-
Zawartość
26,675 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez secesjonista
-
Coś tam poldas jednak podał, nie bardzo wiem jak można wyrwać z kontekstu informacje typu: - liczba ludności Niemiec - umiejscowienie danego poligonu? Są to informacje bardzo łatwe do sprawdzenia i zweryfikowania, czy zatem ów pan podawał je prawidłowo?
-
Kultura i urbanistyka Krakowa w czasie II wś
secesjonista odpowiedział jessica → temat → Katalog bibliografii i poszukiwanych materiałów
Jak szeroko rozumiana ma być owa: "kultura", czy w zakres pracy wchodzą działania kulturalne (ew. urbanistyczne) Niemców? -
Kiedy wynaleziono posadzki
secesjonista odpowiedział daniela → temat → Pomoc (zadania, prace domowe, wypracowania)
Uwzględniając miejsce gdzie wpis został wcześniej umieszczony i próbę przemycania reklamy, nie sądzę by autor tematu uczestniczył w tej dyskusji. No ale temat wydzieliłem. secesjonista -
Istnieje coś takiego jak kontekst, dla jednego będzie to "kobieta-błyskawica" w rozumieniu "kobieta ze znakiem błyskawicy", dla innego "kobieta szybka (jak błyskawica)" (: w domyśle - łatwa). Dlaczego "przeklęte" nie wiem, słownik chyba ma autorów?
-
A jaki to słownik? Blitzkrieg - to w nim będzie: "przeklęta wojna"? To chodzi pewnie o: "„Blitzmädel“ oder „Blitzmädchen“ war ein Spitzname aus der Soldatensprache, teilweise mit abwertendem Beiklang. Die Bezeichnung war vom Blitz-Emblem, dem Abzeichen auf dem Uniformärmel oder auf der Krawatte, abgeleitet, der Blitz wiederum war ein Emblem der Nachrichtentruppe von Wehrmacht und Waffen-SS". /za: de.wikipedia.org: "Wehrmachthelferin"/ No, ale to nie zawsze musiało mieć pejoratywne zabarwienie, jak powyżej zaznaczono.
-
Ów "Blitzmadel" to niemieckie "kobiece służby pomocnicze" -na ogół pracujące w łączności (stąd "błyskawica - piorun"), ale i w innych służbach. Tego typu pomocniczych (kobiecych) formacji było więcej.
-
Czy Polska była słabo znana za granicą?
secesjonista odpowiedział Tomasz N → temat → Polska Andegawenów i Jagiellonów (1386 r. - 1572 r.)
Na ową znajomość można spojrzeć poprzez pryzmat europejskiej kartografii. Wraz z dziełem zatytułowanym "Wprowadzenie do kosmografii" Martin Waldsmüller wydał (1507 r.) mapę pt.: "Kosmografia powszechna". Choć na tej mapie oznaczono "America noviter reperta", "Terra de Brazil" czy "Terra Sanctae Crucis" (dzisiejsza tereny Argentyny), nasze regiony przedstawione są dość "niekonwencjonalnie", oto Karpaty ciągną się na daleką północ, pokrywając mniej więcej Lubelszczyznę i dalej Mazury. Dzisiejsza Polska to kraina wysokich gór, z których wypływa choćby rzeka Chronon. Na jego kolejnej mapie z 1520 r. Polska wciąż jest mało rozpoznawalna, choć jej obraz staje się bardziej dokładnym. W młodszym o dwadzieścia lat atlasie Batisty Agnesego - Polska zostaje umieszczono znaczniej bliżej centrum Europy. Kraków zaś, poprzez wyróżnienie typograficzne, równa sie z miastami rzędu: Rzym, Wenecja, Paryż, Wiedeń, Buda czy Kolonia. Wreszcie Polska awansuje ok. 1570 do rangi "uda Europy"... /za: J. Niedźwiedź "Polonia noviter reperta", "autoportret. Pismo o Dobrej Przestrzeni", 1 (44), 2014/ -
Swego czasu gregski pisał o granicach przeżywania wrażeń estetycznych... problem nie tyczy się jedynie wrażeń estetycznych, ilość danych wymagających przetrawienia przez jednego człowieka, zaczęła być już ponoć problemem w czasach Bacona. Powiada się, że uczeni tego kalibru co Wilhelm Leibniz czy jezuita Athanasius Kircher byli może ostatnimi ludźmi, którzy "wiedzieli wszystko". O tym ostatnim dodawano, że czego nie wiedział... to zmyślił. Szerzej o tej interesującej kwestii: A. Blair "Too Much to Know: Managing Scholary Information before the Modern Age" "Athanasius Kircher: The Last Man Who Knew Everything" ed. P. Finden D. Rosenberg "Early Modern Information Overload", "Journal of the History of Ideas"
-
To zdanie Roba Zabrecky'ego nie ma oczywiście na celu deprecjonowania magii - w rozumieniu sztuki iluzji. Chciał jedynie wskazać na współczesne stosunki pomiędzy teatrem a pokazami prestidigitatorów, które stały się niejasne. Niejasne za sprawą popularności spektaklów wykonywanych przez takie osoby jak: Criss Angel, David Coperfield czy duet: Siegfried & Roy, którzy nieco zapomnieli o wypowiedzi Jeana-Roberta Houdina kim ma być sztukmistrz. Tymczasem w przeszłości związku te były mocniejsze i bardziej wyraziste, zwłaszcza w drugiej połowie wieku XIX. Wtedy to niezwykła popularnością cieszyły się przedstawienia gdzie efekty specjalne (iluzjonistyczne) były integralną częścią opowiadanej historii ("Mrs. Daffodil Downey's Séance", ""Will, the Witch and the Watchman"). Jednymi z większych organizatorów tego typu spektakli byli John Nevil Maskelyne i George Cooke, a udział w nich brali tacy iluzjoniści jak: Martin Chapender, Paul Valadon, Charles Morritt czy Bautier de Kolta. Współcześnie niewielu odwołuje się do tego nurtu, choć są tacy, którzy pamiętają, że pokaz magii miał być jedną z najstarszych form teatru. Mowa tu o zatem o współczesnych przedsięwzięciach takich jak Davida Parra z Chicago, który stworzył przedstawienie na bazie twórczości Edgara Allana Poe, czy Michaela Fraughtona z Salt Lake City, który "gasił płomień symbolizujący metaforę życia miasteczka" (jakby wbrew prawu ciążenia), Todda Robbinsa, który na Off-Brodwayu spektakl "Play Dead". A jak to wygląda na deskach europejskich teatrów?
-
Nie bez kozery secesjonista umieścił ten temat w takim, a nie innym dziale. A ponieważ pochlebiam sobie, że znam zainteresowania autora tematu - to i mogę potwierdzić, że tu chce on podyskutować akurat w tak ograniczonym zakresie. Chodzi zatem o teatry - a ściślej: przedstawianie autorskich sztuk bądź adaptacji z wykorzystaniem iluzji.
-
Było, i o karaibskich, i burskich, i polskich i o innych, wystarczy skorzystać z wyszukiwarki. A secesjonista ma pewność, że ów pan w liczbie podobozów nie uwzględniał tych przed 1918 rokiem.
-
Nie widzę tu odniesienia do wojny burskiej czy innych kontynentów - proponuję się zacząć powstrzymywać przed tego typu wstawkami. I jest tu już druga taka propozycja. secesjonista Można mówić o obozach w Europie, obozach w Polsce (biorąc pod uwagę nasze przedwojenne terytorium), można myśleć o terytorium jedynie GG. Ironiczne uwagi - zupełnie nie na miejscu.
-
Wszystko zależy o jakich obozach mowa, w całej Europie? Na terenach dawnej Polski? A co istotniejsze: jakie przyjęto kryteria rozróżnienia: obóz - podobóz i jak ujęto podległość administracyjną. Niezależnie od tych uwarunkowań, wydaje się, że podane wielkości (od 100 do 170 podobozów) są bezzasadne. W odniesieniu do polskiego ustawodawstwa co do podziału na obozy i podobozy w których przebywali Polacy, jak i ich wskazanie: mamy (bodajże): 23 KL i 804 podobozy. Gdybyśmy mieli otrzymać owe minimum "100 podobozów" (na jeden obóz), samych obozów musielibyśmy mieć około 8., lub w drugim przypadku 4-5 obozów. Średnio ogarnięty licealista - wymieni ich pewnie więcej. Gdyby wyjść od liczby obozów - 23 jako prawdziwej, to podobozów w sumie musiało by być: od 2300 do 3910. Znane są takie wielkości z literatury? No ale nie znamy kryteriów tego pana.
-
Cóż, Tomaszu N - odpowiedź jest oczywista choć również trochę zaskakująca, tylko nie wiem czy pytasz: "ogólnie" czy raczej poldasa?
-
Relacje polsko-litewskie w okresie III RP
secesjonista odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Jak to nic? W tejże samej grze swego czasu Polska napadła na Ukrainę, podówczas Ukraińcy mogli się (pewnie) emocjonować wyzwalaniem od naszej okupacji (a i wypędzaniem) Polaków ze swego kraju. Gra jak gra - i nie reklamuje się sloganem "o wypędzaniu". A to, że niektórzy użytkownicy tej gry podbijają bębenek nacjonalistyczny? Robią to też niektórzy forumowicze, ale nikt nie wzywa od razu do interwencji prokuratury. Trochę bardziej wyważona opinia: "Darmowa gra strategiczna prowokuje do nienawiści? Takie wnioski wysnuł litewski publicysta, który uważa, że sprawa powinna trafić do prokuratury. Rzeczywiście, w grze pojawiły się hasła „Wyzwolenia Litwy od Polaków”, ale w samej grze konfliktów zbrojnych pomiędzy wszystkimi narodowościami jest mnóstwo. Jak w każdej tego typu produkcji. Tymczasem jeden ze słuchaczy polskojęzycznego radia "Znad Wilii" zwrócił uwagę wileńskich dziennikarzy nad grę E-sim. To bardzo rozbudowana, darmowa gra strategiczna, dostępna na Facebooku. W grze wcielamy się w przywódcę dowolnego państwa we współczesnym świecie - prowadzimy politykę wewnętrzną i zagraniczną, dbamy o gospodarkę, handel, rozbudowę infrastruktury i armii. Słowem, zajmujemy się wszelkimi aspektami funkcjonowania XXI-wiecznego państwa. W grze E-sim dochodzi naturalnie do konfliktów zbrojnych. Od kilku tygodni na jednym z serwerów E-Sim, Securze, trwa kolejna wojna. Polska została zaatakowana przez Niemcy, Litwę i Rumunię. Po stronie polskiej walczy Ukraina, a w starcie zaangażowały się również Chiny. Ziemie polskie zostały w całości zajęte przez wirtualne wojska litewskie i rumuńskie. Takich konfliktów w E-sim jest całe mnóstwo i nikt, poza skrajnie radykalnymi narodowcami nie traktuje ich poważnie. Mimo to litewski publicysta, Vidmantas Waliuszaitis uważa, że grą powinna się zająć prokuratura. "W obecnej sytuacji geopolitycznej takie sugestie są niedopuszczalne. Mogą prowokować do nienawiści na tle narodowościowym, a nawet do aktów przemocy, bo od gry tylko krok do rzeczywistości." Faktem jest, że niektórzy Litwini wykorzystują E-sim do głoszenia antypolskiej propagandy (pojawiły się nawoływania, by "wyzwolić" Litwę od Polaków), a Polacy nie są na Litwie specjalnie lubiani (w badaniach przeprowadzonych na wiosnę tego roku jedynie 12 procent ankietowanych uznało nasz kraj za państwo przyjazne Litwie - 27 procent uważa, że Polska jest wrogiem Litwy...), jednak część polskich dziennikarzy zdecydowanie przesadziło, pisząc w alarmistycznym tonie o wspomnianej wyżej grze. Prawdopodobnie zasugerowano się komentarzem słuchacza radia "Znad Wilii", który w mailu do redakcji pisał: "Na mojego Facebooka wdarła się nacjonalistyczne gra, jak Litwini chcą wypędzić Polaków z Litwy. Kto podbija Litwinów przeciwko Polakom?" Nie taki diabeł straszny, jak go malują. Już dwa lata temu Polacy w E-sim emocjonowali się zwycięską i wspaniale przeprowadzoną wojną z Ukrainą. Natomiast na serwerze Suna gracze kierujący Holandią i Iranem dali Polakom i Korei Południowej niezłego łupnia... Czy w związku z tym powinniśmy pisać o antypolskich nastrojach w Holandii?" /gry.onet.pl/wiadomosci - Shal "Wyzwól nas od Polaków" - czy powinniśmy się przejmować grą na Facebooku?" / -
Wypada wspomnieć dość nietypowy "kopiec" - Gnojną Górę (zwaną również Górą Gnojową) - wysypisko na skarpie warszawskiej u wylotu ul. Celnej. W zasadzie używane od założenia Warszawy do 1844 roku. Górą sportretował Aleksander Gierymski na łamach "Kłosów" (1884, nr 973). Góra skończyła w dość szczególny sposób - jako taras widokowy.
-
Jak już to: prorokini. A i ja proponuję by uważać: z komentarzami, które niewiele wnoszą, a zaczynają prezentować coraz niższe loty.
-
Zegarki i budziki
secesjonista odpowiedział adamhistoryk → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
I to jest wpis o budzikach? -
Nic tam nie ma o epidemiach podczas powstania warszawskiego, jest jedynie wzmianka: "Złe warunki panujące w obozie i kilkudniowym pobytem w punktach zbornych, poprzedzone tragedią życia w powstańczej Warszawie, powodowały ogromne wycieńczenie, szerzenie się różnych chorób. Niemcy, obawiając się wybuchu epidemii chorób zakaźnych, godzili się na kierowanie chorych do najbliższych podmiejskich szpitali". Nic o samym powstaniu i związku ew. epidemii z brakiem higieny.
-
Depesza z 23 czerwca 1940 r. niemieckiego ambasadora w Madrycie - Eberharda von Stohrera, niezwykle podekscytowała Ribbentropa. Ten ostatni wnet obmyślił plan, ni mniej ni więcej, jak (de facto) porwanie byłego króla Edwarda VIII. W tle, były zamierzenia Hiszpanów, podobne, acz mające na uwadze inny cel, tu kluczową rolę odgrywała postać Juana Beigbedera y Atienzy. Ribbentrop starał się zaangażować w swe pomysły szwagra generała Franco. Tymczasem nieświadomy tych zabiegów książę szykował się do wypłynięcia by objąć urząd gubernatora Wysp Bahama. Czemu akcja zakończyła się fiaskiem?
-
A jakie epidemie wybuchały wskutek zaniedbań w higienie?
-
"Do Lizbony przybył 3 lipca". Skąd to wiemy?
-
Ja stwierdzam, zdawałoby mi się, dość oczywisty fakt, z tego fragmentu nie wiem co zabrał ze sobą (prócz bielizny, a jak mniemam chodziło o: zmianę bielizny), a i jak widzę, adamhistoryk - również. Po wrzuceniu nawet piętnastu czy pięćdziesięciu tego typu fragmentów wspomnień - pozostaniemy w tym samym miejscu (: naszej niewiedzy).
-
Odważyłoby się: na co?
-
"Nie 8 czerwca a 28 czerwca". I znów zagwozdka: wedle doniesień agencyjnych z 23 June: "The Duke and Duchess of Windsor have left the Hotel Ritz for Madrid", o czym doniósł "The Sydney Morning Herald" (Monday 24 June 1940).