alison Strathy z Amerykańskiego Czerwonego Krzyża będąc na placu de l'Opera wysłuchała Marsyliankę - Patricia Carver będąc w tłumie zgromadzonym pod Pałacem Buckingham usłyszała oczywiście God Save the King, Keep the home fires burning, Tipperary, Praise God, from Whom all blessings flow; tudzież wszystkie hymny aliantów - matka Esmee Mascall utknąwszy w tłumie nie zdążyła na przemówienie króla, odnotowała odśpiewanie God Save the King i orkiestrę grającą All people that on earth, Home Sweet Home, For he's a jolly good fellow!, Tipperary, Now thank we all our God i różne hymny państw alianckich - Virginia Wolf odnotowała: "W tej chwili fisharmonia gra hymn, a wielki Union Jack jest wciągany na maszt... Wysłuchaliśmy już dzwonów weselnych, jednego hymnu, dwa razy God Save the King..." - emerytowany duchowny E.H. Moberly przebywający w Southampton wysłuchał Hail, hail, the Yanks are here zagrany przez amerykańską orkiestrę wojskową - w Eton (co ciekawe) wpierw zabrzmiały dźwięki Marsylianki zanim odegrano oczywiste God Save the King - państwo Asquithowie zza okien swego mieszkania przy Cavendish Square w Londynie usłyszeć mogli God Save the King i The British Grenadiers. /za: N. Best "Najważniejszy dzień w historii"/ A co grano w Indiach, na amerykańskich i australijskich ulicach, a co ciekawe jakie dźwięki posłyszeć można było w Niemczech czy Rosji?

Ja rozumiem znaczącą swobodę w zakresie dyskusji, atoli nijak nie rozumiem jak prywatne plany wycieczkowe Alex WS mają się do postaci Morela? Jeśli Alex WS odczuwa potrzebę szerszego informowania nas o swym prywatnym życiu to można założyć stosowny wątek w dziale "Hyde Park" lub "Wydział o użytkownikach". Kolejny raz monituję forumowicza Alex WS by nie zaśmiecał tematów. secesjonista

To zależy o które żądania chodzi Tomaszu N, te o których ty piszesz - to bodajże osiem punktów, ale było też późniejsze tzw. 16 punktów, tyle, że to też nie była wiosna.

Proponuję jednak kwestie własnych doświadczeń i relacji co do roku 1968 umieszczać w innym temacie, byśmy nie zaśmiecali tego tematu. secesjonista

A poznamy bardziej szczegółowo owe elementy?

A czy owi Bułgarzy, o których wspomniałeś w "Stolicy" nie pozostawili jakichś wspomnień?

Jedyne co mogę powiedzieć to, że wiosna 1924 r. była mocno deszczowa (wiosna 1924 r.: 121,7 mm), ale czy akurat w samym kwietniu to nie wiem.

Zadziwiającą zdaje się być kwestia "wstrzemięźliwości" wojska.

Jedynie zwyczaj, który wnet będę stosował jak zobaczę, że wszyscy uważający się za Ślązaków piszą: Powstańcy Styczniowi, Powstańcy Listopadowi, Konfederaci Barscy itd. Z obowiązku wypada dodać, że nie chodzi o "dużą" literę a o "wielką" literę o czym uczono nas już w podstawówce. "Zgodnie z zasadami pisowni języka polskiego nazwy wydarzeń historycznych piszemy małą literą: hołd pruski, unia lubelska, powstanie styczniowe - tłumaczy dr. hab. Katarzyna Kłosińska z Uniwersytetu Warszawskiego, sekretarz naukowy Rady Języka Polskiego". /"Powstanie Warszawskie - piszemy małą czy wielką literą?", za: gazeta.pl/ Całkiem możliwe, że słabo znam, atoli nie mam problemów z pamięcią: To w Polsce nie ma miejsca dla Ślązaków? Zmusza się ich do emigracji czy może są dyskryminowani i nie pozwala się im na kultywowanie ich tradycji? Jak rozumiem nieprzyznanie Ślązakom statusu mniejszości narodowej/etnicznej sprawia, że nie widzą w tym kraju miejsca dla siebie. Rozumiem też, że "ludzie głosują nogami" zatem obserwujemy obecnie masową ucieczkę Ślązaków z Polski - można prosić o podanie skali owej ocieczki z kraju gdzie nie ma dla nich miejsca?

A o jakim starszym zapomniano? Ja nie jestem potomkiem żadnych powstańców i nic nie muszę udowadniać... a co Alex WS udowadnia? Ja odnoszę wrażenie, że Pan AWS strasznie się męczy w naszym kraju - a czemu to? Sekują go inni? Rząd go infiltruje? Bojówki go atakują?

Odpowiadając i siejąc zamęt... pierwsze słowa w "języku białoruskim" odnotowano na jakim murze? Co do Białej Rusi - to jest to twór wykładowców AK. Jak Salomon Rysińśki zapisał się przy immatrykulacji w Aldorfie?

Ciekawa historia z karabinem samopowtarzalnym wz. 38M? Czy trafił z USA do Muzeum?