Skocz do zawartości

secesjonista

Administrator
  • Zawartość

    26,675
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez secesjonista

  1. Jak to było z tymi kolejkami?

    A ja nie lubię jeść masła, w którym ktoś gmerał swym paluchem, i nie jest to kwestia kapitalizmu tylko estetyki.
  2. Jak to było z tymi kolejkami?

    Straszne, mamy kapitalizm i zdarza się zjełczałe masło, co pewnie w PRL było nie do pomyślenia, a przynajmniej można to było wpisać do księgi skarg i zażaleń, a kto dziś widział w supermarkecie taką książkę? Świat idzie ku gorszemu... Przyznam szczerze, że to; przynajmniej dla mnie; nieco obrzydliwy zwyczaj, rozwija Komar nieco opakowanie, poskrobie paznokciem, posmakuje i ewentualnie odłoży na półkę jak smak mu wydaje się podejrzany? Jak dla mnie dość zrozumiałym jest, że nieco inne zasady kupowania obowiązują na targu a inne w sklepie. I podejrzewam, że w czasach PRL w "Społemowskim" sklepie Komar nie miał możliwości próbowania masła przed zakupem. Dni targowe pamiętam, w Żyrardowie był całkiem spory targ i wyglądało to tak jak opisał Komar. Tylko, że to były dni targowe, zatem jak ktoś chciał mieć śmietanę od zaufanej "baby" to musiał poczekać do końca tygodnia, no chyba że baba była obrotna i chodziła w tygodniu po mieszkaniach, co jak wiadomo było procederem nielegalnym. Tylko tego typu targi bywały w niektórych miastach, i siłą rzeczy raczej nie mogły zaspakajać wszystkich codziennych potrzeb żywieniowych obywateli PRL. I jeszcze słów kilka o pomarańczy, która, jak się chyba razem zgodziliśmy, była dobrem niecodziennym i w pewien sposób cennym. "Choć nostalgiczne wspomnienia o świątecznej pomarańczy snują głównie ludzie, których dzieciństwo przypadło na dekadę towarzysza Gier-ka, to początek tej nowej świeckiej tradycji sięga pionierskich lat PRL. Tak ówczesny „Sztandar Młodych”opisuje świąteczne odwiedziny dzieci w Belwederze: „Dzieci z Pałacu Młodzieży ze Stalinogrodu wręczają towarzyszowi Bierutowi album. Inne dzieci patrzą z zazdrością. One nie przygotowały albumu. Ale nagle wpada im inna myśl. Przynoszą towarzyszowi Bierutowi pomarańcz [pisownia oryginalna – przyp. red.]. Po pro-stu pomarańcz. Trzymają ją na talerzyku: chcą ją zjeść wspólnie z towarzyszem Bierutem na znak przywiązania, wierności, miłości, przyjaźni. Towarzysz Bierut dzieli na cząstki złoty, soczysty owoc. To pomarańcza przyjaźni”. /K. Uczkiewicz "Pomarańcze na choince"; tekst dostępny na stronie Ośrodka Pamięć i Przyszłość/
  3. Jak to było z tymi kolejkami?

    A inni pamiętają inaczej... jak wspomina pewna polska emigrantka: "Zjadłam wczoraj pomarańczę prosto z drzewa. Ciepłą, ogrzaną słońcem, pachnącą słodyczą i wiatrem. Kiedy byłam dzieckiem pomarańcze przyjeżdżały z Kuby, były zielone i kwaskowate w smaku.Uwielbiałam je i tak. Bo były egzotyczne". /A. Śliwowski "Jak to jest z tym Nowym Rokiem"; tekst dostępny na stronie: www.poloniaunited.org/ To prawda, że w ówczesnej prasie relacjonowano podróż kubańskich pomarańczy (z Hawany i Santiago de Cuba) do naszego kraju? I kilka fotek: Nie wyglądają na zielone, choć nie przeczę, że zielone pomarańcze istnieją w tym klimacie.
  4. Jak to było z tymi kolejkami?

    Może, choć te które zrywał zarobkowo secesjonista w Izraelu były raczej pomarańczowe, no ale to nie tropiki. Jak wpisać w Google frazę: "orange plantation Cuba" dostaniemy wyniki gdzie pomarańcze wiszące na drzewkach są dość pomarańczowe. Chyba zatem nie wszystkie pomarańcze z tej wyspy musiały być zielone. A zielone pomarańcze stały się motywem książki o tych czasach: Bohdan Butenko, Aneta Górnicka-Boratyńska "Zielone pomarańcze, czyli PRL dla dzieci".
  5. Plagiat w książce naukowej/popularnonaukowej

    Taki przykład: https://prenumeruj.forumakademickie.pl/fa/2016/04/z-naruszeniem-praw-autorskich/ Dodać można, że wedle tej pani profesor był u nas król Batery (to wynik przepisywania z pewnego artykułu którego nie wymieniła w bibliografii). Pani profesor pisząc artykuł w języku polskim ale przepisując z cudzego artykułu w języku angielskim zamienia Sykstusa w Sixtusa. Pani profesor zacytowała całą bibliografię z cudzego artykułu włącznie z błędami. Pani profesor dalej wykłada...
  6. Jak to było z tymi kolejkami?

    Nie znam się na uprawie pomarańcz, ale to chyba nie tylko kwestia tego, iż na Kubie jest "za gorąco", wreszcie w czołówce producentów jest i Meksyk i są Indie, a to znaczy, że kubańskie państwo socjalistyczne potrafiło zepsuć nawet pomarańczę. Ponoć były niesmaczne, na ogół pojawia się opis: "włókniste, gorzkie, zielone", ale ja ich smaku nie pamiętam. Ponoć tak: www.money.pl - K. Janoś "PRL wymieniał węgiel na kwaśne pomarańcze, a fabryką kartonu płacił za lodówki, które nigdy nie dopłynęły". Tak jak wyrób czekoladopodobny był "prawie" czekoladą. Swego czasu Kazimierz Kutz wyprawił przyjęcie gdzie menu składało się z kubańskich pomarańczy i likieru z tej wyspy. A przynajmniej tak to zrelacjonował (por. tegoż "Klapsy i ścinki. Mój alfabet filmowy i nie tylko"), a jak to z jego relacjami bywa - mocno się ona mija z prawdą: w latach sześćdziesiątych nie sprowadzaliśmy pomarańczy z Kuby. A zaważywszy na to, że na ogół we wspomnieniach te pomarańcze są określane jako niesmaczne, uczynienie z nich głównej pozycji menu wydaje się być postępowaniem nieco niefortunnym, no chyba że Kutz nie lubił Kabaretu Starszych Panów. Kubańskie pomarańcze stały się też pretekstem do pewnych egzystencjalnych przemyśleń, autor "Benka Kwiaciarza" spotkawszy w kolejce pewnego redaktora wdał się z nim w dyskusję w której konstatują jak to nisko upadli skoro muszą stać w tej kolejce po takie pomarańcze (por. M. Nowakowski "Karnawał i post").
  7. Jak to było z tymi kolejkami?

    Słusznie wytknął mi Bruno błąd, bo z wypowiedzi janceta nie wynika by te nieszczęsne pomarańcze były w ciągłej sprzedaży. Acz w kwestii cytryn to jednak się nie zgadzam z jancetem i to podtrzymuję, w mym mieście nie były ogólnie dostępne (i nie chodzi o cenę). Tak formalnie to wciąż sprowadzamy pomarańcze z krajów "dewizowych", a jednak ich obecna cena nie lokuje tego produktu na luksusowej półce. W latach osiemdziesiątych pojawiły się u nas pomarańcze kubańskie, z ówczesnej perspektywy to raczej nie był kraj "dewizowy" (choć faktycznie - był). A czy ich cena była zatem niższa? Z tego co wiem to i ja pisuję na tym forum: "za frajer", a wedle mej pamięci stanie w kolejkach raczej na ogół nie trwało jedynie pół godziny. To zmyślam za darmo?
  8. W latach 1582–1584 Mikołaj Krzysztof Radziwiłł "Sierotka" odbył podróż do Ziemi Świętej i zapisał: "RAno [tak w oryginale] oddawszy grzeszną modlitwę P. Bogu w Kościele, puściłem się wozem do Frankolinu...". /tegoż, "Peregrynacya Albo Pielgrzymowanie do Ieruzalem...", przedrukowana w Roku Pańskim 1745, s. 429/
  9. Jest gdzieś temat o "wozach skarbowych" czy poczcie - jako o środku podróżowania, tu mowa będzie o prywatnych środkach transportu. Co szlachcic miał na posiadaniu: od szlachetki do magnata?
  10. Ilu Niemców zabili Polacy w czasie okupacji a ilu Żydów?

    Na podstawie jakich wyliczeń?
  11. Jak to było z tymi kolejkami?

    Ano nie bardzo istniały, perspektywa z Warszawy nie jest przekładalną na całą Polskę, w Żyrardowie, Grodzisku Mazowieckim, Korytowie - nie było odpowiednika: "Różyckiego". Generalnie to mamy różne wspomnienia, nie pomnę by pomarańcze były w ciągłej sprzedaży w normalnym sklepie w mym rodzinnym mieście. Może jancet nadto łatwo przekłada swe doświadczenia rzeczywistości warszawskiej na całą Polskę? A ja mam, jak by strzelił jancet: ile to kosztowało używając ekwiwalentów: chleb czy papieros?
  12. Karolińska reforma języka łacińskiego

    A co to ma do łaciny i np. reformy tekstów biblijnych, sakramentarza czy ksiąg liturgicznych, które zaproponował cesarzowi około 797 r. Alkuin? Jest pewien euklides, iż jego wiedza na ten temat jest wystarczającą by rozumieć ów okres i zachodzące w nim zdarzenia? Cóż, każdy ma takie skojarzenia jaka jest jego wiedza, zapewniam jednak euklidesa, iż w językoznawstwie jest to całkiem popularny termin. A skoro jest on obcy euklidesowi to zapewne również nie zna rozróżnienia pomiędzy morfemem a leksemem, nie zna rozróżnienia pomiędzy: onomazjologią a semazjologią, jak i nie wie czym jest afiks i co różni morfem leksykalny od morfemu gramatycznego... atoli euklides potrafi dyskutować o zawiłościach zmiany języka, który mu jest obcy i nieznany. Pogratulować "odwagi". A na czym polegała metoda: diachroniczna? Nigdzie: wyraźnie tego euklides nie napisał, i do tego błędnie podał datację pierwszego dokumentu w którym pojawia się tekst w języku francuskim. Może czas zajrzeć, choćby do Wikipedii? Absolutna nieprawda. Proszę podać przykłady tego oczyszczania i wskazać jakie to ułomności rugowano z dokumentów. Tak na konkretach, kiedy to np. forma: "hi" zastąpiła formę: "hii"? Bo przecież ma euklides jakieś pojęcie o tych zmianach językowych na tyle by się wypowiadać o ich znaczeniu i wpływach... A w wieku IV posługiwano się bardziej doskonałą łaciną? Kto stwierdził tą niedoskonałość? Doczekamy się odpowiedzi na to pytanie? Co do mego rozumienia terminu: "odrodzenie": patrz niżej... To nie jest prawdą. Jaki to historyk czy językoznawca stwierdził taką głupotę? Jako, że pierwszy dokument gdzie mamy do czynienia z pierwocinami języka francuskiego to rok 842. Skąd czerpie swą wiedzę euklides? Skoro nawet jego ulubione źródło wiedzy, czyli francuskojęzyczna Wiki ma w tej kwestii inne zdanie... Myślałem o czymś innym, choć jest to chyba zbliżone do tego co napisał jakober. Myślałem o "uszach co to nie mają nic do słuchania" jak to określił Michel Banniard. Ponoć: ".... lud nie tylko przestaje rozumieć, ale wręcz odmawia rozumienia znormalizowanej łaciny, której bliska ortografii wymowa w niczym już nie przypomina znanych mu dźwięków (...) Reforma mająca przyczynić się do polepszenia komunikacji, doprowadziła do wyostrzenia świadomości różnicy pomiędzy językiem mówionym a pisanym. To otworzyło z kolei drogę do rozwoju języków romańskich. Łacina, czy też jej skodyfikowana odmiana, staje się językiem administracji, kultury i nauki, a zatem językiem prestiżowym, a my jesteśmy świadkami narodzin łacińsko-romańskiej dyglosji". /K. Nowak "Ciemna, szpetna, zepsuta. Norma i anomalia w opisie łaciny średniowiecznej", "Biuletyn Polskiego Towarzystwa Językoznawczego", z. LXXIII, Kraków 2017, s. 170/ Tak tytułem objaśnienia wokół mego rozumienia określenia: "odrodzenie". Każdy z nas; w tym i secesjonista; narzuca pewną narrację (w tym swe opinie, przemyślenia i hipotezy) co jednak nie oznacza by każdy musiał się z nią zgodzić. Jeśli jakober uważa, że w tych latach nastąpiło "odrodzenie łaciny" z chęcią wysłucham głosu za takim rozumieniem ówczesnych zmian. Dla mnie "odrodzenie" języka, generalnie może wskazywać na dwie tendencje. Oto jest język, którym się posługiwała tylko pewna ograniczona populacja, a z różnych przyczyn (mody, nacjonalizmu, rządowych regulacji itp.) ta populacja mocno się zwiększa. Odrodzenie języka może też; mym zdaniem; mieć miejsce gdy sięga do pewnego klasycznego, "złotego wzorca". Wedle mnie, te tendencje nie miały miejsca przy omawianej reformie łaciny. Stąd moje obiekcje co do stwierdzenia o: "odrodzeniu", ale dam się przekonać...
  13. Nauka języków

    Jakich anglistów?
  14. Jak to było z tymi kolejkami?

    Pewnie cena jest horrendalna, jakieś 55 zł za 200 gram, ale nawet nie wiem czy to: "Nuddle" czy "Fancy". A skoro jancet wywołał kwestię ceny, ile kosztowały pomarańcze w latach naszej młodości; a przynajmniej mojej; czyli latach siedemdziesiątych?
  15. Nauka języków

    Problem w tym, że regionie Maklemburgia-Pomorze Przednie, rodzima ludność posługuje się całkiem innym dialektem: "Ostniederdeutsche", czyli wschodnio-dolnoniemieckim. A do Petersburga udał się rok później: "About his departure to St. Petersburg he writes here: "In January, 1846, my worthy principals sent me as their agent to St. Petersburg". /"Without Having Seen the Queen. The 1846 European Travel journal of Heinrich Schliemann: a Transcription and Annotated Translation", ed. Ch. Thanos, W. Arentzen, Leiden 2012, s. 9/
  16. Karolińska reforma języka łacińskiego

    To znaczy, że euklides nie wie nic o tej reformie, za to wyraża swą opinię o jej skuteczności. To trochę tak jakby ktoś wyrażał opinię o znaczeniu NSDAP w państwie niemieckim, po czym zapytałby się o osobę Adolfa Hitlera bo nic o nim nie wie. To na poważnie? Zatem gdyby nie reforma gramatyki czy morfologii języka łacińskiego to pewnie by tego dokumentu nie było. Rozumie euklides co napisał? A nie można by go zapisać tak jak wcześniej zapisywano różne dokumenty? Zna euklides jakiegokolwiek historyka, który by postawił taką hipotezę? Ja bym jednak poprosił by euklides nam to objaśnił, bo niekoniecznie to co ja wiem jest zbieżne z tym co euklides wie. Tylko temat nie jest o prawie salickim, mógłby euklides wykazać więcej dyscypliny umysłowej? Bo jaki by temat nie założyć a tyczyłby się on tych czasów i tego regionu to euklides czuje nieprzepartą potrzebę podzielenia się z nami swymi przemyśleniami o tym prawie, nie bacząc na meritum. Może lepsze osiągnie efekty euklides gdy zanim coś napisze sprawdzi to co zachowało się w jego pamięci? W starszej literaturze podaje się datę 539 r., np.: "Ils eurent trois enfans, dont le plus jeune vint au monde le dernier jour de novembre de l'an 539: ce fut historien" (J. Gaudet "Histoire ecclésiastique des Francs par Goerges Florent Grégoire, évêque de Tours", T. I, Paris 1836, s. vj), w nowszej rok 538, por. choćby: Martin Heinzelmann "Gregory of Tours: History and Society in the Sixth Century" (Cambridge 2001, s. 12) czy "A Companion to Gregory of Tours" red. Alexander Callender Murray (Boston 2015, s. 11). No ale to drobiazg. Tylko co to znaczy niedoskonała? Wedle jakiego wzorca? Problem w tym, że w zamierzeniach Karola Wielkiego; wedle mej opinii; nie było polepszenie czy odrodzenie łaciny. Stąd nie zgadzam się z euklidesem i jakoberem by miało mieć wówczas miejsce jakieś: "odrodzenie" łaciny (nieważne czy skuteczne czy nie).
  17. Afryka - podział kolonialny

    Według Johana Galtunga: antropologom bądź socjologom, książka ma tytuł "African Political System" i jest to najprawdopodobniej nawiązanie do znanej pracy pod takim samym tytule, autorstwa dwóch uznanych brytyjskich antropologów: Edwarda E. Evans-Pritcharda i Meyera Fortesa. No i mała errata; obraz miał się znajdować nie w gabinecie a w poczekalni doń prowadzącej. "A painting used to hang in the ante-room (...) he is the anthropologist or social scientist in general. If the chains symbolize political colonialism, the fleeing men symbolize economic, cultural and scientific colonialism respectlively". /tegoż, "Scientific Colonialism", "Transition", No. 30, Apr. - May, 1967, s. 13/
  18. Karolińska reforma języka łacińskiego

    Skoro łacina straciła kontakt z językiem pisanym to w jakim języku spisywano dokumenty?
  19. Karolińska reforma języka łacińskiego

    Ale rozumie euklides, że zamierzeniem Karola Wielkiego nie było powstanie języka francuskiego, a temat jest bardziej o łacinie?
  20. Afryka - podział kolonialny

    Czy nie miały wpływu o tym można dyskutować, ale to kiedy indziej. Z tym przywódcą mam związaną pewną ciekawostkę... będąc już byłym prezydentem w swym gabinecie miał zawieszony ogromny obraz, symbolizujący przezwyciężenie kolonializmu. Oczywiście centralną postacią malowidła był sam Nkrumah zrywający ostatnie łańcuchy kolonializmu podczas gdy nad nim niebo jest rozdzierane przez gromy i błyskawice. Są jeszcze uciekające trzy postacie (stosownie znacznie drobniejsze niźli główny bohater) - to oczywiście "typowi" kolonialiści. Jest tam zatem kapitalista unoszący kasetkę z pieniędzmi, jest misjonarz z Biblią i jest trzecia postać, która trzyma pewną książkę. Kogo reprezentowała ta trzecia osoba i jaką książkę niosła?
  21. Przydomki władców

    To nie przydomek w sensie językowym, ale raczej określenie familijne, ale ciekawe bo to chyba jeden z nielicznych przypadków gdy kobietę określa się typowo męskim imieniem (pomijam tu złośliwców królową Wiktorię przydomkiem: "Mrs Brown"). Maud Charlotte Mary Victoria; późniejsza żona norweskiego władcy Haakona VII; nazywana była: "Harry", ponoć po przyjacielu jej ojca admirale Henrym Keppelu. To chyba znaczy, że była uważana za odważną osóbkę. Kolejnym wyjątkiem (chyba?) był władca Szwecji - Gustaw V, posiadacz przydomka związanego z dyscypliną sportową - "Tenniskungen". Przydano mu go z racji jego zaangażowania w propagowanie tej gry w jego kraju.
  22. Przydomki władców

    Ludwik XVIII - nieszczególnie długo był władcą Francji, ale dla części środowisk politycznych niechętnych radykalnym rewolucyjnym zmianom był władcą oczekiwanym, a nawet pożądanym, stąd poczęto go określać "le Désiré". Tak jego portret wykonany już w 1814 r. (techniką akwatinty) zatytułował Julien Vallou de Villeneuve. Za sprawą złej diety i powiedzmy szczerze - obżarstwa, dość wcześnie zaczął cierpieć na podagrę, a z czasem jego możliwości lokomocyjne stały się bardzo ograniczone (często musiał poruszać się na wózku). Stąd przydano mu mniej pochlebny przydomek: "Le Roi Fauteuil" - "Król Fotel", co i tak było całkiem niewinnym nawiązaniem do fizycznej ułomności przy określeniu używanym przez niektórych co bardziej zagorzałych bonapartystów: "Cochon XVIII" (: "Świnia XVIII").
  23. Dymitr Szemiaka - geneza przydomku

    Językoznawcy dotąd nie są zgodni co do pochodzenia tego przydomka. Helena Poliakowa (Еле́на Никола́евна Поляко́ва) wywodzi go od "шеметнуться" - pośpiech, a to znów od "шемётки" - kapryśny, gorączkowy, niespokojny, lekkomyślny, porywczy. Oleg Trubaczow (Олег Николаевич Трубачёв) wskazuje na "шеемяка" co miało się wywodzić od "шею" - kark, szyja. Pamiętając, iż dawne słowo "шелом" oznaczało hełm (por. nasze dawne: szłom), oznaczałoby to osobę która łamie karki przez którą ludzie tracą głowę (w sensie fizycznym). Co do tych "ozdób z tatarskiego", to Igor Łapicki (Игорь Петрович Лапицкий) autor m.in. artykułu "Повесть о суде Шемяки и судебная практика второй половины XVII в." (zawartego w: "Тру­ды От­де­ла древ­не­рус­ской ли­те­ра­ту­ры", М.; Л., 1948. Т. 6) wskazywał, że taka pożyczka czy to z języka mongolskiego/tatarskiego czy buriackiego nie jest możliwa a przynajmniej mało prawdopodobna. A to stąd, że od XIII w. na Rusi znane było tzw. imię osobiste: "Шемяка", które nadawano kniaziom i bojarom. Jest jeszcze koncepcja jaką proponuje redaktorka kilku słowników antroponimicznych - Aleksandra Superańska (Алексáндра Васи́льевна Суперáнская), która wskazuje, iż mógł być to wariant chrześcijańskiego imienia: Szymon-"Шимон".
  24. Jak to było z tymi kolejkami?

    Jak napisała Alina Kwapisz-Kulińska (autorka "Encyklopedii kulinarnej"): "Z zamierzchłych czasów PRL-u pamiętam rosyjskie konserwy z mięsem kraba. Poławiała je firma Snatka, której nazwa zapisana cyrylicą wyglądała tak: CHATKA. Co, oczywiście, odczytywano jako rodzimą „chatkę”. Otóż kraby z tejże Chatki były bardzo smaczne. Rzucano je od czasu do czasu do „Delikatesów”, a amatorzy – tacy jak moja rodzina – od razu je wykupywali. Kolacja z krabem z puszki, podanym w sałatce lub tylko w majonezie, była świętem". /"Sto smaków Aliny"; tekst dostępny na stronie: studioopinii.pl/ Otóż, w Polsce wciąż można kupić puszkowanego kraba z napisem "CHATKA" - musi jancet lepiej poszukać (ja znalazłem), jak jest ze smakiem i czy wciąż jest taki jak w PRL - to już trzeba się samemu przekonać. A pani Kwapisz-Kulińska się myli; co dziwne u autorki takiej książki ; otóż "CHATKA" to nie zapis cyrylicą tylko nazwa marki na rynek państw zachodnich, w cyrylicy to jest: "Чатка это товарный знак под которым производится продукция из камчатского краба (Paralithodes camchaticus), пойманого в холодных водах Берингова, Баренцева и Охотского морей. Чатка, вероятно лучший из морепродуктов в мире по своим органолептическим свойствам с уникальным вкусом и текстурой которая удовлетворяет самых требовательных гурманов". /z tekstu powitalnego na stronie: www.chatka.com/
  25. W dłuższej podróży jednak korzystano z wozów: "Tam, żeśmy się u onéj pokłonnéj góry z wozów na konie przesiadli, wozy wszystkie za sobą z czeladzią zostawiwszy, jechaliśmy po mału ku miastu...". /"Poselstwo od Zygmunta III. króla polskiego do Dymitra Iwanowicza, Cara Moskiewskiego, (Samozwanca) z okazyi Jego zaślubin z Maryną Mniszchowną" wyd. z rękopisu przez E. Raczyńskiego, Wrocław, 1837, s. 21/ Jakiż to mógł być typ wozu nazywany: "moskiewskim"? W cytowanym "Poselstwie..." jest wzmianka: "przy onym namiocie stała karéta, moskiewska kształtem"(s. 22-23). W jednym z numerów "Gazety Warszawskiej" (z lipca 1774 r.) informowano o aukcji na której zamierzano sprzedać: "rożne rzeczy jako to suknie polskie i niemieckie, białogłowskie, czapki, szable, bieliznę, obrazy, machiny optyczne, wóz moskiewski, farfury, lak". /K. Niemira "Aukcje dóbr luksusowych w Warszawie w XVIII wieku", Referat został wygłoszony w ramach seminarium z okazji 253 rocznicy koronacji Stanisława Augusta, s. 2; tekst dostępny na stronie: www.lazienki-krolewskie.pl/
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.