Skocz do zawartości

secesjonista

Administrator
  • Zawartość

    26,675
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez secesjonista

  1. Teoretycznie możliwe... ale tak pobieżnie przejrzałem różne fotografie i obrazy z XIX wieku, i o ile można na się na nich czegoś dopatrzeć to nic nie wskazuje na to by sam "kołnierz" mógł służyć do takiej identyfikacji. Są one na ogół gładkie bądź w proste słupki, zatem jeśli już to może raczej chodziło o wzór na części okrywającej tors? Jeśli chodzi o Wielką Brytanię, na ogół wyróżnia się swetry pochodzące z: Guernsey (nazywane: fishermen's guernsey, gansey), Argyl i Fair Isle. Fair Isle to mała wysepka na południowym skraju Wysp Szetlandzkich, znana jako prężny ośrodek gdzie wytwarza się wzorzyste swetry. Problem w tym, że zaczęto je tam wytwarzać dopiero około lat pięćdziesiątych XIX wieku (a kiedy toczy się akcja w tym kryminale?) po tym jak załamało się na wyspie wytwarzanie pończoch i w niemal stu procentach przeznaczone były one na "export". Zatem wątpliwe jest by stosowane tam wzory mogły mieć taką funkcję identyfikacyjną. Pochodzące z tej wyspy (a z czasem i z innych wysp szetlandzkich) swetry z karczkiem w typie islandzkim - "Shetland yoke sweater", zaczęto wytwarzać dopiero w połowie 1900 roku, zatem też odpadają. Niby mogły pasować swetry z Argyl, mają one we wzorach diamenty powstałe z przekształconej szkockiej kraty, ale to wzornictwo wywodzi się nie ze szkockich kiltów a z pończoch, wątpię czy po tej części garderoby można było rozpoznać do jakiego klanu ktoś należał. Pozostaje jeszcze wyspa Guernsey i jej produkty. Warto zauważyć, że tak naprawdę to tylko na tej wyspie wytwarzano specjalne swetry dla rybaków (miały np. krótsze rękawy niż w innych swetrach, tak by nie ulegały zamoczeniu). Ponoć niektóre z tych swetrów miały specjalne wzory pozwalające na identyfikację osoby go noszącej, choć na grupowych zdjęciach które widziałem to te swetry wyglądały podobnie. "Guernseys worked to bring communities together where women would gather (often by the docks) and work on their sweaters. Certain stitch patterns were guarded from family to family and from town to town. It is said that the patterns in the fishermen’s guernsey were used to identify a body if a person was lost at sea and washed up on shore". /G.A. Lambert "The Taxonomy of Sweater Structures and Their Origins", praca magisterska złożona na North Carolina State University, Releigh 2002, s. 45/
  2. Wy tu o zeznaniach, sygnaturach a tymczasem wydarzenia spod Ciepielowem trafiły już na karty beletrystyki (z pewnymi błędami). Konstantyn Willemann, trochę przypadkowy konspirator udaje się; w przebraniu niemieckiego kapitana; z misją do Budapesztu. Niedaleko Ciepielowa wpada w zasadzkę partyzantów. Przetrzymywany dowiaduje się o tych wydarzeniach gdy dowódca tego oddziału, rotmistrz Chochoł, zaordynował: "- Orządała, poprowadź resztę na patrol. Granicą lasu na zachód, szosę przeciąć, ale tak, żeby was z Anusina nie było widać, do Dąbrowskiej Poręby, stamtąd duktem z powrotem. - Tam gdzie... No, pan wie, panie rotmistrzu... - zająknął się Bociąga, podający się za Orządałę. - Nie, tam iść nie musicie, cóż się tam zmienić może. Zamordowani o świcie pozostaną zamordowanymi (...) - O jakich zamordowanych o świcie chodziło? - Zamordowanych trzystu! - szepnął. - Bestialsko zabitych bezbronnych jeńców z siedemdziesiątego trzeciego piechoty, zabitych jak zwierzęta przez niemieckich oprawców (...) - Przyjechali na opancerzonych transporterach, łomotały gąsienice o mazowiecki grunt - deklamował Chochoł. - I walczyli, zwyciężali i poddali się nasi chłopcy, kiedy brakło im już amunicji (...) - Ale dla zwycięzców słowo "rycerskość" nie istniało i zdarli z naszych dzielnych, lecz pokonanych żołnierzy kurtki, obcięli im szelki, aby nie pozwolić na ucieczkę, i rozstrzelali jak bandytów, rozstrzelali z maszynowej broni i ciała zwalili do rowu, niedaleko stąd (...) - Nasza piechota nie ma szelek. Nie miała, znaczy - powiedział cicho koniowodny". Willemannowi udaje się zabić pilnującego go partyzanta i dopytuje się ocalałego koniowodnego: "- Co z tymi pomordowanymi jeńcami?... - Nic, jasny panie. Pomordowani albo niepomordowani. Zakopani w rowie przy Dąbrowskiej Porębie albo niezakopani. Zgnili już albo gnić wcale nie zaczęli. Tak albo tak". /S. Twardoch "Morfina", Kraków 2013, s. 476-480/
  3. To chyba ulubiony wstęp na tym forum, jaki stosuje euklides. Potem; z praktyki; spodziewam się większego zamieszania ze strony euklidesa. Otóż, euklides nie zauważył, iż to co wskazał, jest od dłuższego czasu opisywane przez jakobera, z uwzględnieniem, że on to pokazuje na przykładach i bardziej konkretnie. Innymi słowy: euklides spostponował nas za mieszanie a potem powtórzył to co inni już bardziej wnikliwie opisali. To możemy poznać opinię euklidesa co do konkretnych zapisów prawnych w III Rzeszy wskazanych przez jakobera? I które wedle niego w kwestii przywilejów dla nie-aryjczyków wskazują na: bałagan?
  4. Jak najbardziej. Kiedy się dopytywałem o te przywileje to chodziło mi o to, że teoretycznie (a czasami i praktycznie) taka rodzina żydowska miała pewną osłonę, ale była to osłona iluzoryczna i w każdej chwili mogła zniknąć. I nawet nie wiadomo dlaczego wobec pewnych rodzin ta osłona nie działała a wobec innych działała, pomijam tu sytuacje gdy takie osoby działały rzeczywiście na szkodę Rzeszy. I to samo dotyczyło jak najbardziej aryjskich Niemców, i co z tego wynika?
  5. To jakie to były przywileje? Może je jakober wymienić?
  6. Szachy w średniowieczu

    Nic, bo to bzdura. Jeśli fake odwołuje się do archetypów to powinien odwołać się do najstarszych reguł gry w szachy, a tam różne "figury" i "piony" poruszały się inaczej niźli w analizie nam przedstawionej. Co więcej, w grze w szachy we wczesnym średniowieczu (a i wcześniej) stosowano kostkę - jako element losowy (stąd ówczesne oskarżenia o hazard). Co można powiedzieć o "archetypicznej" królówce co to ma ograniczenia ruchu niemal podobne do naszego współczesnego piona? We wczesnym średniowieczu a i w szachach arabskich - nie była najsilniejszą figurą. A jak się poruszała "wczesna" "królówka"? Może nam przypomnieć fake? Czy aby nie zaprzeczała w swych ruchach tej hipotezie? A nie czytał fake o "wieży" jako o rydwanie, stąd ograniczenia ruchu tej figury? Może fake zapomniał o militarnym charakterze tej gry.... A nie zajrzał fake do annałów średniowiecznych i antycznych, bo jego miano było wówczas inne? O pewnym ambiwalentnym stosunku do szachów w średniowieczu... dlaczego Teresa od Jezusa zmieniła szesnasty rozdział swej "Drogi do doskonałości"?
  7. Warto by jednak zagłębić się nie tylko w zawiłości prawnych kategorii rasowych wówczas obowiązujących w Rzeszy, a bardziej w praktykę. III Rzesza to był kraj w którym niby wszystko poddane było bardzo drobiazgowym przepisom ale praktyka była inna. A walczyło wówczas kilka tysięcy żołnierzy żydowskiego pochodzenia, na jakiej zasadzie prawnej? Pomiędzy kategorią prawną a traktowaniem konkretnej osoby; wedle mej wiedzy; istniała głęboka przepaść. Reasumując, Żyd mógł trafić do obozu nawet gdy jego bliski dzielnie walczył w armii niemieckiej i nawet wówczas bohatersko zginął. Rzadkie są przypadki zwalniania bliskich z powodu bohaterskiej śmierci takiego żydowskiego żołnierza. Tylko to dotyczy konkretnych osób i tylko ich, a co z ich rodzinami? Spróbowano gdzieś oszacować jakie owoce przyniosła strategia kontynuowania służby wojskowej, która ewentualnie miała ochronić rodzinę? I jak się ona sprawdziła?
  8. Przydomki władców

    Z mitem założycielskim to może i można się zgodzić, tylko... w czasie gdy miała miejsce ta bitwa wspomniany Filip nie był jeszcze nawet piętnastolatkiem. Skąd euklides wziął informację o tym, że miał wówczas dwadzieścia jeden lat, zwłaszcza że właśnie w tym wieku został uhonorowany za udział w tej bitwie.
  9. A jakie to były przywileje? Jeśli Żyd dzielnie walczył i zginął śmiercią bohaterską a część jego rodziny (w tym i rodzice) trafiła np. do Teresina, to po jego śmierci rzeczywiście zwalniano te osoby czy tylko przesuwano je do lepszego baraku? Ile takich przypadków znamy: ocalenia rodziny przez bohaterską walkę i śmierć?
  10. Pseudonimy, przydomki - Napoleona

    Jedne z trzech pierwszych polskojęzycznych biografii Napoleona, to: "Życie, czyny i wyniesienie Bonaparty. Wytłumaczone z Rosyjskiego przez Jerzego Grzegorza Kniażewicza К Ł. Prob: Kaplicy I. Matyi w Katedrze Wileńskiej" (Wilno 1802; u Karola Estraichera błędnie - 1793), "Charakterystyka Generała Buonaparty. Prawda ku przyjaciołom y Nieprzyiaciołom" (przypisywane Józefowi Rydzewskiemu; Królewiec 1799?) i "Życie Jenerała Buonaparte z naylepszych wiadomości francuskich zebrane" Xawerego Rydzewskiego (brak miejsca wydania; 1799?). We wszystkich z nich Napoleonowi przydano imię: Neoptolem, co jest wariantem greckiego imienia - Neoptolemos. Takie imię (oznacza ono: młodego wojownika; młodego i świeżego w walce) nosił syn Achillesa. Z tradycji antycznej mamy jednak "dwóch" Neoptolemosów, mocno różniących się od siebie. Ten mitologiczny - był niepohamowany w swym gniewie i zemście i dokonał rzezi w Troi. Ten, wykreowany przez Sofoklesa w "Filoktecie" to honorowy młodzian pełen prawości i szlachetności. Pozostaje otwartym pytanie: do której postaci nawiązywali autorzy tych biografii...
  11. Szachy w średniowieczu

    Richard fitz Nigel (Fitz Neal, Richard of Ely) przez czterdzieści lat zajmował się skarbcem królewskim (Her Majesty’s Exchequer), a u schyłku XII w. swe doświadczenia na tej niwie spisał, tworząc swego rodzaju podręcznik księgowości podatkowej. Manuskrypt w różnych odpisach znany był pod dwoma tytułami: "Dialogus de Scaccario" bądź "Dialogue concerning the Exchequer". pierwsze drukowane wydanie miało miejsce w 1711 r. w zbiorze pt. "The history and antiquities of the Exchequer of the kings of England, in two periods: to wit, from the Norman conquest, to the end of the reign of K. John; and from the end of the reign of K. John, to the end of the reign of K. Edward II" wydanym przez Thomasa Madoxa. Słowo: "scaccario" oznacza tu szachownicę (łac.: "scaccārium") , podobnie jak: "exchequer" pochodzące od anglo-normańskiego: "escheker". Opracowanie Nigela napisane jest w formie dialogu Ucznia z Mistrzem, i tak tłumaczy Mistrz skąd ta "szachownica": "Disciple. What is the exchequer? Master. The exchequer is a quadrangular surface about ten feet in length, five in breadth, placed before those who sit around it in the manner of a table, and all around it it has an edge about the height of one's four fingers, lest any thing placed upon it should fall off. There is placed over the top of the exchequer, moreover, a cloth bought at the Easter term, not an ordinary one but a black one marked with stripes, the stripes being distant from each other the space of a foot or the breadth of a hand. In the spaces moreover are counters placed according to their values; about these we shall speak below. Although, moreover, such a surface is called exchequer, nevertheless this name is so changed about that the court itself which sits when the exchequer does is called exchequer; so that if at any time through a decree any thing is established by common counsel, it is said to have been done at the exchequer of this or that year. As, moreover, one says today "at the exchequer," so one formerly said " at the tallies." D. What is the reason of this name ? M. No truer one occurs to me at present than that it has a shape similar to that of a chess board. D. Would the prudence of the ancients ever have called it so for its shape alone, when it might for a similar reason be called a table (tabularium) ? M. I was right in calling thee painstaking. There is another, but a more hidden reason. For just as, in a game of chess, there are certain grades of combatants and they proceed or stand still by certain laws or limitations, some presiding and others advancing: so, in this, some preside, some assist by reason of their office, and no one is free to exceed the fixed laws; as will be manifest from what is to follow. Moreover, as in chess the battle is fought between kings, so in this it is chiefly between two that the conflict takes place and the war is waged, the treasurer, namely, and the sheriff who sits there to render account; the others sitting by as judges, to see and to judge". /"Select Historical Documents of the Middle Ages" ed. E.F. Henderson, London 1905, s. 23-26/
  12. Jeśli chodzi o pozwolenie na pozostanie w wojsku to nie chroniło, choć czasem mogło to pomóc. Istnieje opisanych wiele przypadków gdy żołnierze pochodzenia żydowskiego postanowili pozostać w służbie licząc że to ochroni ich rodziny, gdy tymczasem jej członkowie trafili już do obozu i rzadko potem z niego wracali. Wystarczy poczytać o przypadku kapitana Ernsta Pragera i efektach jego interwencji u Eichmanna.
  13. To że Milch miał żydowskie korzenie nie było dla nikogo tajemnicą, kiedy jednak zainteresowanie Gestapo wokół kwestii pochodzenia jego ojca stało się zbyt widoczne została urażona duma własna Göringa. Ten nie zamierzał pozwolić by służby Himmlera zajmowali się "jego" ludźmi, zwłaszcza tak przydatnymi. Wpierw matka ówczesnego sekretarza stanu podpisała oświadczenie wedle którego Anton Georg Hugo Milch nie był jego biologicznym ojcem. Za sprawą dalszych zabiegów Hitler oczywiście stosowny certyfikat wydał co oficjalnie zakończyło tę kwestię. Co Göring miał z satysfakcją skomentować: "Wer Jude ist, bestimme ich!". . Nie, pod względem formalnoprawnym to była wyłączna domena führera. Co więcej on rzeczywiście tego typu sprawy rozpatrywał osobiście, a nie podpisywał jedynie zreferowane i przedłożone mu podania. Inną kwestią jest, że wielu dygnitarzy nazistowskich wydawało różnego rodzaju zaświadczenia osobom pochodzenia żydowskiego. Z tym że za nimi nie stało prawo a jedynie autorytet ich pozycji czy funkcji. W przypadku żołnierzy pamiętać trzeba, że inna była ich sytuacja w 1939 r. a inna po 8 kwietnia 1940 roku. O tym jest zresztą na forum odrębny temat: forum.historia.org.pl - "Żydzi w Wehrmachcie".
  14. Chyba jednak dotyczyło to wyłącznie osób pochodzenia żydowskiego.
  15. Alkohol a historia

    I jeszcze o sporadycznych kontaktach Hitlera z alkoholami... w zimnych i wilgotnych pomieszczeniach Wilczego Szańca, w piątym roku wojny gdy sytuacja na frontach już nie przedstawiała się optymistycznie, zaczął sięgać nawet po mocniejsze trunki, po kolacji zdarzało mu się wypić śliwowicę. Przed oddaniem się przyjemności (?) konsumpcji tego trunku wykazał doń dużą podejrzliwość. W archiwum niemieckim zachował się dokument ze stycznia 1944 r., zawierający rozkaz Hitlera ("Führerbefehl zur Untersuchung einer Slibovicz-Probe auf Methylalkohol und andere schädliche Stoffe") by zbadać próbkę śliwowicy pod kątem zawartości alkoholu etylowego i ew. substancji szkodliwych. jeszcze tego samego dnia z laboratorium polowego przesłano odpowiedź, wedle której cechy smakowo-zapachowe wskazują na śliwowicę i nie wykryto żadnych szkodliwych dodatków. /za: N. Ohler "Trzecia Rzesza na haju", Poznań 2016, s. 183, s. 329 i przyp. 273/
  16. Już Pepin Krótki narzekał na język dokumentów wystawianych w jego administracji, z problemem stosowanej w swym państwie ówczesnej łaciny na serio postanowił zmierzyć się Karol Wielki. W tym zamiarze przyświecało mu kilka celów. Ideologiczny: odnowienie łaciny odpowiednio wpisywało się w nawiązywaniu do wzorów cesarstwa rzymskiego. Dzięki upowszechnieniu jednego wzoru łaciny miała wzrosnąć znajomość (pośród duchowieństwa) Biblii a co za tym idzie usprawnienie chrystianizacji kraju. Wreszcie miało to usprawnić administrację poprzez polepszenie obiegu informacji. I choć euklides uważa, że świat wszystko zawdzięcza Francuzom a angielski to żargon francuski, to Karol powierzył to zadanie mieszkańcowi Albionum - mnichowi Alkuinowi (Alchwine, Albinus Flaccus). W ten sposób łacina którą miano się posługiwać w państwie karolińskim miała mieć heterogeniczny charakter, efekt kompromisu pomiędzy odmianą używaną w Italii a uzusem wyspiarskim. Na ile udaną byłą ta próba standaryzacji i unifikacji języka? Czy te zabiegi sprawiły przyśpieszenie rozwoju języków romańskich? Czy usprawniono komunikację społeczną (pionową) czy raczej ją utrudniono?
  17. Szachy w średniowieczu

    Jeszcze drobiazg o tym dziełku, stał się on pomocą dydaktyczną stosowaną w średniowiecznych szkołach. O czym szerzej, znów: A. Karłowska-Kamzowa "Ilustracje traktatu Jakuba de Cessolis: "Księga figur szachowych" jako narzędzie nauczania od połowy XIV do początku XVI wieku", w: "Nauczanie w dawnych wiekach. Edukacja w średniowieczu i u progu ery nowożytnej. Polska na tle Europy" pod red. W. Iwańczaka, K. Brachy.
  18. Karolińska reforma języka łacińskiego

    Cóż, jak widać nie poszedł za moją radą euklides i nie poczytał o tym socjolekcie i jak widać nie rozumie prostych haseł słownikowych. Ten: "XIX" wiek odnosi się do pierwszego poświadczenia w nowym znaczeniu. To że terminem "roman" w znaczeniu "latine vulgaire" odnosi się głównie do czasów Imperium rzymskiego (a zwłaszcza jego fazy schyłkowej) jest oczywiste, to że nie jest wzięte z XII wieku to jest też oczywiste dla każdego kto by o tym poczytał, ale jak widać euklides - nie poczytał. I tyle w tej kwestii, kontynuowanie tego typu dyskursu w tym temacie potraktuję już jako złośliwy O.T., jak chce euklides kontynuować to przecież może założyć nowe tematy, typu: "Dlaczego, wbrew opinii historyków i językoznawców uważam, że dany zapis nie może być nazywany dokumentem", "Dlaczego, wbrew opinii historyków i językoznawców uważam, że przysięgi strasburskie zostały zapisane w łacinie a nie w dawnym języku francuskim" itp. itp. secesjonista Kilka uwag z Ericha Auerbacha: "Swetoniuszowa łacina [tu chodzi o język opisów Einharda w "ta Karoli Magni" - secesjonista] nie potrafi uzmysłowić, jak żyli ludzie w epoce Karolingów (...) a przede wszystkim jak mówili i reagowali. Rytm staje się fałszywy, brakuje słów, ich składnia nie licuje se składnią autentycznego karolińskiego zdania czy rozmowy (...) Natrafiamy na problem reformy karolińskiej: zerwała ona ostatecznie łączność pomiędzy łaciną pisaną a romańskim językiem ludowym. Było wobec tego nieuniknione, że działalność duchowa Zachodu przez trzy stulecia całkowicie, a przez jeszcze dłuższy okres w znacznej części, wyrażała się w języku martwym, niemal; zupełnie odciętym od rozwoju społeczeństwa, rozumianym tylko przez nielicznych (...) Wybitni pisarze chrześcijańscy pozostali jednak bliscy językowi ludowemu i na początku epoki merowińskiej wydawało się, że właśnie upadek łacińskiego wykształcenia przygotuje kompromis. Reforma karolińska zniszczyła tę możliwość (...) z uwagi na zromanizowane kraje państwa Franków byłoby absurdem wyrzucać karolińskim reformatorom ich decyzję. Myśli, że już wówczas z mówionych form łaciny mogły rozwinąć się nowe, powszechnie zrozumiałe języki romańskie, może sformułować tylko nowożytny filolog. Karol Wielki i jego współpracownicy nie mogli tak myśleć, a gdyby coś takiego przyszło im do głowy, nie zdałoby się na nic. Nie mogli pozwolić, by dalej rozrastał się zamęt w liturgii i niepewność stylistyczna w administracji; potrzebowali jednolitości i porządku". /tegoż, "Język literacki i jego odbiorcy w późnym antyku łacińskim i średniowieczu" tłum. R. Urbański, Kraków 2006, s. 110 i n./ I jeszcze Dariusz A. Sikorski: "Przez pewien czas (w Hiszpanii i Italii aż po wiek IX, może X) nie było bariery komunikacyjnej między tymi dwiema formami. Czas podziału na wczesne języki romańskie i łacinę średniowieczną jest różnie określany. Dla M. Banniarda rozdwojenie to nastąpiło w okresie merowińskim, według R. Wrighta dopiero na przełomie VIII i IX w. jako rezultat wpływu Alkuina (czy ogólnie wyspiarzy), którzy znali jedynie łacinę książkową i język ten jako mówiony był dla nich całkowicie obcy. W celu poprawienia jakości łaciny pisanej przeprowadzono reformę, która doprowadziła do takiej sytuacji, że łacina pisana, przynajmniej na przełomie VIII i IX w., skorygowana o wzorce wcześniejsze, zwłaszcza literaturę patrystyczną, przestała być rozumiana przez ludność romańskojęzyczną, gdyż wrócono do staranniejszej wymowy. Wedle koncepcji Wrighta i Banniarda, wymowa jest kluczem do zrozumienia rozdziału języków, „wynalezienie” odrębnej pisowni dla wymowy „wernakularnej” otwierało drogę do wyodrębnienia się z łaciny potocznej języków romańskich. W konsekwencji karolińska reforma łaciny wprawdzie zdecydowanie poprawiła jakość tekstów pisanych, ale paradoksalnie ograniczyła krąg jej użytkowników (...) Przez całe średniowiecze aż do epoki nowożytnej ktokolwiek oddawał się pracy intelektualnej w Europie, to myślał zasadniczo nie inaczej jak w łacinie, chociaż w Italii i Francji od XIII/XIV w. również języki wernakularne zaczynają być narzędziami pracy intelektualnej (...) To dawało łacinie solidne impulsy pozwalające jej na funkcjonowanie jako języka bardziej użytecznego niż jakikolwiek z ówczesnych języków wernakularnych. Przede wszystkim tak teksty klasyczne, jak i późnoantyczne oferowały bardzo bogaty zestaw gotowego słownictwa fachowego zarówno dla dociekań filozoficznych, jak i dla innych sfer zainteresowań średniowiecznych intelektualistów". /"Vademecum historyka mediewisty" red. D.A. Sikorski, A. Nikodem, 2012, s. 120-121/ W tej ciekawej sytuacji językowej odległej od tzw. klasycznej łaciny a przed całkowitym wykształceniem się reguł łaciny średniowiecznej, do jakich wzorów sięgano? Przykład podany Aerbacha kłóci się nieco z informacjami z przywołanego artykułu "Ciemna, szpetna, zepsuta...".
  19. Karolińska reforma języka łacińskiego

    Niech to już będzie mój ostatni głos w tej kwestii... Otóż tekst tych przysiąg został zapisany w języku francuskim - taki twierdzą wszyscy językoznawcy i historycy. Jest mi absolutnie obojętnym na kiedy się datuje najwcześniejszy tekst w języku francuskim. Podał euklides, że pierwszy dokument w tym języku to traktat z Verdun, ja podałem iż za taki uchodzi wcześniejszy zapis tekstu przysiąg strasburskich. Wtedy euklides zamiast odnieść się do jakiegoś badania językoznawczego tego tekstu zaczął dowodzić, że nie jest to dokument. Na ponawiane pytania, czy ktoś z językoznawców czy historyków podziela taki pogląd... do tej pory euklides nie znalazł nikogo. Za to ja znalazłem takich, którzy nie mają problemu z uznawaniem tego zapisu za dokument. Zatem odwołał się euklides do zapisu ze słownika, tylko nie zrozumiał tego, że jeśli pewien termin ma różne desygnaty to ich określenie wynika z kontekstu wypowiedzi. Jak widać euklides nie rozumie kiedy i co termin "roman" oznacza. Otóż z tego słownika wynika, że termin "roman" to określenie na starofrancuski w odróżnieniu od łaciny. Jest też tam podane, że takim terminem określać zaczęto w XIX wieku potoczną łacinę. Jak już sobie euklides nieco więcej poczyta o tym socjolekcie to dowie się kiedy on był używany i dlaczego nie ma tu on nic do rzeczy. Jeśli euklides próbuje nas przekonać, że tekst tych przysiąg został zapisany w jakiejś wernakularnej odmianie łaciny to jest to takie horrendum, że nie ma stosownego sposobu by z czymś takim dyskutować. Może euklides napisze do autorów swego ulubionego źródła wiedzy, jako że powiadają oni tak: "Le texte en roman des Serments a une portée philologique et symbolique essentielle, puisqu'il constitue, pour ainsi dire, « l'acte de naissance de la langue française »". Otóż, jeśli ktoś zadaje sobie trud podania tytułu artykułu (czy notatki), strony na której można ją znaleźć to warto wpierw ją w całości przeczytać a potem się doń odnosić. Otóż, pośród pytań na które muszą uczniowie odpowiedzieć w związku z zapisem tych przysiąg są tam takie: "Pourquoi n'est-il plus possible à partir du Vème siècle d'appeler la langue parlée en France « latin »? Quel nom lui donne-t- on alors? De quand date le plus vieux texte écrit dans cette langue?". Wychodzi na to, że uczą dzieci we Francji czegoś czego euklides nie rozumie... I na tym kończę omawianie w tym temacie: co jest dokumentem a co nim nie jest, w jakim języku zapisano przysięgi strasburskie itp.
  20. Karolińska reforma języka łacińskiego

    Nie wdając się w zawiłości języka francuskiego, czy tam jest napisane, że: jest to dokument czy nie jest napisane? Może nam euklides przetłumaczyć ten fragment byśmy wiedzieli kto kłamie? To nie jest zdanie napisane przeze mnie a zdanie przywołane przeze mnie z podaniem strony. Ludzie z francuskiego ministerstwa w czym się zatem mylą? Bo i nikt tak nie twierdzi, czym innym wydarzenie czym innym ich zapis. Nie można uznać, bo przecież euklides tego zapisu nie uznaje za dokument. Jeśli ktoś nie rozumie różnicy pomiędzy; 'discours" a terminem określającym zapis tej przemowy, to nie powinien się zabierać z komentowanie, żadnych tekstów. A już wyklikał euklides opracowania gdzie podważono termin: "dokument" czy wciąż klika? Bo tak czekamy i czekamy i czekamy... Po prostu: nieznany. niewiedza nie jest czymś haniebnym. A ma coś do powiedzenia względem reformy ówczesnej łaciny euklides; tak by trzymać się tematu; czy jednak nie?
  21. Ilu Niemców zabili Polacy w czasie okupacji a ilu Żydów?

    Cóż, a na me wyczucie i rozsądek jest to wielkość nie do przyjęcia przy zastosowanej metodologii badaczy, którzy do takich wniosków doszli. Różnica w naszych podejściach; jak dla mnie przynajmniej; jest dość niebagatelna. Jeśli nie jest ważna metodologia, metodyka to jak mam zaufać badaczowi, że z np. (całkiem hipotetycznie) dlaczego nie: 100 000., a: 200 000? Ja wskazałem na wyliczenia Persaka, bardzo chciałbym poznać na jakiej podstawie doliczył się takiej a nie innej liczby ofiar i dlaczego nie podał na czym się opiera. Jeśli w tak bolesnym i wstydliwym wyliczeniu; tak dla Polaków i dla Żydów; mamy się opierać jedynie na zdrowym rozsądku i wyczuciu - to nauki historyczne mocno nam podupadają. I po co nam ŻIH? Nawet socjolog powinien to rozumieć. I jest, już tak marginesie tego dyskursu, ciekawa kwestia: ja mam podać wyliczenia, ale jancet nie musi, jemu wystarcza wyczucie i rozsądek. Tylko to nie ja stoję wywołany do tablicy... chyba raczej historycy z ŻIH-u?
  22. Może trzeba też czytać i prasę? Polecam tego autora artykuł pt.: "Kein Schamgefühl". Tak na marginesie raczej piszemy: "Żydów". A Bruno lepiej pamięta: I tu jest problem, jak to policzyć? Czy każdy donos na ukrywającego się Żyda tudzież osobę jego ukrywającą - w efekcie dawał śmierć tego Żyda? Zna ktoś wyliczenia liczby Żydów, którzy zostali zgładzeni na naszym terytorium poza niemieckim systemem okupacji? Dlaczego przeżywalność po stronie "aryjskiej" w Polsce była większa niźli w Holandii - gdzie kary za pomoc Żydom były znacznie łagodniejsze.
  23. Jak to było z tymi kolejkami?

    No nie wiem, o zrywaniu niedojrzałych pomarańcz to poza nielicznymi przypadkami nie słyszałem. Z tego co tak sobie przejrzałem w Internecie, na różnych stronach hodowców, związków producentów i przetwórców, to po prostu mamy na świecie odmiany pomarańczy, które w stanie dojrzałym niekoniecznie są pomarańczowe. Przyzwyczajenia klientów sprawiły, że do sklepów na ogół trafiają takie poddane zabiegom w dojrzewalniach by zyskać pożądaną barwę. Tak jak np. z cytryną Feminello Siracusano, która potrafi dać owoce trzy razy do roku i różnią się one pod względem barwy: "Cytryny zbierane od listopada do lutego nazywane „primofiore” mają zielony i jasnozielony kolor przechodzący w żółtawy. Cytryny zbierane wiosną (od kwietnia do czerwca) nazywane są „bianchetto” lub „maiolino” mają formę eliptyczną i kolor skórki przechodzi od intensywnie żółtego po blady. Latem (od lipca do października) cytryna obradza zielonymi owocami, stąd też nazywana jest „verdello” od włoskiego słowa "verde" - zielony, które są znacznie mniejsze, mają twardą skórkę i zbity miąższ i często mylone są z innym cytrusem - lime. Stopień wybarwienia skórki zależy od różnicy temperatur pomiędzy dniem a nocą. Im niższe temperatury i większa amplituda tym szybciej skórka przebarwia się na żółto" (za opisem ze strony: blog.incampagna.eu). O ile informacje podane przez moich znajomych są prawdziwe, to na kubańskich straganach wciąż można nabyć zielone pomarańcze i nie są one traktowane jako niedojrzałe. Ot taka ich specyfika.
  24. Jak to było z tymi kolejkami?

    Choć temu problemowi (z dewizami) starano się zaradzić. Było nieco o kubańskich pomarańczach teraz czas na węgierskie. Oto w 1951 r. na Węgry dostarczono z bratniego radzieckiego kraju jakieś 3000 sadzonek cytryn, mandarynek i pomarańczy. Miały być tam zasadzone i pomóc w rozszerzeniu upraw, które nie miały się już ograniczać jedynie do oranżerii. Miano te cytrusy zasadzić w rowach wedle systemu "zalecanego przez naukę radziecką". /za: "Tropikalne rośliny rosną na Węgrzech", "Życie Warszawy", R. X, nr 70, 23 Marca 1953 r., s. 4/ U nas chyba nie próbowano tej metody?
  25. Karolińska reforma języka łacińskiego

    Tylko nie ma to nic do kwestii łaciny w której takie dokumenty zapisywano, innymi słowy: niezależnie jakimi językami się posługiwano, na jakim etapie rozwoju one były i na jaką precyzję pozwalały to nie ma nic do tego tematu. Jeśli euklides ma coś konkretnego do napisania w kwestii np. precyzji zapisów w ówczesnej łacinie - z chęcią wysłucham. Pełna zgoda co do jednego: to nie jest żaden "dokiument", ja tam nic nie pisałem o ustawie czy traktacie, zatem nie bardzo wiem do czego euklides nawiązuje. Otóż na Sorbonie twierdzą, iż był to dokument, może zwróci euklides uwagę tamtejszym profesorom na niestosowność używania takiego terminu? Może euklides napisze do redaktorów i wydawców kolejnych tomów "Documents de l'histoire de l'Alsace" bo oni jak najbardziej traktują ów zapis jako dokument, może zajrzy euklides do opracowania Mario Roques'a "Les Serments de Strasbourg" ("Medium Ævum", Vol. 5, No. 3, 1936) bo on nie miał problemu z używaniem terminu: "dokument". Może euklides zajrzy do materiałów edukacyjnych pod tytułem "Fiche thématique Les Origines de la langue française"; wreszcie na naukę nigdy nie jest zbyt późno; zamieszczonych na stronie www.prieure-ronsard.fr, tam podpis pod fragmentem rzeczonej przysięgi brzmi: "Ce texte a été rédigé en 842 par deux petit-fils de Charlemagne. C'est le plus ancien document écrit en roman". Wychodzi na to, że nawet francuskie Ministerstwo Edukacji (l’Éducation Nationale) ma w tej kwestii inne zdanie niż euklides. Zatem by ułatwić rozwiązanie tej sprzeczności: zna euklides jakiegoś historyka bądź językoznawcę, który by podzielał jego pogląd w tej materii? To proszę go zacytować i zakończymy ten wątek. A co to ma do łaciny? Jak to już często na tym forum się przyzwyczailiśmy pamięć euklidesa jest mocno ułomną i jak to często bywa nawet mu się nie chce sprawdzić faktów, zanim o nich nie napisze. Otóż nie robiłem: "wykładu", bo za taki nie da się uznać postawienia pytania: "To jak dziś w III RP biegnie ta wykładnia... uwzględniając układ diachroniczny i synchroniczny? I jakby mógł objaśnić Bruno znaczenie tych dwóch ostatnich terminów?". Bruno odpowiedział, euklides jakoś nie potrafił, co rodzi u mnie podejrzenie, że posługuje się terminami które mu są obce.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.