-
Zawartość
26,675 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez secesjonista
-
Proszę o pomoc w identyfikacji mundurów i odznaczeń
secesjonista odpowiedział PIOTRM → temat → Identyfikacja znalezisk
Związek Młodej Polski to jak najbardziej organizacja z okresu II RP, chodzi o młodzieżówkę Obozu Zjednoczenia Narodowego. -
Turks and Caicos Islands w przeszłości miało kilak wariantów flag, na jednej z nich widniały dwa kopce soli - towaru, którym te wyspy handlowały, atoli w toku zmian jakiś niezbyt rozgarnięty grafik zrobił z tych białych kopczyków, ni mniej ni więcej a igloo. Co zważywszy na położenie wysp - dało nieco niezamierzony humorystyczny akcent.
-
Tytułem podsumowania, mnie przekonuje tekst Piotra Skwiecińskiego pod odpowiednim tytułem "Nie chodzi o prawdę" (i z jeszcze bardziej odpowiednim śródtytułem "Łojek nie konfabulował..."). "... można odczuwać chęć zepsucia Polakom ich historii (...) Albo jeżeli chce się za pomocą historii sformułować program polityczny. Jeśli tak naprawdę traktuje się ją jako narzędzie. Jeśli nie liczy się dla nas historyczna prawda (cóż to zresztą jest, przecież każdy ma swoją narrację...), tylko społeczny efekt. Sam Ziemkiewicz w czasie zorganizowanej przez Fundację Republikańską dyskusji z Piotrem Zarembą powiedział mniej więcej coś takiego:w tym wszystkim chodzi o to, że współczesny Polak odrzuca prawicę, bo ta jest dla niego kulturowo nieakceptowalna. Nieakceptowalna przede wszystkim dlatego, że związana z odrzucanym przez Ziemkiewicza przez większość społeczeństwa modelem patriotyzmu. Jest to rzekomo patriotyzm 'wariacki'. Ale jak się stworzy 'nowy patriotyzm', odpowiadający Polakom takim, jak postrzega ich Ziemkiewicz, to wreszcie na tę nową prawicę zagłosują (...) Model patriotyzmu [mówi Ziemkiewicz] oparty na legendzie II wojny światowej jest nieatrakcyjny dla większości. To zrozumiałe, bo 90% społeczeństwa to społeczeństwo plebejskie, któremu usiłuje się wtłoczyć mit szlachecki. Anachroniczny jest model patriotyzmu, który wy (czyli rzekomo oponenci 'rewizjonistów') głosicie: kochajcie nasz kraj, bo jest problemem. Polska prawica od 1989 roku żyje w złudzeniu, że to społeczeństwo z Sienkiewicza. Albo się pogodzimy, jak Jarosław Marek Rymkiewicz, z tym że większość Polaków się nie liczy i j...ł ich pies, albo musimy się zastanowić nad polska duszą i na nowo sformułować jej tożsamość". /"Rzeczpospolita", dodatek Plus Minus, 25-26 października 2014 r./ Ot i rozwiązanie. Stąd dociekania: ile samolotów, kiedy coś coś zdarzyło, na jakiej podstawie formułuje swe tezy, całkiem słusznie irytują Ziemkiewicza. Atoli nie dlatego, że gubimy wizję jego syntezy - bo czegoś takiego nie stworzył. A dlatego, że nie jest istotnym np. liczba czołgów i ich walory, ważny jest cel jaki przyświeca autorowi - stworzenie intelektualnego zaplecza dla nowej (lepszej) formacji politycznej. W tym rozumieniu czyż jest miejsce na dywagacje o szczegółach związanych z prawdą historyczną?
-
Poczta Polska
secesjonista odpowiedział widiowy7 → temat → Rzeczpospolita Obojga Narodów (1572 r. - 1795 r.)
W 1778 r. pojawia się "Instrukcja dla officyalistów pocztowych tak w Koronie iako y w Wielkim Xięstwie Litewskim", a w niej zawarto teksty przysięgi dla poszczególnych stanowisk: "Rota przysięgi dla brieftregera. Ja N. przysięgam Panu Bogu Wszechmogącemu w Tróycy Swiętey Jedynemu, ii obowiązkom służby moiey wiernie, pilnie, y trzeźwo tak w Dzień iak y w Nocy, bez przykrzenia sobie dopełniać będę: Powierzone mi Pakiety y Listy troskliwie strzedt będę: nieznaiomey Osobie oneż oddawać nie będę, nie więcey od tychże Pakietów y Listów tylko tyle ile mi Pocztami przepisal domagać się nie będę, Zebrane Pieniądze rzetelnie oddawać, a Przełożonym moim Officyalistom J.K. Mci Pocztowym winne posłuszeństwo y powolność okazywać będę. Tak mi Panie Boże dopomóż y niewinna Męka Jego" "Rota przysięgi dla Postylionów. Ja N. przysięgam Panu Bogu Wszechmogącemu w Tróyycy Swiętey Jedynemu, iż powinności Służby moiey Postyliońskiey, wiernie, pilnie, y trzeźwo, tak w Dzień iako y w Nocy z ochotą dopełniać będę. Oddane mi Walizy, Pakiety y Listy troskliwie strzedź będę: w drodze nigdy ich nie odstąpię, żadnego Pakietu lub Listu ani sam otwierać nie będę ani komużkolwiek bądź otwierać niedozwolę; Jazdę moią w przepisanym czasie odbyć, starać się będę. Przełożonemu (Poczmistrzowi) (Posthalterowi) winne posluszeństwo y powolność w służeniu okazywać będę. Tak mi Panie Boże dopomóż y niewinna Męka Jego" "Rota przysięgi dla pocztowców, posthalterów, y pisarzów pocztowych. Ja N.N. Przysięgam Panu Bogu Wszechmogącemu w Tróycy Swiętey Jedynemu, iż na powierzony mi Funkcyi (Poczmistrza) (Posthaltera) (Pisarza) każdego czasu wiernie, pilnie y trzeźwo sprawować się będę: o pośpieszenie Ordynaryinych y Extra Poczt, tudzież Kuryerów y Sztaffet tak w Dzień tako y w Nocy bez przykrzenia sobie, iak nayusilniey starać się będę, czas którego Poczty przychodzą y odchodzą rzetelnie notować, tako też protokół y Karty porządnie 4 dokładnie układać y zapisawać będę. Z należących Kassie Jego Królewskiey Mci Pocztowcy Pieniędzy, rzetelnie kalkulować się, powierzone mi Pakiety, Listy y iakiegokolwiek bądź gatunku Expedycye, troskliwie chować, y dalszą onym promocyą dawać będę. Directio Generali Poczt y od niego wszystkim Przełożonym Osobom winne pełnić będę posłuszeństwo. Daną mi Instrukcyą, w pilney y nieustanney zawsze mieć będę pamięci. Jeżeli co dobru y pożytkowi Interessów J.K.Mci Pocztowych szkodliwego postrzegę, donieść o tym wcześnie Directio Generali Poczt, nie zamieszkam, y we wszystkich okolicznościach iako wierny Nayiaśnieyszego Króla Jmci Pana Młło. Poddany y pocziwy Officyalista Pocztowy, sprawować się będę. Tak mi Panie Boże dopomóż y niewinna Męka Jego". /J. Dobrzeniecki "Jak w dawnej Polsce pocztowcy przysięgali", "Filatelista", nr 18 (638), R. XXIX, 16-31 grudnia 1982/ -
A konkretniej: na "właściwym Czerniakowie" jakby to wtedy widzieli mieszkańcy tego obszaru. A co do drobiazgów to bym ich nie lekceważył, wreszcie z drobnego pytania o neony, asfaltowanie ulic czy zegary elektryczne - autorstwa adamhistoryk "urodziły" się całkiem ciekawe tematy, w których i poldas uczestniczył. W tym samym miejscu ma adamhistoryk fotografie pokaźnych choinek ustawionych na: placu Piłsudskiego (1937 r., 1938 r.), na Rynku Starego Miasta (1930 r., 1937 r., 1938 r.), balkon Teatru Wielkiego (1934 r.), i przed samym Teatrem (1938 r.).
- 93 odpowiedzi
-
- warszawa
- varsaviana
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Powroty z Francji po 1945 r.
secesjonista odpowiedział fraszka → temat → Katalog bibliografii i poszukiwanych materiałów
"Rzeczą dla nas niesłychanie ważną jest, by pierwsze wrażenie, jakie wyniosą z zetknięcia się z Demokratyczną Ojczyzną było jak najlepsze. Listy, które pójdą po tym do rodzin do Francji mogą być dla nas wspaniałą propagandą, jeżeli powitanie będzie przygotowane starannie i serdecznie. Polityczne tego aktu jest ogromne dlatego też ze specjalną troską należy potraktować przygotowanie koszar dla żołnierzy, kwater dla oficerów (gdzie i u kogo?), zorganizowanie aprowizowania oddziałów tak, by zapewnić im możliwe w naszych warunkach maximum". /S. Artymowski "Od tęsknoty do werbunku. Szkic o przebiegu repatriacji żołnierzy PSZ na Zachodzie do Polski w latach 1945-1948", "Studia Podlaskie" 2009/2010, t. 18, s. 210/ -
Nie zapomniano i o widowiskach muzycznych, Włodzimierz Sokorski na łamach "Kuźnicy" zamieszcza ideowy tekst pt. "Formalizm i realizm w muzyce", gdzie ogłasza: "... istnieją olbrzymie możliwości oratoriów ludowych i świetlicowych inscenizacji muzycznych typu wielkich popisów zespołów robotniczych i zespołów wiejskich. Niewątpliwie dojrzewa okres monumentalnych widowisk złożonych z pieśni i tańca, ilustrujących życie i walkę narodu, naszego ludu. Epoka baletu. Tematycznego baletu". /tamże, nr 50, 1948, przedruk: "Ruch Muzyczny", nr 23-24, 1948/ Zgodnie z praktyką, z nowymi trendami trzeba było zapoznać przedstawicieli środowiska, co miało miejsce na Konferencji Kompozytorów i Krytyków Muzycznych w Łagowie Lubelskim (1949 r.). W praktyce, jak wiały nowe wiatry, można prześledzić na wystawieniu baletu "Swantewit" Piotra Perkowskiego z librettem Tadeusza Mazura. Przedstawienie to stało się z biegiem przygotowań wielkim wydarzeniem, mecenat nad tym baletem objęło Prezydium Rady Ministrów. Departament Plastyki MKiS wraz Wojewódzką Radą Kultury miasta Poznań rozpisały konkurs na kostiumy i projekty dekoracji. Prapremiera miała miejsce 19 czerwca 1948 r. przed zagranicznymi gośćmi Światowego Kongresu Intelektualistów w Obronie Pokoju. I szybko po premierze na taką inscenizację spadła fala krytyki (może za sprawą faktu, że wieśniacy tańczyli w rytm walca? ). Zatem niejaki Tadeusz Marek (pseudonim Tadeusza Żakieja) przerobił libretto, dzięki tym zabiegom w finale: "młodzież owych prasłowiańskich czasów, równie wesoła, bujna i dzielna jak jej spółcześni rówieśnicy, z radością podejmuje trud codziennej pracy (...) Sierp w ręku dziewczyny jest symbolem pracy". /tegoż, komentarz, "Swantewit", balet w 3 aktach, Opera Śląska w Bytomiu, premiera 26 lutego 1949 r., program/ Widać zmiany były jeszcze niedostateczne, zatem ten sam Marek dokonał kolejnej przeróbki, do baletu wprowadzono postać "Bogacza", premiera miała miejsce 25 kwietnia 1951 r. w Poznaniu podczas Festiwalu Muzyki Polskiej. Nie trzeba dodawać, że i ta nowa formuła nie była zbyt dobrą, recenzentka - Barbara Kilkowa na łamach "Nowej Kultury" (nr 23, 1951 r.) utyskiwała na zbyt słabe demaskowanie "Bogacza" i wskazywała na przykład baletów radzieckich. Perkowski stworzył, już w nowej rzeczywistości, poemat symfoniczny, nazwany później "Rapsod", do którego libretto stworzył Stefan Otwinowski. W tym dziele (skądinąd wykorzystującym całkiem nowoczesne środki muzyczne) mamy historię jak to bracia: Lech, Czech i Rus rozbijają "Kapitalizm" (postać z baletu), "Wojna" (w tej roli Barbara Bittnerówna) rujnuje Ziemię... na szczęście lud rosyjski podnosi czerwony sztandar, dzięki czemu zjednoczeni robotnicy, chłopi i marynarze (to by się spodobało gregskiemu ) wspólnymi siłami odnoszą zwycięstwo. /za: M. Komorowska "Polski balet na muzycznej scenie XX wieku. między partyturą a tańcem", dostępne na: www.taniecpolska.pl/
-
Najlepiej w Katedrze Mniemanologii Stosowanej... Arthur Ponsonby w "Falsehood in Wartime. Propaganda Lies of the First World War" podał szereg przykładów (ze szczególnym uwzględnieniem poczynań brytyjskich) na świadome rozpowszechnianie kłamstw. Jednocześnie zwraca uwagę, że skuteczność tego typu działań związana była z zaangażowaniem całego szeregu osób, spośród: pisarzy, historyków, czy szerzej - intelektualistów. Wypada przypomnieć, że niesławny doktor Rudolf Maria Spanner "miał korzenie" właśnie w czasie pierwszej wojny światowej. Podówczas prasę obiegła informacja, jak to Niemcy z ciał swych żołnierzy, a potem również jeńców wytwarzać mieli glicerynę i stearynę. Pod Koblencją miała powstać cała "fabryka trupów". A asumptem do tego typu pogłoski była informacja z prasy niemieckiej o takim wykorzystaniu... ciał padłych koni. We Francji już w trzy dni po wybuchu wojny powstać miało Maison de la Presse z niebagatelnym przecież budżetem: 25 mln franków w złocie. /za: T. Gabiś "Demokratyczne wojny totalne"/ Z polskojęzycznej literatury warto wspomnieć: J.W. Adamowski "Media masowe a wojna. Doświadczenia brytyjskie z okresu I i II wojny światowej", w: "Wojna w mediach" red. W. Piątkowska-Stepaniak, B. Nierenberg.
-
Jaka przyszłość polskiej lewicy?
secesjonista odpowiedział szpek_chomik → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Jakież to smutne, problemem nowej lewicy jest fakt, że istnieją inne partie, bo jakby ich nie było to: ho, ho, pokazalibyśmy jak sprawować władzę. No to my to już chyba przerabialiśmy - system monopartyjny (de facto) już u nas istniał i padł. Nie bardzo rozumiem jak przestarzała partia może być przeszkodą, zdawałoby się, że fakt jej przestarzałości to akurat atut dla tej hipotetycznej nowej lewicy. A tu masz i w tym widzą problem. Całe to biadolenie przypomina boksera co to powiada,że nie mógł wygrać bo: a) na ringu miałem przeciwnika b) przeciwnik nie chciał się sam położyć na deski. A wszystko to pokazuje po prostu słabość i nieumiejętność stworzenia alternatywy. Bo żeby taką stworzyć to trzeba dużo się napracować w terenie nad mozolnym (bardzo mozolnym) budowaniem struktur i nastawić się na szereg porażek. Do tego nie wystarczy aktywność internetowa i dyskusje Krytyki nad kawą w knajpie dotowanej przez miasto. A z tego co obserwuję, to nowej lewicy pracować się nie chce - bez szybkiej wizji wejścia w krąg władzy. Znacznie łatwiej jest kontestować i tych z lewa i z prawa. -
Pasterstwo i transhumancja
secesjonista odpowiedział Furiusz → temat → Starożytność (ok. 3500 r. p.n.e. - 476 r. n.e.)
No niekoniecznie Furiuszu: tylko wełna i mięso. Łańcuch pośrednictwa mógł sprawić, że poprzez kolejne wymiany pomiędzy koczownikami, do greckich kolonii docierały towary z nader odległych terenów. Koczownikom powiedzmy ze wschodnich krańców nie opłacało się docierać do samych kolonii, byłoby to zapewne nieekonomiczne i zaburzało rytm życia pasterskiego. Atoli właśnie dzięki pośrednictwu innych plemion dany towar mógł wreszcie dotrzeć do koczowników bytujących w bezpośredniej bliskości owych kolonii. No i jest pytanie czy koczownicy w ogóle prowadzili handel na dużą skalę? -
Juan da Prado i Uriel da Costa - nie istnieje świecki Żyd
secesjonista dodał temat w Gospodarka, handel i społeczeństwo
Do tej dwójki można by dokooptować zapewne Barucha Spinozę, i ten w swym życiu dorobił się ekskomuniki przez gminę żydowską, posiadając jednak możnych protektorów, mógł się w spokoju oddawać własnemu uprawianiu religii (przyjemność czerpana z wiedzy miał być wedle niego intelektualną formą miłości do Boga). Da Costa narodził się w rodzinie converos, a wykształcenie zdobył u jezuitów. W swych wczesnych filozoficznych rozpatrywań doszedł do wniosku, że chrześcijaństwo nie ma nic wspólnego z Ewangeliami, powrócił zatem do korzeni i zajął się pismami żydowskimi. Ponoć do czasu przybycia do Amsterdamu nie miał szerszego kontaktu z wyznawcami judaizmu, a po przybyciu do tego miasta miał przeżyć szok. Zbudowawszy wyidealizowany pogląd na judaizm nie potrafił odnaleźć się w tamtejszej gminie żydowskiej, a wreszcie doszedł do wniosku, że judaizm jest takim samym dziełem ludzkim jak katolicyzm. Przyjmuje się, że da Costa zetknął się jednak z judaizmem halachickim jednakże nie znając praktyki życia religijnego nie zwrócił nań większej uwagi. Żyjąc wcześniej w swoistej osobistej diasporze, posiłkując się własnym rozumieniem ksiąg nie zdawał sobie sprawy ze znaczenia halachy. W Amsterdamie, nie potrafiąc się odnaleźć, pisze traktat w którym zaatakował nauki rabinackie o życiu pośmiertnym, żydowskie prawo, wreszcie zawarł w nim śmiałe wyznanie, że wierzy tylko w prawa natury i ludzki rozum. Dalsze jego losy to w zasadzie równia pochyła, ekskomunikowany żył w nędzy, całkiem osamotniony. Wreszcie wyrzekł się swych poglądów i został przyjęty z powrotem do gminy. Owe "wyrzeczenie się" nie było raczej autentycznym, nie chciał uczestniczyć w obowiązujących rytuałach, co w sumie pociągnęło za sobą kolejne dwie ekskomuniki. W 1640 r. popełnia samobójstwo. Da Prado nie był myślicielem jak da Costa, przeszedł drogę od żydowskiego podziemia w Portugalii, poprzez marrańską wersje deizmu, aż do stwierdzenia, że Bóg jest po prostu prawem natury. I on po przybyciu do Amsterdamu począł mieć kłopoty z gminą żydowską. Da Prado począł zadawać rabinom "dziwne" pytania", konsekwencją jego aktywności była wydana w 1657 r. ekskomunika. Da Prado nie miał podobnego charakteru jak da Costa, potrafił wkraczać do synagogi i grozić mieczem rabinom. Zmuszony do opuszczenia miasta udał się do Antwerpii. Wedle niektórych przekazów miał próbować powrócić do kościoła katolickiego, co w świetle jego stwierdzeń, że religie to brednie a o prawdzie rozstrzyga rozum, mogłoby się zdawać dziwnym. Acz wcale nie nierealnym. Dlaczego? -
Inkwizycja z rzadka zaprzątała uwagę naszych szlacheckich praprzodków, co ciekawe również publicyści katoliccy mało pisali o tej instytucji. A kontakty przecież były i to z ofiarami, wspomnijmy Fabio Nifo, który osiadł w Krakowie po swej ucieczce (1575 r.) z więzienia padewskiej inkwizycji, Bonifacia Giovanniego Bernardina, markiza d'Orię (Założyciela Biblioteki Gdańskiej) pozwanego przed sąd neapolitańskiej inkwizycji (1557 r.), który pod koniec życia osiadł w naszym kraju na stałe. Więziony wielokrotnie przez niderlandzką inkwizycję pedagog Wilhelm Gnapheus osiada w Elblągu, w Krakowie pojawia się też Mikołaj Bucella, co to spędził dwa lata w weneckich lochach inkwizycji. O inkwizycji (w pozytywnym kontekście) pisał w swym panegiryku Leonard Gorecki przy okazji zaślubin Marii Tudor z Filipem II, opat welehradzki Mikołaj Kromer w swym liście z 1569 r., do brata Marcina (sławnego historyka, a i nader krewkiego polemisty), wyraził pogląd, że z heretykami winno się postępować po "hiszpańsku". W swym antytureckim piśmie Krzysztof Warszewicki wyraża zdziwienie jak mogą być ludzie, którzy wolą żyć pod władzą turecką niźli pod rządami hiszpańskiej inkwizycji. Wedle niego hiszpańska instytucja nie tylko zapobiegła rozprzestrzenianiu się luteranizmu, ale i buntom chłopskim, a ona sama dąży do ochrony czystości duszy i ciała. Wtórował mu prawnik i sekretarz królewski Paweł Szczerbiec. Przełożywszy dzieło Justusa Lipsiusa "Politicorum seu civilis doctrinae libri sex", dołożył doń swe uwagi. W nich czytamy, że ludzi którzy odeszli od Kościoła należy siłą doń przymuszać, a "inkwizycje włoskie i hiszpańskie godne są pochwały, bo za niemi ludzie stateczni w wierze katolickiej zostawają". Atoli były to glosy nader odosobnione, a ich autorzy na ogół u panów braci nie cieszyli się estymą, a to za sprawą, że byli zwolennikami Habsburgów czy wzmocnienia władzy królewskiej. Na drugim biegunie Fabian Birkowski w 1632 r. powiada do innowierców: "Czy w waszych oczach stanęły inkwizycje hiszpańskie i włoskie? Wszakeście w Polszcze i w Litwie, kędy teraz ani cienia tych inkwizytorów nie widać, kędy z duchowieństwem bratacie, kumacie, swatacie". A Jan Szczęsny Herbut (wreszcie katolik) wyraża nadzieję, że: "Pan Bóg zachowa z miłosierdzia swego ojczyznę naszą od inkwizycji hiszpańskiej". Dostojnik kościelny Jan Dymitr Solikowski w 1573 r. zapisał o Hiszpanii: "Tamci tyrania i okrucieństwo wielkie; Boże strzeż Polaków tej tam inkwizycji". No i wreszcie mamy postać biskupa kujawskiego Jakuba Uchańskiego, który wprost napisał do papieża, że nie zamierza przybyć do Rzymu by złożyć wyjaśnienia przed inkwizycją, dodając, że w swych stolicach biskupich czuje się bezpiecznie, jako że w nich "moc rzymska" go nie dosięgnie. /za: J. Tazbir "Szlachta i teologowie. Studia z dziejów polskiej kontrreformacji"/ Skąd ta wstrzemięźliwość (a raczej niechęć i wstyd) w RON, zwłaszcza u katolików, względem tej instytucji?
-
Tak mi się przypomniało co do wspomnianego artykułu w "PSL-Konteksty", zaprezentowano tam pocztówkę nawiązującą do wierszyka o wybiciu do nogi: Rosjan, Francuzów, Anglików i Japończyków, na pocztówce widnieje napis, który powinien brzmieć znajomo, nawet i dla ludzi niezbyt zainteresowanych historią: "Jeder Schuss, Ein Russ...". Z innych interesujących pomysłów, austriacki dwugłowy orzeł z umieszczonym na piersi wizerunkiem Chrystusa, czy pocztówka z "Ojcze Nasz" gdzie słowa modlitwy przeplatają się z zapowiedzią krwawej rozprawy. Natomiast dość dziwne wrażenie sprawiają pocztówki z wizerunkami bardzo małych dzieci przebranymi w mundury (ze smoczkiem w buzi), czy ciągnącego wózeczek (wypełniony żołnierzykami) chłopca i stojącą obok dziewczynkę z tekstem: "- Hansi wohin so eilig? - Zum Kaiser er braucht Soldaten!". Jest też pocztówka z bocianem, który w dziobie trzyma flagę i koszyki z dziećmi i podpisem: "Rekruten-Transport". W sumie to tego typu dzieła z drobnymi zmianami mogłyby wyjść spod ręki pacyfisty czy propagandy drugiej strony.
-
A o czym tu dyskutować, o kwestiach oczywistych i powszechnie znanych? Wychował się na Sielcach.
- 93 odpowiedzi
-
- warszawa
- varsaviana
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Proszę o pomoc w identyfikacji mundurów i odznaczeń
secesjonista odpowiedział PIOTRM → temat → Identyfikacja znalezisk
Nikt się nie powtarza Tyberiuszu, gdybyś zwrócił uwagę to w obu wpisach mamy zdjęcia z cokolwiek "innej parafii". Nie ma potrzeby wyręczać mnie w czynnościach administracyjnych. -
Może poldas we wszystkich widzi głupców (za wyłączeniem własnej osoby), ale bez przesady, moja uwaga odnosiła się do wyliczenia:"Warszawie mieszkali tacy pisarze jak: Juliusz Kaden-Bandrowski... Czechowicz". A jak się kogoś poucza to warto sprawdzić fakty, Stanisław Grzesiuk urodził się w Małkowie pod Chełmem. A swe ordynarne uwagi - proszę zachować dla siebie. Jak ktoś chce poszukiwać interesujące go drobiazgi - jego wola, nikt nie zmusza poldasa do zajmowania się nimi.
- 93 odpowiedzi
-
- warszawa
- varsaviana
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Matematyka w starożytności
secesjonista odpowiedział TyberiusClaudius → temat → Starożytność (ok. 3500 r. p.n.e. - 476 r. n.e.)
Znali i nie znali... stosowali zapis ujemny w księgach długów ale jako koncepcję matematyczną to raczej nie znali. Z problemem (4x + 20 = 0) borykał się grecki matematyk Diofantos, rozwiązanie zdało mu się niedorzeczne. Znacznie później liczby ujemne odnajdujemy u Brahmagupty (autor m.in. "Brahmasphutasiddhanta" i "Khandakhayaka"), znaznaczał on początkowo liczby ujemne kropką nad liczbą. Inny indyjski matematyk Bhăskara Aćarja otrzymał ujemne pierwiastki równania kwadratowego, a względem otrzymanego wyniku uznał, że nie należy go przyjmować, a ludzie go nie zaakceptują. Jeszcze w XVI w. matematycy choć przeprowadzali działania na liczbach ujemnych to wciąż nazywali je "absurdi", a pierwiastki mniejsze od zera uznawali za fikcyjne. Przełom nastąpić miał po badaniach René Descartes’a i jego "La Geometre" z 1637 roku... /za: A. Chromczak, P. Poloczek "Kształtowanie pojęcia liczby - wybrane aspekty", "Th!nk" WSIiZ w Rzeszowie, nr 1 (2), 2010;/ Podaje się, że w greckiej myśli matematycznej liczba będąca istotą uchwytnych rzeczy i jest miarą, miarą czegoś cielesnego i bliskiego. U Anaksymandra spotykamy termin: "άπειρον", oznaczający 'coś" co nie posiada liczby w sensie pitagorejskim, czyli żadnej mierzalnej granicy. Co przyrównywane jest do posągu, jeszcze niewydobytego z kamienia. "Duchowość starożytna odczuwała zasadę niewymierności, burzącą posągowy szereg liczb całkowitych [naturalnych], reprezentantów doskonałego w sobie porządku świata, jako występek przeciw samej Boskości. Uczucie to jest widoczne u Platona, w dialogu Timajos. Wraz z przemianą nieciągłego szeregu liczbowego [charakterystycznego dla Starożytnej Grecji] w [zachodnioeuropejską nowoczesną ideę] kontinuum zakwestionowaniu ulega nie tylko antyczne pojęcie liczby, lecz i samo pojęcie antycznego świata. Rozumie się teraz, iż w starożytnej matematyce nie są nawet możliwe liczby ujemne, wyobrażalne dla nas bez żadnego trudu, a tym bardziej zero jako liczba — spekulatywny twór godnej podziwu energii abstrahowania, który dla duszy indyjskiej (ona właśnie wykoncypowała go jako podstawę pozycyjnych układów numeracyjnych) stanowi wręcz klucz do sensu bytu. Wszystko zrodzone z rozbudzonej w antyku świadomości zostało więc podniesione do rangi czegoś rzeczywistego wyłącznie dzięki rzeźbiarskiemu poczuciu ograniczoności. To, czego nie sposób nakreślić, nie jest „liczbą”. Platon, Archytas i Eudoksos mówią o liczbach powierzchniowych (kwadratowych) i cielesnych (stereometrycznych), mając przy tym na myśli nasze podnoszenie do drugiej i trzeciej potęgi; rozumie się samo przez się, że nie istniało dla nich pojęcie wyższych potęg o wykładnikach całkowitych. Potęga czwartego stopnia byłaby w świetle fundamentalnego poczucia rzeźbiarskiego, które podstawia od razu pod to wyrażenie czterowymiarową, i to materialną rozciągłość, niedorzecznością (...) Euklides określa mnożniki jakiegoś iloczynu mianem boków (πλευραί). Rachuje się ułamkami — oczywiście skończonymi — analizując wyrażany liczbami całkowitymi stosunek dwóch odcinków. Właśnie dlatego nie mogło w ogóle powstać wyobrażenie liczby zero jako rysunkowo bezsensowne". /R.P. Kostecki "Krótka historia matematyki", s. 17; cyt. za: O. Spengler "Zmierzch Zachodu", rozdz. "O znaczeniu liczb"/ Z literatury dodać można: E. Kącki, W. Krysicki "Jak liczono dawnej, jak liczymy dziś" S. Kulczycki "Opowieści z dziejów liczb" tegoż, "Z dziejów matematyki greckiej" M. Kordos "Historia matematyki" N. Bourbaki "Elementy historii matematyki". -
Ekonomiczne aspekty wojen.
secesjonista odpowiedział BigU77 → temat → Katalog bibliografii i poszukiwanych materiałów
To raczej będzie trudno i to jeszcze od antyku do współczesności, ambitny zamiar... kiedyś WAP wydawał publikację pt. "Bibliografia ekonomiki wojennej" - to ze staroci, z nowszych publikacji warto przejrzeć "Zeszyty Naukowe AON". Może, coś z tego się przyda, choć dużo tu staroci: E. Ambroziak "Wojna za... złotych. Polska misja stabilizacyjna w Iraku - bilans zysków i strat", "Polityka & Bezpieczeństwo", nr 2, 2013 J. Kiwerska "Bilans operacji irackiej dla Ameryki", "Biuletyn Instytutu Zachodniego", nr 75, 2012 R. Zieliński "Modele ekonomiki obrony i metody kierowania gospodarką wojenną", w: "Ekonomika obrony", Materiały do wykładów, Poznań 1976 J.E. Stiglitz, L.J. Bilmes "Wojna za trzy biliony dolarów : prawdziwy koszt konfliktu w Iraku", Warszawa 2010 B. Libicki "Ekonomiczne aspekty wojny", Warszawa 1964 tegoż, "O współzależnościach między wojną i ekonomiką : wybrane zagadnienia z ekonomiki wojennej", Warszawa 1962 A. Bogucki "Teoria potencjału wojenno-ekonomicznego a początki teorii napięć społeczno-militarnych", "Zeszyty Naukowe WAP", nr 99, 1979 Z. Beczkiewicz "Szkice z ekonomiki wojennej", Warszawa 1965 J. Leszczyński "Węzłowe problemy historii gospodarczej pierwszej wojny światowej", Warszawa 1977 W. Stankiewicz "Amerykańska ekonomika wojenna. Studium historyczno-ekonomiczne", Warszawa 1986 tegoż, "Ekonomika wojenna", Warszawa 1981 tegoż, "Konwersja zbrojeń. Oczekiwania i fakty", Warszawa `1999 tegoż, "Socjalistyczna myśl wojenno-ekonomiczna", Warszawa 1953 tegoż, "Rozwój angielskiej myśli wojenno-ekonomicznej", Warszawa 1966 Z. Bako "Wojna ekonomiczna", Warszawa 1983 M. Daniluk "Wydatki wojskowe we współczesnym świecie", Warszawa 1980 tegoż, "Rachunek ekonomiczny w zarządzaniu obronnym", Warszawa 1974 "Przygotowanie i prowadzenie wojny obronnej przez Polskę po 2000 r.", program badawczy "KAPPA", AON, Warszawa 1996 Ch.J. Hitch, R.N. McKean "Ekonomika obrony w erze jądrowej", Warszawa 1964 Z. Kołodziejczak i inni "Ekonomika obrony", Warszawa 1980 "Potencjał wojenno-ekonomiczny", "Zeszyty Naukowe WAP", nr 19, 1979, red. Z. Kołodziejczak K. Szlichciński "Skala i znaczenie współczesnych wydatków wojskowych na świecie", tamże, nr 115, 1983 tegoż, "Organizacja centralnych podmiotów decyzyjnych w Wielkiej Brytanii podczas drugiej wojny światowej", "Przegląd Organizacji", nr 9, 1984 tegoż, "Brytyjska gospodarka wojenna 1939-1945" Z. Stachowiak "Współtwórcy niemieckiej myśli ekonomiczno-wojskowej i ekonomiczno-obronnej", "Zeszyty Naukowe AON", nr 3, 2011 H. Borsuk i inni "Budżet obronny Polski na początku XXI wieku - fakty i oczekiwania" A. Kurek "Wydatki wojskowe NATO w pierwszej dekadzie XXI wieku", "Zeszyty Naukowe AON", nr 4, 2010 F. Heisbourg "Wojny. Prognozy XXI wieku", Warszawa 1998 D. Proektor "Siła militarna we współczesnym świecie", Warszawa 1987 J. Urbański, M. Sułek, J. Płaczek "Potencjał obronno-ekonomiczny i wydatki wojskowe", Warszawa 1992 J. Świniarski "Ekonomia wojenna i ekonomia pokojowa w systemie ogólnej teorii bezpieczeństwa", w: "Ekonomika wojskowa i logistyka wojskowa – podobieństwa i różnice", Materiały sympozjum, AON, Warszawa 1998 M. Franz "Ekonomia a wojna : studia i szkice", Toruń 2011 F. Majchrzak "Ekonomika wojenna", Warszawa 1968 "Materiały do studiowania ekonomiki wojennej : zagadnienia wybrane", WAP, Warszawa 1960 W. Krzyżanowski "Z zagadnień gospodarki wojennej", Lublin 1939 E. Nabiel "Gospodarka wojenna Niemiec 1914-1918", Warszawa 1959 J. Bloch "Przyszła wojna pod względem technicznym, ekonomicznym i politycznym", Kraków 1900 N. Chomsky "Interwencje", Katowice 2008 Ł. Smalec "Dwie wojny z Irakiem. Źródła, przyczyny, preteksty, przygotowanie, skutki", Warszawa 2012 G. Indulski, M. Kęskrawiec "Afganistan. Po co nam ta wojna?", Warszawa 2007 "Koszty polskich misji zagranicznych 2002-2008", "Raport", 9 września 2008 r., MSPO Kielce. -
Ekonomiczne aspekty wojen.
secesjonista odpowiedział BigU77 → temat → Katalog bibliografii i poszukiwanych materiałów
A jakie języki wchodzą w grę? -
Ekonomiczne aspekty wojen.
secesjonista odpowiedział BigU77 → temat → Katalog bibliografii i poszukiwanych materiałów
To ma być praca o kosztach - w rozumieniu wydatków na działania wojenne, czy też o kosztach w rozumieniu - o skutkach? -
Matematyka w starożytności
secesjonista odpowiedział TyberiusClaudius → temat → Starożytność (ok. 3500 r. p.n.e. - 476 r. n.e.)
Grecy początkowo nie przyjęli "idei zera", a to stąd, że nie przyjęli koncepcji, iż wielkości nieskończenie małe (bądź wielkie) mogły by być liczbami. Stąd nie mogli dojść do rachunku różniczkowego. W Babilonii znane nam zapisy stosowały zero (jako puste miejsce bądź poprzez zaznaczenie dwoma lub trzema znakami) pozycyjne, a nie jako oddzielną liczbę. Chyba nie znaleziono zapisu z Babilonii w którym tak zaznaczone zero pojawiłoby się na końcu zapisu jakiejś wielkości. Dotąd istnieje niejasność skąd taki a nie inny kształt "0": od obola, od nazwy "ouden", śladu na piaskowych tablicach liczydeł. Warte uwagi: Ch. Seife "Zero. Niebezpieczna idea" Amir D. Aczel "Tajemnica alefów" J. Dadaczyński "Filozofia matematyki w ujęciu historycznym" "Historia matematyki. Od czasów najdawniejszych do początku XIX stulecia", T. I, pod red. A. P. Juszkiewicza. -
Konfederacja Generalna Warszawska
secesjonista odpowiedział Pancerny → temat → Pierwsi władcy elekcyjni
Przewidzieć to może - nie, ale przeciwdziałać czy ukarać - to i owszem. Tymczasem... w 1577 r. żacy krakowscy profanują cmentarz protestancki, a król wyraża zdziwienie czemu rektor nie ukarał sprawców. W październiku 1574 r. tłum dokonuje zniszczenia krakowskiego zboru, a ze znalezionych tam ksiąg układa na rynku stos i go podpala. Interwencji odpowiednich służb miejskich - nie ma, dopiero interwencja wojewody krakowskiego Piotra Zborowskiego (kalwinisty) kładzie tym zamieszkom kres, potem było Wilno 1581 r. itd. Acz faktycznie w porównaniu do innych krajów można mówić o incydentalności tego typu zdarzeń. Mało zwraca się w kontekście tej konfederacji na prawosławie i rolę jego zwolenników, a ci przecież odwoływali się do postanowień ustawy 1573 r., wskazując na niejednoznaczny ustęp: "dissidentes in religione". -
W tamtych okolicach jest więcej kopców, np.: w Przeworsku (za kościołem oo. Bernardynów) jest tzw. Kopiec Tatarski z figurą Chrystusa Frasobliwego, umieszczoną na szczycie. Co do kopca w Nowosielsku... to jego nazwa to: "kopiec Pyrza" a nie: "Pyrzy", ów wójt miał obronić wieś przed Tatarami dowodzonymi przez Kantymira Baszę. Uroczystości poświęcenia kopca w 1936 r. to była ogromna uroczystość, ściągnąć nań miało 150 tys. przedstawicieli stanu chłopskiego, zjawił się też sam Rydz-Śmigły. Dodajmy, że Rydz podczas przemowy został obrzucony kamieniami (wedle oficjalnych przekazów przez komunistycznych prowokatorów) i musiał się salwować ucieczką do Łańcuta w eskorcie szwoleżerów dowodzonych przez mjr. Stanisława Lewickiego. /za: P. Fangor "Łańcuckie ślady marszałkowskiej buławy", "Gazeta Łańcucka", nr 211-212, styczeń-luty 2012/
-
Nie tylko panów braci, Stanisław Cynarski mit sarmacki widział jako zrytualizowany wzorzec zachowań. Maria Bogucka zaś wskazywała, że ów wzorzec był również atrakcyjny dla mieszczaństwa. Mit etnogenezy sarmackiej pozwolił skonkretyzować pozycję polskiej szlachty żyjącej w rzeczywistości pogranicza, dzięki temu mogli pokazać swą orientację względem "innych": i tych za Zachodu i ze Wschodu. Pozwalała wskazywać na przynależność do Zachodu, nawiązywać do tradycji politycznych antycznego Rzymu, a jednocześnie uzasadnić przyswajanie elementów ze Wschodu w postaci orientalizacji stroju czy obyczaju. "Inny" to oczywiście barbarzyńca, niepozbawiony szeregu zalet, ale jednak barbarzyńca (podobnie jak u François Hertoga z Ateńczykami i Persami). W ujęciu szlacheckim czerpać mieli oni to co najlepsze z obu kierunków - co w oczywisty sposób implikowało poczucie wyższości. Tadeusz Chrzanowski wskazywał na łatwość z jaką w sarmatyzmie asymilowano kulturę śródziemnomorską wraz z orientalizmem. /szerzej, tegoż: "Orient i orientalizm..."/ A ta asymilacja np. w postaci orientalizacji stroju nie miała wpływu na poczucie odrębności: "Sarmata mógł się swobodnie orientalizować, ponieważ miał poczucie własnej tożsamości". /M. Janion "Niesamowita Słowiańszczyzna. Fantazmaty literatury", Kraków 2006, s. 178/ I taka ciekawostka... znana komedia Franciszka Zabłockiego z 1785 r., jak najbardziej słusznie, podawana jest jako sztuka w której autor uderza w prowincjonalne wzorce kultury, osadzone w sarmatyzmie. Na ogół zapomina się o jednym drobnym szczególe... jest to adaptacja francuskiej komedii powstałej siedem lat przed odwołaniem edyktu nantejskiego. Mowa o "Les nobles de province" Nöela le Breton, pana de Hauteroche. /za: S. Grzybowski "Sarmatyzm"/ Innymi słowy, te wychłostane przywary polskich Sarmatów, odnaleźć można było i we Francji. Co do fikcyjności sarmackich korzeni, to Tadeusz Sulimirski przekonuje, że nie jest to wcale aż taki mit historyczny. Sarmaci mieli odcisnąć swe piętno na kulturze duchowej Słowian w okresie wędrówek ludów. /szerzej, tegoż: "Sarmaci"/
-
Gdyby ktoś chciał poczytać, Wspomniana wcześniej "Książeczka Wojskowa" Antoniego Pawlaka dostępna jest w sieci na stronie: www.biblioteka.kijowski.pl.