secesjonista

Taka ciekawostka, członkowie Kommanda w toku swej działalności i przeobrażeń organizacyjnych mieli występować w szeregu różnych mundurach: "Z inicjatywy Waltera Schellenberga (...) członkowie Sonderkommand Ministerstwa Spraw Zagranicznych na nowo zdobytych obszarach Związku Radzieckiego mieli być włączeni do akcji w ramach Sicherheitspolizei, której mundury już nosili - wcześniej działali, jeszcze bardziej potęgując to zamieszanie, w uniformach Allgemeine SS, Tajnej Policji Polowej i Ministerstwa Spraw Zagranicznych". /E. Conze, N. Frel, P. Hayes, M. Zimmermann "Urząd. Niemieccy dyplomaci w III Rzeszy i RFN", Wrocław 2014, s. 171/ A jak to wyglądało z chwilą włączenia do Waffen-SS?

W sumie nie widzę powodu by zabawiać się w terminologiczną przepychankę, faktem jest jednak, że zdaniem samych Niemców coś tam jednak "chemicznego" zrzucili.

To znaczy poldas kwestionuje sam fakt zrzucenia bomby chemicznej czy jej zawartość?

Co do szczegółów: "3.9.1939 r. samolot niemiecki zrzucił kilka bomb wypełnionych iperytem siarkowym na jedno z przedmieść Warszawy. Informację o tym podało radio brytyjskie (BBC) i gazety brytyjskie na podstawie doniesień korespondentów wojennych". /Z. Witkiewicz, Z. Makles, K. Szarski "Broń chemiczna na ziemiach polskich", "WPH", R. XL, nr 1-2, 1995, s. 167/

A co użyto pod Warszawą?

Jakiego typu? Czyżby Kwatera Główna nie łączyła się z innymi ośrodkami?

Jak euklides pisze: "musiało" - to spekuluje, to konkretnie wiadomo czy przesyłał czy nic o tym jednak nie wiemy? Z całym szacunkiem dla odbytych szkoleń, co to ma do do mego pytania? Na bazie tychże szkoleń co euklides może powiedzieć o systemie komunikacji w Kwaterze Głównej Hitlera? To jest właśnie różnica pomiędzy ogółem a szczegółem. Werter to nie byli Trzej Czerwoni, euklides mylić zaczyna ew. agenta z odbiorcami jego informacji.

Wręcz odwrotnie - należy się odwołać do informacji szczegółowych, czyli tego w jaki sposób i na jakim poziomie Niemcy przesyłali istotne informacje. No ale to właśnie jest spekulacja. Werter przesyłał informacje związane z budową Wału?

A może być mowa w Warszawie, po 1926 r., o lampach miejskich oliwnych? A rola się nie zmniejszyła bo i niby dlaczego? Z powodu neonów?

Warto podać chociaż wymiary.

Choć tak się na ogół podaje to ów neon ponoć zastąpił inny, wcześniejszy - Komunalnej Kasy Oszczędności. Przynajmniej tak napisał w artykule "Przedwojenna Warszawa błyszczała neonami" Jerzy S. Majewski. Natomiast neon browaru nie był chyba nazywany "Philipsem" a "Sfinksem", na www.nowahistoria.interia.pl "Przedwojenne śródmieście Warszawy" widać dlaczego.

A pies na pewno z lewicy? Jak na razie Tyberiusz zaprezentował program: "na - nie", czyli wiemy już kto się nie nadaje. To może teraz czas na jasne zaprezentowanie programu "na - tak", bo wskazywać kto nie jest prawdziwym lewicowcem i kto się do czego nie nadaje - to w sumie żadna sztuka, a prawica zrobi to i tak lepiej.

W powiecie ziemskimi Meppen odnotowano "zniknięcie" byłego cywilnego dzierżawcy kantyny obozu Oberlangen - podczas przymusowej pracy w obozie został wyprowadzony przez umundurowane Polki... i nie powrócił. Mordy zdarzały się raczej rzadko, w Meppen w okresie od kwietnia do czerwca 1945 r. odnotowano raptem trzy tego typu sprawy i nie ma pewności czy względem dwóch z nich chodziło o akt zemsty. Natomiast dochodziło do aktów przemocy, np. w Freren (powiat Lingen) z zemsty za śmierć polskiego jeńca wojennego dipisi popalili dom gruppenleitera NSDAP Eilerta. W Helte w maju 1945 r. grupa mężczyzn wtargnęła do domu pewnej kobiety oskarżając ją, że przez jej donos jeden z Polaków w 1940 r. poszedł do więzienia. Skończyło się jedynie na pohukiwaniach i przeszukania domu. /za: A. Lembeck, K. Wessels "Wyzwoleni ale nie wolni. Polskie miasto w okupowanych Niemczech"/

Krótkie omówienie: www.deutsch-linien.de - "Deutsch-sowjetischen Handelsabkommens (1940)"

Lend-Lease...

Po samym mundurze to nie ma szans. Może trochę więcej informacji o przodku?

Ja nie prosiłem o wystukanie tylko o zacytowanie wiarygodnych informacji o najeździe z tytułu istnienia danej siatki szpiegowskiej. To zna materiały tego rodzaju euklides czy nie?

I co chce nam ciekawego powiedzieć o tym zagadnieniu michaltronik?

Ja nie widzę tekstu: "o którym mówiłem wyżej", dodatkowo nie widzę tekstu mówiącego konkretnie o ataku Niemiec na Szwajcarię w związku z istnieniem w tym ostatnim państwie danej komórki. Zatem czy mógłby euklides wprost przytoczyć nam materiały jak to Niemcy grozili najazdem w związku z istnieniem danej komórki szpiegowskiej?

I Tyberiusz i poldas się mylą... pierwszy bo nie rozumie sensu gramatycznego słowa: "defekując", oznacza to czynność już wykonywaną, np. "Idąc spotkałem pana X", nie można powiedzieć "Idąc..." a potem powiedzieć, że wcale nie zacząłem iść, zatem Tyberiusz wyruszył w przeszłość... nieco obesrany. Drugi - bo nie uwzględnia magicznej mocy rury kanalizacyjnej. Jakkolwiek ciekawe są propozycje forumowiczów, to jedyna sensowna jest ta Tomasza N - o drużynie wojów. A że temat skręca w dość kloaczne kierunki i nic autorowi raczej to nie pomoże, temat zamykam.

Nic, bo lepiej opierać się na listach oficjalnej obsady danej placówki, i kończąc ten O.T.: poldas myli się sądząc, że jedynie funkcjonariusze departamentu VI byli wysyłani na te placówki.

To po co umieszczać temat w Starożytności?

To przedstaw Tyberiuszu - własny projekt... a nie tylko wenę.

A ja zauważam, poprzez kontekst cytowania: "Szwajcarzy za bardzo się do tego nie przykładali, chociaż wpuścili kilku agentów Gestapo". i "I taka ciekawostka... prócz funkcjonariuszy SS (i SD) działających tajnie, pod przykrywkami różnych stanowisk dyplomatycznych, RSHA wysyłało takich funkcjonariuszy jak najbardziej oficjalnie". Po czym poldas zadaje pytanie: "No i co teraz?". A ja powtarzam - nic. Jak ktoś nie rozumie czym jest oficjalne przedstawicielstwo i funkcja w placówce dyplomatycznej - to trudno z nim dyskutować. Może trzeba zapoznać się z rozróżnieniem pomiędzy kontaktami oficjalnymi poprzez osoby mające umocowania oficjalne w placówkach dyplomatycznych a tymi nieoficjalnymi? Poznać różnice pomiędzy radcą legacyjnym umocowanym przy placówce a wysłannikiem: Gestapo/SS/SD, który tego umocowania nie miał, a rozmawiał ze szwajcarskimi służbami i jak najbardziej był przez nie wpuszczonym? A w co pozwala sobie wątpić poldas - wierzę, tylko nie wiem na jakiej literaturze się opiera.

Gdyby Tyberiusz zauważył, to lekko mylą mu się interlokutorzy: "poropozycje kolegi Mateusza są niedorzeczne...". ... po czym odpowiada na stwierdzenia: cremik1.