Skocz do zawartości

secesjonista

Administrator
  • Zawartość

    26,675
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez secesjonista

  1. AK kontra GL

    To jaki jest bilans tegoż Państwa w walce z III Rzeszą w tym samym czasie kiedy to Brytyjczycy "uprawiali wojnę siedzącą na kontynencie europejskim? Proszę podać efekt tegoż wysiłku. Tak już na marginesie: w myśl logiki ciekawego polscy lotnicy walczący w Wielkiej Brytanii nie walczyli w Europie.
  2. AK kontra GL

    Tylko jest różnica pomiędzy: "walczyć" a "walczyć w Europie", co wedle ciekawego oznaczać ma wyłącznie walki lądowe.
  3. AK kontra GL

    Tylko nie pojmuję co z tych rozróżnień geograficzno-politycznych ma wynikać? A Narwik? W myśl logiki zaprezentowanej przez ciekawego zmagania o zdobycie o Suribachi nie były element tzw. wojny na Pacyfiku.
  4. Dezercje i bunty

    Bunty to oczywiście nieco inne zjawisko niż dezercje, ale nie warto tworzyć nowego wątku. Francuski badacz Guy Pédroncini w swej pracy "Les Mutineries de 1917" (Paris 1967) doliczył się we francuskiej armii około 250 buntów w 68 dywizjach piechoty. A jak to wyglądało w innych armiach?
  5. No właśnie nic, gdzieś w redagowaniu tekstu puszczono formę: "karnistrów", to ja raczej się pytam: dlaczego?
  6. AK kontra GL

    Mógł żywić uzasadnione przekonanie, że ci z GL/AL niekoniecznie są tymi których by witał na polskiej ziemi jako wyzwolicieli i twórców nowych władz.
  7. Dzięki za objaśnienie, tak mnie to zastanawiało skąd nagle ta nazwa wykonawcy rzemiosła pośród określeń związanych raczej ze stosunkami "rodzinnymi".
  8. Husytyzm

    Ja też - choćby dlatego, że to nie pieniądz. Faktycznie napisał euklides, zabrakło w tej pisaninie jednego - udowodnienia choćby jednego stwierdzenia euklidesa co do husytów w oparciu o źródła z epoki bądź jakieś naukowe opracowanie. Tylko jak dochodzi do udowodnienia zaistnienia pewnych faktów, wskazania pewnych społecznych tendencji i przekonań to jedyne co może na euklides zaserwować to samodzielne myślenie i analogie. Problem w tym, że samodzielne myślenie musi być oparte na pewnej znajomości zagadnienia, a tej wedle mnie euklides nie ma. Bywa czasami tak, że ludzie jedynie myślą, że myślą. Potrafi napisać euklides coś konstruktywnego w tym temacie bez analogii do katarów?
  9. Husytyzm

    Skoro euklides nie wie to może się wpierw się dowie a potem np. założy stosowny temat gdzie porówna skalę bogactwa poszczególnych krajów w tym okresie. Posiadanie takich a nie innych cennych czy rzadkich złóż nie implikuje automatycznie wzrostu bogactwa kraju posiadającego takie złoża. Współcześnie np. bardzo cennymi są złoża gdzie można znaleźć pierwiastki ziem rzadkich, które określane są jako REE (: Rare Earth Elements), na tym polu potentatem są Chiny, potem mamy Brazylię i USA. Znaczące złoża posiadają też m.in.: Malezja, Kenia (Mrima Hill), Wietnam (Nam Nam Xe, Dong Pao), Kirgistan (Aktyus). I teraz niech poszuka sobie euklides Kenii czy Kirgistanu na liście państw pod względem PKB, i czy jest to pozycja podobna do tej zajmowanej przez USA czy Chiny. A ponieważ euklides lubi nam przypominać, że jest to forum historyczne, to powinien sobie przypomnieć los Hiszpanii, która też miała dostęp do wielkich złóż (w Potosi) i zbankrutowała, o czym sam wielokrotnie pisał. Nie ma zatem żadnej prostej zależności pomiędzy posiadaniem złóż i wzbogaceniem się na nich. Niestety mamy tu kolejny przykład jak euklides za pomocą jednej książki stara się opisać wszelkie zdarzenia z przeszłości. Mamy tu wreszcie temat o husytyzmie, to zatem zadam proste pytanie: w jakim opracowaniu przeczytał euklides, choćby sugestię, że geneza ruchu husyckiego miałaby leżeć w dysproporcji pomiędzy dziesięcinami pobieranymi od kopalin a tymi od innych przychodów. A co to ma do ruchu husyckiego?
  10. Forma "karnister" nie jest czymś swoistym dla gwary krakowskiej, to ogólnopolski błąd fleksyjny. Wystarczy przejrzeć nieco sieć by stwierdzić, że pojawia się ona w reklamach firm (np. sprzedających pojemniki, środki czystości) czy w zamówieniach publicznych jednostek z całego kraju. Dla niektórych forma ta na tyle stała się "normą", że chyba zaczęła (przez analogię?) rzutować i na inne słowa. Na łamach szacownego pisma "Palestra" w jednym z artykułów redakcja "puściła", taki oto tekst: "Wśród autorów haseł znalazło się wielu wybitnych polskich karnistrów i znawców medycyny sądowej". Nawet w pracach naukowych z zakresu językoznawstwa zaczyna się pojawiać ta forma, oto z pracy doktorskiej "Białorusko-polska homonimia międzyjęzykowa" (UW, Wydział Lingwistyki Stosowanej), możemy się dowiedzieć, że odpowiednikiem białoruskiego: "Кані́стра" jest polski: "karnister". I takie pytanie do osób często mających do czynienia z edycją tekstów, typografią, korektą itp. podobnymi czynnościami... Jak w każdym środowisku zawodowym wśród osób zajmujących się takimi czynnościami powstała gwara, czy jak ktoś chce - żargon. Znajdujemy w nim m.in. określenia dotyczące "błędów" w układzie tekstu, takich jak: "wdowa", "bękart" czy "szewc". Dwa pierwsze jestem w stanie zrozumieć: "wdowa" wygląda nieco samotnie (czyli - pozostawienie na końcu akapitu bardzo krótkiego wiersza), a 'bękart" (wiersz zawieszony - czyli pozostawienie na nowej stronie jednego wiersza akapitu z poprzedniej) może sprawiać wrażenie czegoś niechcianego, niewłaściwego. Ale skąd ów: "szewc"?
  11. Wanda Wasilewska

    Czy aby na pewno obie siostry działały jako łączniczki w lwowskim ZWZ? Zofia Aldona "Donia" Niemiec (2. voto Woźniak) to z prac konspiracyjnych brała udział chyba jedynie w tajnym nauczaniu, i to nie we Lwowie a w powiecie starachowickim, gdzie udała się ze swym mężem Zbigniewem Niemcem po wybuchu wojny niemiecko-radzieckiej. W znanych mi relacjach nic nie wspomina się o jej większym zaangażowaniu w działalność ZWZ we Lwowie. Tylko po co dodawać Piłsudskiego jako chrzestnego? Czy nie wystarczyło po jednej stronie podnieść wybory Wasilewskiej a po drugiej przypomnieć, że jej ojciec był ministrem spraw zagranicznych w rządzie Moraczewskiego, Szefem Delegacji Polskiej Mieszanej Komisji Granicznej (zatem brał udział przy wytyczaniu naszej wschodniej granicy), z czasem stał się bliskim współpracownikiem Piłsudskiego, prezesem Instytutu Piłsudskiego... Nazarewicz miał nieco niedokładne dane, Bogatko (a nie: Bogatka) został zabity w maju 1940 r., kiedy to Jan Sokołowski był podpułkownikiem i nie był już komendantem ZWZ-2, tylko był dowódcą "Służby Polsce". Historia sprawowania władzy przez Stalina, przynosi przykłady, że bycie lojalnym nie zawsze chroniło nawet szczerych komunistów, jak i ich rodziny. A jeśli by zawierzyć słowom Chruszczowa miała być to pomyłka NKWD. W sumie, na pytanie: "Po co miano by likwidować małżonka osoby lojalnej..." można by znaleźć kilka sensownych odpowiedzi. Z punktu widzenia władz radzieckich Bogatko był nikim, jego pozycja pośród lewicujących i komunizujących Polaków wynikała jedynie z racji bycia mężem Wasilewskiej. Wiadomo, że nie krępował się w krytyce stosunków panujących w ZSRR, jego ew. likwidacja mogła być sygnałem dla innych, jak i samej Wasilewskiej, że są pewne granice a towarzysze z Moskwy jej pilnują i mogą każdego "skarcić". Przy całej ostrożności względem tego co często plótł Włodzimierz Sokorski, może miał rację powiadając, że po tym zabójstwie Wasilewska już nigdy nie powiedziała: "nie". /za: J. Trznadel "Kolaboranci. Tadeusz Boy-Żeleński i grupa komunistycznych pisarzy we Lwowie 1939- 1941", Komorów 1998/ Wiele osób zawdzięcza jej wcześniejsze zwolnienie, w tym kontekście ciekawszy jest inny wątek. W tomie VII "Archiwum Ruchu Robotniczego" (Warszawa 1982) ukazały się wspomnienia naszej bohaterki. Podaje w nich, że znała gen. Michała Tokarzewskiego-Karaszewicza: "Tokarzewskiego znałam osobiście,z zupełnie Innego terenu,z jego terenu, z jego okresu teologicznego. Moja matka była teozofką.Na Podlasiu,we wsi Miężenin,w rozparcelowanym majątku,we dworze z parkiem, teozofowie mieli swoją kolonię,gdzie spędzali lato (...) spotykałam tam Władka Sokorskiego, który tam spędzał wakacje, spotkałam Zawistowską, która będąc chorą i po jakichś perypetiach też tam pojechała wypoczywać. Ja z Bogatką spędziłam tam również jedno lato (...) Tam więc poznałam Tokarzewskiego i ponieważ już go znałam wcześniej (...)". /tamże, s. 362/ Potem powraca do tej postaci w kontekście zwolnień: "Latem 1941 r. była amnestia. Przyjechałam wtedy do Moskwy z frontu, wezwano mnie w jakichś sprawach, zaproszono do centralnego Komitetu i zapytano, ponieważ jest umowa i będą wypuszczać ludzi, kogo moim zdaniem należałoby natychmiast wypuścić, nie czekając na nic. Jako pierwszą osobę wymieniłam Władka Broniewskiego. Kto ze mną w tej sprawie rozmawiał nie pamiętam, ale ten, kto rozmawiał, natychmiast przetelefonował to nazwisko gdzieś dalej. Wówczas także była mowa o wojskowych i zapytano mnie o różnych ludzi, raz padło nazwisko Tokarzewskiego, dopiero wtedy -dowiedziałam się,że on siedział". /tamże, s. 375/ A czy wiadomo by interweniowała wówczas i w jego sprawie? Tylko co ma mieć wspólnego Róża Żabczyńska z Wasilewską??
  12. Husytyzm

    No to proszę go w stosownym temacie zacytować, na tym proponuję zakończyć wątek katarski w tym temacie. Mnie jest dość obojętne co widzi euklides, ja wiem, że mieszczanie prascy płacili dziesięcinę, a euklides coś tam widzi. Gdyby jednak nieco więcej poczytał o dziesięcinach "z ziemi" to wiedziałby, że opłacano ją i w plonach, i w towarze i w gotówce. Zatem cały jego późniejszy wywód, jak zwykle rewolucjonizujący współczesny stan badań - jest bezzasadny.
  13. Wojna Krążownicza na oceanach

    Jeśli wierzyć tej relacji, to warto zwrócić uwagę na: "What was the reaction of the cruiser? She immediately responded fire". To raczej nie świadczy o obsłudze: "na sztukę". Australijczycy poświęcili wiele sił na próbę objaśnienia co stało się z "Sydney". Jeśli ktoś jest ciekawy może przejrzeć trzy tomy będące wynikiem tych prób: www.defence.gov.au/sydneyii/FinalReport.
  14. Elektrownie wiatrowe w Polsce (historia).

    Formalnie, to drugim był "bezimienny" amerykański kuter, przy którym pracowali porucznicy US Navy: Joseph M.K. Kiernan i W.W. Hastings, trochę informacji o tym projekcie podał Piotr Mierzejewski w swym krótkiej nocie zatytułowanej "Pierwszy amerykański rotorowiec": "Ten pierwszy amerykański rotorowiec, a zarazem drugi na świecie, oznaczony na dziobie literą D, zaś na rufie cyfrą 3, był konstrukcją dwóch poruczników US Navy, a zarazem studentów słynnego Massachusetts Institute of Technology (MIT), Josepha M.K. Kiernana i W.W. Hastingsa". /tekst dostępny na stronie: http://www.graptolite.net/usa/rotor.html/ Z tym, że ten okręt, , odbył chyba jedynie dwa testowe rejsy po Charles River w maju 1925 roku. O tymże eksperymencie jest też krótka notka opublikowana na łamach "Popular Science Monthly" ("American's First Rotor Boat. Naval officers Embody New Ideas in Odd Craft", September 1925, s. 27), dostępnym na googlebooks: "Lieutenants Joseph M.K. Kiernan and W.W. Hastings, students in naval architecture at the Massachusetts Isntitute of Technology, were greatly interesed in reports of the rotor ship". W gazetce uczelnianej MIT-u "The Tech" ukazała się krótka notatka zapowiadająca testy, choć podano w niej błędne personalia pierwszego z tych studentów (w innych numerach podano już prawidłowo; drugie imię to - Mortimer): "The designers of the rotor tower are Lieutenants W. W. Hastings Sp. and J. E. Kiernan '25 of the United States Navy, both of whom are students in the Department of Naval Architecture". /tamże, "Rotor Ship Designed at Institute To Be Tested on Basin Next Week", Cambridge, Massachusetts, Wednesday, June 3, 1925, s. 1; dostępne na stronie: tech.mit.edu/ U nas to chyba rotorowce nie pływały, w polskiej prasie z 1925 r. z nadzieją opisywano próby Flettnera, ale już w połowie lat trzydziestych pisano tylko o klapie, i jakoś nie natrafiłem by przy okazji wzmiankowano coś o podobnych polskich próbach. Na przykład na łamach "Wiarusa" w notatce "Autożyro na wodzie": "Pułkownik angielski Moore Brabazon wpadł na pomysł zastosowania autożyra do zwykłej łodzi żaglowej. Wychodząc z założenia, że co można w powietrzu, to można i na wodzie, pułkownik Brabazon zastosował śmigło dwuskrzydłowe, umocowane do masztu pionowo (...) Czas pokaże, czy wynalazek okaże się praktyczny, czy też spotka go los słynnego niemieckiego statku rotorowego Flettnera (cylindry obrotowe zamiast żagli), który doskonale zachował się na próbach i dopłynął nawet do Ameryki, potem jednak okazał się tak trudny i kosztowny w użyciu, że postawiony do jednego z basenów portu Kilonji, stoi tam do dziś dnia bezużytecznie. Marynarze polskich okrętów, przepływających przez kanał Kiloński mogą oglądać zdaleka ów dziwny statek z jego wysokiemi, do olbrzymich szpul podobnemi cylindrami obrotowemi zamiast masztów". /tamże, R. VI, nr 3, 20 stycznia 1933, s. 53/ Jeśli chodzi o wykorzystanie "śmigła", to jakieś próby u nas prowadzono: "Gdy Towarzystwo Flettnera (...) pracowało nad rozwinięciem i udoskonaleniem sposobów zastosowania siły wiatru do napędu statków, we Francji robił próby nad tem samem zagadnieniem inżynier M. L. Coftstantin pod egidą „Office national des inventions“. Zastosował on jednak nie walce rotujące, jak Flettner, lecz element inny, dobrze znany z lotnictwa, t. j.: propeller, czyli śmigę. Założenie jego było zupełnie proste. Obracająca się śmiga wcina się w powietrze, wywołując siłę ciągnącą, zdolną do poruszania lekkich objektów, jak np. sanek po lodzie (patent Ustjanowicza), niewielkich łódek (próby takie robiono przed dwoma laty w stoczni gdańskiej) (...) Pomyślne wyniki prób laboratoryjnych pozwoliły Constantinowi na zastosowanie swego wynalazku w praktyce. Ustawił on na łódce, na wysokim maszcie, dwuskrzydłową śmigę o średnicy 9 metrów, połączoną ze zwyczajną śrubą okrętową. Przy wietrze o prędkości 7 m/sek. poruszała się łódka z chyżością 2 m na sekundę, czyli przeszło 7 km na godzinę. Łódkę tę, nazwaną „Le Bois Rose“, przedstawia ryc. 61". /T. Niemczynowski "O nowych próbach wyzyskania siły wiatru", "Przyroda i Technika", R. IV, z. IV, kwiecień 1925, s. 161-162/ No i w 1925 r. w polskiej prasie pojawiła się podobnie brzmiąca informacja: "Rodak nasz, inż. Strużyna, zamieszkały w miejscowości Mühlheim — Styrum (Niemcy) skonstruował przy pomocy dwóch innych inżynierów polskich Nowaka i Ratajczaka, łódź, poruszaną przy pomocy walca rotacyjnego. Wynalazek ten niezwykle doniosły otwiera nową drogę dla wyzyskania wiatru jako siły popędowej. Odkrycie to spotkało się z gorącem przyjęciem kół naukowych i technicznych w Niemczech. Dziennik „Mittag“ podkreśla, że wynalazek Strużyny ma cały szereg zalet, przewyższających wynalazek Flettnera. Charakterystyczną jest i w tym wypadku zachłanność Niemiec. Prasa Rzeszy, pisząca o wynalazku Strużyny, nazywa jego twórcę Niemcem i wyraża radość, że znów Niemiec przyczynił się do dorobku kulturalnego świata. Tymczasem dowiadujemy się, że Strużyna, który się uważa za Polaka, jest tylko obywatelem niemieckim i pragnie swoją wiedzę i zdolności poświęcić Polsce i mimo ponętnych propozycyj ze strony zainteresowanych kół niemieckich, gotów jest każdej chwili wynalazek swój oddać do użytku Polsce". /"Doniosły wynalazek polskiego inżyniera w Niemczech", "Drwęca", R. V, nr 117, 6 października 1925, b.p./ "Rodak nasz, inż. Strużyna, zamieszkały w Mühlheim-Styrum (Niemcy) skonstruował przy pomocy dwóch innych Inżynierów polskich Nowaka i Ratajczaka, łódź, poruszaną przy pomocy walca rotacyjnego. Wynalazek ten niezwykle doniosły otwiera nową drogę dla wyzyskania wiatru jako siły popędowej (...) Dziennik "Mittag" podkreśla, że wynalazek Strużyny ma cały szereg zalet, przewyższających wynalazek Flettnera". /"Doniosły wynalazek polskiego inżyniera w Niemczech", "Kresy Zachodnie", R. 3, 4 października 1925, nr 228, s. 2/ "Rodak nasz inżynier p. W. Strużyn (...) skonstruował przy pomocy 2 innych Polaków p. Nowaka i Ratajczaka łódź poruszaną przy pomocy walca rotacyjnego". /"Wynalazek Polaka i Niemcy", "Orędownik na powiat wolsztyński", R. 72, nr 118, 12 października 1925, b.p./
  15. Husytyzm

    To nie jest prawdą. I tyle z mej strony o katarach, proponuję jednak nieco doczytać o tej herezji. W tejże Europie istniały też inne konfesje, w myśl logiki euklidesa - wszystkie wykazywały analogie z ruchem katarskim. Dysponowały. Wyłącznie w myśl logiki euklidesa, analogii nie można stosować automatycznie i tu jej nie ma. Może wreszcie wskaże choć jedno opracowanie naukowe wedle której i husyci pobierali za to opłaty. Wtedy podyskutujemy o tych "analogiach". Jeśli by mieli pobierać o tak jak to czyniono od wieków. To tylko dla euklidesa dziesięciny nie można było pobierać od mieszczan. Duchowny, który przeszedł na stronę husycką utrzymywać się mógł na ogół jak dawniej - z ustalonych prebend i innych beneficjów. Jak już do euklidesa dotrze informacja, że dziesięcina to nie jedynie chłopi i ich zbiory, to proponuję zajrzeć do opracowania "Cesko-polský sbornik vědeckých praci" (T. I red. M. Kudělka, Praha 1955), z którego dowie się o dziesięcinach płaconych w XVI w. w Czechach np. z tytułu kopalń. Poważni historycy katoliccy to jeśli już - wskazywali, że katarzy odwoływali się do kościoła pierwotnego, a to już zupełnie inna kwestia. A potrafi euklides wskazać tych historyków? O ecclesia primitiva mówił każdy ruch, który uważał, że we współczesnym mu kościele instytucjonalnym źle się dzieje. Uwaga jaką poczynił Paweł F. Nowakowski względem ruchu husyckiego i kościoła pierwotnego, może dotyczyć każdej heterodoksji w łonie Kościoła rzymskiego: "... jest bowiem autorytetem, ku któremu kieruje się uwaga reformatorów, gdy pragną poprzeć swoje stanowisko w jakiejś sprawie, dowodzić własnej ortodoksji czy negować prawidłowości nauki przeciwników". /tegoż, "Husyckie spojrzenie na przeszłość Kościoła w świetle traktatów i polemik", w: "Człowiek w kontekstach kulturowych i historycznych", red. H. Jakuszko, L. Kopeć, Lublin 2012s. 255-256/ Nijak jednak z tego nie wynika: wspólnota ideowa, dogmatyczna czy teologiczna pomiędzy nimi. No nie wiem... Abraham Zbąski, który stał się husytą najbardziej znany jest ze swej odmowy płacenia dziesięciny, co w efekcie przyniosło wyklęcie sędziego przez biskupa poznańskiego Stanisława Ciołka, a Zbąszyń został obłożony interdyktem. /za: A. Gąsiorowski "Husyty Abrahama Zbąskiego działalność publiczna", "Sobótka", R. XXXVI, 1981, nr 1/ Z artykułu Doroty Guzowskiej: "Aktualny stan badań nad polskim husytyzmem pozwolił już w pewnym przybliżeniu ustalić jego zasadnicze treści. Naukowa, teologiczna strona nauczania Husa nie natrafiła w Polsce na podatny grunt. Marian Rechowicz w "Dziejach teologii katolickiej w Polsce" przekonuje, że generalnie husytyzm kojarzył się w Polsce z wolnością od annat i dziesięcin, z rozdzieleniem władzy duchowej i świeckiej...". /tejże, "Problem husycki w Polsce w pierwszej połowie XV wieku w świetle najnowszych badań", "Studia Podlaskie", T. X, Białystok 2000, s. 195-196/
  16. Wojna Krążownicza na oceanach

    To nie jest wniosek, to jest zawierzenie pewnemu świadectwu, czyli kogo? Poznamy je? A czytał Razorblade1967 raport australijskiej komisji? Bo wedle niej nie co do tego pewności? Podwójne "K" też było: "robieniem w chłopca"? No to na jakiej podstawie twierdzi to autor tych słów, bo przebieg całego starcia oparty jest na niemieckich zeznaniach. Pomijam tu wątki nasłuchu i kontaktowania się ze służbami tego typu. To proszę podać wedle jakiego źródła: "wyrzutni torped nie obsadzono". Tak ze ze stosownym cytatem. Wie o jakie starcie chodzi Razorblade czy weksluje dyskurs?
  17. W innym temacie euklides napisał: To może wskazać euklides iluż to władców, tak od Osmana I do Mehmeda VI pochodziło od nałożnic, które nie były żonami i nie były tureckiego pochodzenia, tak byśmy mieli pojęcie o skali tego zwyczaju.
  18. Husytyzm

    A takowa powszechność była? Studentom też tego nie powiadamy... i w publikacjach naukowych też o tym nie wspominamy? Zaiste mocno wstrzemięźliwi są w tej kwestii Czesi i potrafią ją zachować ją przez ponad 600 lat. Tylko jest jeden kłopot, raz husyci mają wskazywać na prostytucję - bez pruderii, a zaraz (w tym samym roku) są pruderyjni. Niby dlaczego? W tych wiekach oficjalne piętnowanie prostytucji nie było czymś nadzwyczajnym, to niby czemu mieli to tak nieco enigmatycznie określać? Dla mnie chwyta się "brzytwy" jancet.
  19. Władcy osmańscy i ich pochodzenie

    To akurat nie do końca trafne spostrzeżenie, wielu mężczyzn pochodzących z możnych rodów tureckich, w tym tych co władali księstwami czy bejlikami ma niezbyt dobrze rozpoznane pochodzenie. Tym bardziej dotyczy to kobiet w tym obszarze geograficznym. Mimo wszystko istnieje pewna różnica pomiędzy: "non-Muslim origin" a pochodzeniem tureckim. Pośmiertna inskrypcja miała ponoć dowodzić zmiany wiary przez jej ojca, który oczywiście Abdullahem nie był. A dlaczego trudno podejrzewać? Ja w zasadzie zostałem przekonany przez janceta co do ogółu jego pierwotnej konstatacji, teraz jedynie zastanawiam się nad szczegółami.
  20. Wojna Krążownicza na oceanach

    A według kogo obsługa dział głównego kalibru była "na sztukę" i wedle kogo nie obsadzono dział plot? Skąd informacja, że dowódca "Sydney" był w trakcie zatrzymywania? Kiedy już zarzuca się komuś głupotę może warto zapoznać się z instrukcjami Admiralicji i choćby tym co spotkała kapitana HMAS "Canberra" ze strony admirała Ralpha Leathama, ówczesnego Commander-in-Chief, East Indies Station?
  21. Władcy osmańscy i ich pochodzenie

    Oczywiście - mój błąd, zważywszy na wszystko to chyba jest to już nawet: "freudowska pomyłka". Jeśli by oprzeć się na takim źródle jak anglojęzyczna Wiki to matką Bajazyda I była Gülçiçek Hatun, pierwsza żona Murada I i: "Valide Hatun to their son Bayezid I". Wedle tradycji miała tureckie pochodzenie. W przypadku matki Mehmeda II nic nie wiemy o jej pochodzeniu etnicznym, ostrożne próby jego wywodzenia związane są z interpretacją jej miana: Hüma .
  22. Husytyzm

    Faktycznie bardzo logiczne, od dawien dawna wiadomo przecież, że prostytutki zawsze wykazywały się większymi zdolnościami mobilnymi i niezwykłymi umiejętnościami pokonywania niedogodności związanych ze słabą infrastrukturą komunikacyjną. Badacze nie są zgodni dlaczego tak było i czy nogi prostytutek znaczącą różniły się od nóg mężczyzn mających zamiar np. praktykować rzemiosło, pewnie euklides nam i to objaśni. Tak już tylko dla formalnego potwierdzenia, jakie zna euklides opracowania bądź źródła z epoki wskazujące na zdecydowaną przewagę liczebną prostytutek w Czechach względem kobiet parających się tym fachem w innych krajach? Krótko, dla objaśnienia innym, bo jestem przekonany, że próba wskazania euklidesowi czegokolwiek o katarach z góry skazana jest na porażkę a temat nie jest wreszcie o tej herezji, a wiadomym jest. że kiedy euklides wsiądzie na swego ulubionego konika potrafi "zaśmiecić" każdy temat. Otóż consolamentum (jak i melioramentum) u katarów w żadnym wypadku nie były "czymś w rodzaju odpustu". Consolamentum wcale nie miało bardziej ceremonialnego charakteru: "Katarzy negowali kult, obrzędy i sakramenty ortodoksyjnego chrześcijaństwa, ograniczając się, co do zasady, do modlitwy „Ojcze Nasz" i jedynego wielkiego sakramentu „pocieszenia" -Consolamentum. Było on czymś na podobieństwo jednocześnie chrztu i bierzmowania katolickiego, a nawet pełnił rolę swoistych święceń kapłańskich. Chrzest wodą katarzy odrzucali ze względu na „materialność" i dlatego consolamentum polegało jedynie na nałożeniu rąk i błogosławieństwie, którym towarzyszyły odpowiedzi na pytania, przysięga zachowania określonych wymogów ascetycznych i modlitwa. Zdarzały się dodatkowe elementy rytualne (np. nałożenie księgi Nowego Testamentu czy uklęknięcie) ale nie były one specjalnie istotne, gdyż był to sakrament duchowy. W późnym okresie kataryzmu, podczas obrony Montségur katarzy zmuszeni okolicznościami stosowali zmodyfikowaną, uproszczoną do minimum, wersję consolamentum". /A.B. Izdebski "Katarzy. Rzymskie oczyszczenie z „czystych”", tekst dostępny w sieci/ Proponuję zapoznać się na początek z jakimiś nowszymi opracowaniami, zaczynając choćby od krótkiego artykułu Mariana Dobkowskiego "Czy consolamentum dawało zbawienie? Szkic z liturgii katarskiej" ("Gnosis", nr 11, 1999), a kończąc na: Anne Brenon "Le vrai visage du catharisme" czy Pilar Jiménez-Sanchez "Les catharismes. Modèles dissidents du christianisme médiéval (XIIe–XIIIe siècles)", by ograniczyć się do języka francuskiego - tak poważanego przez euklidesa. Tak już dla wprawki intelektualnej i poznania wartości dwóch źródeł na których w głównej mierze opiera się euklides, proponuję mu by znalazł w omówieniach literatury przedmiotu zaprezentowanych w tych pracach, swoich źródeł. Wątek katarski ma stosowne miejsce na forum, zatem swą koncepcję o consolatium jako czymś w rodzaju odpustu, może tam rozwinąć euklides, najlepiej w oparciu o stosowną literaturę naukową. Absolutnie nieprawda, i to podwójnie. Nie udzielali consolamentum, gdyż pośród husytów jak i kleru pozostającego przy Rzymie nie istniała koncepcja anioła uwięzionego w materialnym ciele tudzież koncepcja uwięzionej anielskiej duszy (jak wyłożono w "De heresi catharorum in Lombardia" Marchisiusa de Soiano). Widać, że euklides nie ma żadnego pojęcia zarówno co do pojęcia sprzedaży odpustów jak i jego rozwoju historycznego, a cały ten wywód o consolamentum w Czechach bierze się ze niezrozumienia czym był "chrzest duchowy" (pocieszenie). Cały ów fragment pozbawiony jest logiki i ja nie bardzo rozumiem kogo ma na myśli euklides pisząc o klerze udzielającym odpustów w Czechach, który to wzbudził żółć w Kościele Rzymskim? Kler wierny papieżowi wzbudził takie odruchy czy husyci? Cóż, i jest to osąd reprezentowany jedynie przez euklidesa. Husyci nie mogli się opowiadać za sprzedażą odpustów z bardziej rozbudowanym ceremoniałem, z kilku powodów. Przy niezapominaniu o tym, że co do różnych ceremoniałów i koncepcji teologicznych ruch husycki nie był jednolity, pod jednym względem był monolitem: kapłani nie powinni brać pieniędzy za odpusty, zarówno względem tych co żyją jak i za dusze zmarłych. U Mikołaja z Drezna; związanego z kręgiem z domu "Pod Czerwoną Różą". nie mamy jeszcze ataku na samą koncepcję czyśćca, w "De Purgatoria" wskazuje on, że kupowanie np. modlitwy za zmarłego nie ma wpływu na jego duszę, a sam taki zabieg rytualny służy jedynie wzbogaceniu kleru. Piętnował też wystawność obrzędów pogrzebowych, i ostatecznie skłaniał się do konkluzji, iż czyściec jest raczej jedynie ziemskim konceptem. W toku rozwoju heterodoksji husyckiej zaczęła zwyciężać koncepcja absolutnego dualizmu, co w konsekwencji zaowocowało również otwartym zanegowaniem istnienia "trzeciego piekła" (purgatorium), w czym daleko odeszli od optymistycznych wizji przedstawianych choćby przez Jana Rokycana ("oczistecz každy snadn mouž mieti") a nawet nauk samego Husa. W tekstach skierowanych do ogółu wiernych (np. jednym z manifestów 1431 r.), kwestię czyśćca i modlitw za dusze zmarłych niejako pominięto skupiając się na tych, którzy za odprawianie takich modlitw biorą pieniądze, a którzy za takie czyny mieli trafić do piekła. Jednak w tekstach skierowanych do własnych wyznawców opinie były już jednoznaczne. Piotra Chelčicki w swej "Postylli" wprost stwierdził, że czyściec to wymysł, żadne zabiegi w postaci wykupu modlitwy czy odpustu nie mają znaczenia, jako że są tylko dwie drogi, albo wieczna kara albo wieczna nagroda. Z oczywistych zatem powodów kupowanie odpustów nie miało dla husytów żadnego sensu w zakresie łaski boskiej, nie wpływało bowiem na miejsce do którego po śmierci trafi człowiek. Tym bardziej nie ma tu miejsca na stwierdzenie, że husyci zgodziliby się na odpusty gdyby te miały inną nazwę i bardziej rozbudowany ceremoniał. Mógłby nam zatem przybliżyć na czym opiera się, prócz własnego mniemania, w swych wnioskach? I jeszcze co do czterech artykułów, różnych ich wersji i znaczenia frazy: "lakomí požitkové". W darmowym materiale dydaktycznym zamieszczonym na stronie DUMy.cz (DUM od - digitální učební materiál) a przeznaczonym m.in. dla nauczycieli szkół ponadpodstawowych i gimnazjalnych fragment ma całkiem odmienne brzmienie: "A kdož je činí, hodni jsou smrti, nejen ti, kdož je činí, nýbrž i ti, kteří souhlasí s těmi, kteří je činí, jako jsou v obecném lidu smilstva, obžerstva, zlodějstva, vraždy, lži, křivé přísahy, řemesla zbytečná, lstivá a pověrečná, hrabivé zisky, lichvy a ostatní jim podobné". Oczywiście, młódź szkolna zajmuje się na ogół pracą nad pewnym uproszczonym fragmentem tekstu źródłowego, ale nieco dziwnym jest zniknięcie: "lakomí požitkové", bez zaznaczenia ingerencji w tekst pierwotny. A znowu w materiałach udostępnianych studentom Uniwersytetu im. Masaryka (jest to skan strony jakiegoś opracowania lub podręcznika), w stosunku do tekstu jaki podał Palacký (i autor strony internetowej jaką przywołał jancet) jest pewna różnica. W tekście Palacký'ego mamy: "křivé přísahy, čáry, řemesla a obchodové lstiví a škodliví, lakomí požitkové, lichvy a jiné zlé jim podobné...". W tekście podanym studentom: "křivé přísahy, čáry, řemesla a obchodové lstiví a škodliví, lakomí požitkové lichvy a jiné zlé jim podobné...". Różnica niby drobna ale dla próby określenia znaczenia konkretnego wyrażenia już znacząca. Pozostaje jednak pytanie czy mamy do czynienia ze świadomym poprawieniem tekstu czy jedynie z niestaranną redakcją? I jeszcze fragment ze zbioru jednego z bardziej uznanych badaczy manifestów doby husyckiej jakim był František Michálek Bartoš, tym razem wersja łacińska z dokumentu datowanego na: "V Praze, asi 20. července 1420": "Quartus articulus: quod omnia peccata mortalia et specialiter publica alieque deordinaciones legi dei contrarie in quolibet statu rite et racionabiliter per eos, ad quos spectat, prohibeanttur et destruantur. Que qui agunt, digni sunt morte, non solum, qui ea faciunt, sed qui consenciunt facientibus. Ut sunt in populo fornicaciones, commessaciones, furta, homicidia, mendacia, [periuria], artes superflue, dolose et supersticiose, questus avari, usure et hiis similia". /F.M. Bartoš "Manifesty města Prahy z doby husitské", v Praze 1932, s. 284-285/ Raczej to nie potwierdza wersji o: "prostytucji". Tu link do skanu udostępnionego przez uniwersystet: is.muni.cz/el/1421/jaro2006/RLA07/um/1306833/ctyri_prazske_artikuly.pdf?lang=cs,
  23. Spartakus i jego powstanie

    "ca. April 71 Spartacus's last battle". /B. Strauss "The Spartacus War", New York, 2010, s. XIV/ "It take s little effort for us to imagine a Crassus who would have begun to fear Pompey's return, a move that woul d steal his thunder. Sometime in the spring of 71 BC a majo r battle wa s fought near the source of the River Silarus...". /N. Fields "Spartacus and the Slave War 73-71 BC",2009, s. 74/ "... the last battle would have occured around April of 71...". /A.M. Ward "Spartacus: History nad Histrionics",w: "Spartacus. Film and History" ed. M.M. Winkler, 2007, s. 104/ "Termin ostatniej bitwy datuje T. Rice Holmes [aut. "The Roman Republic", Oxford 1923] na kwiecień 71 r. przed n.e. Wojna została więc zakończona — jak na to zdaje się wskazywać Appian — wiosną tegoż roku. To przypuszczenie jest w pełni uzasadnione. Rathke [aut. "De Romanorum bellis servilibus", Berlin 1904] zwrócił uwagę na tesserę znalezioną w amfiteatrze w Kapui (Corpus Inscriptionum Latinarum X nr 8070, 3), według której w dniu 1 kwietnia odbyły się igrzyska gladiatorów, jak przypuszcza się, z okazji szczęśliwego zakończenia wojny ze Spartakusem. Wzmiankowana tessera jest datowana, wymienieni są konsulowie 71 r. przed n.e.: P. (Cornelius), Len(tulus) (Sura) i Cn. Aufid(ius) (Orestes), a inskrypcja brzmi jak następuje: Flac. Novi k. April(es) Spect. P. Len. Cn. Aufid.” Wywody Rathke przyjął bez zastrzeżeń Holmes. Data 1 kwietnia stanowi oczywiście terminus ante quem, a Rathke w oparciu o Appiana obliczył, że koniec wojny ze Spartakusem przypada na luty 71 r. przed n.e. Appian podaje bowiem, że wojna została zakończona w ciągu sześciu miesięcy od objęcia dowództwa przez Krassusa, co miało miejsce jesienią, jak to podkreślaliśmy wyżej, przypuszczalnie we wrześniu ubiegłego roku. Nie odbiega od powyższych sugestii J. Carcopino [aut. "Histoire Romaine", t. II, "La République Romaine", cz. 2, w: "Histoire Générale", Paris 1950] uważając, że powstanie zostało zakończone w końcu marca 71 r. przed n.e. Na wiosnę 71 r. datuje koniec wojny A. Garzetti [aut. "M. Licinio Crasso", "Athenaeum" XIX 1941] , a na początku kwietnia według J. P. Brissona [aut. "Spartacus", Paris 1959] obydwie armie, tj. wojska Pompejusza z północy, a Krassusa z południa znalazły się pod Rzymem". /R. Kamienik "Z zagadnień powstania Spartakusa", "Annales Universitatis Mariae Curie-Skłodowska". Sectio F, Nauki Filozoficzne i Humanistyczne 26, 1971, s. 16-17/
  24. Wyjazdy zagraniczne w czasach PRL

    Janusz Rolicki, będący wówczas studentem na praktykach w "Życiu Warszawy", po latach wspomina: "Wykupiłem wycieczkę studencką do Paryża i Wiednia. Choć była upiornie droga - kosztowała całe trzy tysiące - zakwalifikowanie się na nią stanowiło nie lada wyczyn. Pomógł mi status sieroty (...) Nie przydzielono nam żadnych dewiz. Zdobyłem dwa dolary - jeden amerykański, drugi kanadyjski". /"Wańka - wstańka" ,z Januszem Rolickim rozmawia Krzysztof Pilawski, Warszawa 2013, s. 107-108/ Z kontekstu wynika, że był to schyłek lat pięćdziesiątych, kosztowała ta wycieczka jakieś 146% miesięcznej pensji pracownika umysłowego (175% pensji pracownika fizycznego). Zastanawiam się czemu nie przydzielono im żadnych dewiz?
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.