Skocz do zawartości

secesjonista

Administrator
  • Zawartość

    26,675
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez secesjonista

  1. Diabeł w średniowieczu

    Jeśli ktoś napisał: "ciekawe wobec twierdzenia autora..." to mam wrażenie, że w pewien sposób kontestuje jego uwagi. Jak dla mnie, to wszystko się zgadza, a czy i kiedy jakiś tłumacz (czy inna pisząca osoba) używa dużej litery w nazwie osobowej to już pytanie do niego. na forum bywała osoba, która przez krótki czas forsowała formę: "niemcy" objaśniając - bo ich nienawidzę. W przypadku pisarza chrześcijańskiego mamy podobny problem. Może on; pomijając jakieś reguły językowe; stosować formę "szatan" dla ukazania swego stosunku negatywnego do tej postaci. Może też napisać: "Szatan" by wskazać wagę głównego wroga Boga i Chrystusa. Co do tego fragmentu: "może warto zwrócić...", to uwagi autora są słuszne. Postanowienia Soborów hierarchów kościoła, który już był po schizmie wschodniej mogą jedynie tyczyć się wiary rzymskiej, bo przecież nie prawosławnej. A z perspektywy czasu nie obowiązują też przecież Kościołów powstałych w związku z reformacją. I jak się wówczas na tym soborze odnieśli do postaci szatana czy diabła?
  2. Lebensborn - w trosce o rasę

    Jak nic o tym nie wie euklides to po co napisał: " Dziećmi polskimi to może się i zajmowali tyle że w osobliwy sposób'. To wychodzi na to, że euklides wypowiada się w kwestii która mu jest nieznana? Jaka książka? Bo nieco się pogubiłem w źródłach euklidesa, w tej książce był link tak jak w wypowiedzi euklidesa do strony na niemieckojęzycznej Wikipedii. To chyba euklides nie wie gdzie zakładano takie placówki w Polsce; proszę wskazać, że wszystkie zakładano w górach i w sosnowych lasach. Znane mi ośrodki powstawały na Pomorzu i na Śąsku, mógłby nam przybliżyć euklides wokół jakich gór i jezior one powstawały? A jak ją nazwać? Obowiązkiem "źródła życia" jak chce euklides? Może głowa euklidesa jest zbyt mała? Czyli, konkretnie na co? dowiemy się jakie to źródło? Myli się euklides, podać przykłady? To proszę obalić tezę, że ta instytucja zajmowała się jedynie dziećmi SS-manów. tak z podaniem źródeł tej wiedzy...
  3. Lebensborn - w trosce o rasę

    Ja już wielokrotnie zwracałem uwagę euklidesowi na pewien mankament jego rozumienia wyników "wystukiwania". Jak wpiszę w wyszukiwarkę Google taką frazę to nie otrzymuję konkretnego linka (łącza) do konkretnej strony, tylko jakieś 36 000 wskazań do różnych stron, zatem nie wiem jaką stronę euklides odwiedził i z jakiej czerpał swe informacje. Wszystkie przeczytał i na wszystkich było to samo?? Staram się prostować wpisy euklidesa, ale do czego mam się odnosić? Nie potrafi euklides napisać: na stronie www.xxx.xxx.xxx. natrafiłem na artykuł pani/Pana XXX; podaję informacje z Wikipedii niemieckojęzycznej, podaję informacje z Wikipedii anglojęzycznej; podaję informacje z bloga Pani/Pana pod adresem tym i tym?? Podaję informacje z artykułu umieszczonego na stronie: takiej a nie innej? Na razie mamy maszynowe tłumaczenie z... niewiadomo czego, to może poda euklides wreszcie co tłumaczył.Wstydzi się euklides swych źródeł? I uwaga administratorska: jest bardzo dobrym obyczajem by korzystając z cudzych wypowiedzi czy informacji wrzuconych do sieci podać skąd się to wzięło. Tak wymaga zwykła uczciwość i chęć docenienia tych co płody swego umysłu nam udostępniają. Wklejając cokolwiek w wielu wypadkach łatwo naruszyć cudze prawa autorskie. Ja odnoszę wrażenie, że euklides głównie pożytkuje się "wystukiwaniem", ale nieco wstydzi się napisać skąd wziął swe rewelacje, jako że są to rewelacje. ACTA2 nic nie mają do pisania nonsensów. A kto mówi, iż najważniejszym? To proszę udowodnić, że to polskie dzieci to efekt wyłącznie związków z esesmanami, bo inaczej wyjdzie, że euklides nieco nas okłamuje albo nie wie o czym napisał. Proszę udowodnić, że wszystkie kobiety norweskie poddające się tej instytucji miały jedynie dzieci z esesmanami. Czy euklides rozumie różnicę pomiędzy wytycznymi co do małżeństw, posiadania dzieci, przynależności do jakiejś organizacji a pomiędzy znaczeniem frazy: "eingetragener Verein"? To proszę podać źródła publikacji naukowych w których stwierdzono, że nie było to stowarzyszenie/towarzystwo, tak z cytatami... Proszą zatem podać definicję obozu. To może nam powiedzieć euklides skąd wziął ów tekst do tłumaczenia? Mniemam, że każdy z nas potrafi wkleić w Google-Tłumacz każdy tekst, zatem może warto wskazać tekst źródłowy? Czyli jaki? To proszę podać oryginalny tekst po niemiecku byśmy mogli przekonać się przeciwko czemu występował.
  4. Preteksty wojenne - najsłynniejsze, najdziwniejsze itd.

    To był krótkotrwały konflikt, który rozpoczął się w zasadzie od drobnostki. Było zwyczajem, że w pobliżu pewnego miasta dwie społeczności wystawiały swe placówki "kontrolne", będące manifestacją strefy wpływów czy kontroli. Po jednej stronie konstruowano rodzaj baraków z drewna a po drugiej chaty kryte na ogół trzciną. A pewnego razu zamiast takiego baraku powstała konstrukcja bardziej trwała, jako że zamiast drewnianego baraku wyrósł budynek z kamienia i gliny. Co więcej zawieszono na nim znaczące weksylium. Potem wypadki potoczyły się szybko i miały bardziej gwałtowny i "bezpośredni" przebieg. O jaki to konflikt chodzi?
  5. "Ślub junkierski"

    A ja znalazłem, że nie było znane, co zatem piszą o takim zawarciu małżeństw i czym ono różniło od np. per nuntium? Niezbyt zrozumiał mój wpis euklides, nie pisałem o małżeństwie per procura w średniowieczu. Proszę podać kanon, który pozwalał wejść w związek małżeński z osobą zmarłą. Tylko to nie jest żadne obejście. Obejść można przeszkodę o której się wie. To ile zna euklides przykładów z tej epoki zawarcia małżeństwa per procura z osobą, która potem okazała się zmarłą?
  6. "Ślub junkierski"

    To akurat nie ma zastosowania co do małżeństwa. "Najbardziej pożądanym i praktykowanym sposobem jej wyrażenia była zgoda inter praesentes. Dla Rzymian oczywista była reguła nemo alieno nomine agere potest (nikt nie może działać w cudzym imieniu), dlatego podstawowa i najbardziej rozpowszechniona forma wyrażenia zgody małżeńskiej był osobisty akt woli, potwierdzony słowami na zewnątrz wobec świadków (...) Zdarzały się sytuacje, kiedy taki sposób wyrażenia zgody był niemożliwy, np. w okresie podbojów rzymskich. Życie wymusiło więc również formę nadzwyczajną inter absentes, zawarcia związku małżeńskiego: matrimonium per litteras czy per nuntium. Mimo, iż instytucja zastępcy prawnego stopniowo znajdowała swoje zastosowanie w codziennym życiu obywateli rzymskich, jednak małżeństwo per procuratorem było im zupełnie nieznane". /S. Szustak "Pełnomocnictwo do zawarcia małżeństwa w prawie kanonicznym i w polskim prawie cywilnym", "Kościół i Prawo", 6 (19), nr 1, 2017, s. 250/ No to może poda euklides przykłady jak to w Średniowieczu łatwo obchodzoną taką przeszkodę i jaki kanon dopuszczał taką możliwość.
  7. Preteksty wojenne - najsłynniejsze, najdziwniejsze itd.

    Wojna pomiędzy cesarstwem Japonii a USA w 1932 roku... do tego konfliktu oczywiście nie doszło acz gdyby doszło mielibyśmy do czynienia z nieco tragikomiczną powtórką wydarzeń z Sarajewa. Oto grupa spiskowców z kręgów wojskowych postanowiła dokonać przewrotu w kraju zabijając kilku prominentnych polityków, pośród których był premier Inukai Tsuyoshi. Początkowo spiskowcy rozważali wtargnięcie na przyjęcie zorganizowane przez premiera, którego głównym gościem miał być Charlie Chaplin. Zabójstwo komika miało spowodować przystąpienie USA do wojny. Z tego pomysłu ostatecznie zrezygnowali, jako że nie mieli pewności czy przyjęcie dojdzie do skutku jak i mieli wątpliwości, czy śmierć Chaplina rzeczywiście doprowadzi do takiej reakcji rządu amerykańskiego. Dla Chaplina, który o tych zamysłach dowiedział się dopiero z książki Hugha Byasa "Government by assassination" wydanej po raz pierwszy w 1942 r., paradoksalną była myśl, co uczyniliby spiskowcy gdyby odkryli, iż nie jest on obywatelem USA.
  8. "Ślub junkierski"

    Tylko lewirat (jak i sororat) to nieco inna praktyka. W literaturze anglojęzycznej opisuje się takie praktyki terminem wywodzącym się z łaciny: "posthumous marriage" bądź greki: "necrogamy". Tego typu małżeństwa znane są od dawien dawna, praktykowane w różnych kulturach mają różne znaczenie i konsekwencje prawne. Trudno to porównywać zważywszy na bardzo różne znaczenie takich związków, i z racji tego, że nasze (europejskie) pojęcie "małżeństwa" nie przystaje do związków egzystujących w innych kulturach. Wiadomo, że tego typu związki praktykowane są w Chinach gdzie określa się to terminem: "mínghūn" (ang.: ghost marrriage/spirit marrriage). W tym kraju można nawet połączyć węzłem małżeńskim dwie zmarłe osoby. Takie praktyki znane są też w Japonii, Korei Południowej, Mjanmie, Tajlandii i w wielu krajach Afryki. pomijam tu wyjątkową sytuację Francji gdzie tego typu małżeństwa zostały zapisane wprost w kodeksie cywilnym po tragedii w Fréjus. Problem w tym, że nie napotkałem do tej pory by wzmiankowano o tego typu praktykach w stosunku do Europy i czasów średniowiecznych. Z naszego kręgu kulturowego, jedynie na co się natknąłem to wzmianka, że taki ceremoniał mógł być znany w starożytnej Grecji, taką sugestię wysunęła Barbara Ruhemann (tejże "Ghost Marriages", "MAN", Vol. 48, May 1948) względem tradycji epikleros. Nie wydaje się jednak by było to uzasadnione. "In 1948, Ruhemann noted that the concept of ghost marriage seems very similar to an ancient Greek tradition referred to as epikleros. Ruhemann infonns the reader that in this fonn of marriage, a kinsman of a deceased man would fill in for him as temporary holder of his property until the woman who had been married to his ghost had produced a son to act as his heir (Ruhemann 1948:60). However, Ruhemann does not provide an analysis of the practice". /L.J. Schwartze "Grave Vows: A Cross-Cutural Examination of the Varying forms of ghost Marriage among Five Societies", "Nebraska Anthropologist", 60, 2010, s. 91/
  9. Można? Ależ można. Czyli - Serbia na rynku broni.

    Nie chcę bronić tego co jest nie do obrony, ale co takiego sprzedaje serbski przemysł?
  10. "Ślub junkierski"

    A ja przypuszczam całkiem odwrotnie. Obaj panowie wiele napisali, ale o średniowiecznych procedurach prawnych - nic. Nie wiem dlaczego zatem miałyby im być znajome ew. procedury co do zabezpieczenia dziecka. Trochę; swego czasu; podczytywałem sobie o prawie (w tym i kanonicznym) wokół rodziny w wiekach średnich i nigdy nie napotkałem opisu takiego ślubu. A ja nie pojmuję tej : "wątpliwości". Cokolwiek zarządził Himmler to "ślubem junkierskim" tego nie nazwał, co więcej: w literaturze prawniczej doby III Rzeszy też takiego terminu nie ma.
  11. Najlepszy ciężki bombowiec II wś

    Cały projekt poszedł chyba do kosza w związku z oceną tego typu samolotu a nie w związku z pojawieniem się takiego czy innego myśliwca. "The YB-40's retained full bombingcapabilities although seldom used due to the extreme weight ofthe extra ammunition load. Although the XB-40 prototype was aBoeing project, all production YB-40's were built by Douglasbut identified as Vega built aircraft? Twenty-two aircraft werebuilt - one XB-40 and twenty-two YB-40's. They were rushed intocombat during May of 1943 with the 92nd Bomb Group atAlconbury. Their career came to a quick end when it wasdiscovered that the much heavier YB-40 could not keep pacewith the main bomber stream. By August of 1943 all YB-40's hadbeen withdrawn from combat". /fragment zaczerpnięty ze strony: 92ndma.org: 92nd USAAF-USAF Memorial Association/
  12. "Ślub junkierski"

    Temat tyczy się innych czasów zatem krótko by ktoś na poważnie nie wziął kolejnych "rewelacji" euklidesa. Działalność Lebensborn eingetragener Verein nie dotyczyła tylko SS-manów. Działalność tego stowarzyszenia nie dotyczyła tylko kobiet związanych z funkcjonariuszami tej formacji , choćby: zajmowała się równie dziećmi polskimi, których rodzice nic nie mieli wspólnego z SS ani nie mieli niemieckich przodków. Kobiety nie trafiały do żadnych "luksusowych obozów", cokolwiek to oznacza w kontekście drugiej wojny światowej. To drugie i to pierwsze to są pojęcia prawne, nie wiem skąd u euklidesa myśl, że tylko to drugie to pojęcie prawne. A objaśnianie nam tego co wcześniej zostało objaśnione - trąci arogancją i suponowaniem nam pewnej ociężałości umysłowej. Co do meritum... ubiegł mnie Bruno, to może poznamy ów fragment gdzie Koper powołuje się na Baliszewskiego, jako autora "Pierścienia..."? Od siebie dodam, że Baliszewski byłby na końcu mej listy co wiarygodności informacji wokół średniowiecznych rozwiązań prawnych wokół matrimonium in fieri. Niekoniecznie... raczej jest to ad hoc stworzony termin objaśniający pewną ceremonię/procedurę, który to termin etymologicznie jest mocno wątpliwy. Kutschera nie był junkrem, ani w rozumieniu XIX-wiecznym ani w rozumieniu: warstwa szlachty w średniowieczu. Polska frazeologia XIX-wieczna i z dwudziestolecia wojennego nie zna terminu: "ślub junkierski".
  13. "Ślub junkierski"

    "Ślub z rękawicą" (niem.: Handschuhehe) to jednak coś innego, po prostu - zwyczajny ślub przez zastępstwo.
  14. Dwie karykatury. Czyli - na ile mógł sobie pozwolić rysownik?

    Do objaśnień tej karykatury podanych na stronie BM, można dodać, iż podanie daty: "prior to July 14th" jak i umieszczenie tam tawerny "Crown & Anchor" - nie było przypadkowe. Pub na Strandzie był wówczas; jak i później; miejscem spotkań różnych radykalnych i liberalnych stronnictw politycznych. U schyłku XVIII w. było to jedno z częstszych miejsc wybieranych na mitingi członków Revolution Society, a np. w XIX w regularnie spotykali się tam członkowie Peoples' International League, a John Cam Hobhouse który przez jeden ze swych pamfletów trafił za bramy Newgate, gdy rozmyślał o zwolnieniu to nurtowało go głównie: "what I should say at the dinner to be given to me tomorrow at the Crown and Anchor on my Liberation". /C. Parolin "Radicalism and reform at the 'Gate of Pandemonium': the Crown and Anchor tavern in visual culture, 1790-1820", w: "Radical Spaces. Venues of popular politics in London 1790 - c. 1845", Canberra 2010, s. 105/ Nie dziwne zatem, że ten przybytek często trafiał; w mniej lub bardziej znaczącej roli; na karty karykatur, u Gillray'a odnajdujemy go np. na: "Dumourier dining in state at St James's, on the 15th of May, 1793" (z 1793 r.), "The Crown and Anchor Libel Burnt by the Public Hangman" (1795), "The Loyal Toast" (1798), "Patriots deciding a point of honour! or An exact representation of the celebrated rencontre which took place at combe wood..." (1807). /za: T. Wright, R.H. Evans "Historical and Descriptive Account of the Caricatures of James Gillray: Comprising a Political and Humorous History of the Latter Part of the Reign of George the Third"; T. Wright "Caricature history of the Georges: or, Annals of the House of Hanover, compiled from squibs, broadsides, window pictures, lampoons, and pictorial caricatures of the time"/ Co do daty, to pamiętać trzeba, że na 14 lipca przewidziano szereg spotkań i uroczystości mających upamiętnić rewolucję francuską. W Birmingham takie upamiętnianie zakończyło się zamieszkami, do tego nawiązuje karykatura Gillray'a "A Birmingham Toast as given on the 14th July by the Revolution Society".
  15. Broń chemiczna w wojnie krymskiej.

    Tak nawet pobieżnie przyjrzawszy się postaci Dundonald'a to miał on jakieś inklinacje ku tego typu ideom, jeszcze jako Cochran zaczął może dość konwencjonalnie: próbując spalić i wysadzić przeciwnika (11 kwietnia 1809 r.) w czasie bitwy pod Basque Road (Aix Road) przy użyciu: "1400 barrels of powder, 400 shells and thousands of hand grenades". Potem mamy wspomniany już rok 1811: "Three years later Cochrane (afterwards Admiral Lord Dunddonald) put forward his 'Secret Plan". There are no exact details of the working out of this plan, but there is a certain amount of information to be found in the Dundonald Papers in the Public Record Office. The plan was submitted to the Prince Regent in 1811, who formed a committee consisting of himself, in the chair, the Duke of York, Admiral Viscount Keith, Admiral Viscount Exmouth and the Congreves, father and son, the last-named being the inventor of the war rocket which bears his name. The committee agreed as to there was great danger in this new form of warfare being used by an enemy, the papers were ordered to be sealed up and marked. 'Secret'". /Ch. ffoulkes "Fire, Smoke and Gas", "Journal of the Society for Army Historical Research", Vol. 19, No. 75, Autumn, 1940, s. 146/ Następny jego "krok" na ścieżce wojny chemicznej: "And there the matter rested until 1845, when Dunddonald obtained the appointment of another committee, which was convened on 8th September, 1846, under the chairmanship of Sir John Burgoyne, Inspector-General of Fortifications. Captain Sir Thomas Hastings, R.N., and Lieutenant-Colonel J. Colquhoun, R.A., served with him, and Mr. Faraday (...) Though no exact formula is given in the Record Office papers, Dundonald seems to have gone back to the Bœtians and to have suggested the vaporizing of sulphur over a coke fire. The complete plan consisted of smalll vessels, drifted by wind or current inshore, making a smoke screen of soft bituminous coal, and the sulphur. Attached to the papers is a map of Cherbourg, but no reference is made of this in any of the discussions or memoranda. Again the subject was dropped..." /tamże, s. 146-147/ Jeśli chodzi o wojnę krymską, to jak się okazuje jego pomysły nie koncentrowały się jedynie wokół twierdzy sewastopolskiej, miał na celowniku również Kronsztad: "... and again, at the outbreak of the Crimean War, Dundonald revived his plan, with the definite object of attacking the forts nad shipping at Cronstadt. He gave a rough estimate of his requirements: twenty-four vessels at £ 3000 each, coal for each £ 300, sulphur (200 tons), £ 200 - grand total, £ 200 000, the personnel to work the smoke screen and spulphur ships being put at 144 officers and men. The Ordnance Memorandum on the subjest states that the sulphur vapours would certainly deprive the gunners of live or paralyse them or drive them away, but it adds that whole plan is barbarous and uncivilized. This criticism is still more forcibly expresed by Reinaud and Favé, writing in 1845, with, presumably, no knowledge of Dundonald 'Secret Plan' (...) Dundonald was asked several questions nad, though his replies are not tabulated, one can gather, from letters attached to these papers, his views. He was asked if he had tried experiments on animals, and his reply was that he had visited the sulphur mines in Sicily where the natives were forrbidden to reside within three miles on account of the pernicious vapour. He was asked how he would protect his own men if the wind shifted, and he seems to have suggested vaguely damp cloths". /tamże, s. 147/ Niezależnie od oceny gazowych pomysłów Dundonalda jawi się on jako barwna postać. Nie dziwne zatem, że wielu badaczy uważa, iże elementy jego biografii odnajdujemy w postaci popularnego kapitana Johna "Jacka" Aubrey'a stworzonego przez Patricka O'Briana (tzw. seria "Aubrey-Maturin", rozpoczynająca się opowiadaniem "Master and Commander" z 1969 r.). Oczywiście istnieją i inne pierwowzory dla tej postaci literackiej, na przykład Max Adamus w swym artykule zastanawia się ile w Aubrey'u jest vice-admirała Cuthberta Collingwooda (tegoż, "A Real Jack Aubrey?", "Naval History", 21:1, 2007). Warto wspomnieć, że ten aspekt aktywności Dundonalda doczekał się książkowego opracowania pióra Charlesa Stephensa "The Admiral's Secret Weapon: Lord Dundonald and the Origins of Chemical Warfare". Co do kakodylu, na końcu przywoływanego artykułu jest notatka Charlesa Johna ffoulkesa (tak właśnie zapisuje się to nazwisko!), w której zwraca się do czytelników by nadsyłali informacje o tym specyfiku, przy okazji podaje ciekawostkę: "The present writer remembers to have seen in the possession of the late Viscount Dillon a small printed booklet on explosives, in which some form of gas called 'Kakodyl' was mentioned. Whether this contained any reference to Dundonald's Plan is doubtful and as far as can be recalled the publication was undated. There was a written note stating that the publication had been stopped by order of the Government, and all existing copies bought in". Pewne drobiazgi zapewne można znaleźć w jego biografiach: Ch. Lloyd "Lord Cochrane, Seaman-Radical-Liberator" E.G. Twitchett "Life of a Seaman. Thomas Cochrane, 10th Earl of Dundonald 1775-1860".
  16. Broń chemiczna w wojnie krymskiej.

    Tu może chodzi o to co Francuzi nazywali "bombes à la liqueur de "Cadet de Gassicourt"? Z tym, że ja napotkałem informacje, że to też nie zostało użyte.
  17. Broń chemiczna w wojnie krymskiej.

    Załatwić i dostarczyć do jakiegoś punktu rozładunku to pewnie nie było trudno, ale co z dowiezieniem tego w stosowne miejsce, rozwiezieniem i rozłożeniem w odpowiednie pryzmy? W tym co i ja znalazłem jest to pomysł brytyjski, co nie wyklucza, że pomysł mogli próbować zrealizować w jakimś ograniczonym zakresie Francuzi. Natomiast co do źródeł... to coś się udało wyszperać. Pisarski duet (a prywatnie duet małżeński) Inge i Dieter Wernet ma swym koncie kilka opracowań o fortyfikacjach i twierdzach, m.in.: "Die Feste Wagner", "Toul: Die Geschichte einer französischen Lagerfestung". W 2017 r. wydali książkę o oblężeniu Sewastopolskiej twierdzy podczas krymskiej wojny: "Die Belagerung von Sevastopol 1854-1855". Przy okazji zbierania materiałów natknęli na się na podobne co Bruno wzmianki o próbie czy użyciu tego typu broni gazowej, ale były to głównie informacje rozsiane w sieci bez wskazania na jakieś konkretne źródło czy relacje, zatem z ciekawości zaczęli drążyć temat i co nieco udało się im wyszperać. Zachowały się listy omawiające ten pomysł, m.in list lorda Dundonalda do Departamentu Wojny i premiera Palmerstona, w których wykłada on swój plan jednoczesnego trucia przeciwnika dwutlenkiem siarki i zasłaniania własnych pozycji dymem. Premier w zasadzie pomysł zaakceptował, ale w prywatnym liście do ministra wojny uznał, że należy to oficjalnie potraktować jako osobistą inicjatywę i przedsięwzięcie admirała. Jak się to uda, to wielu żołnierzy zachowa życie, a w przypadku fiaska cała odpowiedzialność spadnie na Dundonalda. W Memorandum Dundonalda, z 7 sierpnia 1855 r., podaje on, że prawdopodobnie wystarczyłoby: "Vier- oder fünfhundert Tonnen Schwefel und zweitausend Tonnen Koks wären ausreichend. Außerdem wären ungefähr eben soviel Tonnen bituminöse Kohle und tausend Fässer Gasteer oder anderer Teer erforderlich, um die anzugreifenden Festungsbereiche oder deren flankierenden Anlagen der Feindsicht zu entziehen". /Inge i Dieter Wernet "Giftgasangriff auf das belagerte Sewastopol 1855?", tekst dostępny na stronie: www.interfest.de/ Ostatecznie specjalna komisja uznała pomysł za technicznie możliwy do zrealizowania jak i mogący przynieść pożądany efekt militarny, ale konsekwencje takiego ataku byłyby przerażające i żaden honorowy wojskowy nie mógłby go zastosować (: "aber die Folgen wären so entsetzlich, dass kein ehrenhafter Kriegsteilnehmer diese Mittel einsetzen kann"). Zadecydowano by zniszczyć całą dokumentację dotyczącą tego projektu ale tego nie uczyniono i rzecz wyciekła w 1908 roku. Głos dwóch wojskowych, którzy służyli w służbach chemicznych, w pracy autorstwa Amosa Alfreda Friesa (Brigadier-General, Chief, Chemical Warfare Service) i Clarence'a Jay'a Westa (Major, CWS Reserve Corps, National Researche Council), którzy zauważyli: "That was Lord Dundonald's plan in 1855, improperly published in 1908, and by the Germans, who thus learn it, ruthlessly put into practise in 1915 (...) How the records were obtained and preserved by those who so improperly published them in 1908 we do not know. Presumably they were found among Lord Panmure's papers. Admiral Lord Dundonald himself was certainly no party to their publication". /tychże "Chemical Warfare", London 1921,s. 2/ Jak podają państwo Wernet, pomysł ten szczegółowo przeanalizował szwajcarski kapitan Hermann Gessner (w niemieckich publikacjach też jako: Geßner), Gasoffizier stacjonujący wówczas w twierdzy St. Gottharda (część z jego analiz, w tym dwie tabele i szkice sytuacyjne zaprezentowano w przywołanym artykule). Wedle tegoż kapitana sam pomysł od strony technicznej był do zrealizowania i były całkiem duże szanse na osiągnięcie zakładanych efektów. Swą analizę zawarł w swym artykule "War der Plan des Admirals Lord Dundonald, Sebastopol 1855 durch einen groß angelegten Gasangriff zu erobern, durchführbar?" (opublikowanym w 1937 r. na łamach "Schweizerische Monatsschrift für Offiziere aller Waffen"). Wzmiankę o tym artykule znajdziemy m.in. w kolumnie z przeglądem prasy zawartym na łamach berlińskiego "Gasschutz und Luftschutz" (7 Jahrgang, nr 3, März 1937). Wzmiankę o tym gazowym ataku jak i o pomyśle na specyficzne bomby chemiczne odnajdujemy też w opracowaniu Hermanna Büschera: "Im Jahre 1854 wurde dem englischen Kriegsministerium eine Erfindung angeboten, Geschosse mit dem übelriechenden und giftigen Kakodyl und Kakodyloxyd zu füllen. Alle diese Vorschläge und Erfindungen wurden von militärischer Seite abgelehn (...) im Jahre 1855 der durchaus ernsthafte und gut durchdachte Vorschlag des englischen Admirals Lord Dundonald, die Festung Sebastopol mit 400 bis 500 Tonnen Schwefel, die durch 2000 Tonnen Koks in Brand gesetzt werden sollten, auszuräuchern und so zur Uebergabe zu zwingen". /tegoż, "Giftgas! Und wir? Die Welt der Giftgase: Wesen ind Wirkung / Hilfe und Heilung“, Hamburg, 1932, s. 26/ Wspomina o tym zamyśle w swej dysertacji doktorskiej Wolfgang Wietzker. Co ciekawe, z jego pracy wynika, iż Dundonald z takim pomysłem nosił się już w 1811 r., wtedy jego inicjatywę powstrzymać miał książę regent. "... und bei der Belagerung von Sebastopol 1855 habe der englische Admiral Lord Dundonald geplant, Schwefeldioxyd einzusetzen (...) Im Krimkrieg 1855 habe Dundonald die Idee erneut vorgetragen. Der englische Ministerpräsident Lord Palmerston, und sein Kriegsminister, Lord Panmure, wollten die Verantwortung für den Einsatz allein Lord Dundonald tragen lassen, aber zwei Ausschüssen sei die Ausführung zwar für „vollkommen durchführbar, aber zu schrecklich, um zur Annahme empfohlen zu werden“ erschienen. Der Bericht fand eine Fortsetzung im Essay »Aus Technik und Industrie. Alte Kampfmittel im heutigen Stellungskrieg«". /tegoż, "Giftgas im Ersten Weltkrieg. Was konnte die deutsche Öffentlichkeit wissen?", Heinrich-Heine-Universität, Düsseldorf 2006, s. 6, s. 172; w przypisie nr 3 podano dalszą literaturę głównie z okresu: 1915-1927/ Dundonald nie poprzestał jedynie na pomyśle z dwutlenkiem siarki i ogniskami na lądzie, miał i inne pomysły w zanadrzu: "Lord Dundonald also contemplated floating naphtha on the water, and igniting it by means of a ball of potassium The uncertainty of the wind condemned his plans". /"The Panmure papers; being a selection from the correspondence of Fox Maule, second baron Panmure, afterwards eleventh earl of Dalhousie", Vol. l, ed. G. Douglas and G. Dalhousie Ramsay, London MCMVIII, s. 340, przyp. 1; tu można się zapoznać z angielskimi wersjami: wspomnianego memorandum i listów/
  18. Dwie karykatury. Czyli - na ile mógł sobie pozwolić rysownik?

    Jeśli w tej karykaturze Gillray jest złośliwy, to co powiedzieć o "The Prince of Whales or the Fisherman at Anchor" jednego z braci Cruikshanków - George'a? U niego książę jest "rzeczywiście" wielorybem którego próbuje utrzymać na uwięzi premier Spencer Perceval. Przedstawienia Cruikshanka stały się z czasem w pewien sposób kanoniczne. "George Cruikshank shows the Regent as an enormous whale hooked (...) The depiction of a whale, with a comic oversized head, curly hair, and sideburns and his corpulent body, would have been easily recognized as King George IV. Indeed, Cruikshank’s caricature of George IV became so popular that other engravers adapted these features and soon it became commonplace to associate the Prince Regent with hem. Eventually, Cruikshank’s caricature became an easily identifiable emblem that determined George’s image for many years, even after the king’s death". /G. Zell "In With the Old Comedy: Satirical Prints in Georgian London and Connections to Ancient Greek Satire", w: "Bawdy Brits & West End...", s. 10-11/ A wracając do "zwalczania" karykaturzystów i ich wydawców, to w Albionie głównie próbowano używać argumentu finansowego. Zatem członkowie rodziny królewskiej starali się wykupić już istniejące karykatury, płyty - by zapobiec powielaniu czy wreszcie opłacić samych twórców by stępili ostrze swej krytyki. Jeśli ktoś śledził rozwój twórczości Cruikshanka to zapewne zauważył, że w pewnym momencie zaczął odchodzić od karykatur na rzecz ilustrowania książek i współpracy z pismami (m.in. wykonał ilustracje do pierwszego angielskiego wydania bajek braci Grimm, dwóch książek Charlesa Dickensa: "Sketches by Boz" i "Olivera Twista"). Richard Louis Stein (autor "Victoria’s Year: English Literature and Culture, 1837-1838") zauważa: "He also collaborated on political pamphlets dealing with special issues. But by the 1820's his work began to appear in books, as illustrations to literature rather then just politics". /tegoż, "The Case of Cruikshank", "The Threepenny Review", No. 2, Summer 1980), s. 28/ W przypadku zwrotu w twórczości George'a Cruikshanka rok 1820 nie jest przypadkowy, to rok w którym książę, po dziewięciu latach regencji, doczekał się wreszcie królewskiej korony. I postanowił energiczniej zadbać o swój wizerunek decydując się na próby postawienia przed sądem jak i na wspomnianą argumentację finansową: "In 1820, after over forty years of verbal and visual abuse, King George IV sought to censor satirical printmakers who were critical of him (...) King George IV nevertheless aimed to stop production at the source. He had his ministers go directly to the publishing houses to buy out existing prints as well as the copper plates. While this approach offered him a margin of protection from the satirists, his individual efforts at official censorship was dwarfed by a growing cultural trend that favored greater decorum in the public realm". /G. Zell "In With the Old Comedy...", s. 13/ I Cruinkshank; jak się wydaje dał się skusić; metoda jednak nie była zbyt skuteczna - niektórzy pieniądze brali i dalej kontynuowali swe przytyki. "Almost the only radical figures of note liberty throughout 1820 were William Hone and George Cruikshank, but their case raises interesting issues that further illustrate the efforts of the establishment to contain, and in certain circumstances even suppres, freedom of speech. As we saw in the last chapter, it was difficult to convict artists, engravers or publishers of graphic material, though this did not deter the Treasury Solicitor from accumulating ninety-one prints issued by thirteen diffirent publishers, apperently with a view to prosecution. The usual (albeit haphazard) medium to regulate the trade was to buy off the perpetrators. William Benbow, for example, was paid 100 by the Crown to suppress cartoons he had published that depicted the King and Lady Conygnham, the latest royal mistress, in June 1820; he and his engraver received a further 45 in November for withdrawing a further print on the same subject, plus 50 for suppressing the verses he printed beneath. Benbowa felt no obligation to act on these payments and this explains the eight months he spent in custody the following year, prior to trial for publishing the prints at which - predicably - he was acquitted. Benbow was not the only graphic publisher bought off in 1820, as Vic Gatrell's vivid and meticulous recreation of this shadow world makes clear: 'The royal archives at Windsor reveal that between 1819 and 1822 George spent some 2600 to achieve these silencings. The scale of this pay-off was substantial. That sum total equals about 100 000 in moder values'. Among the recipients of this regal hush money was George Cruikshank, who received 100 in June, 'in consideration of a pledge not to caricarture his majesty in any immorial situation'. Cruikshank was a spendthrift and alcholoic. He needed the money; but unlike Benbow he kept his promise. The silencing of Cruikshank and attempts to buy off others were not the only action that helped shore-up the tottering reputation of authority. Arguably they were not even the most important. December 1820 saw a concerted attempt to reverse the progress of radical sentiment, first through 'the Constitutional Association for Opposing the Progress of Seditious and Disloyal Principles', and second John Bull. With cheerful abandon, this new Sunday newspapers sought every opportunity to repay those who impugned the morality of the monarch in their own coin". /M. Chase "1820: Disorder and Stability in the United Kingdoms", Manchester/New York, 2013, 209-210/
  19. Broń chemiczna w wojnie krymskiej.

    Nie jestem tak biegły jak jancet w tego typu wyliczeniach, ale wedle mnie raczej nie można obliczyć pola podstawy figury zbliżonej do klina ściętego znając jedynie objętość i wysokość; proszę mnie poprawić jeśli palnąłem głupotę. Dodatkowo trochę się pogubiłem w zastosowanym przez janceta zapisie wielkości, wydaje mi się, że zaczął od zapisu stosowanego w krajach anglosaskich by potem przejść na ten stosowany w Polsce. Dla mnie przecinek to separator dziesiętny, a kiedy jancet napisał: "2,200 - 2,400 m sześciennych" to chyba miał na myśli: 2200 - 2400 metrów sześciennych? Też spróbowałem sobie to "rozłożyć" na powierzchni wychodząc od założenia janceta, że drewno i węgiel miałyby w sumie zajmować 4000 m². Gdyby ułożyli ten zgromadzony materiał w linii, w równe stosy (składające się i z drewna i węgla) np. o podstawie 32x32 metry (co daje 4096 m²) a pomiędzy stosami były przerwy dziesięciometrowe to w sumie zajęłoby to 0,496 hektara, a gdyby ułożyli te stosy na planie kwadratu z tymi samymi przerwami (bok = 32 + 10 +32) to zajęłoby to obszar 0,547 hektara. Gdyby przerwy miały pięć metrów otrzymalibyśmy odpowiednio: 0,457 i 0,476 hektara. Pozostaje jeszcze smoła, ale tej chyba nie potrzebowano zbyt wiele. Czy zatem skala przedsięwzięcia przerastał ówczesne możliwości, trudno powiedzieć nie mając jakiegoś punktu odniesienia. Patrząc zaś od strony logistyki, jakiej ilości środków transportu potrzebowano by zgromadzić przeszło 2000 ton różnych materiałów w jednym miejscu? Czy 2000 ton węgla to dużo czy mało? W dobie wojny krymskiej było to mniej więcej miesięczne wydobycie węgla w Turcji z głównego i w zasadzie jedynego źródła jakim było złoże Zonguldak ((w okresie 1848-1865 wydobywano tam 20 000 - 30 000 ton; za: D. Quataert "Miners and the State in the Ottoman Empire: The Zonguldak Coalfield, 1822-1920"). Taki transatlantycki parowiec jak "Liverpool" (przemianowany na "Great Liverpool" gdy pływał dla Peninsular & Oriental Steam Navigation Co.) zużywał ok. 900 ton węgla w czasie piętnastodniowej podróży (za: A. Servantie "Development of Steamship Travelling in the Mediterranean (1833-1860", w: "Seapower, Technology and Trade. Studies in Turkish Maritime History" ed. D. Couto, F. Gunergun, M.P. Pedani). Kiedy już zaczęto wstępne rozmowy pokojowe, alianci zaczęli liczyć co udało się im zdobyć na armii rosyjskiej, jedną z pozycji był węgiel, było go zaledwie 2000 ton (za: W.H. Russel "The War: From the Death of Lord Raglan to the Evacuation of the Crimea"). Rzecz może zatem w zwykłym błędzie? Na stronie prowadzonej przez L'Institut de Radioprotection et de Sûreté Nucléaire podają: "Plan anglais pour enfumer mortellement la garnison russe de Sébastopol avec 500 t de soufre et 200 t de coke (guerre de Crimée, 1854-1855)". Ale już w krótkim tekście zatytułowanym "Guerre et terrorisme chimiques" (dostępnym na stronie ww2.cnrs.fr) autorstwa prof. Armanda Lattesa, mamy: "les britanniques refusèrent d'employer des gaz de combat contre les assiégés de Sébastopol durant la guerre de Crimée (500 T de soufre et 2000 T de coke !)". Ktoś się musi mylić, a może niekoniecznie? Jest bowiem kwestia czy w ogóle do tego doszło, bo wedle niektórych tekstów pomysł pozostał jedynie w sferze planów, w swym odczycie Robert Godement powiedział: "... pendant la guerre Crimée, un officier de marine britannique propose d'enfumer les Russes au goudron et sulfure de carbone, mais son plan est jugé trop barbare (!) par le gouvernement et Faraday qui conseille celui-ci". /tegoż, "Les origines des armes chimique", Colloque "Vers l'abolition des armes chimiques", Paris 6 janvier 1989/ Podobnie Roland E. Langford: "An English plan to smoke out the Russian garrison at Sebastopol using a lethal mixture involving 500 tons of sulfur and 200 tons of coke was considered during the Crime War. Neither this plan, nor a subsequent one to use bombs containing Cadet's liquid, were executed". /tegoż, "Introduction to Weapons of Mass Destruction: Radiological, Chemical, and Biological", Hoboken 204, s. 214/ Jean-Michel Panoff: "There was also an unexecuted British project to smoke out the Russian garrison at Sebastopol with a lethal mixture including 500 tonnes of sulphur and 200 tonnes of coke (Crimean War, 1854-1855)". /tegoż, "The Biological Targets of Chemical Weapons: A Short Approach", "Arts of War and Peace", 1.1 (March 2013), s. 75/ Warto zauważyć, że wszyscy zacytowani czterej panowie (tekst na stronie Instytutu jest anonimowy) nie są historykami, Panoff to biolog zajmujący się głównie mikroorganizmami i zrównoważonym środowiskiem, Langford to inżynier środowiska zajmujący się głównie materiałami niebezpiecznymi, Lattes to chemik a Godement - matematyk. W żadnym tekście nie znalazłem przypisu, który mógłby ułatwić dalsze poszukiwania co do ilości tego węgla i czy w ogóle doszło do realizacji tego pomysłu.
  20. Krosno Odrzańskie - zapomniane polskie ziemie

    Zawsze można coś znaleźć, ale proponowałbym wpierw przejrzeć te 269 wyników, bo to są też: druki ulotne, mapy czy pojedyncze fotografie, współczesne materiały promocyjne władz samorządowych. A jak się to przefiltruje to wyjdzie, że nie ma monografii tego miasta i okolic.
  21. Jak Polacy nazywali Wrocław?

    Ostatni wpis Wysokiego został przeniesiony do tematu: "Krosno Odrzańskie - zapomniane polskie ziemie". I tam proponuję kontynuować dyskurs o tym mieście. secesjonista
  22. Jak Polacy nazywali Wrocław?

    A co tu jest do wypatrzenia? Dobrą praktyką jest by w przypisie powielić taki zapis adresu wydawniczego jaki jest zawarty w przywoływanej książce. I nic to nie ma do egzystowania takiej a nie innej nazwy miasta w konkretnym czasie. To jaki zapis adresu wydawniczego pojawia się na karcie książki to efekt bądź to świadomego zamysłu autora bądź wydawcy, bądź po prostu praktyki tego ostatniego. Zbiór pieśni zebranych przez J. Rogera został wydany po polsku w wydawnictwie, które w różnym czasie egzystowało pod różnymi nazwami: Schletter'sche Buchhandlung/H. Skutsch. Wydawano w nim książki w języku niemieckim, polskim czy hebrajskim. W przypadku książek w języku polskim, trudno powiedzieć czy wynikało to ze wskazówek wydawniczych autorów czy z praktyki wydawnictwa, jako adres wydawniczy mamy: "Wrocław", w przypadku książek w języku niemieckim czy hebrajskim, mamy: "Breslau". Zatem "Dziady" Mickiewicza wydane w rok po wspomnianym zbiorze pieśni mają w stopce "Wrocław", ale już wydane w tym samym 1863 r. "Sadducäer und Pharisäer" Abrahama Geigera mają: "Breslau". Kiedy wcześniej w tym wydawnictwie pojawiły się dziełka Wincentego Czesława Kraińskiego to nazwę wydawnictwa podawano jako: "Księgarnia Schlettera (H. Skutsch)". Wygląda zatem na to, że wydawca wypuszczając książki w języku polskim stosował nazwę polską, a w języku niemieckim - odpowiednio. I co z tego ma wynikać? Jak ktoś sięgnął po książkę S. Korbońskiego "Polskie Państwo Podziemne. Przewodnik po Podziemiu z lat 1939-1945"; wydaną przez Instytut Literacki Jerzego Giedroycia; gdzie widnieje miejsce wydania: "Paryż 1975", to ktoś wykrzyknie: "A zatem - Paryż, a nie - Paris"?!? Proponuję jeszcze zacząć wyciągać wnioski co do narodowości autora tego zbioru pieśni śląskich: "a zatem Polak?", bo przecież na stronie tytułowej mamy: "Juliusz" a nie: "Julius". Istnieje szereg stosowniejszych tematów gdzie można wyrazić swą dezaprobatę co do stosunku władz centralnych względem tych ziem i ich mieszkańców. Zalecam by tam kontynuować tego rodzaju myśli. Krótko bo to nie ten temat... a może tak ci ludzie zrobią ściepę, zaktywizują regionalistów i wspólnym sumptem wydadzą stosowną monografię danej miejscowości czy tłumaczenie interesujących pozycji niemieckojęzycznych? Tak bez oglądania się na państwo i innych. A swą miłość do polskich Ziem Odzyskanych to zacząłbym od wyrażania szacunku dla języka polskiego, choćby poprzez unikanie niechlujstwa językowego.
  23. Jak Polacy nazywali Wrocław?

    Tak się wpatruję w tę stronę i jakoś nie widzę tam nic co by mogło rozstrzygnąć kwestię: "a jednak Wrocław". O który zatem fragment chodzi?
  24. Villa Fraineuse - Wilhelm i decyzja o abdykacji

    Cóż, jak widać euklides ma jednak problemy z czytaniem francuskich tekstów. Nic tam nie ma o podpisaniu aktu abdykacji. Może jednak poszuka euklides czegoś sensowniejszego niźli artykuł dziennikarki, która nawet nie specjalizuje się w historii? Nie napisał, że: "nie wie" - co za androny wymyśla euklides? Zapewne też wszyscy współcześni niemieccy i polscy historycy to w gruncie rzeczy monarchiści i mają jakieś rachuby polityczne, jako że nie znam takiego, który by stwierdził, że tego dnia cesarz podpisał taki akt.
  25. Kto przyczynił się do tej abdykacji? Johannes van Heutsz, może książę Maksymilian? Jak biegły myśli, w tych ostatnich dniach - cesarza?
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.