Skocz do zawartości

secesjonista

Administrator
  • Zawartość

    26,675
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez secesjonista

  1. O wskazaniu na pochodzenie z uwzględnieniem koloru włosów

    Część wpisów dotyczących rozważań etymologicznych wokół pojęć: Frank, franc itp. została przeniesiona do nowego tematu: "O zmianie znaczeń terminów: Frank, franc, francus, fraunchise, franchise". secesjonista
  2. Fragmenty dyskusji z tematu: "Diabeł w średniowieczu": Zdecydował się już euklides jakie miał włosy ów święty? Raz jest blondynem a potem jest rudy... może więcej konsekwencji? A możemy poznać tę grupę zawierającą się w: "wielu historyków" - tak z cytatami ich typologii i objaśnienia pochodzenia ze względu na kolor włosów. Nurtuje mnie jeszcze jedna kwestia: jak z koloru włosów można wysnuć kto wychowywał daną osobę? Jeśli preceptorem czy macochą jakiejś osoby była osoba o ciemnych włosach to przechodziło to na jego wychowanka?
  3. Wpisy zostały przeniesione z tematu: "O wskazaniu na pochodzenie z uwzględnieniem koloru włosów" secesjonista
  4. Początki górnictwa węgla kamiennego w Polsce

    Pomiędzy tekstem Jarosza a Łabęckiego jest pewna rozbieżność, u tego drugiego: "założyli" u tego pierwszego: "przejęli". A jeśli zaufać temu pierwszemu to nasuwa się pytanie: co przejęli? A gdzie konkretnie Osiński pisał o Olsztynie pod Częstochową, jakoś tego u niego nie znajduję, może Tomasz N wskazać stosowną stronicę?
  5. Egipcjanin Sinuhe-realia i fikcja

    Z fabułą tej powieści jest ten kłopot, iż na bazie opowieści z czasów XII dynastii opisuje realia XVIII dynastii. Wydaje się, że opis balsamistów stworzony przez Waltariego nie ma podstaw źródłowych.
  6. Wielcy Polacy, zapomniani, nieznani

    Z rzeczy drobnych... Trochę to niezręczne sformułowanie, do Rosji rodzina wyjechała w 1904 roku a powróciła do kraju w 1906 roku. Biorąc za datę urodzin rok 1888 (z dokumentu naturalizacji dla władz brytyjskich) to wyjechała mając lat 16, biorąc pod uwagę rok 1886 (podany m.in. przez Dionizję Wawrzykowską-Wierciochową) to udała się tam w wieku 18 lat. Najczęściej jednak za datę roczną narodzin przyjmuje się obecnie rok 1884 (ten sam co podała fraszka), wynika z tego, że wyjechała do Lipawy mając 20 lat. Trudno określać ten okres życia pojęciem: "część dzieciństwa". Kolejny drobiazg... Kiedy jeszcze przebywała w Rosji tajny Latający Uniwersytet został przekształcony w oficjalnie zaakceptowane, wspomniane Towarzystwo i Wolną Wszechnicę Polską. I kolejny... Faktycznie, swego rodzaju idée fixe Alberta Kahna było dokumentowanie fotograficzne i filmowe życia społecznego na świecie, gromadzone w Archive de la Planete materiały złożyły na ogromną kolekcję liczącą 72 000 zdjęć (autochromów) i 100 godzin materiałów filmowych. Jednakże poza sponsorowaniem tego typu przedsięwzięć, bankier ten fundował też stypendia dla młodych badaczy, którzy podczas rocznej podróży mieli badać różne społeczności na świecie. I o tego typu stypendium starała się Czaplicka. To wszystko jednak drobiazgi, które można skwitować stwierdzeniem, że to przykład mego nadmiernego czepialstwa, ale już stwierdzenia z poniższego fragmentu: są niewybaczalne dla osoby, która zadeklarowała swe zainteresowanie tą postacią. Nie jestem w stanie zrozumieć skąd wzięła się u fraszki ta pierwsza wyprawa. Zwłaszcza, że w żadnym z tytułów książkowych czy artykułów z sieci wymienionych w źródłach do tej prezentacji takiej informacji nie uświadczymy. Może fraszka zajrzała na polskojęzyczną Wiki, gdzie faktycznie można znaleźć informację: "Tam właśnie jej wykładowca Robert Ranulph Marett zdecydował się udzielić stypendium na wyprawę do Syberii. Wierzył on że mówiąca w języku rosyjskim Czaplicka, będzie w stanie zdobyć więcej informacji na temat plemion syberyjskich, niż badacze polegający na tłumaczeniach. Rezultatem badań była książka Aboriginal Siberia, a Study in Social Anthropology, wydana w 1914 roku (...) 21 maja 1914 roku Czaplicka rozpoczęła drugą wyprawę na Syberię, wraz z malarką Dorą Curtis, Maud Haviland i Henry Usher Hallem z muzeum Uniwersytetu Pensylwanii". /pl.wikipedia.org, notka biograficzna: "Maria Antonina Czaplicka"/ Na taki trop źródłowy może wskazywać daleka zbieżność obu fragmentów, choć fraszka akurat w swych źródłach naszej Wikipedii jakoś nie wymienia. Zadziwia mnie, że fraszka nie zastanowiła się dlaczego z wyprawy na Syberię rozpoczętej w maju 1914 r. Czaplicka wydała pierwsze wspomnienia dopiero w 1916 roku. A z wyprawy niby z tego samego roku (1914) miałaby wydać opracowanie naukowe w tym samym roku: czyli jej wyprawa, opracowanie publikacji naukowej i jej wydanie miałyby się zawierać pomiędzy 1 stycznia a 21 maja. Gdyby jednak fraszka zajrzała na anglojęzyczną Wiki do notki biograficznej tej postaci to spotkałaby się z całkiem inną informacją: "Marett encouraged her to use her Russian language skills in a review of literature on native tribes in Siberia, which became her book Aboriginal Siberia, published in 1914. At this stage she had never visited Siberia...". A autorka, która w Polsce najbardziej się przyczyniła do popularyzacji tej postaci jak i jej dorobku, czyli Grażyna Kubica (z czasem publikująca pod nazwiskiem: Kubica-Heller), a którą fraszka wymieniła w źródłach, nic o tej "pierwszej" wyprawie nie napisała. Co więcej dokładnie opisała okoliczności powstania wspomnianego tytułu: "Aboriginal Siberia, a Study in Social Anthropology". Otóż to opracowanie nie było wynikiem: "pierwszej wyprawy" ani wynikiem żadnych badań (terenowych) Czaplickiej. Gdy w Londynie miał miejsce Kongres Amerykanistów (w 1912 r.) przybyli nań badacze z Rosji, m.in.: Waldemar Jochelson, Franz Boas czy Lew Szernberg, którzy zapoznali swych brytyjskich kolegów ze swymi badaniami Syberii. "Będąc pod ich wrażeniem, Marett powierzył Czaplickiej napisanie książki, która zdawałaby relację z ówczesnej wiedzy na temat ludów syberyjskich, pochodzącej ze źródeł rosyjskich i polskich niedostępnych brytyjskim antropologom. W ten sposób powstał tom "Aboriginal Siberia. A Study in Social Anthropology" (opublikowany w roku 1914 w Clarendon Press)". /G. Kubica-Heller "Maria Czaplicka i jej syberyjska wyprawa", we wstępie do: M. Czaplicka "Mój rok na Syberii" w tłum. H. Kossak-Nowocień, Toruń 2013, s. 15/ Amicus fraszka, sed magis amica veritas... I jeszcze taka refleksja natury ogólnej, a raczej związanej z badaniem nad działalnością kobiet z modnych perspektyw wykluczenia i gender. Jestem przekonany, iż powinniśmy się chwalić taką postacią jak Czaplicka i propagować jej dorobek, zarówno w kraju jak i zagranicą. Z mego dość pobieżnego rozpoznania tematyki nauk antropologicznych w tych czasach i osób zaangażowanych w tego typu badania wynika, że przynajmniej w Wielkiej Brytanii o dorobku Czaplickiej nie zapominano. Może jest tak, że przed artykułami i i książką Kubicy w Polsce nieco o Czaplickiej zapomniano, zwłaszcza, że pozostawała w cieniu Bronisława Malinowskiego. Tylko trzeba znać proporcje... Malinowski stworzył metodę jeśli nie całą szkołę, Czaplicka przeprowadziła badanie w zasadzie jednej grupy etnicznej. I nic tu do rzeczy nie ma jej płeć. Tymczasem czytam: "Celem niniejszego artykułu jest przybliżenie postaci Marii Czaplickiej. Grażyna Kubica pisze, że Czaplicka była jedną z tych kobiet, o których „świat zapomniał, ich dzieła przykrył warstwą kurzu, a ciała pogrzebał w bezimiennych” grobach (...) O trafności powyższego spostrzeżenia Kubicy świadczyć mogą już problemy z ustaleniem daty urodzenia Czaplickiej. Istnieją trzy możliwości...". /K. Łuczaj "Dlaczego nie Maria Czaplicka? O relacji pomiędzy międzynarodowym sukcesem kobiety, a jej wpływem na naukę polską", w: "Maska. Magazyn antropologiczno-społeczno-kulturalny", "Decyzja- Działanie-Wpływ. Aktywność kobiet w perspektywie międzykulturowej", nr 9, 2010, Materiały z konferencji 26-27/03.2009", s. 27; z przywołaniem: G. Kubica "Siostry Malinowskiego, czyli kobiety nowoczesne na początku XX wieku", Kraków 2006, s. 5/ Znam wiele znanych postaci ze świata mężczyzn, których spuścizna jest szeroko omawiana a nie znamy ich daty urodzenia - czy to jest dowód na ich zapomnienie? Czy fakt, że sama Czaplicka podawała inną datę narodzin niźli jej matka ma świadczyć o jej zapomnieniu? Wreszcie ten: "bezimienny grób", skąd wiadomo, że bezimienny skoro pani Kubica jednak go odnalazła? Dla czytelników z Polski ta autorka napisała o: "bezimiennym grobie". Kiedy jednak Oxford obchodził swą setną rocznicę ustanowienia nauk antropologicznych na swej uczelni konferencją w której brała udział pani Grażyna Kubica ta powiedziała: "I found her grave at Wolvercote Cemetery (it is in a rather dilapidated state)". /W. James "Reflections on Oxford's Global Links", w: "A History of Oxford Anrtopology" ed. P. Rivière, New York, Oxford 2009, s. 172 Jest jednak różnica pomiędzy bezimiennym grobem a grobem zaniedbanym czy zniszczonym. Przywoływany Maretta wyraził nadzieję, że Czaplicka będzie miała zarezerwowane miejsce w Polskim Panteonie Sławy, mylił się ale chyba pani Kubica nieco przesadza. /por. tegoż "Proffesor Bronislaw Malinowski: An account of the memorial meeting held in London on July 13. 1942". London 1942, s. 7/
  7. Początki górnictwa węgla kamiennego w Polsce

    W to się nie będę bawił, ale w literaturze, którą na szybko przejrzałem, na ogół rozróżnia się eksploatację (np. odkrywkową) od zbudowania kopalni. A skąd rok 1806?
  8. O wskazaniu na pochodzenie z uwzględnieniem koloru włosów

    Jeśli komuś się nadaje imię Marek to może o tym świadczyć ale nie musi, a jak mu się nadaje imię: "Mark"? Proponuję by euklides zgłębił np. motywacje nadawania miana: "Moritz" a potem wskazał, że są one związane z przywiązaniem do berberyjskich korzeni. Powodzenia... A jak mu się nadaje imię: "Dydak" to o czym to świadczy? A jak to będą różne formy imienia: "Jakub" to o czym to świadczy? Zna w ogóle euklides różnojęzyczne formy imienia: "Jakub"? Problem w tym, że dotąd, zanim nie napisałem swych uwag, nic nie napisał euklides by takie imię miało być wyrazem przywiązania jego rodziców do tych korzeni. Miało być wyrazem przywiązania się tego opata do tych korzeni. Widzi różnicę euklides? Jaka dla mnie to euklides modyfikuje swe wypowiedzi pod wpływem krytycznych uwag tak by cokolwiek zachowało się z jego pierwotnej hipotezy. Tak można długo, zwłaszcza, że rzadko euklides potrafi uzasadnić swe stwierdzenia stosownym cytatem ze źródeł z epoki bądź opracowań historyków. Mimo wszystko: relacja z notatek euklidesa to nie to samo co cytat z książki, której te notatki dotyczą. Oczywiście trzeba by się zastanowić czy dziadkowie (i po mieczu i po kądzieli) tegoż opata też wyrażali takie przywiązanie nadając imiona jego rodzicom: Aleta (Alethea) i Tescelin, (Tecelin). A nadanie przez rodziców Bernarda imienia jednej z córek w postaci: Ombeline (Hombeline) to też przykład przywiązania do germańskich korzeni? A: Guy, André czy Barthélemy to też przykłady na przywiązanie do germańskich korzeni? Takiemu specjaliście jak euklides nie muszę przypominać podstawowego faktu: ród Bernarda po mieczu wywodził się w zasadzie z Szampanii. Zatem do swej typologii przyznających się do germańskich korzeni euklides musi włączyć mieszkańców już nie tylko Burgundii ale i Szampanii. I tak brnie i brnie euklides... aż wreszcie dojdziemy do nieco absurdalnej konstatacji, że wszyscy w ówczesnej Francji określali się jako Frankowie i wykazywali swe przywiązanie do takich a nie innych korzeni. Atoli czekam na dalsze uzasadnienia, ale tak może już z odwołaniem się do opracowań historyków i językoznawców/
  9. Początki górnictwa węgla kamiennego w Polsce

    Może ktoś pomylił Będzin z będzińskimi mieszczanami? W swym słowniku Jerzy Jaros podał: "Reden w Dąbrowie Górniczej zał. w 1785 r. przez mieszczan będzińskich, w 1796 r. przejęta przez władze pruskie". /tegoż, "Słownik historyczny kopalń węgla na ziemiach polskich", Katowice 1984, s. 89/ów... Co do drobiazgów... Raczej chyba hrabia Moszczyński?
  10. To, że dziś pod pojęciem "franczyzy" rozumie się coś innego niźli to było w średniowieczu to akurat nic dziwnego. Słowa zmieniają swe znaczenie. Do podanych przez euklidesa znaczeń w średniowieczu, można dodać, że te przywileje i ograniczenia immunitetu, to po prostu zrzeczenie się tego typu praw za pewną sumę pieniędzy. Dowodem na tego typu zrzeczenie były: " lettres de franchise". Wypada też dodać, że wedle objaśnień podanych na francuskojęzycznej stronie: www.franchise-magazine.com w notce "Connaissez-vous l'origine de la franchise?", dla współczesnego rozumienia terminu "franczyza" niezbyt istotnymi są francuskie średniowieczne korzenie tego słowa. Do handlu przeniknęło ono za sprawą handlowców z USA, gdzie w ten sposób w XIX w. unikano ograniczeń w sprzedaży do innych stanów. "Cette technique contractuelle tombée en désuétude en Europe à la fin du Moyen-Âge, a traversé l'Atlantique pour réapparaître aux Etats-Unis sous une forme dérivée au cours du 19 ème siècle. Du “franchising” au “franchisage” A l'époque, les industriels américains, n'étant pas autorisés à vendre librement d'un Etat à un autre, ont eu recours à un mode de distribution original et performant appelé “franchising “. Ce fut le cas notamment de la Compagnie Général Motors dont le développement a permis le succès de la production et de la distribution de masse. Cette réussite fut suivie par celle du fabriquant de machine à coudre “Singer sewing machines & co.” , qui en développant de nombreux points de vente a bâti un véritable empire".
  11. Poszukiwania ersatzu w III Rzeszy

    W nieco przeszarżowanej książce Normana Ohlera "Trzecia Rzesza na haju" (oryg. "Der totale Rausch"), autor przy okazji opisu pozyskiwania surowców roślinnych do wyrobu substancji psychoaktywnych wspomniał o "największym ogrodzie ziołowym w Europie" umiejscowionym przy obozie Dachau. "Niemal całe zapotrzebowanie na naturalne środki lecznicze i przyprawy dla Wehrmachtu i SS było zaspokajane przy użyciu roślin, które były uprawiane, zbierane, suszone i pakowane w Dachau (...) Pola mieczyków dostarczały witaminy C, wyhodowano nawet substytut pieprzu - Himmler nazywał go dumnie "pieprzem z Dachau". /tamże, Poznań 2016, s. 339, przyp. 414/ Przy tym obozie rzeczywiście powstał cały kompleks w którym uprawiano różne rośliny a zwłaszcza zioła i przyprawy, był to zarazem rodzaj stacji badawczej związany z badaniami nad roślinami i ich uprawą, w mniejszym stopniu nastawiony na badania z zakresu hodowli zwierząt. Całość nie przyniosła jakichś oszałamiających sukcesów ekonomicznych za wyłączeniem Kräutergarten w którym uprawiano przyprawy i zioła. /szerzej o tej kwestii: D. Seidl "Zwischen Himmel und Hölle. Das Kommando ‚Plantage’ des Konzentrationslagers Dachau"; P. Staudenmaier "Organic Farming in Nazi Germany: The Politics of BiodynamicAgriculture, 1933–1945", "Environmental History", 18 April 2013; R. Sigel "Heilkräuterkulturen im KZ. In: Medizin im NS-Staat. Täter, Opfer, Handlanger"/ Mieczyki rzeczywiście mogły być źródłem tej witaminy: "The leaves of the genus are also rich in vitamin C, ranging from 1 to 7% depending on the species and cultivars". /Ch. Kole "Wild Crop Relatives: Genomic and Breeding Resources: Plantation and Ornamental Crops", Haidelberg, Dodrecht, London, New York 2011, s. 188/ Kris Lindblom prowadzi stronę komercyjną stronę internetową (thirdreicharts.com) z przedmiotami z tego okresu, przy okazji zamieszcza na niej różne artykuły popularno-historyczne. W jednym z nich pt. "The Dachau Herb Garden" napisał: "Some profit was made on spice cultivation, not least the pepper-mill where through a particular process involving several plants, a spice similar to pepper known as German pepper was produced". Ten artykuł co do pewnych szczegółów nie budzi zaufania; autor napisał w nim np. o: "Association for Herbal Medicine at the Rudolf Krehl Clinic", gdy chodzi o Albrechta Ludolfa von Krehla; wydaje się jednak, że bardziej prawdopodobnym jest wytworzenie substytutu pieprzu *np. ze zmielenia różnych roślin) niż wyhodowanie takiego substytutu. Zatem: wytworzyli czy wyhodowali?
  12. Początki górnictwa węgla kamiennego w Polsce

    "Pierwsza udokumentowana wiadomość o górnictwie w omawianym rejonie pochodzi z 1366 r. (Packisch & Erdman, 1913). W tym roku Bolko II, władca Księstwa Świdnickiego, przyznał swoim żołnierzom prawo do eksploatacji sztolni w gminie Aldinwasser. J. Rzemełka (1984) również podaje precyzyjnie, że 18.12.1366 r. książę świdnicki Bolesław II zezwolił Mikołajowi Sackenkirchenowi i jego wspólnikom na budowę sztolni odwadniającej, tzw. sztolni dziedzicznej w Starym Zdroju na terenie wałbrzyskim, ale poddaje w wątpliwość, czy ta sztolnia była przeznaczona do wydobycia węgla. Znacznie bardziej prawdopodobna wydaje się informacja o górnictwie węglowym w rejonie Nowej Rudy na Dolnym Śląsku, gdzie w 1478 r. według kroniki miasta Nowa Ruda, kopalnię „Pod Bukiem” (w obecnej dzielnicy Zacisze) Paweł Heyrich nabył od wdowy Barbary Heimisch. E. Piątek (2000) podaje jeszcze inną, wcześniejszą, datę – a mianowicie rok 1434 r. powołując się na zapisy w zachowanej księdze miejskiej Nowej Rudy. W tej to księdze istnieje zapis, że w obecności wójta miasta Nowa Ruda, radnych i przysięgłych Peter Hufnayl zrzekł się kopalni węgla w Czerwieńczycach w pobliżu Nowej Rudy". /J. Kosmaty "Tworzenie polskich załóg górniczych w Wałbrzyskim Zagłębiu Węglowym w latach 1945-1+950 ze szczególnym uwzględnieniem technicznej kadry kierowniczej", w: "Dzieje górnictwa - element europejskiego dziedzictwa kultury", 3, pod red. P.P. Zagożdżona i M. Madziarza, Wrocław 2010, s. 180/
  13. I jeszcze o przysięganym posłuszeństwie... "Aż do XX wieku żona mężowi przysięgała posłuszeństwo, mąż żonie nie (...) Norma zwyczajowa, która zanikła dopiero w XX wieku". /E. Siatkowska "Dlaczego mężczyzna się żeni, a kobieta wychodzi za mąż?", "Studia z Filologii Polskiej i Słowiańskiej", 48, Warszawa 2013, s. 81/
  14. O wskazaniu na pochodzenie z uwzględnieniem koloru włosów

    Na wiele się euklides powoływał, ale w nikłym stopniu miało to coś do tematu. Nietrafnie, przynajmniej jeśli chodzi o moje wpisy. Cóż, u euklidesa był ów Bernard - blondynem, potem rudym, był Frankiem, potem Burgundem, teraz jest mieszkańcem Galii wskazującym na germańską odrębność etniczną, na obrazie miał mieć rudą brodę a jej nie ma... Skoro tak, to w innej swej wypowiedzi euklides popełnia błąd: Nie wiem co na to zasada superpozycji, ale zalecam euklidesowi przypomnienie sobie prostszych informacji o czasownikach zwrotnych w połączeniu z zaimkami zwrotnymi. Jeśli jest mowa o: "przywiązaniu się..." jakiejś osoby do czegoś to mogła tego dokonać tylko ta osoba. Zatem imię chrzestne nie może być wyrazem przywiązania się Bernarda do korzeni germańskich, jak już to przywiązania jego rodziców, chyba że wizji euklidesa Bernard sam sobie wybierał imię chrzestne. Brnie i brnie euklides...
  15. Błędy zawodowych historyków

    Walter Sichel w dzisiejszym rozumieniu tego terminu "zawodowym historykiem" nie był, z wykształcenia prawnik z zamiłowania pisarz historyczny,a ściślej - biografista. W swym dorobku miał m.in. biografię tancerki Emmy Lyon, którą bardziej znamy jako lady Hamilton i kochankę admirała Nelsona, opisał życie Laurence'a Sterne'a, który zapisał się w annałach historii literatury swą powieścią "A Sentimental Journey Through France and Italy" (dając nią nową nazwą dla jednego z głównych kierunków osiemnastowiecznej literatury), biografię Richarda Brinsley'a Sheridana, który za sprawą takich sztuk, jak: "The Rivals" czy "School of Scandal" zapewnił sobie pośmiertne miejsce w Poetr's Corner w westminsterskim opactwie. W swym dorobku ma też biografie dwóch polityków: Benjamina Disraeliego i Henry'ego Saint Johna, wicehrabiego Bolingbroke'a. Pomimo wielu mankamentów, jego opracowania do dziś są wykorzystywane przez współczesnych historyków, ale trzeba uważać... Sichel opisując wczesne dzieciństwo Henry'ego Saint Johna zwracał uwagę na bardzo bliskie stosunki jakie łączyły go z matką: "Henry St. John was born under the Battersea rooftree on October I, 1678 (...) the mother sighs and awaits the scapegrace father's return. a training rigorous, but not vigorous; and throught it all a proud sense of high birthright; while, as perchance that crushed, deserted mother kiss him, the well of warped affection springs untainted in his eyes, and he vows devotion, obedience, and amendment". /tegoż, "Bolingbroke and his times", Period I "The Reign of Queen Anne", London/New York, 1901, s. 145, s. 146-147/ Saint John najprawdopodobniej nie urodził się w październiku ani w Battersea, jednak co do tego Sichelowi większego zarzutu czynić nie można, takie było w tym czasie ustalenia większości historyków zajmujących się postacią 'wroga Boga i człowieka" (jak go nazwał John Cope podczas debaty parlamentarnej nad zniesieniem Act of Attainder). Dopiero bardziej współczesne badania Harry'ego Thomasa Dickinsona pozwoliły poznać, iż urodził się najprawdopodobniej w Lydiard Tregoze (a w Battersea miał miejsce tylko chrzest) a za datę urodzin przyjmuje się 16 września 1678 roku. Opis stosunków pomiędzy synem a matką w zasadzie nie budzi jakichś zastrzeżeń, w domu gdzie ojciec często przebywa w "podróżach", powstanie tak silnej więzi jest całkiem zrozumiałe. Można jednak zadać pytanie z jakiego źródła czerpał Sichel informację o tej więzi, jako że matka - Mary Rich (druga córka hrabiego Warwick) nie pozostawiła memuarów a i Saint John ich nie mógł jej opisać? Wszystko rozbija się o informację, której nie podaje Sichel - matka zmarła 2 października 1678 r., jest zatem wielce nieprawdopodobne by żyjące jedną dobę dziecię (licząc od daty podanej przez samego Sichela) miałoby cokolwiek wyrażać i przysięgać swej matce. Wicehrabia Bolingbroke w ogóle nie miał szczęścia do opisów jego narodzin i początków żywota. Oto szacowna "Biographica Brittanica" z 1754 r. podała, iż urodził się w 1662 r., podobnie późniejsza "Encyclopædia Britannica" z 1797 r., w poświęconej mu notce biograficznej podaje: "... was born about the year 1672" (s. 347). I tę informację powielało potem wielu późniejszych pisarzy zajmujących się St. Johnem. Tymczasem; z czasem; dostępne były informacje podważające taką datę roczną choćby zawarte w spuściźnie po Charlesie Wydhamie (tzw. Egremont Papers), gdzie zachował się list z Nowego Roku (1738 r.), w którym sam wicehrabia napisał o sobie: "some months hence I shall be threescore". Co więcej znany był dokument z datą rejestracji jego chrztu, który miał miejsce 10 października 1678 r., a trudno uwierzyć by w tak znanym rodzie i w tych czasach ociągano się z chrztem przez szesnaście lat! Jeden z biografów St. Johna - Thomas Macknight (autor "The Life of Henry St. John, Viscount Bolingbroke. Secreatary of State in the Reigh of Queen Anne", London 1863) uważa, że powielanie nieprawidłowej daty przez wielu biografów, było nie tylko błędem wynikającym z lenistwa, ale i świadomym działaniem. W ten sposób osoby nieprzychylnie oceniające działalność Bolingbroke'a i jego osobę w sztuczny sposób wydłużali mu okres w którym nie podjął żadnej pożytecznej i publicznej działalności. Co było tym łatwiejsze, że można było próbować przypisać mu przejęcie różnych przywar od jego ojca, który głównie hulał po szynkach, nie stroniąc w nich od awantur (za zabicie w takiej burdzie Williama Escourta udało mu się uniknąć konsekwencji najpewniej za sprawą dużej łapówki) i przygodnych kobiet. Walter Bagehot, wieloletni redaktor "The Economist", jeden ze swych esejów poświęcił osobie St. Johna, gdzie osobę jego ojca scharakteryzował słowami: "Bolingbroke father was a type of his generation. He was a rake [rozpustnikiem - dopisek secesjonista] of the Restoration". /tegoż, "Bolingbroke as a Statesman" (1863), w: "The Works and Life of Walther Bagehot", Vol. IV, ed. R. Barrington, London 1915, s. 137/ A morał z tej opowieści o tym drobiazgu biograficznym jest taki, że należy sięgać po różne opracowania, nie kontentując się tylko jednym, tak by łatwiej było wychwycić błąd, co szczególnie zalecam niektórym forumowiczom...
  16. Według niektórych badaczy kiepska kondycja naszego krajowego przemysłu to efekt roli jaką przyjęła nasza inteligencja i tego, że nie uwolniła się od szlachecko-dworskiej tradycji, nawet gdy została pozbawiona swych folwarków, a za sprawą postaw naszej inteligencji nie mieliśmy XIX wieku. Tak to widział Józef Chałasiński: "Wykształcenie, stan intelektualnego posiadania, traktowane były wśród inteligencji jako tytuł do tego, aby społeczeństwo samo dało inteligentowi ekonomiczne podstawy odpowiedniej pozycji społeczno-towarzyskiej. Pod tym względem stosunek inteligenta do kraju był bardzo zbliżony do stosunku, jaki rezydenci dworscy zajmowali wobec dworu Inteligent polski stawał się rezydentem obcego kapitalizmu w Polsce, tak jak przedtem był rezydentem folwarku-dworu pańszczyźnianego. Kto inny za niego utylitarnie pracował i kto inny za niego utylitarnie myślał; on sam czuł się powołany tylko do duchowej, nie materialnej aktywności, tylko do pańskiej, nie do chłopskiej pracy". /tegoż "Społeczna genealogia inteligencji polskiej", Rozdz. 2. "Inteligenckie gett'' (pierw. wyd. 1946), w: "Studia Litteraria et Historica", "Totalne zaskoczenie inteligencji polskiej", nr 7, 2018, s. 4/
  17. O wskazaniu na pochodzenie z uwzględnieniem koloru włosów

    Pisząc już tyle na tym forum (a i na innych) powinien euklides umieć już rozróżniać kiedy dyskutuje z forumowiczem-secesjonistą a kiedy z administratorem. Dyskusje z tym drugim na ogół mają mniej przyjemny charakter. Może zacznie euklides czytać uważniej wpisy innych? Moja uwaga nie dotyczy "udzielenia pomocy" a 'kroju pisma", chodzi o jego format Net-etykieta nie jest oczywiście jakimś ściśle określonym zbiorem zasad do których wszyscy muszą się stosować. Istnieje jednak wokół tego pewien konsensus, używanie wyłącznie "dużych" liter przyjmuje jako wyrażenie emocji i na ogół: krzyk. Zważywszy na to, że euklidesowi nie dzieje się na tym forum jakaś szczególna krzywda, trzeba by przyjąć, iż krzyczy na (bądź do) swych dyskutantów. Takie pisanie jest też odbierane jako sugerowanie głupoty u innych, na zasadzie odpowiednika: "Kowalski czy ty jesteś głupi? Czy muszę ci to napisać wielkimi wołami?!". I tyle w tej kwestii. Tak dla objaśnienia euklidesowi: to nie jest link, to jest fraza którą można sobie wpisać w wyszukiwarkę. Może i należy rozpatrywać osobno ale nie: tutaj, bo to nie jest temat o ewolucji słowa: 'frank", a już wystarczająco dużo o tej kwestii w tym wątku napisano. Nic nie stoi na przeszkodzie by euklides założył odrębny temat i tam wyłożył swe racje w tej materii. Kolejny raz proponuję euklidesowi by przeczytał jak brzmi temat, uniknie wtedy uwag o umiejętności pisania: na temat. Otóż palnął euklides pewną głupotę; nie po raz pierwszy - mym zdaniem; a ta stała się podstawą tego tematu. Jako, że euklidesowi zabrakło argumentów dla obrony tejże głupoty tradycyjnie zaczął pisać o wszystkim tylko nie o tym co stoi w temacie. Taka strategia rozmywania sprawia, że trudno z czasem dojść o co tak naprawdę chodzi w danym wątku. Przy okazji sam euklides się gubi i chyba naprawdę myśli, że jest to temat o czymś innym. Konfabuluje euklides... otóż na początku ważnym dla euklidesa było: skoro był rudy to zapewne był Frankiem, dopiero potem doczytał euklides, iż pochodził z arystokracji burgundzkiej i musiał tę sprzeczność rozwiązać. Wyszło mu zatem, że wiele osób pochodzenia germańskiego określało się jako Frankowie. Nawet nie zauważył euklides, że w ten sposób jeszcze bardziej podważa własną koncepcję: "rudy zatem pewnie Frank". Przyjmijmy, iż początkowo istniała populacja etnicznych Franków w której najczęściej występującym kolorem włosów był rudy. Z czasem członkowie innych grup etnicznych zaczęło się określać tym mianem. W ten sposób otrzymujemy zwiększenie tej populacji, sztucznie wytworzone ale to nie ma większego znaczenia. Zważywszy, że bardzo trudnym jest określić korzenie etniczne wszystkich, którzy zaczęli się tym mianem określać, nie jesteśmy zdolni wskazać jaką część w tej grupie stanowili prawdziwi Frankowie. Co za tym idzie, gdybyśmy mieli możliwość zgromadzić tych wszystkich "franków" i Franków w jednym miejscu to patrząc na kolor ich włosów trudno byłoby orzec, że są oni na ogół rudowłosi. Noo chyba, że euklides ma informacje, że jako Frankowie określali się wyłącznie ci z innych grup etnicznych, którzy mieli rude włosy. I znów... tylko co to ma do rzeczy? Ja nie wypowiadałem się na temat ewentualnego przywiązania tego Bernarda do takich a nie innych korzeni, a nie sądzę by można było przeprowadzić wywód: skoro wybrał takie imię to był rudy a to znaczy był też Frankiem. A to jest jedną z kwestii tu poruszanych. I taka uwaga co do wagi euklidesa wniosków, proponuję wpierw przeczytać więcej o imionach zakonników czy mnichów, przekona się wtedy jak łatwo się w tej materii zagalopować. W powszechnym mniemaniu świecki czujący powołanie udawał się do zakonu i tam na odpowiednim etapie przyjmował imię zakonne. Hagiografie co ważniejszych w życiu kościoła zakonników pełne są objaśnień jaka to intencja przyświecała młodemu zakonnikowi wybierającymi takie a nie inne imię. Tyle że to często fikcja i uzasadnienie czynione post factum. Otóż w średniowieczu nie było żadnej kanonicznej regulacji mówiącej o tym, że wstępujący do zakonu ma zmienić imię, co więcej większość zakonów w swych statutach też takiego obowiązku nie wskazywało. Zatem młody kandydat na zakonnika mógł ale nie musiał przyjmować nowe imię. Co więcej taki postulant mógł jedynie wskazać własną propozycję a ostateczna decyzja należała do przełożonego. Swobodę wyboru postulant miał jedynie w zakresie wyboru indywidualnego predykatu o ile taki w statuach zakonu był uwzględniany. "Nie sposób dokładnie ustalić początku praktyki zmiany imienia w zakonach, wiadomo natomiast, że upowszechniła się ona w okresie „[…] reform wielkich zakonów, zwłaszcza po soborze trydenckim...". /E. Zmuda "(Nie)zależność imion zakonnych od chrzestnych na przykładzie imion karmelitów bosych", "Socjolingwistyka", XXXI, 2017, s. 192/ Zatem ja nie wiem czy Bernard z Clairvaux chciał być akurat Bernardem czy - nie, czy jest to jego imię chrzestne czy imię narzucone przez jego przełożonego. A eukldies to wie? I co z tego wynika dla tego tematu? Bernard z Clairvaux był wybitną postacią swej epoki i nikt nie oponuje, że dzięki niemu to imię stało się bardziej znanym i chętniej wybieranym. Wypada jednak przypomnieć, że nie był jakimś wyjątkiem, współcześni mu zakonnicy to np.: Bernard de Candilada (z Valdeiglesias), Bernard z Carinola, Bernard z Menthon (Mount-Joux; Aosty), Bernard Valeara (Paleara) z Teramo, Bernard z Uberti, Bernard z Arce, Bernard z Bagnorea; a to tylko święci. Jeśli dodamy do tego rzesze nieznanych nam zakonników, którzy też mogli wybrać takie imię, jeśli dodamy do tego, że wedle niektórych językoznawców imię Bernoardo (Bernwardo) jest oboczną formą imienia "Bernard", to może nam wyjść całkiem spora populacja Bernardów w życiu zakonnym tej doby. I nie jestem przekonany, że w każdym takim przypadku można mówić o próbie zaznaczenia przywiązania do germańskich korzeni. Nie ma powodów by twierdzić, że opis podany przez Geoffroy'a d'Auxerre jest nieprawdziwy, nie ma też jednak powodów by twierdzić, że istnienie rudej brody przy blond tonsurze to zabieg mający wskazywać na to, że jest "prawdziwym Francuzem" tak jak to interpretuje euklides. Akurat różnice w kolorze brody i reszty owłosienia głowy nie są niczym niezwykłym, zwłaszcza u osób starszych (i nie chodzi tu o siwiznę). A ja zwracam uwagę, że w tym artykule jednak nic nie napisano by ów obraz powstał na podstawie opisów, to już kolejny raz euklides dodaje coś od siebie do oryginalnego tekstu. W artykule napisano jedynie, że obraz określany jest jako prawdziwy (: "porte la mention vera effigies (véritable effigie)") i autorka dodaje słuszną uwagę: "personne ne saura jamais s'il correspond ou non aux traits du saint. Ou s'il n'est qu'une image idéalisée". Ów obraz powstał w XVI wieku, zatem od śmierci opata dzieli go co najmniej jakieś 350 lat. Co więcej, jak widać euklides nie zadał sobie trudu by go wpierw obejrzeć zanim uraczy nas swymi wywodami o interpretacji malarza. Na tym obrazie Bernard nie ma: ani blond włosów ani rudej brody, wszystko ma siwe. Pomylił euklides opis podany przez sekretarza tego opata z obrazem przechowywanym w katedrze Troyes: Widzi gdzieś tu euklides rudą brodę?? Ja rozumiem, że nie chce się euklidesowi czytać uważnie wpisów innych dyskutantów ale jak widać nader pobieżnie czyta on nawet materiały, które sam podrzuca. Niewiele zrozumiał euklides, przynajmniej z tego co ja napisałem. Otóż nigdzie nie stwierdziłem, że Galowie byli rudzi a Frankowie na ogół byli blondynami. Ani nie stwierdziłem by było odwrotnie. Wszystkie te przykłady miały jedynie pokazać euklidesowi, że stwierdzenie: "skoro miał włosy takiego kolory to był..." jest nadmiernym uproszczeniem i nie powinno być argumentem, a na pewno nie jedynym argumentem, w przypisywaniu konkretnej osobie takiego a nie innego etnicznego pochodzenia.
  18. Pies w religijności Greków

    No i zapomnieliśmy o o magicznym psie o imieniu - Laelaps (Lailaps; grec. Κυον Λαιλαψ), którego Zeus podarował Europie, potem znalazł się w posiadaniu Minosa (bądź Artemidy) i wreszcie kolejną jego właścicielką została Prokris, żona herosa Kefalosa. Ta podarowała psa swemu małżonkowi, w ramach przeprosin za to, że temu udało się ją uwieść kiedy przybył w przebraniu do domu (co uczynił z poduszczenia zakochanej w nim Eos). Prezent jak najbardziej udany, zważywszy, iż Kefalos był zawołanym myśliwym a Laelaps miał tę cudowną cechę, że żadne zwierzę nie mogło mu ujść. Problem pojawił się gdy pies ten miał zapolować na lisicę kadmejską (w innych wersjach: teumesyjskiego lisa), która miała tę cechę, że nie można było jej schwytać... Z literatury: L. Morawiecki "„Święte Psy”. Pies w życiu człowieka i kulcie religijnym w starożytności", w: "Studia Classica et Byzantina Alexandro Krawczuk Oblata" red. M. Salamon i Z.J. Kapera M. Bloomfield "Cerberus, the Dog of Hades: The History of an Idea".
  19. O wskazaniu na pochodzenie z uwzględnieniem koloru włosów

    "While surge of red-haired Gauls at gaze On all around, fierce-eyed and free, Broke on that band, and felt amaze To reverence grow, and bent the knee, Till Gaulish scorn revived its laugh, And the irreverent hand was reared, And old PAPIRIUS raised his staff, And smote tha Gaul that stroked his beard" "Brennus-Bonaparte" Ano jednak nic nie ma. Gdzieś tam już na pewnym etapie nauki w podstawówce wbijano nam do głowy umiejętność pisania: "na temat", jestem pewien, że względem wielu osób było to wbijanie bezskuteczne. To, że Normandia wywodzić się ma od Normanów, a ci nie utożsamiali się z Francuzami (Frankami) nic nie ma do tego tematu. No, chyba że euklides udowodni, że posługiwali się argumentem: skoro mamy ciemne/blond włosy to nie jesteśmy Frankami. Tylko z tego nie wynika zmiana cech antropologicznych, z samego przyznawania się do bycia Frankiem nie wynika by tym ludziom w znaczącej większości włosy stały się rude. Przetrawiłem... po przetrawieniu wiem, że euklides nie wskazał ani jednego źródła z epoki, nie zacytował ani jednego opracowania - wedle których jak ktoś był rudowłosy (w państwie Kapetyngów) to zapewne był Frankiem. Powinien euklides nieco poszerzyć swą wiedzę w zakresie net-etykiety, bo nie pojmuję sensu pisania przy użyciu tego kroju pisma. Bywa, że ludzi bardzo inteligentni bądź mający dużą wiedzę w jakiejś dziedzinie są aroganccy, bywa też jednak, że za taką arogancją kryje się po prostu żenująca bufonada. Tak reasumując... zaczął euklides od: "wielu historyków", ale okazało się że to tak na prawdę jedna autorka, pani Oldenburg. Swe wzajemnie sprzeczne opinie o kolorze włosów wspomnianego opata euklides rozstrzygnął wreszcie na podstawie informacji z netu, ale do tej pory (pomimo próśb o wskazanie źródła) nie podał jaka to strona i czyj wpis były w tej kwestii rozstrzygającym. Wydawałoby się, że uzasadnienie stwierdzenia: "Kolor włosów jeszcze w XII wieku sugerował że ma się do czynienia z Frankiem" jest całkiem proste: wystarczyło zacytować kilku historyków czy badaczy z obszaru nauk antropologicznych dodać do tego garść cytatów ze źródeł dwunastowiecznych - i już. Tymczasem, okazuje się to dla euklidesa zadaniem bardziej skomplikowanym. By uzasadnić takie stwierdzenie odwołał się m.in. do: elementów analizy matematycznej, badań serologicznych, prawdopodobieństwa warunkowego, prawa salickiego, antagonizmu pomiędzy Normandczykami a Francuzami, prawdomówności kobiet, kwestii językowych wokół słowa: "subjugué"... Jeśli wzmiankowany Bernard z Clairvaux był Burgundem to nie był pod względem etnicznym Frankiem - to chyba dla wszystkich; nawet dla euklidesa; dość oczywiste. Zatem, nawet jeśli był rudy to nie wskazuje taka barwa na jego przynależność do Franków, jak chciał euklides. Jeśli miał rude włosy, to z samej tej barwy nie można dowodzić, że był Frankiem - nawet jeśli to prawda. Jest to nadmierna i nieuprawniona generalizacja, no chyba że ktoś udowodni, iż w XII w. na terenie dzisiejszej Francji w zasadzie nie istnieli ludzie rudowłosi wywodzący się z innej grupy niźli Frankowie. Dla rozważanej tu kwestii jest rzeczą całkiem obojętne czy i jakie grupy ludów germańskich określały się (z czasem) jako Frankowie, cechy antropologiczne przez to się nie zmieniają. Jeśli ja zacznę się określać jako Maori to przez to moje włosy nie staną się ciemniejsze i bardziej wełniste. Wypada jednak przypomnieć, że przydawanie innym ludom rudej czupryny mogło być świadomym zabiegiem mającym przedstawić ich w niezbyt korzystnym świetle (rudość tak w starożytności jak i w średniowieczu na ogół miała negatywne konotacje) przydając im tym samym np. cechy barbarzyńskie. "Germans and other so-called barbarians are described in terms of not only their physical characteristics, but their supposedly bizarre bodily presentation, to the point that light-colored hair became associated with barbarianism. Roman women who dyed their hair blonde or red were criticized for supposedly wanting to look like barbarians and slaves". /R.Y.-M. Orizaga "Self-Presentation and Identity in the Roman Empire, ca. 30 BCE to 225 CE", Dissertations and Theses, Paper 1016, Portland State University 2013, s. 31/ Warto też zauważyć, że tego rodzaju opisy są jedynie odbiciem pewnych subiektywnych wrażeń, a te dodatkowo mogą być uzależnione od warunków życia (otoczenia) a nawet od doświadczeń kulturowo-historycznych. Wciąż pokutuje mylny pogląd (wynikający po części z niezrozumienia polisyntetycznych języków), że Eskimosi mają rozróżniać od kilkunastu do kilkudziesięciu odcieni śniegu i oddawać to nawet poprzez kilkaset różnych słów - wystarczy sobie przejrzeć różne internetowe wpisy (z tym mitem rozprawił się m.in. Geoffrey K. Pullum w: "The Great Eskimo Vocabulary Hoax and Other Irreverent Essays on the Study of Language"). Jest jednak faktem, że warunki otoczenia mogą sprawić, że niektórzy potrafią widzieć "więcej", kanadyjski antropolog i lingwista K. David Harrison w swej książce "The Last Speakers: The Quest to Save the World's Most Endangered Languages" podał, że członkowie ludu Yupik wyróżniają 99 odmian lodu morskiego. Mieszkańcy Puerto Rico postrzegani są w USA jako "czarni" ale dla mieszkańców Ameryki Południowej są już "biali" (por. T. Paleczny "Etniczność i rasa w Brazylii"). Raczej nikt nie będzie miał problemu z odróżnieniem blondyna od osoby o włosach kruczoczarnych, ale już odróżnienie osoby o włosach kasztanowych (które mogą mieć odcień od popielatego do rudego), która według skali Fischera-Sallera jest szatynem od osoby o włosach rudoblond, która zaliczana jest do osób rudych, może być problematyczne. Dla oddania bogactwa odcieni kolorów włosów Eugenowi Fischerowi i Karlowi Salleremu zabrakło liter alfabetu, a Ireneusz Michalski, twórca kierunku morfologiczno-porównawczego w polskiej antropologii, posłużył się aż stustopniową skalą. Do przywołanych przez jakobera opisów dodajmy: "Rzymski historyk Tacyt (I–II w. n.e.) dokonał nawet rozróżnienia Celtów zamieszkujących Brytanię: ci ze Szkocji byli rudowłosi i odznaczali się mocną budową ciała, w Południowej Walii mieli ciemne lica i kręcone włosy, a mieszkańcy południowego wschodu w większości wyglądali tak jak Galowi". /B. Gierek "Postrzeganie ciała przez starożytnych i średniowiecznych Irlandczyków", "The Polish Journal of the Arts and Culture", nr 4, 2013, s. 63/ "Livy variously describes the Gauls (...) He describes their appearance as tall and large, with white skin and red hair...". /B.R. Linnell "The Classical Celts: What the Greek and Roman Wrote About the Celts", 2005, b.p.; tekst dostępny na stronie: zenfox42.com/ Jak to patetycznie ujął normandzki poeta: "... on ne se demandait pas qui était Normand ou Français, Poitevin ou Breton, Bourguignon ou Manceau, Anglais ou Flamand; il n'y avait point de médisances; on ne s'insultait pas l'un l'autre; aussi tous remportaient de l'honneur, et tous, de quelque couleur [włosów - dopisek secesjonista] qu'ils fussent, étaient appelés Franc". /Ambroise "L'Estoire de la Guerre sainte. Histoire en vers de la troisième croisade (1190-1192)" ed. G. Paris, Paris MDCCCXCVII, s. 424; "Collection de documents inédits sur l'histoire de France"/ Pamiętając, że nazwa Galowie przynależy do ludności celtyckiej warto zwrócić uwagę na konstatację jaką poczynił Gustave Lagneau, który przed napisaniem tego artykułu piastował stanowisko prezesa paryskiego Société d’Anthropologie: "Les Celtes petits et bruns de César doivent certainement avoir déjà un résultat de ce métissage, c'est-à-dire du croisement de la vraie race brune, venue par l'Espagne et l'Italie, del'Atlas où elle domine encore, avec la petite race blond de lin, elle-même profondément pénétrée d'éléments blonds-roux, restés dominants au nord de la Seine, chez les Belges". /tegoż, "Sur les Celtes", "Bulletins de la Société d'anthropologie de Paris", II° Série. T. 8, 1873, s. 256/ Kolejny fragment przywołuję nie dla wartości zawartych w nim rozważań (choć Max Jacob wystawił mu laurkę) ale by pokazać jak to widział kolejny Francuz, tym razem z XVIII wieku: "... de même que le nom des Gaulois, en latin Galli, Galatæ; il paroît que ce ne peut être que par le celtique gæl ou gæll, qui signifie jaune ou roux, parce que les Celtes ou Gaulois avoient presque tous les cheveux blonds ou roux (...) Après avoir exposé les raisons qui me portent à croire que le nom des Celtes ou Keltes, est dérivé du celtique gæl ou gæll, en français les blonds ou les roux...". /Th. Malo de La Tour d'Auvergne-Corret "Origines Gauloises, Celles des plus anciens peuples de l'Europe, puisées dans leur vraie source, ou Recherches sur la langue, l'origine et les antiquités des Celto-Bretons de l'Armorique, pour servir à peuple, et à celle des Français", Paris 1796, s. 206-207/ A co miał na ten temat do powiedzenia baron de de Belloguet? "Nous savons que le Gaulois était originairement un homme de stature forte et elevee, à peau très-blanche, aux chevaeux blonds ou plus ou moins roux...". /[ D.-F.-L.] Roget Bon de Belloguet "Ethnogénie gauloise ou Mémoires critiques sur l'origine et la parenté des Cimmériens, des Cimbres, des Ombres, des Belges, des Ligures et des anciens Celtes", Paris 1861, s. 178/ I taka ciekawa uwaga z terenu sztuki: "In the artistic representations of the Gauls which have come down to us, they are characterized by a shape of head long from the forehead to occiput, as opposed to another type distinguished by a round-shaped head, who were dark complexioned, having brown or black hair...". /D.W. Nash "On Gaulish names", "Transactions of the Philological Society" 10, 1865 [issued 1866], s. 7/ Nawet ci którzy pisali o na ogół jasnowłosych Galach w starożytności, zauważali że z czasem się to zmieniało: "As however Niebuhr [chodzi o Bartholda G. Niebuhra, autora "The Roman History"] observed that the Germans are no longer red-haired, so the Gauls or their descendants have lost the yellow hair of their forefathers (...) so the Gauls were then not so red-haired as the Germans". /J. Cowles Prichard "Researches Into the Physical History of Mankind", Vol. III, London 1841, s. 196 i s. 194/ I retoryczne a uzasadnione pytanie jakie zadał Thomas Rice Holmes, który za swe prace o antyku otrzymał honorowe tytuły doktorskie (Hon. Litt.D.) od Uniwersytetów w Dublinie i Oxfordzie: "When Sergi tells [chodzi o Giuseppe Sergiego i jego pracę "The Mediterranean Race: a Study of the Origins of European Peoples" - dopisek secesjonisty] us that the Gauls who captured Rome were composed of brunet Celts and blond Teutons, he makes an assertion which, as it is absolutely unsupported by any evidence, calls for no refutation; and it would be useless to ask him who were the 'blond Teutons' who were the ancestors of the red-haired Gauls of the Perthshire Highland". /tegoż, "Ancient Britain and the Invasion of Julius Caesar", Oxford 1907, s. 440/ I już jako ciekawostkę, chyba dawni francuscy urzędnicy; odpowiedzialni za podręczniki szkolne; nie podzielali opinii, że Galowie raczej rudowłosymi nie byli w odróżnieniu od Franków: "Popularne jeszcze do niedawna sformułowanie odnoszące się do edukacji na obszarze Afryki subsaharyjskiej mówiło, iż w wielu przypadkach katastrofalny stan infrastruktury szkolnej krajów w tej części świata sprawia, że materiały szkolne (takie jak np. podręczniki historii) nierzadko pochodzą jeszcze z czasów kolonialnej dominacji Europejczyków. Prowadzić miało to do paradoksalnych sytuacji, kiedy to czarnoskórzy uczniowie w danej szkole leżącej gdzieś na prowincji rozpoczynali swoją podstawową edukację historyczną i językową od znajdującej się w starych francuskich elementarzach frazy: „Nasi rudowłosi przodkowie Galowie...”. /J. Drozdowicz "Nasi przodkowie Galowie. Kolonialne i postkolonialne wizje historii", "Sensus Historiae", Vol. XII, nr 4, 2013, s. 11/ Chodzi o dzieło Augustine Fouillée, która napisała kilka książek zakwalifikowanych jako podręczniki szkolne. W 1877 r. wydano jej podręcznik "Le Tour de France de deux enfants", w którym autorka kryła się pod pseudonimem G. Bruno, książka cieszyła się ogromnym powodzeniem i w sumie doczekała się aż czterystu edycji i była używana do lat pięćdziesiątych XX wieku. W jednym doktor Jarema Drozdowicz się myli, raczej od tej frazy nie rozpoczynali edukacji jako że znajduje się dopiero w połowie książki: "Nos ancêtres les Gaulois étaient grands et robustes, avec une peau blanche comme du lait, des yeux bleus et de longs cheveux blonds ou roux qu'ils laissaient flotter sur les épaules". /G. Bruno "Le tour de France par deux enfants, devoir et patrie : livre de lecture courante. Avec 200 gravures instructives pour lecons de choses", Paris 1878, s. 134/ Jak widać, albo pani Oldenburg jest nieco osamotniona w swym przekonaniu o (na ogół) jasnowłosych Galach różniących się od (na ogół) rudowłosych Franków, albo notatki euklidesa nie do końca wiernie oddają treść jej książek.
  20. Książka na "froncie" i w obozach jenieckich

    No tak, tylko jest to wskazanie jakie tytuły były bądź mogły być czytane, ale nie wiemy z jakiego "źródła" te książki pochodziły. W polowej bibliotece 12. Landwehr-Division pruskiej armii znalazła się książka o Galicji. Całkiem stosownie, zważywszy, że ta dywizja od maja 1917 r. walczyła w okolicach Brodów i w rejonie wschodniej Galicji. Była to książka "Galizien Land und Leute" opracowana przez Aleksandra von Guttry'ego, którą wydało w 1916 r. monachijskie wydawnictwo Georga Müllera. Z literatury: I. Ehringhaus "Die Lektüre unserrer Frontsoldaten im Weltkrieg" B. Welt "Bücher ins Feld! Die literarische Versorgung der Soldaten im Ersten Weltkrieg", w: "Buchhandelsgeschichte", 10, 1995
  21. Oczywiście wielu z powołanych i ochotników zabierało ze sobą jakąś książkę, często też rodzina przysyłała jakąś nowość wydawniczą. To jednak nie jest przedmiotem mego zainteresowania w tym temacie. Chodzi o książki udostępniane żołnierzom i jeńcom z polecenia dowództwa, przy czym tytułowy "front" należy traktować metaforycznie, jako że nie wiem jak daleko docierały biblioteki polowe, czy może tylko były udostępniane w garnizonach, ośrodkach szkolenia, koncentracji itp. miejscach. Nie chodzi tu też o okazjonalne wydawnictwa stricte propagandowe, raczej o beletrystykę i literaturę faktu, choć oczywiście zdaję sobie sprawę, iż wiele pozycji z tej puli miało charakter mniej lub bardziej propagandowy. Asumpt do założenia takiego tematu daje historia brzmiąca jak anegdota a jednak jest jak najbardziej prawdziwa. W 1912 r. w Jenie, w wydawnictwie Eugena Diederichsa ukazała się reymontowska powieść "Chłopi" w tłumaczeniu (oficjalnie) Jeana Paula d’Ardeschaha. Wydana pod tytułem "Die polnische Bauern", książka ta otwierała serię wydawniczą "Bauernspiegel. Quellen zur zeitgenössischen Völkerkunde in Bauernromanen", zatem miała być źródłem wiedzy o warstwie chłopskiej (ludoznawstwa). Książka początkowo nie cieszyła się powodzeniem na rynku, jednak sprzedaż nagle wzrosła w 1916 roku. "... przysłużyło się temu z pewnością oficjalne stanowisko niemieckiego sztabu generalnego, który w momencie wybuchu wojny dostrzegł w Chłopach doskonałe wprowadzenie do życia i zwyczajów polskiej ludności wiejskiej. Władze wojskowe nabyły znaczną liczbę egzemplarzy książki i zaleciły ją jako lekturę obowiązkową dla członków komendantury administrującej terenami polskimi. Z nie publikowanych dotąd materiałów archiwalnych wynika, iż możliwym pośrednikiem owej transakcji (...) mógł być nie kto inny jak wspominany już tłumacz de Costera, Friedrich von Oppeln-Bronikowski, który w ramach powszechnej mobilizacji został powołany w sierpniu 1914 do sztabu generalnego armii niemieckiej, gdzie służył w randze rotmistrza do grudnia 1918. Marszałek Paul von Hindenburg niejednokrotnie liczył się z jego zdaniem przy wyborze i zakupie literatury dla wojska stacjonującego na froncie". /P. Zajas "Literatura światowa w czasach Wielkiej Wojny (1918-1918). Jan Paweł Kaczkowski jako aktor polsko-niemiecko-belgijskiego transferu literackiego", "Pamiętnik Literacki", 2015, 2, s. 205/ Co jeszcze żołnierze poszczególnych armii mogli znaleźć w takich polowych bibliotekach?
  22. Książka na "froncie" i w obozach jenieckich

    Niemal byłem pewien, iż padnie tu tego typu przykład podany przez Bruno. Chyba jednak redaktor pisma: "Svět zvířat" i słynny odkrywca nowego gatunku królika angorskiego nieco się pomylił pisząc: "Ve štábním vagóně, kde seděli důstojníci pochodového praporu, panovalo ze začátku jízdy podivné ticho. Většina důstojníků byla zahloubána do malé knihy v plátěné vazbě s nadpisem „Die Sünden der Väter. Novelle von Ludwig Ganghofer“ a všichni byli současně zabráni do čtení stránky 161", to dzieło nie miało takiego podtytułu, w nim widniało: "Roman". A na poważnie, to nie byłoby dziwnym gdyby do bibliotek C.K. armii trafiły dzieła tego autora zważywszy na jego stosunki z koronowanymi głowami w obrębie państw niemieckojęzycznych.
  23. Nisei w armii amerykańskiej

    Amerykanie wykazywali w kwestii służby wojskowej jakąś ambiwalencję czy niezdecydowanie... W swym artykule Mariusz Puchacz zauważył: "7 XII 1941 Federal Bureau of Investigation (FBI) przystąpiło do aresztowania obywateli państw Osi (enemy aliens) – Japończycy stanowili bardzo dużą część zatrzymanych (...) W krótkim czasie podjęto także decyzję o usunięciu osób pochodzenia japońskiego z armii. Warto zauważyć, że nawet przed jej podjęciem Nisei byli często odrzucani w punktach werbunkowych". /tegoż, "Henry L. Stimson i internowanie amerykańskich Japończyków podczas drugiej wojny światowej", "Dzieje Najnowsze", R. XLIX, 2017, 3, s. 54/ Natomiast we wstępie do swej książki Brenda Lee Moore podała: "Similarly [czyli jak w kwestii służby afroamerykańskich żołnierzy - dop. secesjonista], not until recently have we begun to hear aobut the brave Japanese American men who participated in the war effort as members of Military Service Intelligence. These men engaged in battlefield intelligence, translated strategic documents, and interrogated the "enemy" in the Pacific Theater. Six thousand Nisei (choldren of Japanese immigrations, born in the United States) reportedly trained to serve with the Allied Forces in the Pacific; 3,700 served in combat areas. In addition, the 100th Infantry Battalion, later united with the 442nd Regimental Combat Team (RCT), fought gallantly in Italy and in France. History reveals that Japanese Americans sacrificed their lives in comparatively large numbers during the war. Perhaps the greatest number of casualties occurred in October 1944, when the 442nd RCT were either killed or wounded in the Vosges Mountains while rescuing 220 members of the Lost Battalion". /tejże, "Serving Our Country: Japanese American Women in the Military During World War II", New Brunswick, New Jersey, and London, 2003, s. XII/ Kiedy władze amerykańskie zmieniły swe podejście?
  24. O wskazaniu na pochodzenie z uwzględnieniem koloru włosów

    Antagonizm pomiędzy Normandczykami a Francuzami to nie jest to samo co zmiana pojęcia Frank (przedstawiciel grupy etnicznej) na "człowiek wolny". Nie wiem zatem co to ma do rzeczy? A konkretniej to gdzie to napisał, możemy poznać szczegóły? I na czym jej zdaniem to odstawanie polegało? Napisał euklides również coś wręcz odwrotnego: patrz wyżej, zatem nie wiem którą wypowiedź brać pod uwagę.
  25. O wskazaniu na pochodzenie z uwzględnieniem koloru włosów

    Być może euklidesowi umknęła pewna drobna kwestia: temat nie jest o samym Bernardzie ani o prawie salickim. Jacy? Możemy poznać ich wypowiedzi w tej kwestii? Jeśli euklides nie widzi sprzeczności w swej wypowiedzi to próżny trud wszelkiego dyskursu z jego dalszymi koncepcjami.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.