-
Zawartość
26,675 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez secesjonista
-
"W 1778 roku król nadał folwark Maurycemu Grayle. Wzniósł on na obecnym skrzyżowaniu Lwowskiej i Koszykowej pałacyk w stylu klasycystycznym. Od roku 1787 pałacyk przejęła Teresa Tyszkiewiczowa". Folwark czy folwark i pałacyk? Pałac nie został wzniesiony przez wspomnianego Maurycego. Czy aby dobra tu kolejność przejmowania majątku? Skąd nazwisko "Grayle"?? Wystarczy trochę poszukać: "Documents relatifs a la fabrique de faience de Belwedere de M. Glayre". /AGAD, Archiwum Kameralne, [1451] 1700-1798"/ Piotr Maurycy Glayre był sekretarzem królewskim (i tajnym radcą) wypełniającym dlań zadania dyplomatyczne. Proponuję jednak weryfikować dane w różnych źródłach zanim się poda je na swym blogu. W owych czasach często zapisywano mocno dowolnie nazwiska cudzoziemców, ale ja się nie spotkałem z panem "Grayle", jedynie jeszcze z formą: "Glaire", co jest zrozumiałe ze względu na wymianę w wymowie: "... prosząc o odpowiedź pod adresem Maurycego Glaire'a". /J. Czarnomski "Z dziejów wolnomularskich XVIII w.", "Kwartalnik Historyczny", R. 53, z. 2, 1939, s. 268/ B. Dembiński "Un Suisse au 8ervice du Roi de Pologne, Maurice Glayre, ami du roi Stanislas August", "Pologne-Suisse. Recueil d'etude historique" Warszawa-Lwów 1938 "Stanislas Poniatowski et Maurice Glayre. Correspondance…", Wyd. E. Mottoz, Paris 1897.
- 186 odpowiedzi
-
- warszawa
- varsaviana
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Jakaś mała obsesja z tymi Stanami... jedni robią i jak sama zauważa fraszka - inni nie. Jakiż z tego wniosek? Autobusu nie ma, jest bus, podróż trwa od 27 do 33 minut. Tylko nie wiem jakież to rozwiązanie tego problemu widzi fraszka: 1. Państwo powinno podarować każdej rodzinie samochód? Nie znam takiego kraju. 2. Państwo powinno zapewnić indywidualny dowóz dziatwy szkolnej do każdej szkoły jaką sobie zamarzyli rodzice? Nie znam takiego kraju. 3. Państwo powinno stworzyć takie warunki by każdy rodzina mogła posiadać samochód i odpowiednio dużo wolnego czasu by dowozić indywidualnie swe dzieci? Nie znam takiego kraju. 4. Państwo i samorządy powinny stworzyć tak gęstą siatkę komunikacyjną by każdy rodzic bez problemu mógł dowieźć autobusem swe dzieci do szkoły? Nie znam takiego kraju. Może przyjąć zatem system stosowany w interiorze australijskim? Noo nie, wtedy dowiemy się, że nie każdego stać na równie szybkie łącze; że kto zostanie z dziatkami w domu kiedy rodzice muszą pracować... Powróćmy tedy do walki klas i redystrybucji. Jestem urzędnikiem państwowym moja szefowa wolałaby, żebym wykonał swą robotę równie dobrze, a nawet jeszcze lepiej, za mniejsze pieniądze. A ja bym wolał robić mniej za więcej. Zarabiam na rękę jakieś 5000 zł. Jestem pracownikiem małej firmy ochroniarskiej moja szefowa wolałaby, żebym wykonał swą robotę równie dobrze, a nawet jeszcze lepiej, za mniejsze pieniądze. A ja bym wolał robić mniej za więcej. Zarabiam na rękę jakieś 1800 zł. Jeden i drugi pracodawca obniżają te pensje o połowę. Mam poważne wątpliwości czy ów pracownik ochrony poczuwa się do więzi klasowej z owym urzędnikiem i ramię w ramię chciałby uczestniczyć z nim w jakiejkolwiek walce klas. Z drugiej strony, z jaką to klasą chce walczyć urzędnik państwowy, jego przełożony to w zasadzie tylko pas transmisyjny, walka z klasą pod nazwą "Rada Ministrów"? Pisząc o sytuacji w USA Goerge Gilder konstatuje: "Wśród najbardziej godnych odnotowania znajduje się fałszywy i destrukcyjny egalitaryzm w polityce. Zamiast dokonać rozdziału własnych pieniędzy, bogaci nader często uwalniają się od poczucia winy, przyjmując postawę wyższości moralnej, wyrażaną w żądaniach ogólnej redystrybucji bogactwa. Popierają różne programy polityczne, które przede wszystkim hamują pojawienie się nowych bogactw, ale nie zagrażają zbytnio ich własnym. Profesorowie uniwersyteccy, gratyfikowani przede wszystkim czasem wolnym i innymi zwyczajowymi dodatkami do płacy, stanowią awangardę ruchu na rzecz 'redystrybucji' pieniędzy zarobionych przez innych (ale gdy fiskus zagroził opodatkowaniem darmowego kształcenia dzieci kadry naukowej, krzyk protestu wstrząsnął marmurowymi ścianami Waszyngtonu)". /"Bogactwo i ubóstwo", Poznań 2001, s. 161-162/ Przytoczyłem ów cytat bo jakoś nie pojmuję skąd przekonanie fraszki, że ew. walka klas nie będzie głównie skierowana przeciw takim jak ona. A z chęcią bym się dowiedział z czego by zrezygnowała w ramach popierania takiej walki i jakież to koszty by zechciała ponieść w ramach postulowanej redystrybucji. Jakoś tak jest, że zwolennicy walki/redystrybucji na ogół wysoko unoszą głowy i uważają, że to ci inni/bogatsi powinni być dotknięci nowymi obciążeniami, ale w żadnym wypadku nie oni. I takie pytanie: właściciel sklepiku osiedlowego jest kapitalistą czy staje się nim dopiero po zatrudnieniu pierwszego pracownika?
-
Faktycznie jancet stał się jakoś tak grymaśny. Nie wiem co ma nielegalny transfer do legalnego importu? To takie epatowanie nieporównywalnymi wielkościami z całkiem różnych kategorii. Równie dobrze można powiedzieć: nielegalne działania w obrocie węglem spowodowały straty rzędu XXXX mln zł, a jancet zaraz nam napisze: ale co to jest względem legalnych obrotów/dochodów/zysków w tym obszarze gospodarki wynoszących XXXX XXX mln zł. Może i tendencja jest dobra, choć nie wiemy czy się utrzyma, można jednak zadać sobie pytanie skąd skok z 787 na 3 302 a potem na 12 161? Można mieć odczucie, że PO stworzyła warunki/problem, który teraz sama z mozołem rozwiązuje. I jeszcze okazuje się, że można podciągnąć to pod sukces. A sytuacja, wedle podanych tu danych, jest taka: PiS - 787, PO rozpoczyna z 3 302 i na razie kończy na 4 067, jak dla mnie to jednak coś się pogorszyło w naszym kraju. Faktycznie dużo tu ekwilibrystyki. Proszę państwa decyzją władz Związku Lekkoatletycznego w zawodach w miejsce zawodnika X weźmie zawodnik Y. Oficjalne wyniki biegu: zawodnik Y uzyskał czas 4067, jest to co prawda gorszy wynik niźli ten jaki osiągnął na treningach - 3302, gorszy od tego jaki na treningach osiągnął zawodnik X - 787... ale proszę państwa jakie w trakcie biegu były emocje, jakie zmiany i dynamika, podziwiajmy zatem tendencję a nie sam wynik.
-
W miarę pasuje do tematu zatem wrzucę tutaj, wspomnienia niemieckiego adwokata który prowadził praktykę w Generalnym Gubernatorstwie: G. Nollau "Das Amt. 50 Jahre Zeuge der Geschichte", München 1978.
-
Barbarzyńcy w popkulturze
secesjonista odpowiedział Furiusz → temat → Galeria sztuki im. Stanisława Wyspiańskiego
Z fabuły komiksowej opowieści Jean-Claude Foresta i adaptacji filmowej nic takiego nie wynika. Ot, pewien manifest emancypacyjny w stylu kamp. -
Powrót egzaminów wstępnych na studia? Czy potrzebujemy tylu studentów?
secesjonista odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Matura z historii, olimpiady i studia historyczne
Problem jaki ja widzę, to że Albinosie opowiadasz o pewnym teoretycznym modelu - jak w zasadzie powinno być, kto powinien się w tym gronie znaleźć. Rzeczywistość pokazuje, że po tych seminariach wielu jakoś aż tak wiele nie skorzystało. Zatem znaleźli się w złym miejscu albo ci którzy je prowadzili znaleźli się w nieodpowiednim miejscu. Ja z chęcią poznałbym doświadczenia z seminariów z mniej utytułowanych uczelni. Odpowiadając na pytanie czy Kant musiał pisać - nie nie musiał, wówczas względem osoby, która już napisała coś interesującego i przeszła odpowiednie szczeble kariery na uczelni, nie stosowano tego typu wymogu. Tyle, że autor zapomniał napisać drobnej a istotnej informacji. Ilu wówczas przewinęło się przez królewiecką uczelnię studentów i pracowników naukowych i ilu to było na miarę Kanta. Mnie się zdaje, że proporcje względem dzisiejszej rzeczywistości nie będą aż tak drastycznie wielkie. niestety jakoś sobie nie wyobrażam by w obecnej rzeczywistości stać nas było na zatrudnianie (bo jak mniemam pracownicy naukowi wciąż pamiętają, że uczelnia to ich miejsce pracy) rzeszy ludzi, którzy nie publikują za to "myślą". Kiedy nie publikują, to w sumie nawet nie wiadomo czy czytają nowości, bo jak to zweryfikować? Magistrzy poprzez seminaria mają weryfikować czy nie opowiada się im nieco już "zwietrzałych" historii? Jakoś sobie tego nie wyobrażam. -
Motoryzacja w II RP
secesjonista odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
O stronie fiskalnej: I. Czaja-Hliniak "Prawnofinansowe regulacje międzywojennego prawa drogowego", w: "Księga jubileuszowa Profesora Ryszarda Mastalskiego. Stanowienie i stosowanie prawa podatkowego", red. W. Miemiec. -
Barbarzyńcy w popkulturze
secesjonista odpowiedział Furiusz → temat → Galeria sztuki im. Stanisława Wyspiańskiego
Nic nie odbierając Conanowi wypada przypomnieć lorda Dunsany'ego ("The Hoard of the Gibbelins" z 1912 r.; "The Sword of Welleran" z 1908 r.), o którym powiadał Howard, że był jednym z jego ulubionych pisarzy. To co ciekawe w wizerunkach barbarzyńcy to ich duża odporność na realia historyczne, czego przykładem sztandarowym są wikingowie. Co objaśnia poprzez tytuł swego referatu Michał Sołtysik z IAE PAN: "Rogate hełmy sprzedają się lepiej..." (PTBG, Konferencja 2014). Podaje w nim informację, że kwestia ta stała się nawet obiektem uniwersyteckich badań w USA - "Scandinavian Fantasy Worlds: Old Norse Sagas and Skyrim". A z pytań, czemu większość barbarzyńców (chyba, że to nieprawda?) pochodzi z dalekiej północy? -
Powrót egzaminów wstępnych na studia? Czy potrzebujemy tylu studentów?
secesjonista odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Matura z historii, olimpiady i studia historyczne
Ja sobie tak myślę, czysto teoretycznie bo skończone studia mi nie były dane, że seminaria, które sobie chwali Albinos faktycznie mogą być niezwykle cenne i inspirujące. Tylko, że by mogły odgrywać taką rolę muszą je prowadzić o wielkiej wiedzy i odpowiedniej osobowości. Z drugiej zaś strony muszą być tacy, którzy nie chcą się ograniczać do przyswojenia informacji: "kiedy, kto i co". Tylko, że trzeba sobie zdawać sprawę, że aż tak licznych i odpowiednich kadr to my nie mamy. Stąd takie seminaria na małych, lokalnych uczelniach nie powstaną albo będą jedynie karykaturą tego czym powinny być. I tu wracamy do "folwarcznej wspólnoty" i hierarchiczności. -
Parys nie pełnił funkcji władcy. No i trzeba objaśnić pewną niekonsekwencję, raz przekonuje się nas, że dawni Grecy to Słowianie. Potem przekonuje się nas, że Grecy to nie Macedończycy. A zarazem, że Macedończycy to Słowianie. A poza rzucaniem kolejnych imion objaśni nam Irek18 inne kwestie językowe, tylko tak rzetelniej z podaniem skąd zaczerpnął materiał językowy, kiedy był poświadczony, jakie są przykłady przechodzenia jednej formy w drugą?
-
Powrót egzaminów wstępnych na studia? Czy potrzebujemy tylu studentów?
secesjonista odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Matura z historii, olimpiady i studia historyczne
"Warstwa rozwydrzonej oraz patentowanej [czyli posiadającej dyplom] pseudointeligencji, zajmującej miejsce między sferą ludzi wielkich umysłów (...) a szeroką masą narodu, stanowiącą przecież istotną podstawę bytu państwowego, przestała reprezentować siły dodatnie, wyżywając się bądź to w negacji i krytyce, bądź też w bezmyślnym przeżywaniu zdobytych w szkole czy też na innej drodze wiadomości. System umysłowy przez tę warstwę reprezentowany domaga się niewątpliwej przebudowy (...) Szkoły te wydawały nieproporcjonalnie wielkie ilości patentów i dostarczały zastępy patentowanych miernot. To oczywiście zachwiało wiarę w wartość inteligencji jako warstwy...". /Z. Łempicki "Problemat inteligencji", w: J. Musiał "Marchołt (1934-1939). Antologia tekstów", Kraków 2002, s. 151 i n./ To głos znanego teoretyka kultury - zatem nic nowego, można by rzec. Atoli nie dajmy się zwieść łatwym analogiom. Przypomnieć wypada prowokację dziennikarską, w której poczęto prowadzić nabór na uczelnię humanistyczną. O ile jeszcze można się nie zdziwić, że wielu potencjalnych studentów dało się skusić reklamie i niskiej stawce, to pozostaje nader istotne pytanie - jak udało się im skompletować kadrę nauczycielską włącznie z rektorem?!? I to wszystko przy uwadze: "Akademia nie gwarantuje zdobycia należytej wiedzy z zakresu wybranych kierunków w okresie studiów". Jak mniemam studenci zgłaszali się bo potrzebowali papieru i w świetle oferty miała je bez wysiłku i tanim kosztem otrzymać. A co myśleli sobie naukowcy zgłaszający się by zostać na takiej uczelni kadrą? Czy aby nie o tym by w łatwy sposób zarobić przy produkcji "patentów"... /za: J. Skoczyński "Kilka uwag o inteligencji", w: "Myśl i polityka. Księga pamiątkowa dedykowana profesorowi Jackowi Marii Majchrowskiemu" red. B. Szlachta; szerzej "Akademia Wielka Lipa", "GW", 23 października 2009/ -
Najniższe czytelnictwo książek w najnowszej historii
secesjonista odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Nie rozumiem tych pytań i wyrażanych obiekcji: "Grochola to nie literatura", "Czy opowiadanie o Conanie to literatura" - w domyśle jeszcze: bo to popkultura. Dla jednych może to być ciekawa literatura, dla kogoś już nie - i tyle. A jedno i drugie to literatura, może nie ta "wielka" (nie podejmując próby zdefiniowania co się może kryć pod takim określeniem), ale wypada pamiętać, że książka nie musi nam dostarczać li jedynie wiedzy ale i zwykłej przyjemności, rozrywki. I wcale ta rozrywka nie musi być najwyższych lotów. Czy faktycznie na co dzień każdy z nas czytuje li jedynie teksty typu: "Teoretyczne implikacje zmodyfikowanej teorii totalitaryzmu Juana Linza. Przyczynek do zarysu teorii totalitaryzmu", "Ironia i miłość. Neopragmatyzm Richarda Rorty'ego w kontekście sporu o postmodernizm", "Fałszywa świadomość psychologii intencjonalnej, czyli o pewnym dogmacie współczesnej analitycznej filozofii umysłu", "Problemy komparatystyki semiotycznej" czy: "Realny socjalizm jako pozór zontologizowany"?? Zważywszy na utyskiwania co do poziomu czytelnictwa, to ja już bym wolał żeby ktoś jednak poczytał sobie książkę Grocholi. Nawet jeśli książka jej autorstwa nie dostarczy informacji typu: jak zorganizowana była armia rzymska, na czym polegała różnica pomiędzy contio a comitium, czym zajmował się cornix - by pozostać w ulubionej dla Tyberiusza epoce. Za to może jej czytelnik przyswoi sobie pewną kulturę językową? Dzięki czemu nie tylko będzie mógł sypać datami czy nazwiskami, ale również będzie wiedział, że trzeba napisać "książka naukowa" a nie: "naukalna". To ostatnie określenie zaczerpnięte z serialu "Pingwiny z Madagaskaru" S. II, odc. 4), który sobie czasami oglądam. Jak najbardziej nie będę miał przez to więcej czasu, wręcz będę miał go mniej i może znów nie zdołam dziś doczytać co George Glider zawarł w rozdziale pt. "Gospodarka kinetyczna", a przecież to druga ulubiona lektura Ronalda Reagana - oczywiście po Biblii. A jak wiadomo lubię i cenię Gippera. Zatem dziś raczej nie będę miał czasu - mam nadzieję, że Tyberiusz znów się nie zdenerwuje... -
Przemówenie Eugeniusza Kwiatkowskiego
secesjonista odpowiedział patrykpoplawski → temat → II Rzeczpospolita (1918 r. - 1939 r.)
To nie było przemówienie sejmowe o tyle, że Kwiatkowski występował jedynie przed Sejmową Komisją Budżetową. Można sięgnąć po: "Archiwum polityczne Eugeniusza Kwiatkowskiego" oprac. M.M. Drozdowski, E. Kwiatkowska-Obrąpalska. -
Powrót egzaminów wstępnych na studia? Czy potrzebujemy tylu studentów?
secesjonista odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Matura z historii, olimpiady i studia historyczne
Problem w tym, że autor artykułu zupełnie nie zapoznał się z życiorysem Kanta, bo ów zanim został pracownikiem uczelni w Królewcu jak najbardziej pisał i publikował (Allgemeine Naturgeschichte...", "Meditationum quarundam de igne succincta delineatio", "Principiorum primorum cognitionis methaphysicae nova dilucidatio"), potem kiedy starał się o miejsce po Martinie Knutzenie prezentował swą dysertację ("Monadologia physica") stosownemu ciału swej uczelni. My z perspektywy czasu wiemy, że swe najważniejsze dzieło napisał w znacznie późniejszym okresie czasu, po rzeczywiście - dziesięcioletnim "milczeniu". Nie było jednak tak, że był pracownikiem naukowym bez żadnego wydawniczego dorobku. Tak, że dobór tytułowego przykładu nie całkiem był fortunny. Co do hierarchiczności i "folwarcznej wspólnoty" to niestety coś trzeba wybrać. Nie sądzę by było nas stać by na każdej uczelni, każdy z tam zatrudnionych, miał wieloletnią możliwość myślenia, myślenia i myślenia a my będziemy oczekiwać w nadziei, że czasem coś jednak z tego się na koniec wykluje i będzie to prawdziwe "COŚ". Co do kwestii znaczenia języka w pełni się zgadzam, tylko nie pojmuję jaki jest problem stworzyć pracę w języku polskim i ją przetłumaczyć? Dyskurs mógłby wtedy biec równolegle. -
"W tak zwanym Traktacie Alaksadu imię to zostało wymienione po raz pierwszy. Tak mianowicie nazywał się władca miasta Wilusy, utożsamianego obecnie z Troją. (...) Moim zdaniem imię Alaksadu nie było imieniem tego władcy ale określeniem jego funkcji i odpowiadało współczesnej nazwie król lub książę. Za takim podejściem przemawia to, że imię to występowało w starożytności wyłącznie wśród władców, a szczególnie upodobali je sobie władcy Macedońscy. W starożytności władca był w pierwszym rzędzie personifikacją prawa i jego wykonawcą, w ramach nakreślonych przez społeczność". "Dokładnie ten sam proces nastąpił wśród Hetytów i Greków którzy również połączyli te dwa znaczenia ze sobą jako „Wanax“ i „Łada“ co po pewnych skrótach i przesunięciach pojedynczych liter doprowadziło do powstania określenia władcy wśród plemion starożytnych Słowian czyli do określenia „Aleksander“. To określenie zatraciło z czasem swoje podstawowe znaczenie jako określenie władcy lub jego funkcji, a zaczęło funkcjonować jako indywidualne imię wśród rządzącej dynastii". "Słowo „sadala“ jest żeńską formą czasownika który znamy z języka polskiego jako „zadała” i ktory zachował się tylko wśród chłopów gdzie używa się go w znaczeniu „zadawać paszę dla zwierząt". 1. Kiedy ktoś na poważnie zabiera się za skomplikowane wywody etymologiczne to powinien zwrócić uwagę, że nie: "Alaksadu" a "Alaksandu" (Alaksandus). 2. Skoro "Aleksander" było tak popularnym mianem to nie będzie kłopotu z wymieniem władców o tym imieniu sprzed panowania Aleksandra Macedońskiego, ja znam dwóch (ale jestem w tej dziedzinie zupełnym laikiem) zatem z chęcią poznam innych. 3. Możemy poznać gdzie w źródłach odnotowuje się miana władców plemion słowiańskich które są zbliżone do: "Wanax"+"Łada"? 4. Możemy poznać w jakich źródłach jest poświadczona forma: "sadala" i z jakiego ów zapis jest roku? 5. Nie jest prawdą, że forma "zadała" jest znana tylko chłopom w "znaczeniu zadawać paszę". Ja znam formy: "zadała ból", "zadała bobu" (może warto zajrzeć do Sapkowskiego i zobaczyć co rzecze Donimir z Troy?), "zadała kłam", "zadała szyku"... 4. Nie jest prawdą, że imię Aleksander w starożytności przypisane było tylko do władców, vide: Aleksander z Seleucji (uczeń Faworinusa), Aleksander z Afrodyzji, żaden z wymienionych władcą nie był. No to teraz ja: Aleksander - w tym imieniu odnajdujemy zasadnicze funkcje władcy: stanowienie prawa i władzę/bądź posiadanie. Należy imię to rozbić na: "A+leks+sand+er". Zbitka "ss" z czasem się uprościła i mamy jedno "s", "leks" to oczywiście "lex"=prawo, "sand" to oczywiście piasek. Zatem mamy tego który: "stanowi prawo i posiada", możliwa interpretacja drugiego członu: posiada tylu poddanych co ziaren piasku na ziemi. Możliwy jest też związek ze staroangielskim "sand-yrðling" co by znaczyło, że "posiada tyle ziem niczym super oracz". Nie trzeba chyba dodawać rzeczy oczywistych, że to Słowianie skolonizowali wyspy późniejszego Albionu. Końcówka "-er" to oczywiście typowe dla języków słowiańskich rozwiązanie wskazujące na osobę wykonującą jakąś czynność, tu akurat: stanowienie prawa i posiadanie/sprawowanie władzy nad ludźmi/ziemią. Pozostaje nam początkowe: "A", wiadomym jest, że jest to pierwsza litera większości alfabetów, a kto jest pierwszym pośród wszystkich mieszkańców danej krainy - jak nie jej władca. Aleksander Brückner przytaczał kiedyś fragment ze zbioru kazań z 1453 r. tyczący się legendy o św. Jerzym, wspomniano tam o cesarzu rzymskim o imieniu Decianus. Co prawda nie było takiego, za to był takowy trybun i prokurator. Anonimowy autor objaśnił po łacinie, że ów Decianus wywodzi się od pewnego wieśniaka (: "albo Deczek") ze wsi Koniuszy, pod Proszowicami. W ten sposób Słowianie stali się cesarzami rzymskimi. Myślę, że to dobry zaczyn by udowodnić, że Rzymskie Imperium stworzyli Słowianie. Korci mnie teraz by w nowym wątku uzasadnić, że władcami pradawnego Egiptu byli Słowianie, a ściślej protoplaści naszych Polan. Zważywszy na karkołomne i piramidalne duby smalone jakie potrafią zaserwować niektórzy rodacy, tylko nasi protoplaści mogli pobudować piramidy.
-
Kiedy w Genewie ogłoszono, że UNRRA zakończy swą działalność szereg osób poczęło szukać instytucjonalnych możliwości kontynuowania pomocy ofiarom wojny. Problem z powołaniem odpowiedniego ciała w ONZ była przyjęta w niej procedura, działanie mogło być podjęte po uzgodnieniu odpowiedniego traktatu, co siłą rzeczy opóźniało wszelką możliwość działania. Ludwik Rajchman był jedną z tych osób, jeśli nie główną postacią, które szybko zaczęły zabiegać o powstanie odpowiedniej instytucji. Pierwszą przeszkodę pokonano dzięki Alfredowi Davidsonovi, który wskazał, że ONZ może powołać międzynarodową organizację, która będzie niosła pomoc dzieciom i kobietom, a delegatom należy wykazać, że ci stanowią niejako domenę apolityczną co pozwoli storpedować ewentualne obiekcje. Propozycję przedstawił Radzie Społecznej i Gospodarczej ONZ we wrześniu 1946 r. Fiorello La Guardia, po jego wystąpieniu Rada uznała, że projekt odpowiedniej rezolucji ma być przedstawiony Zgromadzeniu Ogólnemu pod koniec roku. Zatem Rajchman miał trzy miesiące na przygotowanie odpowiedniego dokumentu jak i skaptowaniu sojuszników, zwłaszcza pośród Amerykanów, bez których projekt nie miał racji bytu. U kogo uzyskał poparcie i pomoc? Z kim rozpoczął budowę zrębów tej instytucji? Czy tak jak w sprawie WHO pojawili się zdecydowani przeciwnicy (jak np. Hugh Cummings) tego typu organizacji? Z literatury: M. Black "The Children and The Nations" E.A. Mower "The Great Work of Unicef" J. Spiegelman "We Are the Children" "The Origins and Policy Basis of WHO/Unicef Collaboration in the International health Field: A Look at the Official Record 1949-1983" "The Interantional Children's Emergency Fund", "Department of State Bulletin", 16 marca 1947. J. Charnow "Maurice Pate. Unicef Executive Director 1947-1965", "Unicef History Series", M. XII, lipiec 1989
-
Średniowieczne wojny morskie na Bałtyku
secesjonista odpowiedział Furiusz → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Dla wczesnego okresu, trudno faktycznie poprowadzić rozgraniczenie pomiędzy działaniami, które by można nazwać "wojną" a pirackimi wyprawami łupieżczymi (chąza, chąsa). Może o wojnie można mówić kiedy działania na morzu i wybrzeżach były elementem walki politycznej? Co do literatury - jeśli chodzi o działania słowiańskie, to jest nader niewiele i to głównie mocno już "trącącej myszką". E. Kosiarz "Bitwy na Bałtyku" tegoż, "Wojny na Bałtyku X-XIX w." L. Koczy "Polska i Skandynawia za pierwszych Piastów" K. Pieradzka "Walki Słowian na Bałtyku w X-XII wieku" K. Ślaski "Słowianie Zachodni na Bałtyku w VII – XIII wieku" M. Prosnak "Próba analizy wartości łodzi słowiańskich jako statków pełnomorskich", "KHKM", IX, nr 3, 1961 M. Karwicz "Marynarka wojenna i obrona polskiego wybrzeża w dawnych wiekach". -
Część wpisów tyczących się głównie zagadnień około-arabskich przeniesiono do tematu: forum.historia.org.pl - "Islam i Chrześcijanie (Dlaczego nie umiemy się porozumieć?)"
-
Biblioteka Załuskich
secesjonista odpowiedział Pancerny → temat → Rzeczpospolita Obojga Narodów (1572 r. - 1795 r.)
Jak każda ówczesna biblioteka starano się stworzyć swój centralny katalog, w Bibliotece jej wewnętrzny regulamin oparto o wzór z biblioteki watykańskiej (choć nie wiem czy zakaz tupania to nie była już polska inwencja) a katalog oparto o regulamin biblioteki kardynała Imperiali, a opracowany dlań przez księdza Giusto Fontanini. /za: J. Kozłowski "Szkice o dziejach Bibliotek Załuskich"/ O Katalogu informacje można znaleźć w publikacjach traktujących o zniszczonych podczas drugiej wojny światowej rewindykatach z zasobów Biblioteki Narodowej. -
Odczytywanie hieroglifów egipskich. Jak czytać święte pismo faraonów - Bridget McDermott
secesjonista odpowiedział TyberiusClaudius → temat → Starożytny Egipt
A co rozumie Tyberiusz pod pojęciem: "staroegipski"? O jaki to okres chodzi? Wypada wiedzieć, że owe egipskie "robaczki" to nie tylko ideogramy ale i fonogramy, do tego mamy pismo hieratyczne, stąd znajomość języka egipskiego i jego rozwoju jest całkiem istotna. Wypada sięgnąć po: J.P. Allen "Middle Egyptian: An Introduction to the Language and Culture of Hieroglyphs" A.H. Gardiner "Egyptian Grammar: Being an Introduction to the Study of Hieroglyphs" K.A. Kitchen "Ramesside Inscriptions: Historical and Biographical", I-VIII. Nie chciałbym podcinać skrzydeł, ale jak się ma wciąż problemy z gramatyką swego natywnego języka to nie wiem czy warto zabierać się za hieroglify. -
Kolejne wpisy ad personam i niezwiązane z opisem i identyfikacją mundury zostaną usunięte. secesjonista
-
Resztę proszę sobie dopowiedzieć już na P.W., ja jedynie przypomnę, że Tyberiusz korzystał z cudzej pomocy i nie odczuwał wówczas, że "przychodzi na gotowe". secesjonista
-
Kodeks cywilny (Kodeks Napoleona)
secesjonista odpowiedział Estera → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
"Chcąc mieć świetny dzień urodzin cesarza francuskiego Napoleona,któremu Księstwo nasze Warszawskie istność swą jest winne, a zarazem i zaprowadzenie kodeksu Napoleona, z przyzwoitą uroczystością mieć obchodzony w mieście Krakowie, zaleciliśmy ministrowi sprawiedliwości udać się tam". Ów minister to oczywiście Feliks Łubieński, który już wcześniej w kwietniu 1808 r. zajął się organizacją ceremonii wprowadzenia Kodeksu w Warszawie. W stolicy ceremonię poprzedziły salwy armatnie, potem władze polskie, francuskie i saskie udały się z Zamku Królewskiego do Kościoła Katedralnego. Nabożeństwo odprawiał biskup zenopolitański Albertrandi,kazanie zaś wygłosił pierwszy autor przekładu Kodeksu ks. Franciszek Ksawery Szaniawski. Nie trzeba dodawać, że przed ołtarzem w centralnym miejscu spoczywał wyeksponowany egzemplarz Kodeksu. Potem odbyły się parady wojskowe, bal, a Kodeks można było podziwiać w ogrodzie na specjalnym ołtarzu. I wprowadzenie Kodeksu w 1810 r., w Departamencie Krakowskim, miało mieć równie bogatą oprawę, zgodnie z programem: "Roznosić będą lody, kawę, herbatę, pierożki na zimno, cukry, ciasta, frukta, limonadę a w czasie uczty będą cztery woły pieczone i nadziewane, ustrojone girlandami (po dwa dla żołnierzy i pospólstwa), a przy każdym wole 10 beczek piwa...". I tu były salwy, parady, delegacje przed kościołem Mariackim witał minister infułat Wincenty Łańcucki, a mszę koncelebrował biskup krakowski. Odśpiewano "Salvum fac Napoleonem" i... a jakże poświęcono Kodeks. Z kościoła wraz z Kodeksem udano się do dawnego Kolegium Jezuickiego, przy ulicy Grodzkiej, gdzie miały znaleźć swą siedzibę nowe sądy. Poszczególne oddziały wojskowe oddawały honory kiedy mijała je ceremonialna procesja z niesionym Kodeksem. Jednym z "przystanków" była Akademia Krakowska gdzie minister wręczył uczonym mężom Kodeks w języku: polskim, francuskim, włoskim, niemieckim i łacińskim. Tu też ustalono, że przekład Szaniawskiego uznać należy za przejściowy i trzeba opracować całkiem nowy. Oczywiście na zakończenie odbył się bal - na dwieście osób w Pałacu pod Baranami. Odpowiednio zadbano też i o mniej utytułowanych mieszkańców miasta, dla których nie zabrakło poczęstunku, loterii, wszelakich gier, jak "wystawiono kokony, by zręczni ubiegali się o nagrody na wierzchołku kokonów będące". Wieczorem uroczystości uświetnił pokaz fajerwerków i kolejny bal na czterystu gości. Co ciekawe, z tłumaczeniem nie szło najlepiej, dzieło Królewskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk nie uznano za dość dobre, podobnież dziełu nie podołał Wydział Prawa Akademii Krakowskiej, choć powołano tam stosowną komisję a przekładem miał się zająć Adam Krzyżanowski zawiadujący katedrą prawa cywilnego. /za: D. Malec "Wprowadzenie Kodeksu Napoleona w Departamencie Krakowskim Księstwa Warszawskiego w świetle relacji 'Gazety Krakowskiej'", w: "Prawo i władza na przestrzeni wieków", T. I A, red. S. Grodziski, A. Dziadzio, Kraków 2012 "/ Jak podaje autorka: "Jednak nawet po upadku Księstwa Warszawskiego Kodeks Napoleona zachował w Krakowie moc obowiązującą, mimo narzucanych po 1815 r. Wolnemu Miastu Krakowowi przez mocarstwa opiekuńcze koncepcji zastąpienia go własnym, narodowym kodeksem cywilnym. Stosowano go nawet po upadku Rzeczpospolitej Krakowskiej, w zakresie prawa małżeńskiego aż do 20 kwietnia 1852 r., natomiast w pozostałych częściach nawet dłużej, do 29 września 1855 r., gdy całkowicie zastąpiono jego przepisy austriackim kodeksem cywilnym ABGB. Jeszcze dłużej, bo aż do lipca 1863 r. stosowano w Krakowie Code de commerce...". /tamże, s. 102/ Z literatury: W. Sobociński "Historia ustroju i prawa Księstwa Warszawskiego" D. Malec "Wpływ Code civil oraz innych kodyfikacji napoleońskich na ziemiach polskich", "Czasopismo Prawno-Historyczne", z. 2, 2005 L. Pauli "Prawa obce w Rzeczypospolitej Krakowskiej", "ZN UJ", Prace Prawnicze, z. 97, 1982 W. Uruszczuk "Prawo francuskie w Rzeczypospolitej Krakowskiej (1815–1846)", w: "Szkice z dziejów ustroju i prawa" J.J. Litauer "Fragmenty z dziejów polskiego sądownictwa porozbiorowego" H. Grynwaser "Kodeks Napoleona w Polsce", "Themis Polska", 1914, seria 2, t. 4, z. 1-2 Z relacji prasowych: "Gazeta Warszawska", 1808, nr 37; 1810, nr 75 "Gazeta Krakowska", 1810, nr 65, nr 66, nr 67, nr 68, nr 71, nr 72, nr 73, nr 74, nr 77, nr 75. -
Służby porządkowo-policyjne: od vestigium do departamentu policji
secesjonista odpowiedział secesjonista → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Z literatury źródłowej: b.a. "Początkowe prawidła Policyi ogolney w kraju", w Warszawie 1792. Z opracowań: K. Kawka "Policja w ujęciu historycznym i współczesnym" J. Malec "Polska myśl administracyjna XVIII wieku" Z. Wachowski "Rys organizacji policji w Polsce przedrozbiorowej" A. Zahorski "Centralne instytucje policyjne w Polsce w dobie rozbiorów". -
Skoro Tyberiusz wie jakich to formacji jest czapka to może się podzieli swoją wiedzą, jeśli jednak nie wie - to proponuję powstrzymać się ze swymi zbędnymi inwokacjami. Można przeszukać zasoby: www.undertheredstar.com/index.htm