-
Zawartość
26,675 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez secesjonista
-
Ano rozchodzi się o to, że to nie ma nic do rzeczy. secesjonista nijak się nie wypowiadał kogo wpuścili Szwajcarzy, secesjonista wypowiadał się względem tego jakich oficjalnych stanowisk nie zaakceptowali np. Szwajcarzy i tylko o tym pisał. Jak widać ktoś tego nie zrozumiał, no ale jak ktoś nie rozumie zdań tak prostych to próżnym jest trud by tłumaczyć dalej. Nie wiem czy poldas zrozumiał? To może jeszcze łopatologicznie: nie akceptujemy oficjalnego przedstawicielstwa policji bezpieczeństwa w waszej placówce dyplomatycznej. Zrozumiał poldas - czy potrzeba dalszych wyjaśnień? A to czy służby Szwajcarii zgodziły się mniej lub bardziej oficjalnie wpuścić funkcjonariuszy Gestapo nijak się ma do akceptowanych stanowisk w placówkach dyplomatycznych. No i poldas mało konsekwentnym jest w swym szukaniu dziury w całym: gdzie secesjonista pisał o Gestapo?
-
A tak w punktach mógłby Tyberiusz wskazać te niedorzeczności?
-
"Secesjonista pisze że nie wpuścili, albo co najmniej wydalili". Ani jednego, ani drugiego nie napisałem - proszę czytać znacznie uważniej.
-
Jak najlepiej i nikt w tym wypadku nie mówi o plagiacie, również względem nowych wydań dzieł Herodota, Tomasza z Akwinu i innych. Coś konkretnego ma na myśli poldas czy to tylko takie zapełnianie kolejnych wątków?
-
Coś więcej prócz: "pustego" cytowania?
-
Związki frazeologiczne a historia
secesjonista odpowiedział nazaa → temat → Nauki pomocnicze historii
Raczej - nie, bo cóż kryje się pod tym terminem? -
Wielokrotnie było poddawane - po prostu euklides przechodzi nad tym do porządku dziennego i ponownie cytuje... z tych samych dwóch książek. Gwoli ścisłości a co za różnica? A tak z ciekawości na jakim szczeblu i jakimi kanałami poszła informacja o tym najeździe? Z całym szacunkiem nie wiem co rok 1952 ma tu do rzeczy?
-
Nie wiem, ale celem prowadzenia placówki SD bądź siatki - wydawałoby się, że byłoby to z korzyścią dla jego pracy, a wiadomo o tym, że on nie prowadził jedynie tego pana.
-
Z całym szacunkiem ale to zaczyna być nieco nużące, czy euklides weryfikuje (poza internetem) informacje, które wciąż pobiera bezkrytycznie raptem od dwóch autorów francuskich? Skrajnie niekonsekwentni ci Niemcy, grożą najazdem z racji istnienia agentów w Szwajcarii (ciekawe, że inni agenci nie byli podstawą do groźby najazdu), a potem już nie grożą najazdem ani innymi sankcjami z powodu niskich wyroków? A gdzie się człek nie obejrzy to intoksykacja i Wielka Gra. Jak dla mnie: mitotwórstwo. "Kierował nią Aleksander Rado" W sumie: ani Aleksander, ani: Rado.
-
Taka ciekawostka (na podstawie danych wywiadu amerykańskiego) pan Moyzisch niezbyt się chyba nadawał do swej roli - miał słabo mówić po angielsku i francusku. Za to Jenke miał ponoć dobrze znać stosunki w Turcji i co ciekawe mówił w języku tureckim.
-
Otóż nie byłaby to pierwsza i ostatnia rzecz całkiem stworzona przez kronikarza. A fakty są jednak takie, całkiem nieprawdopodobnym jest, że nikt nie odnotował, że oto w jego mieście doszło do tak wyjątkowych wydarzeń jak pobyt "krucjaty" prowadzonej do Ziemi Świętej przez pastuszka, a złożonej z dwudziestu dwu tysięcy dzieciątek. O owcach padających na kolana - nie wspomnę. To, że pastuszek istniał temu nikt nie zaprzecza, że w początkach XIII w. miało szereg religijnych fermentów i ruchów (w tym ruchów pątniczych) temu nikt nie zaprzecza. Na ogół badacze są jednak zgodni - inicjatywa upadła po braku poparcia ze strony Filipa Augusta. Reszta to mitologizacja faktów. A mit utrwalił się w XIX wieku.
-
Można Tomaszu zniekształcać końcówki a i kilka onomatopej by się znalazło.
-
Problem w tym, że trasa pierwszej "krucjaty" jaką nam pozostawił cysterski kronikarz, nie została odnotowana w żadnych annałach miast, w których to niby mieli się zatrzymywać. Dodając do tego, że owej sprzedaży mieli dokonać Świnia i Żelazny to raczej włożyć tą opowieść należy między legendy.
-
Problem w tym, że tej "jasnej sprawy" źródła nie potwierdzają, a ja się zupełnie o coś innego pytałem.
-
Można też... przybysze są tak inni i znają tak wiele zadziwiających rzeczy, że zostali uznani za bóstwa, a ich przywódca za Najwyższego pośród nich. Nowy kult wygrywa rywalizację w naszym kraju z krzyżem, symbolem nowej wiary stał się karabinek "Tantal". A na uniwersytetach poczęto spisywać nową legendę łączącą grupę z dawnym greckim Tantalem, któremu jednak udało się uwolnić i spłodził nową rasę. Powstają nowe kościoły mające obły kształt przypominający hełm "Piorun", a kapłani nowego kultu noszą cienko wypolerowane szkiełka mające imitować gogle. Chrzest polega na wręczeniu dziecku blaszki jako żywo przypominającej nieśmiertelnik, po śmierci jedną część się odrywa i stawia na domowym ołtarzyku. Zamiast bierzmowania wprowadza się ceremoniał odśpiewania pieśni hymnicznej "Rezerwa Godzina 5, Minut 30".
-
By nie zamieszać - to ów Aleksander urodził się jednak jako Sándor, jak napisał poldas.
-
W temacie pt.: "Komiks" poldas napisał: i Tyle, że ja nie zamierzam walczyć z legendą. Za to z chęcią zapoznam się ze szczegółami wskazującymi na to, że: 1. wyprawa Etienne de Cloyes w ogóle miała miejsce 2. Kto tak konkretnie szedł z Nikolasem z Kolonii 3. dlaczego poldas napisał o krucjatach - skoro co do wyprawy Nikolasa można jedynie mówić o pielgrzymce?
-
Tak gwoli prawdy nie istniała krucjata dziecięca.
-
Tak sobie sprawdziłem, formalnie to u Kirsta w całej trylogii nie ma frazy o "słodkiej Francji", acz faktem jest, że jest wspominana jako kraj z wszelkimi dobrami: żywnościowymi i bardziej cielesnymi, zwłaszcza przez kaprala Soefta ("Ach, cóż to była za rozkosz ta wojna z Francją... Eldorado dla urodzonego zaopatrzeniowca!"). Problem w tym, że czym innym prowincja a czym innym większe miasta - zwłaszcza Paryż. Co ciekawe, Alan Riding odnotował, że to właśnie przybysze ze strefy nieokupowanej nie mogli się nadziwić, że w Paryżu tętni normalne życie (jesień 1040 r.), ba... w rozmowie z dziennikarzem "La Gerbe" (czyli pisma proniemieckiego) wyrażali tym faktem niejakie zgorszenie. /szerzej: tegoż, "A zabawa trwała w najlepsze. Życie kulturalne w okupowanym Paryżu"/ Jest paradoksem (zresztą dość zrozumiałym), ale czas okupacji niemieckiej jest często nazywany złotą erą filmu francuskiego: z racji ilości produkcji i frekwencji (w 1943 r. była wyższa o 40% niźli w 1938 r.). Z tego okresu (zdjęcia ukończono już po wyzwoleniu) pochodzi dzieło "Komedianci" Marcela Carnégo, które na stałe weszło do historii światowego kina.
-
Niemieckie pieśni - na pewno, a śpiewano w języku vulgaris. Pogratulować zdolności językowych, ja bym nie potrafił.
-
Krótkotrwała to przewaga... tak do końca tygodnia, kto z Antify niemieckiej będzie potrafił zaśpiewać "Mittit ad virginam" czy "Posłan przez anioły tworzec swe poselstwo"? A jak zareagują tłumy na takich widocznych bezbożników?
-
Wcale nie tylko w drugą stronę Furiuszu, całkiem możliwe, że zabijałoby nas coś całkiem pospolitego dla ówczesnych ludzi. Cóż poldasie - jak zwykle o jednym... zważywszy, że jednak mieli zrobić coś więcej niż przekazanie materiału genetycznego z przyszłości, to problemy komunikacyjne by były. Oto słyszą tekst np. podobny do: "Rozzy, panno, kahanecz, ohledawa kned wynecz, gyessczeli ge czal. A ktorak mozye czal byczy, za sem gy starl kiczy, kto pirwe przybyehl". Zrozumieją sens?
-
Jest jeszcze jeden problem - bariera językowa, iluż to "zabójców" zna łacinę średniowieczną a i ówczesna polszczyzna sprawiłaby im znaczące trudności komunikacyjne.
-
Noo jak Rambo to szacunek. Przenoszą się do Średniowiecza i giną jak muchy na ówczesne choroby.
-
Dyskurs o tarczach wydzieliłem do odrębnego tematu: forum.historia.org.pl - "Tarcze rzymskie i celtyckie"