Skocz do zawartości

secesjonista

Administrator
  • Zawartość

    26,675
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez secesjonista

  1. i co z tego wynika? Skoro czegoś euklides nie wie, to po co się w tej kwestii wypowiada? Zna euklides kogoś kto był określany jako infantka przed Anną? Nie znaczy, korzystanie z maszynowego tłumaczenia Google jest czasami zgubne i niefortunnie obnaża braki w wiedzy co poniektórych. kto wówczas tak odczytywał ów tytuł?
  2. W jednym z tematów euklides poczynił takie uwagi: Ciekawi mnie to orzecznictwo związane z hipotezą, że : "kobiety na ogół mówią prawdę". Zna ktoś szczegóły wokół tej kwestii, a może euklides przypomni sobie jakie to były podręczniki?
  3. Podobna symbolika państwowa (i miejska)

    Nie jestem aż tak głupi; cokolwiek o mnie powiadają; by nie wiedzieć ile to ramion ma człowiek. Oczywiście, że ów krzyż ma cztery ramiona, ale jest też "nałożonym" krzyżem i symbolicznie jest "podwójny", słowackiego nie znam zatem nie wiem jak to jest z ich określeniem i jego konotacjami. A wiemy kiedy taka identyfikacja czy wskazanie nastąpiły na Węgrzech? Bo pomysł ze strony słowackiej autorstwa Ľudovíat Štúra jest mi znany.
  4. Chyba jednak tu się myli jancet, stało się zupełnie odwrotnie - proszę zwrócić uwagę na mój wpis przywołujący głos Hejdejsztejna. Patrząc chronologicznie to początkowo szlachta chciała by wpierw był ślub a potem koronacja obojga, a ślub był warunkiem koniecznym. Kiedy już jednak wiadomym było, że Batory wszystkie warunki przyjął (poza kontrowersjami typu: nierozdzielania pospolitego ruszenia) i kiedy już deliberowano jedynie nad szczegółami koronacji, uznano że ze względu na niespokojną sytuację w kraju ślub będzie odłożony w czasie a koronacja nastąpi wcześniej - w wyznaczonym terminie (który z różnych powodów był przesuwany). Potem mamy koronację obojga i naciski by Batory nie czekał zbyt długo ze ślubem. I nie minęły trzy dni i mieliśmy królewski ślub. Nie zaprzecza. Wielu naszych władców dbało wpływy w tej czy innej fakcji sejmowej, jeden dbał o przychylną postawę (: wpływy) magnaterii inny raczej starał się zabiegać o brać szaraczkową. I mówię tu również o władcach przed okresem elekcji. Czy przez to mamy ich pozbawić miana władcy? Każdy, czy to możnowładca czy zwykły szlachetka starał się taką przychylność uzyskać, o ile miał taką możliwość. Gdyby miała lat 70 to pewnie też by zabiegano o taką przychylność. Jeśli w jakimś kraju by coś uzyskać lepiej było zabiegać u kanclerza, ministra czy kardynała niźli u koronowanego władcy to czy z tego mamy wyciągać wniosek o sprawowaniu władzy przez tychże a nie przez władcę? Szczerze mówiąc to nie zauważyłem by Szpaczyński wskazał jakikolwiek dokument w którym to zapisano by to okrzyknięcie, ale może coś przeoczyłem, może mi przypomnieć jancet o jakich to dokumentach wspomina ów historyk? Wedle mego dość pobieżnego przejrzenia zapisów Volumina Legum, mamy tam teksty z sejmu elekcyjnego, koronacyjnego, mamy też tam przywołanie postanowień zjazdu w Jędrzejowie, nigdzie nie ma wzmianki o "królu Annie", ani w formie: "Rex" ani w formie "Regis". Ciekawym jest dla mnie, kiedy Anna Jagiellonka zaczęła tytułować się: "Infantką"? Zgoła to obcy termin naszej tradycji ale jednak szybko się upowszechnił, tak się pisała w listach i tak zaczęto ją tytułować, ale nikt nie prześledził kiedy ów tytuł pojawił się po raz pierwszy.
  5. Słowo "król" bezpośrednio odnoszące się do jej osoby pojawia się w tym artykule osiem razy, w tym dwukrotnie w cudzysłowie, są jeszcze fragmenty gdzie ten termin nie pada ale z kontekstu i konstrukcji wypowiedzi wynika, że mogło być tam użyte. W sumie to jednak autor nie wskazał dlaczego miała być właśnie: Anną I Jagiellonką (i królem) oraz czy tak ją widzieli jej współcześni (no może poza przywołaną wypowiedzią prymasa). Mnie wyszło, że miała być "pierwszą" by udowodnić ciągłość dynastyczną Jagiellonów i by Zygmunt III przestał być (nazywany) Zygmuntem III Wazą.
  6. Podobna symbolika państwowa (i miejska)

    Krzyż lotaryński to podwójny krzyż bizantyjski, nie tylko Słowacy tak go określają, w angielskim mówi się o: "two-barred cross" a we francuskim: "croix à double traverse". Trzy góry pojawiały się na różnych flagach na Węgrzech na długo przed XIX wiekiem, widnieją one na zrekonstruowanej fladze Arpadów czy na sztandarze Jerzego II Rakoczego. /grafiki ze strony: fotw.info/
  7. W zasadzie dwa, drugie tyczyło się zrzeczenia królewszczyzn. Tak gwoli prawdy to wyjść oczywiście miała, ale wedle ustalonego pierwotnie scenariusza najpierw miała nastąpić koronacja obojga a ślub miał nastąpić w późniejszym czasie. Zatem gdyby się go trzymano mielibyśmy ciekawą sytuację, co zresztą na krótko bo krótko miało miejsce. "O małżeństwie postanowiono, że Król z Królową razem będą koronowani, spełnienie jednak obrządku ślubu odłożono na później, aż się kraj uspokoi (...) dnia 1 maja w kościele na zamku Król przez Biskupa Kujawskiego razem z Królową Anną ukoronowanym został i ślub, ustępując nalegającym na siebie, chociaż go odłożyć miano, trzeciego dnia potém zawarł". /"Rajnolda Hejdensztejna Sekretarza Królewskiego, Dzieje Polski od śmierci Zygmunta Augusta do roku 1594. Ksiąg XII" z łac. przeł. M. Gliszczyński, T. I, Petersburg 1857, s. 232 i s. 233/ We wspomnianym przez janceta artykule ("Anna I Jagiellonka kontra...") jest ciekawa opinia jaką po śmierci Zygmunta III miał wyrazić prymas Jan Wężyk: "... przez tak liczne wieki dwie tylko dynastie, mianowicie Piastów i Jagiellonów, dopuszczono do rządów w naszej ojczyźnie".
  8. Zależy kto i kogo stuknął tym tomahawkiem. A na poważnie, to posłużono się po prostu znaną nazwą na podobne narzędzie (broń). Jeśli chodzi zaś o pierwowzór to nie pewności skąd się wzięła, czy to derywat od "Frankowie" czy raczej "francesca" (bądź francisca) powstała stąd, że ci taką bronią często się posługiwali. "One tactic, used especiallu by Frankish soldiers-whose terms for such an axe, francisca, has been adopted by historians as a name for all fo them-was to throw their axes in unison at approaching troops, thus destrupting their charge (...) Althought not mentioned by the term francisca until Isidore of Seville in his famous and influential early seventh-century encyclopedia, it has been suggested that it is from this that the Franks derived their tribal name. However, recent historians have suggested the opposite, that the francisca was so named becouse of its use by Frankish soldiers". /K. DeVries, R.D. Smith "Medieval Weapons: An Illustrated History of Their Impact", Santa Barbara-Denver-Oxford 2007, s. 32/ No i w sumie nie ma pewności jaka to była broń. "Traditionaly, the main way of trying to tie the historical Franks to the archaeology has been the presence in burials of a type of throwing axe with a long, curved blade, which has been linked with the textual mentions of the francisca as the defining weapon of the eponymous Franks. The problem is that the written sources for this weapon are all relatively late and sometimes distant geographically as well - for instance, the early seventh-century bishop of Seville, Isidore - and they have graet difficulty in establishing whether the francisca was just a securis, axe, or bipennis, a double-headed axe (which, of course, would not fit the archaeological 'francisca' at all)". /S.E. Cleary "The Roman West, AD 200-500. An Archaeological Study", New York 2013, s. 378/ A autorem tego terminu były biskup Izydor z Sewilli, który w swej encyklopedii "Etymologiarum sive Originum libri XX" w księdze XVIII w haśle nr VI: "Die Gladiis" odnotował: "Secures signa sunt quae ante consules ferebantur; quas Hispani ab usu Francorum per derivationem Franciscas vocant. Ea signa portari ne aut usum perderent belli, aut vacans aspectum amitteret gladiorum".
  9. Ja sądzę, że to po prostu niezręczność językowa, temat brzmi: "Kto był ostatnim z dynastii Jagiellonów na tronie polskim"? Taka forma niejako sugeruje postaci męskie, nieco inaczej brzmiałby w wersji: "Kto był ostatnią osobą z dynastii...". Wedle mnie w4w raczej się mylił określając Annę Jagiellonkę jako: "króla". Wydaje się, że ówczesna szlachta sama miała ambiwalentny stosunek do tego jaką miała mieć pozycję i rolę. Z jednej strony Batory miał zostać królem jako małżonek Jagiellonki, to jego przydają jej i dodatkowo określają ją wówczas jako królową (choć przecież nią wówczas nie była). Z drugiej strony nie zaprzysięgała żadnych zobowiązań, jak: artykuły henrykowskie i pacta conventa. Nie tylko: "okrzyknięto", tego "Piasta" wpisano do oficjalnych zapisów sejmowych, można to znaleźć w Volumina Legum.
  10. Armenia

    A w szczególnych przypadkach: forum.historia.org.pl - "Ożywione (i nie) obiekty kultu narodowego".
  11. Nie wiem czy dobrze rozumiem ideę "dupowatości" u Ślązaków, ale skojarzył mi się z nią pewien fragment opisujący zdarzenie z czasów PRL. Socjolog Jerzy Chłopecki (pewnie wielu bardziej znany jako redaktor "Kierunków" związanych z PAX-em bądź jako redaktor tygodnika filmowego "Ekranu") w latach siedemdziesiątych zajmował się problematyką zarządzania, m.in. w ramach: Ośrodka Badawczo-Rozwojowego Informatyki i Towarzystwa Naukowego Organizacji i Kierowania. W swej książce (wydanej w piwowskiej serii Biblioteka Myśli Współczesnej) "Rewolucja i postęp" zajmuje się m.in. kwestią spółdzielczości i związanej z nią solidarności członków klasy robotniczej. "Gdy w okresie wyjątkowych trudności zaopatrzeniowych w końcu lat siedemdziesiątych zaproponowano załogom robotniczym największych zakładów przemysłowych Warszawy i Śląska specjalny system zaopatrzenia - paczki dostarczane do zakładów pracy - robotnicy warszawscy chętnie z tej propozycji skorzystali. Na Śląsku nie zgodzono się na formę, która - mówiąc bez osłonek - bardziej przypominać mogła zabieg neutralizacji społecznego niezadowolenia...". /tegoż, "Rewolucja i postęp", Warszawa 1981, s. 115/ Autor uważał, że taka postawa robotników na Śląsku dowodziła ich solidarności z tymi którzy nie zostali wyróżnieni tego typu pomocą, a tego typu solidarność wywodził z dłuższej tradycji robotniczej w tym regionie.
  12. Akt z okresu interregnum (po ucieczce Walezego), wydany na zjeździe elekcyjnym w Warszawie, ma znamienny tytuł: "Literae Significatoriae. De electione Annae Infantis in Reginam Poloniae, et Sereniss: Stephanum Batori Transylvaniae Principem in Regem Poloniae". Dalej posłowie objaśniają, iż postępując zgodnie z tradycją szukali kandydata pośród własnego narodu, który by "diadema Regni imponi sibi pateretur" nie wzgardził, ale nikt się nie zdecydował. Potem podają okoliczności odrzucenia kandydata cesarskiego m.in. wskazując na zagrożenie tureckie, Wreszcie oznajmiają: "A tak szukaiąc tey drogi, abyśmy ieszcze mogli wydźwignąć wolności nasze szlacheckie, obraliśmy Krolewnę I.M. Annę za Krolową Polską, z onych sławnych Potomkow Krolewskich, de Repub: nostra opitme merites, przydawszy I.K.M. Małżonka Pana Stephana Batorego Woiewodę Siedmigrodzkiego, a nie kogo inszego, ktorego iuż ex nunc Krolem Polskim, a Wielkim Xiążęciem Litewskim, u wszech innych Państw do Korony, należących, obieramy, y mianuiemy".
  13. "Dwadcatki" i Związek Wojujących Bezbożników

    Trudno powiedzieć czy to za sprawą Wojujących Bezbożników ale można odnotować, że w pewnym miasteczku krymskim zaistniał zaułek Bezbożników (Безбожников). Pikanterii tej zmianie dodaje fakt, iż wcześniej nosił ona miano Meczetowego (Мечетный). /za: J. Mędalska, M. Sobczak "Ideologiczne elementy nazewnicze w toponimii miejscowości niemieckich w ZSRR lat 20. i 30. XX wieku", "Slavia Orientalis", T. LXVII, nr 2, 2018/
  14. 23 stycznia 1918 r. Rada Komisarzy Ludowych wydała dekret o rozdziale Kościoła od państwa i szkoły, co wkrótce znalazło potwierdzenie w artykule 13 Konstytucji z lipca 1918 roku. W lutym 1919 r. zlikwidowano stanowiska nauczycieli religii, i tegoż roku nastąpiła likwidacja szkół wyznaniowych i ich upaństwowienie. W rozporządzeniu wykonawczym z 24 sierpnia 1918 r. w miejsce dotychczasowych struktur kościelnych wprowadzono zależne od państwa grupy wiernych tzw. dwdcatki. W myśl okólnika z 3 stycznia 1922 r. za czyn kryminalny uznawano jakikolwiek kontakt osoby duchownej z osobą do lat osiemnastu. Jak wyglądało to w praktyce? Na przykład pierwsza komunia, czy przystępowano do niej w znacznie późniejszym wieku? Czym zajmowali się naczelnicy biur kościelnych?
  15. Miasto - bohater powieści...

    Rewolucja a wreszcie nastanie bolszewizmu stały się detonatorem dużej fali emigracji tych którym się nowe porządki nie podobały bądź czuły się nimi zagrożone. Pierwsza fala emigracyjna kierowała się na ogół do Berlina *w latach 1922-1923 w tym mieście było ich ok. 360 000) i Paryża. W Berlinie emigranci żyli w zasadzie w pewnej izolacji od niemieckiego społeczeństwa, niejako na uboczu, zarówno pod względem geograficznym jak i kulturowym. Osiedlali się się w zwartych skupiskach najczęściej w administracyjnych okręgach Schöneberg i zachodniej dzielnicy Charlottenburg-Wilmersdorf. Niejako oswajając nową rzeczywistość emigranci stosowali różne zabiegi językowe, wspomniana dzielnica stała się zatem Szarlotengradem, w przekształconej nazwie bulwaru Kurfürstendamm pobrzmiewała zarówno tęsknota za krajem jak i gorzka ironia, nazywano go w nawiązaniu do Nawiązaniu do Newskiego Prospektu - NEPskim prospektem (НЭПский проспект). Berlin lat dwudziestych wprost tętnił bujnym życiem wydawniczym rosyjskiej emigracji, w 1924 r. istniały w Berlinie 84 wydawnictwa związane z rosyjską emigracją. W tym kontekście nieco dziwnym może wydawać się, że ówczesny Berlin i środowisko tamtejszej emigracji bardzo rzadko stawały się tematem literatury napisanej przez jej przedstawicieli. Jak podaje Iwona A. NDiaye (skądinąd siostra secesjonisty ): "Pisarze starszego pokolenia konsekwentnie odmawiali prawa do literackiego ujęcia tej sfery ich doświadczenia. Jeśli nawet pojawiały się u nich elementy opisu życia na emigracji, to raczej wybrzmiewały we wspomnieniach i sprowadzały się do ubarwiania okresu przedrewolucyjnego". /tejże, "Berliński kod architektoniczny w twórczości emigracyjnej Vladimira Nabokova", "Acta Polono-Ruthenica", 18, 2013, s. 75/ Paradoksalnie, "piewcą" Berlina stał Vladimir Nabokov: "Fabuła siedmiu z ośmiu powieści napisanych przez Nabokova w Berlinie w całości lub w znacznej części rozgrywa się właśnie tam (akcja ósmej, "Zaproszenie na egzekucję", ma miejsce w bezimiennym kraju, w którym rządzi dyktator). Na blisko pięćdziesiąt opowiadań z tego okresu twórczości jedna trzecia rozgrywa się w tym mieście. Niemiecka stolica wybrzmiewa także w jego poezji. Stąd literaturoznawcy nazywają Sirina piewcą Berlina". /tamże, s. 72/ Paradoksalnie, jako że Nabokov Berlina nie pokochał ani nawet nie polubił, nie przepadał za typowym niemieckim mieszczaninem. Żył w świecie rosyjskiej diaspory i nie wyrażał ochoty by bliżej poznać nowe środowisko miejskie. W Berlinie spędził piętnaście to niemal programowo nieszczególnie przykładał się do nauki języka niemieckiego: "Po przenosinach do Berlina wpadłem w panikę, że jeżeli nauczę się mówić płynnie po niemiecku, to w jakiś sposób zanieczyszczę żywą skarbnicę ruszczyzny. Rozwinięcie językowej osłony przyszło mi tym łatwiej, że żyłem w zamkniętym kręgu znajomych emigrantów rosyjskich i czytałem wyłącznie rosyjskie gazety, czasopisma i książki". /M. Ułamek "Oswajanie Berlina: strategie pisarskie w opowiadaniu Vladimira Nabokova 'Przewodnik po Berlinie'", "Slavia Orientalis", T. LXVIII, nr 1, 2019, s. 61; cyt. za: V. Nabokov, "Własnym zdaniem", tłum. M. Szczubiałka, Warszawa 2016, s. 202/ "Przewodnik..." nie jest typowym przewodnikiem turystycznym, wystarczy wymienić jego rozdziały: "Трубы", "Трамваи", "Работы", "Пивная". Berlin z kart prozy Nabokova jest pozbawiony Słońca, wiecznie zimy i pochmurny, w którym jedyną porą roku wydaje się być jesień. A największą atrakcją zdają się być żółwie, choć i te nie do końca: "Неинтересно, – утверждает с унылым зевком мой приятель. – Дело вовсе не в трамваях и черепахах. Да и вообще… Скучно, одним словом. Скучный, чужой город". /tamże, s. 67/
  16. Artykuły henrykowskie

    W tych latach nie przeprowadzono żadnych kodyfikacji. Z kontekstu wynika, że FSO miał na myśli dwa statuty Kazimierza Wielkiego, nazywane wiślickim i piotrkowskim. Otóż tradycja zapoczątkowana przez Długosza wskazywała na marzec 1347 r. jako datę ogłoszenia tych zbiorów. Do dziś nie ma wśród badaczy zgody kiedy one powstały, ale mało kto opowiada się za latami sześćdziesiątymi. Zdzisław Kaczmarczyk wskazywał na rok 1346 ("Monarchia Kazimierz Wielkiego"), Tomasz Nowakowski ("Statut Wielkopolski Kazimierza Wielkiego. Geneza i autorstwo", "PKH– Bydgoskie Towarzystwo Naukowe”, 15, 1985") i Krzysztof Ożóg ("Intelektualiści w służbie Królestwa Polskiego w latach 1306-1382") uważali, że prace zostały ukończone do 1356 r., Sławomir Gawlas opowiada się za rokiem 1358 ("Monarchia Kazimierza Wielkiego a społeczeństwo", w: "Genealogia. Władza i społeczeństwo w Polsce średniowiecznej", red. A. Radzimiński). Jedynie Stanisław Roman ("Geneza statutów Kazimierza Wielkiego. Studium Źródłoznawcze"; "Z badań nad statutem wielkopolskim Kazimierza Wielkiego", w: "Opuscula Casimiro Tymieniecki septuagenario dedicata", kom. red. A. Horst et al.) opowiadał się za latami sześćdziesiątymi, a dokładniej za 1362 rokiem. Podsumowując słowami Kamila Kosztownego: "Obecnie powszechnie uznaje się (...) że Statuty wydano po 2 września 1352 roku". /tegoż, "Przyczynek do studiów nad obecnością problematyki konfederacji Maćka Borkowica w Statutach Kazimierza Wielkiego", "Debiuty. Czasopismo Prawno-Historyczne" T. LXIV, z. 2, 2012, s. 448/ Badacze widzą to nieco inaczej, stąd taki Wacław Uruszczak (jeden z bardziej cenionych badaczy kwestii prawno-administracyjnych tego okresu) pierwszy punkt w swym artykule zatytułował: "Król Kazimierz nie kodyfikatorem, a reformatorem praw Królestwa", co więcej dodał: "Stanowione przez niego ustawy (statuty) były rezultatem woli reformy obowiązującego prawa zwyczajowego. W świetle Statutów prawo zwyczajowe schodziło do poziomu źródła prawa podporządkowanego ustawom królewskim (statutom). To statut, czyli ustawa królewska - osądzając zwyczaj jako dobry lub zły (bona sive mala consuetudo) - decydowała, czy miał on nadal obowiązywać jako prawo". /tegoż, "Statuty Kazimierza Wielkiego jako źródło prawa polskiego", "Studia z Dziejów Państwa i Prawa", T. 3, 1999, s. 103-104/ I jeszcze Jerzy Wyrozumski: "Byłoby błędem sądzić, że Statuty Kazimierza Wielkiego kodyfikowały tylko zwyczajowe prawo polskie. Najtrafniejsza wydaje się konstatacja, że było to prawo stanowione na gruncie polskiego systemu prawnego i polskiego prawa zwyczajowego". /tegoż, "Król sprawiedliwy", "Zapiski Kazimierzowskie", nr 9, 2012, s. 8/ W tychże dwóch statuach nie ma absolutnie nic o zabezpieczeniu sukcesji. Jakie? Przywoływany tu Uruszczak wskazał katalog zasad ustrojowych, jakie wedle jego obowiązywały (formalnie) w ówczesnej Rzeczypospolitej. Można się zgodzić z jego wykazem lub nie, warto jednak się doń odnieść. Wymienił piętnaście zasad dotyczących ustroju politycznego i osiem tyczących się ustroju społecznego. Jako fundamenty ustroju politycznego wymienił: - niepodległość i samowładność Rzeczypospolitej - jedność Rzplitej - mieszany ustrój rządów - podział władzy - ustrój parlamentarny - suwerenność narodu szlacheckiego - samorządność - odpowiedzialność króla przed narodem szlacheckim ( prawem) - elekcyjny stolec królewski - nadrzędność prawa - poszanowanie partykularnych odrębności prawnych prowincji i ziem - dożywotniość urzędów i zakaz ich łączenia - jednomyślność - wolny głos i prawo do wolnego sprzeciwu - wybór sędziów. A społeczne fundamenty to: - podział stanowy - równość szlachty - wolność obywatelska szlachty - poddaństwo chłopów - upośledzenie prawne mieszczan - poszanowanie praw mniejszości etnicznych - powiązanie państwa z Kościołem katolickim - tolerancja religijna. /por. tegoż, "Zasady ustrojowe Rzeczypospolitej Obojga Narodów", "Czasopismo Prawno-Historyczne", 2008, z. 2/ Patrząc na ten wykaz ile z tych punktów można odnaleźć w artykułach henrykowskich wyrażonych expressis verbis?
  17. Udowodniłem, że euklides jest osamotniony w swym ostrym rozróżnienie na cechy i gildie. Udowodniłem, że napisał nieprawdę o znajomości konkretnego terminu we Francji lat 60. i 70. Jak na razie euklides niczego nie udowodnił. Cóż, niech tam sobie żyje euklides w świecie własnych przekonań, nawet tych o absolwentach politechniki i ich mniejszej podatności na stereotypy, choć jak widać nawet nie rozumie tego pojęcia. A jeśli już euklides "pije" do mnie - to kolejny raz jest to strzał jak kulą w płot. Nie mam wykształcenia uniwersyteckiego. W tym forumowym świecie niech jednak euklides trzyma się tematu. A ten nie jest o feudalizmie ani o charakterze cechów. Jeśli euklides nie ma już nic do powiedzenia o językowych terminach podanych w temacie, ich ew. ekwiwalentności, zmianach znaczeń w ujęciu historycznym - zalecam poszukanie bardziej odpowiednich tematów do kontynuowania swych rozważań.
  18. Nie bardzo rozumiem istotę tych rozważań, skoro Anna potomkiem w linii męskiej nie była, to jak mogła spełnić kryterium tej reguły? A obranie Walezego było efektem kalkulacji politycznych. Z tytulatury różne wnioski można wyciągać, wreszcie na zjeździe jędrzejowskim w uchwalonej "Confirmatio electionis Stephani in Regem Poloniae" z 1576 r. konsekwentnie pisano o: "Iego Mości Panu Wojewodzie Siedmigrodzkim", który ma pojąć za małżonkę: "Krolownę Iey M. Annę". I rodzi się tu pytanie: czy to tylko estyma dla domu Jagiellońskiego czy może wyraz pewnego konceptu politycznego? Co do tego argumentu, to przecież to samo można powiedzieć o wojewodzie Batorym. Z całym szacunkiem, ale nie cały świat naukowy podziela to zdanie. Doktor Przemysław Szpaczyński ma w tej materii całkiem odmienne zdanie: "... dążyła do zapewnienia ciągłości dynastii Jagiellonów, do której historycy nie zaliczyli Zygmunta III i jego synów, wyznaczając bezceremonialnie jej kres na 1572 rok, i co ciekawe, nie bacząc przy tym na fakt, że Anna I również była władczynią z dynastii Jagiellonów. Po śmierci króla Stefana I Batorego, mimo ogłoszonego bezkrólewia, na tronie formalnie nadal pozostawała Anna I Jagiellonka, której po wyborze (15 XII 1575) Batory został jedynie „przydany na męża” i wraz z nią ukoronowany na Wawelu (1 V 1576)". /tegoż, "Anna I Jagiellonka kontra Jan Zamoyski. Kilka uwag w sprawie dążeń królowej do zapewnienia ciągłości dynastii Jagiellonów", "Klio. Czasopismo poświęcone dziejom Polski i powszechnym", T. 28 (1), 2014, s. 5-6/ I dodaje w przypisie: "Imię Anny stało na pierwszym miejscu nie tylko przez wzgląd na szacunek dla pamięci Jagiellonów, lecz przede wszystkim dlatego, że król Stefan I miał być małżonkiem królowej. Królem formalnie został niejako pośrednio. Zgodnie z wciąż obowiązującymi średniowiecznymi obyczajami, nie znającymi instytucji „księcia małżonka”, mąż panującej królowej stawał się również królem i przejmował władzę nad krajem. Państwo polskie znów, jak niegdyś za Jadwigi I (1373–1384–1399) i Władysława II Jagiełły (1351–1386– –1434), miało dwóch prawowitych królów. Zaistniały współrządy (...) W naukowym dyskursie historycznym zamiast określenia „Anna Jagiellonka” winno funkcjonować Anna I Jagiellonka”, wówczas nie byłoby żadnej wątpliwości, w jakim sensie królową była „ostatnia z rodu” Jagiellonów po mieczu". /tamże, przyp. 7/
  19. W okolicy opowieści o gigantycznych śladach ludzkich rejestrowane były już na początku XX wieku i w tymże czasie przeprowadzano tam pierwsze wykopaliska. Szersze badania nad śladami w Glen Rose rozpoczęto już pod koniec lat trzydziestych i na początku czterdziestych. Paleontolog Roland T. Bird swe badania rozpoczął tam już w 1938 r., w roku następnym na łamach "Natural History" napisał o śladach gigantów znad Paluxy. Nie wiem czy okres stu lat można określić pojęciem: "całkiem niedawno"... Kreacjonista Clifford Burdick podjął temat w swym artykule "When GIANTS Roamed the Earth: Their Fossil Footprints Still Visible!" opublikowanym w piśmie religijnym Adwentystów Dnia Siódmego: "Signs of the Times" (July 25, 1950), fotografie z tego miejsca mające prezentować ślady ludzkie. Potem w ten rejon w 1968 r. udał się na poszukiwania inny kreacjonista Stanley E. Taylor ze swą ekipą i swą działalność kontynuował tam w kolejnych dwóch latach. Efekt tych poszukiwań zaprezentowany został w filmie "Footprints in Stone" z 1973 r. zrealizowanym dla Christ Association. Fotografie i omówienia znalazły się w większości publikacji kreacjonistycznych. Całą książkę, zatytułowaną "Tracking Those Incredible Dinosaurs and the People Who Knew Them" poświęcił temu zagadnieniu John Morris (swoją drogą syn słynnego kreacjonisty Henry'ego Morrisa współautora "The Genesis Flood: The Biblical Record and its Scientific Implications" - jednej z ważniejszych książek kanonu kreacjonistycznego). A potem miało miejsce niefortunne wydarzenie... do Glenn Rose przybył pod koniec lat siedemdziesiątych, tuż po ukończeniu koledżu, skłaniający się ku ścisłemu kreacjonizmowi Glen J. Kuban ze swym przyjacielem Timem Bartholomew (jak sam określił swą ówczesną postawę: "while leaning towards strict creationism"). Celem tej wyprawy miało być udokumentowanie śladów ludzkich, a zwłaszcza tych - towarzyszących śladom dinozaurów. Problem w tym, że wszystko co tam Kuban zobaczył to zniekształcone przez naturę ślady tych ostatnich. Rzecz go zainteresowała i w następnych latach kontynuował tego typu badania zwłaszcza nad Paluxy. Podsumowanie tych prac zaprezentował w dwóch artykułach w 1986 r. na The First International Symposium on Dinosaur Tracks and Traces w Albuquerque. Oba weszły w skład zbiorowego opracowania "Dinosaur Tracks and Traces" pod redakcją Davida D. Gillette'a i Martina G. Lockley'a. Po swych dalszych badaniach paleontologicznych Kuban nie stał się anty-kreacjonistą, zakwestionował jednak naukowość fundamentalistycznego kreacjonizmu jak i jego zgodność z samą Biblią. Jak sam określił swą postawę: "I no longer regard strict creationism as scientifically or Biblically sound. The more I study the scientific evidence, the clearer it is to me that the earth has had a long and complex history. I believe an old earth is compatible with a careful and thoughtful understanding of the Bible, and supported by extensive and compelling scientific evidence". /w biogramie dostępnym na stronie: www.paleo.cc/ Kuban stworzył imponujący zbiór materiałów dotyczący znalezisk znad Paluxy (i nie tylko stamtąd), jak i analiz argumentacji i dowodów twardych kreacjonistów: www.talkorigins.org - "The Texas Dinosaur/"Man Track" Controversy". Środowisko "twardych" kreacjonistów na ogół jest "teflonowe" na argumentację naukową, zatem wnioski Kubana i innych badaczy przez wielu zostały odrzucone. Jednak wspomniany John Morris uległ im. Nie odwołując swych poglądów co do ogólnych podstaw kreacjonizmu w kwestii znalezisk z Glen Rose uznał, że nie miał racji, stąd wycofał swą książkę ze sprzedaży. Na stronie amerykańskiego Institute for Creation Resaarch w tekście "Tracking Those Incredible Dinosaurs" złożył w tej kwestii stosowne oświadczenie: "Perhaps the most notorious footprint-containing layer is the Glen Rose Limestone in central Texas, in the Paluxy River bed. Ever since the early 1900s, footprints of dinosaurs have been excavated here, along with elongated human-like footprints. To many, this proved humans and dinosaurs lived at the same time. For years while on the faculty of the nearby University of Oklahoma, I studied and documented these markings, and eventually wrote the definitive source book, Tracking Those Incredible Dinosaurs--and the People Who Knew Them, published by Master Books in 1980. Continued research led me to question the human interpretation of the human-like prints and, feeling the data were too ambiguous at that time to be certain, withdrew my book from circulation. Films for Christ withdrew their award-winning film Footprints in Stone from circulation at the same time". /tekst dostępny na stronie: www.icr.org/ Kto chce, może wejść na stronę Kubana i przekonać się jak to było ze śladami "ludzkimi" z Glen Rose...
  20. I jeszcze kilka uwag: "Najlepszym przykładem takich „nowinek” jest sklepienie kościoła parafialnego św. Jadwigi w Gryfowie Śląskim, pokryte w 1551 r. bogatą dekoracją sgraffitową, wykonaną przez artystów włoskich związanych z osiadłą w Brzegu familią Jakoba Parra. Motywom ornamentalnym towarzyszą tu przedstawienia biblijne i obszerne cytaty z Pisma Świętego, tworzące pierwszy w Europie Środkowo-Wschodniej program ideowy w duchu reformacji, który objął całe wnętrze kościoła (...) Charakterystyczną dla luteranizmu tego czasu „radość obrazowania” zaspokajano najczęściej przy pomocy rzeźbiarzy i malarzy dostępnych na miejscu – na przykład pracujących w pobliskim większym mieście. Najczęściej uzupełniali oni nowymi treściami już istniejące elementy wyposażenia, głównie średniowieczne retabula ołtarzowe, odziedziczone po poprzedniej epoce, a na sklepieniach, stropach i parapetach empor malowali liczne sceny biblijne, układające się w „obrazowe katechizmy, a także całe galerie postaci biblijnych i alegorycznych uzupełniane niekiedy wizerunkami przywódców reformacji: Marcina Lutra i Filipa Melanchtona. Znakomite przykłady takich świątyń zachowały się do dziś, mimo zawirowań wojennych i późniejszych zaniedbań, w różnych regionach Polski, między innymi na terenie polskiej części Łużyc Górnych – w Świeciu, powiat Lubań, na terenie dawnej Nowej Marchii – w Klępsku, powiat Zielona Góra, na Pomorzu Nadodrzańskim – w Wysiedlu, powiat Łobez, wreszcie w dawnych Prusach Górnych – w Rychnowie, powiat Ostróda". /J. Harasimowicz "Protestancka architektura kościelna XVI-XVIII wieku w Polsce i krajach sąsiednich", "Rocznik Historii Sztuki", T. XLII, PAN, 2017, s. 65, s. 71-72/
  21. A ja bym się zgodził z konstatacją Jarosława Górniaka: "Szczególny kontekst wyłonienia się inteligencji jako kategorii społecznej dobrze podsumowuje Richard Pipes (1960), którego analiza dotyczy wprawdzie Rosji, ale rozciąga się także na przypadek ziem polskich (...) Dzięki właściwemu tej klasie, a społecznie rzadkiego wykształceniu – ogólnemu, bez wąskich specjalizacji – które było rzadkością, rodząca się inteligencja miała dobre warunki dla godnego utrzymania. Jak podkreśla Pipes, XIX-wieczna Rosja stwarzała świetne środowisko dla „kulturalnego i intelektualnego dyletanctwa w najlepszym tego słowa znaczeniu”. Industrializacja, która przyspieszyła od końca XIX wieku, podmyła pozycję inteligencji (...) Cechą specyficzną polskiej inteligencji było odwoływanie się do etosu szlacheckiego z silnie eksponowanym narodowym, a następnie niepodległościowym i patriotycznym rysem. Jego istotną cechą był także kult wykształcenia ogólnego, przede wszystkim humanistycznego". /tegoż, "Inteligencja' i 'elita' jako kategorie społeczne a kształcenie akademickie", "Debaty PAU", T. V, 2018, s. 78-79/
  22. Powązki - zapomniany region Warszawy

    W świadomości większości mieszkańców stolicy (a pewnie i kraju) pierwsze skojarzenie związane z tą nazwą to zapewne: nekropolia zasłużonych i znanych postaci. Bliżej zainteresowani historią Warszawy czasów drugiej wojny światowej dorzucą do tego trochę wydarzeń z okresu powstania warszawskiego. Zainteresowani historią lokalną wspomną zapewne o dawnych właścicielach, czyli o Czartoryskich, którzy wybudowali kiedyś w tym miejscu rodzaj wiejskiej rezydencji ogrodowej. Patrząc na literaturę dotyczącą Powązek z zakresu architektury (a nawet architektury krajobrazu) w przeważającej części jest ona związana z tematyką sepulkralną. Zniszczenie kompleksu w czasie powstania kościuszkowskiego z oczywistych powodów nie pozwala w dostatecznym stopniu badać pozostałości fizycznych. Dziwi jednak nikłe zainteresowanie założeniami tego kompleksu (w tym ideologicznymi), ewentualnymi pierwowzorami i oryginalnością ostatecznego rozwiązania. Jerzy S. Majewski w swym artykule "Ogród w Powązkach" podaje: "Izabella Czartoryska odwiedzała też ogrody księcia Leopolda III, czyli Fryderyka Franciszka von Anhalt-Dessau - opowiada historyk sztuki dr Pfeifer z Dessau...". /tekst dostępny na stronie: wyborcza.pl/ Można by z tego domniemywać, że Czartoryska mogła po części wzorować się na ogrodzie Wörlitz, tylko ten zaczęto budować w 1769 r. a w 1770 to co zdołano dotychczas utworzyć zniszczyła powódź. A Powązki powstały w przeciągu jednego roku, prace rozpoczęto już w 1770 r.i ukończono je w 1771 rok. Mało możliwym jest zatem by wzorowała się na rozwiązaniach Friedricha W. von Erdmannsdorffa. Nie ma też opracowania omawiającego zagadnienie ideologiczne: dlaczego Powązkom przeciwstawiano Puławy i dlaczego temu pierwszemu miejscu przydano dezawuujące określenie: "pieścidełka"?
  23. Polska - zmiany gospodarcze

    Przy okazji sporu o to ile było wzorów papierosów "Sport" przeglądałem różne kolekcje prezentujące paczki papierosów z okresu PRL. Na stronie myvimu.com można przyjrzeć się paczkom o których; przyznam szczerze; nigdy nie słyszałem. Są to najczęściej papierosy "Caro" (zdarzają się i inne: "Zefir", "Piast", "Carmen") które pakowane były w reklamowe opakowania, na których widniała na ogół wyeksponowana nazwa jakiegoś przedsiębiorstwa. Większość pochodzi z lat siedemdziesiątych, pośród firm odnajdziemy m.in.: PZL (Zjednoczenie Przemysłu Lotniczego i Silnikowego "Delta"), Ciech (z dodatkowym napisem: "Import and Export of Chemicals"), Mera, Skórimpex, Elana, Metronex, Węglokoks (z napisem: "with compliments from Węglokoks"), Orbis, Polski Związek Wędkarski (np. z okazji XV lat tego związku, to akurat z 1965 r.), Okocimskie (z napisem: "For over hundred years always the best Okocim beer"). Według opisu tego typu reklamówki miały być rozdawane na przyjęciach i w trakcie spotkań organizowanych przez te przedsiębiorstwa. myvimu.com - "Kolekcja papierosów Patricco".
  24. Cóż, to tylko w świecie euklidesa istnieje wyraźne rozróżnienie na: cechy rzemieślnicze (wytwórcze) i gildie kupieckie. Faktem jest, że na ogół w onomastyce napotykamy na takie rozróżnienie, ale nie jest ono czymś absolutnie nieprzekraczalnym. "Feudalizm tym się przede wszystkim różnił od kapitalizmu, że w tym pierwszym dominowali niezależni rzemieślnicy z własnymi warsztatami (zorganizowani w gildie i cechy)". /R. Szarfenberg "Utowarowienie i odtowarowienie (komodyfikacja, dekomodyfikacja, rekomodyfikacja)–krótkie wprowadzenie", 2015, b.p.; tekst dostępny na stronie Instytutu Polityki Społecznej Uniwersytetu Warszawskiego: rszarf.ips.uw.edu.pl/ "W okresie średniowiecznym i nowożytnym najważniejszą linię obrony każdego miasta stanowiły jego mury obronne. Obecne w każdym mieście gildie kupieckie i rzemieślnicze dzieliły między siebie obowiązki związane z utrzymaniem tych umocnień w czasie pokoju oraz obrony w czasie wojen". /A. Rosner "Żydzi w wojsku", s. 1; tekst dostępny na stronie Żydowskiego Instytutu Historycznego: www.jhi.pl/ Andrzej Wyrobisz w recenzji książki Iana W. Archera "The pursuit of stability. social relations in elizabethan London": "Czynnikiem zapewniającym stabilizację była szczególna solidarność elity rządzącej w Londynie oraz jej dobra współpraca z koroną, szybkie reagowanie na społeczne potrzeby.Wspierały ją różnego rodzaju substruktury współuczestniczące w rządach, pozwalające panować nad sytuacją i kanalizować społeczne niezadowolenie, takie jak lokalny samorząd (s. 63-74), parafie (s. 82-92), gildie rzemieślnicze (livery companies) (s. 100-148)". /"Przegląd Historyczny", R. 85, nr 1-2, 1994, s. 170/ Katarzyna Krupska w swym artykule stosuje nawet te terminy zamiennie: "Jan Letyński był pierwszym Polakiem i katolikiem w toruńskim cechu złotniczym (...) statut tej gildii ...". /tejże, "Srebrne plakietki wotywne z warsztatu toruńskiego złotnika Jana Letyńskiego", "Sztuka i Kultura", T. 2, 2014, s. 107/ A co powiadają na popularnym portalu francuskim: herodote.net? W haśle: "Le dictionnaire de l'Histoire corporations, métiers, compagnons" stoi: "Dans les bourgs et villes du Moyen Âge, après l' An Mil , les artisans s'organisent sous forme d'associations professionnelles, les « corps de métiers » , aussi appelés selon le lieu : « gildes » (ou « guildes » ), « hanses » ...". Na stronie z korpusem zasobu językowego prowadzonej przez Centre National de Ressources Textuelles et Lexicales i Centre national de la recherche scientifique (CNRS przy Uniwersytecie Lorraine): "Guilde, Ghilde - Association confraternelle ou économique regroupant dans certains pays d'Europe au Moyen Âge, et parfois jusqu'à nos jours, des personnes ayant des intérêts communs (marchands, artisans, artistes)". No i może ulubione eukldiesa miejsce pozyskiwania informacji, czyli francuskojęzyczna Wiki: "Une guilde désignait au Moyen Âge ( XI e – XIV e siècle ) une association ou coopération de personnes pratiquant une activité commune, généralement des marchands (...) Les guildes corporatives (se regroupant donc par corps de métiers) réunissaient des artisans d'une même profession". /hsło: "Guilde"/ Jak rozumiem euklides pojmuje znaczenie słowa: "généralement"? Nie można. To tylko euklidesa wnioski z nieuprawnionych założeń euklidesa na które nie znalazł ani jednego potwierdzenia w odpowiedniej literaturze naukowej ani tekstach źródłowych. I jeszcze o nieszczęsnych Francuzach nie znających pojęcia "franczyza" w chwili wydania książki J. Faviera. Może coś z zakresu mediewistyki? W 1968 r. w Paryżu wydano pośmiertnie "kolubrynę" (dwa tomy liczące w sumie 1139 stron) pióra Yves'a Renouarda "Études d'histoire médiévale", z niewiadomych powodów autor ów jak najbardziej znał ten "inkryminowany" termin. Gdyby Francuzi nie chcieli być zaściankowi, mogliby sięgnąć po opracowanie belgijskiego profesora - Paula Harsina pt. "Liège et Bourgogne" wydane w 1972 r. przez paryskie Societe d'Edition "Les Belles Lettres", specjalizujące się w publikowaniu klasycznych tekstów. Dzięki tej publikacji Francuzi mogliby sobie "przypomnieć" ów termin. Może coś z nowożytności? W 1969 r. w Paryżu wydano zestawienie "Archives parlementaires de 1787 à 1860; recueil complet des débats législatifs & politiques des chambres françaises imprimé par ordre du Sénat et de la Chambre des députés sous la direction de m. J. Mavidal ... et de m. E. Laurent ...". Gdyby jakimś przypadkiem ówczesny Francuz sięgnął po to wydanie mógłby się np. zapoznać na czym polegała franczyza pocztowa. W zaledwie rok po książce Faviera ukazał się specjalny numer "Cahiers de la Méditerranée" (nr 18, 1979) wydawany przez Centre de la Méditerranée moderne et contemporaine przy nicejskim Uniwersytecie, poświęcony instytucjom domu sabaudzkiego w księstwie nicejskim. W tymże numerze odnajdziemy artykuł zatytułowany "Les franchises douanières du pays Niçois" autorstwa Michela Bottina. jakos ten autor znał ów termin i jakoś nie twierdził, że jest on okresleniem na "cechy". Na łamach francuskiego pisma "Revue d’Histoire Moderne & Contemporaine" z 1972 r. (T. 19, nr 2)), Raymond Poidevin publikuje artykuł "Aspects économiques des négociations franco— allemandes (juin-octobre 1871)", w którym jak najbardziej odnajdziemy termin "franczyza". A może coś z zakresu pomocy słownikowych dla urzędników, przedsiębiorców i innych osób? W 1967 r. w Paryżu wydano "Dictionnaire du style et des usages administratifs officiels et privés" opracowany przez Marcela Spreutelsa, jak najbardziej odnajdziemy w nim (bardziej współczesne) objaśnienie terminu "franczyza". A może coś z literatury ekonomiczno-prawniczej? Dalloz jest dużym francuskim wydawnictwem specjalizującym się w literaturze prawniczej a zwłaszcza w publikowaniu orzecznictwa. Wydaje ono "Revue des Societes Dalloz", którego redaktorem naczelnym był Jean Guyénot, autor szeregu opracowań z zakresu prawodawstwa ekonomicznego. Guyénot widać należał do tej nielicznej francuskiej populacji, której termin "franczyza" nie był obcy, skoro w 1974 r. potrafił napisać artykuł zatytułowany: "La franchise commerciale: Etude comparée des systèmes de distribution interentreprises constitutifs de groupements de concessionnaires" ("Il Foro Italiano", Vol. 97). I może już wystarczy...? W tych publikacjach, interesujący nas termin określa dwie różne "praktyki" ekonomiczne, w jednych mamy do czynienia z "franczyzą" jako odpłatnym przekazaniem know-how, marki itp., w drugich nawiązuje się bardziej do znaczenia znanego już w średniowieczy, czyli rodzaj zwolnienia z opłat, podatków itp. Tak czy inaczej, to chyba jednak tylko w wizji euklidesa w ówczesnej Francji, historyk mediewista nie używa takiego terminu gdyż ten był tam nieznany...
  25. Głupcem uczynić go chce euklides opowiadając, że nie używał terminu "franczyza" gdyż ten ponoć nie był w użyciu we Francji w latach 60., skoro był jednak mediewistą to taki termin powinien mu być przecież znany (skoro wywodzi się ów termin z tego okresu) i spodziewać by się można, że go użyje w takim znaczeniu jak chce euklides. Nic takiego euklides nie wykazał. Zaprezentował nam fragment, który ma udowodnić, iż cechy to "franczyza", jednak w tym fragmencie autor nic nie napisał o tejże "franczyzie". Zatem euklides postanowił go "wspomóc" i dopowiedział zań to co dopowiedział. Zdziwi się euklides, ale jak najbardziej był to znany (w tych latach) termin we Francji. Znajdzie go euklides w tak "niszowej" publikacji, jak choćby: "Moniteur officiel du commerce et de l'industrie : documents officiels des ministères, renseignements commerciaux, informations de France et de l'étranger" z 1960 roku. Znaleźć go też można w rządowej publikacji "Le MOCI" (Moniteur du Commerce International). Mogę jeszcze wskazać kilkanaście tytułów z Francji lat sześćdziesiątych gdzie ten termin występuje, zatem o czym nam tu opowiada euklides?
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.