Skocz do zawartości

secesjonista

Administrator
  • Zawartość

    26,675
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez secesjonista

  1. Właściwości jezdne czołgów

    Temat powstał z wydzielonych wpisów poczynionych w temacie: "Moskwa czy Kijów (dylemat pozorny czy realny...)". Brzmienie tematu jest "robocze" zatem ewentualne sugestie co do jego zmiany - proszę na P.W. secesjonista
  2. Moskwa czy Kijów

    Zgodnie z sugestią, część wpisów bardziej tyczących się technicznych własności czołgów niźli kierunkom ofensywy niemieckiej zostało przeniesione do tematu (o roboczym brzmieniu): forum.historia.org.pl - "Właściwości jezdne czołgów (nacisk, możliwość poruszania się w terenie itp.)" secesjonista
  3. Niccolo Machiavelli

    Wspomniał o tym Albinos poprzez cytat z Daviesa... to jest ciekawe względem recepcji jego dzieł, bo: "Dwa najobszerniesze polskie opracowania poświęcone autorowi "Il Principe" wyrastają z atmosfery lat pięćdziesiątych. Nie jest też przypadkiem, że z kolei u schyłku XX w., w okresie 'trudnych czasów' dla dyktatur, w badaniach historycznych popularny jest wątek Machiavellego już nie jako twórcy koncepcji racji stanu, jak w pierwszej połowie stulecia w pracach Friedricha Meinecke, lecz przede wszystkim jako autora "Rozważań nad..." i chwalcy republikanizmu, którego myśl wywarła wpływ na późniejsze anglosaskie koncepcje polityczne". /I, Kąkolewski "W poszukiwaniu 'makiawelskiego momentu',. Metafora księcia jako wielkiego symulanta i aktora u Nicolò Machiavellego i Tomasza Morusa", ""Przegląd Historyczny", T. XCVI, z. 2, 2005, s. 305-306/
  4. Mniejszości narodowe

    A jak to człowieczeństwo i obejrzenie filmu ma się do kolegi co to proponował wysiudanie wielu obywateli polskich - nie pojmuję? Jak rozumiem fraszka już nie chce ich deportować czy się mylę?
  5. Szlakiem znaków granicznych

    No to podajmy wreszcie źródło tej "przepychanki": "Zakonne słupki graniczne", tekst dostępny na: www.marian.gabrowski.eu.
  6. Szlakiem znaków granicznych

    Dla mnie dość ciekawa bo w jednej inskrypcji zawarto dwie treści. A "IAG"?
  7. Moskwa czy Kijów

    Rząd? Machiavelli oceniłby to (jeśli był tak wytrawnym autorytetem politycznym) jako decyzje Stalina, noo chyba, że nie był tak wytrawnym znawcą polityki. Myślenie, że Совнарком СССР podejmował samodzielnie decyzje... jest kuriozalna.
  8. Szlakiem znaków granicznych

    A co z dalszymi inskrypcjami, bo IHS jest ciekawa...
  9. Jakby co to przypomnę, że o "Fali" mamy już temat: forum.historia,org.pl - "Miesięcznik pornograficzny "Fala"" Natomiast skoro powstał już taki temat, to mam pytanie czy były w tym okresie pisma periodyczne nielegalne (a nie książki) propagujące pornografię? I nie pytam się tu o wydawnictwach za 10 groszy czy o pocztówkach.
  10. Szlakiem znaków granicznych

    A możesz rozszyfrować to "JGS"? A co do dalszej części odpowiedzi: popsułeś Bruno zabawę nadto szybko... no to już i je rozszyfruj.
  11. Niccolo Machiavelli

    Cóż, raczej przychylałbym się do opinii wyrażonej przez Lu Tzy (wpis 25), mniej więcej w tym samym czasie (ok.1498) Girolamo Savonarola popełnia dzieło "Tractato... circa el reggimento et gouverno della Citta di Firenze", i jakoś w nim nie zawarł podobnych idei, zatem owe "zamieszanie" nie wpłynęło na niego w ten sam sposób. W innym temacie euklides napisał: Czy ja wiem? Ów autorytet nie potrafił jednak zapewnić sobie stosownego końca swej dobrze rozwijającej się kariery politycznej, i trafił na wygnanie na rodzinną posiadłość w okolicach San Casciano. Bez wątpienia napisał traktat polityczny, który jest często przytaczany - do dziś. Na ogół w kontekście negatywnym to ja nie wiem czy jest autorytetem politycznym. Napisanie "podręcznika" dla tyrana czy populisty (vide: gran simulatore e dissimulatore). Znaczenie dzieła Machiavellego polega na wyłożeniu wprost zasad na których można oprzeć władzę despotyczną, to koncepcja - principe nuovo. Atoli zastanowił się ktoś czemu mamy księcia a nie np. króla? Jakie są związki "Księcia" z Arystotelesem, Cyceronem czy Lizandrem?
  12. Czy załogi esesmańskie bały się III Rzeszy?

    Tyle, że autorowi tematu, jak ja to zrozumiałem, chodzi o strach przed własną władzą, a highlander68 napisał tu chyba raczej o strachu przed aliantami.
  13. Stodoła to nie tylko Jedwabne ale też Gardelegen

    Cóż, jak się kliknie w podany przez autora tematu link to: "Strona o podanym adresie nie istnieje". Chyba "strefa wolnego słowa" sama się ocenzurowała. Informacje o tym można natomiast spotkać na: www.vod.gazetapolska.pl.
  14. Szlakiem znaków granicznych

    Gdyby ktoś się poruszał niebieskim szlakiem z Cieplic do Marczyc ma szansę obejrzeć znak graniczny z XVIII wieku: "Czubek, 388 m. n.p.m. Wzgórze znajdujące się po prawej stronie niebieskiego szlaku z Cieplic do Marczyc (należy skręcić w kierunku drzew po pozostawieniu po lewej stronie wzgórza Chmielnik – uwaga: teren prywatny!). Jego kulminacja to 15 metrowy granitowy masyw z wykutymi w skale schodkami i resztkami barierki na szczycie, skąd rozpościera się widok na Stawy Podgórzyńskie i Karkonosze. Poniżej zachowany znak graniczny z inicjałami JGS i datą 1783". /"Ocalić od zapomnienia", "Herold Grodzki" Jelenia Gór, nr 2/14/2001, s. 3/ Tak na marginesie, co mogą znaczyć te inicjały? A skoro Bruno napisał o propagandowym wykorzystywaniu znaków granicznych, to warto przypomnieć wciąż trwający spór o rzeźby granitowe na Ślęży, zdaniem wielu niemieckich badaczy (a i niektórych polskich), ich fragmenty miały się stać słupkami granicznymi: ".. granitowe rzeźby znalezione na Ślęży, wykonane rzekomo rękami niemieckich mnichów do budującego się wówczas kościołka na szczycie. Po przeniesieniu się mnichów do Wrocławia rzeźby te miano rozwłóczyć i miały one następnie posłużyć jako kamienie graniczne, wydzielające posiadłości klasztoru i księcia na tej górze, jeżeli już nie w wieku XIII, to w wieku XV. Wykuto wówczas na nich, zdaniem większości badaczy niemieckich i niektórych polskich, znaki graniczne w kształcie litery X. Wszystkie te wymienione hipotezy naukowe zdążały do potwierdzenia uzurpowanych przez polityków niemieckich praw do ziemi śląskiej, która jakoby wszystko miała zawdzięczać kulturze niemieckiej, a przez pewien okres czasu była, ich zdaniem, zamieszkiwana przez germańskie plemię Silingów (...) Uszkodzone rzeźby granitowe, znalezione na stoku Ślęży, uważamy nie za rzeźby chrześcijańskie z budowanego w XII wieku kościółka, którego, jak wykazały badania, nigdy na szczycie nie wznoszono, ale za starożytne rzeźby kultowe, na których wyżłobiono znak w kształcie litery X, uznany przez nas za znak kultowy: symbol słońca. Te odkrycia i wypływające z nich wnioski upoważniają nas do postawienia szeroko udokumentowanej tezy, że w starożytności na szczycie Ślęży nie znajdował się nigdy gród ludności tzw. kultury łużyckiej, lecz, że znajdowało się tam miejsce kultu poświęcone czci boga słońca i otoczone analogicznym kręgiem kamiennym jak krąg kultowy na Raduni i Górze Kościuszki". /H. Cehak-Hołubowiczowa "Kamienna konstrukcja kultowa pod Szczytem na północnym stoku Góry Ślęży", "Światowit", nr 23, 1960, s. 480-481/ W artykule pt. "Rozgraniczenie II Rzeczypospolitej z Rumunią w świetle źródeł archiwalnych i eksploracji terenowej" (cz. II "Znaki graniczne") autorstwa Tomasza Boruckiego i Mateusza Trolla można poznać dzieje stawiania słupków, i ich dalsze losy. Wiele już dziś rozkradziono, niektóre z Gór Czywczyńskich z rozkazu gen. bryg. Włodzimierza Grycy zostało zabranych, trafiły one do Komendy Podlaskiego OSG w Białymstoku, Centralnego Ośrodka Szkolenia SG w Koszalinie i do Chełmna. Wiele już wcześniej zostało zagrabionych, słup główny (nr I/24) zabrali sowieccy pogranicznicy i ustawili na swoim posterunku, stamtąd trafił do Lwowa do Izby Tradycji Lwowskiego Okręgu Ukraińskiej SG, inny został w latach 70. XX wieku zabrany przez Rumunów i wystawiono w Regionalnym Muzeum Historii i Archeologii Marmaroszu w Baia Mare. Jeden ze słupów pośrednich z Bajoriwiki (znów mamy do czynienia z wykorzystaniem propagandowym): "... „zagrał” w 1971 r. w filmie Jurija Ilienki „Biały ptak z czarnym znamieniem” (...) Filmowcy przewieźli go do Ust’ Putyły, gdzie zaaranżowali propagandową scenę wyrywania traktorem z brzegu Czeremoszu wrażego stołpa, który „jak cierń ranił ojczystą ziemię”, zanim władza radziecka nie „oswobodziła” rumuńskiej Bukowiny w 1940 r.". A jeśli chodzi o atrakcje turystyczne to jednak jeden szczególny pozostał, to tripleks ustawiony na Stohu. Pierwotnie wyglądał tak: "Ma on formę masywnego granitoidowego walca o wysokości 78 cm i średnicy 41 cm osadzonego w cylindrycznej podstawie. Na powierzchni bocznej monolitu, pomiędzy nacięciami linii kierunkowych granic, znajdowały się reliefy godeł państwowych (skute w późniejszym czasie): Rzeczypospolitej Polskiej, Królestwa Rumunii i Republiki Czesko-Słowackiej, a poniżej ich monogramy (P, R, ČS); wyryto także daty 1923 (pod godłem Polski) i 10.VIII.1920 oraz numer V.121 końcowego znaku granicy dwóch pozostałych państw (między ich godłami). Były to daty zatwierdzenia przez Radę Ambasadorów wschodnich granic Polski i uznania jej suwerenności nad Galicją Wschodnią (uchwała z 14 marca i aneks do traktatu wersalskiego podpisany 15 marca 1923 r.) oraz traktatu pokojowego w Sèvres (w którego art. 134 zostały uznane granice między Rumunią i Czechosłowacją). Wszystkie ryty linii i inskrypcji były malowane na czarno". Dziś wygląda całkiem inaczej, ale zyskał „towarzyszy”: niebiesko-żółtego „kolegę” ukraińskiego i szaro-zielonego rumuńskiego. Zdjęcie zaprezentowane w artykule wygląda rewelacyjnie. Jest też on o tyle szczególnym, że na tej granicy rozmieszczane słupy główne i pośrednie wykonane były z żelaza, a ten jak wspomniano był z granitu. /dostępne na www.gis.geo.uj.edu.pl/ Choć wiele znaków granicznych jest rozkradanych, bądź niszczeją gdzieś porzucone, to i mamy inicjatywy niejako odwrotne. Oto np. włodarze Bukowicy (gmina Ulanów) postanowili zrekonstruować i słup graniczny i całą wartownię. W "Kurierze Konserwatorskim" (5, 2009) w artykule Adama Płoskiego pt. „Kamienie milowe – o kontekście miejsca zabytku” możemy poczytać o historii kamieni milowych, które w Prusiech poczęto stawiać w 1722 r. , ich rola się zakończyła wraz z przejściem Prus na system metryczny w 1872 roku. W artykule wymienia się niektóre lokalizacje tych kamieni, o ile jeszcze nie zostały skradzione. Kamienie milowe w Prusach Wschodnich wyróżniały się od swych „kolegów” w państwie pruskim, tam wykonywano je z żelaza, a tu głównie z granitu. /dostępne na www.nid.pl/ A skoro Bruno wspomniał o znakach pomiędzy dobrami… oto w pewnym miejscu na Śląsku znajdują się dwa rodzaje słupków granicznych, na jednych jest inskrypcja: IAG a na drugich: IHS, co mogą te napisy oznaczać? W tle jest religia, mord, spisek, cesarz...
  15. W takim wydaniu jak dziś - nie, oczywiście mowa o prasie legalnej. Podówczas rozumienie pornografii było nieco inne, np. oskarżany o jej upowszechnianie "Tajny Detektyw" pornografii nie prezentował. By był o to oskarżany wystarczyło, że ma demoralizujący wpływ na młodzież. Jak rozumiano pornografię można poznać np. z tekstów księdza Stefana Wyszyńskiego, który zajmował się tą kwestią. Za gorszące uznał np.afisze reklamujące filmy: "Szanghaj Expres, orgia zwątpienia zmysłów i szału, sensacja obu półkul; Marlena Dietrich, kobieta wąż-kusiciel, pełna niewysłowionego, zmysłowego czaru, niewoląca wszystkich mężczyzn swoim hiperseksapilem. Ramon Nawarro, stuprocentowy kochanek, bożyszcze kobiet, który buntuje krew i zniewala… Obraz z życia wielkomiejskich mętów, zawrotna miłość apaszów, szał krwi, rozpętane najwyższe namiętności, hiperorgii paryskich podziemi". /"Tygodnik Ilustrowany", 28 maja 1933/ Proponuję przeczytać tekst Grażyny Wrony "'Przeciw bezwstydowi w druku i obrazku'. Krakowska cenzura w walce z demoralizacją (1918-1939)"; dostępny na www.apcz.pl/ Czy tekst Grzegorza Niecia i tejże samej autorki "'Walka z lekturą zakazaną'. Bibliologiczne spojrzenie na dyskusje wokół książki 'zakazanej' i jej wpływ na dzieci i młodzież w końcu XIX w. i na początku XX." (jest trochę i o prasie). /"Toruńskie Studia Bibliologiczne", nr 2 (11), 2013; dostępne na www.home.umk.pl/ Bądź tekst Marcina Żyndy "'Wysoce demoralizująca i pornograficzna' inicjatywa wydawnicza. Obrona moralności publicznej a wolność słowa w międzywojennym Grudziądzu". dostępne na www.repozytorium.umk.pl/ Warto przejrzeć: "Pornografja. Głosy polskie w najważniejszej sprawie moralności społecznej", Lwów 1909 "Walka z pornografią (Cykl rozpraw)", Poznań 1932 J. Kuchta "Książka zakazana jako przedmiot zainteresowań młodzieży w okresie dojrzewania", 1934
  16. Wieże Bismarcka

    W tekście dostępnym na www.pan-ol.pl "Znaczenie miejsc symbolicznych w historycznym krajobrazie miasta na przykładzie lokalizacji wieży Bismarcka w Szczecinie" autorstwa Oksany Bieleckiej-Łańczak na końcu artykułu zaprezentowano fotomontaż (ryc. 11) mający być próbą "obłaskawienia" dzieła Wilhelma Kreisa. "Obecnie 'trwanie' Wieży Bismarcka stało się czasem popadania w ruinę i zapomnienie, a powinna stanowić jeden z elementów otwartego muzeum Szczecina – przestrzenną ilustrację jego dziejów z zachowaniem ducha tego miejsca lub jego transformacją. Choć dziś trudno to sobie wyobrazić, mogłoby to 'odwrócić' siłę jej pierwotnego przekazu i nadać Szczecinowi nowy sens jako miasta trwającego w symbiozie dwóch kultur pod opieką jednego anioła". /"Teka Komisji Urbanistyki i Architektury", OL PAN, 2012, VIII/1, s. 33; www.pan-ol.lublin.pl/wydawnictwa/TArch8_1/Bielecka.pdf/ Może i idea sama w sobie dobra, ale projekt prof. Adama Marii Szymańskiego, jak dla mnie, wygląda mocno kuriozalnie. Ów anioł z wyciągniętym mieczem umieszczony szczycie mauzoleum mnie się nie kojarzy z opieką a raczej z pierwotnie istniejącym napisem na popiersiu kanclerza: "Idziemy żelaznym krokiem, miażdżymy to, co stoi na przeszkodzie odnowieniu narodu niemieckiego i jego świetności i potędze".
  17. Książka, którą właśnie czytam to...

    A który tom tej historii? No i chyba nie jest ona autorstwa S. Inglota??
  18. Na czym polega czytanie we własne włosy? A pamięta fraszka nazwiska tych osób co to wypowiadały się na tej konferencji?
  19. Najgorszy film jaki widziałem to...

    Ja sobie mogę wyobrazić powstające w przyszłości nowe horrory, będące najgorszymi filmami... oto Irek18 jest reżyserem i udowadnia, że każdy wąpierz i wilkołak był Słowianinem, konsultantem językowym jest Tyberiusz, który potrafi napisać: "jak narazie". Istny horror klasy Z+.
  20. Jak bronić Redutę Ordona? ... i inne tego typu miejsca

    Tylko nie bardzo rozumiem o czym napisał adamhistoryk? To, że dawna identyfikacja Reduty jest błędna to już zostało powiedziane, to że znaleziono prawidłową lokalizację - też. To, że w złym miejscu składano wieniec też powiedziano... co zatem chciał zakomunikować nam adamhistoryk?
  21. Jak to z losami Juliana Konstantego Ordona było?

    A w jakich kwestiach czy jakim zakresie mej wypowiedzi nie jestem już zrozumiałym?
  22. Jak to z losami Juliana Konstantego Ordona było?

    Jak najbardziej rozumiem, że tu bavarsky występuje w takiej roli, jego wcześniejszy wpis użyłem jedynie jako pewną kanwę na której można spróbować zadać różne pytania i nie są to "pytania odpytujące" skierowane li tylko do bavarsky. Atoli dziękuję za ten fragment - bo dochodzi tu nowy klocek łamigłówki: przysięga względem cara? Czy uczyniona jeszcze w obozie np. przed zezwoleniem na wyjście celem leczenia (co można zrozumieć), czy miało to miejsce później np. w okresie tego ew. spokojnego przebywania w Warszawie? Co do wpisu adamhistoryk: Wypada dodać, że te słowa Mickiewicza znamy chyba tylko z jednej relacji (jak stwierdza ponoć sam Nadolski; por. artykuł "Reduta Ordona - nowe spojrzenie", "Kurier Wolski", 116/417, 2013), a cała ta rekonstrukcja jego dalszych losów jest tu mocno skrótowa, wedle mej opinii, jak na autora co zapowiadał obszerną biografię Ordona. No i znowóż nijak to nie rozjaśnia tych wątpliwości co do losów tuż po wyjściu z obozu i kwestii czy przebywał spokojnie w Warszawie czy nie. Tu trochę bardziej szczegółowo (i niestety dość obszernie): "Skierowany do obozu jenieckiego, po tygodniowym pobycie, został zwolniony na leczenie. Po powrocie do zdrowia nie zgłosił się z powrotem do władz obozowych, lecz z bratem Emilem uciekł do Galicji, gdzie skrył się u Edmunda Krasickiego w Lesku. Tak więc nawet najbliżsi towarzysze broni mogli domniemywać, że zginął. W roku 1832 konspiracyjnie wziął udział w przygotowaniach powstańczych Zaliwskiego, który planował zbrojne wkroczenie na Wołyń. Wyprawa się nie powiodła, a Ordon zagrożony aresztowaniem uciekł i ukrywał się w Zakładzie Ossolińskich we Lwowie. W 1833 roku przez Cieplice, piechotą dostał się do Drezna. Po otrzymaniu paszportu angielskiego wyjechał do Londynu, a rok później osiadł w Edynburgu, gdzie utrzymywał się z udzielania lekcji. Pod koniec grudnia 1834 roku Ordon wstąpił wraz z pięcioma innymi Polakami, mieszkającymi w Edynburgu, do Loży Canongate Kilwinning. W tym czasie masoni angielscy wspierali sprawę polską i troszczyli się o uchodźców popowstaniowych. Wybitni wolnomularze, jak Lord Dudley Coutts Stuart, późniejszy Wielki Mistrz Anglii czy profesor Uniwersytetu w Cambridge Lord Wiliam Lloyd Birkbeck byli członkami Literackiego Towarzystwa Przyjaciół Polski a protektorem stowarzyszenia był ówczesny Wielki Mistrz Anglii Augustus Frederick książę Sussex. W roku następnym przyjęto do Loży hrabiego Władysława Zamoyskiego i samego księcia Adama Czartoryskiego, masona od 1811, inicjowanego w Warszawie, który został jej honorowym członkiem. Jasne więc, że Ordonem kierowały nie tylko względy antydogmatyczne, poczucie tolerancji i ideały wolności, lecz także względy patriotyczno-niepodległościowe. Prawdopodobnie wcześniej, lub w tym czasie, dowiedział się ze zdumieniem, że poległ wysadzając w powietrze Redutę. Mimo to, nie ma śladu, aby próbował sprostować informację o swojej śmierci zawartą w wierszu. Trudno było polemizować z wieszczem, a ponadto w poemacie nie było niczego obraźliwego, wręcz przeciwnie - sama apoteoza bohaterstwa. Został kreowany na symbol walki z zaborczym caratem, a przeciw takiej tezie nie sposób było protestować. Ordon był jednym z niewielu ludzi, którym było dane przeżyć własną śmierć. Mimo to rzeczywistość była po emigrancku przygnębiająca. Szukał zatem sposobności, by wykorzystać swe wojskowe doświadczenie. Wyjechał więc do Brukseli chcąc dostać się do armii belgijskiej, lecz nie przyjęto go. W 1837 roku wrócił do Anglii. Starania o paszport francuski zostały uwieńczone powodzeniem. W wyniku tego znalazł się w Paryżu, ale bez pracy. Wrócił więc ponownie do Anglii w 1839 roku. Tu czuł się pewniej. Znał wielu ludzi, miał wielu braci w wysokich kręgach towarzyskich. Najpierw mieszkał w Szkocji, w Greenock, potem osiadł w Londynie jako prywatny nauczyciel języków. Tutaj w październiku 1847 roku został członkiem polskiej loży istniejącej od 28 sierpnia 1846 roku, bowiem Wielka Loża Narodowa Anglii wydała wówczas zezwolenie na zapalenie świateł w Polskiej Loży Narodowej (The Polish National Lodge). Większość braci tej loży była związana z obozem Hotelu Lambert a sam książę Adam Czartoryski został do niej afiliowany. Zapewne idee, z jakimi się zetknął wśród wolnomularzy spowodowały, że Ordon zbliżył się do Polskiego Towarzystwa Demokratycznego. Jednak próbując swych sił w działalności polityczno-społecznej nadal pozostał żołnierzem. Na wieść o wybuchu powstania w Wielkopolsce, w kwietniu 1848 roku, opuścił Londyn i przez Paryż udał się do kraju. Przyłapany w Berlinie, został na krótko osadzony w więzieniu. Upadek powstania zastał go w celi, za kratami. Ale w czerwcu tego roku jest już na powrót w Paryżu, skąd wyjeżdża do Mediolanu, z zamiarem (jakże zabawne koleje losu) wstąpienia do Legionu Adama Mickiewicza. Za namową stronników Władysława Zamoyskiego porzuca tę myśl i zgłasza się do Legii Lombardzkiej. W jej szeregach walczy pod Mediolanem, a w 1849 roku odznacza się wybitnym męstwem w Bitwach pod Mortarą i Novarą. W 1850 awansowany na porucznika, służył w wojsku sardyńskim. Dopiero w czerwcu 1855 na polecenie A.J. Czartoryskiego odszedł z armii i przeprowadził z Londynu do Turcji stu ochotników wyposażonych w broń i oporządzenie. W miejscowości tureckiej Szumią został dowódcą szwadronu polskich kozaków, których w ciągu rocznego szkolenia przekształcił w baterię artylerii konnej i zakwaterował w Skutari. Trzeba przyznać, że los nie poskąpił mu barwności przeżyć. Jednak do najzabawniejszego w życiu Juliusza Ordona miało niebawem dojść. Oto w październiku 1855 roku spotkał się z Adamem Mickiewiczem, który przed 24 laty uśmiercił go tak efektownie w Reducie Ordona wśród błysków, huku i dymu eksplozji. Rozmowa ich upłynęła ponoć w serdecznej, nadzwyczaj miłej i przyjacielskiej atmosferze. Ordon nie miał za złe poecie, że go „zabił" a Mickiewicz nie zgłaszał do bohatera pretensji o to, że przeżył czyn, którego w rzeczywistości nie dokonał (...) Tymczasem bateria polska stacjonująca w Skutari nie wzięła udziału w walce i latem 1856 została rozwiązana. Jesienią tego roku Ordon wyjechał do Francji. Osiadł w Paryżu, gdzie dzięki protekcji Adama Jerzego Czartoryskiego, zasiadającego z nim w jednej loży, otrzymał stanowisko profesora języków w Kolegium Rządowym w Meaux. Mimo to tęskni za tym, do czego ma największe zdolności i do czego został stworzony - wykonywania rzemiosła wojennego i walki o wolność, swobodę, niezależność. Nie mogąc tego czynić na rzecz własnego kraju, postanawia się bić „za waszą i naszą wolność". W i860 roku porzuca wygodną posadę profesora i zaciąga się w Neapolu do armii Garibaldiego, gdzie otrzymuje, jak przed 30 laty, w powstaniu listopadowym, dowództwo I baterii. Za zasługi w bitwie pod Volturno i Santa Maria di Capua otrzymuje awans na kapitana. Wkrótce potem zostaje odznaczony Krzyżem Korony Włoskiej, a w 1863 roku naturalizowany. Równocześnie pnie się po szczeblach kariery wojskowej. Jest kolejno: komendantem twierdzy, sędzią komisji trybunału wojskowego, zastępcą dyrektora zakładów zbrojeniowych. W 1867 w wieku 57 lat zostaje przeniesiony w stan nieczynny i zamieszkuje we Florencji. Podtrzymuje ścisłe związki ze stronnictwem Hotelu Lambert i jako jeden z niewielu Polaków działa aktywnie we włoskiej masonerii. W miarę upływu lat traci jednak zdrowie, a do tego głuchnie. Pogrąża się coraz bardziej we frustracji i zniechęceniu do życia. Ostatecznie w wieku 77 lat podejmuje tragiczną docyzję. W nocy z 3 na 4 maja 1887 roku, wystrzałem z pistoletu odbiera sobie życie". /C. Leżeński "Ordon trzykrotnie usmiercony", "Ars Regia : czasopismo poświęcone myśli i historii wolnomularstwa", 1994, t. 3, nr 3/4 (8/9)/ Co do możliwości spotkania z Mickiewiczem przed 1855 rokiem, wieszcz przebywać miał w Dreźnie od marca do lipca 1832 roku, i to tam miał zapisać strofy o reducie. Skoro "Pod koniec 1831 Mickiewicz uśmierca w swoim poemacie Ordona, mimo że sam z nim wcześniej rozmawiał" to Mickiewicz musiałby rozmawiać z Ordonem przed końcem 1831 roku. Gdzie wtedy przebywał nasz pisarz?
  23. Jak to z losami Juliana Konstantego Ordona było?

    No to w tym temacie, tak ogólnikowe stwierdzenia ("wyleczywszy się z ciężkich obrażeń wybuchem spowodowanych, opuszcza Ordon ojczyznę") nic nie pomogą.
  24. Jak to z losami Juliana Konstantego Ordona było?

    Tylko co z tej wersji ocalenia wynika? Przebywał w Warszawie - jeśli tak to kiedy? Zbiegł się do Galicji - jeśli tak to kiedy? Spotkał się z Mickiewiczem w Dreźnie?
  25. Odkrycia i wynalazki Greków.

    Dla zainteresowanych szerszą tematyką: G.E. Lloyd "Nauka grecka od Talesa do Arystotelesa" tegoż, "Nauka grecka po Arystotelesie".
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.