Skocz do zawartości

secesjonista

Administrator
  • Zawartość

    26,675
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez secesjonista

  1. Tak by dyskusja nadto nie zwichrowała - to przypomnę, że kwestia tu rozpatrywana: to próba lustracji nauczycieli akademickich, a nie: "temat wolny o lustracji". Zatem "Bolki", moderatorzy współpracujący, bądź - nie, zupełnie nie mieszczą się w ramach tematycznych zakreślonych przez janceta.
  2. Wycena armaty

    A owa armata ma jakieś sygnatury, napisy?
  3. "Choć PiS zwycięstwo uzyskało niewielką większością, uzyskując wynik na poziomie cca 10% uprawnionych do głosowania, ogłasza swój program "IV Rzeczpospolitej", którego częścią jest plan "odnowy moralnej" społeczeństwa". Jak rozumiem gdyby wynik był znacznie lepszy to jancet uznałby, że PiS ma prawo do realizacji tego "programu"? A od ilu % uzyskuje się takie prawo? "Sondaże ujawniły fakt, że zwolennikami PiS są głównie osoby z wykształceniem podstawowym lub średnim, osoby z wyższym wykształceniem raczej głosowały na PO. Szczególnie wśród nauczycieli akademickich dominują stanowczo wyrażane krytyczne opinie na temat metod sprawowania władzy przez PiS, (...) Trzeba coś z tym zrobić..." "Mówiąc najprościej, w innych grupach zawodowych, jeżeli w ogóle cię lustrowano, to tylko wtedy, gdy chciałeś awansować na wysokie stanowisko". Rektor Uniwersytetu Warszawskiego to zdaniem janceta - niskie stanowisko? "W przypadku nauczycieli akademickich lustracja miała objąć wszystkich, np. kogoś, kto od 35 lat uczył rysunku technicznego i awansować nie pragnął, tylko spokojnie doczekać do emerytury. I w jego przypadku negatywny wynik lustracji oznaczał utratę miejsca pracy. A jak się przez 35 lat uczyło rysunku technicznego, to się już nic innego robić nie umie. Do zwykłej szkoły nikt nie przyjmie kłamcy lustracyjnego, a na kasę do Biedronki nikt nie przyjmie 60-latka z doktoratem. KICHA !!!". Zadziwiająca argumentacja: nie lustrujmy bo chłopina nie znajdzie pracy. No to nie powinniśmy lustrować zawodowych posłów - bo jak taki chłopina odnajdzie się na rynku pracy (jeśli wykluczymy nepotyzm)? Nie wiem czemu jancet zakłada, że ów nauczyciel rysunku popełni kłamstwo lustracyjne? Aż tak czarno widzi kondycję moralną pracowników szkolnictwa wyższego? "Zaznaczę „nie” – umożliwię władzom uznanie mnie za kłamcę lustracyjnego i pozbawienie prawa do wykonywania zawodu, jeżeli tylko uznają, że to dla nich wygodne. A mogli uznać, choćby ze względu na przynależność do „Ordynackiej”, której – nie wiadomo dlaczego – PiS się bał, choć tak naprawdę było to towarzystwo wzajemnej adoracji osób, które przeżywają kryzys 40-tki i nagle uświadamiają sobie, że już nie będą kimś, kim być chcieli. Albo ze względu na to, co będę robił w przyszłości, jakie poglądy będę głosił, co kontestował i krytykował". Nie bardzo rozumiem charakter tych obaw, jancet zostanie oskarżony o kłamstwo lustracyjne bo należał do Ordynackiej? "Od momentu, w którym nauczyciele akademiccy podpisali to oświadczenie lustracyjne, mieli żyć w ciągłym strachu". Fakt, zapanowała ogólna trwoga w świecie akademickim. Pracownicy uczelni tak się bali, że nader głośno wypowiadali się publicznie, że żadnych oświadczeń nie wypełnią. Rektorzy niektórych uczelni wprost mówili, że nie zamierzają egzekwować tego obowiązku od podległych im pracowników. Mnie się zdawało, że większość średnio inteligentnych ludzi z łatwością potrafi stwierdzić: "czy współpracowała". Mnie się zdawało, że na uczelniach pracują głównie ludzie o trochę wyższej inteligencji niźli ta średnia. Zdawało mi się, że charakter pracy na uczelni wymaga od pracowników naukowych umiejętności czytania ze zrozumieniem w stopniu przynajmniej podstawowym. Nie wierzę, że zapoznawszy się z ustawą, jancet miał dylemat co wpisać, jako, że charakter kontaktów w przypadku których można mówić o współpracy jest dość jasno opisany. Sprowadzanie tej kwestii do absurdu, czyli rozpatrywania swej współpracy, kiedy to jancet pacholęciem był i zwrócił się do milicjanta - wypada pominąć milczeniem. Czy politycy też mieli takie problemy interpretacyjne z wypełnieniem swoich oświadczeń? Ustawa była bublem - to fakt, wypada się zastanowić, czy fakt, że np. wspomniany nauczyciel rysunku technicznego był kapusiem ma jakieś znaczenie dla jego pracy. Z drugiej strony, pracownicy naukowi (różnego szczebla) bywają zapraszani do telewizji gdzie ze swadą wypowiadają się na szereg tematów, o lustracji, jakości życia politycznego, o normach i zasadach. Czasem możemy się zdziwić kto nas poucza w tym względzie i jakie ma ku temu prawo. Całego tego lamentu nie bardzo rozumiem, wydaje się, że ów strach nie tyle tyczył się samej lustracji, a swoistego trybu funkcjonowania pracowników szkół wyższych. Hermetyczne środowisko, dla którego autonomia uczelni równoznaczna jest z tym, że w zasadzie nikt nie może się wtrącać w tryb ich pracy. Bo abstrahując od wad ustawy najciekawsze były głosy różnych osób zajmujących się pracą naukową, którzy oświadczali (przed wyrokiem TK), że żadnych oświadczeń nie będą składać, a ich przełożeni sekundowali im w tym. Wychodzi na to, że mamy klasę, która głosami swych niektórych przedstawicieli potrafi perorować o standardach, o przestrzeganiu prawa itp., ale uznaje, że jeśli to ich coś dotyczy - to oni sami będą ustalać w jakim zakresie i czy w ogóle.
  4. Jakich? Badania z 2007 r. European Trusted Brands pokazujące zaufanie dla różnych grup zawodowych: strażacy - 94% piloci samolotów cywilnych - 84% farmaceuci - 85% pielęgniarki - 76% lekarze - 71% nauczyciele - 71% rolnicy - 61%.
  5. Numeracja ulic w Warszawie

    W 1784 r. dla ułatwienia poboru podatku (na budowę koszar) ponumerowano posesje, w 1856 r. Magistrat wnioskował o wprowadzenie numeracji każdego domu w odróżnieniu od wcześniejszej numeracji "hipotecznej" i w ciągu dekady poczęto taką numerację wprowadzać. "Numeracja na ulicach równoleżnikowych zaczynała się od Wisły, a na pozostałych ulicach zaczynała się od południa ku północy, z numerami parzystymi po prawej, zaś nieparzystymi po lewej stronie jezdni. Stare numery hipoteczne pozostały w użyciu tylko w zapisie notarialnym. Jedną z nielicznych ulic Warszawy, w której numeracja odbiega od reguły (biegnie z północy na południe), jest Puławska". /A. Gawryszewski "Ludność Warszawy w XX wieku", Warszawa 2009, s. 24/
  6. Przyjaźń polsko-rosyjska

    Ilu Polaków musi się zastanowić by wymienić stolicę "Rosji"? "Różnimy się zasadami"? To już powiedziałem.
  7. Zdziesiątkowanie

    O decimatio jest w temacie: "Kary w Armii Rzymskiej". Proszę korzystać z wyszukiwarki zanim rozpocznie się nowy temat. secesjonista
  8. Asfaltowanie ulic w Warszawie w okresie międzywojennym

    Tytułem uzupełnienia o początkach asfaltowania ul. Mazowieckiej z czasów XIX wieku, Mazowiecką pokryła asfaltem tłoczonym zagraniczna firma Reh&Co. (z asfaltu włoskiego San Valentino), a ul. Bracką warszawskie przedsiębiorstwo Braci Rotmil (z asfaltu z Limer). Wedle "specyfikacji" - San Valentino zawierał 10% bitumu i 80% wapienia, a Limer - 11% bitumu i 70% wapienia. San Valentino wskutek zmian temperatur pękał i wykruszał się. Uszkodzonych miejsc nie naprawiano, toteż po okresie bezpłatnej odpowiedzialności przedsiębiorcy asfalt ów usunięto. /za: Z. Sznuk ""Bruk i sposób gospodarowania niemi w Warszawie" dokończenie z nr. 29 i 30 b.r., "Przegląd Techniczny", T. LV, nr 33 i 34, 1917/
  9. Recepcja S. Freuda w II RP

    W 1928 r. Irzykowski recenzując pracę Bychowskiego ("Psychoanaliza") na łamach "Wiadomości..." Grydzewskiego wyraził nadzieję, że ta pozycja wypełni: "kompromitującą lukę w wykształceniu naszej inteligencji". Co ciekawe pisarz ów zanim jeszcze zapoznał się z dziełami wiedeńskiego doktora stworzył własną teorię "mimowolności", którą potem uznał jako własną teorię nieświadomości. Literacki wyraz tych przemyśleń i teorii znalazło ujście w "Pałubie". W swego rodzaju wstępie do tej książki "Sny Marii Dunin" Irzykowski nazwał swego głównego bohatera: "Acheronta Movebo". Co ciekawe zaczerpnął on to miano z fragmentu Eneidy ("flectere si nequeo superos, Acheronta movebo"), który to fragment później stał się mottem do "Objaśnienia marzeń sennych" Freuda. W dzień urodzin Freuda (w maju 1936 r.) wspomniany Bornsztajn (ordynator oddziału psychiatrycznego w Szpitalu Starozakonnych na Czystem) wygłasza odczyt w Polskim Towarzystwie Psychiatrycznym o historii rozwoju psychoanalizy i jej stanie współczesnym, który to odczyt został wydany w postaci broszury. Paweł Dubel uważa, że ta broszura była łabędzim śpiewem freudyzmu w Polsce, a polska kultura na lata straciła zainteresowanie psychoanalizą. Czy słusznie?
  10. Słowianie pod Civitate

    Ja nie wiem, ale wypada zajrzeć do: Amatusa i Williama z Apulii.
  11. Po tym jak w Benderach odszedł Iwan Mazepa, na jego następcę obrano Filipa Orlika, pisarza generalnego wojsk zaporoskich. W dniu swego obioru przedstawił on Pacta et Constitution legum libertamtumque Exercitus Zaporoviensis. Jakie jeszcze podobne konstytucje wytworzyła ówczesna elita polityczna kozacka?
  12. Służba dyplomatyczna RON -u

    Kogo zazwyczaj wysyłano w poselstwach obediencyjnych? Czy w praktyce tych legacji, przy wyborze osoby posła, miało znaczenie: czy było to wstąpienie władcy na tron bądź np. wybór nowego papieża?
  13. Stosowanie kostki drewnianej do budowy powierzchni ulic

    Akurat w tym artykule nic o tym nie dodano. W inny numerze można znaleźć taką informację: "Przesycanie kostek drewnianych na bruki ma podwójne zadanie do spełnienia: konserwować drzewo i zapobiegać wchłanianiu przez nie wody. Drzewa z gęstą tkanką, jak dąb, i gatunki eukaliptusowe lub smolne (amer. sosna - pitch pine), odznaczają się w brukach trwałością dzięki właśnie temu, że mało wchłaniają wodę. Sosna, obficie wchłaniająca w siebie wodę, utrzymuje się lepiej tam, gdzie woda prędko spływa, jak np. w slupach telegraficznych i podkładach kolejowych, tam zaś, jak w brukach, gdzie woda nie ma takiego odpływu, niszczeje prędko". /brak inf. o aut., "O przesycaniu bruków", "Przegląd Techniczny", T. LI, nr 37, 1913, s. 489/ Współcześnie na ogół na kostkę drewnianą do obiektów przemysłowych zaleca się używanie głównie takich gatunków, jak: dąb, modrzew, buk, jesion.
  14. Królestwo Nawarry

    Nie ma żadnego problemu o rodowodzie historycznym i nikt z dzisiejszych władców hiszpańskich nie zgłasza roszczeń do panowania nad jakąś częścią terytorium dzisiejszej Francji. A wyciąganie wniosków z tradycyjnej tytulatury to dziś anachronizm. Bycie z rodu Bourbonów nie czyni automatycznie królem Nawarry.
  15. Przyjaźń polsko-rosyjska

    Bezpośrednio utwór skierowany był do kręgu znajomych - dekabrystów, pośredni do tych mieszkańców imperium, którzy mieli być oswobodzeni. Czemu do Moskali? A kim oni byli: przecież nie Hunami. Z tym że ja bym się nie przywiązywał zbytnio do tego kręgu przyjaciół określonych przez naszego wieszcza. Kto czytał utwory Mickiewicza wychodzące poza kanon lektur szkolnych pamięta zapewne, że w pierwszym wydaniu "Ksiąg Narodu Polskiego i Pielgrzymstwa Polskiego", pisarz ów jako "braci" Polaków wymienił Belgów i Irlandczyków (oraz inne "narody wierzące"), atoli już w drugim wydaniu Belgowie nie dostąpili tego uznania wieszcza, ich miejsce zajęli Węgrzy. Tak przeczytawszy sobie to co napisał Bruno, to choć wiem, że nie było to jego zamiarem, to zrodziło się we mnie takie irracjonalne odczucie, że za politykę (jej kształt i kierunki) Federacji Rosyjskiej w znacznej mierze odpowiada Zachód i kolejne rządy w naszym kraju. Oczywiście uwzględniwszy stosowane proporcje - czyli nasze rządy są znacząco bardziej winne. Zachód nie wskazał drogi, nie sypnął pieniędzmi, choć Układ Warszawski przestał istnieć zachodni politycy nie zrezygnowali z NATO. My zaś: nie dość kochaliśmy, nie dość wyraźnie deklarowaliśmy przyjaźń, niepotrzebnie popędzaliśmy w kwestii opuszczenia naszego terytorium przez bratnią armię, niepotrzebnie przypominaliśmy o pewnych zdarzeniach z historii, nadto skupialiśmy się na niewygodnych imponderabiliach, nie wyzyskaliśmy serdecznego stosunku do naszej kultury itd. A za poldasem możemy dodać, że niepotrzebnie wtrącamy się w zdarzenia mające miejsce w krajach będących w strefie wpływów Federacji. Dziw, jak - tak mało znaczący kraj jak Polska, może mieć tak znaczące destruktywne wpływy. Ja ze swej strony widzę historyczną ciągłość w stylu uprawiania polityki przez Rosjan, i co by polskie rządy nie zrobiły wciąż iskrzyć będzie na linii naszych kontaktów międzypaństwowych (tu przychylam się do opinii gregskiego). No chyba żebyśmy poprosili cara Federacji by uprzejmie pozwolił nam zostać jego wasalem. A kontakty face to face: Polaków i Rosjan rządzą się całkiem innymi prawami. Na ogół im częstsze są one tym łatwiej o porozumienie, pomimo zdawania sobie sprawy z różnych zaszłości. A co do różnic mentalnych, o czym wspomniał już gregski, to ja bym powiedział tak - u nas kierowca daje łapówkę patrolowi policji drogowej, w Federacji to w zasadzie milicja bierze łapówkę od kierowców. Niby efekt transferu pieniężnego ten sam, a jednak jest znacząca różnica.
  16. Do historii przeszedł jako badacz Afryki - tylko czy słusznie? Co w chwili śmierci, tak na prawdę, pozostało po nim, prócz oczywiście "pobudzacza Zambezi"? Jako misjonarz niezbyt się sprawdził, jako badacz Afryki podobnież, omal nie doprowadził do śmierci członków swej rodziny - a jednak stał się legendą. Był niezwykle uparty i miał zamiłowanie do uczenia się, pracując jako dziecko w fabryce tkackiej potrafił jednocześnie samemu uczyć się greki i łaciny*. Potrafił jednocześnie tkać i czytać. Z Sechele i jego ludem (Bakwena) nie osiągnął sukcesu, pomimo zachęcających początków po wyleczeniu jednego z dzieci wodza, lud Makololo jego kazania traktował jako motyw do parodii. Co sprawiło, że z misjonarza przeistoczył się w badacza? Czy w grę wchodziło niewolnictwo, czy może zwykły merkantylizm? * - co daję pod rozwagę dzisiejszym uczniom, którzy narzekają na lektury i natłok zajęć.
  17. David Livingstone - w poszukiwaniu mirażu

    Cóż, to powitanie rzeczywiście mu się udało, Niall Ferguson stwierdził, że trzeba było właśnie Amerykanina by powiedzieć coś tak na wskroś brytyjskiego. Z tym, że trzeba pamiętać, że to były osoby całkiem różnego sortu. Livingstone wciąż wierzył w misyjny charakter swych wypraw, był zdeklarowanym przeciwnikiem handlu niewolnikami, wreszcie z czasem począł pozytywnie patrzeć na Afrykańczyków. Rowland udał się na poszukiwania dla pieniędzy i sławy, przymykał oko na przejawy handlu niewolnikami, wikłał się niepotrzebnie w konflikty pomiędzy Arabami i Afrykańczykami, wreszcie wedle jego wypowiedzi za najskuteczniejszą metodę w konfrontacji z Afrykanami uznawał przemoc, mówiąc o sześciu strzałach i czterech trupach. Choć po spotkaniu z doktorem, sam nabrał przekonania, że ma do kontynuowania pewną misję w Afryce.
  18. Gdzie byli chowani członkowie załogi?

    Przenoszenie własnych zapatrywań na każdego członka wybranej populacji - rzadko się sprawdza. W ówczesnej Rzeszy jak najbardziej nie odbierano ciał i były na to stosowne procedury, z których często korzystano. Zresztą nie jest to specyfika jedynie Rzeszy, w każdym społeczeństwie istnieje pewien procent tego typu zdarzeń. W Rzeszy motywacja mogła być różna, najpewniej strach i chęć zamanifestowania swej czystości ideowej itp. Co do niektórych aspektów w przypadku wymiaru cywilnego było już co nieco na naszym forum: forum.historia.org.pl - " Kara śmierci w niemieckim, cywilnym wymiarze sprawiedliwości (orzekanie, podstawy prawne, procedury, liczba wykonań)"
  19. Gdzie byli chowani członkowie załogi?

    A co to ma do tematu?
  20. David Livingstone - w poszukiwaniu mirażu

    Wydaje, że się przejmował. Wypada zauważyć, że jeśli chodzi o tytułowego syna krawca, to ten na swą pierwszą wyprawę do Afryki (zresztą pierwotnie chciał udać się do Chin) udał się nie za sprawą listu kaperskiego czy rozkazu, a w ramach London Missionary Society, które miało swą modelową placówkę w Kurumanie (założoną przez Roberta Moffata). Pierwszą pomoc od państwa (5 000 funtów i tytuł konsula) otrzymał dopiero przed ekspedycją w górę biegu Zanzibaru.
  21. Ciekawa pozycja, specjalisty zajmującego się zagadnieniami społecznej komunikacji wizualnej Marcina Krzanickiego, który na swój warsztat wziął fotoreportaże polskie doby dwudziestolecia międzywojennego. Autor bada na ile były nieobiektywne, jak za ich pomocą starano się kształtować u odbiorcy pożądany obraz rzeczywistości: tegoż, "Fotografia i propaganda. Polski fotoreportaż prasowy w dwudziestoleciu międzywojennym".
  22. Gdzie byli chowani członkowie załogi?

    Precyzyjniej się nie da - jaka była procedura po wykonaniu wyroku śmierci na osobie z załogi obozu, skazanej za np. zdradę kraju. Czy jak w wymiarze cywilnym decyzja pozostawała w rękach gestapo? Co działo się w przypadku ew. odmowy przyjęcia ciała przez rodzinę czy też korzystano z pomocy Instytutów Anatomii itd. itd. Wie coś konkretnego na ten temat poldas?
  23. Problemy PKW - czy tylko informatyczne?

    Ano jancecie chronologia byłą trochę inna, bo tego 23 listopada o godzinie 23:01 Furiusz odnosił się do:
  24. Gdzie byli chowani członkowie załogi?

    A co w przypadku skazanego na śmierć za przestępstwo np. o charakterze politycznym?
  25. Wojna hiszpańska 1936-1939

    Skoro już poldas zapoznał nas ze swymi mykologicznymi zapatrywaniami to przypomnę, że nie ma przeszkód by poldas sam założył stosowny temat, o ile podobnego jeszcze nie ma na forum. I tyle co do tego O.T. Można tam wyczytać, że np. wedle jezuity Ignacio Menendéza-Reigada zbliża się święta wojna, a w komentarzach redakcyjnych czy artykułach innych autorów, że wszystko to spisek masonów i Żydów. Pozostanę jednak przy własnej ocenie co do doboru źródeł i opracowań. Z tych francuskich publikacji wynika jedno: Churchill miał rację, a uwaga poldasa co efektu whisky była całkiem nietrafiona. Nieszczególnie błyskotliwa to uwaga, zważywszy, że każdy zakon (bezpośrednio bądź pośrednio) ostatecznie podlegał tejże Stolicy. Z tejże podległości nie wynika by w pewnym stopniu w różnych krajach przedstawiciele danego zakonu przemawiali całkiem innym głosem niźli by sobie życzyła tego Stolica Piotrowa. Oczywiście wszystko do czasu.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.